- W empik go
Jak pióra orła białego - ebook
Jak pióra orła białego - ebook
Autor książek w dziedzinie literatury, sztuki, historii, astronomii, architektury. Urodzony zanim proklamowali Rzeczpospolitą Ludową, przeszedł przez lata powojennego ustroju socjalistycznego, zmienionego zrywem solidarnościowym na demokrację w założeniach obywatelską, w praktyce również partyjną. Książka wprowadza do historii brakujące karty oraz wątki przeoczone z racji poprawności historycznej kolejnych elit.
Kategoria: | Proza |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8351-565-6 |
Rozmiar pliku: | 7,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
„I WOJNA ŚWIATOWA ZAKOŃCZYŁA SIĘ W KRAKOWIE 31 PAŹDZIERNIKA 1918 R. TEGO DNIA KRAKÓW PRZESTAŁ BYĆ CZĘŚCIĄ HABSBURSKIEJ MONARCHII I STAŁ SIĘ CZĘŚCIĄ NIEPODLEGŁEJ POLSKI — PAŃSTWA, KTÓRE OFICJALNIE MIAŁO POWSTAĆ DOPIERO 11 LISTOPADA 1918 R.”
KSIĄŻKA DLA PRZYPOMNIENIA 105 ROCZNICY WYZWOLENIA MAŁOPOLSKI ROZCIĄGA SIĘ NA OKRES OD NIEPODLEGŁOŚCI DO SOLIDARNOŚCI DOKUMENTUJĄC KILKA WYDARZEŃ ZNANYCH AUTOROWI, A KTÓRE TO WYDARZENIA NIE WESZŁY WCZEŚNIEJ NA KARTY HISTORII. OPIS TYCH WYDARZEŃ JEST SUBIEKTYWNY, NAŚWIETLONY W NARRACJI NA PODSTAWIE PRZEŻYĆ OSOBISTYCH, RELACJI OSÓB ZNANYCH BĄDŹ BLISKICH AUTOROWI, ZNAJOMOŚCI, ALE TEŻ POZYSKANYCH DOWODÓW ŹRÓDŁOWYCH, PRZEZ CO HISTORIA JEST PRAWDZIWA. DO KRAKOWA ODNOSI SIĘ W RELACJI Z WYZWOLENIA MIASTA Z RĄK WŁADZY ZABORCZEJ, W DALSZEJ TREŚCI DOKUMENTUJE, ŻE DO OBOZU PRZEJŚCIOWEGO W CIESZYNIE BYLI KIEROWANI NIE TYLKO JEŃCY ROZBITEJ ARMII KRAKÓW, ALE TEŻ JEŃCY Z BATALIONU PANCERNEGO WE LWOWIE. TO POKAZUJE, ŻE HISTORIA JEST UNIWERSALNA NIEZALEŻNIE OD REGIONU ZIEM POLSKICH. NIEZNANE Z KART HISTORII LOSY WAŻNEGO OFICERA I JEGO PODKOMENDNEGO ŻOŁNIERZA POKAZUJĄ, JAK BYŁY ODMIENNE SZLAKI WOJENNE, ZALEŻNIE OD ZAISTNIAŁYCH OKOLICZNOŚCI I DOKONANEGO WYBORU— ŻOŁNIERZ PO KAPITULACJI OBRONY LWOWA TRAFIŁ DO NIEMIECKICH STOLAGÓW, OFICER WYKONUJĄC ROZKAZ WODZA NACZELNEGO EWAKUOWAŁ SIĘ DO RUMUNII, TAM INTERNOWANY, POTEM PRZEKAZANY NIEMCOM PRZEŻYŁ WOJNĘ W OFLAGU, INACZEJ, NIŻ OFICEROWIE INTERNOWANI NA TERENIE ROSJI, GDZIE SIĘ PRZEMIEŚCILI IGNORUJĄC ROZKAZ WODZA. POWOJENNY ROZDZIAŁ HISTORII TO SŁUŻBA RZECZPOSPOLITEJ LUDOWEJ, NIE Z WYBORU — INNEJ NIE BYŁO, A POTEM ZMAGANIA O PONOWNE ODZYSKANIE NIEPODLEGŁOŚCI, JAKŻE ZAGMATWANE WSKUTEK OPANOWANIA ZRYWU SOLIDARNOŚCIOWEGO PRZEZ AGENTURĘ TAJNYCH WSPÓŁPRACOWNIKÓW.
Od uzyskania niepodległości w 1918 roku minęło sto pięć lat, ponad okrągły wiek. W tym krótkim okresie historycznym Rzeczpospolita czterokrotnie zmieniała nazwy, trzykrotnie zmieniały się ustroje. Za czwartym razem elity wyrosłe z tego samego pnia obywatelskiego również nie pogodziły się co do modelu państwa. Te zmiany pociągały za sobą podziały w społeczeństwie, które w niezgodzie zmagało się i nadal walczy w dążeniach o swoją poprawność, o władzę dającą przywileje i profity według odwiecznej moralności elit — ile sukna w garść się zmieści. Zwyczajna prawidłowość plemienna doświadczana we wszystkich krajach świata. Dzieje Pierwszej Rzeczypospolitej wpisały się ostatecznie na karty historii, są źródłem dumy narodowej, chociaż nie brakuje w nich lat i ludzi niegodnych pamięci. Długie lata rozbiorowe zrodziły kilka pokoleń, które zapisały swoje dzieje, zastygłe już na pożółkłych kartach podręczników do nauki historii. Tak samo kilka pokoleń urodziło się w Niepodległej Rzeczypospolitej, a ich dzieje są jeszcze świeże, są jak niegojące się rany. Wydawać by się mogło, że historycy powinni uporać się z tym wiekiem, zamknąć w jedne ramy czyny bohaterskie i nikczemne, pogodzić zwaśnione strony, które przecież w przeważającej większości spoczęły w grobach. Tak nie stało się z przyczyny wspomnianej, czterokrotnej zmiany modelu i ładu państwa, w których to przemianach czynnie uczestniczą też historycy ubabrani polityczną poprawnością po łokcie. Każda zmiana ma swoich bohaterów wyrastających jak przysłowiowe grzyby po deszczu w sosnowych borach. To borowiki każdej dobrej zmiany w ocenie elit ustawiających się przy władzy. Tak częsta zmiana rodzi zapotrzebowanie na nowe bohaterskie dzieje tworzące historię zawsze poprawną dla danej formacji. W obecnym czasie byłoby nieuzasadnione podejmowanie próby rozwikłania toczących się sporów żyjących uczestników, tworzących ład społeczny, ale nadchodzi pora rozliczenia ostatecznego dziejów „od Niepodległości do Solidarności”. Tam rodziły się czyny bohaterskie w służbie Ojczyzny, tam też zagnieździły się czyny nikczemne i niegodne. Nadal obowiązująca poprawność koniunkturalna, najczęściej bezmyślna powoduje, że wiele kart zacnych pozostało w mroku tego stulecia, a czyny ludzi wykazujących bohaterskie i patriotyczne postawy uległy zatarciu w zbiorowej pamięci historycznej. W czasach pokoju zwyczajne postawy są prozą życia, pozostają w pamięci bliskich, na fotografiach, w dokumentach. W ostatnim stuleciu były co najmniej dwa wielkie wyzwania wymagające niecodziennego poświęcenia. Ileż to istnień tkwiących na „barykadzie ojczyźnianej” pod bronią pochłonęła okupacja niemiecka w latach 1939—45, ile bohaterskich postaw wyzwolił zryw obywatelski lat osiemdziesiątych. Były ich setki tysięcy na tle milionów. Historia o nich indywidualnie nie pamięta, ich karty zostały wydarte z oficjalnego nurtu. Każdy, kto ma taką możliwość powinien doklejać kolejne kartki, nawet nie po to, by tworzyć nowych bohaterów, ale dla zwyczajnej sprawiedliwości nazwać ich postawę tak jak na to zasługuje. W przyszłości będą to źródła dziejów okresu po odzyskaniu niepodległości. W 2018 r. nadarzyła się okazja, by podziały złagodzić. Na 100-lecie prezydent i marszałek senatu ogłosili programy Patronatu Narodowego i Honorowego, na inicjatywy i publikacje rocznicowe. Powstała nadzieja, że te inicjatywy wyzwolą mocno skrępowaną prawdę historyczną o dziejach stulecia, pogodzą zwaśniony naród. Wówczas nikt takiej książki nie odważył się napisać. Nic dziwnego, poprawność nadal dzieli, a nie łączy. Nawet marsze niepodległości odbyły się w rozproszeniu, bez jedności zwaśnionych stron. Po stu latach, tak jak na początku jest jedna Rzeczpospolita, a w niej trzy Polski. Na szczęście dzieli tylko polityka, bo ludzie byli i są jak pióra orła białego, jedne lśniące i czyste, inne zabrudzone w locie, to natura. Mając ten obraz przed sobą, szukając przyczyny, podjąłem próbę naświetlenia niejasnych wątków dziejowych, które naprzemiennie traktowane były jako niepoprawne, niewarte upamiętnienia, często przeinaczane co do postaw patriotycznych. Odrzucając jako przyczynę partyjne wojenki wydaje się, że odmienny osąd wydarzeń historycznych to skutek rozbiorowej barwy patriotyzmu, wszak kilka kolejnych pokoleń rodziło się na ziemiach administrowanych przez zaborców, w innej obcej kulturze i obyczajowości, w innym modelu wychowania. Patriotyzmem porozbiorowym nasiąkało pokolenie w domach, ale też w przekazie nieustającej walki o sukno i przywileje. To przekleństwo elit nie mieszczące się w definicji czystego patriotyzmu przeniosło się jak zaraza na szerokie rzesze obywateli. Demokracja nieobywatelska, od początku stulecia niepodległości partyjna, wyłania coraz to nowe pająki, które oplatają na lata naród w swoistą sieć, jakby pajęczą, utkaną misternie bezdusznymi ustawami. Podległość narodu wybierającym się samoistnie elitom jest zjawiskiem naturalnym w przyjętym modelu demokracji. W książce tej staram się wskazać kilka zaledwie przykładów wydarzeń, o których oficjalna historia w poszczególnych ustrojach Rzeczpospolitej, od Drugiej po Czwartą, stara się przemilczeć lub naświetlić ją w innym kontekście, pasującym do aktualnie kreowanej poprawności politycznej i rodowodu partyjnego samozwańczych elit.Niepodległość
Portret Piłsudskiego z kolekcji własnej — „Wydarta kartka z historii”
Jak trudno było wybić się na niepodległość wiedzą tylko ci, którzy ją utracili, a potem pokolenia zrodzone w czasach rozbiorowych. Utracona w 1772—1795 wskutek rozbiorów, odzyskana jesienią 1918 wskutek zakończenia wojny światowej. Wcześniej, bo już w marcu 1917 r. abdykował car i rząd rosyjski, co stworzyło szansę na wyrwanie okupowanych ziem zaboru rosyjskiego dla nieistniejącej od niemal półtora wieku Rzeczypospolitej. Powołana tam rada i tymczasowy rząd uznały za celowe utworzenie na okupowanych ziemiach niepodległego państwa polskiego jako gwarancję rodzącego się pokoju. Sugestię tę przyjęły z aprobatą państwa zachodniej Europy, a upadek państw centralnych i koniec wojny był dobrym momentem na niepodległość. To się stało niebawem, niepodległość rodziła się od października w zaborach rosyjskim i austriackim do grudnia 1918 r. w zaborze pruskim. Minęło sto lat od narodzin Drugiej Rzeczypospolitej, czas na jedno życie w zdrowiu, a urodziło się na obchody tej rocznicy niepodległości już czwarte pokolenie, dla Czwartej Rzeczypospolitej. W czasie trwania rozbiorowej luki dziejowej urodzili się i walczyli słowem najwięksi pisarze polscy. Henryk Sienkiewicz ( 1846—1916) pisał ku pokrzepieniu serc Trylogię i wiele innych dzieł literackich. Stefan Żeromski — ten dożył wolnej Polski (1864—1925) –pisał Popioły z myślą o nadziei legionistów na sprawczą moc wyzwolenia u boku Napoleona. Tragiczne losy powstańców przedstawił w Wiernej Rzece. Podobnie Adam Mickiewicz (1798—1855) opisujący ostatni zajazd na Litwie w Panu Tadeuszu, a potem nieudaną kampanię napoleońską na Moskwę dokończył znowu Żeromski w Popiołach. Stanisław Wyspiański (1869—1907) próbujący w Weselu wzniecić bez nadziei zryw narodowy. Eliza Orzeszkowa ( 1841—1910) przywołująca bohaterską postawę powstańców styczniowych. Książkę tę napisaną na 100 — lecie odzyskania niepodległości dedykuję tym wszystkim, którzy o niepodległej Rzeczypospolitej marzyli i tym, którzy o nią walczyli. Natomiast wykluczam spod dedykacji tych, którzy donosili i nadal donoszą na swoich przyjaciół i na Polskę, którzy starają się zakłamać i przemilczeć szlachetne dzieje Polski. Obchodząc stulecie odzyskania niepodległości nie powinniśmy przeoczyć zmagań, nadziei i nawoływań najwybitniejszych twórców kultury narodowej. Prawdą jest, że nasi rodacy walczyli i ginęli z nadzieją na frontach wojennych i w powstaniach bez rezultatu. Wolność przyszła w sposób nieoczekiwany wskutek upadku carskiej Rosji i zakończenia wojny światowej klęską państw centralnych. Nasi przodkowie byli na nią gotowi. Oprawą obchodów stulecia niepodległości powinny być wydarzenia i fakty historyczne, ale nie powinno zabraknąć wysiłków pisarzy polskich i licznych patriotów urodzonych przecież w niewoli, a marzących o wolnej Ojczyźnie. To był ich oręż, który pozwolił przetrwać narodowi w polskości. Ku myśli tej przybliża program prezydenckiego Narodowego Czytania. Liczne publikacje i ogólna wiedza szczegółowo opisuje wydarzenia sprzed i po dacie przyjętej za dzień oficjalny odzyskania niepodległości. Do tej oficjalnej wiedzy dorzucam znany, a być może w szczegółach zapomniany dzień wyzwolenia Małopolski, a ściślej Krakowa. Podczas konserwacji Kapsuły Stanisława Wyspiańskiego, z datą na denku 1932 — sugerującej jej utworzenie na 25 lecie po tym twórcy dzieł największych dla regionu, ujawnił się zdeponowany tam zwitek tekstu relacjonującego wydarzenia niepodległościowe 31 października 1918 roku w Krakowie. Jak wcześniej pisałem, w zaborze rosyjskim niepodległość rozkwitła już 7 października, to na pełną niepodległość Rzeczypospolitej trzeba było poczekać do listopada, a w zaborze pruskim do grudnia 1918. Przyszła. Vive la Pologne — można było powtórzyć słowa Cesarza zanotowane przez Żeromskiego w „Popiołach”. Zwitek kapsuły wyprasowany, zeskanowany ponownie trafił do swojej skrytki na kolejne być może 100 lat. Z całą pewnością ta relacja Zygmunta hr. Lasockiego znajduje się w zbiorach Muzeum Historycznego miasta Krakowa, jest bowiem stroną z biuletynu. Niemniej szukanie źródeł w tym historycznym „stogu” musi być zmotywowane okolicznościami, a o motywację w czasach światłości internetowej nie jest łatwo, najłatwiej doszukiwać się wiedzy klikając. Tej relacji tam w chmurze jeszcze nie znalazłem.
Relacja Zygmunta hr. Lasockiego
Przedruk: „Wydarzenia na froncie bułgarskim we wrześniu 1918 r. dowodziły załamania się potęgi militarnej państw centralnych. W dniu 7 października Rada Regencyjna w Warszawie proklamowała zjednoczoną i niepodległą Polskę. W kilka dni później pojawił się manifest cesarza Karola z 16 października, świadczący wymownie o rozkładzie dawnej Austrii. Zawierał on miedzy innymi zdanie: Austria stać się ma państwem związkowym… Fakty te wskazywały wyraźnie na konieczność bezzwłocznego porozumienia się Polaków zaboru austriackiego, celem jak najszybszego ujęcia władzy na obszarach monarchii austro — węgierskiej, zamieszkałych przez ludność polską. Przedstawiciele innych narodowości poczynili już byli daleko idące przygotowania w tym kierunku, a i Ukraińcy utworzyli w dniu 18 października we Lwowie „Ukraińską Radę Narodową”, „konstytuantę części narodu ukraińskiego, zamieszkałej w monarchii austro — węgierskiej”. Następnego dnia utworzono reprezentację ludności polskiej na Śląsku: Radę Narodową Księstwa Cieszyńskiego. Brak porozumienie pomiędzy polskimi stronnictwami, a w szczególności spory pomiędzy socjalistami, a narodowcami i demokratami opóźniały jednak powzięcie decyzji przez Polaków w Galicji. Dopiero w dniu 28 października zebrali się przedstawiciele parlamentarni wszystkich stronnictw polskich na wspólne narady w Krakowie. Przybyli również delegaci utworzonego przed kilku dniami pierwszego trój — dzielnicowego rządu polskiego, ministrowie: Głąbiński i Wład. Grabski. Stwierdzono przede wszystkim, że ziemie polskie w obrębie monarchii austro — węgierskiej należą już do państwa polskiego. Następnie uchwalono utworzenie komisji likwidacyjnej, złożonej z 23 przedstawicieli stronnictw, która miała przeprowadzić likwidację stosunków z Austrią i objąć zarząd najważniejszych działów życia publicznego. W kwestii, czy komisja likwidacyjna ma być tylko organem rządu warszawskiego, cz też prowizorycznym rządem dzielnicowym, były zdania podzielone. Socjaliści byli przeciwni podporządkowaniu się rządowi Świerzyńskiego, uważając go za jednostronny, złożony przeważnie z narodowych demokratów lub ich sympatyków. Poseł Skarbek, imieniem narodowych demokratów, oświadczył, iż stronnictwo jego udział w komisji likwidacyjnej czyni zależnym od uznania tej komisji przez rząd polski, zaś poseł Moraczewski, imieniem polskiej partii socjalistycznej, uzależnił jej współudział od uchwały kierownictwa partii. Wobec tego nie nastąpiło ukonstytuowanie się komisji. Przyjęto jednak wniosek posła Daszyńskiego, by tymczasowo jej agendy w najpilniejszych sprawach wykonywało prezydium zgromadzenia, tj. przewodniczący, poseł Witos i jego zastępcy, posłowie Daszyński, Skarbek, i Tertil, tudzież ks. Londzin z Cieszyńskiego. Jako siedzibę komisji uznano Lwów, wbrew zdaniu pos. Daszyńskiego za Krakowem. Pos. Tetmajer domagał się, by powierzono organizowanie milicji pułkownikowi 4 p. leg. B. Roii. Wobec sprzeciwu pos. Daszyńskiego, wniosek ten odesłano do komisji. Po tych mało owocnych obradach posłowie udali się bądź do swoich siedzib, bądź do Wiednia, gdzie miało się odbyć 30 października posiedzenie parlamentu i jak przypuszczano omówienie likwidacji Austrii. Posiedzenie to nie odbyło się jednak. Parlament austriacki przestał istnieć. W Krakowie pozostało kilku posłów, m. innymi Daszyński, Skarbek, Tetmajer, którzy czynili przygotowania do odebrania władzy Austriakom. Tego samego dnia, w którym odbywały się narady naszych parlamentarzystów, tj. 28 października, nastąpił przewrót w Czechach. Władzę objęła tam rada narodowa „Narodni Vybor”. Gdy wiadomość o tym nadeszła do Krakowa, Skarbek postanowił działać. W dniu 31 października koło godziny 9-wiatej rano zeszli się posłowie Grzędzielski, Lasocki, Ptaś, Skarbek i Tetmajer w magistracie krakowskim. Skarbek przedstawił sytuację, oznajmił, że zgłaszali się do niego oficerowie Polscy, ofiarowując swą pomoc w razie wystąpienia przeciwko Austriakom i że porozumiał się już w tym względzie z brygadierem Roją, oświadczył wreszcie, że zaprosił przedstawicieli władz wojskowych austriackich, celem zażądania od nich kapitulacji, a w razie oporu z ich strony — jest za użyciem siły. Na zarządzenie Skarbka zgodzili się inni posłowie w zupełności i przez podanie ręki zobowiązali się z nim współpracować. Pierwszą ich czynnością było mianowanie brygadiera Roii komendantem siły zbrojnej. Udał się po niego poseł Włodzimierz Tetmajer. A redaktor Józef Rączkowski, który wraz z radcą magistratu Edwardem Kubalskim pomagał posłom w ich czynnościach, zaczął pisać dekret nominacyjny. Czynność tę przerwało wejście gen. austr. Benigni’ego wraz z szefem sztabu płk. Grimmem, ppłk. Morawskim i paru innymi oficerami. Rozpoczęły się pertraktacje pomiędzy posłami, a przybyłymi oficerami austriackimi o bezzwłoczne poddanie się i oddanie wszystkich obiektów wojskowych przedstawicielom władz polskich. Poseł Skarbek w krótkim, a bardzo stanowczym przemówieniu przedstawił żądania ze strony polskiej, poczym zaznaczył, że w razie niespełnienia ich poleje się krew. Przyszło do ostrej wymiany zdań. Generał Benigni był bardzo przygnębiony, łzy kręciły mu się w oczach i zachowywał się stosunkowo biernie. Ostrzej stawiał się płk. Grimm i przemawiał podniesionym głosem. Inni również podnosili głosy, zaś ppłk Morawski wyciągnął rewolwer i oświadczył, że jest Polakiem, jednak jako oficer nie zwolniony od przysięgi broni składać nie może, a gdyby kto chciał ją przemocą odbierać, położy go trupem, a następnie siebie zastrzeli. Pos. Lasocki podszedł do niego, by go uspokoić i dał mu do przeczytania pismo ministra wojny do prez. Koła polskiego, dra Tertila, w którym minister zapraszał prezesa Koła do porozumienia się w sprawie dalszych zarządzeń co do wojska i obiektów wojskowych. Ppłk. Morawski zagłębił się w czytaniu tego rozwlekłego i w zawiłym stylu urzędowym napisanego listu. Odgłosy owej głośnej konwersacji pomiędzy oficerami austriackimi, a posłami doszły widocznie do oficerów Polaków, zgromadzonych w poczekalni ( kapitan Haller, kapitan Łuczyński, porucznik Fangor i inni), ponieważ zawiadomili oni posłów, że jeżeli tamci stawiają opór, to ich siłą rozbroją i zatrzymają. Reprezentanci zaś prasy, których się sporo zebrało w ratuszu, rozbiegli się po mieście ściągając oficerów i żołnierzy Polaków, w przypuszczeniu, że przybędzie odsiecz dla sztabowców austr. zatrzymanych na ratuszu i przyjdzie do starcia z Austriakami. Pomocy tej już nie było potrzeba. Widok groźnych postaci uzbrojonych oficerów polskich, których sztabowcy austriaccy ujrzeli przez otwarte drzwi, wpłynął na nich uspokajająco, rozpoczęli bowiem omawiać warunki kapitulacji, które poseł Grzędzielski zaczął spisywać. Zjawił się wtenczas brygadier Roja w uniformie legionowym i przedstawił się jako dowódca siły zbrojnej polskiej. Otrzymał od posłów polecenie zajęcia wszystkich obiektów wojskowych, zaś oficerom austriackim oświadczono, że pozostaną na ratuszu tak długo, aż brygadier Roja odbierze obiekty, wzg. przeprowadzi rozbrojenie tam, gdzie uzna za wskazane. W tym czasie nadszedł też pos. Daszyński, który widocznie w poczuciu ważności chwili, nie tylko nie sprzeciwił się wydanym już zarządzeniom, a w szczególności nominacji brygadiera Roii, ale począł gorliwie z innymi posłami współpracować i wystąpił z inicjatywą w całym szeregu spraw. Zgodnie załatwiono kilka naglejszych kwestii i mniej ważnych: posła Tetmajera wyznaczono na komisarza dla spraw wojskowych, zawieszono „Krakauer Zeitung” itd. Na życzenie posła Daszyńskiego uchwalono wysłać pos. Lasockiego do ks. biskupa Sapiechy, prosząc, by za pośrednictwem duchowieństwa wpłynął na ludność w tym kierunku, ażeby nie dopuszczała się korzystając z powrotu, ekscesów antyniemieckich. Książę biskup wskazał na to, że niedawno publicznie potępił wybryki przeciwko Żydom i oświadczył, że dalej działać będzie w kierunku uspokojenia ludności. Gdy brygadier Roja doniósł, że wszystkie ważniejsze obiekty wojskowe zajął, poseł Daszyński, stosownie do powziętej uchwały, zarządził uwolnienie oficerów austriackich, znajdujących się na ratuszu. Z oficerami tymi obchodzono się grzecznie…. Tymczasem młodzież szkolna i legioniści rozbiegali się po całym mieście, mniej lub więcej energicznie skłaniali oficerów i żołnierzy austriackich do zdejmowania „bączków” z orłami austriackimi z czapek. Z gmachów państwowych usuwano również orły austriackie. Oficerowie i żołnierze Polscy w uniformach austriackich przypinali sobie to czapek orzełki polskie lub kokardki o barwach narodowych. Formowano również oddziały polskie. Jedne z pierwszych były pod dowództwem poruczników Iwaszki i Stawarza. Wzruszającym było pierwsze objęcie warty na odwachu w Rynku krakowskim przez oddział polskich żołnierzy, wśród entuzjazmu zgromadzonych tłumów. W Krakowie panował nastrój radosny i podniosły zarazem, niezamącony żadnym poważniejszym starciem lub krwi przelewem. Po południu przybyli z Tarnowa posłowie Witos i Tertil, i razem z obecnymi w Krakowie członkami prezydium, Daszyńskim i Skarbkiem, objęli władzę imieniem Polskiej Komisji Likwidacyjnej. Jedną z pierwszych czynności prezydium P.K.L. było wydanie odezwy wzywającej wojsko do poddania się rozkazom bryg. Roii.”
Salon wiceprezydenta m. Krakowa, gdzie 31 października 1918 Austriacy oddali władzę
Potocznie zasługi niepodległościowe przypisuje się słusznie Piłsudskiemu. Zanim niepodległość ogarnęła Rzeczpospolitą, on wraz ze swoimi legionami próbował wiele razy bić się o wyzwolenie. Uwięziony, a potem zwolniony 10 listopada 1918 przez zaborcę pruskiego miał być gwarantem płynnego wycofania się wojsk niemieckich z frontu wschodniego. Stał się gwarantem Niepodległej Rzeczypospolitej. Polska wróciła na mapy Europy, lecz ludzie długo jeszcze nie potrafili zrozumieć, że są jednym narodem. Urodzeni w trzech różnych państwach rozbiorowych nagle mieli stać się Polakami. Rzeczpospolita stała się suwerennym państwem, a ludzie zachowali swoje odrębne kody, jakby genetykę zaborczą. Nie tylko mowa, ale też zwyczaje, nawet jedzenie, nazwy są regionalne. To wszystko czyni Polskę bogatszą kulturowo. Są też negatywne znamiona dawnych nawyków. Byli w okresie rozbiorowym ludzie gotowi do współpracy z obcymi narodami, często dla własnej korzyści, nierzadko w imię dokuczenia elitom, z którymi wchodzili w spory. Ten nawyk przetrwał po stu latach i ujawnił się z całą mocą, gdy Polska weszła w struktury europejskie. Wypełzły rzesze przeciwników istniejącego stanu ustrojowego gotowych na sprzymierzanie się z obcymi, wrogimi Polsce ugrupowaniami i państwami. Konstytucja i porządek prawny zezwala im na takie zachowania, lecz moralność kłóci się z patriotyzmem.
Bycie patriotą jest czymś wstydliwym? –Wirtualna Polska zapytała w moim imieniu publicznie.” Czy patriotyzm jest czymś wstydliwym?. Widziałem uroczystości rocznicowe pod pomnikiem w centrum małego miasteczka na rubieżach Rzeczypospolitej, w dawnym Księstwie Cieszyńskim. Tu od 1298 roku była zagranica z woli hołdowników. Królestwo, później cesarstwo jednego z państw rozbiorowych, które rozciągało się od morza do morza. Wyzwolenie przyszło w 1918 roku, a granicę wytyczono dopiero w 1920 roku. Pod pomnikiem grała orkiestra dęta, było kilkanaście osób w cywilu, staruszkowie i dzieci. Przywiódł ich tu patriotyzm, tradycja, czy byli to bliscy orkiestry? Widziałem burmistrza i kilku radnych, proboszcza. Trwało to kilka minut, bo była jesienna pogoda. Inaczej wyglądała niedawna feta rocznicowa związana z przejazdem przez miasteczko „Najjaśniejszego Pana”. Tym razem korowód był barwny i kwiecisty. Inny patriotyzm, inni ludzie. Nie umiemy świętować, czy też patriotyzm został strawiony przez wszechobecne pokolenie osób, którzy widzą nowe cesarstwo europejskie jako coś naturalnego, dobrego i zbawiennego?. Wydaje mi się, że patriotyzm jest jak portret Piłsudskiego. Kolorowy, w miarę wyrazisty, ma ordery w klapie, więcej niż mu się należało. Za to jest podarty, ma też wydartą „Kasztankę”, na której siedział. Czy symbolizuje spór o historię, utratę tradycji i patriotyzmu?. Co polskiego mamy jeszcze w Polsce? Czy jesteśmy zwolennikami urojonej wizji zjednoczonej Europy? Czy też wasalami układu, który się stworzył i rośnie pienny jak jemioła? Czy lepiej w tych nowych czasach być jemiołuszką, a nie orłem?”
Potencjalnym czytelnikom dalszej treści pragnę oszczędzić czas i wysiłek na wczytywanie się w tę książkę dla oceny jej wartości poznawczej, czy też dla zabicia nudy życia codziennego przez lekturę. Na wstępie zaznaczam, że nie jestem zawodowym pisarzem, ani też zawodowym historykiem, chociaż opisuję wątki historyczne językiem literackim. Używając nomenklatury historyków i publicystów jestem nosicielem i utrwalaczem historii schyłku Drugiej i Trzeciej Rzeczypospolitej po zapowiedzi Czwartej, a być może już piątej z kolei. Najczęściej autorzy tego rodzaju literatury i publicystyki powołują się na zdarzenia, i fakty rzeczywiste. Dodają im wybiórczo kontekst według własnych poglądów i motywacji ustrojowych, partyjnych w sposób stronniczy, często językiem zakłamanym propagandowo. Powstają po takich zabiegach i manipulacjach książki historyczne psujące obraz czasów i postaw szlachetnych, wymieszanych z czynami ludzi nikczemnych. Czytając książki historyczne pisane w różnym czasie o tych samych wydarzeniach napotykamy na całkowicie odmienny kontekst i osąd tych wydarzeń. Nie tak dawno w ocenie historyków, publicystów i wreszcie sądów z okresu początku Rzeczypospolitej Ludowej, ci którzy walczyli o Polskę jaką znali, w ich świadomości swoją Ojczyznę, byli bandytami, zbrodniarzami skazywanymi na śmierć lub więzienie. Po zmianie ustrojowej ówczesna zbrojna walka o zachowanie przedwojennego ustroju Drugiej Rzeczypospolitej jest nazywana bohaterstwem. W historii już tak jest, że oceny zależą od tego, czy zabijają naszych, czy zabijają nasi. Taka polityka historyczna nie jest sprawiedliwa. Gdy ludzie tracą życie zawsze jest zbrodnia i ofiara tej zbrodni. Manipulacja wydarzeniami podporządkowana kontekstowi historycznemu sprawia, że wychodzi z publikacji i książek historycznych zbędny nieład dziejowy. Ileż jeszcze książek napisanych przez autorów pozbawionych uczciwego kontekstu historycznego, przez publicystów, przez lubujących się w kłamstwie historyków trzeba przeczytać, by dowiedzieć się prawdy kto był ofiarą, a kto katem, kto zasługuje na miano bohatera, a kto zdrajcy. Kto wreszcie jest patriotą, a kto nim nie jest. Cenimy książki typu podręcznikowego, gdzie autor opisuje daty i zjawiska takimi jakie były, jeżeli nie dodaje własnej narracji i interpretacji. Źródłowo o historii powinni pisać jedynie ludzie będący uczestnikami wydarzeń historycznych. Książki obarczone przypisami są plagiatem historycznym i to najczęściej zmanipulowanym. Gdy swoje opowieści zechcą spisać świadkowie historii prawda i tak będzie połowiczna, bo każdy był gdzie indziej, inaczej uczestniczył w wydarzeniach, wreszcie ma inne oceny konkretnych zdarzeń. Niemniej z takich opowieści da się złożyć sensowną całość. W tej opowieści rolę świadka historii i historyka będę pełnił sam, będąc jednocześnie po obu stronach zdarzeń historycznych. Wątki zamierzonej opowieści z własnych obserwacji i przeżyć pokolenia mi współczesnego na końcu poszerzam o własną aktywność w wielu dziedzinach, nie po to, by chwalić się własnym życiem, lecz dla utworzenia własnego tła. Każdy bowiem ma jakieś tło lub kontekst, który ułatwia mu ocenę zdarzeń. Wybrałem najmniej wyszukany sposób, zajrzałem w przeszłość przez szczelinę jaka mi utworzyła się w pamięci objętej z wiekiem postępującą amnezją, ale też celowym zapomnieniem swoich prywatnych sekretów.Amnezja pokoleniowa
Pokolenie ludzi żyjących w dwudziestym pierwszym wieku niewiele już pamięta z tego, co historia najnowsza ciągle nam przypomina. Początkowo edukacja pokoleń nakierowana na czczenie dat i zasług ludzi zabiegających o odrodzenie niepodległego kraju, wraz ze zmianą ustroju znalazła pretekst, by zająć się problematyką jakże odmienną, nakierowaną na wewnętrzne przemiany ustrojowe, na przebudowę struktury władzy. Rzeczypospolitej tak długo na mapach nie było, że jej odrodzenie jesienią 1918 roku było największym darem dla narodu. Tym razem obeszło się bez krwawych powstań, zawsze wcześniej nieudanych, chociaż Polacy walczyli w wojnie na wielu frontach przeciw sobie, zależnie z którego zaboru byli mobilizowani. Formalnie Rzeczpospolita została rozebrana przez kraje ościenne, ale żyła w literaturze, w sztuce, w umysłach ludzi. Nadzieja niepodległości pozwalała żyć w tęsknocie, lecz chociaż nie wszyscy jej dożyli, to wszyscy czuli się jednym narodem, pod obcymi sztandarami walczyli zawsze o obiecywaną im Polskę. Budowa Drugiej Rzeczypospolitej trwała dwadzieścia jeden lat. Nie obeszło się bez walki o władzę, o wpływy, o sukno. Gdy wydawało się, że własny pieniądz, a bito go w srebrze, że własne elity wyłonione z ludzi światłych i godnych scementują naród w nowych granicach wytyczanych na rubieżach aż do 1920 roku, kolejny raz państwa ościenne wzięły Rzeczpospolitą w kleszcze wojenne. Pokolenia zrodzone w nadziei na wieczną niepodległość znowu musiały brać szable i karabiny, by ginąć w nierównej walce o swoją Ojczyznę. Ileż nieszczęść zapisała historia z tamtych lat. Honor, najważniejsze prawo i obowiązek obywatelski, był przymiotem najgodniejszych, którzy mogli nosić polskie mundury, którzy walczyli i ginęli za Polskę, którzy nie splamili honoru ani munduru ucieczką przed wrogiem. Wielu poległo, wielu zostało wymordowanych wbrew złudnym konwencjom, wielu zdołało przejść na inne fronty, poza granicami, tam gdzie rozlała się wojna. Rozsiane po świecie krzyże na mogiłach znaczą ślad ich wędrówki po utraconą znowu wolność. Nieliczni przeżyli i wrócili do swoich domów, by odbudować zrujnowany kraj. Zanim zorganizował się wschodni porządek ustrojowy długo jeszcze w nazwie była przedwojenna Rzeczpospolita. Po niej nastał socjalizm, przez jakże wielu nazywany komuną. Był to czas mozolnej odbudowy domów, fabryk, zaufania. Świat stał się bezpieczny, ale pogmatwany. Nowe elity wyłonione z klas robotniczych i chłopskich miały plany i ambicje, były zdeterminowane, lecz nie miały kapitału, nie miały suwerenności absolutnej, by konkurować skutecznie z mocarstwami opartymi na innym modelu rozwoju. Ideologia każdemu według potrzeb, od każdego według jego możliwości była utopią. Narzucony przez zwycięski front nowy porządek ustrojowy zburzył ład społeczny, skłócił naród. Jedni chcieli szybkich zmian zwiedzeni obiecaną ideologią sprawiedliwości ludowej, drudzy związani emocjonalnie i przysięgami z przedwojenną Rzeczpospolitą nie godzili się na zmiany.
Przed dalszą lekturą zalecam powszechnie znane definicje warte przypomnienia. Wszystkie cytaty zaczerpnięto z Wikipedii. To umożliwia doczytanie definicji w szerszym kontekście.
— Wojsko Polskie w latach 1936—1939. Po śmierci Józefa Piłsudskiego w naczelnych organach WP nastąpiły poważne zmiany personalne. Stanowisko Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych objął gen. Edward Rydz- Śmigły. 1 września 1938 roku weszła w życie ustawa z dnia 9 kwietnia 1938 roku o powszechnym obowiązku wojskowym, która sankcjonowała podział Sił Zbrojnych na wojska lądowe i marynarkę wojenną. Wojsko składało się z jednostek organizacyjnych wojska stałego i jednostek organizacyjnych Obrony Narodowej, a także jednostek organizacyjnych Korpusu Ochrony Pogranicza.
Rota W.P. „Przysięgam … być wiernym Ojczyźnie mej, Rzeczpospolitej Polskiej, chorągwi wojskowych nigdy nie odstąpić, stać na straży konstytucji i honoru żołnierza polskiego, prawu i Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej być uległym, rozkazy dowódców i przełożonych wiernie wykonywać, tajemnic wojskowych strzec, za sprawę Ojczyzny mej walczyć do ostatniego tchu w piersiach i w ogóle tak postępować, aby mógł żyć i umierać jak prawy żołnierz polski…”
1 września 1939 roku armia niemiecka napadła zachodnie granice Rzeczpospolitej bez wypowiedzenia wojny. 17 września rano do Naczelnego Wodza dotarła informacja o wkroczeniu Armii Czerwonej na tereny państwa polskiego. Od świtu 1 do 17 września wojska niemieckie zajęły już cały obszar Rzeczpospolitej, broniły się tylko nieliczne obwody. Wydał dyrektywę ogólną.
„Nakazuję ogólne wycofania ma Rumunię i Węgry najkrótszymi drogami. Z bolszewikami nie walczyć, chyba że w razie natarcia z ich strony albo próby rozbrajania oddziałów. Zadania Warszawy i miast, które miały się bronić przed Niemcami bez zmian. Miasta do których podejdą bolszewicy powinny z nimi pertraktować w sprawie wyjścia garnizonów do Węgier lub Rumunii.”
Historia nazwie agresję niemiecką i rosyjską wojną światową. Była to tragiczna wojna. Niemcy, atakujący od zachodu, północy i południa, do Lwowa dotarli w dwanaście dni, a przed nimi zdołały na wschodnie rubieże ewakuować się przeważające siły zbrojne Wojska Polskiego z zamiarem przegrupowania. Należy pamiętać, że wówczas nie było autostrad ani dróg krajowych, tak więc front przesuwał się błyskawicznie, a przed nim ewakuacja, jakże pospieszna. Wycofujące się oddziały Wojska Polskiego zostały zaskoczone inwazją rosyjską na tyle, że nie podjęły walki, zgodnie z rozkazem, a witani podstępnie flagami polskimi na ruskich czołgach zawierzyli obietnicy wsparcia. Pomylili się, a strategia, jeżeli istotnie taka była, zawiodła. Wtedy nie wiedzieli, teraz wiemy, że oficerów, którzy dobrowolnie złożyli broń Rosjanie aresztowali na granicy, a żołnierzy szeregowych oddali Niemcom jako jeńców lub wywieźli w głąb Rosji.
— Armia Krajowa (AK) — zakonspirowane siły zbrojne polskiego państwa podziemnego w latach II wojny światowej. Zadaniem Armii Krajowej było tworzenie struktur wojskowo -organizacyjnych na czas okupacji dla mobilizacji społeczeństwa do walki bieżącej, ochrona polskiego państwa podziemnego oraz odtworzenie armii na czas otwartej walki o niepodległość. Rzeczpospolita została napadnięta niemal jednocześnie z zachodu i wschodu nie dając Wojsku Polskiemu szans na skuteczną obronę swojego terytorium. Siły sprzymierzonych wrogów były zbyt liczne. Dopiero po kilku latach operacja wiślańsko-odrzańska zaczęta przez Armię Czerwoną 12 stycznia 1945 roku uwolniła przedwojenne terytorium państwa polskiego spod okupacji niemieckiej, ale zagarnęła też resztę Polski pod dominację rosyjską. Stając w obliczu niebezpieczeństwa związanego z dalszym trwaniem AK w strefie działania Armii Czerwonej gen. Leopold Okulicki 19 stycznia 1945 roku wydał rozkaz rozwiązujący Armię Krajową. Jednocześnie Okulicki w tym samym dniu skierował do najwyższych dowódców AK tajny rozkaz, w którym polecił im nie ujawniać się. Ich zadaniem miało być zachowanie małych, dobrze zakonspirowanych sztabów i całej sieci radiowej. Zwabiony do Moskwy na konferencję rządową został tam aresztowany i zakatowany w wigilię tego samego roku. Lokalni dowódcy AK nie poddali się rozkazowi gen. Okulickiego, przeszli do działań partyzanckich w znacznej mierze przeciw oddziałom polskim sprzyjającym tworzenie nowego ustroju państwa polskiego w sytuacji, gdy rząd utworzony na emigracji zadekował się w Londynie.
Rota przysięgi AK: „Przysięgam być wiernym Ojczyźnie mej, Rzeczypospolitej Polskiej, stać nieugięcie na straży Jej honoru i o wyzwolenie Jej z niewoli walczyć ze wszystkich sił — aż do ofiary życia mego. Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej i rozkazom Naczelnego Wodza oraz wyznaczonemu przezeń Dowódcy Armii Krajowej będę bezwzględnie posłuszny, a tajemnicy niezłomnie dochowam, cokolwiek by mnie spotkać miało.”
— Wojsko Polskie w Polsce Ludowej w latach 1944–1952 i Siły Zbrojne Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej w latach 1952–1989.
— Okupacja — Zgodnie z Konwencją haską (1907) początkiem okupacji jest faktyczne przejście władzy z rąk rządu legalnego do rąk okupanta. Okupant nie nabywa suwerenności nad zajętym terytorium, traktowany jest jako przejściowy administrator.
— Zbrodnia przeciw narodowi. Działania zbrojne przeciwko własnemu narodowi są zbrodnią. Niedozwolone jest zmuszanie do uczestniczenia w działaniach wojennych przeciwko własnej ojczyźnie (art. 53 Konwencja haska).
— Komunizm — polityczna i ekonomiczna ideologia, której celem jest utworzenie społeczeństwa pozbawionego ucisku i wyzysku klasowego, opartego na braku własności prywatnej, kolektywnej własności środków produkcji i wspólnotowym podziale dóbr. Komunistyczna Partia Polski (w latach 1918—1925 Komunistyczna Partia Robotnicza Polski — partia komunistyczna założona 16 grudnia 1918, rozwiązana 16 sierpnia 1938.
— Socjalizm — pojęcie, odnoszące się do ideologii politycznej wywodzącej się z filozofii politycznej rozwijanej w latach 30. i 40. XIX wieku we Francji. Doktryna gospodarcza postulująca upowszechnienie świadczeń socjalnych i poddania gospodarki kontroli społecznej (poprzez instytucje państwowe, samorządowe, korporacyjne lub spółdzielcze). Częścią wspólną wszystkich odmian socjalizmu jest (częściowe lub całkowite) odrzucenie idei kapitalizmu oraz promowanie idei sprawiedliwości społecznej.
— Patriotyzm — postawa szacunku, umiłowania i oddania własnej ojczyźnie oraz chęć ponoszenia za nią ofiar i pełną gotowość do jej obrony, w każdej chwili. Charakteryzuje się też przedkładaniem celów ważnych dla ojczyzny nad osobiste, a także gotowością do pracy dla jej dobra i w razie potrzeby poświęcenia dla niej własnego zdrowia lub czasami nawet życia. Patriotyzm to również umiłowanie i pielęgnowanie narodowej tradycji, kultury czy języka. Oparty jest on na poczuciu więzi społecznej, wspólnoty kulturowej oraz solidarności z własnym narodem i społecznością.
— Honor to postawa, dla której charakterystyczne jest połączenie silnego poczucia własnej wartości z wiarą w wyznawane zasady moralne. Naruszenie zasad honoru przez siebie lub innych odbierane bywa jako „dyshonor” lub „hańba”. Honoru nie wystarczy zadeklarować, podlega on udowodnieniu w sytuacji, która pozwala na weryfikację według norm moralnych danej społeczności. W polskiej historii i literaturze honor jest często łączony z patriotyzmem.