Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • promocja

Jamnik, który chciał straszyć. Tom 3 - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Format:
EPUB
Data wydania:
14 października 2025
1348 pkt
punktów Virtualo

Jamnik, który chciał straszyć. Tom 3 - ebook

Jamnik Tobi nie może się doczekać imprezy halloweenowej, za to kotka Cleo panicznie się jej boi…
Zajrzyj do środka i przekonaj się, czy psiakowi uda się nakłonić przyjaciółkę do wspólnej zabawy?

Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.

Kategoria: Dzieci 6-12
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8425-667-1
Rozmiar pliku: 5,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ PIERWSZY

– Siup! – szczeknął jamniczek i zanurkował w ogromną stertę złożoną z pomarańczowych, czerwonych i żółtych liści.

– Tobi! – zawołała ze śmiechem Nina.

Piesek wystawił głowę spomiędzy liści i radośnie wyszczerzył kły. Spacerował w parku ze swoimi ukochanymi opiekunkami: Niną i jej mamą. Wszystkie drzewa były już nagie, a rześkie powietrze odrobinę pachniało dymem z ogniska. Wiewiórki gromadziły kasztany w sekretnych miejscach, by mieć dość jedzenia na później, gdy zrobi się już naprawdę zimno. Rodzina Tobiego również szukała kasztanów, ale raczej nie po to, by je schrupać – a w każdym razie jamnik miał taką nadzieję, że Nina i jej mama nie zamierzają tego robić!

– Są tam jakieś kasztany? – zawołała do niego mama.

– Nie sądzę. Ale poszukam! – odparł Tobi i zniknął z powrotem wśród liści.

Oczywiście dla mamy i Niny zabrzmiało to jak szczekanie, ale zawsze świetnie rozumiały, co piesek ma na myśli.

– A właściwie to po co nam kasztany? – zapytała Nina.

– Podobno, jeśli położy się je na parapecie, powstrzymują pająki przed wchodzeniem do domu – wyjaśniła mama i się wzdrygnęła. – Nie wiem, czy to prawda, lecz warto spróbować.Nie przepadam za pająkami.

– No to uzbieram ich trochę dla ciebie – obiecała dziewczynka.

– A ja ci pomogę! – zaoferował się Tobi i wystrzelił z szeleszczącej sterty, rozrzucając liście na boki.

– Chodź, Tobi! Tutaj! – Nina podbiegła do wysokiego kasztanowca i zaczęła miażdżyć stopą zielone, najeżone kolcami kulki, w których tkwiły lśniące brązowe nasiona.

Tobi z kolei węszył w poszukiwaniu kasztanów, które już wcześniej same wypadły z łupin.

– Znalazłem jeden! – zawołał.

– Ej zostaw go, ten jest mój – pisnął cichy głosik.

Jamnik zmrużył oczy i zobaczył pająka, który nie dość, że siedział na znalezisku Tobiego, to jeszcze odgrażał się pieskowi.

– Myślałem, że pająki boją się kasztanów – powiedział Tobi ze zdziwieniem.

– Ja niczego się nie boję! – prychnął pająk, rozgniewany.

– Masz ochotę pójść na dyniową farmę, Nino? – zapytała mama, zerkając na zegarek. – To niedaleko stąd.

– O tak, chętnie! – pisnęła dziewczynka, podskakując z ekscytacją.

Tobi zaszczekał i też zaczął podskakiwać, kręcąc się wokół jej stóp.

– Co to jest dynia? – zapytał pająk.

– Nie mam pojęcia! – przyznał Tobi. – Pa!

Gdy mama przypięła mu smycz, z entuzjazmem zamerdał ogonem.

Wyszli z parku, ale zamiast wspiąć się na wzgórze alejką prowadzącą do domu, skręcili za róg. Wkrótce dotarli na farmę i podążyli za znakami, aż natknęli się na wielkie pole pełne pomarańczowych kul.

– Patrz, Tobi, to dynie! – wyjaśniła Nina i wzięła pieska na ręce, żeby mógł się im lepiej przyjrzeć.

– A więc to są dynie! – zaszczekał.

– Wybierzmy sobie jedną – zaproponowała mama.

Nina odstawiła Tobiego na ziemię, a on podreptał wzdłuż najbliższego rzędu, by obwąchać wszystkie dynie po kolei. Musiał znaleźć naprawdę dobrą dla swojej opiekunki… Tyle że nie miał pojęcia, jak wygląda dobra dynia. Nagle zauważył w oddali kogoś ubranego w kraciastą koszulę i ogrodniczki. Może to był właściciel farmy? On na pewno wiedział, które dynie są dobre!

– Przepraszam – zawołał jamnik, biegnąc w jego stronę, ale nagle stanął jak wryty, gdy zobaczył twarz farmera.

Mężczyzna miał okrągłą, pomarańczową buzię, a jego pełne szczerb usta rozciągały się w upiornym uśmiechu!

Tobi pognał z powrotem do mamy i Niny, tak szybko, jak mu na to pozwalały krótkie łapki.

– Pomocy! Pomocy! – zaszczekał w panice.

Nina wzięła go na ręce, a on wtulił nos w jej ramię. Cały się trząsł.

– Już dobrze, Tobi, już dobrze! – Dziewczynka pogłaskała go ze śmiechem. – To tylko dekoracja na Halloween.

Tobi wyjrzał zza zasłony jej długich, brązowych włosów. Gdy lepiej się przyjrzał, dostrzegł, że pomarańczowa twarz rzeczywiście została zrobiona z dyni.

– Biedny Tobi! To jego pierwsze Halloween. Nic dziwnego, że jest zdezorientowany – zauważyła mama.

Nina zaczęła wyjaśniać:

– Co roku trzydziestego pierwszego października obchodzimy święto, z okazji którego wszyscy przebierają się za upiorne stwory, takie jak wiedźmy czy wampiry. A to jest przerażający strach na wróble. Rzeźbimy w dyniach straszne buzie i wkładamy do środka świeczki, a potem chodzimy po domach sąsiadów, pukamy do drzwi i krzyczymy „cukierek albo psikus!”, a oni dają nam słodycze! – pisnęła radośnie. – To superzabawa!

Jamniczek wtulił się w jej ramiona. Rzeczywiście brzmiało to fajnie! Był ciekaw, czy sąsiedzi rozdawali również przekąski dla psów.

– Już wiem, jak mogłybyśmy pokazać Tobiemu Halloween! – wykrzyknęła Nina. – Powinnyśmy urządzić imprezę!

Jamnik zaszczekał radośnie na te słowa. Imprezy często oznaczały kiełbaski i zabawę z przyjaciółmi. Właśnie tak było w wakacje, gdy zorganizowali grilla. Westchnął radośnie na to wspomnienie.

– Mogłybyśmy zaprosić znajomych na bal przebierańców, żeby Tobi też mógł się przebrać. Wyglądałby uroczo! – dodała Nina.

– No nie wiem… – odparła mama z wahaniem.

– Proszę, mamo! – zawołała dziewczynka błagalnym tonem. – Wyobraź go sobie w stroju malutkiej wiedźmy!

– Uwielbiam imprezy! – zaszczekał Tobi, by ją wesprzeć.

Nina docisnęła policzek do jego pyska i oboje prosząco spojrzeli na mamę.

– Och, no dobrze – ustąpiła. – Nie potrafię odmówić, gdy tak patrzycie na mnie oczami szczeniaczka.

Tobi nie był pewien, co miała na myśli. On przecież zawsze patrzył na nią oczami szczeniaczka. Ale Nina zaczęła podskakiwać i krzyczeć „hurra!”, więc dołączył do niej i zaszczekał radośnie.

– Urządzimy imprezę halloweenową! – pisnęła dziewczynka z ekscytacją.

– No to musimy kupić więcej dyń – stwierdziła mama.

Nina poszła wybrać swoją, a Tobi podreptał za nią.

Dynie, smakołyki i imprezy – Halloween zapowiadało się świetnie!
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij