- promocja
Jak nie zginąć w kosmosie - ebook
Jak nie zginąć w kosmosie - ebook
Z tej książki dowiesz się:
• Czy można być nudystą w przestrzeni kosmicznej?
• Skąd próżnia w kosmosie, skoro podobno natura nie znosi próżni?
• Dlaczego w kosmosie im większy jesteś, tym większe przyciągasz problemy?
• Co robią gwiazdy na emeryturze?
Myślisz, że kosmos jest piękny? Marzysz o tym, by na własne oczy zobaczyć narodziny gwiazdy, zajrzeć do czarnej dziury albo przejść przez tunel czasoprzestrzenny? Cóż… Nie daj się zwieść. Tam nie ma miejsca na sentymenty. Przestań albo zginiesz – to bardziej niż pewne. Bezpieczniej jest sprawić sobie teleskop i z daleka napawać się wszechświatem.
Od zwyczajnych komet na naszym słonecznym podwórku po egzotyczne pozostałości po Wielkim Wybuchu, od umierających gwiazd po młode galaktyki – wszechświat może i jest interesujący, ale przede wszystkim zdradziecki i śmiertelnie niebezpieczny. Paul M. Sutter zabierze cię na zapierającą dech w piersiach i skrzącą się humorem wycieczkę po kosmosie, podczas której odkryjesz jego najmroczniejsze zakamarki.
KSIĄŻKI DOBRE NIE TYLKO W TEORII!
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66981-71-3 |
Rozmiar pliku: | 1,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Klauzula zrzeczenia się odpowiedzialności
Ale co gorsze:
umrzeć w samotni
czy wśród ludzi,
od których chciałoby się uciec?
Rymy o starym astronomie
Nie masz szans przeżyć w kosmosie.
Mówię wyraźnie: nie masz.
To, że jesteś dzieckiem matki natury, wcale nie oznacza, że musisz być jej ulubieńcem.
Może cię wciągnąć za horyzont zdarzeń, tak że wszelki słuch po tobie zaginie. Może zrzucić na ciebie skałę pędzącą piętnaście tysięcy kilometrów na godzinę i zetrzeć cię w pył. Może zanudzić cię na śmierć, zmuszając, abyś spędzał niekończące się eony po to tylko, by dostać się do układu następnej gwiazdy. Może cię nawet podgrzać mikrofalami – dosłownie ugotować jak w mikrofalówce. Albo potraktuje cię taką dawką promieniowania, że będziesz miał wyjątkowe szczęście, jeśli dostaniesz tylko agresywnego raka. Może... domyślasz się już, jaka jest zasada.
Kosmos jest paskudny.
To miejsce bez sentymentów, dlatego jestem zaskoczony, że ktokolwiek – w szczególności ty – chciałby się do niego zapuszczać. Oczywiście nie brakuje w nim cudów: koronkowych macek gazu rozlewających się całymi latami świetlnymi, gwiezdnych wybuchów widocznych z drugiego krańca kosmosu, martwych i rozkładających się gwiazd wypełnionych materią w najdziwniejszych stanach i tak dalej. To przepiękny i zadziwiający kosmos, pełen barw, ruchu i żywotności; zawrotnie wielki, znajdujący dość miejsca dla wszystkiego; naszpikowany niespodziankami i tajemnicami, które mogą wystarczać całym pokoleniom żądnych przygód śmiałków.
Nęceni tymi atrakcjami entuzjastycznie nastawieni młodzi ludzie wyruszają w drogę bez odpowiedniego przygotowania i wyposażenia. Wyprawiają się w pogoń za dziwowiskiem, egzotyką, wyjątkowością. Chcą tańczyć z mgławicami i surfować na falach grawitacyjnych. Wydrzeć naturze jej najpilniej strzeżone sekrety. Byle dalej, dalej i dalej, bez oglądania się za siebie. Setki miliardów gwiazd w każdej galaktyce; setki miliardów galaktyk w obserwowalnym Wszechświecie.
Lecą zobaczyć gwiazdy – te termojądrowe fabryki, tryskające zdroje istnienia, czujnych strażników otchłani.
Lecą zobaczyć mgławice – grobowce pokonanych, ojczyzny światła, kuźnie pierwiastków.
Lecą zobaczyć niewyobrażalne – pomruki odległych zderzeń, tajemnice zapisane w nieznanej materii, niebotyczne przestwory niczego.
Lecą zobaczyć ekstrema – wrota nowych wszechświatów, artefakty pradawnego kosmosu, nowych przyjaciół.
Wyruszają, by patrzeć, penetrować, badać, obserwować, zbierać dane.
I przedwcześnie znajdują swój koniec – zaplątani w grawitacyjne sidła czarnej dziury, uderzeni zbłąkaną kometą, rozerwani promieniowaniem eksplozji na powierzchni gwiazdy. Tragedie, jedna po drugiej. Bezsensowne i niepotrzebne.
Dlatego tu jestem. Moim głównym celem jest odwiedzenie cię od całej tej eskapady. Znajdź sobie jakąś planetę, skalną bryłę, i na niej zamieszkaj. Osiedl się. Załóż rodzinę. Nie zdołasz się ustrzec przed wszystkimi niebezpieczeństwami życia, ale z pewnością uda ci się uchronić od tych najoczywistszych. Daj sobie trochę gruntu pod stopami i powietrza nad głową. Skombinuj porządną, stabilną gwiazdę, mającą przed sobą miliardy lat świecenia i grzania, oraz porządną, stabilną planetę z dostatkiem wody w stanie ciekłym. Znajdź sobie jakieś hobby i przestań myśleć o kosmosie.
Spraw sobie teleskop i napawaj się Wszechświatem z daleka.
Z tym że pewnie mnie nie posłuchasz, prawda? Mimo wszystko się wyprawisz. Uważasz, że nie jesteś taki jak tamci. Nie jesteś głupkiem, ignorantem i nie boisz się pracy. Będziesz inteligentny, uważny i ostrożny. A potem wrócisz do swoich z opowieściami nie z tej ziemi.
Uważasz, że masz przewagę nad matką naturą, prawda? Pamiętaj tylko, że ona ma za sobą kilka miliardów lat doświadczenia. Dlatego stawiam sobie też drugi cel. Jeżeli nie zamierzasz pozostać tam, gdzie jesteś, poinformuję cię o niektórych niebezpieczeństwach, na jakie będziesz narażony. Zakładam, że rozwiązałeś już proste problemy: jak w ogóle wywindować się w kosmos, jak zapewnić sobie dostatek żywności i powietrza, jak nawigować w przestrzeni i ją przemierzać. To są wszystko kwestie czysto inżynierskie, nie moja działka.
Moją działką jest fizyka – astrofizyka. To znaczy rozgryzanie, jak przebiegają w kosmosie różne procesy fizyczne. Będę zasnuwał twoje kryształowo czyste marzenia obfitymi kłębami astrofizyki. Czasami będę się streszczał, ale w innych miejscach trzeba się trochę bardziej wgryźć w poszczególne zagadnienia. Nie chodzi o to, byś znał samą listę zagrożeń, ale rozumiał, dlaczego są zagrożeniami.
Chciałbym, abyś w rezultacie nie tylko pozostał żywy, lecz także nabrał rozumu.
Tekst ten zawiera najświeższą wiedzę naukową uzyskaną w konsekwencji dziesiątek – a w niektórych przypadkach setek – lat badań uczonych na Ziemi. W większości powinna zatem być słuszna, choć pewne fragmenty mogą okazać się błędne. Tak bywa. Będę dokładał starań, by zaznaczać, w których kwestiach wiadomo coś ponad wszelką wątpliwość, a w których twierdzenia są słabiej ugruntowane lub wręcz czysto spekulatywne. Ponownie: kieruj się własnym rozsądkiem.
Doradzam jednak, abyś dla własnego bezpieczeństwa traktował wszystko, co piszę, jak najświętszą prawdę. Nigdy za dużo ostrożności – szczególnie tam, w kosmicznej pustce.
Lista ta nie będzie wyczerpująca. Umówiłem się na konkretny termin oddania książki do druku, nie mogę więc czekać na to, aby na jej stronice zdążyło trafić każde nowe odkrycie czy doniesienie naukowe. Opiszę najbardziej ewidentne zagrożenia oraz kilka mniej oczywistych. Jest ich rzecz jasna więcej, ale – choć niegłupi – nie jestem wszechwiedzący. Tak to wygląda w naszym Wszechświecie, koleżanki i koledzy.
I najważniejsze (czego nie mógłbym wyartykułować nadto wyraźnie): zrzekam się wszelkiej odpowiedzialności za ewentualne niedopowiedzenia, przeinaczenia czy niekompletność informacji. Będę oczywiście dążył do minimalizowania takich wypadków, ale nikt nie jest doskonały. Nawet ja.
Wybierasz się w podróż na własne ryzyko. Jeżeli piszę, że gwiazda w określonym stadium rozwoju powinna zachowywać stabilność przez kolejny milion lat, tymczasem wbrew wszystkiemu wybuchnie w supernową, nie miej pretensji do mnie, tylko do fizyki. Kosmos to złożony twór i mechanizmy fizyczne, które będę przybliżał, nie zawsze należą do prostych.
Nie wiem, jak daleko zawędrujesz ani na co ostatecznie natrafisz w trakcie swoich wojaży. Wszechświat jest w stanie ciągłych przeobrażeń; to byt ogromny i nie całkiem poskładany. Możesz być pewny, że szykuje ci różne niespodzianki i nieraz cię zaskoczy.
Przestrzegałem.
A teraz zaczynajmy.