- nowość
Jak pisałem powieść kryminalną (w tym biednym kraju) - ebook
Jak pisałem powieść kryminalną (w tym biednym kraju) - ebook
Czy masz odwagę odkryć prawdę, która zmieni wszystko? Szalona podróż po świecie, w którym zło nie bierze urlopu. 365 dni w samym sercu niekontrolowanej intrygi. Bez litości, bezpiecznej przystani, pewnego alibi. Wybuchowa mieszanka napięcia, chaosu i adrenaliny, która nie wypuści cię z rąk aż do ostatniej strony. Ta książka to prawdziwy kryminał. Przed użyciem wstrząśnij. Po użyciu... nie zapomnij złapać oddechu.
Spis treści
Noc była ciemna jak mgła smoleńska
Tak więc (studium rezygnacji i porzucenia)
Rozdział II w którym pojawia się bohater fikcyjny
Żeby napisać powieść kryminalną
Rozdział III w którym poznajemy mordercę
Pisarz powieści kryminalnych
Rozdział IV w którym
Tak napisałem powieść samokryminalną
Epilog
Udział wzięli
Kategoria: | Proza |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-68310-95-5 |
Rozmiar pliku: | 1,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
(STUDIUM REZYGNACJI I PORZUCENIA)
Tak więc jako pierwsze zaczęły rezygnować ze mnie używki. Najpierw nikotyna, alkohol – wiadomo, nadciśnienie, potem kolumbijska kokaina (serial Narcos mnie znudził), potem kumpel przyszedł i powiedział, że obciął sobie kawałek kciuka, strugając pień choinki na święta, żeby się zmieścił do stojaka, bo nadchodziły święta (najpiękniejszy czas w roku).
– He, a czym se pan to zrobiłeś? – zapytał go lekarz na sorze. –
Zwykłym czy tapeciakiem?
– Tapeciakiem – odpowiedział kumpel.
– Tak myślałem – powiedział lekarz.
W ten sposób dowiedziałem się o istnieniu słowa „tapeciak”, oznaczającego nóż do tapet. Odtąd przestałem się uczyć nowych słów i stwierdziłem, że te, co znam, zupełnie mi wystarczą. Zresztą w kraju (w tym biednym kraju), wystarczy jedno słowo, żeby się porozumieć ze wszystkimi, w dodatku wyrażające wszystko, każdy niuans emocjonalny, zachwyt, jak również pospolity komunikat, więc po co się starać. W dodatku drugi kumpel, który też ma tapieciaka w domu (długość ostrza: 10 cm, szerokość ostrza: 18 mm, długość segmentu: 5 mm, długość całkowita: 16,5 cm, liczba wkładów: 6 sztuk, kolor obudowy: pomarańczowy, materiał: stal, tnie nim wszystko: taśmę klejącą, karton, papier, plastik, folię malarską, izolację, tkaniny oraz skóry), na przerwie w robocie nie mógł się zdecydować – ryba panierowana czy zupa fasolowa na obiad w bufecie, w towarzystwach ubezpieczeniowych dużo zarabiają i jedzą obiad o 12.00, więc dania są dość wyrafinowane (z tym, że nie w tym biednym kraju), w końcu poinformował mnie o zwycięstwie ryby (wygrała gruba, chrupiąca panierka, nie wiem, nie widziałem, trudno mi wyrokować) – toteż oprócz ryb porzucony zostałem natychmiast przez drób (faszerowany antybiotykami), modyfikowane genetycznie ptactwo (patrz: smażony afrykański bocian, danie à la Warsaw, danie pisane i wymawiane na modłę amerykańską, coś jak: „łorsoł”, kulinarnie gdzieś blisko frazy: „Nietoperze wkręcone we włosy nocy kwiliły, ale nikt ich nie słyszał, gdyż kwiliły w paśmie ultradźwięków”, ale to nie ze względu na wymowę czy też desperacki lament nietoperzy (który wkrótce miał się ludzkości odbić czkawką) do dań tych byłem nastawiony raczej sceptycznie.
Tymczasem zrezygnowała ze mnie także temperatura otoczenia. W naszej sypialni (szczególnie zimą) panuje temperatura minus 16 stopni Celsjusza, ponieważ na zewnątrz panuje wówczas temperatura minus 20 stopni Celsjusza. Partnerka ma życiowa twierdzi, iż tak jest zdrowo, to stara zasada arystokracji oraz lek na długowieczność, jeśli nie na wieczną młodość w ogóle, na przykład generałowa Kociestrzyńska-Dobrorzyszycka-Klicka herbu Błocie sypiała tak normalnie i dożyła późnej starości, wręcz legendarnej. Antybiotyk muszę brać co sześć godzin, ale nie jest źle, bo mam budzik elektroniczny i on mnie budzi co sześć godzin, a zresztą ciężko zasnąć przy szesnastostopniowym mrozie.
Używki są proste i nieskomplikowane (co innego w zwyczajnym życiu).
Tymczasem po przeczytaniu artykułu w prestiżowym czasopiśmie „Science” (sprawdzić numer pisma!) pod tytułem „Czy poeci stanowią śmiertelne zagrożenie” zrezygnowała ze mnie kofeina (a nawet kawa z żołędzi – kojarzyła mi się za bardzo z koncepcją wybicia wszystkich dzików, żeby z czystym sumieniem móc pić kawę z żołędzi; podejrzewam, że piłem wtedy za dużo kawy z żołędzi).
Sztuka, a konkretnie poezja też ze mnie zrezygnowała, odkąd trzeciemu mojemu znajomemu umarł przyjaciel i oznajmił mi elektronicznie:
„Odczytałem przesłany Ci wiersz na pogrzebie. Wzruszyłem wszystkich. I tak to poezja przekierowała uwagę żałobników z wdowy na moją skromną osobę. Nie wiem, czy to mi dobrze wróży. Ludzie podchodzili do mnie, mówiąc – cóż za wzruszający wiersz... I tak stałem się gwoździem całej ceremonii – to znaczy gwoździem do trumny”.
To przez niego poniekąd postanowiłem napisać powieść kryminalną, odkąd opowiedział mi o swojej wizycie na targach książki, a właściwie opowiedział mi o spotkaniu z pisarzem wybitnym na tychże targach, o tak, postanowił bowiem pójść do stoiska pisarza wybitnego i odbyć z nim rozmowę.
– Dzień dobry.
– Dzień dobry.
– Czy zna pan pisarkę ze stanowiska obok?
– Nie znam.
– To dlaczego – wydociekliwiał się mój precyzyjny kolega – do stanowiska pisarki obok ciągnie się pięćsetmetrowa kolejka, a do pana stanowiska stoję tylko ja?
– Szanowny panie – odpowiedział pisarz – czy ma pan świadomość, iż po moje pisarstwo sięga elita, a tej jest w tym biednym kraju może jakieś półtora procent (1,5%)? A tamto obok, to jakaś pseudoliteratura dla idiotów?
I tu wybitny pisarz dla elity półtora procent popatrzył smętnie na kolejkę 98,5 procent głupich czytelników, ciągnącą się do głupiej pisarki, która pisała dla 98,5% idiotów.
– To pewno jakieś kurwiszcze – skomentował wybitny pisarz dla elity i pozwolił sobie zrobić „double selfie”, czyli tak zwanego selfiacza (z moim kolegą. Tak więc odtąd w swych skromnych zbiorach fotografii cyfrowej posiadam: sfotografowane „rzeczone kurwiszcze” oraz wizerunek wybitnego pisarza dla elity 1,5%, który natychmiast usunąłem, po czym równie żwawo usunąłem go z usuniętych).
Wizyta na targach książki wybitnie źle wpłynęła na wrażliwą psychikę i kruchy stan emocjonalny mojego dociekliwego trzeciego kolegi. W jednej z ostatnich zachowanych wiadomości tekstowych, którą od niego otrzymałem, pisał mi: „Kultura zabiła literaturę... Ludzie dostali pierdolca na punkcie romansów... Do tego kryminały i fantasy... Bardzo to wszystko przygnębiające... Dotychczas szambo, a teraz powódź gnoju... Literaci poprzebierani za bohaterów swoich powieści... I nie chodzi tu wcale o literaturę dla dzieci... Mój czas minął... Minął bezpowrotnie...”.
Co innego niż mijający czas mojego czwartego kolegi, który zapytany: „Czego pan w ogóle szuka w literaturze?” odparł, iż w literaturze szuka miłośniczki, której mógłby, na modłę gwiazd muzyki rockowej, podpisać się na piersiach imieniem i nazwiskiem, przy czym powinno zmieścić się tam zarówno jego imię, jak i nazwisko. (Z tym, że to jest wariat).
Ażeby więc pocieszyć wszystkich, których czas minął bezpowrotnie, postanowiłem napisać powieść kryminalną (na romans i fantasy przyjdzie jeszcze czas). Ale! Nie jest łatwo napisać powieść kryminalną.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------