Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Jan z Tęczyna. Tom 2: powieść historyczna - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Jan z Tęczyna. Tom 2: powieść historyczna - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 281 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZ­DZIAŁ IX.

Niech mi da­ru­ją czy­tel­ni­cy (ie­że­li kie­dy­kol­wiek dzie­ie te czy­ta­ne­mi będą), że ich zo­sta­wiam w nie­spo­koy­no­ści o pięk­ną Tę­czyń­skę, o czci­cie­la iey hisz­pa­na; że ry­ce­rzów na­szych po­rzu­cam w nay­nie­bez­piecz­niey­szey toni; lecz woła mie w inną stro­nę śpie­szą­cy do Szwe­cyi bo­ha­ter nasz. Jaż on a wprzó­dy iesz­cze dwór iego, za­trzy­maw­szy się w pięk­nych ga­iach Nie­zdo­wa, do Ka­zi­mie­rza nad Wi­słą przy­by­li, z kąd całe po­sel­stwo wodą do Gdań­ska pły­nąć mia­ło. Urzą­dzo­no na przy­iazd ten sta­ry za­mek przez Ka­zi­mie­rza iesz­cze spra­wie­dli­we­go wznie­sio­ny. Nie­by­ło na­ów­czas mia­sto Ka­zi­mierz ster­czą­cem iak dzi­siay i smut­nem zwa­lisk sie­dli­skiem. Było gro­dem bo­ga­tym i han­dlo­wym Sta­ły w por­cie iego licz­ne Gdańsz­czan i El­blą­żan stat­ki ła­du­ją­ce z sto­ią­cych u przy­stę­pów spi­chle­rzy, zło­te niw na­szych plo­ny. Roz­licz­ne fla­gi po­wie­wa­ły w po­wie­trzach, stru­mie­nia­mi farb roz­ma­itych. Sta­nę­ła po­mię­dzy nie­mi ozdob­niey­sza nowa prze­zna­czo­na dla Po­sła, inne dla dwo­ru iego. Mury gro­du na­peł­nio­ne były mnó­stwem oby­wa­te­li zna­io­mych i przy­ia­cioł rodu Tę­czyń­skich; ied­ni przy­by­li by go po­że­gnać, dru­dzy by po­le­cić do dwo­ru iego sy­nów swo­ich, pra­gną­cych zwie­dzie są­siedz­kie Pol­sz­cze Kró­le­stwo.

Wy­pły­nął po­seł nasz po­god­ne­go ran­ka ie­sien­ne­go, przy od­gło­sie mu­zy­ki miey – skiey i we­so­łych okrzy­kach oby­wa­te­li i miesz­czan. Pie­ni­ły się krysz­ta­ły Wi­sły pod ied­no­stay­nem set­nych wio­seł ude­rze­niem. W lot­nym pę­dzie nawy, usu­wa­ły się z pod oczu zie­lo­ne nad­brze­ża, buy­ne niwy wy­bie­głe wie­że świą­tyń Pań­skich wa­row­ne basz­ty To­ru­nia, Mal­bor­ga, Kwi­dzy­na, Gru­dzią­dza. Przy­był na­ko­niec Tę­czyń­ski do Gdań­ska, gdzie przy bra­mach wi­ta­iac go Jan War­de (1) nay­znacz­niey­szy z miesz­czan, od­dał zwy­czay­ne dary w wi­nie i owo­cach i po­sła na miesz­ka­nie do domu swe­go za­pro­sił. Dni tyl­ko kil­ka wy­po­cząw­szy Tę­czyń­ski siadł na przy­go­to­wa­ny iuź okręt i w przed­się­wzię­tą pu­ścił się dro­gę.

Po­myśl­ne wia­try za­nio­sły Po­sła Pol­skie­go do ma­łe­go nad­mor­skie­go w Szwe­cyi mia­stecz­ka, zwa­ne­go So­ler-Fel­ge; ob­le­wa­ło ie z ied­ney stro­ny ie­zio­ro Mölern z dru­giey głę­bo­ka od­no­ga Bał­tyc­kie­go – (1) Biel­ski p. 54r.

mo­rza, Z miey­sca tego prze­cią­giem 53 mil po­seł nasz pu­ścił się lą­dem. Już zim­ne Paź­dzier­ni­ka po­ran­ki do­tkli­wiey pod tą stre­fą niż w Pol­sz­cze czuć się da­wa­ły; w po­łu­dnie ato­li, czy­sty błę­kit nie­bios i słoń­ce nay­po­god­niey ia­śnia­ło. Ile po­dró­żu­ią­cy nasi, uię­ci byli za­chwy­ca­ią­cą pięk­no­ścią po­ło­żeń, tyle za­dzi­wie­ni nie­uro­dzay­no­ścią zie­mi. Rzad­ko gdzie mię­dzy gła­za­mi tknię­te płu­giem niwy; cią­gnę­ły się z obu stron, stro­me ścia­ny skał gra­ni­to­wych, od dołu do nie­bo­tycz­nych wierz­choł­ków swo­ich, okry­te ge­stem i bo­ra­mi świer­ków i io­deł; wa­ży­ły się na ga­łę­ziach ich lśk­nią­ce sie czar­ne cie­trze­wie, pą­so­wą brwią za­ży­wio­ne, gdzie­nieg­dzie roz­stę­po­wa­ły się bory i ska­ły i ia­sny krysz­tał roz­la­nych ie­zior, z śmie­ią­ce­mi się wy­sep­ka­mi i czer­wo­ne­mi bia­łych swych dom­ków da­cha­mi roz­we­se­la­ły oko­lic tych po­sęp­ność. Pę­dzo­ne wi­chrem marsz­czą­ce się fale ie­zio­ra, z smęt­nym szu­mem, ude­rza­ły o piasz­czy­ste brze­gi, pod­czas gdy w od­da­le­niu po­chy­lo­ny ża­giel łód­ki ry­bac­kiey bie­lił się, iak ula­tu­ią­ca nad wo­da­mi ry­bi­twa.

Ostat­nie­go dnia, tam gdzie ie­zio­ro Mölern rzu­ca się w mo­rze, po­strze­gli pod­no­szą­ce się z wód ie­zio­ra tego koń­cza­te szczy­ty świą­tyń i przed­nley­szych gma­chów Szto­kol­mu, da­ley mia­sto całe zbu­do­wa­ne na licz­nych wy­sep­kach ska­li­stych, lub też żwi­ro­wych. Mno­gie mo­sty po­łą­cza­ły te wy­spy tak, iż z ied­ney ich stro­ny, woda była słod­ka, z dru­giey sło­na. Całe ie­zio­ro osy­pa­ne po­dob­ne­mi wy­spa­mi, z któ­rych ied­ne za­miesz­ka­ne dru­gie w ca­łey pięk­no­ści dzi­kiey swey na­tu­ry sta­wia­ły ob­raz za­chwy­ca­ią­cy oczy i god­ny pędz­la umie­ią­ce­go chwy­tać tyle po­wa­bów.

O milę od sto­li­cy Szwe­cyi, zna­lazł po­seł dwo­rza­ni­na Kró­la Ery­ka, któ­ry go za­pro­wa­dził do przy­go­to­wa­ne­go dlań gma­chu. Dzi­wił się lud Szto­kol­mu, nad nie­zna­nym w tych stro­nach prze­py­chem po­sel­stwa tego. Cią­gnął się dłu­gim sze­re­giem po­czet wo­zów, okry­tych ka­pa­mi z her­bem Tę­czyń­skich; za­sta­na­wia­ła i licz­ba i dziel­ność koni po­wod­nych, tłum bo­ga­to ubra­nych dwo­rzan i cho­rą­giew hus­sar­ska z lam­par­cie­mi skó­ra­mi, cała od sre­bra. Jesz­cze się był w miesz­ka­niu swo­iem nie urzą­dził Tę­czyń­ski, gdy mu dano znać, że Xiądz War­sze­wic­ki Je­zu­ita spo­wied­nik In­fant­ki Ka­ta­rzy­ny, przy­szedł do nie­go. Po wza­iem­nem przy­wi­ta­niu oświad­czył ka­płan chę­ci swo­ie słu­że­nia po­sło­wi we wszyst­kiem, po­wie­rzył mu, ze po­zy­skał uf­ność Jana Xię­cia Fin­lan­dyi rnę­ża Ka­ta­rzy­ny i że ma wiel­ką na­dzie­ię iż Pan ten, gdy ber­ło osią­gnie, pod nie­któ­re­mi wa­run­ka­mi po­wró­ci na łono ko­ścio­ła Rzym­skie­go (1); pro­sił Po­sła by wspie­rał usi­ło­wa­nia iego. Szczę­śli­wym ie­stem, rzekł Tę­czyń­ski, iż Wa­szą Prze­wie­leb­ność znay­du­ię w tym kra­iu, zna­io­me mi są i wy­so­kie przy­mio­ty oso­by – (1) Patrz ży­cie War­sze­wic­kie­go, przez uczo­ne­go Jó­ze­fa Osso­liń­skie­go.

Wa­szey Prze­wie­leb­no­ści i ta zdat­ność i zręcz­ność za­ko­nu iego, przez któ­re tak sil­ny wpływ po­sia­da we wszyst­kich po­li­tycz­nych spra­wach Eu­ro­py. Spu­ściw­szy w dół oczy, rzekł skrom­nie War­sze­wic­ki: Wszyst­kie bła­he na­sze sta­ra­nia, dążą ku wy­tę­pie­niu he­re­tyc­twa, roz­sze­rze­niu chwa­ły Bo­zey i po­wa­gi Sto­li­cy Apo­stol­skiey. Tę­czyń­ski chcąc w nie­zna­nym so­bie dwo­rze za­sią­gnąć po­trzeb­nych so­bie wia­do­mo­ści, pro­sił go sie­dzieć, Je­zu­ita usiadł­szy tak mó­wił: –-"Opi­szę wam po­ło­że­nie, w ia­kiem się i dwór i spra­wy Kró­le­stwa tego znay­du­ią. Anay­przód, Król Eryk wy­szedł­szy z okrop­ne­go obłą­ka­nia, któ­re­go cięż­kie skut­ki póź­niey wam opo­wiem, nie­spo­koy­ny drży żaw­sze a ber­ło swo­ie. Oba­wa prze­waż­ne­go rodu Stu­rów, woy­na z Da­nią, za­gro­że­nie od pół­no­cy ia­sno wska­zu­ią mu po­trze­bę, nie­opusz­cza­nia wspar­cia tak po­tęż­ne­go Kró­la, ia­kim iest Zyg­munt Au­gust. Szu­ka on sil­nych przy­ia­cioł i po­mię­dzy Nie­miec­kie­mi Xią­żę­ty: choć ka­płan nie wa­ham się po­wie­dzieć, iż na od­głos pięk­no­ści sio­stry iego Ce­cy­lii, wie­lu z tych Xią­żąt ode­zwa­ło się o rękę iey: nay­za­ko­chań­szy Krzysz­tof Mar­gra­bia Ba­de­nu, sani iest tu obec­nym, lecz że i Król Eryk do po­tęż­niey­szych się­ga związ­ków i sio­stra iego Ce­cy­lia nie­wiel­ką ku Mar­gra­bie­mu czu­ie skłon­ność, po­sta­no­wie­nie to zda­ie się być wiel­ce wąt­pli­wem. Ce­cy­lia uro­dzo­na z żywą czu­ło­ścią, z umy­słem ro­man­tycz­nym, mało ceni po­li­tycz­ne wzglę­dy, po­sta­no­wi­ła iść ie­dy­nie za skłon­no­ścią ser­ca swo­ie­go, po­mna, że ten za­zdrosz­czo­ny stan Kró­lew­ski, odey­mu­ie wol­ność uży­wa­ną przez nay­uboż­sze­go wie­śnia­ka, wol­ność wy­bie­ra­nia za to­wa­rzy­sza ży­cia tego tyl­ko, któ­re­go ser­ce wy­bra­ło; sta­ra­niem mo­iem iest, aby wy­bor ten padł na Ka­to­li­ka, Król acz się łu­dzi obiet­ni­ca­mi Kró­lo­wey An­giel­skiey Elż­bie­ty, wię­cey niż kie­dy za­ko­cha­nym iest w Ka­ta­rzy­nie Mans nie­znacz­ne­go rodu, lecz zręcz­ney i ma­ią­cey iuż wpływ nay­więk­szy.

Żal mi Kró­lew­ny, rzekł z wes­tchnie­niem Tę­czyń­ski, ufay­my ied­nak, iż nie­ba na­gra­dza­ne te iey tak szla­chet­ne uczu­cia, nie­do­zwo­lą by za­wie­dzio­nę­mi były Ży­czę i ia tego, rzekł Xiądz War­sze­wic­ki, w zu­peł­ney ato­li po­ufa­ło­ści po­wiem wam, że Król Eryk swey wy­nio­sło­ści, swey nie­na­wi­ści ku Duń­czy­kom, sło­wem, po­li­tycz­nym wi­do­kom swo­im, wszyst­ko, szczę­ście na­wet rodu swo­ie­go i wdzię­ki wła­sney swey sio­stry po­świę­cić iest go­tów: z tego to wzglę­du, szu­ka on związ­ków z Kró­lo­wą An­giel­ską i by celu tego do­stą­pić, obie­cu­ie kró­lew­nę Ce­cy­lię Hra­bie­mu Arun­del, pod wa­run­kiem, że on mu rękę Kró­lo­wey Elż­bie­ty po­zy­ska (1). Ocią­ga­nia się Elż­bie­ty w tey spra­wie, zna­cze­nie i mi­łość, któ­rą sta­ro­daw­ny ród Stu­rów, tak­słusz­nie po­sia­da w Kró­le­stwie, wszyst­ko to draż­ni za­zdrość, bo­iaźń, – (1) Patrz Oloff v. Da­lin Schwed: Ge­schich­te p. 426 i 427.

nie­cier­pli­wość Ery­ka, i źró­dłem było tego obłą­ka­nia, któ­re­go fa­tal­nych skut­ków Xią­że Fin­landz­ki i świę­to­bli­wa In­fant­ka na­sza tak okrop­nie do­zna­li.

Gdy Xiądz War­sze­wic­ki koń­czył te sło­wa, usły­sza­no na uli­cy gło­śne trza­ska­nie ha­ra­pów i po­brzęk dzwon­ków sre­brzy­stych. Owoż rzekł spo­wied­nik, Kró­lew­na Ce­cy­lia, wy­ru­sza na pierw­szą san­nę prze­iazd­kę swo­ią. Tę­czyń­ski nie cie­ka­wo­ścią, lecz nie­zna­nem mu do­tąd zdię­ty po­ru­sze­niem, po­szedł do okna. Uy­rzał nay­przód bie­żą­cych na ko­niach dra­ban­tów, za nie­mi san­ki, a w nich ozdob­nie przy­bra­ni ka­wa­le­ro­wie i damy. Któż iest ten mło­dy ka­wa­ler, za­py­tał Tę­czyń­ski Xię­dza War­sze­wic­ke­go, co ie­dzie z tą bo­ga­to ubra­ną damą. Jest to Ma­gnus Xią­że Ostro­go­cyi, brat Kró­lew­ski. Król ubie­ga­ią­cy się za­wsze za wiel­kie­mi dla rodu swe­go po­sta­no­wie­nia­mi, wy­słał do Szko­cyi po­sła, pro­sząc o rękę Kró­lo­wey Ma­ryi dla nie­go, od­po­wiedź ato­li nie iest wię­cey za­pew­nia­ją­cą, iak ta, któ­re sam od Kró­lo­wey Elż­bie­ty od­bie­ra. Nie­sły­szał po­dob­no Tę­czyń­ski słów tych, cały bo­wiem za­chwy­co­ny był wi­do­kiem, dziw­nie pięk­ney oso­by w ozdob­niey­szych san­kach ia­dą­cey z ka­wa­le­rem pierw­szey mło­do­ści. Mia­ła ona axa­mit­ną błę­kit­ną suk­nię, z wy­so­kim so­bo­lo­wym koł­nie­rzem, po­dob­nyż koł­pa­czek, na któ­ry rzad­kiey cień­ko­ści ko­ron­ko­wy rą­bek nie­dba­le był za­rzu­com. Prze­ież­dża­iąc oko­ło doma po­sła, rzu­ci­ła oczy na okna; oczy te ciem­no błę­kit­ne, brew czar­na, cud­ny skład i bia­łość nay­przy­iem­niey­szey twa­rzy, dały po­znać Tę­czyń­skie­mu, iż wy­bi­ła go­dzi­na, w któ­rey ser­ce iego prze­sta­ło być wol­nem. Ude­rzo­ny tylu wdzię­ka­mi iak nad­zwy­czay­nem nie­bios zja­wie­niem, w mil­czą-cem za­po­mnie­niu dłu­go zo­sta­wał. Tę­czyń­ski spo­strze­gł­szy się na­ko­niec nie­py­tam rze­cze, kto iest ta cud­na oso­ba, po opi­sa­niu Wa­szey Prze­wie­leb­no­ści zgad­nie że to Kró­lew­na Ce­cy­lia. N ie my­lisz się, rzekł. Xiądz War­sze­wic­ki, ona to ie­dzie z naj­młod­szym bra­tem swo­im, Ka­ro­lem Xią­żę­ciem Su­der­ma­nii, acz w mło­do­cia­nym wie­ku, oka­zu­ią­cym iuż wiel­ką wy­nio­słość i śmia­łość. Szczę­śli­wym iest Xią­że Ba­de­nu, z przy­tłu­mio­nym wes­tchnie­niem prze­rwał Tę­czyń­ski. Nie na­zbyt, rze­cze Xiądz War­sze­wic­ki, wi­dzisz ze Kró­lew­na wo­la­ła ie­chać z ma­łym swym bra­tem i że wła­śnie te­raz miia­ią­cy za nią Xią­że Ba­de­nu, wie­zie Hra­bi­nę Bra­he.

Na sło­wa te wy­po­go­dzi­ło się czo­ło po­sła Pol­skie­go. Dłu­go iesz­cze mię­dzy nie­mi trwa­ła roz­mo­wa. Na­ko­niec Xiądz War­sze­wic­ki udzie­liw­szy Tę­czyń­skie­mu po­trzeb­ney wpro­wa­dze­niu się na dwo­rze na­uki, od­szedł przy­rze­ka­ne mu po­słu­cha­nie nay­pręd­sze.

Do­trzy­mał sło­wa sil­ny wzię­ciem swe­mu dwo­ru Xiądz War­sze­wic­ki, we dwa dni bo­wiem uwia­do­mio­nym zo­stał Tę­czyń­ski, iż po­słu­cha­nie pu­blicz­ne miał mieć u Kró­la. Z ca­łym więc prze­py­chem dwo­ru swo­ie­go udał się Tę­czyń­ski na za­mek i z zwy­czay­ne­mi dla wiel­kich po­słów ob­rząd­ka­mi, na po­ko­ie Kró­lew­ski obył wpro­wa­dzo­ny. Stal Król Eryk pod tro­nem w bo­ga­tey suk­ni Fla­mandz­kiej; w tyle za nim trzey bra­cia iego; Jan Xią­że Fin­landz­ki, Ma­gu­us i Ka­rol. Da­ley Mar­sza­łek wiel­ki Hra­bia Bra­he, Kanc­lerz Jan fris, Hen­ryk Erik­son, Benk, Glb­te i inni. Od­pra­wił Tę­czyń­ski gło­śne po­sel­stwa swo­ie w ła­ciń­skim ię­zy­ku, na któ­re od­po­wie­dział Kanc­lerz. – Za­pro­szo­ny do osob­ney kom­na­ty, roz­ma­wiał z Kró­lem o tay­nym celu po­sel­stwa swe­go. W roz­mo­wie tey uy­rzał Tę­czyń­ski w Ery­ku sil­ny i wy­nio­sły umysł, ob­szer­ną na­ukę skłon­ność do po­dejrz­li­wo­ści, ukry­tą bo­iaźń i za­zdrość ku bra­tu swe­mu Xię­ciu Fin­lau­dyi. Slu­by iego z In­fant­ką Pol­ską zda­wa­ły mu się zbyt dla bez­pie­czeń­stwa ko­ro­ny iego prze­waż­ne­mi. Bo­iaźń tę ied­nak umiał po­kryć po­li­ty­ką, lubo ta w grzecz­nem na­wet o związ­kach tych wspo­mnie­niu, uta­ić się nie mo­gła. Nic chciał po­seł Pol­ski za­wsty­dzać Ery­ka przy­po­mi­na­jąc mu gwał­tow­ne iego z Xię – ciem Fin­landz­kim po­stę­po­wa­nie; wspo­mnie­nie ta­kie, w umy­śle do po­pę­dli­wo­ści skłon­nym, mo­gło daw­ne wzno­wić unie­sie­nia. Przy koń­cu roz­mo­wy oświad­czył Eryk, iż gdy dwa na­ro­dy po­kre­wień­stwa związ­ka­mi są iuż spo­io­ne, rad­by był, by dla od­da­le­nia wszel­kich do nie­sna­sek po­wo­dów, Po­seł Pol­ski z Kanc­le­rzem iego, o nie­po­ro­zu­mie­niach wzglę­dem Re­wia i Par­na­wy chciał się uło­żyć. Zo­ba­cze­my się nie­dłu­go, rzekł grzecz­nie Eryk, że­gna­iąc Tę­czyń­skie­go, ufam iż ze­chce­cie być dziś w wie­czór w za­ni­ku moim na uczcie i tań­cach, któ­re daię dla Kró­lew­ny Ce­cy­lii sio­stry mo­iey. Skło­nił się Tę­czyń­ski i od­szedł.

Po po­słu­cha­niu Kró­lew­skiem, udał się na­tych­miast Po­seł na po­ko­ie Ka­ta­rzy­ny Xięż­ny Fin­landz­kiey In­fant­ki Pol­skiey. Ja­kie ra­do­śne było przy­ię­cie. Jak słod­ko było Kró­lew­nie sły­szeć dźwięk mowy oy­czy­stey. Ileż py­tań o zdro­wie Kró­la bra­ta, o sio­stry, o Kró­lo­wę Bar­ba­rę! Trwa­ły by bez koń­ca roz­mo­wy, gdy­by ostroż­ny Xiądz War­sze­wic­ki, wie­dząc iak wszyst­ko dla po­deyrz­li­we­go umy­słu Kró­la Ery­ka, było zrzó­dłem bo­iaź­ni, nie pro­sił Xięż­ny by roz­mo­wę na ten raz skoń­czy­ła. Xią­że Fin­landz­ki nay­uprzey­miey przy­iął Tę­czyń­skie­go, dzię­ku­iąc mu po sto­kroć za nie­oce­nio­ny dar któ­ry mu Król Pol­ski uczy­nił w da­niu mu nie­po­rów­na­ney w cno­tach pięk­ney mał­żon­ki iego.

W wie­kach, w któ­rych się osno­wa tey po­wie­ści snu­ie, wier­niey się bie­gu słoń­ca trzy­ma­no, niż dzi­siay. Wsta­wa­no ze świ­tem, obiad był o go­dzi­nie ie­de­na­stey wie­cze­rza o szó­stey. O tey więc po­rze ze­bra­no się do dwo­ru; Tę­czyń­ski nad­zwy­czay sta­ran­nym był w ubio­rze swo­im. Wdział on srebr­ny la­mo­wy żu­pan, wło­żył bo­ga­ty pas Per­ski, za nim pu­gi­nał z rę­ko­ie­ścią z la­pis la­zu­li, prze­sy­pa­ną dy­amen­ta­mi, pięk­ny duży ru­bin przy­kry wał wierzch one­go; wło­żył na wierzch axa­mit­ną pą­so­wą fe­re­zyą z dy­amen­to­wą pe­tli­cą i spię­ciem; koł­pak so­bo­lo­wy z bo­ga­ta kitą i ka­ra­be­la dro­gie­mi sa­dzo­na ka­mie­nia­mi, ubior iego koń­czy­ły.

Za­stał Tę­czyń­ski na­peł­nio­ne iuż po­ko­ie Kró­lew­skie, Męż­czyź­ni wię­cey ce­lo­wa­li mę­ską swą uro­dą, niż stro­iu prze­py­chem. Ko­bie­ty za­chwy­ca­ły kwia­tem zdro­wia, uro­dy i hożą cia­ła po­sta­cią. Obo­ięt­nie ato­li pa­trzał na nie Tę­czyń­ski, gdy otwo­rzy­ły się po­dwo­ie i oka­zał się w nich Król Eryk, wio­dą­cy za rękę Xięż­nę Fin­landz­ką i sio­strę swo­ią Kró­lew­nę Ce­cy­lię. Za­bły­snę­ła ona iak li­lia w ma­io­wym po­ran­ku. Cała ubra­na była w bie­li z mnó­stwem nay­pięk­niey­szych ko­ró­nek, od ala­ba­stro­wych pier­si wy­so­ka pod­no­si­ła się fre­za; wśród u tre­fio­nych pier­ście­ni wło­sów, na szyi, na ręku ia­śnia­ły per­ły, bia­ło­ścią tyl­ko płci Kró­lew­ney przy­ćmio­ne; w ca­łey po­sta­ci god­ność i uy­mu­ią­ca sło­dycz. Wdzięcz­nym uśmie­chem po­zdro­wi­ła Ce­cy­lia sto­ią­cych w oko­ło, lecz ciem­no błę­kit­ne iey oczy nad Tę­czyń­skim za­trzy­ma­ły się dłu­żey Spoy­rze­nie to tak żywo prze­ie­ło, tak po – mie­sza­ło mło­de­go po­sła, iż nie­po­strzegł iak Król Eryk da­wał mu znak, by się zbli­żył do nie­go. Hra­bia do­pie­ro Bra­he, zwol­na go łok­ciem trę­ca­iąc dał mu to wi­dzieć. Wraz się więc zbli­żył, a Król wziąw­szy go za rękę rzekł przed­sta­wia­iąc go Kró­lew­nie, oto iest Hra­bia Tę­czyń­ski po­seł Nay­ia­śniey­sze­go Kró­la Pol­skie­go. Ob­ra­ca­iąc się po­tem do Tę­czyń­skie­go: Nie­mam żony, sio­stra moia go­spo­dy­nią iest uczty dzi­siey­szey; ufam iż rada wam bę­dzie. To wy­rze­kł­szy wziął Xięż­nę Fin­landz­ką za rękę i ta­niec roz­po­czął. Po skoń­czo­nym pierw­szym tań­cu, po­su­nął się do Kró­lew­ney Krzysz­tof Xią­że de Ba­den Ro­de­ma­chern, za­ko­cha­ny i ubie­ga­ią­cy się o iey rękę. Tę­czyń­ski nie spu­ścił zeń oczu. Był to mło­dzie­niec mo­gą­cy mieć lat 26; mniey­sza że dla męż­czy­zny zbyt bia­ły, lecz nie­do­da­wa­ły po­wa­bów tey pa­pie­ro­wey płci brwi i rzę­sy tak­że bia­łe i duże na wierz­chu gło­wy bla­do mo­dre oczy. Szczu­pły w so­bie, dość żywy, czę­sto do Kró­lew­ny ob­ra­cał swą mowę; z ukon­ten­to­wa­niem ato­li uwa­żał po­seł nasz, że Kró­lew­na krót­kie mu tyl­ko od­po­wie­dzie da­wa­ła, a na­wet w krót­ce ta­niec skoń­czy­ła Ety­kie­tą iest dwo­rów, że pa­nu­ią­ce same so­bie wy­bie­ra­ią oso­by do tań­co­wa­nia: po­szła więc Kró­lew­na Ce­cy­lia do Kró­la bra­ta swe­go, za­py­tu­iąc ko­go­by wziąść mia­ła; uśmiech któ­ry na twa­rzy iey za­ia­śniał, dał po­znać, że wy­bor Kró­lew­ski był iey przy­iem­nym. Ja­koż gdy iuż Xią­że Ma­gnus sta­nął w tań­cu z Xięż­ną Fin­lan­dyi, Pod­ko­mo­rzy dwo­ru po­śpie­szył do Tę­czyń­skie­go oznay­mu­iąc, że Kró­lew­na tań­czyć z nim ży­czy. Z usza­no­wa­niem przy­bli­żył się Tę­czyń­ski i wraz wszyst­kich oczy na tak pięk­ną zwró­ci­ły się parę. Obok bia­łey, ho­żey iak li­lia, ia­śnie­ią­cey ty­sią­cem wdzię­ków Kró­lew­ny, sta­nął rzad­kiey uro­dy Tę­czyń­ski; sama wspa­nia­łość ubio­ru iego, iuż­by za­sta­no­wi­ła pa­trzą­cych; cóż do­pie­ro męz­kiey twa­rzy po­wa­by, te oczy dłu­gie czar­ne, tchną­ce czu­ło­ścią, brew gę­sta za­gi­na – iąca się łu­kiem, kru­cze krę­cą­ce się wło­sy, nos Rzym­ski, uśmiech w któ­rym we­so­łość i dow­cip ma­lo­wa­ły się ra­zem. Szmer przy­iem­ny z ci­cha roz­szedł się po sali, ko­bie­ty szep­ta­ły so­bie do ucha, na próż­no męz­czy­zni chcie­li szu­kać przy­wa­ry. Xią­że Krzysz­tof z kwa­śnym mar­sem ścią­gnął do kupy bia­łe brwi swo­ie. Po­strze­gł­szy to tuż sto­ią­cy Szam­be­lan iego, rów­nież iak i Xią­że bia­ły, iak­że czar­ne, rzekł, są i oczy i brwi Sar­ma­ty tego, moż­naż się z taką fi­gu­rą po­do­bać? Cze­muż nie, od­po­wie­dział Xią­że, moż­naż wy­tłó­ma­czyć ko­biet dzi­wac­twa? Wąt­pię, rzekł znów Szam­be­lan, wie­dzą one, ie i sam Ku­pi­dyn był blon­dy­nek. Na te sło­wa roz­su­nę­ły się bia­łe brwi Xią­żę­cia, lecz zmarsz­czy­ły się zno­wu gdy po­strzegł iż Kró­lew­na z upodo­ba­niem roz­ma­wia­ła z po­słem Pol­skim i że ta­niec prze­dłu­żał się nad­zwy­czay. Kró­lew­na pierw­sza za­czę­ła roz­mo­wę. Przy­zwy­cza­io­ne­mu, (ia­kem sły­sza­ła), do cie­płe­go kli­ma Ka­sty­lii, cierp­kim zda­wać się wam musi mroź­ne Szwe­cyi kli­ma? Spra­wie­dli­wa opatrz­ność, od­po­wie­dział Tę­czyń­ski, cierp­kość nie­ba Szwe­cyi in­ne­mi na­gro­dzi­ła da­ra­mi, są w niey pięk­no­ści na ia­kie w Ka­sty­lii nie­zda­rzy­ło mi się pa­trzyć. Oznay­mię, rze­kła Ce­cy­lia, da­mom dwor­skim za­lot­ną grzecz­ność wa­szą, lecz mam­że ie po­cie­szyć lub za­smu­cić? i w Pol­sz­cze, sły­sza­łam, iest mnó­stwo pięk­nych ko­biet, ła­two więc ied­na z nich iuż ser­ce wa­sze za­iąć umia­ła. Nay­ia­śniey­sza Kró­lew­no, od­po­wie­dział Tę­czyń­ski, po­sta­no­wiw­szy w tak świę­tych i dro­gich związ­kach nie, iść iak za upodo­ba­niem i skłon­no­ścią ser­ca mego, wy­zna­ię iż do dzi­siey­sze­go dnia nie zna­la­złam oso­by któ­ra­by we mnie wzbu­dzi­ła ten po­ciąg" któ­ry ie­den o lo­sie ży­cia na­sze­go sta­no­wić po­wi­nien. Uwiel­biam ten spo­sób my­śle­nia wa­sze­go, rze­kła Kró­lew­na, ła­two wam trwać w nim, lecz nam… z rów­ne­mi iak inni lu­dzie uro­dzo­ne skłon­no­ścia­mi, z rów­nem ser­cem, po­da­wać się im nie iest nam wol­no… Kto tak cudo – wne­mi, iak Wa­sza Kró­lew­ska Mość ob­da­rzo­ną iest da­ra­mi, rzekł drżą­cym gło­sem Tę­czyń­ski, kto iak ona po­sta­wio­ny na nay­wyż­szym wiel­ko­ści ziem­skiey stop­niu, mo­żeż in­nych do­zna­wać prze­szkód, iak chy­ba trud­ność wy­bo­ru wśród ta­kiey licz­by czci­cie­lów? i ieź­li do­szłe mię wie­ści nie są myl­ne­mi, iuz Xią­że… Roz­gła­sza­ne wie­ści, rze­kła Kró­lew­na z wes­tchnie­niem, nay­czę­ściey praw­dzi­we­mi nie są; to mó­wiąc skoń­czy­ła ta­niec.

Kie­dy dwa ser­ca szcze­rą na­wza­iem za­ię­te są skłon­no­ścią, nie­po­trze­ba słów wie­la by się zro­zu­mia­ły: ied­no spoy­rze­nie sta­ie się wszyst­kich ich uczuć tło­ma­czem. Żywe oczy Kró­lew­ney słod­kiem po­wlo­kły się za­du­ma­niem, rzekł­byś że para wdzięcz­ney woni nad ia­snym uno­szą­ca się kwia­tem. I w du­szy Tę­czyń­skie­go brzmiał iesz­cze głos Kró­lew­ny. Ach cze­muż, mó­wił sam w so­bie, dzi­wacz­ność prze­zna­cze­nia mego pierw­szy raz wzbu­dza w mem ser­cu tę nie­zbęd­ną mi­łość ku oso­bie, któ­ra nig­dy moią… być nie­mo­że?

Ska­za­ny ie­stem bym do­zna­wał wszyst­kich mąk i stra­pień mi­ło­ści, nie­zna­jąc sło­dy­czy ich nig­dy. Gdzież mię za­wie­dzie to sza­lo­ne oma­mie­nie? sta­ray­my się znisz­czyć ie, kończ­my czem­prę­dzey po­le­co­ne mi spra­wy, od­dal­my się póki śle­pa na­mięt­ność, wszel­kiey nie­po­ży­ie roz­wa­gi.

W ta­kich my­ślach po­grą­żo­ny był Tę­czyń­ski, gdy przy­pad­kiem pod­nio­sł­szy oczy, po­strzegł Xią­żę­cia Krzysz­to­fa roz­ma­wia­ją­ce­go z Kró­lew­ną. Wszyst­kie na­tych­miast za­my­sły od­da­le­nia się od Kró­lew­ny, w bo­le­śniey­sze za­zdro­ści za­mie­ni­ły się uczu­cia; w krót­ce ato­li nie­ma­łą uczuł sło­dycz, gdy uy­rzał iż Ce­cy­lia roz­tar­gnio­na, iak gdy­by nie­sły­szą­ca co do niey mó­wią, tak tkli­we za­pew­nia­ią­ce rzu­ci­ła nań spoy­rze­nie, iż nie­tyl­ko po­cie­cha, lecz słod­ki pro­mień na­dziei za­bły­snął w ser­cu za­ko­cha­ne­go. Ta­kie to igrzy­ska mi­łość z ofiar swo­ich czy­nie zwy­kła, za­chmu­rza, wy­po­ga­dza iak słoń­ce w nie­sta­łym dniu kwiet­nio­wym.

Tym cza­sem otwo­rzy­ły się u bocz­ney sali po­dwo­ie i dano znać, że wie­cze­rzę dano. Xią­że Krzysz­tof, Tę­czyń­ski i Po­seł An­giel­ski za­pro­sze­ni byli do Kró­lew­skie­go sto­łu. Król Eryk kar­mią­cy się za­wsze na­dzie­ią, że rękę Kró­lo­wey An­giel­skiey otrzy­ma, za­py­tał Lor­da A run­del czy praw­da że Xią­że d' Ale­nçon brat Kró­la Fran­cuz­kie­go ode­zwał się o rękę Elż­bie­ty? Nic­by w tem nie­by­ło dziw­ne­go, od­po­wie­dział Po­seł An­giel­ski, Mo­nar­chi­ni tak po­tęż­na, tak wiel­kie­mi przy­mio­ta­mi zbo­ga­co­na, wie­lu Xią­żąt ser­ca po­cią­gnąć może do sie­bie, nie­spie­szy się ato­li z wy­bo­rem. Ro­zu­miem ied­nak, rzekł Eryk, że tak do­stoy­na Kró­lo­wa nie­zni­ży się, nie­od­da ręki trzy­ma­ią­cey ber­ło iak ta­kie­mu, któ­ry ber­ło iuż dzier­ży. Pani moia, rzekł Lord Arun­del, rów­nie ko­rzy­ści Pań­stwa iak i ser­ca swe­go ra­dzić się bę­dzie. Ro­zu­miem, ode­zwa­ła się Kró­lew­na Ce­cy­lia, że do­stoy­ność i po­tę­ga zdo­bią­ca pa­nu­ią­cych, nie­za­gła­dza­ią w ich ser­cach uczuć wszyst­kim lu­dziom wspól­nych, trzy­ma­ni mó – wie, że i pa­nu­ią­cym wol­no iść za ich skłon­no­ścią. Tak uczy­ni­ła Ma­rya Kró­lo­wa. Szkoc­ka, gdy pięk­ną swą rękę dała Lor­do­wi Darn­ley, tak świe­żo uczy­nił, mó­wi­ła da­ley pięk­ne swe oczy pod­no­sząc na Tę­czyń­skie­go, Król Jmć Pol­ski, gdy uko­cha­ney pod­dan­ce swo­iey, dał pierw­szeń­stwo nad tyla uwień­czo­ne­mi… świet­ną Kró­lów ko­ro­ną. Sio­stro, rzekł Król Eryk, z za­go­rza­łą ro­man­sow­no­ścia two­ią, nie na tro­nie Gu­sta­wa Wazy, lecz w pa­ster­skiey chat­ce Ar­ka­dyi po­win­naś się była uro­dzić. Pa­nu­ią­cy ato­li i rody Kró­lew­skie, strzedz się ile moż­na po­win­ni nie­za­po­mi­nać po­wa­gi i ma­ie­sta­tu swe­go. Nie­za­po­mniał ich, ode­zwał się śmia­ło Tę­czyń­ski, Król Pan móy, bio­rąc Pa­nią z krwi wła­sne­go na­ro­du, bar­dziey tem, niż ob­ce­mi związ­ka­mi po­wa­gę swo­ię utwier­dził. Z ser­ca ży­czę tego, od­po­wie­dział Król Eryk; zda­niem ato­li mo­iem iest iż wszy­scy pa­nu­ią­cy, ie­den… osob­ny ród mię­dzy sobą skła­da­ią i w nim tyl­ko spo­krew­niać by się po­win­ni. Przy tem wszyst­kiem, ode­zwa­ła się Xięż­na Fin­landz­ka, po­mniąc że są ludź­mi, nie po­win­ni za­po­mi­nać o do­mo­wem szczę­ściu swo­iem. Ja zaś mnie­mam, iż nay­do­sko­na­ley J. K. M. mówi, ode­zwał się Xią­że Krzysz­tof ni­sko gło­wę skła­nia­iąc……. Czy z do­praw­dy tak Xią­że trzy­ma? za­py­ta­ła go z uśmie­chem Kró­lew­na Ce­cy­lia.

Skoń­czył się bal iak zwy­kle w owym wie­ku o go­dzi­nie dzie­sią­tey.ROZ­DZIAŁ XI

Mimo wszel­kich po­sta­no­wień któ­re Tę­czyń­ski przed­sie­brał, opie­ra­nia się ogar­nia­ią­cey go pas­syi, cud­ny ob­raz Kró­lew­ney, iey głos tak wdzięcz­ny, iey tak szla­chet­ne, tak tkli­we uczu­cia roz­ża­rza­iąc umysł iego od­da­la­ły sny po­żą­da­ne. Stwo­rzo­na do szczę­ścia, mó­wił so­bie, Ce­cy­lia nie w wy­nio­sło­ści i gó­ro­wa­niu nad dru­gie­mi, lecz za­kła­da ie w wza­iem­ney mi­ło­ści, w sło­dy­czy do­mo­we­go ży­cia. Zwy­kłe za­ko­cha­nym ma­rze­nia na prze­mia­ny w umy­śle iego snu­ły się; raz wi­dział Kró­la Ery­ka obu­rza­ią­ce­go się na myśl po­łą­cze­nia sio­stry z pry­wat­nym acz z nay­daw­niey­sze­go w Eu­ro­pie domu, i owszem po­świę­ca­ią­ce­go go nie mi­łe­mu, lecz udziel­ne­mu Xią­że­ciu; znów tra­pią­ce my­śli te, po­god­niey­szym ustę­po­wa­ły ob­ra­zom. Wy­sta­wiał so­bie Ce­cy­lię, mięk­czą­cą sło­dy­czą swo­ią gniew i po­pę­dli­wość Ery­ka, zwy­cię­ża­ią­cą wy­trwa­niem wszyst­kie prze­szko­dy, da­ią­cą mu na­ko­niec pięk­ną swą rękę. Już ią wiódł na za­mek Tę­czyń­skich, iuż ią sę­dzi­wym przed­sta­wiał ro­dzi­com i w tey chwi­li ty­siąc ob­ra­zów roz­ko­szy i szczę­ścia, za­le­wa­ły ser­ce iego.

Mio­ta­ny noc całą tylu gwał­tow­ne­mi po­ru­sze­nia­mi, usnął na chwi­lę przeded­niem, i iak wscho­dzą­ca zo­rza na­tu­rę całą, tak sen lek­ki oży­wił po­sęp­ny umysł mło­dzień­ca. Wstał, a w pra­cy i po­win­no­ści roz­tar­gnie­nia szu­ka­iąc, za­czął pi­sać przy­go­to­waw­cze punk­ta, do roz­po­cząć się ma­ią­cych z Kanc­le­rzem Szwedz­kim ro­ko­wań. Oprócz pre­ten­syi o wia­no Kró­lo­wey Bar­ba­ry, żą­dał Eryk nie­któ­re z, Pol­ską wzglę­dem zam­ków Inf­lant­skich trud­no­ści, przy tem zda­rze­niu uła­twić. Przez go­dzin kil­ka za­cią­gnął się Tę­czyń­ski w tey pra­cy, gdy po­ta­iem­nie od­wie­dził go z Wil­na mu zna­io­my Xią­że Fin­landz­ki (1). Tę­czyń­ski po­strzegł na twa­rzy Xią­żę­cia nie­spo­koy­ność i smu­tek, te wraz sam Xią­że obia­śnił. Je­den z po­ufa­łych dwo­rzan mo­ich Trof­fen­burg przy­był z Kra­ko­wa i przy­wiózł li­sty do In­fant­ki mał­żon­ki mo­iey, do­no­szą­ce, iż Kró­lo­wa Bar­ba­ra nie­bez­piecz­nie za­pa­dła na zdro­wiu; Król mał­żo­nek iey, cały po­grą­żo­ny w bo­iaź­ni i bo­le­ści. Nad­to do­no­si o na­pa­ści Ta­ta­rów, któ­rzy sze­ro­ko kray spu­sto­szy­li i Xię­cia Wisz­nio­wiec­kie­go z ca­łym do­mem schwy­ta­li (2).

–- (1) We­se­le Xię­cia Fin­lan­dyi z Ka­ta­rzy­nę Ja­giel­lon­ką od­pra­wi­ło się w Wil­nie, patrz w Gór­nic­kim.

(2) Hi­sto­rycz­ne jpatrz kro­ni­kę Orze­chow­skie­go pag. 56. Ed. Most.

Zważ Hra­bio ia­kim smut­kiem wie­ści te na­peł­ni­ły Xięż­nę żonę moią. Niech się, rze­cze Tę­czyń­ski, wcze­śnie In­fant­ka nie tra­pi, mło­dy wiek Kró­lo­wey Bar­ba­ry ufać każe, iż wkrót­ce przy­idzie do zdro­wia; co do na­pa­ści Ta­ta­rów: pe­wien ie­stem, iż w chwi­li, w któ­rey roz­ma­wia­my, iuż są zbi­ci, wy­pę­dze­ni, iuż ode­bra­ne ich łupy. Za­zdro­ścić wam trze­ba móy Xią­żę, przy­dał z wes­tchnie­niem, ze tyl­ko ta­kich za­smu­ce­nia do­zna­iesz po­wo­dów.

Głos przy­tłu­mio­ny, i spo­sób w któ­ren Tę­czyń­ski wy­rzekł te sło­wa, ude­rzy­ły Xią­żę­cia Fin­lan­dyi. Dłu­go w mil­cze­niu miał weń oczy wle­pio­ne, iak gdy­by do głę­bi ser­ca prze­nik­nąć go pra­gnął. Rzekł na­ko­niec, wi­dzę że bo­żek Cy­te­ry dwie wczo­ray wy­pu­ścił strza­ły, i że oby­dwie głę­bo­ko utkwi­ły. Nie­zga­du­ię al­le­go­ryi Wa­szey Xią­żę­cey Mo­ści, rzekł po­seł Pol­ski. Ra­czey nie chcesz się wy­dać, że ią do­brze ro­zu­miesz, od­parł Xią­że; lecz gdy ko­niecz­nie ia­snym być trze­ba, przy­dał, po­wiem więc, ze ie­że­li sio­stra moia Ce­cy­lia żywo ser­ce wa­sze do­tknę­ła, i ty móy Hra­bio głę­bo­kie uczy­ni­łeś na niey wra­że­nie. Wła­śnie od niey wy­cho­dzę; mó­wi­ła o was, nie mó­wie z po­chwa­łą ale z unie­sie­niem. Nie­ste­ty! rze­ki Tę­czyń­ski, gdy­by w tem na­wet było co praw­dy, gdy­by Kró­lew­na przy­wią­zy­wa­ła iaką cenę do tych głę­bo­kich uczuć, któ­re wzbu­dzi­ła we mnie: ia­każ ztąd dla oboy­ga przy­szłość? wy­nie­sie­nie Kró­lo­wey nad rów­ność, od­bie­ra­iąc wszel­kie na­dzie­ie samą tyl­ko roz­pacz zo­sta­wia. Pew­ny skłon­no­ści Ce­cy­lii, rzekł Xią­że Fin­landz­ki, nie­po­wi­nie­neś roz­pa­czać, może z wąt­ka nie­prze­wi­dzia­nych w przy­szło­ści wy­pad­ków i taki wy­wi­nąć się może, któ­ry ży­cze­nia wa­sze uwień­czy. Król brat móy wy­nio­sły iest, nie­ste­ty, po­pę­dli­wy aż nad­to, prze­cież wy­nio­słość umie ko­rzy­ściom kra­iu po­świę­cać. W ro­ko­wa­niach z wami, oko­licz­no­ści, ta­kie zna – leść się mogą. Nad to pa­mię­ta Eryk, że oy­ciec za­ło­ży­ciel domu na­sze­go, nie­śmier­tel­ny Gu­staw Waza, w po­wtór­nem mał­żeń­stwie, pry­wat­ny po­iął oso­bę (1), mat­kę wa­szey Ce­cy­li. W ro­ko­wa­niach mo­ich, prze­rwał Tę­czyń­ski, po­żyt­ki Pol­ski na pierw­szym będą mi wzglę­dzie, i iak­kol­wiek bądź sil­ną i żywą iest mi­łość, któ­rą na próż­no­bym taił, nie­po­świę­cę iey nig­dy wier­no­ści Kró­lo­wi i przy­wią­za­niu do oy­czy­zny mo­iey. Mogą się, od­parł Xią­że, rze­czy uło­żyć, bez wy­ma­ga­nia ofiar tak wiel­kich. Tym cza­sem ostrzedz was mu­szej iż dziś Kró­lew­na Ce­cy­lia bę­dzie u nas na wie­czór, i was tam za­pra­szam, Król ze­zwa­la na to. Po­dzię­ko­wał Tę­czyń­ski i przy­rzekł że bę­dzie. Z nie­cier­pli­wo­ścią cze­kał wie­czor­ney go­dzi­ny, a gdy na­de­szła, udał się do Xięż­ney Fin­landz­kiey.

–- (1) Mał­go­rza­tę Le­gon­huf­fwald cór­ka Abra­ha­ma Mar­szał­ka pań­stwa.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: