- promocja
- W empik go
Jak trafić do paczki - ebook
Jak trafić do paczki - ebook
Willow zawsze była outsiderką, jednak dzięki więzi łączącej ją z ukochaną babcią nie czuła się samotna. Teraz, gdy staruszka odeszła, dziewczynka nie potrafi się odnaleźć w świecie. Spragniona przyjaźni, daje się namówić nowym znajomym na szereg wyzwań związanych z kradzieżą rozmaitych drobiazgów. Z czasem wyzwania stają się coraz mniej niewinne, a ona musi zadać sobie pytanie, do czego jest gotowa się posunąć, by dopasować się do grupy.
"Jak trafić do paczki" to mądra, ciepła i podnosząca na duchu powieść o utracie i odnalezieniu tożsamości, w której autorka pokazuje, że nie trzeba się zmieniać dla innych, bo każdy z nas jest wystarczający.
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8387-137-0 |
Rozmiar pliku: | 2,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Na półce nad kominkiem babci stoi zdjęcie Gene’a Kelly’ego, Debbie Reynolds i Jean Hagen z Deszczowej piosenki. Stoi tam, odkąd pamiętam, oprawione w srebrną ramkę, tuż obok podróżnego zegara, który spieszy się o dziesięć minut, żeby babcia nie spóźniła się na żadne spotkanie.
„Całe dziesięć darmowych minut, Willow. Pomyśl, co można zrobić z dziesięcioma minutami!”
To trochę mniej znane zdjęcie, nie to słynne z plakatu filmowego, na którym nie ma nawet Jean Hagen, a Gene, Debbie i Donald O’Connor są ubrani w płaszcze przeciwdeszczowe i obracają ogromnymi parasolkami w deszczu.
Deszczowa piosenka to jeden z trzech ulubionych musicali babci. Premiera odbyła się w 1952 roku, ale akcja toczy się w roku 1927, w czasie, gdy filmy przestają być nieme. Wyobrażacie to sobie? Dziś wydaje się niewiarygodne, że filmy mogły być pozbawione dźwięku.
Pozostałe dwa musicale z pierwszej trójki to Amerykanin w Paryżu, również z Gene’em Kellym, oraz Wyższe sfery, w których Kelly nie występował.
Obejrzałam z nią wszystkie trzy z miliard razy.
„Kiedyś będziesz mogła je sobie wziąć, Willow”, mawiała babcia, gdy spoglądałyśmy wspólnie na to zdjęcie. A ja odpowiadałam, że go nie chcę. Nie dlatego, że naprawdę tak było, po prostu wiedziałam, z czym by się to wiązało. A ja nie chciałam, by to kiedykolwiek się wydarzyło. „Będziesz chciała je wziąć, wiem o tym”, stwierdzała babcia i ściskała moją dłoń. A ja w końcu nieznacznie kiwałam głową, bo wiedziałam, że w ten sposób próbuje mi dać do zrozumienia, że mnie kocha. Chociaż tego akurat zawsze byłam pewna. Babcia nigdy nie pozwoliła, abym w to zwątpiła. Ani razu.
Może to dlatego zawsze spędzałam u niej więcej czasu niż we własnym domu. Nawet gdy nie musiałam.
Teraz wpatruję się w to zdjęcie. Babcia miała słabość do Gene’a Kelly’ego. „Nie był tak przystojny jak twój dziadek, ale prawie”, mawiała zawsze.
Spoglądam na Gene’a i słyszę, jak mama przestawia coś w kuchni. Brzęk, stuk, łup. Chciałabym, żeby była trochę delikatniejsza. Mam wrażenie, że w ogóle nie powinnyśmy dotykać tych przedmiotów, nie mówiąc już o wpychaniu ich do pudeł i grzebaniu w rzeczach wciąż pokrytych odciskami palców babci.
Dowodami na to, że istniała.
Głównymi bohaterami Deszczowej piosenki są słynni aktorzy filmowi – Don Lockwood i Lina Lamont. Wszyscy myślą, że naprawdę są parą, bo zawsze grają zakochanych na ekranie. Jednak w rzeczywistości wcale nie są razem, chociaż Lina by tego chciała. Don (Gene Kelly) i Lina (Jean Hagen) są gwiazdami kina niemego, jednak teraz mają zagrać w musicalu, z dźwiękiem, i okazuje się, że w przeciwieństwie do Dona Lina ma fatalny głos.
Najlepszy przyjaciel Dona, Cosmo (grany przez Donalda O’Connora), jest znanym muzykiem i przekonuje studio filmowe, by zatrudniło nieznaną aktorkę Kathy Selden (Debbie Reynolds) do podłożenia głosu pod partie Liny. Historia kończy się tak, że Don i Kathy zakochują się w sobie i zaczynają razem występować w filmach, a ona nie musi już podkładać głosu pod inną gwiazdę.
Zawsze było mi trochę żal Liny. W filmie wszyscy się z niej naśmiewają, chociaż przecież to nie jej wina, że nie ma ładnego głosu. Za to fragment, w którym Don zdaje sobie sprawę, że jest zakochany w Kathy, i tańczy w deszczu, śpiewając o tym, jaki jest szczęśliwy… ten fragment jest naprawdę wspaniały.
Deszczowa piosenka to bardzo zabawny film, pełen świetnych kawałków i numerów tanecznych. A ta scena, w której Gene Kelly śpiewa w deszczu, to absolutna klasyka. Chciałabym poczuć to co on i móc zaśpiewać, że „znowu jestem szczęśliwa”.
Nie potrafię zebrać się w sobie, by dotknąć ramki zdjęcia. Zupełnie jakbym miała nadzieję, że jeśli go nie ruszę, babcia pojawi się nagle za moimi plecami, poklepie mnie żartobliwie po ramieniu i powie: „Znowu gapisz się na Gene’a, Willow?”. Nigdy mi nie przeszkadzało, że trochę się ze mną droczyła. Robiła to z miłością i czułością, a do tego dokładnie wiedziała, z czego może żartować, bym czuła się bezpiecznie. To nie był ten rodzaj żartów, złośliwych i podłych, które sprawiają, że wszyscy w klasie się z ciebie śmieją. O tym drugim typie wiem niestety więcej, niżbym chciała, ale choć doświadczyłam go wiele razy, zawsze jestem zaskoczona, gdy znowu padam jego ofiarą.
Zgodnie z prośbą babci na jej pogrzebie puściliśmy piosenkę Singin’ in the Rain.
Czuję ból, gdy o tym myślę. O tej piosence. O jej piosence, do której nie mogła już śpiewać i zabawnie tańczyć, jak to zawsze robiła. Muzyka płynęła, a my siedzieliśmy cicho. A potem aksamitne zasłony zostały zaciągnięte, zupełnie jak w starych filmach, i… babcia zniknęła.