Jak przestać się martwić i zacząć żyć - ebook
Ebook
29,00 zł
Audiobook
37,90 zł
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Jak przestać się martwić i zacząć żyć - ebook
Dzięki tej książce miliony ludzi pozbyło się kłopotów, które zatruwały im życie. Niektórzy z nich dzielą się swymi doświadczeniami z czytelnikiem. Ta publikacja jest panaceum na obawy i lęki, udowadnia, że życie człowieka nie musi być pełne niepokoju i napięć, pozbawiających szczęścia i odbierających siły.
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66142-01-5 |
Rozmiar pliku: | 1,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
JAK I DLACZEGO NAPISAŁEM TĘ KSIĄŻKĘ
W 1909 roku byłem najnieszczęśliwszym facetem w Nowym Jorku. Zarabiałem na życie, sprzedając ciężarówki. Nie wiedziałem przy tym nawet, jak wygląda silnik. Mało tego: nie chciałem wiedzieć. Nienawidziłem swojej pracy. Nienawidziłem życia w małym, pełnym karaluchów mieszkaniu na 56. Zachodniej. Do dzisiaj widzę wszystkie moje krawaty wiszące w pęku na ścianie. Kiedy rano sięgałem po jeden z nich, karaluchy rozbiegały się we wszystkie strony. Nienawidziłem tanich restauracji, w których się stołowałem. Też było w nich pełno karaluchów.
Co wieczór wracałem do pustego pokoju z okropnym bólem głowy. Był to skutek rozczarowania, zmartwień, goryczy i buntu. Buntowałem się, ponieważ moje młodzieńcze marzenia przerodziły się w koszmar. Co za życie! Czy to miała być ta wielka życiowa przygoda, o której śniłem? Czy tyle tylko miałem osiągnąć – pracę, której nie cierpiałem, karaluchy za współlokatorów, parszywe żarcie i żadnych widoków na przyszłość? Tak bardzo brakowało mi wolnego czasu na czytanie i pisanie książek. Już w szkole przecież postanowiłem je pisać.
Porzucając znienawidzoną pracę, mogłem tylko zyskać. Nie chciałem zarabiać kroci, ale bardzo chciałem wiele w życiu przeżyć. Krótko mówiąc, stanąłem na brzegu Rubikonu. Musiałem podjąć decyzję jak większość młodych ludzi, którzy wkraczają w dorosłość. Podjąłem ją więc i zmieniła ona całe moje życie. Przyniosła mi szczęście i dobre samopoczucie, na które nie liczyłem w najśmielszych nawet marzeniach.
A oto co postanowiłem: porzuciłem nielubianą pracę i poświęciłem 4 lata na studiowanie w Stanowym Kolegium Nauczycielskim w Warrensburg w Missouri. Postanowiłem zostać nauczycielem na wieczorowych kursach dla dorosłych. Dzięki temu zyskałem czas na czytanie książek, mogłem przygotować wykłady, pisać powieści i opowiadania; chciałem „żyć, by tworzyć, i tworzyć, by żyć”.
Czego miałem uczyć na kursach dla dorosłych? Na podstawie własnych doświadczeń ze szkoły średniej uznałem, że wiedza i doświadczenie, które zdobyłem, przemawiając publicznie, przydały mi się w pracy i w życiu bardziej niż wszystkie szkolne przedmioty razem wzięte. Dlaczego? Dzięki nim wyzbyłem się nieśmiałości i zyskałem wiarę w siebie, a także odwagę i stanowczość w kontaktach z ludźmi. Zrozumiałem, że przywódcą zostaje zwykle ten, kto potrafi jasno wyrazić swoje myśli.
Ubiegałem się o posadę nauczyciela retoryki na studiach wieczorowych w Columbia University i New York University, ale na obydwu tych uczelniach doszli do wniosku, że poradzą sobie beze mnie.
Byłem bardzo rozczarowany, ale dziś dziękuję Bogu, że odrzucili moje podanie, ponieważ zacząłem uczyć na kursach wieczorowych YMCA. Tam musiałem odnieść sukces – i to szybko. Ludzie nie przychodzili na moje zajęcia, aby zdobyć stopnie uniwersyteckie czy prestiż. Oni potrzebowali czegoś innego: chcieli rozwiązać własne problemy. Marzyli o tym, by zabrać wreszcie głos na spotkaniach w interesach, nie blednąc przy tym ze strachu. Akwizytorzy chcieli dowiedzieć się, jak odbyć wizytę u trudnego klienta, nie spacerując przedtem w tę i z powrotem przed jego biurem, aby zdobyć się na odwagę. Brakowało im pewności siebie i równowagi. Chcieli sukcesu w interesach i więcej pieniędzy na utrzymanie swoich rodzin. Ponieważ płacili za kurs w ratach, z pewnością przestaliby płacić, gdyby nie widzieli w tym sensu. Mnie natomiast płacono nie pensję, ale procent od wpływów; musiałem więc spełnić oczekiwania słuchaczy, jeśli chciałem zarobić na życie.
Wtedy sądziłem, że pracuję pod presją, teraz jednak wiem, że była to dla mnie bezcenna szkoła życia. Musiałem skłonić moich uczniów do działania. Musiałem pomóc im rozwiązać problemy. Musiałem każdą lekcję poprowadzić tak, by chcieli przyjść na następną.
Było to fascynujące zajęcie. Uwielbiałem je. Byłem zaskoczony, widząc, jak szybko ci ludzie nabierali pewności siebie i zdobywali awans, mnożąc własne dochody. Moje kursy odniosły sukces o wiele większy, niż kiedykolwiek marzyłem. Po trzech semestrach, wciąż będąc na procencie, otrzymywałem 30 dolarów za wieczór, a przecież na początku YMCA nie dawała mi nawet 5 dolarów stałej pensji.
Zacząłem uczyć przemawiania publicznego, ale z upływem lat dostrzegałem coraz wyraźniej, że moim uczniom brakowało też umiejętności pozyskiwania sobie ludzi. Ponieważ nie mogłem znaleźć odpowiedniego podręcznika, napisałem go sam. Właściwie książka ta nie powstała w zwykły sposób. Rozrastała się i pogłębiała podczas zbierania doświadczeń przez moich uczniów. Zatytułowałem ją Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi.
Książka ta była w zamierzeniu podręcznikiem dla moich kursantów. Napisałem także cztery inne na tematy, którymi nikt wcześniej się nie zajmował. Nigdy jednak nie marzyłem o tak wielkim sukcesie. Należę pewnie do najbardziej zaskoczonych pisarzy na świecie.
Z upływem lat zdałem sobie również sprawę, że kolejnym poważnym problemem moich uczniów jest to, iż nieustannie czymś się zamartwiają. Większość moich studentów stanowili ludzie interesu – dyrektorzy, handlowcy, inżynierowie, księgowi: przedstawiciele niemal wszystkich zawodów. Wszyscy oni mieli jakieś kłopoty, czymś się bardzo przejmowali. Na moje zajęcia uczęszczały też kobiety: pracujące zawodowo i gospodynie domowe. One też walczyły z obawami. Oczywiste stało się, że potrzebuję podręcznika, który nauczy tych ludzi, jak przestać się martwić. Tak jak poprzednio zacząłem od próby znalezienia takiej książki. Wybrałem się do wielkiej biblioteki publicznej na rogu Piątej Alei i Czterdziestej Drugiej Ulicy i ku swojemu olbrzymiemu zaskoczeniu odkryłem, że pod hasłem ZMARTWIENIE figurują tylko 22 książki. Ubawił mnie fakt, że ten sam katalog zawierał 89 książek o dżdżownicach. Prawie dziewięć razy więcej książek o dżdżownicach niż o zmartwieniach! Śmieszne, prawda? Można by się spodziewać, że skoro jest to jeden z najpoważniejszych ludzkich problemów, każda szkoła powinna oferować uczniom przedmiot zatytułowany „Jak przestać się zamartwiać”. A jednak dotąd nie słyszałem o takiej szkole. Nic dziwnego, że w swojej książce How to Worry Successfully (Jak martwić się skutecznie) David Seabury napisał: „Wchodzimy w dorosłe życie tak przygotowani do walki z przeciwnościami jak mól książkowy do tańca w balecie”.
Skutek? Ponad połowę łóżek szpitalnych zajmują ludzie niezrównoważeni nerwowo i emocjonalnie.
Przeczytałem te 22 książki o zmartwieniach stojące na półkach Biblioteki Publicznej w Nowym Jorku. Kupiłem też wszystkie, jakie tylko znalazłem. Żadna jednak nie nadawała się na podręcznik dla moich słuchaczy. Znowu więc musiałem napisać go sam.
Przygotowania rozpocząłem 7 lat temu. Na czym one polegały? Czytałem to, co w ciągu wieków napisali o zmartwieniach filozofowie. Czytałem też setki biografii, poczynając od Konfucjusza po Churchilla. Przeprowadziłem wywiady z wieloma wybitnymi ludźmi, jak Jack Dempsey, generał Omar Bradley, generał Mark Clark, Henry Ford, Eleanor Roosevelt czy Dorothy Dix. Ale był to tylko początek.
Zrobiłem też coś znacznie ważniejszego. Przez 5 lat kierowałem warsztatami zwalczania zmartwień prowadzonymi na moich kursach dla dorosłych. O ile mi wiadomo, była to pierwsza i jedyna tego typu instytucja na świecie. Dawaliśmy słuchaczom zestaw porad, jak walczyć ze zmartwieniami, i prosiliśmy o stosowanie ich na co dzień. Potem każdy z nich zdawał sprawozdanie na zajęciach. Inni opowiadali nam o własnych doświadczeniach, które zdobyli wcześniej.
Wysłuchałem więcej opowiadań pod tytułem „Jak pokonałem własne zmartwienia” niż ktokolwiek. Przeczytałem setki takich opowiadań napisanych przez słuchaczy naszych kursów na całym świecie. A przysyłano mi tylko najlepsze. Tak więc książka ta nie wzięła się z niczego. Nie jest ona też akademickim ględzeniem o metodach przezwyciężania zmartwień. Próbowałem napisać zwięzły i oparty na faktach raport, jak tysiące ludzi poradziło sobie z problemami. Jedno jest pewne: to książka praktyczna. Można z niej wiele wyczytać.
Paul Valéry, filozof i poeta, powiedział kiedyś, że nauka jest zbiorem „skutecznych recept”. Taka właśnie jest moja książka: to zbiór skutecznych i sprawdzonych przepisów, jak wyeliminować z życia zmartwienia. Jednak chciałbym cię uprzedzić, że nie znajdziesz na tych kartach niczego nowego; za to jest tu wiele zasad, do których się zwykle nie stosujemy. Bo przecież ani ty, ani ja nie dowiemy się o życiu żadnych nowości. Wiemy wystarczająco dużo. Przeczytaliśmy wiele złotych myśli, znamy Kazanie na Górze. Problem polega więc nie na braku wiedzy, lecz postępowaniu niezgodnym z nią. Celem tej książki jest wyciągnięcie z lamusa i odkurzenie wielu starych prawd tylko po to, aby nakłoniły cię do działania.
Ale przecież nie sięgnąłeś po tę książkę, aby dowiedzieć się, jak powstała. Musisz działać. A więc dobrze, zaczynamy. Przeczytaj, proszę, pierwszą i drugą część tej książki; jeśli lektura nie sprawi, że przybędzie ci sił i zaczniesz cieszyć się życiem, odłóż książkę na półkę. Nie jest dla ciebie.
Dale CarnegieDZIEWIĘĆ RAD, JAK CZYTAĆ TĘ KSIĄŻKĘ
1. Jeśli chcesz skorzystać z tej książki, powinieneś dostosować się do jednego niezbędnego wymogu, o wiele bardziej podstawowego i o wiele ważniejszego niż jakakolwiek reguła czy technika postępowania. Dopóki nie spełnisz tego podstawowego wymogu, niewiele wskóra choćby tysiąc reguł dotyczących efektywnego uczenia się. Jeśli jednak posiądziesz ten dar – zdziałasz cuda, nie czytając nawet rad, jak z tej książki skorzystać.
Cóż więc jest tym magicznym wymogiem? To proste: głęboka, inspirująca do działania chęć zdobycia tej umiejętności, niezłomne postanowienie, że musisz przestać się martwić i zacząć żyć.
Jak można wykształcić w sobie takie postanowienie? Wystarczy ciągle pamiętać o tym, jak ważne jest to dla ciebie. Pomyśl tylko, że pozwoli ci wieść bogatsze i szczęśliwsze życie. Powtarzaj sobie ciągle: „Mój spokój ducha, moje szczęście, moje zdrowie, a może i dochody zależą na dłuższą metę od stosowania starych, oczywistych i zawsze aktualnych prawd omówionych w tej książce”.
2. Najpierw czytaj każdy rozdział jak najszybciej, by móc ogarnąć go w całości. Będzie cię pewnie kusiło, aby przejść do dalszego ciągu. Jednak nie rób tego, chyba że czytasz tę książkę tylko dla przyjemności. Jeśli jednak robisz to, aby przestać się martwić i zacząć żyć, przeczytaj raz jeszcze uważnie każdy rozdział. W dalszej perspektywie przyniesie ci to oszczędność czasu i lepsze rezultaty.
3. Nie wahaj się przerwać czytania, aby przemyśleć to, czego się dowiedziałeś. Zadawaj sobie często pytania, kiedy i jak możesz wykorzystać zawarte w tej książce rady. Taki sposób czytania jest o wiele lepszy niż pędzenie do przodu jak pies goniący królika.
4. Czytaj z ołówkiem pod ręką. Ilekroć natrafisz na sugestię, która twoim zdaniem może okazać się przydatna, zakreśl ją. Jeśli uznasz, że jest to złota myśl, podkreśl każde zdanie lub postaw obok jakiś znak. Ten sposób czytania jest o wiele bardziej interesujący i ułatwia szybkie przyswojenie tekstu.
5. Znałem kiedyś kobietę, która przez 15 lat kierowała biurem w dużym koncernie ubezpieczeniowym. Raz na miesiąc czytała wszystkie zawarte w tym czasie przez firmę kontrakty ubezpieczeniowe. Mimo to jednak często wracała do tego samego kontraktu przez kilka miesięcy z rzędu. Dlaczego? Ponieważ doświadczenie nauczyło ją, że tylko w ten sposób może dokładnie zapamiętać wszystkie prowizje firmy.
Ja sam poświęciłem dwa lata na napisanie książki o tym, jak przemawiać do wielu słuchaczy. A jednak przekonałem się, że raz na jakiś czas muszę ją przeglądać, aby przypomnieć sobie, co napisałem w mojej własnej książce. To zaskakujące, jak szybko zapominamy!
Jeśli więc chcesz rzeczywiście skorzystać z tej książki, nie wyobrażaj sobie, że wystarczy ją tylko przekartkować. Po uważnym przeczytaniu powinieneś co miesiąc poświęcać kilka godzin na powtórzenie. Trzymaj ją zawsze na biurku. Przeglądaj często. Ciągle pamiętaj o rozlicznych możliwościach samodoskonalenia, które zawsze masz w rezerwie. Stosowanie tych zasad może stać się nawykiem tylko dzięki szczeremu i niezłomnemu postanowieniu powtarzania ich i wprowadzania w życie. Nie ma innego sposobu.
6. Bernard Shaw zauważył kiedyś: „To że ktoś nas uczy, nie znaczy, że się nauczymy”. Miał rację. Uczenie się jest procesem aktywnym. Uczymy się, działając. Jeśli naprawdę chcesz opanować reguły zawarte w tej książce, staraj się je stosować. Rób to, ilekroć nadarzy się sposobność. Inaczej szybko o nich zapomnisz. Tylko używana wiedza pozostaje w umyśle.
Prawdopodobnie będzie ci trudno postępować zgodnie z tymi regułami przez cały czas. Chociaż sam pisałem tę książkę, często było mi trudno stosować się do tego, co w niej zalecam. Tak więc czytając tę książkę, pamiętaj, że podejmujesz próbę wyrobienia w sobie nowych przyzwyczajeń. Tak, próbujesz nowego sposobu życia. A to wymaga czasu i codziennych ćwiczeń.
Traktuj ją więc jak podręcznik walki ze zmartwieniem. Ilekroć będziesz miał jakieś problemy, nie wpadaj w panikę. Powstrzymaj swoją naturalną, impulsywną reakcję. Zajrzyj do książki i przeczytaj zakreślone fragmenty, a następnie spróbuj zastosować nowo poznane sposoby postępowania.
7. Zaproponuj komuś z rodziny, że dasz mu dziesiątkę, ilekroć złapie cię na łamaniu tych zasad. To pomaga!
8. Otwórz, proszę, tę książkę na stronach 258 i 259 i przeczytaj, jak bankier z Wall Street H. P. Howell i Ben Franklin korygowali swoje błędy. Może warto, abyś zastosował technikę Howella i Franklina do kontrolowania sposobu, w jaki stosujesz reguły zawarte w tej książce. Jeśli tak zrobisz, zyskasz dwie rzeczy. Po pierwsze, zaangażujesz się we własną naukę, co jest wręcz bezcenne i niezwykle stymulujące. Po drugie zaś, będziesz miał szansę przekonać się, czy robisz postępy w walce ze zmartwieniem.
9. Notuj własne sukcesy. Zachęci cię to do zwiększenia wysiłku. I jakże fascynująca będzie lektura tych notatek, kiedy wrócisz do nich za kilka lat!
9 rad w pigułce, jak czytać tę książkę
1. Rozwiń w sobie głęboką, pobudzającą do działania chęć, by przestać się martwić i zacząć żyć.
2. Czytaj każdy rozdział dwukrotnie, zanim przejdziesz do następnego.
3. Przerywaj często czytanie, aby przemyśleć, czy możesz wykorzystać każdą z rad.
4. Podkreślaj każdą ważną myśl.
5. Przeglądaj książkę raz w miesiącu.
6. Stosuj zawarte w niej reguły przy każdej sposobności. Używaj jej jako podręcznika, który pomoże ci rozwiązywać codzienne problemy.
7. Spraw, aby uczenie się tych reguł stało się częścią twojego życia, a jednocześnie zabawą: zaoferuj komuś z bliskich dziesiątkę za złapanie cię na łamaniu tych reguł.
8. Co tydzień sprawdzaj, czy czynisz postępy. Odnotuj błędy, sukcesy i postaraj się wyciągnąć z nich jakąś nauczkę na przyszłość.
9. Zanotuj, jak i kiedy stosowałeś te reguły.
W 1909 roku byłem najnieszczęśliwszym facetem w Nowym Jorku. Zarabiałem na życie, sprzedając ciężarówki. Nie wiedziałem przy tym nawet, jak wygląda silnik. Mało tego: nie chciałem wiedzieć. Nienawidziłem swojej pracy. Nienawidziłem życia w małym, pełnym karaluchów mieszkaniu na 56. Zachodniej. Do dzisiaj widzę wszystkie moje krawaty wiszące w pęku na ścianie. Kiedy rano sięgałem po jeden z nich, karaluchy rozbiegały się we wszystkie strony. Nienawidziłem tanich restauracji, w których się stołowałem. Też było w nich pełno karaluchów.
Co wieczór wracałem do pustego pokoju z okropnym bólem głowy. Był to skutek rozczarowania, zmartwień, goryczy i buntu. Buntowałem się, ponieważ moje młodzieńcze marzenia przerodziły się w koszmar. Co za życie! Czy to miała być ta wielka życiowa przygoda, o której śniłem? Czy tyle tylko miałem osiągnąć – pracę, której nie cierpiałem, karaluchy za współlokatorów, parszywe żarcie i żadnych widoków na przyszłość? Tak bardzo brakowało mi wolnego czasu na czytanie i pisanie książek. Już w szkole przecież postanowiłem je pisać.
Porzucając znienawidzoną pracę, mogłem tylko zyskać. Nie chciałem zarabiać kroci, ale bardzo chciałem wiele w życiu przeżyć. Krótko mówiąc, stanąłem na brzegu Rubikonu. Musiałem podjąć decyzję jak większość młodych ludzi, którzy wkraczają w dorosłość. Podjąłem ją więc i zmieniła ona całe moje życie. Przyniosła mi szczęście i dobre samopoczucie, na które nie liczyłem w najśmielszych nawet marzeniach.
A oto co postanowiłem: porzuciłem nielubianą pracę i poświęciłem 4 lata na studiowanie w Stanowym Kolegium Nauczycielskim w Warrensburg w Missouri. Postanowiłem zostać nauczycielem na wieczorowych kursach dla dorosłych. Dzięki temu zyskałem czas na czytanie książek, mogłem przygotować wykłady, pisać powieści i opowiadania; chciałem „żyć, by tworzyć, i tworzyć, by żyć”.
Czego miałem uczyć na kursach dla dorosłych? Na podstawie własnych doświadczeń ze szkoły średniej uznałem, że wiedza i doświadczenie, które zdobyłem, przemawiając publicznie, przydały mi się w pracy i w życiu bardziej niż wszystkie szkolne przedmioty razem wzięte. Dlaczego? Dzięki nim wyzbyłem się nieśmiałości i zyskałem wiarę w siebie, a także odwagę i stanowczość w kontaktach z ludźmi. Zrozumiałem, że przywódcą zostaje zwykle ten, kto potrafi jasno wyrazić swoje myśli.
Ubiegałem się o posadę nauczyciela retoryki na studiach wieczorowych w Columbia University i New York University, ale na obydwu tych uczelniach doszli do wniosku, że poradzą sobie beze mnie.
Byłem bardzo rozczarowany, ale dziś dziękuję Bogu, że odrzucili moje podanie, ponieważ zacząłem uczyć na kursach wieczorowych YMCA. Tam musiałem odnieść sukces – i to szybko. Ludzie nie przychodzili na moje zajęcia, aby zdobyć stopnie uniwersyteckie czy prestiż. Oni potrzebowali czegoś innego: chcieli rozwiązać własne problemy. Marzyli o tym, by zabrać wreszcie głos na spotkaniach w interesach, nie blednąc przy tym ze strachu. Akwizytorzy chcieli dowiedzieć się, jak odbyć wizytę u trudnego klienta, nie spacerując przedtem w tę i z powrotem przed jego biurem, aby zdobyć się na odwagę. Brakowało im pewności siebie i równowagi. Chcieli sukcesu w interesach i więcej pieniędzy na utrzymanie swoich rodzin. Ponieważ płacili za kurs w ratach, z pewnością przestaliby płacić, gdyby nie widzieli w tym sensu. Mnie natomiast płacono nie pensję, ale procent od wpływów; musiałem więc spełnić oczekiwania słuchaczy, jeśli chciałem zarobić na życie.
Wtedy sądziłem, że pracuję pod presją, teraz jednak wiem, że była to dla mnie bezcenna szkoła życia. Musiałem skłonić moich uczniów do działania. Musiałem pomóc im rozwiązać problemy. Musiałem każdą lekcję poprowadzić tak, by chcieli przyjść na następną.
Było to fascynujące zajęcie. Uwielbiałem je. Byłem zaskoczony, widząc, jak szybko ci ludzie nabierali pewności siebie i zdobywali awans, mnożąc własne dochody. Moje kursy odniosły sukces o wiele większy, niż kiedykolwiek marzyłem. Po trzech semestrach, wciąż będąc na procencie, otrzymywałem 30 dolarów za wieczór, a przecież na początku YMCA nie dawała mi nawet 5 dolarów stałej pensji.
Zacząłem uczyć przemawiania publicznego, ale z upływem lat dostrzegałem coraz wyraźniej, że moim uczniom brakowało też umiejętności pozyskiwania sobie ludzi. Ponieważ nie mogłem znaleźć odpowiedniego podręcznika, napisałem go sam. Właściwie książka ta nie powstała w zwykły sposób. Rozrastała się i pogłębiała podczas zbierania doświadczeń przez moich uczniów. Zatytułowałem ją Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi.
Książka ta była w zamierzeniu podręcznikiem dla moich kursantów. Napisałem także cztery inne na tematy, którymi nikt wcześniej się nie zajmował. Nigdy jednak nie marzyłem o tak wielkim sukcesie. Należę pewnie do najbardziej zaskoczonych pisarzy na świecie.
Z upływem lat zdałem sobie również sprawę, że kolejnym poważnym problemem moich uczniów jest to, iż nieustannie czymś się zamartwiają. Większość moich studentów stanowili ludzie interesu – dyrektorzy, handlowcy, inżynierowie, księgowi: przedstawiciele niemal wszystkich zawodów. Wszyscy oni mieli jakieś kłopoty, czymś się bardzo przejmowali. Na moje zajęcia uczęszczały też kobiety: pracujące zawodowo i gospodynie domowe. One też walczyły z obawami. Oczywiste stało się, że potrzebuję podręcznika, który nauczy tych ludzi, jak przestać się martwić. Tak jak poprzednio zacząłem od próby znalezienia takiej książki. Wybrałem się do wielkiej biblioteki publicznej na rogu Piątej Alei i Czterdziestej Drugiej Ulicy i ku swojemu olbrzymiemu zaskoczeniu odkryłem, że pod hasłem ZMARTWIENIE figurują tylko 22 książki. Ubawił mnie fakt, że ten sam katalog zawierał 89 książek o dżdżownicach. Prawie dziewięć razy więcej książek o dżdżownicach niż o zmartwieniach! Śmieszne, prawda? Można by się spodziewać, że skoro jest to jeden z najpoważniejszych ludzkich problemów, każda szkoła powinna oferować uczniom przedmiot zatytułowany „Jak przestać się zamartwiać”. A jednak dotąd nie słyszałem o takiej szkole. Nic dziwnego, że w swojej książce How to Worry Successfully (Jak martwić się skutecznie) David Seabury napisał: „Wchodzimy w dorosłe życie tak przygotowani do walki z przeciwnościami jak mól książkowy do tańca w balecie”.
Skutek? Ponad połowę łóżek szpitalnych zajmują ludzie niezrównoważeni nerwowo i emocjonalnie.
Przeczytałem te 22 książki o zmartwieniach stojące na półkach Biblioteki Publicznej w Nowym Jorku. Kupiłem też wszystkie, jakie tylko znalazłem. Żadna jednak nie nadawała się na podręcznik dla moich słuchaczy. Znowu więc musiałem napisać go sam.
Przygotowania rozpocząłem 7 lat temu. Na czym one polegały? Czytałem to, co w ciągu wieków napisali o zmartwieniach filozofowie. Czytałem też setki biografii, poczynając od Konfucjusza po Churchilla. Przeprowadziłem wywiady z wieloma wybitnymi ludźmi, jak Jack Dempsey, generał Omar Bradley, generał Mark Clark, Henry Ford, Eleanor Roosevelt czy Dorothy Dix. Ale był to tylko początek.
Zrobiłem też coś znacznie ważniejszego. Przez 5 lat kierowałem warsztatami zwalczania zmartwień prowadzonymi na moich kursach dla dorosłych. O ile mi wiadomo, była to pierwsza i jedyna tego typu instytucja na świecie. Dawaliśmy słuchaczom zestaw porad, jak walczyć ze zmartwieniami, i prosiliśmy o stosowanie ich na co dzień. Potem każdy z nich zdawał sprawozdanie na zajęciach. Inni opowiadali nam o własnych doświadczeniach, które zdobyli wcześniej.
Wysłuchałem więcej opowiadań pod tytułem „Jak pokonałem własne zmartwienia” niż ktokolwiek. Przeczytałem setki takich opowiadań napisanych przez słuchaczy naszych kursów na całym świecie. A przysyłano mi tylko najlepsze. Tak więc książka ta nie wzięła się z niczego. Nie jest ona też akademickim ględzeniem o metodach przezwyciężania zmartwień. Próbowałem napisać zwięzły i oparty na faktach raport, jak tysiące ludzi poradziło sobie z problemami. Jedno jest pewne: to książka praktyczna. Można z niej wiele wyczytać.
Paul Valéry, filozof i poeta, powiedział kiedyś, że nauka jest zbiorem „skutecznych recept”. Taka właśnie jest moja książka: to zbiór skutecznych i sprawdzonych przepisów, jak wyeliminować z życia zmartwienia. Jednak chciałbym cię uprzedzić, że nie znajdziesz na tych kartach niczego nowego; za to jest tu wiele zasad, do których się zwykle nie stosujemy. Bo przecież ani ty, ani ja nie dowiemy się o życiu żadnych nowości. Wiemy wystarczająco dużo. Przeczytaliśmy wiele złotych myśli, znamy Kazanie na Górze. Problem polega więc nie na braku wiedzy, lecz postępowaniu niezgodnym z nią. Celem tej książki jest wyciągnięcie z lamusa i odkurzenie wielu starych prawd tylko po to, aby nakłoniły cię do działania.
Ale przecież nie sięgnąłeś po tę książkę, aby dowiedzieć się, jak powstała. Musisz działać. A więc dobrze, zaczynamy. Przeczytaj, proszę, pierwszą i drugą część tej książki; jeśli lektura nie sprawi, że przybędzie ci sił i zaczniesz cieszyć się życiem, odłóż książkę na półkę. Nie jest dla ciebie.
Dale CarnegieDZIEWIĘĆ RAD, JAK CZYTAĆ TĘ KSIĄŻKĘ
1. Jeśli chcesz skorzystać z tej książki, powinieneś dostosować się do jednego niezbędnego wymogu, o wiele bardziej podstawowego i o wiele ważniejszego niż jakakolwiek reguła czy technika postępowania. Dopóki nie spełnisz tego podstawowego wymogu, niewiele wskóra choćby tysiąc reguł dotyczących efektywnego uczenia się. Jeśli jednak posiądziesz ten dar – zdziałasz cuda, nie czytając nawet rad, jak z tej książki skorzystać.
Cóż więc jest tym magicznym wymogiem? To proste: głęboka, inspirująca do działania chęć zdobycia tej umiejętności, niezłomne postanowienie, że musisz przestać się martwić i zacząć żyć.
Jak można wykształcić w sobie takie postanowienie? Wystarczy ciągle pamiętać o tym, jak ważne jest to dla ciebie. Pomyśl tylko, że pozwoli ci wieść bogatsze i szczęśliwsze życie. Powtarzaj sobie ciągle: „Mój spokój ducha, moje szczęście, moje zdrowie, a może i dochody zależą na dłuższą metę od stosowania starych, oczywistych i zawsze aktualnych prawd omówionych w tej książce”.
2. Najpierw czytaj każdy rozdział jak najszybciej, by móc ogarnąć go w całości. Będzie cię pewnie kusiło, aby przejść do dalszego ciągu. Jednak nie rób tego, chyba że czytasz tę książkę tylko dla przyjemności. Jeśli jednak robisz to, aby przestać się martwić i zacząć żyć, przeczytaj raz jeszcze uważnie każdy rozdział. W dalszej perspektywie przyniesie ci to oszczędność czasu i lepsze rezultaty.
3. Nie wahaj się przerwać czytania, aby przemyśleć to, czego się dowiedziałeś. Zadawaj sobie często pytania, kiedy i jak możesz wykorzystać zawarte w tej książce rady. Taki sposób czytania jest o wiele lepszy niż pędzenie do przodu jak pies goniący królika.
4. Czytaj z ołówkiem pod ręką. Ilekroć natrafisz na sugestię, która twoim zdaniem może okazać się przydatna, zakreśl ją. Jeśli uznasz, że jest to złota myśl, podkreśl każde zdanie lub postaw obok jakiś znak. Ten sposób czytania jest o wiele bardziej interesujący i ułatwia szybkie przyswojenie tekstu.
5. Znałem kiedyś kobietę, która przez 15 lat kierowała biurem w dużym koncernie ubezpieczeniowym. Raz na miesiąc czytała wszystkie zawarte w tym czasie przez firmę kontrakty ubezpieczeniowe. Mimo to jednak często wracała do tego samego kontraktu przez kilka miesięcy z rzędu. Dlaczego? Ponieważ doświadczenie nauczyło ją, że tylko w ten sposób może dokładnie zapamiętać wszystkie prowizje firmy.
Ja sam poświęciłem dwa lata na napisanie książki o tym, jak przemawiać do wielu słuchaczy. A jednak przekonałem się, że raz na jakiś czas muszę ją przeglądać, aby przypomnieć sobie, co napisałem w mojej własnej książce. To zaskakujące, jak szybko zapominamy!
Jeśli więc chcesz rzeczywiście skorzystać z tej książki, nie wyobrażaj sobie, że wystarczy ją tylko przekartkować. Po uważnym przeczytaniu powinieneś co miesiąc poświęcać kilka godzin na powtórzenie. Trzymaj ją zawsze na biurku. Przeglądaj często. Ciągle pamiętaj o rozlicznych możliwościach samodoskonalenia, które zawsze masz w rezerwie. Stosowanie tych zasad może stać się nawykiem tylko dzięki szczeremu i niezłomnemu postanowieniu powtarzania ich i wprowadzania w życie. Nie ma innego sposobu.
6. Bernard Shaw zauważył kiedyś: „To że ktoś nas uczy, nie znaczy, że się nauczymy”. Miał rację. Uczenie się jest procesem aktywnym. Uczymy się, działając. Jeśli naprawdę chcesz opanować reguły zawarte w tej książce, staraj się je stosować. Rób to, ilekroć nadarzy się sposobność. Inaczej szybko o nich zapomnisz. Tylko używana wiedza pozostaje w umyśle.
Prawdopodobnie będzie ci trudno postępować zgodnie z tymi regułami przez cały czas. Chociaż sam pisałem tę książkę, często było mi trudno stosować się do tego, co w niej zalecam. Tak więc czytając tę książkę, pamiętaj, że podejmujesz próbę wyrobienia w sobie nowych przyzwyczajeń. Tak, próbujesz nowego sposobu życia. A to wymaga czasu i codziennych ćwiczeń.
Traktuj ją więc jak podręcznik walki ze zmartwieniem. Ilekroć będziesz miał jakieś problemy, nie wpadaj w panikę. Powstrzymaj swoją naturalną, impulsywną reakcję. Zajrzyj do książki i przeczytaj zakreślone fragmenty, a następnie spróbuj zastosować nowo poznane sposoby postępowania.
7. Zaproponuj komuś z rodziny, że dasz mu dziesiątkę, ilekroć złapie cię na łamaniu tych zasad. To pomaga!
8. Otwórz, proszę, tę książkę na stronach 258 i 259 i przeczytaj, jak bankier z Wall Street H. P. Howell i Ben Franklin korygowali swoje błędy. Może warto, abyś zastosował technikę Howella i Franklina do kontrolowania sposobu, w jaki stosujesz reguły zawarte w tej książce. Jeśli tak zrobisz, zyskasz dwie rzeczy. Po pierwsze, zaangażujesz się we własną naukę, co jest wręcz bezcenne i niezwykle stymulujące. Po drugie zaś, będziesz miał szansę przekonać się, czy robisz postępy w walce ze zmartwieniem.
9. Notuj własne sukcesy. Zachęci cię to do zwiększenia wysiłku. I jakże fascynująca będzie lektura tych notatek, kiedy wrócisz do nich za kilka lat!
9 rad w pigułce, jak czytać tę książkę
1. Rozwiń w sobie głęboką, pobudzającą do działania chęć, by przestać się martwić i zacząć żyć.
2. Czytaj każdy rozdział dwukrotnie, zanim przejdziesz do następnego.
3. Przerywaj często czytanie, aby przemyśleć, czy możesz wykorzystać każdą z rad.
4. Podkreślaj każdą ważną myśl.
5. Przeglądaj książkę raz w miesiącu.
6. Stosuj zawarte w niej reguły przy każdej sposobności. Używaj jej jako podręcznika, który pomoże ci rozwiązywać codzienne problemy.
7. Spraw, aby uczenie się tych reguł stało się częścią twojego życia, a jednocześnie zabawą: zaoferuj komuś z bliskich dziesiątkę za złapanie cię na łamaniu tych reguł.
8. Co tydzień sprawdzaj, czy czynisz postępy. Odnotuj błędy, sukcesy i postaraj się wyciągnąć z nich jakąś nauczkę na przyszłość.
9. Zanotuj, jak i kiedy stosowałeś te reguły.
więcej..