Jak uwieść męża - ebook
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Jak uwieść męża - ebook
Nasira uciekła od męża, bo w jej małżeństwie źle się działo. Wkrótce Sebastian odnajduje żonę w Teksasie i oświadcza, że nie wróci bez niej do domu. Korzystając z rady przyjaciółki, Nasira zaczyna rozbudzać w mężu namiętność, kusi go i odpycha. Sebastian robi wszystko, by ponownie uwieść swą niedostępną teraz żonę…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-3201-2 |
Rozmiar pliku: | 704 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Nasira Edwards podziwiała z tarasu piękno Wild Aces, rancza, które jej brat Rafiq kupił dla Violet, swojej ukochanej przyszłej żony. Podobały jej się starannie utrzymane trawniki przechodzące w kwieciste łąki i zielone pastwiska. Podobał jej się też ciepły majowy wietrzyk; och, jak bardzo tutejszy klimat różnił się od londyńskiego!
Przyjechała do Royal w stanie Teksas, siedziby legendarnego Klubu Ranczerów, z dwóch powodów. Po pierwsze, by powstrzymać Rafe’a przed dokonaniem zemsty na Macu za błąd, jaki ona popełniła ponad dekadę temu. To jej się udało. A po drugie, żeby w tym cichym miejscu znaleźć ukojenie. Z tym było trudniej, bo strata ciąży nadal bardzo ją bolała.
Z kieszeni sukienki wyjęła bransoletkę ze srebrną zawieszką w kształcie grzechotki, którą podarował jej mąż. Sebastian nie marzył o dziecku, toteż jego niespodziewany gest napełnił ją nadzieją. Ta jednak się rozwiała.
Odruchowo przyłożyła rękę do brzucha. Dziecko, którego rozpaczliwie pragnęła i które straciła, ją zmieniło. Dziwne, że można tak mocno tęsknić za kimś, kogo znało się kilka tygodni. Dziwne też, że tak ogromnie tęskniła za mężem, choć ten od pół roku pozostawał wobec niej emocjonalnie zdystansowany. Zdecydowała się na wyjazd, by spokojnie zastanowić się nad przyszłością.
Kiedy drzwi na taras się rozsunęły, spodziewała się ujrzeć Rafiqa. Zamiast brata zobaczyła jego przyjaciela, Maca McCalluma.
– Jak się czujesz, Nasiro?
Po tym, jak postąpiła przed laty, nie zasługiwała na jego życzliwość.
– Podziwiam teksaski zachód słońca.
– Już dawno zaszło. Kolacja będzie za kilka minut. Siostra prosiła, żeby ci powiedzieć.
– Nie mam apetytu.
– Jeśli tak dalej pójdzie, to odrobinę silniejszy poduch wywieje cię do Nowego Meksyku.
Uśmiechając się, wstała.
– Może więc powinnam coś zjeść. Zostaniesz na kolacji?
– Nie. Mam spotkanie z Andreą.
Obie z Violet podejrzewały, że Mac darzy swoją asystentkę uczuciem, do którego nie chce się przyznać.
– W spawach służbowych czy prywatnych?
Zmarszczył czoło.
– Oczywiście, że służbowych.
– Nie za późna na to pora?
– W McCallum Enterprises pracuje się, kiedy trzeba.
Zapadła cisza. Przez chwilę Nasira wpatrywała się w podłogę, w końcu podniosła wzrok.
– Chcę cię jeszcze raz przeprosić za to, co zrobiłam. Cały czas mam wyrzuty sumienia. – Dziesięć lat temu jej niefortunny wyjazd do brata zapoczątkował nieprzyjemną serię zdarzeń.
Mac wzruszył ramionami.
– Bez przesady. Byłaś młoda, starałaś się wykręcić od aranżowanego małżeństwa z człowiekiem dwukrotnie od ciebie starszym.
– Nie powinnam wysługiwać się tobą, a ja wlazłam ci do łóżka tylko po to, żeby mój ojciec nas przyłapał. A ponieważ obwiniał Rafe’a, że źle się mną opiekuje, ten postanowił zemścić się na tobie.
– Ale wszystko dobrze się skończyło. Rafe nie próbuje już wykupić całego miasteczka, przeciwnie, wkrótce poślubi moją siostrę i będziemy jedną dużą rodziną.
Nasira odetchnęła z ulgą. Szkoda, że podobnej ulgi nie czuła na myśl o swoim małżeństwie.
– W każdym razie dziękuję za wyrozumiałość.
– Nie ma o czym mówić… Mogę cię o coś spytać?
– Jasne.
– Dlaczego twój mąż wypuszcza z rąk taką babkę jak ty?
Speszyła się.
– To skomplikowane. To znaczy Sebastian jest skomplikowany. Po dziesięciu latach czasem wydaje mi się, że go nie znam.
– Kiedy facet nie docenia, jak świetną ma żonę, to sam się prosi o kłopoty. Mam nadzieję, że twój się ocknie w porę.
Wiele by dała, by Sebastian zawalczył o ich związek.
– Dzięki za troskę, Mac. I za zrozumienie.
Uśmiechnął się.
– Dobra, ruszam do firmy. – Skierował się w stronę schodów, po czym nagle przystanął. – Jeszcze jedno: wiem, że drugiego brata nie potrzebujesz, ale gdybyś kiedykolwiek chciała się wygadać, to zadzwoń.
– Dzięki, Mac. – Zrobiło jej się ciepło na sercu.
Cofnął się i położył ręce na jej ramionach.
– Głowa do góry. Zasługujesz na wszystko, co najlepsze.
Jeszcze pół roku temu sądziła, że to ma.
– Nie zrozum mnie źle: Sebastian nie jest złym człowiekiem. Jest po prostu zbyt zamknięty w sobie. Wiele razy marzyłam, żeby okazał emocje, ale pogodziłam się z tym, że to nigdy…
– Ty draniu, zabierz łapy od mojej żony!
Zanim zorientowała się, co się dzieje, Sebastian wpadł na taras, uderzył Maca w zęby i przyparł go do ściany. Ocknąwszy się z szoku, Nasira rzuciła się między mężczyzn.
– Sebastian, co ty wyprawiasz?
– Nie pozwolę, żeby obcy facet cię obmacywał!
Nigdy nie widziała go tak wzburzonego i choć nie znosiła przemocy, w głębi duszy poczuła się mile połechtana.
– Na miłość boską! To przyjaciel. I nie obmacywał mnie.
Odepchnąwszy się od ściany, Mac potarł brodę i łypnął gniewnie na przybysza.
– Palant! Gdybym nie cenił twojej żony i jej brata, zaproponowałbym ci dokończenie tej rozmowy za domem.
– Z przyjemnością… – Sebastian zacisnął pięści.
– Sebastian, przestań! – zdenerwowała się Nasira. – Nikt się z nikim nie będzie bił. – Odwróciła się do Maca. – Przepraszam za mojego męża. Zazwyczaj nie zachowuje się tak agresywnie wobec obcych. A teraz wybacz, ale chciałabym zostać z nim sama.
– Oczywiście. A tobie, Edwards, daruję tylko dlatego, że jesteś jej mężem. I radzę ci: trzymaj się ode mnie z daleka.
Sebastian poprawił krawat.
– A ja ci radzę: trzymaj łapy z dala od mojej żony.
– Sam się o nią zatroszcz. – Obróciwszy się na pięcie, Mac znikł w ciemności.
Nasira utkwiła wzrok w mężu.
– Coś ty myślał? A w ogóle co tu robisz?
– Nic nie myślałem. Zareagowałem instynktownie na widok faceta, który obłapia moją żonę. Faceta, z którym kiedyś ją coś łączyło. A przyjechałem zabrać cię do Londynu.
Poczuła narastającą złość.
– Po pierwsze, nigdy nic mnie z Makiem nie łączyło. Pomagał mi tylko przekonać ojca, że jestem „skompromitowana”.
– Wyglądało to tak, jakby znów próbował cię skompromitować.
Nie zamierzała wdawać się w dyskusję.
– Ponosi cię wyobraźnia – skwitowała. – Po drugie, nie jestem rzeczą, żebyś mógł mnie z sobą zabierać. Wrócę, kiedy będę gotowa.
– Jesteś moją żoną. Twoje miejsce jest przy mnie.
– Przyjechałam tu, żeby spojrzeć z dystansu na nasze problemy. Wracaj do domu i tam czekaj na wieści ode mnie.
– Nie pojadę, dopóki nie będę wiedział, jak długo zamierzasz tu zostać.
Mimo nasrożonej miny był piekielnie przystojny. Zrozumiała, że im dłużej będzie przebywał w Teksasie, tym większe będzie miała trudności, by mu się oprzeć. Zbyt wiele czasu minęło, odkąd się kochali, a w ich małżeństwie – zawartym dla wygody obu stron – seks zawsze należał do udanych.
– Przynajmniej do końca miesiąca. Do ślubu Rafe’a i Violet.
– Zostanę z tobą.
– A praca? Chcesz porzucić swoje obowiązki?
– To moja firma. Mogę robić, co mi się podoba.
Co za irytujący człowiek!
– Na wszystko masz odpowiedź?
Powoli rozciągnął usta w uśmiechu. Identycznym obdarzył ją przed laty w zatłoczonej sali balowej; poczuła się wtedy jak księżniczka z bajki. Właśnie ten uśmiech przekonał ją, by wyjść za Sebastiana, a tym samym raz na zawsze uwolnić się od ojca.
– Jadłaś kolację?
Nie i zaczynało ją ssać z głodu.
– Nie, ale Violet…
– Zrozumie, że wolisz zjeść kolację z mężem. Moglibyśmy kontynuować rozmowę.
Kiedy zastanawiała się, co zrobić, drzwi otworzyły się i na taras wyszedł Rafe, jej przystojny nadopiekuńczy brat. Z dezaprobatą w oczach popatrzył na szwagra.
– A jednak przyleciałeś.
– Kiedy rozmawialiśmy przez telefon, dałem ci do zrozumienia, że nie będę kierował się twoimi radami – odrzekł wyniośle Sebastian.
Nasira przeniosła spojrzenie z męża na brata.
– Rafiq, dlaczego nie powiedziałeś mi, że rozmawiałeś z Sebastianem?
Rafe nie wydał się skruszony.
– Ponieważ mówiłaś, że nie życzysz sobie, aby o nim wspominano.
– A mnie nie pozwolił zamienić z tobą słowa – dodał Sebastian.
Nie cierpiała, kiedy mężczyźni za nią decydowali.
– Rafe, nie miałeś prawa podejmować za mnie decyzji.
– Teraz to nie ma już znaczenia – odrzekł Sebastian. – Bo jestem tu i nie zamierzam wyjeżdżać.
Ciekawe, co chciał osiągnąć, pozostając w Teksasie? Mogła się tego dowiedzieć, przyjmując jego zaproszenie.
– Rafe, wybieram się z Sebastianem na kolację. Wrócę za jakieś dwie godziny.
– Uważasz, że to mądre, Nasiro?
– A ty uważasz, że do wszystkiego musisz się…
– Dość, Sebastianie, nie potrzebuję obrońcy – przerwała mężowi, po czym zwróciła się do brata: – Już nie jestem twoją małą siostrzyczką, Rafe. Potrafię się o siebie zatroszczyć. Chodź, Sebastianie, zanim się rozmyślę.
Ruszyła za mężem po schodkach, a kiedy przed domem nie zobaczyła samochodu, przystanęła zdziwiona.
– Czym tu przyjechałeś?
Wskazał głową na lśniącego czarnego pikapa.
– Tylko to mieli w wypożyczalni na lotnisku.
Zasłoniła usta, by nie wybuchnąć śmiechem.
– Rany boskie! Umiesz to prowadzić?
Sprawiał wrażenie oburzonego tym pytaniem.
– Oczywiście. Inaczej bym tu nie dojechał.
– Słusznie – przyznała, po czym skierowała się do auta.
Sebastian otworzył drzwi od strony pasażera i podał jej rękę.
– Twój kowbojski rydwan, madame. Pozwól, że ci pomogę…
– Daj spokój, poradzę sobie.
– Chciałem być dżentelmenem, Siro.
Znieruchomiała, słysząc to czułe zdrobnienie.
– Wiesz, jak długo tak do mnie nie mówiłeś? – spytała.
– Zbyt długo – odparł zakłopotany.
Wielokrotnie się zastanawiała, gdzie się podział miły czarujący człowiek, którego poślubiła. Po jej poronieniu zaczął spędzać coraz więcej czasu w pracy, a coraz mniej w domu. Czyżby wreszcie przejrzał? To się okaże. Na razie pozostawała umiarkowanie optymistyczna, jednak nie chciała robić sobie zbyt wielkich nadziei.
Siedząc na czerwonej kanapie za przepierzeniem, Sebastian obserwował żonę. Była chłodna, wyniosła i jak zawsze, niezwykle piękna. Opadające na ramiona ciemne włosy kontrastowały z bielą bawełnianej sukienki, która opinała figurę. Odkąd Nasira opuściła Londyn, każdej nocy marzył, by wróciła. Tęsknił za nią. Gdy poroniła, unikał jej ze strachu, że może ją stracić. Ale paradoksalnie swoim zachowaniem niemal do tego doprowadził. Żeby wytłumaczyć jej, co nim kierowało, musiałby się przed nią otworzyć, wyjawić przeżycia, które w sobie skrywał.
– Co polecasz? – Sięgnął po laminowane menu z nieciekawym wyborem dań. – Podwójnego cheeseburgera czy smażoną rybę z frytkami?
Uśmiechnęła się.
– Domyślam się, że ten lokal nie spełnia twoich wymagań, ale moim zdaniem jest uroczy.
– Uroczy, powiadasz? – Sebastian odłożył menu. – Okej, już wiem, co zamówię.
– Tak? Na co masz ochotę?
Na ciebie – odparł w myślach, a na głos rzekł:
– Na stek.
– Ja wezmę sałatkę. – Nasira rozłożyła na kolanach czerwoną serwetkę.
– Powinnaś się lepiej odżywiać. Jesteś za chuda.
– Ważę tyle samo co w Londynie.
– Martwię się o ciebie, Siro.
– Czyżby? – Na jej twarzy odmalował się wyraz niedowierzania. – Ni stąd, ni zowąd po pół roku?
Uznał, że to nie jest czas ani miejsce na poważną rozmowę. Na szczęście przerwała im kelnerka. Przytknęła rękę do tapirowanej blond fryzury, wyciągnęła zza ucha ołówek, potem z kieszeni czerwonego fartuszka wyjęła notes.
– Siemanko, jestem Darla. Co wam, gołąbeczki, podać do picia? Może słodzoną herbatę?
Sebastian wzdrygnął się. Nie rozumiał tych dziwnych teksaskich zwyczajów.
– Wolę sam posłodzić.
– Darla ma na myśli mrożoną – wyjaśniła Nasira. – Ja poproszę wodę z cytryną.
On potrzebował czegoś mocniejszego.
– Dla mnie piwo.
– Sebastianie, nie poradzę sobie z pikapem – oznajmiła Nasira. – Zrezygnuj z piwa.
Psiakość, miała rację. Poza tym chciał przecież okazać się godnym jej towarzystwa.
– Też poproszę wodę.
– Z cytryną?
– O ile moja żona się zgodzi.
Nasira zmarszczyła czoło.
– Dlaczego miałabym się nie zgodzić? – zdziwiła się, po czym uśmiechnęła się do Darli. – Dla mnie sałatka, ale z sosem oddzielnie…
– Oraz grillowany kurczak – dodał Sebastian, nie zważając na oburzone spojrzenie żony. – A dla mnie stek. Dobrze wysmażony.
Zapisawszy zamówienie, kelnerka wzięła karty dań.
– A wy, gołąbeczki, nie jesteście stąd, prawda?
Sebastian wyszczerzył zęby.
– Po czym pani poznała?
– Tubylcy wolą krwiste steki – odparła Darla i mamrocząc coś pod nosem, oddaliła się.
– Dlaczego to robisz? – Nasira wbiła w męża wzrok.
– Ale co?
– Składasz za mnie zamówienie. Sama wiem, na co mam ochotę.
– Zawsze dla ciebie zamawiałem.
– Wiem. Zawsze mi to przeszkadzało.
– I czekałaś dziesięć lat, żeby mi powiedzieć?
– Nie chciałam wywoływać konfliktów.
Tak nisko go ceniła?
– Nie jestem twoim ojcem, Siro. Jeżeli czegoś ode mnie chcesz, wystarczy, że powiesz.
– Chcę mieć dziecko. – Popatrzyła mu w oczy.
Niestety tego nie mógł jej dać.
– To niemożliwe.
– Dlaczego?
– Przeżyłaś koszmar. Lekarz powiedział…
– Że nic nie stoi na przeszkodzie, abym donosiła następną ciążę.
– Nie będę o tym teraz z tobą rozmawiał.
Nasira uniosła dumnie głowę.
– Dopóki nie porozmawiasz, nie wrócę do Londynu.
Zamurowało go. W ciągu dziesięciu lat, jakie spędzili razem, Nasira ani razu mu nie groziła, nie stawiała żądań.
Kelnerka wróciła z napojami. Czekali w milczeniu na zamówione dania. Stek, o dziwo, okazał się całkiem smaczny. Sebastian z apetytem opróżnił talerz, a potem na zmianę to obserwował gości przy innych stolikach, to patrzył na żonę, która przesuwała jedzenie po talerzu.
– Nie smakuje ci? – zapytał.
– Smakuje – odparła, biorąc do ust następny kęs.
Czy odtąd tak będą wyglądały ich relacje, że on będzie próbował namówić ją do powrotu, a ona będzie udzielać mu jedno- lub dwusylabowych odpowiedzi? Czy uda im się wrócić do tego, co mieli, czy też Nasira będzie konsekwentnie odpierać jego awanse? Chciał, by wszystko było jak dawniej. Tęsknił za żoną, za jej towarzystwem. Wiedział jednak, że najpierw musi odzyskać jej zaufanie. Niestety popełnił wiele błędów… Płacąc rachunek, zaczął się bać, że chyba nie zdoła uratować małżeństwa.
Nie! Nie podda się. Przekona Sirę, że z dziećmi lub bez powinni być razem. Jedynie nie był pewien, jak tego dokonać. Hm, może posłuży się wypróbowaną metodą, która dotychczas zawsze skutkowała.
– Sebastian, co robisz?
– Szukam cichego miejsca.
I znalazł takie, uświadomiła sobie, kiedy minął Wild Aces i skręcił w prawo w polną drogę. Dojechawszy do końca ogrodzenia, zaparkował pikapa pod zwisającymi nisko gałęziami. Zanim zdołała zaprotestować, wyskoczył z kabiny, obszedł maskę i otworzył drzwi od strony pasażera.
– Chodź – poprosił.
Najwyraźniej postradał rozum.
– Nie zamierzam się nigdzie włóczyć po ciemku.
– Ja też nie – odrzekł. – Usiądziemy z tyłu na pace.
Czuła, że to może mieć opłakane dla niej skutki.
– Dlaczego nie możemy zostać na siedzeniu?
– Bo w tak piękną noc powinno się podziwiać gwiazdy i księżyc.
Otworzyła usta, by powiedzieć, że gałęzie zasłaniają gwiazdy, ale nie zdążyła. Sebastian sięgnął do środka, zacisnął ręce na jej talii i po chwili stała na ziemi.
– Najpierw bijesz Maca, teraz mnie na siłę wyciągasz z auta. Zachowujesz się jak neandertalczyk. Co w ciebie wstąpiło?
– Nic, zawsze taki byłem, choć faktem jest, że od dawna nie uciekam się do przemocy.
Nasira pokręciła z powątpiewaniem głową.
– Zawsze? Ani razu w ciągu dziesięciu lat nie widziałam, żebyś na kogokolwiek podniósł głos, nie mówiąc o rękach.
Uśmiechnął się.
– Nie masz pojęcia, jak kiedyś rozrabiałem. Wyrzucano mnie z kolejnych szkół i internatów. Uspokoiłem się dopiero w ostatniej klasie liceum.
W ciemności nie widziała uśmiechu na jego twarzy, ale słyszała dumę w głosie.
– To mnie zaskoczyłeś. I dla twojej informacji, przeraża mnie każda forma awanturnictwa.
– Na pewno przeraża? Czy może intryguje? – Pochyliwszy się, musnął wargami jej policzek.
– Przeraża. – Pocałunek zdumiał ją, ale i podniecił, do czego oczywiście się nie przyznała. – Nie potrafię zrozumieć, co w was siedzi. Dlaczego bywacie tacy kretyńsko gwałtowni, chętnie się bijecie.
– Usiądźmy – zaproponował. – Na siedząco wygodniej nam będzie rozmawiać.
Dopóki znajdowali się w pozycji pionowej, nie było zagrożenia, że ulegnie mężowi. Z drugiej strony tyle czasu trzymał ją na dystans, że chyba nie miał zamiaru jej uwieść.
– Dobrze. Ale niedługo chcę wrócić do domu. Jestem zmęczona.
– Oczywiście. – Wziął ją za rękę i przeszedł na tył pikapa. – A teraz muszę sprawdzić, jak się to draństwo opuszcza.
Nie czekając, aż to odkryje, Nasira pociągnęła zasuwę i opuściła klapę.
– To naprawdę łatwe.
– Gdzieś się tego nauczyła? – spytał zdziwiony.
Wzruszyła ramionami.
– Widziałam, jak Rafe to robi.
Odgarnął jej włosy z twarzy.
– Jesteś niezwykłą kobietą, Siro.
– Bo umiem opuścić klapę?
– Bo jesteś spostrzegawcza i niewiarygodnie piękna.
Była wdzięczna za komplement, żałowała jednak, że tak rzadko ją nimi obdarza, pomijając oczywiście komplementy dotyczące jej urody – tych nigdy nie szczędził.
– Dziękuję. A teraz porozmawiajmy, bo chciałabym wrócić do domu i się wyspać.
Bez ostrzeżenia uniósł ją i posadził na klapie. Sukienka podjechała jej do połowy ud. Gdy ją poprawiała, Sebastian wskoczył na pakę i bezczelnie usadowił się za Sirą. Siedziała między jego nogami. Jakby tego było mało, objął ją w pasie.
– Wygodnie?
Owszem, było jej wygodnie. Tęskniła za jego bliskością.
– Bynajmniej – oznajmiła gniewnie. – Nie jestem w stanie prowadzić rozmowy, nie widząc twojej twarzy.
– Wystarczy, że słyszysz mój głos.
Niski, ochrypły, często kusił ją, działał na nią elektryzująco. Bez względu na ich problemy czy konflikty, tym głosem Sebastian zawsze potrafił zmusić ją do uległości. Oczywiście nie tylko on ją uwodził, ona jego również, na przykład tej nocy, gdy poczęli dziecko. Nie mówiła mu, że przestała brać pigułki; przyznała się, dopiero gdy była pewna, że jest w ciąży. Na szczęście wybaczył jej oszustwo, przynajmniej tak mówił, ale o nim nie zapomniał.
Instynktownie oparła się o tors męża. Po chwili, gdy odgarnął jej włosy i zaczął ją całować w szyję, wystraszyła się.
– Sebastian, nie powinniśmy… – mruknęła bez większego przekonania.
– Pamiętasz przejażdżkę dorożką? – spytał, ignorując jej niewypowiedziane obawy.
– Tak. – Podczas podróży poślubnej zorganizował im zwiedzanie dorożką Bath. W trakcie wycieczki wsunął rękę pod koc i zaczął dotykać jej intymnie. Pieszczoty kontynuowali w hotelu. Tej nocy oddała Sebastianowi swoje dziewictwo i serce. Teraz przyłożył dłoń do jej dekoltu, po czym wsunął ją pod sukienkę i zacisnął na osłoniętej koronkowym stanikiem piersi.
– Drżysz tak jak tamtego wieczoru – szepnął.
Nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. Całą uwagę miała skupioną na palcu, którym wodził po jej piersi.
– Byłam zdenerwowana…
– Byłaś seksowna, chętna. Teraz też jesteś…
Zanim cokolwiek odpowiedziała, jedną rękę wsunął do stanika, a drugą rozchylił jej uda.
– Podciągnij sukienkę.
Ta prośba ją zaskoczyła, a zarazem podnieciła.
– Po co?
– Żebyś widziała, co robię.
Chociaż od pół roku pragnęła, by znów się nią zainteresował, nie chciała ulec mu zbyt szybko.
– Takie zachowanie niczego nie rozwiąże.
– Nieprawda – odrzekł, nie odrywając dłoni od jej piersi. – Zaspokoi nasze tęsknoty i potrzeby. Przypomni nam, jak bardzo się zawsze pragnęliśmy.
Próbując się ratować i zachować resztki godności, Nasira przywołała na myśl gorzkie wspomnienia.
– Od miesięcy nie zajmowałeś się moimi potrzebami!
Pocałował ją w policzek.
– Wiem, zaniedbywałem cię. Chciałbym ci to wynagrodzić. Czy możemy na chwilę wyłączyć myślenie i skupić się na przyjemności?
– Ale…
Odwrócił ją do siebie i tym razem pocałował w usta.
– Pozwól się kochać, Siro. Proszę.
Powinna zaoponować, ale nie mogła. Ze skrywaną niecierpliwością czekała na doznania, które wkrótce staną się jej udziałem. Była podniecona, odkąd zobaczyła Sebastiana w roli, w jakiej go dotąd nie widziała: zazdrośnika gotowego bronić jej honoru.
Podciągnęła sukienkę.
– Dobrze, a teraz zdejmij majteczki.
Tym razem nie wahała się, nie walczyła z sobą, nie zastanawiała, czy to ma sens; po prostu uniosła biodra i zsunęła koronkowe figi. Przecież to Sebastian, jej mąż, a nie jakiś przygodny kochanek, a ona zbyt długo żyła bez seksu.
Patrzyła na jego ręce, które powoli wędrowały po jej udach, aż dotarły do pochwy. Nasira wstrzymała oddech, zalała ją fala gorąca. Sebastian znał jej ciało i jego potrzeby, dokładnie wiedział, które miejsce naciskać mocniej, a które lekko pieścić. Zamknęła oczy. To takie dziwne, niemal surrealistyczne: siedzi w pikapie pośród bezkresnych teksaskich przestrzeni, ciepły wiatr muska ją po twarzy, a palce męża z każdą sekundą przybliżają ją do orgazmu. Tak bardzo chciała go opóźnić, otworzyć oczy, ale nie dała rady. Gdy Sebastian wsunął w nią palec i szepnął kilka słów uważanych za wulgarne, Nasira zadrżała i odleciała. Potem poczuła, jak Sebastian zmienia pozycję. Gdy usłyszała charakterystyczny odgłos rozpinanego rozporka, otworzyła oczy. Sebastian ściągnął spodnie.
– Potrzebuję cię, mała. Chodź.
Ona również go potrzebowała.
– Mamy się położyć na tej metalowej klapie? Wątpię, żeby było nam wygodnie.
– Położyć? Niekoniecznie. Możemy robić, co ci się podoba. Przekazuję ci kontrolę.
Serce zabiło jej mocniej. Każde słowo, jakie wypowiadał, wprawiało ją w coraz większy stan podniecenia. Uświadomiwszy sobie, że opięta sukienka może przeszkadzać w swobodnych ruchach, Nasira zeskoczyła na trawę. Pociągnęła zamek, zdjęła sukienkę przez głowę, rzuciła ją na tył pikapa, stanik również, po czym uwolniła się od majtek. Stała naga, wyprostowana, gotowa kontynuować erotyczne igraszki.
Nie tracąc czasu, wskoczyła z powrotem na pakę i przełożyła nogę nad udami Sebastiana.
– Poczekaj – usłyszała.
Nie chciała na nic czekać, już dość się naczekała.
– Na co?
– Jesteś zabezpieczona?
No jasne, to dla niego najważniejsze. Cofnęła nogę, usiadła na klapie i obejmując się w pasie, zasłoniła ramionami piersi.
– Od poronienia nie biorę pigułki. Nie mam powodu.
W oczach męża odmalował się wyraz zawodu. Po chwili zeskoczył na ziemię i wciągnął spodnie.
– Mogłaś mnie uprzedzić.
Poczuła się bezbronna, nie tylko fizycznie, także psychicznie. W głosie męża pobrzmiewała nuta oskarżenia.
– Jeżeli sugerujesz, że całą tę sytuację zaplanowałam po to, aby znów zajść w ciążę, pozwól, że ci przypomnę, że to ty mnie tu wywiozłeś. Ty zacząłeś się do mnie zalecać. Ty…
– Masz rację. Przepraszam. – Westchnął ciężko. – Zważywszy na to, co nam się przydarzyło, nie powinnaś się dziwić mojej przezorności.
Rozwścieczona, chwyciła ubranie.
– Zważywszy na to, co nam się przydarzyło, w ogóle nie powinniśmy byli tu przyjeżdżać!
Zanim włożyła sukienkę, zobaczyła gniew w oczach Sebastiana.
– Odgłosy, które wydawałaś, świadczyły o tym, że byłaś całkiem zadowolona.
– Najwyraźniej nie jestem odporna na twoje wdzięki – syknęła. – Ale taka sytuacja na pewno się nie powtórzy, dopóki nie rozwiążemy swoich problemów. A tych jest sporo, między innymi twój brak zaufania do mnie i niechęć do poczęcia kolejnego dziecka.
Sebastian wepchnął do spodni poły koszuli.
– Mamy miesiąc na osiągnięcie kompromisu.
O ile kompromis jest w ogóle możliwy. Co do tego Nasira miała poważne wątpliwości.
– Odwieź mnie do Rafe’a, a ty wracaj tam, gdzie sobie wynająłeś pokój.
Potarł kark.
– Niestety nigdzie nie wynająłem. Wszystkie miejsca w hotelach są zajęte. W pobliżu odbywa się jakieś rodeo.
Nasira pokręciła głową.
– Wybrałeś się w podróż na drugi koniec świata, nie robiąc rezerwacji?
– Decyzję podjąłem spontanicznie.
– Nie możesz zamieszkać ze mną w domu Rafiqa. On wie, że mamy problemy małżeńskie. Poza tym wolałabym je rozwiązać, zanim wylądujemy w jednym łóżku.
– Nie musimy spać razem. Na pewno znajdzie się dla mnie…
– Nie znajdzie się, bo jest remont. Zajmuję jedyny wolny pokój, jaki mieli.
– W takim razie będę spał w pikapie, dopóki coś się gdzieś nie zwolni.
Och, na miłość boską!
– W porządku! Tę noc możesz zostać u mnie, bylebyś na nic nie liczył i znikł przed świtem. Nie mam ochoty tłumaczyć się bratu z twojej obecności i nie chciałabym, żeby pomyślał, że my… no, wiesz.
– Podejrzewam, że Rafe uprawia… no, wiesz… ze swoją narzeczoną, skoro mieszkają pod jednym dachem.
– A w dodatku Violet jest w ciąży – powiedziała Nasira, z zaciekawieniem obserwując reakcję męża.
– Naprawdę? – spytał bez większego entuzjazmu. – Kto by się spodziewał?
– Rafe jest bardzo opiekuńczy wobec Violet, a także wobec mnie. Ciebie zaś chwilowo nie darzy szczególną sympatią. Uważa, że mnie zraniłeś.
– A ty pozwalasz mu w to wierzyć.
– Wybacz, ale od kilku miesięcy nie zachowujesz się w stosunku do mnie najprzyjemniej.
– Dlatego tu przyjechałem. Żeby naprawić błędy. A niezależnie od wszystkiego obiecuję leżeć po swojej stronie łóżka, dopóki nie będziesz gotowa mi wybaczyć.
Kiedy mrugnął porozumiewawczo, uzmysłowiła sobie, że spanie w jednym łóżku nie byłoby wskazane z wielu powodów.
– Przygotuję ci miejsce na podłodze.
Miał czelność pocałować ją w rękę.
– Jak sobie życzysz, moja piękna.
Wolałaby, by nie wzbudzał w niej pożądania, ale niestety wciąż czuła do niego erotyczny pociąg.
– Jest późno. – Oswobodziła rękę. – Jeszcze jedno. Kiedy dojedziemy, masz być cicho. Nie chcę, żebyśmy postawili cały dom na nogi.
Nasira Edwards podziwiała z tarasu piękno Wild Aces, rancza, które jej brat Rafiq kupił dla Violet, swojej ukochanej przyszłej żony. Podobały jej się starannie utrzymane trawniki przechodzące w kwieciste łąki i zielone pastwiska. Podobał jej się też ciepły majowy wietrzyk; och, jak bardzo tutejszy klimat różnił się od londyńskiego!
Przyjechała do Royal w stanie Teksas, siedziby legendarnego Klubu Ranczerów, z dwóch powodów. Po pierwsze, by powstrzymać Rafe’a przed dokonaniem zemsty na Macu za błąd, jaki ona popełniła ponad dekadę temu. To jej się udało. A po drugie, żeby w tym cichym miejscu znaleźć ukojenie. Z tym było trudniej, bo strata ciąży nadal bardzo ją bolała.
Z kieszeni sukienki wyjęła bransoletkę ze srebrną zawieszką w kształcie grzechotki, którą podarował jej mąż. Sebastian nie marzył o dziecku, toteż jego niespodziewany gest napełnił ją nadzieją. Ta jednak się rozwiała.
Odruchowo przyłożyła rękę do brzucha. Dziecko, którego rozpaczliwie pragnęła i które straciła, ją zmieniło. Dziwne, że można tak mocno tęsknić za kimś, kogo znało się kilka tygodni. Dziwne też, że tak ogromnie tęskniła za mężem, choć ten od pół roku pozostawał wobec niej emocjonalnie zdystansowany. Zdecydowała się na wyjazd, by spokojnie zastanowić się nad przyszłością.
Kiedy drzwi na taras się rozsunęły, spodziewała się ujrzeć Rafiqa. Zamiast brata zobaczyła jego przyjaciela, Maca McCalluma.
– Jak się czujesz, Nasiro?
Po tym, jak postąpiła przed laty, nie zasługiwała na jego życzliwość.
– Podziwiam teksaski zachód słońca.
– Już dawno zaszło. Kolacja będzie za kilka minut. Siostra prosiła, żeby ci powiedzieć.
– Nie mam apetytu.
– Jeśli tak dalej pójdzie, to odrobinę silniejszy poduch wywieje cię do Nowego Meksyku.
Uśmiechając się, wstała.
– Może więc powinnam coś zjeść. Zostaniesz na kolacji?
– Nie. Mam spotkanie z Andreą.
Obie z Violet podejrzewały, że Mac darzy swoją asystentkę uczuciem, do którego nie chce się przyznać.
– W spawach służbowych czy prywatnych?
Zmarszczył czoło.
– Oczywiście, że służbowych.
– Nie za późna na to pora?
– W McCallum Enterprises pracuje się, kiedy trzeba.
Zapadła cisza. Przez chwilę Nasira wpatrywała się w podłogę, w końcu podniosła wzrok.
– Chcę cię jeszcze raz przeprosić za to, co zrobiłam. Cały czas mam wyrzuty sumienia. – Dziesięć lat temu jej niefortunny wyjazd do brata zapoczątkował nieprzyjemną serię zdarzeń.
Mac wzruszył ramionami.
– Bez przesady. Byłaś młoda, starałaś się wykręcić od aranżowanego małżeństwa z człowiekiem dwukrotnie od ciebie starszym.
– Nie powinnam wysługiwać się tobą, a ja wlazłam ci do łóżka tylko po to, żeby mój ojciec nas przyłapał. A ponieważ obwiniał Rafe’a, że źle się mną opiekuje, ten postanowił zemścić się na tobie.
– Ale wszystko dobrze się skończyło. Rafe nie próbuje już wykupić całego miasteczka, przeciwnie, wkrótce poślubi moją siostrę i będziemy jedną dużą rodziną.
Nasira odetchnęła z ulgą. Szkoda, że podobnej ulgi nie czuła na myśl o swoim małżeństwie.
– W każdym razie dziękuję za wyrozumiałość.
– Nie ma o czym mówić… Mogę cię o coś spytać?
– Jasne.
– Dlaczego twój mąż wypuszcza z rąk taką babkę jak ty?
Speszyła się.
– To skomplikowane. To znaczy Sebastian jest skomplikowany. Po dziesięciu latach czasem wydaje mi się, że go nie znam.
– Kiedy facet nie docenia, jak świetną ma żonę, to sam się prosi o kłopoty. Mam nadzieję, że twój się ocknie w porę.
Wiele by dała, by Sebastian zawalczył o ich związek.
– Dzięki za troskę, Mac. I za zrozumienie.
Uśmiechnął się.
– Dobra, ruszam do firmy. – Skierował się w stronę schodów, po czym nagle przystanął. – Jeszcze jedno: wiem, że drugiego brata nie potrzebujesz, ale gdybyś kiedykolwiek chciała się wygadać, to zadzwoń.
– Dzięki, Mac. – Zrobiło jej się ciepło na sercu.
Cofnął się i położył ręce na jej ramionach.
– Głowa do góry. Zasługujesz na wszystko, co najlepsze.
Jeszcze pół roku temu sądziła, że to ma.
– Nie zrozum mnie źle: Sebastian nie jest złym człowiekiem. Jest po prostu zbyt zamknięty w sobie. Wiele razy marzyłam, żeby okazał emocje, ale pogodziłam się z tym, że to nigdy…
– Ty draniu, zabierz łapy od mojej żony!
Zanim zorientowała się, co się dzieje, Sebastian wpadł na taras, uderzył Maca w zęby i przyparł go do ściany. Ocknąwszy się z szoku, Nasira rzuciła się między mężczyzn.
– Sebastian, co ty wyprawiasz?
– Nie pozwolę, żeby obcy facet cię obmacywał!
Nigdy nie widziała go tak wzburzonego i choć nie znosiła przemocy, w głębi duszy poczuła się mile połechtana.
– Na miłość boską! To przyjaciel. I nie obmacywał mnie.
Odepchnąwszy się od ściany, Mac potarł brodę i łypnął gniewnie na przybysza.
– Palant! Gdybym nie cenił twojej żony i jej brata, zaproponowałbym ci dokończenie tej rozmowy za domem.
– Z przyjemnością… – Sebastian zacisnął pięści.
– Sebastian, przestań! – zdenerwowała się Nasira. – Nikt się z nikim nie będzie bił. – Odwróciła się do Maca. – Przepraszam za mojego męża. Zazwyczaj nie zachowuje się tak agresywnie wobec obcych. A teraz wybacz, ale chciałabym zostać z nim sama.
– Oczywiście. A tobie, Edwards, daruję tylko dlatego, że jesteś jej mężem. I radzę ci: trzymaj się ode mnie z daleka.
Sebastian poprawił krawat.
– A ja ci radzę: trzymaj łapy z dala od mojej żony.
– Sam się o nią zatroszcz. – Obróciwszy się na pięcie, Mac znikł w ciemności.
Nasira utkwiła wzrok w mężu.
– Coś ty myślał? A w ogóle co tu robisz?
– Nic nie myślałem. Zareagowałem instynktownie na widok faceta, który obłapia moją żonę. Faceta, z którym kiedyś ją coś łączyło. A przyjechałem zabrać cię do Londynu.
Poczuła narastającą złość.
– Po pierwsze, nigdy nic mnie z Makiem nie łączyło. Pomagał mi tylko przekonać ojca, że jestem „skompromitowana”.
– Wyglądało to tak, jakby znów próbował cię skompromitować.
Nie zamierzała wdawać się w dyskusję.
– Ponosi cię wyobraźnia – skwitowała. – Po drugie, nie jestem rzeczą, żebyś mógł mnie z sobą zabierać. Wrócę, kiedy będę gotowa.
– Jesteś moją żoną. Twoje miejsce jest przy mnie.
– Przyjechałam tu, żeby spojrzeć z dystansu na nasze problemy. Wracaj do domu i tam czekaj na wieści ode mnie.
– Nie pojadę, dopóki nie będę wiedział, jak długo zamierzasz tu zostać.
Mimo nasrożonej miny był piekielnie przystojny. Zrozumiała, że im dłużej będzie przebywał w Teksasie, tym większe będzie miała trudności, by mu się oprzeć. Zbyt wiele czasu minęło, odkąd się kochali, a w ich małżeństwie – zawartym dla wygody obu stron – seks zawsze należał do udanych.
– Przynajmniej do końca miesiąca. Do ślubu Rafe’a i Violet.
– Zostanę z tobą.
– A praca? Chcesz porzucić swoje obowiązki?
– To moja firma. Mogę robić, co mi się podoba.
Co za irytujący człowiek!
– Na wszystko masz odpowiedź?
Powoli rozciągnął usta w uśmiechu. Identycznym obdarzył ją przed laty w zatłoczonej sali balowej; poczuła się wtedy jak księżniczka z bajki. Właśnie ten uśmiech przekonał ją, by wyjść za Sebastiana, a tym samym raz na zawsze uwolnić się od ojca.
– Jadłaś kolację?
Nie i zaczynało ją ssać z głodu.
– Nie, ale Violet…
– Zrozumie, że wolisz zjeść kolację z mężem. Moglibyśmy kontynuować rozmowę.
Kiedy zastanawiała się, co zrobić, drzwi otworzyły się i na taras wyszedł Rafe, jej przystojny nadopiekuńczy brat. Z dezaprobatą w oczach popatrzył na szwagra.
– A jednak przyleciałeś.
– Kiedy rozmawialiśmy przez telefon, dałem ci do zrozumienia, że nie będę kierował się twoimi radami – odrzekł wyniośle Sebastian.
Nasira przeniosła spojrzenie z męża na brata.
– Rafiq, dlaczego nie powiedziałeś mi, że rozmawiałeś z Sebastianem?
Rafe nie wydał się skruszony.
– Ponieważ mówiłaś, że nie życzysz sobie, aby o nim wspominano.
– A mnie nie pozwolił zamienić z tobą słowa – dodał Sebastian.
Nie cierpiała, kiedy mężczyźni za nią decydowali.
– Rafe, nie miałeś prawa podejmować za mnie decyzji.
– Teraz to nie ma już znaczenia – odrzekł Sebastian. – Bo jestem tu i nie zamierzam wyjeżdżać.
Ciekawe, co chciał osiągnąć, pozostając w Teksasie? Mogła się tego dowiedzieć, przyjmując jego zaproszenie.
– Rafe, wybieram się z Sebastianem na kolację. Wrócę za jakieś dwie godziny.
– Uważasz, że to mądre, Nasiro?
– A ty uważasz, że do wszystkiego musisz się…
– Dość, Sebastianie, nie potrzebuję obrońcy – przerwała mężowi, po czym zwróciła się do brata: – Już nie jestem twoją małą siostrzyczką, Rafe. Potrafię się o siebie zatroszczyć. Chodź, Sebastianie, zanim się rozmyślę.
Ruszyła za mężem po schodkach, a kiedy przed domem nie zobaczyła samochodu, przystanęła zdziwiona.
– Czym tu przyjechałeś?
Wskazał głową na lśniącego czarnego pikapa.
– Tylko to mieli w wypożyczalni na lotnisku.
Zasłoniła usta, by nie wybuchnąć śmiechem.
– Rany boskie! Umiesz to prowadzić?
Sprawiał wrażenie oburzonego tym pytaniem.
– Oczywiście. Inaczej bym tu nie dojechał.
– Słusznie – przyznała, po czym skierowała się do auta.
Sebastian otworzył drzwi od strony pasażera i podał jej rękę.
– Twój kowbojski rydwan, madame. Pozwól, że ci pomogę…
– Daj spokój, poradzę sobie.
– Chciałem być dżentelmenem, Siro.
Znieruchomiała, słysząc to czułe zdrobnienie.
– Wiesz, jak długo tak do mnie nie mówiłeś? – spytała.
– Zbyt długo – odparł zakłopotany.
Wielokrotnie się zastanawiała, gdzie się podział miły czarujący człowiek, którego poślubiła. Po jej poronieniu zaczął spędzać coraz więcej czasu w pracy, a coraz mniej w domu. Czyżby wreszcie przejrzał? To się okaże. Na razie pozostawała umiarkowanie optymistyczna, jednak nie chciała robić sobie zbyt wielkich nadziei.
Siedząc na czerwonej kanapie za przepierzeniem, Sebastian obserwował żonę. Była chłodna, wyniosła i jak zawsze, niezwykle piękna. Opadające na ramiona ciemne włosy kontrastowały z bielą bawełnianej sukienki, która opinała figurę. Odkąd Nasira opuściła Londyn, każdej nocy marzył, by wróciła. Tęsknił za nią. Gdy poroniła, unikał jej ze strachu, że może ją stracić. Ale paradoksalnie swoim zachowaniem niemal do tego doprowadził. Żeby wytłumaczyć jej, co nim kierowało, musiałby się przed nią otworzyć, wyjawić przeżycia, które w sobie skrywał.
– Co polecasz? – Sięgnął po laminowane menu z nieciekawym wyborem dań. – Podwójnego cheeseburgera czy smażoną rybę z frytkami?
Uśmiechnęła się.
– Domyślam się, że ten lokal nie spełnia twoich wymagań, ale moim zdaniem jest uroczy.
– Uroczy, powiadasz? – Sebastian odłożył menu. – Okej, już wiem, co zamówię.
– Tak? Na co masz ochotę?
Na ciebie – odparł w myślach, a na głos rzekł:
– Na stek.
– Ja wezmę sałatkę. – Nasira rozłożyła na kolanach czerwoną serwetkę.
– Powinnaś się lepiej odżywiać. Jesteś za chuda.
– Ważę tyle samo co w Londynie.
– Martwię się o ciebie, Siro.
– Czyżby? – Na jej twarzy odmalował się wyraz niedowierzania. – Ni stąd, ni zowąd po pół roku?
Uznał, że to nie jest czas ani miejsce na poważną rozmowę. Na szczęście przerwała im kelnerka. Przytknęła rękę do tapirowanej blond fryzury, wyciągnęła zza ucha ołówek, potem z kieszeni czerwonego fartuszka wyjęła notes.
– Siemanko, jestem Darla. Co wam, gołąbeczki, podać do picia? Może słodzoną herbatę?
Sebastian wzdrygnął się. Nie rozumiał tych dziwnych teksaskich zwyczajów.
– Wolę sam posłodzić.
– Darla ma na myśli mrożoną – wyjaśniła Nasira. – Ja poproszę wodę z cytryną.
On potrzebował czegoś mocniejszego.
– Dla mnie piwo.
– Sebastianie, nie poradzę sobie z pikapem – oznajmiła Nasira. – Zrezygnuj z piwa.
Psiakość, miała rację. Poza tym chciał przecież okazać się godnym jej towarzystwa.
– Też poproszę wodę.
– Z cytryną?
– O ile moja żona się zgodzi.
Nasira zmarszczyła czoło.
– Dlaczego miałabym się nie zgodzić? – zdziwiła się, po czym uśmiechnęła się do Darli. – Dla mnie sałatka, ale z sosem oddzielnie…
– Oraz grillowany kurczak – dodał Sebastian, nie zważając na oburzone spojrzenie żony. – A dla mnie stek. Dobrze wysmażony.
Zapisawszy zamówienie, kelnerka wzięła karty dań.
– A wy, gołąbeczki, nie jesteście stąd, prawda?
Sebastian wyszczerzył zęby.
– Po czym pani poznała?
– Tubylcy wolą krwiste steki – odparła Darla i mamrocząc coś pod nosem, oddaliła się.
– Dlaczego to robisz? – Nasira wbiła w męża wzrok.
– Ale co?
– Składasz za mnie zamówienie. Sama wiem, na co mam ochotę.
– Zawsze dla ciebie zamawiałem.
– Wiem. Zawsze mi to przeszkadzało.
– I czekałaś dziesięć lat, żeby mi powiedzieć?
– Nie chciałam wywoływać konfliktów.
Tak nisko go ceniła?
– Nie jestem twoim ojcem, Siro. Jeżeli czegoś ode mnie chcesz, wystarczy, że powiesz.
– Chcę mieć dziecko. – Popatrzyła mu w oczy.
Niestety tego nie mógł jej dać.
– To niemożliwe.
– Dlaczego?
– Przeżyłaś koszmar. Lekarz powiedział…
– Że nic nie stoi na przeszkodzie, abym donosiła następną ciążę.
– Nie będę o tym teraz z tobą rozmawiał.
Nasira uniosła dumnie głowę.
– Dopóki nie porozmawiasz, nie wrócę do Londynu.
Zamurowało go. W ciągu dziesięciu lat, jakie spędzili razem, Nasira ani razu mu nie groziła, nie stawiała żądań.
Kelnerka wróciła z napojami. Czekali w milczeniu na zamówione dania. Stek, o dziwo, okazał się całkiem smaczny. Sebastian z apetytem opróżnił talerz, a potem na zmianę to obserwował gości przy innych stolikach, to patrzył na żonę, która przesuwała jedzenie po talerzu.
– Nie smakuje ci? – zapytał.
– Smakuje – odparła, biorąc do ust następny kęs.
Czy odtąd tak będą wyglądały ich relacje, że on będzie próbował namówić ją do powrotu, a ona będzie udzielać mu jedno- lub dwusylabowych odpowiedzi? Czy uda im się wrócić do tego, co mieli, czy też Nasira będzie konsekwentnie odpierać jego awanse? Chciał, by wszystko było jak dawniej. Tęsknił za żoną, za jej towarzystwem. Wiedział jednak, że najpierw musi odzyskać jej zaufanie. Niestety popełnił wiele błędów… Płacąc rachunek, zaczął się bać, że chyba nie zdoła uratować małżeństwa.
Nie! Nie podda się. Przekona Sirę, że z dziećmi lub bez powinni być razem. Jedynie nie był pewien, jak tego dokonać. Hm, może posłuży się wypróbowaną metodą, która dotychczas zawsze skutkowała.
– Sebastian, co robisz?
– Szukam cichego miejsca.
I znalazł takie, uświadomiła sobie, kiedy minął Wild Aces i skręcił w prawo w polną drogę. Dojechawszy do końca ogrodzenia, zaparkował pikapa pod zwisającymi nisko gałęziami. Zanim zdołała zaprotestować, wyskoczył z kabiny, obszedł maskę i otworzył drzwi od strony pasażera.
– Chodź – poprosił.
Najwyraźniej postradał rozum.
– Nie zamierzam się nigdzie włóczyć po ciemku.
– Ja też nie – odrzekł. – Usiądziemy z tyłu na pace.
Czuła, że to może mieć opłakane dla niej skutki.
– Dlaczego nie możemy zostać na siedzeniu?
– Bo w tak piękną noc powinno się podziwiać gwiazdy i księżyc.
Otworzyła usta, by powiedzieć, że gałęzie zasłaniają gwiazdy, ale nie zdążyła. Sebastian sięgnął do środka, zacisnął ręce na jej talii i po chwili stała na ziemi.
– Najpierw bijesz Maca, teraz mnie na siłę wyciągasz z auta. Zachowujesz się jak neandertalczyk. Co w ciebie wstąpiło?
– Nic, zawsze taki byłem, choć faktem jest, że od dawna nie uciekam się do przemocy.
Nasira pokręciła z powątpiewaniem głową.
– Zawsze? Ani razu w ciągu dziesięciu lat nie widziałam, żebyś na kogokolwiek podniósł głos, nie mówiąc o rękach.
Uśmiechnął się.
– Nie masz pojęcia, jak kiedyś rozrabiałem. Wyrzucano mnie z kolejnych szkół i internatów. Uspokoiłem się dopiero w ostatniej klasie liceum.
W ciemności nie widziała uśmiechu na jego twarzy, ale słyszała dumę w głosie.
– To mnie zaskoczyłeś. I dla twojej informacji, przeraża mnie każda forma awanturnictwa.
– Na pewno przeraża? Czy może intryguje? – Pochyliwszy się, musnął wargami jej policzek.
– Przeraża. – Pocałunek zdumiał ją, ale i podniecił, do czego oczywiście się nie przyznała. – Nie potrafię zrozumieć, co w was siedzi. Dlaczego bywacie tacy kretyńsko gwałtowni, chętnie się bijecie.
– Usiądźmy – zaproponował. – Na siedząco wygodniej nam będzie rozmawiać.
Dopóki znajdowali się w pozycji pionowej, nie było zagrożenia, że ulegnie mężowi. Z drugiej strony tyle czasu trzymał ją na dystans, że chyba nie miał zamiaru jej uwieść.
– Dobrze. Ale niedługo chcę wrócić do domu. Jestem zmęczona.
– Oczywiście. – Wziął ją za rękę i przeszedł na tył pikapa. – A teraz muszę sprawdzić, jak się to draństwo opuszcza.
Nie czekając, aż to odkryje, Nasira pociągnęła zasuwę i opuściła klapę.
– To naprawdę łatwe.
– Gdzieś się tego nauczyła? – spytał zdziwiony.
Wzruszyła ramionami.
– Widziałam, jak Rafe to robi.
Odgarnął jej włosy z twarzy.
– Jesteś niezwykłą kobietą, Siro.
– Bo umiem opuścić klapę?
– Bo jesteś spostrzegawcza i niewiarygodnie piękna.
Była wdzięczna za komplement, żałowała jednak, że tak rzadko ją nimi obdarza, pomijając oczywiście komplementy dotyczące jej urody – tych nigdy nie szczędził.
– Dziękuję. A teraz porozmawiajmy, bo chciałabym wrócić do domu i się wyspać.
Bez ostrzeżenia uniósł ją i posadził na klapie. Sukienka podjechała jej do połowy ud. Gdy ją poprawiała, Sebastian wskoczył na pakę i bezczelnie usadowił się za Sirą. Siedziała między jego nogami. Jakby tego było mało, objął ją w pasie.
– Wygodnie?
Owszem, było jej wygodnie. Tęskniła za jego bliskością.
– Bynajmniej – oznajmiła gniewnie. – Nie jestem w stanie prowadzić rozmowy, nie widząc twojej twarzy.
– Wystarczy, że słyszysz mój głos.
Niski, ochrypły, często kusił ją, działał na nią elektryzująco. Bez względu na ich problemy czy konflikty, tym głosem Sebastian zawsze potrafił zmusić ją do uległości. Oczywiście nie tylko on ją uwodził, ona jego również, na przykład tej nocy, gdy poczęli dziecko. Nie mówiła mu, że przestała brać pigułki; przyznała się, dopiero gdy była pewna, że jest w ciąży. Na szczęście wybaczył jej oszustwo, przynajmniej tak mówił, ale o nim nie zapomniał.
Instynktownie oparła się o tors męża. Po chwili, gdy odgarnął jej włosy i zaczął ją całować w szyję, wystraszyła się.
– Sebastian, nie powinniśmy… – mruknęła bez większego przekonania.
– Pamiętasz przejażdżkę dorożką? – spytał, ignorując jej niewypowiedziane obawy.
– Tak. – Podczas podróży poślubnej zorganizował im zwiedzanie dorożką Bath. W trakcie wycieczki wsunął rękę pod koc i zaczął dotykać jej intymnie. Pieszczoty kontynuowali w hotelu. Tej nocy oddała Sebastianowi swoje dziewictwo i serce. Teraz przyłożył dłoń do jej dekoltu, po czym wsunął ją pod sukienkę i zacisnął na osłoniętej koronkowym stanikiem piersi.
– Drżysz tak jak tamtego wieczoru – szepnął.
Nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. Całą uwagę miała skupioną na palcu, którym wodził po jej piersi.
– Byłam zdenerwowana…
– Byłaś seksowna, chętna. Teraz też jesteś…
Zanim cokolwiek odpowiedziała, jedną rękę wsunął do stanika, a drugą rozchylił jej uda.
– Podciągnij sukienkę.
Ta prośba ją zaskoczyła, a zarazem podnieciła.
– Po co?
– Żebyś widziała, co robię.
Chociaż od pół roku pragnęła, by znów się nią zainteresował, nie chciała ulec mu zbyt szybko.
– Takie zachowanie niczego nie rozwiąże.
– Nieprawda – odrzekł, nie odrywając dłoni od jej piersi. – Zaspokoi nasze tęsknoty i potrzeby. Przypomni nam, jak bardzo się zawsze pragnęliśmy.
Próbując się ratować i zachować resztki godności, Nasira przywołała na myśl gorzkie wspomnienia.
– Od miesięcy nie zajmowałeś się moimi potrzebami!
Pocałował ją w policzek.
– Wiem, zaniedbywałem cię. Chciałbym ci to wynagrodzić. Czy możemy na chwilę wyłączyć myślenie i skupić się na przyjemności?
– Ale…
Odwrócił ją do siebie i tym razem pocałował w usta.
– Pozwól się kochać, Siro. Proszę.
Powinna zaoponować, ale nie mogła. Ze skrywaną niecierpliwością czekała na doznania, które wkrótce staną się jej udziałem. Była podniecona, odkąd zobaczyła Sebastiana w roli, w jakiej go dotąd nie widziała: zazdrośnika gotowego bronić jej honoru.
Podciągnęła sukienkę.
– Dobrze, a teraz zdejmij majteczki.
Tym razem nie wahała się, nie walczyła z sobą, nie zastanawiała, czy to ma sens; po prostu uniosła biodra i zsunęła koronkowe figi. Przecież to Sebastian, jej mąż, a nie jakiś przygodny kochanek, a ona zbyt długo żyła bez seksu.
Patrzyła na jego ręce, które powoli wędrowały po jej udach, aż dotarły do pochwy. Nasira wstrzymała oddech, zalała ją fala gorąca. Sebastian znał jej ciało i jego potrzeby, dokładnie wiedział, które miejsce naciskać mocniej, a które lekko pieścić. Zamknęła oczy. To takie dziwne, niemal surrealistyczne: siedzi w pikapie pośród bezkresnych teksaskich przestrzeni, ciepły wiatr muska ją po twarzy, a palce męża z każdą sekundą przybliżają ją do orgazmu. Tak bardzo chciała go opóźnić, otworzyć oczy, ale nie dała rady. Gdy Sebastian wsunął w nią palec i szepnął kilka słów uważanych za wulgarne, Nasira zadrżała i odleciała. Potem poczuła, jak Sebastian zmienia pozycję. Gdy usłyszała charakterystyczny odgłos rozpinanego rozporka, otworzyła oczy. Sebastian ściągnął spodnie.
– Potrzebuję cię, mała. Chodź.
Ona również go potrzebowała.
– Mamy się położyć na tej metalowej klapie? Wątpię, żeby było nam wygodnie.
– Położyć? Niekoniecznie. Możemy robić, co ci się podoba. Przekazuję ci kontrolę.
Serce zabiło jej mocniej. Każde słowo, jakie wypowiadał, wprawiało ją w coraz większy stan podniecenia. Uświadomiwszy sobie, że opięta sukienka może przeszkadzać w swobodnych ruchach, Nasira zeskoczyła na trawę. Pociągnęła zamek, zdjęła sukienkę przez głowę, rzuciła ją na tył pikapa, stanik również, po czym uwolniła się od majtek. Stała naga, wyprostowana, gotowa kontynuować erotyczne igraszki.
Nie tracąc czasu, wskoczyła z powrotem na pakę i przełożyła nogę nad udami Sebastiana.
– Poczekaj – usłyszała.
Nie chciała na nic czekać, już dość się naczekała.
– Na co?
– Jesteś zabezpieczona?
No jasne, to dla niego najważniejsze. Cofnęła nogę, usiadła na klapie i obejmując się w pasie, zasłoniła ramionami piersi.
– Od poronienia nie biorę pigułki. Nie mam powodu.
W oczach męża odmalował się wyraz zawodu. Po chwili zeskoczył na ziemię i wciągnął spodnie.
– Mogłaś mnie uprzedzić.
Poczuła się bezbronna, nie tylko fizycznie, także psychicznie. W głosie męża pobrzmiewała nuta oskarżenia.
– Jeżeli sugerujesz, że całą tę sytuację zaplanowałam po to, aby znów zajść w ciążę, pozwól, że ci przypomnę, że to ty mnie tu wywiozłeś. Ty zacząłeś się do mnie zalecać. Ty…
– Masz rację. Przepraszam. – Westchnął ciężko. – Zważywszy na to, co nam się przydarzyło, nie powinnaś się dziwić mojej przezorności.
Rozwścieczona, chwyciła ubranie.
– Zważywszy na to, co nam się przydarzyło, w ogóle nie powinniśmy byli tu przyjeżdżać!
Zanim włożyła sukienkę, zobaczyła gniew w oczach Sebastiana.
– Odgłosy, które wydawałaś, świadczyły o tym, że byłaś całkiem zadowolona.
– Najwyraźniej nie jestem odporna na twoje wdzięki – syknęła. – Ale taka sytuacja na pewno się nie powtórzy, dopóki nie rozwiążemy swoich problemów. A tych jest sporo, między innymi twój brak zaufania do mnie i niechęć do poczęcia kolejnego dziecka.
Sebastian wepchnął do spodni poły koszuli.
– Mamy miesiąc na osiągnięcie kompromisu.
O ile kompromis jest w ogóle możliwy. Co do tego Nasira miała poważne wątpliwości.
– Odwieź mnie do Rafe’a, a ty wracaj tam, gdzie sobie wynająłeś pokój.
Potarł kark.
– Niestety nigdzie nie wynająłem. Wszystkie miejsca w hotelach są zajęte. W pobliżu odbywa się jakieś rodeo.
Nasira pokręciła głową.
– Wybrałeś się w podróż na drugi koniec świata, nie robiąc rezerwacji?
– Decyzję podjąłem spontanicznie.
– Nie możesz zamieszkać ze mną w domu Rafiqa. On wie, że mamy problemy małżeńskie. Poza tym wolałabym je rozwiązać, zanim wylądujemy w jednym łóżku.
– Nie musimy spać razem. Na pewno znajdzie się dla mnie…
– Nie znajdzie się, bo jest remont. Zajmuję jedyny wolny pokój, jaki mieli.
– W takim razie będę spał w pikapie, dopóki coś się gdzieś nie zwolni.
Och, na miłość boską!
– W porządku! Tę noc możesz zostać u mnie, bylebyś na nic nie liczył i znikł przed świtem. Nie mam ochoty tłumaczyć się bratu z twojej obecności i nie chciałabym, żeby pomyślał, że my… no, wiesz.
– Podejrzewam, że Rafe uprawia… no, wiesz… ze swoją narzeczoną, skoro mieszkają pod jednym dachem.
– A w dodatku Violet jest w ciąży – powiedziała Nasira, z zaciekawieniem obserwując reakcję męża.
– Naprawdę? – spytał bez większego entuzjazmu. – Kto by się spodziewał?
– Rafe jest bardzo opiekuńczy wobec Violet, a także wobec mnie. Ciebie zaś chwilowo nie darzy szczególną sympatią. Uważa, że mnie zraniłeś.
– A ty pozwalasz mu w to wierzyć.
– Wybacz, ale od kilku miesięcy nie zachowujesz się w stosunku do mnie najprzyjemniej.
– Dlatego tu przyjechałem. Żeby naprawić błędy. A niezależnie od wszystkiego obiecuję leżeć po swojej stronie łóżka, dopóki nie będziesz gotowa mi wybaczyć.
Kiedy mrugnął porozumiewawczo, uzmysłowiła sobie, że spanie w jednym łóżku nie byłoby wskazane z wielu powodów.
– Przygotuję ci miejsce na podłodze.
Miał czelność pocałować ją w rękę.
– Jak sobie życzysz, moja piękna.
Wolałaby, by nie wzbudzał w niej pożądania, ale niestety wciąż czuła do niego erotyczny pociąg.
– Jest późno. – Oswobodziła rękę. – Jeszcze jedno. Kiedy dojedziemy, masz być cicho. Nie chcę, żebyśmy postawili cały dom na nogi.
więcej..