Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • promocja

Jak uniknąć demograficznej katastrofy - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
12 września 2025
6366 pkt
punktów Virtualo

Jak uniknąć demograficznej katastrofy - ebook

Macie już dość kolejnych doniesień o demograficznym tsunami? Nie chcecie już czytać o tym, jak jest źle z naszą dzietnością, że żyjemy w starzejącym się społeczeństwie – i że będzie jeszcze gorzej?

Autorzy, eksperci od demografii, w przystępny, oparty na liczbach i najnowszych badaniach sposób wyjaśniają, jak poradzić sobie z ludnościową katastrofą:

·proponują family mainstreaming, w którym wszelkie działania w sferze publicznej, mediach, edukacji powinny afirmować rodziny i prowadzić do wzrostu ich prestiżu

·pozwalają zrozumieć emocje potrzebne do powstawania relacji, w których rodzą się dzieci

·dotykają kwestii godności rodzin, czyli tego, by miały one za co żyć, gdzie mieszkać, by rodzice mogli łączyć obowiązki rodzinne i zawodowe, a państwo oferowało im mądre wsparcie i szeroki wachlarz usług

·proponują działania mające zwiększyć atrakcyjność Polski, by zachęcić rodaków i ich potomków do powrotu; nazywają to Repatriacją 2.0

·podpowiadają, jak prowadzić mądrą i realistyczną politykę imigracyjną, by uzupełniać nasze ludnościowe luki przybyszami z zagranicy.

Nie uciekają od odważnych propozycji zmian, często nawet z pozoru niezwiązanych z demografią. Proponują m.in. reformę programu 800+ i systemu świadczeń rodzinnych, wprowadzenie bonów mieszkaniowych dla rodzin, głosowania w wyborach za dzieci czy… zburzenie Pałacu Kultury i Nauki.

Czym na pewno nie jest ta książka:

·kolejnym obrazkiem straszącym, jak będzie źle

·wyłącznie przeglądem międzynarodowych badań

·opisowym zestawem narzędzi polityki rodzinnej

·publicystyką opartą na autorskich intuicjach i przekonaniach.

Czym zatem ona jest? Jak piszą sami autorzy:

„Chcemy, by była spójną receptą na demograficzne wyzwania. Opartą na diagnozach, literaturze, badaniach i międzynarodowych modelach. A to wszystko okraszone naszymi doświadczeniami i niezliczonymi rozmowami o demografii z ekspertami i zwykłymi ludźmi”.

Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.

Kategoria: Socjologia
Zabezpieczenie: brak
ISBN: 978-83-8175-749-2
Rozmiar pliku: 8,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział 1 Dlaczego powstała ta książka

Lata osiemdziesiąte XX w. Podwórka i ulice na rzeszowskiej Ba­ranówce oraz warszawskim Zaciszu. Te miejsca, w naszych wspomnieniach z tamtych czasów, pełne są dzieci. A gdy ktoś z kolegów lub koleżanek nie miał rodzeństwa, wzbudzał duże zainteresowanie.

– Jak to? To nie masz brata ani siostry?

To są nasze, autorów, doświadczenia z dzieciństwa, pewnie też i milionów Polaków, którzy urodzili się w tzw. echu wyżu powojennego, tj. w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku.

Dziś takich podwórek jest coraz mniej. Nie tylko dlatego, że postanowi­liśmy mieszkać na tzw. zamkniętych osiedlach – co często jest marketingowym zabiegiem stosowanym przez deweloperów, zachęcającym do kupna nieruchomości – ale także dlatego, że coraz mniej jest… dzieci. Może to właśnie z tych podwórek i ulic pełnych różnych socjologicznych wydarzeń – konfliktów, współpracy, mediacji, sądów, arbitrażu, zasad itd. – których wtedy nie byliśmy jeszcze świadomi – pochodzi nasze zainteresowanie tematem demografii? A może to inne wspólne doświadczenie? Razem studio­waliśmy na Uniwersytecie Warszawskim, socjologię właśnie, ale – razem też – uzupełnialiśmy to wykształcenie w świecie liczb i analiz, Michał – studiując matematykę, a Bartosz – ekonomię. Łączy nas też to, że każdy z nas ma po pięcioro dzieci, co akurat w przypadku pisania o demografii trudno jest pominąć. Doświadczenie ich wychowania bardzo wzbogaca refleksję. Jest też coś jeszcze, co nas upodabnia do siebie. To działalność publiczna. Michał – ekspert Fundacji Republikańskiej, dyrektor Instytutu Pokolenia, zajmujący się demografią nie tylko z pasji, ale i profesjonalnie. Podobnie Bartosz – ekspert Instytutu Sobieskiego i Związku Dużych Rodzin 3+, współautor pierwszego, powstałego w latach 2006–2007 rządowego Programu Polityki Rodzinnej, a potem wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej, odpowiedzialny m.in. za wdrożenie programu „Rodzina 500+”, „Dobry Start” czy rozwój w kwestii miejsc opieki nad małymi dziećmi. Nieprzypadkowo więc zajęliśmy się tym tematem.

Te nasze doświadczenia – zarówno osobiste, jak i zawodowe – prowadzą do określonych wniosków, którymi chcemy podzielić się z Wami, drodzy Czytelnicy. Piszemy o sobie nie dlatego, żeby zanudzać Was naszymi osiąg­nięciami, ale byście wiedzieli, że to, co przeczytacie w niniejszej publikacji, to efekt nie tylko lektury niezliczonych książek, raportów czy analizy danych, ale także nasze własne doświadczenia jako ojców czy mężów. A także przedstawicieli pokolenia, które doznało skrajnie różnych sytua­cji: zarówno życia w PRL, jak i obecności w Unii Europejskiej oraz NATO, bezrobocia na pozio­mie 21% i 5%, cenzury i eksplozji wolnych mediów, stanu wojennego i demokracji, wielkiej emigracji i takiej samej imigracji, półlegalnych saksów w Niemczech oraz w pełni otwartego rynku pracy w 27 krajach Euro­py. To właśnie pozwala szerzej spoglądać na procesy społeczne i demo­gra­ficzne. Co więcej, umożliwia ucieczkę od determinizmu: nie, nie wszystko jest przesądzone, a cuda się zdarzają.

Po co powstała ta książka?

Po pierwsze sądzimy, że demografia jest jednym z kluczowych obszarów, który będzie determinować przyszłość Polski. Zarówno pod względem rozwoju ekonomicznego, bezpieczeństwa, czy wręcz fizycznego przetrwania (geopolityka), jak i jakości życia. Nie zgadzamy się z głosami, które wskazują, że liczba ludzi nie ma znaczenia, albo wręcz postulują ograniczenie liczby obywateli ze względu np. na kwestie ekologiczne. Dla wszystkich bowiem starczy miejsca, a to, ile nas jest, ma ogromne znaczenie. Ponadto im więcej jest nas nad Wisłą, tym lepiej. Polska spokojnie może pomieścić 60–70 mln ludzi, a wtedy bylibyśmy państwem zdecydowanie silniejszym i żaden Putin nie mógłby nam bezkarnie grozić. O najeździe nawet nie wspominając. To ludzie są największą wartością, a z perspektywy państwa to najlepszy zasób, jakim ono dysponuje. Można oczywiście powtarzać narracje, że im mniej obywateli, tym wyższe PKB na głowę albo mniej zanieczyszczeń. Tyle że to ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. O sile, rozwoju, przyszłości i podmiotowości państwa decydują liczba obywateli oraz ich kompetencje. Wystarczy spojrzeć na mapę świata, by się o tym przekonać. Na każdym kontynencie ta sama żelazna korelacja – najludniejsze państwo znaczy najwięcej. USA, Brazylia, Niemcy, Chiny, Indonezja, Nigeria – to w długim okresie hegemonii lub przyszli hegemoni regionu. Bez ludzi nie ma też silnej gospodarki.

Jest też jeszcze jeden ważny aspekt dotyczący liczebności. Perspektywa mikro. Założenie rodziny i bycie rodzicem to najważniejsze, długofalowe marzenie zdecydowanej większości Polaków, a także ludzi na całym świecie. Co więcej, prowadzone przez lata badania wykazują, że osoby, którym udało się je zrealizować, są szczęśliwsze i częściej odnoszą sukcesy w innych dziedzinach życia. Chcemy zatem, by jak najwięcej osób mogło te aspiracje rodzicielskie urzeczywistnić.

Nie zgadzamy się tym samym z fatalistycznymi wskazaniami, że w sprawie liczby ludności nic nie da się zrobić. Trzeba coś robić, a nie wyłącznie przygotować się na dramatyczne zmniejszenie populacji i zmianę struktury ludności w wyniku procesu starzenia. Wierzymy, że mądra polityka państwa może przynieść poprawę w tej kwestii, choć wymaga głębokiej refleksji, wielu narzędzi, długiego marszu oraz zaangażowania wielu podmiotów i finansów. Nie popadamy zatem w – zarażający wielu – fatalizm. Doświadczenia międzynarodowe, zdrowy rozsądek, analiza rzeczywistości pod­po­wiadają, że da się prowadzić taką politykę, która procentuje wzrostem wskaźnika dzietności. Nie da się go zapewne podnieść w najbliższej przyszłości do poziomu 2,1, ale można i trzeba w tym kierunku zmierzać. Na łamach tej książki przedstawimy więc receptę na to, co zrobić, by to osiągnąć.

Uważamy również, że do odwrócenia trendów demograficznych powin­niśmy podejść holistycznie. Najważniejsze, zwłaszcza długoterminowo, jest oczywiście podniesienie wskaźnika dzietności, gdyż determinuje on na stałe sytuację demograficzną i buduje solidną podstawę ludnościową. I także tu szukamy całościowych recept. Jedni mówią: tylko kultura determi­nuje dzietność; a inni: nie, to brak mieszkań i żłobków. Racji nie mają albo mają ją po części jedni i drudzy. Tylko myślenie o dzietności jako zbiorze determinujących ją zmiennych może przynieść efekty. Dla jednego będą się liczyć praca i mieszkanie, dla drugiego myślenie o ojczyźnie, dla trzeciego poszukiwanie życiowego sensu, wiara w Boga i spełnienie się w roli rodzica. To wszystko są motywacje, które determinują posiadanie potomstwa, i choć są tak różne, to każda jest ważna. Aby mogły zostać zrea­lizowane, musi nastąpić sekwencja zdarzeń i to w większości przypadków w dokładnie określonej kolejności. Najpierw powinna się pojawić chęć stania się rodzicem (potrzeby, aspiracje rodzicielskie, kultura). Potem partnerzy, którzy tworzą trwały związek, dochodzą do przekonania, że chcieliby się widzieć w roli matki/ojca własnych dzieci (relacje). Następnie muszą być jesz­cze zapewnione podstawy materialne (pieniądze, godne warunki życia) opisane przez nas w niniejszej książce jako tzw. złoty kwadrat.

Istotne jest także – oprócz dzietności – myślenie o przyciągnięciu do Polski jak największej liczby rodaków, którzy wyjechali z kraju w ostatnich latach, lecz wciąż odczuwają żywe więzi z ojczyzną. Powinniśmy też mądrze podejść do imigracji osób mających polskie korzenie. Postulujemy tutaj zatem model Repatriacji 2.0.

Potrzebujemy rozsądnej polityki imigracyjnej, składającej się z dwóch podstawowych elementów: ściągania do kraju imigrantów z krajów bliskich nam kulturowo i umiejętnego ich integrowania oraz ograniczonego procesu imigracji wybranych specjalistów z dalszych kierunków.

A zatem mamy „trójpak” – najważniejsza jest dzietność, ale liczy się także zagranica – diaspora i imigracja.

Wróćmy jednak na podwórko. Ale tym razem na podwórko polityków i osób odpowiedzialnych za prowadzenie spraw publicznych. Chcemy przedstawić im receptę na zapobieżenie demograficznej katastrofie, dlatego nasza książka nie jest wyłącznie:

- obrazkiem diagnozy, jak będzie źle (takich opracowań jest bez liku);
- przeglądem międzynarodowych badań na temat demografii, które często się uzupełniają, ale też przedstawiają odmienny obraz rzeczywistości, co może wprowadzać chaos i zamęt oraz prowadzić do wnios­ków o beznadziejności starań. Oczywiście znajdziecie tu całe morze badań, ale podchodzimy do nich krytycznie i dajemy też jasne rekomendacje, co tak naprawdę dla polityk publicznych z nich wynika;
- opisowym zestawem narzędzi polityki rodzinnej w Polsce;
- publicystyką opartą na naszych intuicjach i tkwiących w nas przekonaniach – taka opowieść nie byłaby wiarygodna, bazując tylko na dowodach anegdotycznych, a nie badaniach.

Czym zatem jest niniejsza książka?

Mamy ambicję, by była – przedstawiając diagnozę, trendy demograficzne, literaturę, badania, przegląd narzędzi i programów, a to wszystko „zatopio­ne” w naszych doświadczeniach i niezliczonych rozmowach o demo­grafii z różnymi ekspertami i zwykłymi ludźmi – spójną receptą na demogra­ficzne wyzwania i – co ważne – z gotowymi rekomendacjami zmian.

Po to, aby podwórka znowu były pełne dzieci.Rozdział 2 Jakie wartości porządkują politykę rodzinną

Gdy wdrażaliśmy program „Rodzina 500+” w 2016 r., wielokrotnie słysze­liśmy: „nie wolno dać ludziom pieniędzy do ręki”, „zmarnują, przepiją, wyda­dzą na głupoty”. A najbardziej „oryginalna” propozycja brzmiała: „dajmy ludziom te pieniądze w specjalnych kartach, żeby móc tam zakodo­wać, co mogą, a czego nie mogą kupować”. Naprawdę, taki pomysł został zgłoszo­ny. Odpowiadaliśmy wtedy, że to rodzice są najlepszymi przyjaciółmi swoich dzieci i oni, a nie urzędnicy, wiedzą najlepiej, na co wydać pienią­dze. Oczywiś­cie nie można zapominać o patologiach, ale są one marginalne i nie należy przez pryzmat takich zachowań oceniać wszystkich rodzin w Polsce.

Dlaczego o tym wspominamy? Chodzi tu bowiem o wartości. Nie da się zaprogramować właściwie żadnej polityki publicznej bez aksjologii. To wartości porządkują narzędzia, recepty i determinują cel. Wartości są kotwicą, porządkują myślenie. Tak samo, a może przede wszystkim, jest w demografii. Jeśli ktoś uznaje, na przykład, że naczelną wartością jest walka z ociepleniem klimatu i ochrona zagrożonych gatunków zwierząt, to będzie dobierał cele, narzędzia i recepty całkiem inaczej niż ten, kto wierzy, że głównym problemem współczesności jest kryzys demograficzny.

My zaliczamy się do tej drugiej grupy i, jak pisaliśmy, dlatego właśnie powstała niniejsza książka. Pragniemy zatem Tobie, Czytelniku pozwolić zrozumieć, na jakich podstawach aksjologicznych przeprowadzony jest wywód, który ma nas doprowadzić do odpowiedzi na najważniejsze pytanie: jak uniknąć demograficznej katastrofy?

Najpierw opiszemy zatem, jak rozumiemy świat wartości, który powinien determinować podejście do rodzin, a potem przedstawimy, jak operacyjnie powinien on przenikać polityki publiczne.

Nasza refleksja opiera się na czterech kotwicach aksjologicznych podejścia do rodzin – ich podmiotowości, godności, wolności wyboru oraz ich wartości.

- Rodzina jest podmiotem, a nie przedmiotem polityki. Nie powinna być obiektem wyobrażonych czy wyśnionych w głowach polityków lub aktywistów eksperymentów. Państwo ma wobec niej rolę służebną.
- Rodzina, podobnie jak człowiek, ma przypisaną godność. Ta konstatacja porządkuje podejście do niej. Tak jak szanujemy z tego powodu prawa jednostki, tak też powinniśmy szanować prawa rodzin.
- Wolny wybór, który podejmują rodziny, jest wartością, a państwo powinno go szanować i stwarzać warunki, by rodziny mogły z wolności korzystać. Odrzucamy zatem paternalizm.
- Rodzina jest autoteliczną wartością, a szacunek i zaufanie państwa wobec niej oraz jej wspieranie najzwyczajniej w świecie państwu się opłaca. Sformalizowany związek kobiety i mężczyzny, z licznym potomstwem to najbardziej intratna inwestycja, jaką można sobie wyobrazić. I nie chodzi tu o kwestie ideologiczne, ale po prostu o zwykły układ. Jeśli chcemy uniknąć, także jako gatunek, wymierania – trzeba postawić na rodzinę.

Co z tego wynika? Na wstępie niniejszej książki postanowiliśmy uporząd­kować w dziesięciu punktach nasze podejście do polityki na rzecz rodzin, wynikające z tych wartości. A zatem polityka rodzinna:

1. Nie oznacza nakłaniania do rodzenia dzieci tych osób, które nie chcą ich mieć, ale usuwanie barier przed tymi, którzy potomstwa pragną. Nikogo nie wolno zmuszać do bycia rodzicem (lub też tego zabraniać), ale państwo, mając żywotny interes w tym, by dzieci przychodziły na świat, powinno identyfikować przeszkody, które do tego zniechęcają, i je eliminować. Powinno też stwarzać zachęty dla tych rodzin, które chcą mieć potomstwo, ale trudno jest im podjąć decyzję.
2. Powinna być neutralna ze względu na wybór sposobu wychowania. Tak jak pisaliśmy, to rodzice są przyjaciółmi swoich dzieci i to oni lepiej wiedzą, co jest dla ich potomstwa najlepsze. Narzucanie przez państwo własnej ideologii może się skończyć jak w orwellowskim Roku 1984 albo huxleyowskim Nowym wspaniałym świecie, słynnych antyutopiach XX w. Oczywiście nie oznacza to, że państwo nie może określać pewnych ram, w tym dbania o to, by prawa słabszych członków rodzi­ny nie były naruszane przez silniejszych, i wspierać określonych zachowań lub prowadzić odpowiedniej edukacji. Ale wolność rodzin jest wartością samą w sobie.
3. Powinna być progresywna, tj. bardziej wspierać rodziny wielodzietne. Uznajemy, że naczelnym aksjomatem przyznawania specjalnych praw czy przywilejów obywatelom jest… transakcyjność. Czyli należy je nadawać za jakieś zasługi wobec wspólnoty, a nie dlatego, że wywalczyła je dobrze reprezentowana lub silna grupa zawodowa bądź społeczna. Dzieci są dla wspólnoty wielką wartością, trzeba więc „wynagradzać” tych, którzy mają ich więcej. Stąd wniosek: im więcej dzieci, tym więcej praw i przywilejów. Łącznie ze specjalnymi głosami w wyborach!
4. Powinna być nastawiona przede wszystkim na szczęście i dobrobyt rodzin, a nie na sam wskaźnik dzietności. To ważne zastrzeżenie. Nie chodzi o to, by „zagnać” teraz wszystkich do „produkcji” dzieci. Liczy się tutaj nie tylko ilość, ale także jakość – czy mają szanse na bycie szczęśliwymi jako dzieci i dorośli. Choć brzmi to strasznie technicznie, to jest to jednak ważny element myślenia o polityce na rzecz rodzin. Determinuje bowiem narzędzia oraz wprowadza do refleksji myślenie długoterminowe i horyzontalne. Przecież nie chodzi o to, by powołać do życia mnóstwo dzieci, a potem zostawić rodziny same sobie. Musi­my budować system, w którym będą one mogły realizować swoje wybory i aspiracje, a nie będą skazane na emigrację czy marginalizację.
5. To nie socjal. Trzeba zerwać z przekonaniem, że polityka rodzinna jest równoznaczna z polityką socjalną, a pieniądze na nią wydane to tylko strata. Jest bowiem inaczej – to inwestycja. To fundamentalne stwierdzenie – jeśli inwestujemy w ludzi, budujemy silne państwo – potwierdza nie tylko intuicja, lecz także liczne badania. Międzynarodowe doświadczenia podpowiadają: jeśli wydajemy pieniądze na rodziny, poprawia się jakość ich życia i wówczas może się rodzić więcej dzieci. Rodzina spełnia wiele funkcji społecznych, a bez niej państwo musiałoby je wziąć na siebie, wydając przy tym kilkukrotnie więcej pieniędzy.
6. Polityka rodzinna powinna być długofalowa. Zdecydowanie się na zostanie rodzicem jest decyzją bardzo mocno wpływającą na byt człowieka, gdyż rodzicem jest się do końca życia. Nie może zatem być tak, że otoczenie jego wychowania zmienia się co cztery lata wraz ze zmianą rządu. Aby ludzie uwierzyli, że jest ona „na poważnie”, muszą widzieć tutaj zakotwiczenie i kontynuację.
7. Musi zawierać cały zestaw narzędzi. Ten aspekt często jest pomijany w debatach, a to rzecz niezwykle istotna, ale i trudna. Polityka na rzecz rodzin rozpoczyna się w kulturze i relacjach w domu rodzinnym, a kończy… na CPK. Na decyzje o potomstwie wpływa bowiem olbrzymia liczba czynników. Rozwiniemy to zagadnienie w książce, ale na wstępie zaznaczmy: nie ma jednej, prostej, cudownej recepty na dzietność i odwrócenie populacyjnych trendów. To ogromnie trudny do zbudowania zestaw narzędzi.
8. Powinna być dostosowana do wartości i oczekiwań danej wspólnoty. A zatem nie ma tutaj uniwersalnych rozwiązań. To, co zadziała w Polsce, niekoniecznie będzie funkcjonować we Francji i odwrotnie. Oczywiście warto podpatrywać międzynarodowe rozwiązania, ale trzeba odnaleźć własny model. Sceptycznie zatem podchodzimy do ingerencji Unii Europejskiej w tę dziedzinę polityki. Uważamy, że powinno to pozostać w gestii państw narodowych.
9. Powinna wspierać się na ogólnym dobrobycie danej wspólnoty. Można wdrażać wysublimowane narzędzia, ale jeśli ludzie nie mają pewności, że żyją w rozwijającym się kraju, w którym mogą realizować swoje wolności, ambicje i aspiracje, to nic nie zdziałamy. Istotne jest zatem zapewnienie ludziom wolności gospodarowania oraz rozwijania swoich biznesów i pasji. Ważne są także stabilne i gwarantujące wolność jednostki instytucje.
10. Powinna angażować wielu aktorów. To nie jest tylko domena rządu, ale także samorządów, organizacji pozarządowych, systemu edukacji, kościołów i stowarzyszeń. Im więcej jest aktorów przeświadczonych, że rodzina i dzieci to wartość, tym lepiej.

Ten oto zestaw dziesięciu wskazań (nie chcemy powiedzieć, że dziesięciu przykazań) jest punktem wyjścia do naszych recept i narzędzi w kwestii wyzwania demograficznego.Rozdział 3 Recepta – demograficzny PEGAZ i równanie rodzinne

Pegaz. Mityczne stworzenie, skrzydlaty koń, symbol mocy, piękna i wolności. Narodzony nieoczekiwanie w trakcie, wydawać by się mogło, beznadziejnej misji Perseusza, który miał przynieść tyranowi Polidektesowi głowę Meduzy. Tej, której wzrok zmieniał każdego w kamień. Perseusz, wysłany na pewną śmierć, zostaje jednak wyposażony przez Bogów (w końcu jest synem Zeusa) w nadzwyczajne dary, m.in. skrzydlate sandały i zakrzywiony miecz harpe. Tym właśnie adamantowym mieczem ścina głowę Meduzie, a z jej krwi wyłania się Pegaz. Stworzenie symbolizujące siłę, moc wyobraźni, ambicję i dążenie do wyższych celów, nawet pozornie nieosiągalnych.

Postanowiliśmy zatem powołać do życia naszego demograficznego PEGAZ-a.

To dobry symbol naszego myślenia o polskiej demografii. Choć wielu uważa, że podobnie jak Perseusz jesteśmy w tym skazani na porażkę, to się nie poddajemy. Sądzimy, że możemy stworzyć taki system, który pozwoli zapobiec demograficznej katastrofie i odwrócić przygnębiający trend wymierania Polski.

A jaki to cel?

Chcielibyśmy, aby Polska w 2060 r. liczyła ok. 40 mln obywateli, a nie jak przewidują prognozy ok. 30 mln. Ponadto struktura populacji nie powinna przypominać struktury demograficznej domu starców, ale być jak najbardziej zrównoważona.

Ilustracja 3.1. Perseusz z głową Meduzy – rzeźba Benvenuto Celliniego (1545)

Źródło: © Marie-Lan Nguyen / Wikimedia Commons.

Ten moment fascynuje artystów od stuleci. Najsłynniejsza chyba rzeźba, przedstawiająca scenę ścięcia głowy Meduzy przez Perseusza, stoi we Florencji na jednym z najważniejszych placów tego pięknego miasta, Piazza della Signoria, obok Palazzo Vecchio (ratusza). Stoi w nie byle jakim towarzystwie, m.in. obok Porwania Sabinek czy Herkulesa walczącego z centaurem.

– A cóż to takiego, ten wasz PEGAZ? – zapyta zniecierpliwiony Czytelnik. Śpieszymy z wyjaśnieniem. Na łamach niniejszej książki postaramy się znaleźć odpowiedź na najważniejsze pytanie, jakie stawiają sobie obecnie demografowie, politycy, eksperci i ci, którzy są zatroskani pogarszającą się kondycją demograficzną naszej wspólnoty. Co zrobić, byśmy nie wymarli. A wręcz: co zrobić, by było nas nad Wisłą więcej. To właśnie ta refleksja doprowadziła nas do naszego PEGAZ-a, czyli spójnej koncepcji, w której poszcze­gólne litery oznaczają obszary wymagające interwencji, aby poprawić naszą sytuację. Rozszyfrujmy je zatem.

Demograficzny PEGAZ to:

P – Potrzeby, czyli jakie mamy aspiracje dotyczące dzietności, jakie jest otoczenie i wizerunek rodzin oraz jak się to przekłada na dążenia i plany Polaków; wszystko bowiem zaczyna się w głowach i sercach ludzi, dlatego tak ważny jest family mainstreaming, czyli włączenie interesu rodzin do głównego nurtu polityk publicznych; kultura, która zachęca, a nie zniechęca do posiadania potomstwa.

E – Emocje, a z nich rodzące się relacje i związki, czyli: co zrobić, by one powstawały i się nie rozpadały, jak afirmować małżeństwa i chronić je przed ideologią braku szacunku.

G – Godność i godne życie, czyli jak materialnie zabezpieczyć rodziny.

A– Atrakcyjność Polski, która powinna przyciągać do kraju Polaków i ich potomków.

Z– Zagranica, czyli racjonalne sięganie po imigrantów.

Do tego trzeba dodać ambitny, włączający wzrost gospodarczy kraju i koncepcję Polski jako dobrego miejsca do życia, ze szczególnym uwzględnieniem równomiernego rozwoju całego kraju oraz lokalnych tożsamości jako części polskiej tożsamości. Uważamy, że na te właśnie obszary mamy wpływ. Polityki publiczne powinny więc zrobić wszystko, by na nich skoncentrować uwagę. Żaden obszar nie może być pominięty. Co z tego, jeśli będzie­my mieć mocno prorodzinną kulturę i silny family mainstreaming, ale rodziny nie będą mieć za co żyć. Lub będziemy mieć całkiem przyzwoity wskaźnik dzietności, ale relacje będą w kryzysie, związki będą się rozpadać, a w następnym pokoleniu dzieci tak doświadczone rodzin już nie założą. A zatem trzeba tu „grać na wszystkich fortepianach” równocześnie. Ponadto w każdym z tych obszarów znajduje się nieskończenie duża liczba zmiennych, które należy badać, naprawiać, dostosować i usprawniać. Istotne jest również, aby rea­gować na bieżąco na zmieniającą się rzeczywistość.

Proponujemy też drugą koncepcję – tym razem już konkretnego Narzędzia – do realizacji polityki naszego PEGAZ-a – tj. równanie rodzinne (zob. ilustracja 3.3). W każdym z pięciu obszarów, o którym mówimy – Potrzeby, Emocje, Godność, Atrakcyjność i Zagranica – powinniśmy dokonać przeglądu już wdrożonych rozwiązań albo rozważanych propozycji. Jak bardzo służą one rodzinom i celowi demograficznemu, czy są one prawid­łowe, czy wręcz szkodliwe. Co więcej, każde uchwalane w Polsce prawo lub wdrażany program na każdym szczeblu (od centralnego po samorządowy) przed implementacją powinny zostać poddane takiej próbie przy użyciu równania rodzinnego. I jeśli wynik pochodzący z sumy mniejszych rozwiązań jest dodatni – można to wdrażać. Jeśli jest ujemny – powinna zaświecić się czerwona lampka, a co więcej: takie rozwiązania należy usuwać z przestrzeni publicznej.

Ilustracja 3.2. Bellerofont na Pegazie – fresk Giovanniego B. Tiepolo (poł. XVIII w.)

Źródło: domena publiczna.

Malowidło to znajduje się w weneckim, barokowym Palazzo Labia. Grecki bohater, jak widać, trzyma jeszcze w ręku włócznię, którą zabił Chimerę.

Oto przykład: smartfony w szkołach i obszar emocji/relacji. Powinniśmy przeanalizować, czy te urządzenia, których używają dzieci, wspierają umiejęt­ność komunikacji, nawiązywania przyjaźni, relacji, rozwiązywania konfliktów, wspólnego spędzania czasu z rówieśnikami, czy też nie. Jeśli w równaniu wychodzi nam więcej minusów – warto rozważyć interwencję ustawową albo przynajmniej akcję edukacyjną i informacyjną wraz z dos­tarczeniem do szkół gotowych rozwiązań na ich poziomie (np. gotowych regulaminów i dobrych praktyk stosowanych w innych miejscach), które pomogą uporać się z tym problemem.

Każdy obszar powinniśmy analizować punkt po punkcie, nawet taki, który może pozornie nie mieć nic wspólnego z rodziną. Na przykład budowa CPK. Czy wesprze rodziny i politykę na ich rzecz, czy nie? Z perspektywy naszego równania – wspomoże, gdyż będzie dawać impuls do rozwoju, w tym i lokalnego, oraz może wstrzymać emigrację za granicę i do wielkich miast. A zatem żaden obszar nie jest tu wykluczony. Co więcej, osoby rządzą­ce na szczeblu centralnym i samorządowym powinny się tego nauczyć i zapamiętać to równanie, aby mieć je zawsze przed oczami, gdy wdrażane jest nowe prawo albo rozwiązania. Ciągle mieć na uwadze, czy sprzyjają one rodzinom we wszystkich pięciu obszarach, czy też nie.

Ilustracja 3.3. Równanie rodzinne

--------------------------------------------------------------------------------------- ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- ------------------------------------------------------------------------------------------------------
Plusy Minusy Bilans

POTRZEBY, czyli włączenie interesu rodzin do głównego nurtu polityk publicznych kody, promocja, edukacja, wzory, rozwiązania wspierające kulturę rodzinną, myślenie wspólnotowe tj. rodzina w centrum uwagi, jako wartość, family mainstreaming, „moda na rodzinę”, dbanie jednostek także o dobro wspólnoty (od lokalnej po ojczyznę) rozwiązania osłabiające kulturę rodzinną i wartość rodzin, wspólnotę, wartości wspólnotowe, afirmujące indywidualizm i brak odpowiedzialności, tworzące silne konflikty społeczne +/-

EMOCJE, czyli przygotowanie do nawiązywania i utrzymania relacji edukacja, narzędzia, wychowanie, wzory, autorytety, instytucje wspierające umiejętność nawiązywania relacji, ich utrzymania i afirmujące małżeństwa, związki kobiet i mężczyzn, które wychowują liczne potomstwo rozwiązania osłabiające powstawanie i utrzymanie relacji oraz związków +/-

GODNOŚĆ, czyli kondycja materialna rodzin rozwiązania wspierające samodzielność ekonomiczną rodzin oraz ich kondycję materialną, ułatwiające im decyzje o potomstwie i jego wychowaniu, pozwalające łączyć pracę z obowiązkami rodzinnymi rozwiązania to utrudniające +/-

ATRAKCYJNOŚĆ, czyli praca z diasporą i osobami o polskich korzeniach oraz repatriacja działania mające zachęcać Polaków (zwłaszcza emigrację poakcesyjną) i ich dzieci do powrotów (nawet czasowych na studia) do kraju oraz mądra polityka ściągania do Polski osób z polskimi korzeniami (Repatriacja 2.0); utrzymywanie relacji i polskości w diasporze działania zniechęcające albo zaniedbujące ten obszar +/–

ZAGRANICA, czyli mądra polityka imigracyjna działania, które długoterminowo pozwolą na kontrolowane i zaplanowane uzupełnianie zasobu ludnościowego Polski, z zachowaniem spójności społecznej i kulturowej działania albo blokujące ten proces, albo pozostawiające go poza kontrolą państwa +/–

SUMA liczba plusów liczba minusów wynik = co przeważa, jeśli plusy, to wynik wspierający politykę rodzinną, jeśli minusy, to odwrotnie

+ + + + + + + + – – – – – – – – – – –
--------------------------------------------------------------------------------------- ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- ------------------------------------------------------------------------------------------------------

Źródło: opracowanie własne.

Podsumowując, warto raz jeszcze podkreślić znaczenie rozwoju ekonomicznego i idei dobrego miejsca do życia.

Choć ekonomiści używają skomplikowanej terminologii przy opisywaniu świata wzrostu gospodarczego czy budowania dobrobytu, to jednak podstawowe mechanizmy gospodarcze są stosunkowo proste. PKB, czyli z grubsza nasz rozwój i dobrobyt, jest równy sumie wzrostu zasobów siły roboczej oraz produktywności. Co to oznacza? O sile danej gospodarki, a zatem także danego państwa i jego przyszłości demograficznej, decyduje liczba ludzi oraz to, jak wykorzystujemy ich pracę (tutaj ekonomiści często używają magicznych słów: produktywność czy innowacje). Tak naprawdę w długiej perspektywie liczą się dwie rzeczy – kapitał ludzki oraz sposób jego zagospodarowania/wykorzystania.

To zasadniczy argument, by zauważyć sprzężenie zwrotne pomiędzy kondycją gospodarki a demografią. Bez dobrej demografii trudno o wzrost gospodarczy, a z kolei bez włączającego, efektywnego i realizującego ambi­cje ludzi wzrostu gospodarczego – trudno o dobrą sytuację demograficzną, zwłaszcza w krajach wysoko rozwiniętych jak Polska. Musimy zatem pamiętać, że dbanie o wolność jednostek w obszarze gospodarczym, przestrzeganie praw własności, sprawne i włączające instytucje (o czym świetnie pisze noblista Doran Acemoglu), dbanie o dobrą edukację i szkolnictwo wyższe, sprawny system sądowniczy, innowacyjne technologie, własne marki, ograniczenia biurokratycznych regulacji, ułatwienia w zakładaniu i prowadzeniu firm to także elementy polityki demograficznej. Ludzie będą bardziej skłonni do zakładania rodzin i wychowania dzieci, a także do powrotów z zagranicy czy osiedlania się w Polsce, jeśli nasza gospodarka będzie się szybko rozwi­jać, dając obywatelom szanse realizacji ich aspiracji. Bez właś­ciwej gospodarki nasze wysiłki na polu polityk rodzinnych mogą spalić na panewce.

Równie ważny jest też kierunek, w którym zmierzamy. Jeśli mamy głębokie przekonanie, że nasz poziom życia się podnosi i tak będzie przez najbliższe lata, a może dekady, to przyszłość będziemy widzieć optymistycznie, a to ułatwia podejmowanie ryzykownych przecież decyzji o staniu się rodzicem. Jeśli natomiast aktualny poziom dobrobytu jest wysoki, ale sytuacja w długiej perspektywie będzie się pogarszać, to decyzje te mogą być odwlekane aż do momentu, kiedy to biologia za nas zadecyduje.

Podobnie jest z budową ogólnego klimatu w politykach publicznych, który określamy „Polska. Dobre miejsce do życia”. Tutaj musimy tworzyć nasz soft power – zarówno do wewnątrz, jak i na zewnątrz. Chodzi tu o całoś­ciowe podejście do otaczającej nas rzeczywistości, ze szczególnym uwzględnieniem lokalności. Czym jest dobre miejsce do życia? Można je określić czterema słowami: tożsamość, więzi, bezpieczeństwo, spójność.

Po pierwsze musimy być z niego dumni. Co to oznacza? Zamiast podawać encyklopedyczną definicję, posłużymy się powiedzeniem używanym na podwórkach, najczęściej przez kibiców piłki nożnej: „Nie mówię szeptem, gdy mówię, skąd jestem”. Jeśli tak myślimy o swojej okolicy, to możemy być pewni, że to miejsce ma dobrą tożsamość.

Drugim warunkiem są więzi społeczne – trwałe i pozytywne. Jeśli lubimy ludzi, którzy nas otaczają, i mamy poczucie, że oni również nas szanują, to w tym miejscu czujemy się komfortowo.

Po trzecie istotne jest poczucie bezpieczeństwa zarówno tego wewnętrznego (brak zagrożenia katastrofą naturalną czy na ulicach naszych miast), jak i zewnętrznego (np. inwazja wrogiej armii). Po czwarte wreszcie musimy być pewni, że nasza (lokalna i ponadlokalna, tj. krajowa) wspólnota ma spójne cele i potrafi – nawet mimo różnic – je realizować, współdziałając dla wspólnego dobra. W tym kontekście silna polaryzacja i spory polityczne, jakie istnieją w Polsce (i nie tylko), działają przeciwskutecznie. Możemy się nawet spierać, ale z zachowaniem cywilizowanych zasad i z umiejętnością wzniesienia się ponad to, co dzieli, kiedy wymaga tego interes wspólnoty.

Zacznijmy zatem przygodę wiodącą Ciebie, Czytelniku przez wszystkie zarysowane tu obszary. W niniejszej książce przejdziemy najpierw przez zarysowanie światowej i krajowej diagnozy sytuacji demograficznej, potem zaprezentujemy wszystkie determinanty dzietności (dzieląc je na trzy główne kategorie), by wyjść poza Polskę i odnieść się do kwestii repatriacji, a następ­nie imigracji. Każdy z tych obszarów – oprócz diagnozy sytuacji i wyjaśnienia, dlaczego jest ważny – będzie też zawierał rekomendacje zmian. Książkę zakończymy generalnymi wnioskami.

Na koniec jedno zastrzeżenie dotyczące terminologii. W niniejszej książce wielokrotnie używamy pojęcia demografia. I chociaż wiemy, że jest to „dyscyplina naukowa, która podejmuje badania zjawisk ludnościowych, zmierzające do wykrycia prawidłowości, którym te zjawiska podlegają”, to najczęściej używamy tego pojęcia w znaczeniu potocznym jako opis zjawisk ludnościowych. Przykładowo pisząc, że demografia się zmienia, nie mamy na myśli zmian w dyscyplinie naukowej, ale raczej, że: „społeczeństwo się starzeje (więcej starszych ludzi), rodzi się mniej dzieci, ludzie migrują za granicę i wewnątrz kraju itp.”.

Startujmy! Podobnie jak Bellerofont ujarzmił Pegaza i dzięki temu pokonał Chimerę, tak my, razem z Tobą, Czytelniku, chcemy oswoić demograficzną katastrofę. Choć przypomina ona starożytnego wroga Bellerofonta, którą Homer w Iliadzie opisuje tak:

„Z przodu lew, koza w środku, kręty smok od spodu

A z paszczy ognistymi buchała potoki”,

to nie ulegajmy lękom. Możemy przecież coś z tym zrobić!
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij