Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Jak poznałem Świętego Mikołaja - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
9 listopada 2022
Ebook
27,99 zł
Audiobook
39,90 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Jak poznałem Świętego Mikołaja - ebook

Jackson wie wszystko o latających reniferach, elfach produkujących zabawki w sekretnym warsztacie na biegunie północnym oraz o magii, dzięki której Święty Mikołaj potrafi dostarczyć prezenty na całym świecie w jedną noc. Nie ma za to pojęcia, jak Święty Mikołaj został Świętym Mikołajem.
Wszystko się zmieni, gdy pewnej wigilijnej nocy chłopiec spotka Mikołaja i usłyszy jego niesamowitą opowieść. Ta historia kompletnie go zaskoczy, ale przecież wszystkie dobre historie są zaskakujące...

Wiele dzieci stara się nie zasnąć w noc przed Bożym Narodzeniem, by zobaczyć Mikołaja.
Ja sama tak kombinowałam! Niestety, nie miałam tyle szczęścia co Jackson i nie udało mi się przyłapać Świętego. Gdy jednak trafi się okazja, trzeba starannie wypytać Mikołaja. Tym sposobem można poznać wyjątkową opowieść wigilijną w zupełnie innym wydaniu, pomóc rozwozić prezenty i przeżyć niezwykłą przygodę. Nie mogę się doczekać Waszych wrażeń!
Anna Jankowska, AktywneCzytanie.pl

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8318-280-3
Rozmiar pliku: 5,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Gdy byłem mały, jeden z moich kolegów powiedział coś naprawdę niemądrego. A mianowicie, że Święty Mikołaj nie istnieje.

– No to skąd się biorą wszystkie te prezenty? – zapytałem.

Na to już nie miał odpowiedzi.

– Nie wiem – przyznał. – Po prostu tak twierdzi moja starsza siostra.

– No to kto zakrada się do domów przez komin, wyjada świąteczne babeczki z nadzieniem bakaliowym i wypija całą brandy? – ciągnąłem dalej. – Kto jeździ saniami z zaprzęgiem?

Mój kolega milczał przez dłuższą chwilę.

– Wiesz co? – powiedział w końcu. – Masz rację. Nie wiem, dlaczego w ogóle poruszyłem ten temat. Chcesz pograć w kulki?

Ale tamtego wieczoru nie mogłem zasnąć. Zwyciężyłem w dyskusji, jednak kolega zdołał zasiać ziarnko wątpliwości w mojej głowie. A co, jeśli Święty Mikołaj nie jest prawdziwy?

Im bliżej Bożego Narodzenia, tym więcej niepokojących pytań sobie zadawałem. Kim tak naprawdę jest Święty Mikołaj? Dlaczego przynosi nam prezenty? Jak udaje mu się je dostarczyć w jedną noc? Jak to wszystko się zaczęło?

Uznałem, że istnieje tylko jeden sposób, żeby odkryć prawdę. Musiałem się spotkać ze Świętym Mikołajem osobiście.

Oczywiście, nie podzieliłem się z nikim tym planem. Rodzice próbowaliby mnie powstrzymać, a siostry bliźniaczki na pewno chciałyby do mnie dołączyć, chociaż były zdecydowanie za małe na taką przygodę. To była poważna misja i nie mogłem ryzykować, że coś pójdzie nie tak.

W końcu nadszedł wigilijny wieczór i rodzice przyszli na górę, żeby pocałować mnie na dobranoc.

– Wiesz, jaki jutro dzień? – zapytała mama z błyskiem w oczach.

– Środa? – odparłem, udając, że niewiele mnie to obchodzi.

Mama popatrzyła na tatę, a on tylko wzruszył ramionami.

– Tak, skarbie – potwierdziła. – Środa. Ale przede wszystkim Boże Narodzenie!

– Och… – mruknąłem. – Boże Narodzenie aż tak bardzo mnie nie interesuje.

– Serio? – zdziwił się tata.

Oboje wyglądali na rozczarowanych i poczułem wyrzuty sumienia, że tak ich nabieram.

– To znaczy… święta są w porządku – dodałem – jeśli człowiek lubi prezenty i czekoladę, i cukierki, i inne tego typu rzeczy. Ale ja wolałbym przerobić kilka zadań z matematyki i posłuchać przy tym muzyki klasycznej – wyjaśniłem, a potem udałem, że ziewam, i zamknąłem oczy.

– Jeśli to cię uszczęśliwi, skarbie… – skwitowała mama z niepewnością w głosie.

Pocałowali mnie na dobranoc, zgasili światło i zeszli na dół.

Leżałem w ciemnościach, z otwartymi oczami, i nasłuchiwałem. Z sypialni na końcu korytarza docierały do mnie głosy sióstr, które rozmawiały w swoim wymyślonym języku. Zazwyczaj czułem się osamotniony, gdy słyszałem, jak wypowiadają słowa, które tylko one rozumieją, ale nie dziś wieczorem. Bo dziś czekało mnie coś bardzo wyjątkowego.

Wreszcie siostry zamilkły. Słyszałem jeszcze cichy szmer rozmowy rodziców na dole, ale w końcu i on ucichł, a potem schody zaskrzypiały, gdy mama i tata ruszyli na górę do swojej sypialni. Wiedziałem, że po drodze mogą do mnie zajrzeć, więc zamknąłem powieki i udawałem, że twardo śpię.

– Dobranoc, synku – wyszeptał tata.

Delikatnie poprawił poduszkę pod moją głową i przykrył mnie ciaśniej kołdrą, żebym nie zmarzł. Potem poczułem zapach perfum mamy i jej pocałunek na czole. W końcu drzwi się zamknęły, a ja usłyszałem oddalające się kroki.

Długo leżałem nieruchomo, nadstawiając uszu w ciemnościach, ale w końcu uznałem, że mogę bezpiecznie otworzyć jedno oko. Zegarek na stoliku przy łóżku wskazywał za kwadrans dwunastą. Jeszcze nigdy nie byłem na nogach o tak późnej porze i przez chwilę zastanawiałem się, czy gdy wybije północ, zamienię się w kamień albo wydarzy się coś równie magicznego.

Odrzuciłem kołdrę, postawiłem stopy na dywanie i na palcach podszedłem do okna. Parapet na zewnątrz był pokryty warstwą śniegu. Wąski sierp księżyca świecił jasno i dostrzegłem lisa, który przemykał chyłkiem po białym trawniku sąsiada. Granatowo-czarne niebo było usiane gwiazdami i poprzecinane smugami chmur. Nic się nie poruszało. Nie widziałem spadających gwiazd, satelitów ani planet. A już na pewno nie widziałem sań ciągniętych przez renifery.

Wślizgnąłem się z powrotem do łóżka i podłożyłem pod plecy poduszki, żeby móc na siedząco obserwować niebo. Za wszelką cenę musiałem pozostać przytomny. Zamierzałem czekać na przybycie Świętego Mikołaja.

***

To dzwoneczki usłyszałem najpierw. Spodziewałem się, że będą brzęczeć podobnie jak te w piosence Pada śnieg, tymczasem przypominały raczej alpejskie krowie dzwonki. Podbiegłem do okna, ale niebo dalej było puste. A jednak słyszałem, jak dzwonki to milkną, to znów rozbrzmiewają, za każdym razem coraz bliżej. Nasłuchiwałem z rosnącą ekscytacją i w końcu, gdy zabrzęczały głośno, usłyszałem wielki huk, a potem zgrzyt i cały sufit się zatrząsł. Zawsze myślałem, że Święty Mikołaj przybywa po cichu, ale najwyraźniej się myliłem. Nic dziwnego, że czekał, aż wszyscy zasną!

Szybko naciągnąłem szlafrok, wsunąłem stopy w kapcie, porwałem z łóżka plfuszowego królika i pobiegłem na dół. Bez wahania wpadłem do salonu i popędziłem do kominka. Grudki sadzy sypały się właśnie na wystygłe palenisko.

Nadchodził Święty Mikołaj!

A przynajmniej próbował. Sadza wciąż się sypała, a z głębi komina docierały stłumione odgłosy szamotaniny.

– Uch – sapnął Święty Mikołaj. – Można by pomyśleć, że chociaż jedna osoba wpadnie na to, by wyczyścić komin przed świętami, ale nie…

Usłyszałem stłumione odgłosy wiercenia się i mamrotania, charakterystyczne dla kogoś, kto utknął w kominie, aż w końcu niewielka postać stanęła pośrodku paleniska.

Zawsze wyobrażałem sobie, że Święty Mikołaj to duży pan o okrągłym brzuchu, tymczasem ten przede mną okazał się malutki i na pewno nie można było go nazwać grubym. Miał na sobie staromodny czerwony aksamitny kubraczek haftowany zieloną nicią, czerwone aksamitne spodnie do kompletu i ciemnobrązowe skórzane buty. Miał też szpiczaste uszy i zadarty nos, a krótkie, kręcone siwe włosy ukrywał pod czerwoną aksamitną czapeczką. Nagle to do mnie dotarło.

Święty Mikołaj wcale nie jest człowiekiem. On jest elfem!

– Och! – zawołałem zdumiony.

– Ach! – wrzasnął Święty Mikołaj, wystraszony moją obecnością. Podskoczył, przewrócił pogrzebacz, potknął się i wylądował pupą w palenisku. – Auć! – zawołał. – Moja kostka! Chyba ją skręciłem.

– Tak mi przykro – powiedziałem, bo poczułem okropne wyrzuty sumienia. – To moja wina, że się przestraszyłeś. Pozwól, że pomogę ci wstać.

Złapałem go za ramię.

– Aua! – syknął. – Nie mogę nawet na niej stanąć, patrz.

Próbował przenieść ciężar ciała na obolałą nogę, ale było jasne, że bardzo cierpi, więc złapałem go pod pachy i posadziłem w fotelu taty.

– Dobry wieczór – powiedział. Czujnie przyglądał mi się przy tym jasnoniebieskimi oczami i próbował odzyskać panowanie nad sobą. – Jestem… hm… kominiarzem. Tak. Z rady miasta. Powiedziano mi, że mam skontrolować ten komin. Zerknąłem do środka i wszystko wygląda w porządku, więc już sobie pójdę. Bardzo ci dziękuję za pomoc.

– Kominiarzem? – zapytałem z powątpiewaniem i wskazałem na pudełko klocków Lego wystające z jego worka. – Jesteś pewien?

Święty Mikołaj szybko wepchnął klocki z powrotem do worka i popatrzył na mnie zaczepnie.

– To moje – oznajmił. – Wielu dorosłych bawi się teraz klockami Lego. To taka moda.

– Nie oszukasz mnie – powiedziałem. – Wiem, kim jesteś.

– Wiesz?

– Oczywiście – odparłem, próbując zachować spokój. Ostatecznie znalazłem się w towarzystwie globalnej supergwiazdy. – Wszyscy wiedzą. Jesteś Świętym Mikołajem. Co roku dzieci piszą do ciebie listy z prośbą o prezenty i wysyłają je na biegun północny. Masz tam warsztat, gdzie twoje elfy produkują zabawki…

– Hola, hola – zaprotestował Święty Mikołaj. – To nie są moje elfy. To moi pracownicy i są zatrudnieni w warsztacie, bo tego chcą.

– A-ha! – zawołałem, klaszcząc w dłonie. – A więc przyznajesz, że jesteś Świętym Mikołajem!

– Ech – sapnął elf, jakbym przyłapał go na gorącym uczynku.

– Mam ci powiedzieć, co jeszcze o tobie wiem? – zapytałem.

– Coś czuję, że i tak powiesz, czy będę tego chciał, czy nie – skwitował Święty Mikołaj z rezygnacją.

– Otóż w Wigilię ładujesz wszystkie prezenty na sanie zaprzężone w dziewięć reniferów, a Kometek, Amorek, Błyskawiczny, Fircyk, Pyszałek, Tancerz, Złośnik, Profesorek i Rudolf ciągną je po niebie.

– Mów dalej – zachęcił mnie.

– Lądujesz na dachu każdego domu i wchodzisz do środka przez komin, żeby zostawić prezenty pod choinką. Dokładnie tak jak teraz. Więc musisz być Świętym Mikołajem.

– To możliwe – przyznał. – To bardzo możliwe. Właściwie to… – Zamilkł na dłużej i spojrzał mi prosto w oczy. – Masz rację.

A potem się uśmiechnął. Miałem wrażenie, jakby ktoś zapalił lampę kwarcową. W jego oczach zamigotała dobroć, a ja poczułem, jakbym unosił się na fali szczęścia, niczym plastikowa łódeczka w wannie. Pozbyłem się wszelkich wątpliwości. Święty Mikołaj istniał naprawdę i właśnie siedział w moim salonie.

– A ty pewnie jesteś Jackson – odgadł. – Co robisz na nogach tak późno, podczas gdy wszyscy inni śpią?

– Czekałem na ciebie – wyznałem. – Chciałbym ci zadać naprawdę ważne pytanie. Mogę?

– Strzelaj.

– Kim jesteś?

– Kim jestem?

– Jak to wszystko się zaczęło? Jak zostałeś Świętym Mikołajem?

Elf powoli pokiwał głową, jakbym zaimponował mu dociekliwością.

– Naprawdę chcesz to wiedzieć? – zapytał z uśmiechem.

– Niczego nie pragnę bardziej.

– Jesteś absolutnie, na sto procent pewien? Bo moja historia może cię zaskoczyć.

– Każda dobra historia jest zaskakująca – zauważyłem.

– To prawda – przyznał Święty Mikołaj. Wsadził palec do kieszonki kamizelki i wyciągnął srebrny zegarek na łańcuszku. – Cóż, mam trochę czasu w zapasie, więc chyba mógłbym… – Raz jeszcze spojrzał mi prosto w oczy. – Jako że byłeś bardzo grzeczny, chyba mógłbym ci o tym szybko opowiedzieć.

– Bardzo proszę!

Musicie wiedzieć, że mam wyjątkowo dobrą pamięć. Pamiętam daty i godziny wszystkich posiłków, jakie kiedykolwiek jadłem – na przykład kanapka z serem i musztardą zamiast korniszona o dwunastej trzydzieści w środę trzy tygodnie temu – a to znaczy, że gdy ktoś mi coś opowiada, potrafię powtórzyć wszystko słowo w słowo.

Zatem gdy mówię, że jest to historia, którą opowiedział mi Święty Mikołaj, to cóż… możecie sobie wyobrazić, że opowiedział ją wam osobiście.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: