- W empik go
Jaszczurka - ebook
Jaszczurka - ebook
Seria „Dziewczyna bez Imienia”, tom 1.
Tu obcy nie mogą liczyć na życzliwą gościnę. Tu tradycje i twarde prawa są wszystkim. Tu każdy ma swoją rolę do wypełnienia, a służba ku chwale ludu jest najwyższą wartością.
Nie możesz być inny. Musisz się wpasować w tłum. Wszystko, co czynisz, ma przynieść chwałę plemieniu. Ludowi Wybranemu, którego przeznaczeniem jest rządzić światem.
Braterstwo. Lojalność. Siła. To jedyne wartości, którym masz służyć.
Jeśli je złamiesz, zapłacisz za to surową karę.
Lecz co, jeśli...
Wcale nie chciałeś się tu znaleźć i jesteś tylko zagubionym podróżnym?
Co jeśli jesteś jednym z nieludzi, których plemię w równym stopniu boi się i nienawidzi?
Co jeśli jesteś dziewczyną nienawykłą do słuchania rozkazów?
A jeśli jesteś... gadającym koniem?
I jak w to wszystko zamieszany jest dawno zmarły, ale jak najbardziej obecny duchem smok?
Odpowiedzi na te pytania znajdziesz na stronach “Jaszczurki”.
Ula Gudel
Córka Podlasia, antropolożka kultury, pisarka. Pierwszy tom z serii „Dziewczyna Bez Imienia” wprowadza nas do fascynującego świata, który powstał z inspiracji mitologiami, folklorem i zwyczajami z różnych kontynentów, od surowych reguł społeczeństwa wojowników starożytnej Sparty po dalekowschodnie tradycje kultu przodków i środkowoafrykańskie legendy o stworzeniu. A wszystko oparte na jednym pytaniu: na ile przeznaczenie jest w naszych własnych rękach?
Kategoria: | Fantasy |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-68032-67-3 |
Rozmiar pliku: | 517 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W Świątyni Przodków panowała cisza, zmącona jedynie trzaskiem wonnych gałązek w rytualnym palenisku. Zbudowany na planie koła gmach nocą sprawiał wrażenie opustoszałego. A jednak ktoś tu był. Sig, najwyższa kapłanka w Kamiennym Gnieździe, przychodziła tu medytować, ilekroć trapiły ją myśli i nie mogła zasnąć. Ostatnimi czasy zdarzało się to coraz częściej. Dziwne wizje nękały ją dniem i nocą, wzbudzając niepokój. W takich chwilach szukała odpowiedzi u tych, którzy odeszli na Pola Chwały. Gorąco wierzyła, że nie przestali sprawować pieczy nad jej ludem, nawet z innego świata.
Po wrzuceniu do kadzidła rytualnej mieszanki ziół Sig usiadła wygodnie i odetchnęła głęboko, pozwalając, by dym wypełnił jej ciało. Wkrótce poczuła znajome, przyjemne mrowienie w opuszkach palców, które rozprzestrzeniło się na ramiona, klatkę piersiową i resztę ciała. Rzeczywistość powoli się oddalała, a ona nawiązywała kontakt ze światem duchowym. Czuła się lekka, spokojna i bezpieczna, jak dziecko powracające do domu.
Odgarnęła długie, kruczoczarne włosy z czoła, twarz odwróciła w stronę paleniska, aby chłonąć dym całą sobą.
– O zacni przodkowie! – zawołała w uniesieniu. – Obdarzcie mnie swą łaską, odpowiedzcie na moje wołanie!
Po chwili otworzyła oczy i spojrzała w dół. Jej błękitna szata zdawała się falować i rozlewać jak jezioro po posadzce Świątyni, na której klęczała. Palce rąk wydłużyły się jak szpony drapieżnego zwierzęcia, a skóra stała się przezroczysta. Widziała wszystkie kosteczki swoich dłoni otoczone skomplikowaną siecią pulsujących żył. Zafascynowana podziwiała je przez chwilę. W końcu zdała sobie sprawę, iż nie jest sama. Podniosła oczy. Wokół niej ożyły gigantyczne czarne statuy dawno zmarłych przywódców Ha’ami. Zwróciły się w jej stronę.
– Bądźcie pochwaleni, przedwieczni! – wykrzyknęła z wdzięcznością.
Posągi skinęły głowami.
– Oto stoję przed wami, proszę o radę i wsparcie. Trawi mnie niepokój o przyszłość naszego ludu. Pomóżcie mi ujrzeć nadchodzące zagrożenie. – Powstała, po czym chybotliwie obróciła się wokół własnej osi, kłaniając się we wszystkie strony.
Gryzący dym szczypał ją w oczy, utrudniał patrzenie na figury przodków, ale wydało jej się, że ich dłonie wyraźnie coś wskazywały. Obejrzała się w tę stronę. Przy wejściu do krypty dostrzegła zielonozłotą poświatę. Przełknęła ciężko ślinę.
– Mam tam iść? – zapytała głośno, ale nikt nie odpowiedział.
Milczące posągi wciąż wznosiły ręce w rozkazującym geście.
Lekko chwiejąc się na nogach na skutek zamroczenia ziołami, powoli skierowała się do otworu w podłodze, a potem, mocno przytrzymując się zimnej ściany, zeszła schodami w dół. Halucynogeny z kadzidła wyostrzyły jej zmysły. Znajomy zapach pyłu i oleju do lamp rozpierał jej nozdrza. Nieznane światło oślepiało ją i musiała przesłonić oczy szerokim rękawem sukni. Kiedy w końcu odważyła się spojrzeć w stronę jego źródła, oniemiała z przerażenia.
Czaszka smoka, centralny obiekt zgromadzonych w krypcie trofeów, wyglądała, jakby ożyła i wstąpił w nią duch dawno zgładzonego potwora. Jego oczy patrzyły wprost na nią. Zimny pot oblał ją całą, a włoski na karku stanęły dęba. Gadzie ślepia świdrowały ją na wylot. Zapowiedź nadchodzącego zagrożenia…
Poczuła, jak Świątynia Przodków trzęsie się w posadach.
Sig rzuciła się do wyjścia, potykając się o własne stopy, dotarła do wrót Świątyni. Pchnęła je mocno i wybiegła na zewnątrz. Nogi ugięły się pod nią i padła na kolana. Jak ryba wyrzucona z wody gwałtownie zaczerpnęła nocnego powietrza. Chciała krzyczeć, ale głos uwiązł jej w gardle. Trwała tak dłuższą chwilę, aż świat przestał wirować i powoli nabierał normalnych kształtów i kolorów. Rozejrzała się po placu. Miasto spało spokojnym snem, nic nie przerywało głębokiej ciszy. Z trudem wstała na nogi i pokuśtykała do budynku. Nieśmiało zerknęła do środka. Ogień wciąż tlił się w palenisku, a zapach kadzidła czuć było w powietrzu. Wokół panował półmrok rozjaśniony jedynie poświatą z oliwnych lampek zawieszonych na długich łańcuchach u sklepienia. Dziwny, zielony blask z krypty zniknął.
Sig powoli weszła do środka i uklęknęła przed posągami przodków. Ich milczące twarze patrzyły na nią surowo.
Coś się zbliża – pomyślała. – Niebezpieczeństwo. Musimy się mieć na baczności.
* * *
Iskra chichotał bezgłośnie. Mina kapłanki, kiedy zeszła do krypty i zobaczyła, jak jego kości się budzą, była wprost bezcenna. To był najlepszy dowcip, jaki jej dotąd zrobił, choć tym razem nieumyślnie. Stale zsyłał wizje Strażniczce Świątyni podczas jej ziołowych seansów – to była jego jedyna rozrywka. Te pogrywania z nawiedzoną biedaczką były dziecinnymi wygłupami, ale setnie nudziło mu się w krypcie, w której był uwięziony jego duch – wiele lat temu pewien zagubiony młodzieniec odebrał mu życie i przywlókł tutaj jego odciętą głowę jako dowód swojego tryumfu nad straszliwą bestią.
Ludzie nie rozumieją smoków. Czczą je i atakują ze strachu. Wielkość i moce tych stworzeń budzą przerażenie u wielu istot, nawet tych z pozoru myślących. Te prastare gady żyją przez tysiąclecia. Narodziły się z Żywiołów i swoją potęgę czerpią z Matki Ziemi. Funkcjonują przeto połączone ze wszystkim, co żyje. Słyszą kroki mrówki dźwigającej liść, szepty kwiatów opadających z drzew podczas przekwitania, kwilenie maleństwa zimorodka w gałęziach, zawodzenie puszczyka nocą, ryk gniewu niedźwiedzia, gdy uciekł mu zdobyczny łosoś. Ta więź trwa tak długo, jak długo istnieje fizyczna forma, w którą ukształtowano potężną duszę smoka, tylko śmierć i zwrócenie doczesnych szczątków naturze może wyzwolić spętany żywioł.
Zabójca Iskry, który przytargał do twierdzy jego głowę, nie wiedział, że w ten sposób połączył jego nieśmiertelną jaźń z miastem, pod którym spoczęła. Chociaż po stracie fizycznej powłoki smok nie mógł używać magii, nadal miał styczność ze wszystkim co żywe. Znał myśli i poczynania każdego stworzenia w Kamiennym Gnieździe, od najmniejszego robaczka, który przekopywał się przez zgromadzony na zimę owies, po chmurnego jak zimowe niebo władcę twierdzy.
I nagle, tego dnia, Iskra poczuł, jak zbliża się Ona.
Dziewczyna bez Imienia.
Dziewczyna bez Pamięci.
Znajda, jak nazwały jak elfy.
Smok był jedną z niewielu istot, które wiedziały, kim była. Jego próchniejące kości zareagowały na echo jej mocy. Nie wolno mu było jednak wyjawić tej tajemnicy. Przed tysiącami lat prastare, nieśmiertelne byty zjednoczyły się i spętały jego rasę potężnymi zaklęciami, żeby ich dobra magia nie zburzyła ustanowionego porządku. Te starożytne czary nakazywały Iskrze i jemu podobnym trzymać się z dala od wpływu na losy świata.
Przeznaczenie Dziewczyny bez Imienia było trudne do przewidzenia nawet dla najmędrszych. Nikt nie wiedział, do czego może doprowadzić, dlatego jej moc spętano potężną klątwą. Rządzącym światem wydawało się to zapewne bardzo sprytnym rozwiązaniem – jakby odebranie jej pamięci było jednoznaczne ze skazaniem jej na zapomnienie.
Gdyby miał łapę, Iskra pacnąłby się w czoło na tę zaskakującą naiwność. Politowania godni są ci, którzy uważają, że przeznaczenie wygląda jak pajęczyna misternie utkana w regularne geometryczne wzory. Może i przypomina sieć, ale raczej plecioną przez pająka zadymionego tymi samymi ziołami, które uwielbiała wdychać nawiedzona kapłanka Ha’ami.
Był bardzo ciekawy, co też się wydarzy, kiedy w końcu Dziewczyna bez Pamięci przełamie klątwę… Co prawda nie mógł jej w tym pomóc. Zaklęcie było zbyt potężne, zwłaszcza jak na jego obecne możliwości.
Jednak…
Nieprzypadkowo przeznaczenie przywiodło ją po sieci zamroczonego pająka w te strony. Nawet bez dostępu do pełni swoich mocy jej wpływ na losy świata mógł być ogromny. W Kamiennym Gnieździe tylko Iskra miał tę świadomość, a teraz zastanawiał się, co z tym zrobić. Ostatecznie, niezwykle mu się nudziło…Spis treści
PROLOG
ROZDZIAŁ 1. Jak jaszczurka zawstydziła tygrysa
ROZDZIAŁ 2. Co diabeł popruje, baba zaceruje
ROZDZIAŁ 3. Człowiek nieczłowiekowi wilkiem
ROZDZIAŁ 4. Co baba po winie wyśpiewa
ROZDZIAŁ 5. Przyjaciele w biedzie
ROZDZIAŁ 6. Na tropie prawd i spisków
ROZDZIAŁ 7. Miasto intryg
ROZDZIAŁ 8. Jeszcze więcej wina, bab i nieco śpiewu…
ROZDZIAŁ 9. Martwego gada gadanie
ROZDZIAŁ 10. Polityczna gra pozorów
ROZDZIAŁ 11. Nie oceniaj jaszczurki po rozmiarach
ROZDZIAŁ 12. Pod obserwacją przyjaciół i wrogów
ROZDZIAŁ 13. Błądzić (i płacić za to) jest rzeczą ludzką…
ROZDZIAŁ 14. Sprawiedliwość a prawo
ROZDZIAŁ 15. Tortura oczekiwania na tortury
ROZDZIAŁ 16. Egzekucja
ROZDZIAŁ 17. W imię Dzikiej Księżniczki
EPILOG