Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • Empik Go W empik go

Jan III Sobieski. Afera w Wilanowie - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
1 stycznia 2020
24,99
2499 pkt
punktów Virtualo

Jan III Sobieski. Afera w Wilanowie - ebook

Jan III Sobieski – wielki wódz i sprawiedliwy władca, który pod Wiedniem ocalił Europę przed tureckim najazdem. Ale król miał też drugie oblicze – czułego ojca i kochającego męża oraz mola książkowego, który nie wyruszał na wojnę bez ulubionych lektur i… taboretu. Nie lubił gwarnej i zatłoczonej Warszawy tak bardzo, że uciekł z rodziną do pięknego pałacu w Wilanowie. Kilka wieków później pałac odwiedzają bliźniaki Alicja i Alek.

Dzieci mają szczególną misję do spełnienia – chcą pomóc mamie ukończyć na czas książkę o Janie III Sobieskim. Inaczej, nici z rodzinnego wyjazdu na narty. Próbowały już skonstruować dla mamy wehikuł czasu, ale z powodu zakazu musiały przerwać wybuchowe eksperymenty z paliwem. Może więc wystrzałowe pomysły na opowiadanie o aferze w Wilanowie okażą się bardziej pomocne?

Kategoria: Dla młodzieży
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8151-098-1
Rozmiar pliku: 2,8 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział 1

Burza

Sie­dzi­cie wy­god­nie? Świet­nie! Kich­nij­cie te­raz tak, żeby was wro­ny za oknem usły­sza­ły, i wy­tęż­cie słuch.

Zu­zan­na Gaj zdą­ży­ła po­sta­wić krop­kę po ostat­nim zda­niu i za­raz sama kich­nę­ła jak z ar­ma­ty. Od­ru­cho­wo ude­rzy­ła w kla­wia­tu­rę lap­to­pa i ska­so­wa­ła duży frag­ment le­d­wie co na­pi­sa­nej książ­ki.

— Ku­rza sto­pa nie­pod­ku­ta! — syk­nę­ła.

Przy­wró­ci­ła po­przed­ni tekst i pi­sa­ła da­lej.

Sły­szy­cie grzmo­ty, dud­nie­nie i huk wy­strza­łów?

— Nie sły­szy­my — po­wie­dział Alek, któ­ry zer­kał na ekran zza ra­mie­nia pi­szą­cej.

Pani Zu­zan­na Gaj rzu­ci­ła sy­no­wi wy­mow­ne spoj­rze­nie, przy­gry­zła dol­ną war­gę i zno­wu po­chy­li­ła się nad kla­wia­tu­rą.

No, da­lej, po­sta­raj­cie się. Wa­sza wy­obraź­nia musi się wy­si­lić, bo chcę was prze­nieść pod za­mek w Ole­sku w cza­sy tak od­le­głe, że na­wet naj­star­sze żół­wie ich nie pa­mię­ta­ją, mimo że nie­któ­re żyją dłu­żej od lu­dzi. Wi­dzi­cie już wzgó­rze i mury zam­ku? I bły­ska­wi­ce po­śród gra­na­to­wych chmur? Bu­rza sza­le­je na nie­bie, zie­mią zaś wstrzą­sa­ją grzmo­ty i wy­strza­ły z ar­mat i musz­kie­tów. Za­mek w Ole­sku ob­le­ga wro­ga ta­tar­ska orda od­pę­dza­na przez obroń­ców strza­ła­mi. A w zam­ku na łożu z bal­da­chi­mem leży pani Zo­fia Teo­fi­la So­bie­ska i trzy­ma w ra­mio­nach nowo na­ro­dzo­ne­go syn­ka Ja­sia. Mały Ja­sio nic nie wie o świe­cie i nie­wie­le go świat ob­cho­dzi. Nie wie na­wet, że jego tata, Ja­kub So­bie­ski, wy­je­chał, aby pro­wa­dzić ro­ko­wa­nia po­ko­jo­we ze Szwe­da­mi, z któ­ry­mi król Pol­ski Zyg­munt III Waza, ten, któ­re­go po­mnik stoi na pla­cu Zam­ko­wym w War­sza­wie, wal­czył pra­wie całe ży­cie. Są to cza­sy, gdy Pol­ska wciąż z kimś wo­ju­je. Wy­gry­wa­my i prze­gry­wa­my. Jed­ni giną, dru­dzy się ro­dzą. Jaś So­bie­ski ma to głę­bo­ko w per­ka­tym no­sku. Jest z nim mama i to mu wy­star­cza. Być może drze się wnie­bo­gło­sy, a może śpi smacz­nie. Mama pa­trzy na nie­go i my­śli: „Co z cie­bie wy­ro­śnie?”.

Pani So­bie­ska jest ener­gicz­ną oso­bą, nie za­mie­rza cze­kać, aż Ja­sio doj­rze­je jak jabł­ko na ja­bło­ni. Tym bar­dziej że lu­dzie doj­rze­wa­ją dłu­żej niż jabł­ka.

— We­zwać astro­lo­ga! — po­le­ca służ­ce.

Wie­rzy, że z gwiazd i pla­net moż­na od­czy­tać przy­szłość.

Astro­log głasz­cze śnież­ną bro­dę. To pa­trzy w nie­bo, to stu­diu­je gru­bą księ­gę. Bada po­ło­że­nie ciał nie­bie­skich.

— I co, mów­że wać­pan! — na­le­ga mama Ja­sia. — Byle chło­piec nie wy­rósł na tchó­rza — nie­po­koi się. — Chcę, żeby miał ser­ce męż­ne, nie­ustra­szo­ne i wa­lecz­ne.

Pani Teo­fi­la ma­rzy, aby jej syn do­rów­nał pra­dziad­ko­wi het­ma­no­wi Sta­ni­sła­wo­wi Żół­kiew­skie­mu, sław­ne­mu pol­skie­mu wo­dzo­wi, zwy­cięz­cy wie­lu bi­tew ze Szwe­cją, z Ro­sją, Tur­ka­mi i Ta­ta­ra­mi.

Astro­log marsz­czy czo­ło i mówi z na­my­słem:

— To dzie­cię zdo­bę­dzie nie­śmier­tel­ną sła­wę. — Po czym kła­nia się pani Teo­fi­li i od­cho­dzi.

Służ­ka okry­wa Ja­sia pie­rzyn­ką. Cich­ną ha­ła­sy. Być może bu­rza już się skoń­czy­ła i Ta­ta­rzy zo­sta­li prze­pę­dze­ni. Teo­fi­la So­bie­ska za­pi­su­je w kro­ni­ce: „Uro­dził mi się syn Jan roku 1629 dnia 17 sierp­nia mię­dzy go­dzi­ną czter­na­stą a pięt­na­stą, w pią­tek...” Po­tem przy­my­ka oczy i ma­rzy o wiel­kich czy­nach, któ­rych do­ko­na jej sy­nek dla do­bra oj­czy­zny.

Po­dob­no w ta­kich oko­licz­no­ściach uro­dził się bo­ha­ter tej książ­ki: Jaś So­bie­ski, póź­niej­szy król Jan III.

Zu­zan­na Gaj, mat­ka bliź­niąt Ali­cji i Alka, zwa­nych nie bez przy­czy­ny wy­bu­cho­wy­mi bliź­nia­ka­mi, zdję­ła ręce z kla­wia­tu­ry i prze­czy­ta­ła gło­śno na­pi­sa­ny frag­ment.

— Jak wam się po­do­ba pierw­szy roz­dział? — spy­ta­ła syna i cór­kę.

— Uj­dzie — po­wie­dzia­ła Ali­cja.

Alek był wy­raź­nie roz­cza­ro­wa­ny.

— Nie ma w nim ni­cze­go o skrzy­dla­tych ry­cer­zach. Mó­wi­łaś, że to książ­ka o nich i ich kró­lu.

— Cier­pli­wo­ści. Nie tak szyb­ko. Mu­szę jesz­cze na­pi­sać o wan­nie i książ­kach.

— O czym? — nie do­sły­szał Mi­ko­łaj Gaj, tata bliź­niąt. Zaj­mo­wał się mik­so­wa­niem nie­zwy­kle zdro­wych wa­rzyw we wnę­ce ku­chen­nej od­dzie­lo­nej od sa­lo­nu szkla­ną ścian­ką.

— Mama bę­dzie pi­sa­ła w wan­nie o książ­kach! — Alek prze­krzy­czał ha­łas mik­se­ra.

— Se­rio? — Pan Gaj bez­wied­nie wy­jął koń­ców­kę włą­czo­ne­go mik­se­ra z garn­ka. Zdro­we wa­rzy­wa, chlap, chlap, osia­dły na świe­żo ma­lo­wa­nych ścia­nach.

------------------------------------------------------------------------

Orda – w dawnej Polsce nazwa wojsk tatarskich.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij