- promocja
Jak wykryć kłamstwo. Profilerka Natalia Hofman radzi, jak widzieć więcej niż inni - ebook
Jak wykryć kłamstwo. Profilerka Natalia Hofman radzi, jak widzieć więcej niż inni - ebook
Czy wiesz, że dobry kłamca będzie długo patrzył ci w oczy?
Profilerka Natalia Hofman współpracuje z policją i detektywami, pomaga w śledztwach gospodarczych, szkoli rekruterów. Jest uczennicą najwybitniejszego na świecie specjalisty od wykrywania kłamstw - Paula Ekmana. Na jej szkolenia trzeba zapisywać się z wielomiesięcznym wyprzedzeniem.
W swojej pierwszej książce uczy, że nie musimy umieć czytać w myślach, by rozpoznać kłamstwo.
Jak ciało zdradza, że kłamiemy?
Co można zrozumieć patrząc na tatuaż na lewym przedramieniu?
Jak kłamią mężczyźni, a jak kobiety?
Na co zwracać uwagę podczas rekrutacji?
Jak rozpoznać patologicznego kłamcę?
Każdego dnia jesteśmy okłamywani ponad dwieście razy! Dzięki tej książce dowiesz się kiedy!
Kategoria: | Podróże |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-240-7337-5 |
Rozmiar pliku: | 973 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
A KŁAMSTWO MA ICH WIELE._
MONTESKIUSZ
Psychologia kłamstwa to moja specjalność. O kłamaniu wiem tak dużo, że ludzie często pytają mnie, czy wykorzystuję tę wiedzę w życiu prywatnym. Wyobrażają sobie, że analizuję każdą napotkaną osobę i w kilka minut dowiaduję się o człowieku niemal wszystkiego. Czy to prawda? Nie, już tak nie postępuję.
Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nigdy nie użyłam swojej wiedzy w praktyce. Samo kłamstwo bywa jak narkotyk – niektórzy ludzie sięgają po nie nałogowo i nie potrafią się od niego uwolnić przez całe życie. Z wiedzą bywa podobnie. Psychologia kłamstwa jest bardzo pociągającą nauką. Wiele lat temu, gdy zaczynałam swoją przygodę z rozpoznawaniem kłamstwa, czułam się jak odkrywca. Chciałam wiedzieć coraz więcej, więcej i więcej. Kusiła mnie wizja dostrzegania w ludziach tego, czego nie widzą zwykli śmiertelnicy. Tę „tajemną” wiedzę zaczęłam wykorzystywać w moich związkach z ludźmi. To był zły pomysł. Dlaczego? Wyobraź sobie, że partner czy partnerka szykują prezent na twoje czterdzieste urodziny. Chcą ci ofiarować coś naprawdę wyjątkowego. Przygotowują niespodziankę z rodzaju tych, które widzi się tylko w filmach. Pomyśl, co zaskoczyłoby cię najbardziej – wyjazd na Bali, skok ze spadochronu, a może relaksujący weekend w spa? Zorganizowanie takiego prezentu wymaga nie lada gimnastyki. Aby się to udało, twój partner nie może wyjawić całej prawdy. Oczywiście wszystko to robi w dobrej wierze. Tymczasem ty w każdej minucie analizujesz jego mimikę, gesty, każde słowo. Wiesz o kłamaniu tyle, że bardzo szybko dostrzegasz, że coś jest nie tak. Niestety ludzka natura sprawia, że częściej podejrzewamy coś złego niż coś dobrego. Finał jest taki, że tracisz zaufanie do drugiej osoby. Popadasz w paranoję. Zaczynasz zadawać niewygodne pytania, aż w końcu partner pęka i zdradza całą niespodziankę. W ten sposób pozbawiasz się radości z sytuacji, która w normalnych okolicznościach prowadziłaby do wzmocnienia związku. Okazuje się, że czasem po prostu lepiej żyć w niewiedzy, a niewinne kłamstewka wychodzą na dobre. Oczywiście dopóty, dopóki kłamstwo nie wejdzie w nawyk.
W moim przypadku było podobnie. Niestety szybko i boleśnie przekonałam się, że wykorzystywanie wiedzy o kłamstwie w prywatnym życiu do niczego dobrego nie prowadzi. Dlaczego? Dlatego że zaufanie jest budulcem związku. Jeśli go nie ma, przestajemy rozmawiać z partnerem. Zamiast tego zaczynamy go „czytać” i może się okazać, że wyciągniemy błędne wnioski. Gdy angażujemy się w jakąś relację, obiektywizm schodzi na dalszy plan. Im lepiej kogoś znamy, tym trudniej będzie nam go rozkodować, bo brakuje nam dystansu. Co nie oznacza, że jest to niemożliwe. Musimy sobie jednak zdawać sprawę, że stwarzamy w ten sposób ogromne zagrożenie dla związku.
Od kiedy zrozumiałam, że wykrywanie kłamstwa nie pomaga w budowaniu szczęśliwego związku, wykorzystuję swoją wiedzę wyłącznie zawodowo. Czym się zajmuję? Jestem profilerką. Moje narzędzia pracy to obserwacja i analiza, które razem prowadzą do rozpoznawania kłamstwa. To wymagające i wyczerpujące zajęcie. Spędzam długie godziny, rozkładając na czynniki pierwsze wygląd, zachowanie, mikroekspresje i mowę ciała drugiego człowieka. Muszę przy tym zachować całkowitą bezstronność. To ułamek tego, co składa się na poznanie prawdy. Każda historia jest inna, bo tworzą ją różni ludzie. NAJTRUDNIEJSZYM ZADANIEM JEST SŁUCHANIE DRUGIEJ OSOBY ZE ŚWIADOMOŚCIĄ, ŻE NIC SIĘ O NIEJ NIE WIE. Tylko w ten sposób mogę uniknąć przyczepiania łatek, obronić się przed wpadnięciem w pułapkę stereotypów, własnych uprzedzeń, poglądów, a nawet wiedzy. W mojej profesji łatwo „zarazić się” syndromem Boga, czyli poczuciem, że wie się tak dużo, iż można osądzać innych z góry. Dlatego każdego człowieka traktuję jak czystą, niezapisaną kartę.
Czy to oznacza, że zajmuję się wróżeniem z kart? Nie. TO, CO ROBIĘ, TO NIC INNEGO JAK ANALIZA MOWY CIAŁA, GESTÓW, MIKROEKSPRESJI I JĘZYKA. CO WIĘCEJ, KAŻDY Z NAS ROBI TO SAMO PODŚWIADOMIE, ROZPOZNAJĄC SYGNAŁY FAŁSZU. Na pewno zdarzyło ci się kiedyś poznać nową osobę, która z pozoru była uśmiechnięta i sympatyczna, a mimo to wydawało się, że coś jest z nią nie w porządku. No właśnie. Każdy choć raz przeżył taką sytuację. Zadziałał wtedy mechanizm, który potocznie nazywamy intuicją lub przeczuciem. Ale tak naprawdę chodzi tu o podświadome odczytywanie sygnałów niebezpieczeństwa – swego rodzaju radar, w który wyposażyła nas ewolucja. Po prostu ciało zdradza myśli i ostrzega przed zagrożeniem.
Kiedy opowiadam ludziom o mojej profesji, często sięgam do historii tajemniczego studenta. W mojej pracy stykam się z wieloma osobami, ale spotkania z tym chłopakiem nigdy nie zapomnę. Przypomina mi ono o tym, co kluczowe w zawodzie profilerki. O tym, że mogę mieć bardzo rozległą teoretyczną wiedzę o psychologii, ale czasem najważniejsza jest właśnie intuicja.
Pewnego dnia prowadziłam wykład gościnny na jednej z warszawskich uczelni. W auli zebrało się niemal czterysta osób, które chciały posłuchać, co mówię o psychologii kłamstwa. Po prelekcji na sali zostało kilkoro słuchaczy, żeby porozmawiać ze mną na osobności. Ucieszyłam się, bo ludzie zazwyczaj trochę boją się tego, że rozpoznaję emocje i kłamstwo. Podczas rozmowy ze mną często unikają kontaktu wzrokowego. Raczej wysyłają mejle, niż spotykają się ze mną, by porozmawiać w cztery oczy. Tym razem odważnych śmiałków było kilkunastu. Po rozmowie z ostatnią osobą z kolejki zaczęłam się powoli pakować, myśląc o powrocie do domu. Nagle z głębi sali dobiegł męski głos:
– Dzień dobry, pani psycholog!
Zwykłe przywitanie, prawda? Niezupełnie. Moją uwagę od razu przykuły dwie rzeczy. Po pierwsze: sposób, w jaki mężczyzna zdystansował się do mnie, używając zwrotu „pani psycholog”. Po drugie: to, jak wypowiedział nazwę mojego zawodu. Zrobił to powoli i z wyraźną niechęcią. Zaniepokoiło mnie to. Zachowanie dystansu do własnych emocji to jedna z najważniejszych zasad w mojej pracy. Intuicja pozwala mi jednak niekiedy ocenić ryzyko, zanim poddam ocenie poszczególne czynniki. Tak było w tej sytuacji. W jednej sekundzie w mojej głowie uruchomił się radar. Podpowiadał mi, że nie będzie to zwykła rozmowa, którą zazwyczaj odbywam z uczestnikami swoich wykładów.
Podniosłam głowę znad plecaka. Z głębi auli wyłoniła się postać. Chłopak wyglądał na mniej więcej dwadzieścia lat. Stał w oddali wyprostowany jak struna. Od razu zwróciłam uwagę na jego idealnie ułożoną fryzurę i wystającą spod kurtki koszulę zapiętą na ostatni guzik.
– Ma pani ochotę na kawę? Czy możemy wyjść z auli i spędzić razem trochę czasu? – zapytał, zanim zdążyłam odpowiedzieć na jego przywitanie.
Pomyślałam, że może to jakaś forma podrywu. Coś tu jednak nie grało. Chłopak wydawał się miły. Z daleka widziałam, że lekko się uśmiecha. Kiedy zbliżył się do mnie, dostrzegłam, że w jego oczach nie ma żadnych emocji. Zmroziło mnie. Poczułam, jak ciarki przechodzą mi po plecach. Wpatrywał się we mnie w skupieniu. Miałam wrażenie, że w ogóle nie mruga. Z reguły utrzymuję kontakt wzrokowy. Robię to oczywiście w granicach normy. Dbam, by rozmówca nie czuł się z tym nieswojo, ale jeśli tylko mogę – bacznie obserwuję.
„Oczy są zwierciadłem duszy” – ten cytat jest kluczem do zrozumienia nie tylko przedstawionej sytuacji, ale też specyfiki mojego zawodu. Oczy chłopaka były nieruchome. Przypominał przez to kota podczas polowania. Zdawało się, że upatrzył sobie cel i postanowił go nie wypuścić. Aulę rozświetlały trzy rzędy świetlówek. Normalnie przy takim oświetleniu źrenice człowieka zwężają się. U studenta zaobserwowałam coś zupełnie odwrotnego – mimo światła jego źrenice się rozszerzyły. To mimowolna reakcja organizmu. Nie możemy jej wywołać siłą woli. Źrenice powiększają się, kiedy jesteśmy podnieceni. To wszystko sprawiło, że chłopak wydawał mi się coraz bardziej podejrzany.
– Chętnie skorzystałabym z pana propozycji, ale niestety o dziewiątej ktoś po mnie przyjedzie – odpowiedziałam od razu.
Chłopak spojrzał na zegarek i bez zastanowienia rzucił:
– Aha. Z moich obliczeń wynika zatem, że pozostało mi trzynaście minut. Jak mógłbym je zagospodarować?
– Dokładnie tak, tylko trzynaście minut. Może następnym…
– Dobrze, czy w takim razie możemy wyjść z tej sali na trzynaście minut? – przerwał mi w pół zdania.
Przez moment myślałam, że udało mi się odwieść nieznajomego od pomysłu umówienia się ze mną na kawę. Myliłam się. Mój wewnętrzny radar pulsował coraz szybciej. Chłopak usilnie próbował zwrócić moją uwagę. Sprowokował mnie do tego, abym poddała go dokładniejszej analizie. Rozejrzałam się po sali. Na szczęście nie byliśmy sami. Organizatorzy wykładu siedzieli w pierwszym rzędzie, przysłuchując się naszej rozmowie. Poczułam się nieco bezpieczniej.
– O co dokładnie chodzi? Czy mógłby mi pan opowiedzieć o tym tutaj? – spytałam.
Chłopak nie zdziwił się moim pytaniem. Uśmiechał się, ale odniosłam wrażenie, jakbym patrzyła na figurę woskową o zastygłym wyrazie twarzy.
– Nie mogę pani tutaj tego wyjawić. Chciałem zobaczyć, jak dobra pani jest…
– Czym pan się na co dzień zajmuje? Studiuje pan psychologię? – Postanowiłam nie odpuszczać.
– Psychologia mnie fascynuje, ale w tej chwili zastanawiam się nad wyborem kierunku. Ten, na którym obecnie jestem, nie przynosi mi satysfakcji. Chciałem porozmawiać z panią, żeby zobaczyć, czy to, o czym pani mówi w teorii, przekłada się na praktykę.
– Rozumiem, lecz moja praca to nie zgadywanka. W trzynaście minut nie udzielę panu wyczerpującej odpowiedzi. To niemożliwe.
– Chciałem sprawdzić, czy w krótkiej rozmowie będzie pani w stanie odkryć, jakie mam intencje i czy kłamię.
– Porozmawiajmy tutaj. Czas leci. Mamy go coraz mniej. Może mi pan przecież tutaj zadać pytanie – powiedziałam twardo.
– Nie możemy zostać tutaj. – Chłopak nie odpuszczał. Po raz pierwszy z jego twarzy zniknął uśmiech.
– Dlaczego?
– To pokrzyżowałoby mi mój precyzyjny plan.
Wiedziałam, że jedynym dobrym rozwiązaniem będzie zmiana „precyzyjnego planu”, który zrodził się w głowie studenta. Dlaczego? Intuicja podpowiadała mi, że mam do czynienia z kimś, kto bardzo kontroluje siebie – zarówno swoje emocje, jak i zachowanie. Podążając za wskazówkami nieznajomego, mogłam źle skończyć. Zapewne wpadłabym w starannie przygotowaną pułapkę. Podobnie działają w niektórych przypadkach seryjni mordercy. Plan to dla nich podstawa. Najlepszym sposobem na ochronę siebie było narzucenie rozmówcy swojej woli i nakłonienie go do zmiany tego, co sobie zaplanował. O to mi chodziło. Miałam za mało czasu, by go ocenić. Musiałam zaufać temu, że alarm w mojej głowie nie jest fałszywy. Chłopak wysłał mi wystarczająco dużo sygnałów, by mu nie ufać.
– To go zmieńmy. Nie wyjdę z panem, bo za chwilę jadę do domu. Co się stanie, gdy naruszymy pana precyzyjny plan? – zapytałam, próbując wybić go z rytmu.
Użyłam sformułowania „precyzyjny plan”, by poczuł się jednocześnie słuchany, lecz także wytrącony z równowagi nagłą zmianą. Wyczekiwałam momentu, gdy na jego twarzy pokażą się jakieś emocje. W końcu zaczęły mu drżeć usta. Po chwili nerwowo poprawił kurtkę i sięgnął dłonią do starannie zapiętej koszuli.
– Czuje się pani niepewnie w mojej obecności? – kontynuował.
– Tak – przyznałam.
Zrobiłam to celowo, żeby zobaczyć jego reakcję. Na ułamek sekundy na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Kąciki ust uniosły się w górę. Widziałam, że chłopak czuje satysfakcję i triumfuje.
Czy o to mu chodziło? Czy w takiej sytuacji normalny człowiek powiedziałby takie słowa? Ja wiedziałam jedno. To nie jest normalne zachowanie. W obecności tego chłopaka czułam przede wszystkim niepewność.
Ale wiedziałam, że mam wystarczająco dużo danych, by stwierdzić, że ten człowiek nie jest bezpieczny. Po pierwsze: miałam do czynienia z perfekcjonistą, starannie planującym oraz kontrolującym siebie, swoje emocje i zachowania. Najprawdopodobniej był to człowiek po silnych przeżyciach, być może po jakimś urazie albo wypadku, który wpłynął na to, że reagował nieadekwatnie do sytuacji. Po drugie: jego fryzura i starannie zapięta koszula wskazywały na dbałość o detale i perfekcjonizm. Po trzecie: rozszerzone źrenice zdradzały podniecenie sytuacją i tematem, mimo że jego twarz ani drgnęła, nie wykonywał żadnych gestów – ani zdradzających niepokój, ani świadczących o radości.
Do dziś nie wiem, czy była to gra, czy naturalne zachowanie tego chłopaka. Na co dzień, gdy oceniam zamiary na podstawie sygnałów niewerbalnych, najpierw muszę się nieco rozeznać w sytuacji. Rozmawiam z daną osobą i staram się zmienić jej nastawienie z obcego i wrogiego na bardziej przyjazne i swobodne. Dzięki temu mogę wychwycić zmianę w zachowaniu. W przypadku tajemniczego studenta nie miałam na to czasu. Już krótka rozmowa z nim pozwoliła mi jednak wyłapać niepokojące skrajności.
Miałam nadzieję, że po mojej stanowczej odpowiedzi chłopak się spłoszy. Myliłam się.
– Niedawno rozstałem się z dziewczyną – zaczął swój wywód. – Jej matka źle o mnie mówiła. Twierdziła, że nie mam ludzkich odruchów, że bywam niebezpieczny. Chciałem to skonfrontować z taką osobowością jak pani psycholog – dodał.
Mogłabym pomyśleć, że chłopak po prostu miał za sobą trudne rozstanie i chciał się spotkać z psychologiem. Skoro nim jestem, mógł uznać mój wykład za dobrą okazję do rozmowy na neutralnym gruncie. To wszystko moje przypuszczenia. Sposób mówienia, pozbawiona emocji twarz oraz nienormalne zachowanie sprawiły jednak, że nie czułam się w jego towarzystwie bezpiecznie.
Oczywiście nie miałam zamiaru kontynuować rozmowy, ale nie wiedziałam, jak na to zareaguje student. Na szczęście po chwili na sali pojawił się mój wybawca – osoba, z którą byłam umówiona, co rozproszyło mojego rozmówcę. Wycofał się szybko ze swojej propozycji.
– Znajdzie pani dla mnie czas następnym razem? – próbował się upewnić.
– Być może – ucięłam i opuściłam aulę.
Następnego dnia w skrzynce mejlowej czekała na mnie wiadomość. Tajemniczy student poprosił o kolejne spotkanie, lecz pewnie nigdy do niego z mojej woli nie dojdzie.
Co zadecydowało o mojej decyzji? To kombinacja wiedzy z intuicją, która jest w mojej pracy ogromnie ważna. Mam za sobą ponad pięć tysięcy godzin szkoleń z psychologii kłamstwa. Spotykam się z ludźmi, którzy na różne sposoby próbują przetestować moje umiejętności. Mimo wiedzy, której jestem pewna, często to właśnie INTUICJA NAJSZYBCIEJ I NAJTRAFNIEJ POMAGA MI WYCZUĆ NIECNE INTENCJE. WIERZĘ W TO, ŻE WYKRYWANIE KŁAMSTWA WYMAGA CZEGOŚ WIĘCEJ NIŻ TYLKO TWARDYCH NARZĘDZI. POTRZEBNE SĄ JESZCZE UMIEJĘTNOŚCI BYCIA TU I TERAZ, SŁUCHANIA I CZEKANIA NA TO, CO PRZYNIOSĄ DOBRZE ZADANE PYTANIA.
Życie nauczyło mnie, że ludzie łatwo szufladkują moją pracę i myślą, że uczę kłamać. Moja wiedza jednak nie służy nauce kłamania. Nie pokazuję, jak skutecznie kłamać ani jak uniknąć zdemaskowania. Chciałabym, aby wiedza z zakresu psychologii kłamstwa nie dotyczyła życia prywatnego i nie była wykorzystywana w relacjach z bliskimi. To dewiza, którą kieruję się w swojej pracy. Bez tego nie mogłabym wykonywać tego zawodu na co dzień i szkolić ludzi z czystym sumieniem.
Cieszę się, że mam okazję podzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem ze wszystkimi osobami, które są zainteresowane wykrywaniem kłamstwa.Zanim zagłębisz się w świat psychologii kłamstwa, chciałabym od razu wyjaśnić jedną rzecz. Dzięki tej książce nie zostaniesz ludzkim wykrywaczem kłamstw ani jasnowidzem. Nie jest to możliwe z dwóch powodów. Po pierwsze: jesteś człowiekiem. Po drugie: nie jesteś maszyną.
Wyobraź sobie, że pewnego dnia twoi przyjaciele zapraszają cię na kolację. Znacie się od lat, więc chętnie spędzisz z nimi wieczór. Na spotkanie zabierasz swoją drugą połówkę. Siadacie za stołem, który ugina się od jedzenia. Rozmawiacie, śmiejecie się, brzęczą kieliszki z winem i nagle… jedna ze znajomych – nazwijmy ją Ewą – wymyśla specyficzną grę. Ewa proponuje, by wszyscy biesiadnicy położyli swoje telefony na stole, a gdy dostaną SMS lub wiadomość za pośrednictwem mediów społecznościowych, przeczytali ją na głos. „Czego się boicie, przecież nie mamy przed sobą sekretów, prawda?” – pyta. Jak reagujesz na tę propozycję? Czy bez wahania dołączasz do zabawy? Jestem przekonana, że bardziej prawdopodobny jest inny scenariusz. Odpowiadasz Ewie, że nie masz nic do ukrycia. Uśmiechasz się, choć tak naprawdę śmieją się tylko twoje usta, nie oczy. Potem zasłaniasz dłonią buzię, a gdy znowu zaczynasz mówić, słyszysz, że ton głosu gwałtownie ci się podnosi. A może jako jedyna osoba w pokoju milczysz? Czujesz, jak twój oddech przyspiesza, po czym rozpinasz ostatni guzik bluzki? Jak się pewnie domyślasz – wszystkie te zachowania są niczym czerwone flagi ostrzegające przed oszustwem. To symptomy kłamstwa. Nawet jeśli będziesz utrzymywać, że nie masz na swoim koncie ani jednego kłamstewka, wydadzą cię twoje gesty, ruch ciała, wyraz twarzy i brzmienie głosu. To niewerbalne wskaźniki kłamstwa, o których trafnie pisał Zygmunt Freud: „KTO MA OCZY DO PATRZENIA I USZY DO SŁUCHANIA, TEN PRZEKONA SIĘ, IŻ ŚMIERTELNICY NIE ZDOŁAJĄ UKRYĆ ŻADNEGO SEKRETU. JEŚLI WIĘC CZYJEŚ USTA MILCZĄ, MÓWIĄ JEGO PALCE; ZDRADA SĄCZY SIĘ WSZYSTKIMI PORAMI” (Sigmund Freud, _Histeria i lęk_, tłum. Robert Reszke, Warszawa 2014, s. 127).
NIEWERBALNE WSKAŹNIKI KŁAMSTWA
to wszystkie komunikaty, które nie są związane ze słowami: postawa i ruch ciała, gesty, wyraz twarzy, ruch oczu, dotyk i głos. Z natury trudniej nam kontrolować te zachowania. Dzięki temu zdradzają więcej informacji o faktycznym stanie emocjonalnym drugiej osoby, niż ona sama chciałaby nam przekazać, szczególnie gdy próbuje coś przed nami ukryć.
MUSISZ WIEDZIEĆ, ŻE WSZYSCY KŁAMIĄ. JA KŁAMIĘ I TY, DROGI CZYTELNIKU, RÓWNIEŻ KŁAMIESZ. NIE MA NA NASZEJ PLANECIE CZŁOWIEKA, KTÓRY MÓWI TYLKO PRAWDĘ. CO WIĘCEJ, JAK WSKAZUJE PAMELA MEYER – AUTORKA KSIĄŻKI _LIESPOTTING_ (WYKRYWANIE KŁAMSTWA) – KAŻDEGO DNIA JESTEŚMY OKŁAMYWANI OD DZIESIĘCIU DO DWUSTU RAZY, A SAMYCH SIEBIE OKŁAMUJEMY ŚREDNIO JEDEN DO DWÓCH RAZY DZIENNIE. Kłamstwo towarzyszy człowiekowi od setek lat i można powiedzieć, że jest dla nas niczym oddychanie. Oszukiwali też bohaterowie włoskiego filmu _Dobrze się kłamie_ w _miłym towarzystwie_, którzy zdecydowali się na grę opisaną przeze mnie na początku tego rozdziału. Jaki był finał tej historii? Oczywiście w wyniku prowokacji okazało się, że zarówno Ewa, jak i jej przyjaciele żyli w sieci mniejszych i większych kłamstw.
Zdawałoby się więc, że skoro wszyscy kłamiemy, zamienienie się w ludzki wykrywacz kłamstwa nie powinno być trudne. Niestety – tak jak wcześniej wspominałam, nie jest to możliwe. Nie zostaniesz nim i kropka. Dlaczego? Są przynajmniej dwa powody.
PO PIERWSZE: NIE STANIESZ SIĘ LUDZKIM WYKRYWACZEM KŁAMSTW, BO JESTEŚ CZŁOWIEKIEM.
Na pewno słyszałeś o wariografie, którego zwolennicy twierdzą, że wykrywa oszustwo nawet w dziewięćdziesięciu pięciu procentach. Niektórzy mają nadzieję, że człowiek również może rozpoznać kłamstwo z niemal stuprocentową dokładnością. Wystarczy, że zdobędzie specjalistyczną wiedzę. Nie jest to jednak prawda. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta: to niemożliwe, bo jesteśmy ludźmi. Zawsze i wszędzie tam, gdzie człowiek podejmuje decyzje – a wykrywanie kłamstwa właśnie z tym się wiąże – pojawiają się przeszkody, które nam utrudniają zadanie. Nazywamy je czynnikiem ludzkim. Zmęczenie, gorszy dzień, przeciążenie, nietrafna ocena sytuacji i tak dalej. Wszystkie te aspekty wpływają na nasze postrzeganie. Są to czynniki niezależne od nas. Nie ma na nie wpływu to, jak wiele wiemy na temat psychologii (nasza wiedza), ani to, jak wiele godzin spędziliśmy na wykrywaniu kłamstwa (nasze doświadczenie).
Musisz więc przyjąć, że możesz się mylić, a twoja opinia na temat innych ludzi nigdy nie będzie w pełni wiarygodna. Mimo tych słabości drzwi do tego, by zostać ekspertem w dziedzinie rozpoznawania kłamstwa, są nadal otwarte. Zanim przekroczysz próg, musisz poznać własne słabości, uprzedzenia i stereotypy.
ĆWICZENIE
CZY WYKRYWANIE KŁAMSTWA JEST DLA CIEBIE?
Przygotowałam listę pytań, które pomogą ci lepiej zrozumieć, dlaczego to człowiek jest przeszkodą w demaskacji oszustwa. Jeśli teraz rzetelnie na nie odpowiesz, rozpoczniesz swoją drogę w kierunku rozpoznawania kłamstwa – choć ja wolę ją nazywać drogą w poszukiwaniu prawdy.
- Czego się boisz?
- Czego pożądasz?
- Czego potrzebujesz?
- O czym marzysz?
- Jakie są twoje bieżące potrzeby?
- Bez czego nie wyobrażasz sobie życia?
- Bez kogo nie wyobrażasz sobie życia?
- Kto jest twoim wrogiem?
- Na jaką partię polityczną głosujesz?
- Czy jesteś wierzący?
- Czy jesteś rasistą?
- Co sądzisz o środowisku homoseksualnym?
- Co sądzisz o filmie Kler Wojtka Smarzowskiego?
- Czy jesteś zwolennikiem kary śmierci? Jeśli tak, to w jakich sytuacjach powinno się ją według ciebie stosować?
- Czy marzysz o wielkich pieniądzach? Czy odczuwasz ich brak?
- Jaki typ kobiety/mężczyzny ci się podoba?
Gdy czytałeś te pytania, w twojej głowie na pewno pojawiły się różne wątpliwości. To normalne. Ludzie, z którymi pracuję, reagują na ten zestaw bardzo różnie. Jedni uznają te pytania za bezsensowne i całkowicie zbędne. Inni twierdzą, że ingeruję w ich prywatne sprawy. Często nie chcą odpowiadać, bo uważają, że taki wywiad nie ma nic wspólnego z zawodowymi kompetencjami eksperta od wykrywania kłamstwa. Obie grupy się mylą.
Wszystkie te pytania mają ogromne znaczenie dla każdego, kto chce się nauczyć rozróżniać, kiedy ktoś kłamie, a kiedy mówi prawdę. Wielu ludzi, których spotykam na sali szkoleniowej, pyta mnie o to, co stanowi najważniejsze narzędzie specjalisty od wykrywania kłamstwa. Czy jest to wiedza? Umiejętność prowadzenia rozmowy? Opanowanie technik wykrywania kłamstwa? A może kluczem jest znajomość gestów i słów uważanych za kłamliwe? Oczywiście każda z powyższych umiejętności jest bardzo ważna. Każda przybliża nas do zbudowania pełnego obrazu, z którego wywnioskujemy, czy ktoś mówi prawdę, czy oszukuje. Najważniejszy w rozpoznawaniu kłamstwa jest jednak człowiek i to, z jakiej gliny jest ulepiony – jak postrzega rzeczywistość, jakie ma uprzedzenia, jak podchodzi do innych ludzi i tak dalej.
Dlatego tak ważne jest, by wiedzieć o sobie jak najwięcej. Aby dodatkowo sprawdzić swoje predyspozycje do wykrywania kłamstwa, postaraj się odpowiedzieć na kolejne pytania.
- Czy zdołasz stać się znowu „czystą tablicą”, czyli rozmawiać z drugim człowiekiem bez uprzedzeń?
- Czy jeśli jesteś osobą wierzącą, byłbyś w stanie wykryć kłamstwo u ateisty?
- Czy nienawidząc homoseksualistów, potrafiłbyś obiektywnie słuchać wypowiedzi osoby z kręgu LGBT i rozpoznać u niej kłamstwo?
- Czy będąc rodzicem, byłbyś w stanie rozmawiać z pedofilem tak, by dostrzec, że ten mówi prawdę?
- Czy byłbyś w stanie usłyszeć kłamstwo w ustach osoby, która jest twoim seksualnym ideałem?
- Czy zdarza ci się automatycznie przypisywać ludziom pozytywne lub negatywne cechy osobowości na podstawie pierwszego wrażenia (tak zwany efekt aureoli)? Czy zdarza ci się oceniać na podstawie wyglądu zewnętrznego, czy dana osoba jest mądra czy głupia?
_Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej_