- W empik go
Jeden rok, jeden dzień - ebook
Jeden rok, jeden dzień - ebook
Mia nie chce małżeństwa z Alexandrem.
Uważa go za zimnego, bezwzględnego człowieka, który nie cofa się przed niczym, by zdobyć to, na co akurat ma ochotę. Któregoś dnia okazuje się, że jest to Mia. Córka przyjaciół jego rodziców. Wszyscy, włącznie z nim uważają, że to idealny mariaż: łączą się dwie rodziny i dwie wielkie fortuny. Tylko Mia jest innego zdania - Alex napawa ją obrzydzeniem, a transakcję, którą zawierają jej i jego rodzice, uważa za równie poniżająca i okrutną co handel ludźmi. Alex wie, że Mia go nienawidzi. Ale nie ma w zwyczaju rezygnować z czegoś, na czym mu zależy. Dlatego proponuje jej układ: przez rok on zrobi wszystko, by Mia go zapragnęła tak mocno, jak on pragnie jej. A jeśli jej nie przekona - zwróci jej wolność i odprawi z połową majątku. Jest bardzo pewny swego. Wynajmuje pałac w Wenecji, za dnia doprowadza do bankructwa firmy, które potem wyprzedaje, a w nocy roztacza przed młodą, piękną żoną uroki życia pełnego luksusu i erotycznych przygód.
Czy brylanty, szampan i perwersyjny seks to dość, by przekonać Mię do ich małżeństwa i wspólnej, szczęśliwej przyszłości?
Kategoria: | Erotyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66630-91-8 |
Rozmiar pliku: | 1,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Mia wpatrywała się z osłupieniem w matkę. To, co właśnie od niej usłyszała, było tak absurdalne i niedorzeczne, że nie wiedziała, czy ma się roześmiać, czy może jednak obrazić. Najbardziej przerażające było jednak to, że matka mówiła całkiem poważnie.
– To jakaś kpina? – spytała po chwili.
Kornelia Sydow spojrzała na nią bez cienia uśmiechu.
– Nigdy i nigdzie nie znajdziesz lepszej partii. Alexander jest marzeniem niemal wszystkich kobiet w przedziale od osiemnastu do osiemdziesięciu lat.
– Bardzo zabawne. Czyli rozumiem, że ty również na niego lecisz?
Kornelia zmarszczyła brwi.
– Nie musisz być wulgarna. Alexander jest wyraźnie tobą zainteresowany, chyba warto wziąć to pod uwagę?
Mia zacisnęła usta.
– Między wzięciem czegoś pod uwagę a zamążpójściem jest jeszcze daleka droga, nie uważasz?
Matka wzruszyła ramionami.
– Możesz wierzyć w bajki lub stać się ich częścią. Wybór należy do ciebie.
– Z tego, co zrozumiałam, nie bardzo mam jakikolwiek wybór.
Kornelia Sydow machnęła ręką.
– Ta rozmowa nie ma sensu. Idź do siebie, uspokój się, przemyśl wszystko i zejdź o dwudziestej na kolację.
– Rozumiem, że mam być grzeczna?
Matka rzuciła jej zimne spojrzenie.
– Wystarczy, że będziesz rozsądna.
Mia odwróciła się i pobiegła na górę do pokoju. To, co właśnie się wydarzyło, było konsekwencją wczorajszego spotkania matki z Alexandrem Boschem, cholernym milionerem, który mógł sobie kupić dosłownie wszystko. Najwyraźniej również Mię, a już z całą pewnością jej matkę. Ich rodziny znały się od dawna, to fakt, ale nikt nigdy nie wspominał o jakiejś pieprzonej transakcji polegającej na aranżowanym małżeństwie! W dzisiejszych czasach? W centrum Europy?
Mia rozebrała się do naga i wskoczyła pod gorący prysznic, zupełnie jakby chciała z siebie zmyć tę idiotyczną rozmowę z matką. Problem polegał jednak na tym, że kiedy Kornelia wbiła sobie coś do głowy, trudno ją było od tego odwieść. Ciekawe, czyj to był pomysł? Jej czy Alexandra? Nie przepadała za nim, bo wydawał jej się zbyt pewny siebie i arogancki. Pochodził z bogatej rodziny, jednak dopiero jemu udało się wielokrotnie pomnożyć majątek i doprowadzić do tego, że firma jego ojca i dziadka stała się numerem jeden branży logistycznej na niemieckim rynku. Może i miał smykałkę do interesów, ale stanowczo nie miał wiedzy, jak należy zdobyć kobietę. Pieniądze to nie wszystko, nawet tak ogromne. Zresztą Mia również nie należała do średniej klasy społecznej. Jej ojciec był właścicielem ogromnej firmy budowlanej specjalizującej się w zabudowie szeregowej. Zamówień i zleceń miał więcej niż Święty Mikołaj w Boże Narodzenie. Więc skąd to nagłe parcie, żeby Mia wyszła za Alexandra? Czy działo się coś, o czym nie wiedziała?
Tak naprawdę to nie miała najlepszych wspomnień, jeśli chodziło o Alexandra. W dzieciństwie zawsze traktował ją z góry, owszem był od niej o kilka lat starszy, ale to nie upoważniało go chyba do takiego traktowania młodszej koleżanki. Kiedyś zamknął ją w szafie i powiedział, że wypuści dopiero wtedy, kiedy zgodzi się na jego propozycje zabawy.
– Ale ja nie chcę! – Mia uderzała pięściami w drzwi, jednak Alexander nic sobie z tego nie robił.
Innym razem wepchnął ją do basenu i nie pozwolił wyjść, dopóki nie pocałuje go w policzek. I tak było za każdym razem. Jakieś głupie nakazy, żądania i stawianie na swoim. Kiedy byli nastolatkami, ich drogi trochę się rozeszły – on wyjechał do prestiżowej szkoły w Monachium, a ona została w Berlinie. I, szczerze mówiąc, w ogóle o nim nie myślała. A jednak znowu pojawił się w jej życiu i od tego czasu zaczęła odnosić wrażenie, że czegoś od niej chce. Jak zawsze.
Ale czy naprawdę musiało się to skończyć ślubem? Kto wpadł na ten absurdalny pomysł i dlaczego?
Nie miała najmniejszej ochoty na dzisiejsze spotkanie. Ale nigdy tak naprawdę nie umiała postawić się matce. Na pewno jednak nie zgodzi się na małżeństwo z facetem, którego nie kocha! Co więcej – którego nawet nie lubi! Wytarła ciało szorstkim ręcznikiem, aż skóra mocno się zaróżowiła, a potem wmasowała w nie balsam o delikatnym zapachu gruszki i wanilii. Długo zastanawiała się, w co się ubrać. Nie chciała wyglądać na przesadnie wystrojoną, ale nie mogła też włożyć wygodnego dresu. Matce z pewnością by się to nie spodobało. Ostatecznie postawiła na białą marynarkę Chanel, do której dobrała popielaty top, przetykany srebrzystą nitką oraz czarną, plisowaną spódnicę od Michaela Korsa. Była elegancka, ale nie kokieteryjna, i o to właśnie chodziło.
O zachowanie dystansu.
Miała dwadzieścia dwa lata i nadal mieszkała w ogromnej willi z rodzicami. Szczerze mówiąc, nie miała żadnego powodu, żeby się stąd wyprowadzać. Do dyspozycji dostała całe drugie piętro, na którym znajdowała się nie tylko jej sypialnia z salonem łazienkowym, lecz także wielka garderoba i prywatna siłownia. Mia czuła się tu swobodnie, a obecność rodziców w niczym jej nie przeszkadzała. Dopiero dziś po raz pierwszy odczuła, że może lepiej byłoby mieszkać samej i również samej podejmować wszelkie decyzje. Problem polegał na tym, że i tak pozostawałaby na utrzymaniu rodziców. Kiedy zdała maturę, pomyślała, że zapisze się na studia, jednak dość szybko doszła do wniosku, że nie ma ochoty na dalszą naukę. Ojciec zaproponował jej pracę w firmie, ale to również szybko jej się znudziło, chociaż była całkiem dobra, jeśli chodziło o finanse, ekonomię i zarządzanie. Tyle że na razie wolała żyć beztrosko i bez żadnych zobowiązań. Nie robiła nic poza miłym spędzaniem czasu. Teraz dotarło do niej, że to był jednak błąd. Zdecydowanie powinna być niezależna i stanowić sama o sobie. Być może wtedy nikt nie decydowałby za nią, za kogo ma wyjść za mąż!
Upięła jasne długie włosy w kok, założyła maleńkie diamentowe kolczyki w kształcie prostopadłościanów oraz złoty łańcuszek z pasującym wisiorkiem. Przejrzała się w lustrze i doszła do wniosku, że wygląda po prostu dobrze. Drogo, klasycznie i bardzo elegancko. Spodoba się zarówno matce, jak i Alexandrowi, no, chyba że facet woli stylizację na wyzywającą dziwkę. Z milionerami nigdy nic nie wiadomo. Nawet takimi, których zna się od małego.
Kiedy zeszła na dół, Alexander właśnie witał się z jej rodzicami. Przyjrzała mu się ukradkiem. Z całą pewnością był cholernie przystojny i dobrze zbudowany. Zmienił się od ostatniego razu, kiedy go widziała. Najwyraźniej spędzał więcej czasu na siłowni i chyba korzystał z porad dobrego stylisty. Kiedy był dzieckiem, ubierał się zawsze w ciuchy firm Nike lub Puma i nosił złote adidasy. Zdecydowanie odszedł od tamtych przyzwyczajeń i zmienił styl.
Nic dziwnego, że kochało się w nim pół Berlina, a drugie pół potajemnie do niego wzdychało. Był wysoki, umięśniony, miał ciemne gęste włosy i czekoladowe oczy. Dwudniowy zarost tylko dodawał mu uroku. Ale Mia doskonale wiedziała, co kryje się za tą atrakcyjną fasadą. Arogancki typ, któremu wydawało się, że może dostać wszystko, co tylko będzie chciał. Bo taki właśnie miał kaprys. Wiele słyszała o tym, jakim jest partnerem w biznesie, i zdecydowanie nie chciałaby wejść mu w drogę. Facet zawsze stawiał na swoim.
Niedoczekanie!
– Mio, miło cię widzieć – błysnął w jej kierunku nieskazitelnym uśmiechem i podał jej małe pudełeczko. – Taki drobiazg z okazji naszej wspólnej kolacji – ukłonił się.
Przygryzła wargę. Pudełeczko może i było małe, za to jego zawartość z całą pewnością nie należała do skromnych. Naszyjnik w kształcie łezki, z całkiem okazałym brylantem. Oczywiście od Cartiera.
Skinęła głową i spróbowała miło się uśmiechnąć, choć przyszło jej to z dużym trudem.
– Pięknie wyglądasz – dodał jeszcze Alexander i dotknął jej pleców.
Wzdrygnęła się. Jego gest był zdecydowanie zbyt natarczywy i zanadto śmiały. Zupełnie jakby już do niego należała. Podczas kolacji trudno było jej cokolwiek przełknąć. Alexander zachowywał się tak, jakby już byli parą, co kompletnie wytrącało ją z równowagi. Mówił do niej „kochanie” i „moja piękna”, a Mia zupełnie nie wiedziała, jak na to zareagować. Najchętniej wstałaby od stołu i uciekła do siebie na górę, ale tego właśnie zrobić nie mogła.
_O co w tym wszystkim chodzi?_, zachodziła w głowę. Matka była zaskakująco wylewna i co chwila przymilnie się uśmiechała, a ojciec cały czas podkreślał, że czego Alexander się nie dotknie, przemienia się w złoto.
W końcu nie wytrzymała, wstała od stołu i przeprosiła wszystkich.
– Zaraz wracam – zmusiła się do uśmiechu i czym prędzej pobiegła w stronę łazienki. Musiała chociaż przez moment pobyć sama.
Kiedy rozległo się pukanie do drzwi, zacisnęła pięści.
– Mamo, odejdź proszę. Chyba mam prawo do chwili intymności?
– To nie matka, to ja – usłyszała cichy głos ojca.
Otworzyła drzwi i wpuściła go do środka.
Stephan Sydow był wysokim mężczyzną, chociaż teraz wydawał się Mii jakiś mały i zagubiony. Chyba nigdy nie widziała go w takim stanie. Nie uśmiechał się, tylko patrzył na nią jakoś smutno.
– Tato, co jest? – zaniepokoiła się.
Ojciec ciężko westchnął, a potem oparł się o ścianę i splótł dłonie na brzuchu.
– Mio, muszę ci o czymś powiedzieć… Wiem, że nie podoba ci się pomysł poślubienia Alexa, chociaż to dobry i pracowity chłopak – zaczął powoli.
_I straszny buc_, pomyślała Mia, ale nie odezwała się słowem.
– Ten pomysł, żeby was ze sobą zeswatać… wiem, że wydaje ci się idiotyczny i staroświecki. Problem polega jednak na tym, że potrzebujemy jego pomocy.
– Słucham? – zdumiała się Mia.
Ojciec spuścił głowę.
– W ostatnich miesiącach straciłem grube miliony. Trafiłem na inwestora oszusta i, niestety, dałem się podejść jak dziecko. Sam nie wiem, jak to się stało, ale dzisiaj firma ma długi.
Mia słuchała tego z osłupieniem. Ojciec nigdy na nic się nie skarżył, nie podejrzewała nawet, że mogło być aż tak źle. Tylko jaki to miało związek z nią i Alexandrem… Czyżby?
– Tato, rozumiem, że to ma być transakcja wiązana? – aż zasłoniła usta ręką. – Alexander wam pomoże, pod warunkiem że zgodzę się zostać jego żoną?
Ojciec spuścił głowę.
– Nie wierzę… Przecież to wygląda tak, jakbyście chcieli mnie sprzedać! – krzyknęła.
Ojciec dotknął jej ramienia.
– Chyba faktycznie to cholernie głupi pomysł, Mio. Matka próbowała mnie przekonać, że przecież znacie się z Alexem od dawna i z całą pewnością przypadniecie sobie do gustu. W końcu jako dzieci kąpaliście się w jednym basenie. Ale teraz widzę, że ty wcale tego nie chcesz. Posłuchaj, absolutnie nie mam zamiaru cię do niczego zmuszać. Zapomnij o tej rozmowie, a ja sobie z całą pewnością jakoś poradzę – dodał, próbując się uśmiechnąć, choć słabo mu to wyszło.
Kiedy wrócili do stołu, Alexander spojrzał na nią pytająco.
– Zapewne wiesz, w jakim celu się tu spotkaliśmy, prawda? – puścił do niej oko.
Nie zareagowała. Nałożyła na talerz zimny już kawałek mięsa i udała, że jest całkowicie pochłonięta jedzeniem.
Ojciec odchrząknął i zwrócił się do Alexandra.
– Wiesz, mój drogi, to chyba nie był najlepszy pomysł. O takich sprawach Mia powinna decydować sama, a ja nie mam żadnego prawa, żeby ją do czegokolwiek zmuszać. Przepraszam cię, to wszystko było po prostu nieprzemyślane.
Kornelia Sydow zacisnęła usta. Widać było, że chce coś powiedzieć i siłą woli się powstrzymuje. Alexander z kolei zmrużył oczy i położył rękę na dłoni Mii. Próbowała się wyrwać, jednak był od niej silniejszy.
– Ale ja nie odpuszczę. Kiedy postanawiam, że coś zdobędę, to tak właśnie się dzieje. Mia znajduje się na pierwszym miejscu mojej listy priorytetów. Chciałbym, żeby została moją żoną, i zrobię wszystko, żeby tak właśnie się stało.
– Nie mogę jej do niczego zmusić – powtórzył Stephan Sydow, marszcząc czoło.
– Oczywiście, że nie – roześmiał się Alexander. – Nikt nie ma takiego zamiaru. Po prostu zrobię wszystko, żeby to była wyłącznie decyzja Mii. Co ty na to, księżniczko?
Mia popatrzyła mu prosto w oczy, a potem spokojnie włożyła do ust kolejny kęs mięsa i zaczęła go przeżuwać. Ta kolacja zdecydowanie nie należała do udanych. Ale przynajmniej ojciec stał po jej stronie.SPOTKANIE
Następnego dnia obudziła się z ogromnym bólem głowy. Cała ta sytuacja wydawała jej się niesmaczna i zdecydowanie mało romantyczna. Nie tak wyobrażała sobie przyszłego narzeczonego i ewentualne rozmowy o ślubie. Zawsze wydawało jej się, że przede wszystkim trzeba się w kimś zakochać, spróbować wspólnego życia, a potem decydować, co dalej. Rozumiała, że ojciec wpadł w kłopoty finansowe, nie rozumiała jednak, dlaczego to ona miała być kluczem do ich rozwiązania. Chyba istnieją inne metody niż wpychanie córki w łapy jakiegoś faceta, nawet jeśli jest przystojny i bogatszy od diabła. Dobrze, że ojciec w porę to zrozumiał.
Znacznie gorzej było z matką.
Kiedy Mia zeszła do salonu na śniadanie, Kornelia Sydow posłała jej zniesmaczone spojrzenie na dzień dobry.
– Rozumiem, że cię zawiodłam? – spytała obojętnym głosem Mia.
Matka sięgnęła po grzankę i konfiturę z gorzkich pomarańczy.
– Pragnę ci tylko uświadomić, że miłość to nie są wyłącznie motyle w brzuchu i nieprzespane noce. To również rachunki do zapłacenia oraz wewnętrzny spokój. A ten wbrew temu, co się mówi, dają przede wszystkim pieniądze. Dużo pieniędzy – odezwała się po chwili.
Mia z niedowierzaniem pokręciła głową.
– Ale chodzi ci teraz o moje bezpieczeństwo czy twoje? – spojrzała na matkę pytająco.
Kornelia Sydow nieznacznie wzruszyła ramionami.
– O jedno i drugie. Pozwól, że coś ci wyjaśnię. Życie składa się z wielu kompromisów, a naszym zadaniem jest wybrać najlepsze z nich. W tym celu jednak należy myśleć i patrzeć przyszłościowo. Co będzie dla nas najlepsze? Chwilowa przyjemność i zauroczenie kimś, kto na pierwszy rzut oka wyda nam się cudowny, czy pewna stabilizacja u boku prawdziwego mężczyzny?
– Chwila – przerwała ten wywód Mia. – Czyli prawdziwy mężczyzna to tylko ten, który posiada kapitał?
Matka parsknęła śmiechem.
– A ty myślisz, że w czasach kamienia łupanego było inaczej. Najbardziej pożądanym partnerem był ten, który potrafił przywlec do jaskini zabitego mamuta. Dzisiaj odpowiednikiem mamuta jest forsa. Bo to ona daje bezpieczeństwo.
– A ty? Wyszłaś za tatę z miłości czy z wyrachowania?
Kornelia zmrużyła oczy.
– Ja doskonale przewidziałam przyszłość. Twój ojciec bardzo mi się podobał, również dlatego, że miał smykałkę do interesów. Wiedziałam, że daleko zajdzie.
Mia pokręciła z niedowierzaniem głową.
– Czyli jednak kalkulacja. Problem polega na tym, że Alexander nie podoba mi się ani trochę. Nie lubię go. Jest arogancki, władczy i zbyt pewny siebie.
– Ale za tobą szaleje.
Mia wybuchnęła śmiechem.
– Nie, mamo. On po prostu sobie mnie upatrzył i doszedł do wniosku, że będę ładnie wyglądać u jego boku. A ponieważ doskonale zdaje sobie sprawę, że nie mdleję na jego widok, zaproponował wam układ. Gdyby naprawdę mnie kochał, pomógłby ojcu bez względu na moją odpowiedź.
Matka nie odpowiedziała, tylko w milczeniu przeżuwała grzankę.
Mia nalała kawy do filiżanki.
– Nie kocham go i bardzo wątpię, że kiedykolwiek to nastąpi. To, że znamy się od dzieciństwa, o niczym jeszcze nie świadczy. Nigdy tak naprawdę go nie lubiłam. Już jako dziecko był zarozumialcem i nosił ohydne złote buty.
Matka parsknęła śmiechem.
– To chyba nie jest żaden argument, prawda?
– Nie. Po prostu próbuję ci uświadomić, że swatanie mnie z nim jest jednym wielkim nieporozumieniem.
Kornelia Sydow wzięła głęboki oddech.
– Nie dla nas – odpowiedziała po chwili. – Nie dla nas.
*
Mia postanowiła wybrać się na lunch do miasta. Nie miała ochoty zostawać w domu i co chwila napotykać znaczące spojrzenie matki. To było jakieś kuriozum – dyskutować o ślubie z facetem, który był jej całkowicie obojętny. Dobrze chociaż, że ojciec ją rozumiał i więcej do tego tematu nie wrócił.
Mia narzuciła na siebie jasnoliliowy płaszczyk Gucci i z przyjemnością wsunęła na stopy szpilki w identycznym kolorze. Wychodząc za Alexandra, mogłaby zapewne niemal codziennie buszować w luksusowych butikach i jadać lunch w najdroższych restauracjach, tyle że pewnie szybko by jej się to znudziło. Już teraz coraz częściej myślała o tym, żeby znaleźć sobie jakieś zajęcie. Może to idealna okazja, żeby przyjrzeć się rodzinnej firmie i jakoś pomóc ojcu? Co prawda mówił o utracie milionów, ale przecież nie może być aż tak źle? W końcu na pewno był ubezpieczony. Wyszła z domu i wsiadła do sportowego mini coopera, którym jeździła zawsze, kiedy wybierała się do centrum Berlina. Przynajmniej był mały i można nim było bez problemów wszędzie parkować. Lunch postanowiła zjeść w Christopher’s, który w ubiegłym roku otrzymał talerz Michelina. Serwowali tam najlepszą cielęcinę i mieli wybór win z całego świata. Poza tym było to idealne miejsce, w którym sporo osób jadło w samotności i nikt się temu nie dziwił. Człowiek czuł się tam swobodnie, a kelnerzy byli wyjątkowo dyskretni. Restauracja miała przyjemny wystrój, dużo drewna i industrialnych mebli, do tego ciekawe obrazy i piękne, designerskie lampy. Mia lubiła tam przychodzić
Jednak tym razem, kiedy usiadła i zaczęła przeglądać menu, nagle poczuła, że ktoś stoi za jej plecami. Nie zdążyła się jednak odwrócić, bo Alexander właśnie siadał na krześle, dokładnie naprzeciwko niej. Było to tak niespodziewane i na swój sposób bezczelne, że początkowo straciła całą pewność siebie.
– Po pierwsze, chciałabym zjeść lunch sama, a po drugie – co ty tutaj robisz? – odezwała się po chwili dość chłodnym tonem.
Naprawdę nie miała ochoty na niczyje towarzystwo, a już zwłaszcza Alexandra Boscha. Wystarczyło jej, że widzieli się wczoraj. Poza tym nie lubiła być w ten sposób zaskakiwana.
– Załóżmy, że cię śledzę – roześmiał się. Był dzisiaj ubrany w popielaty sweter od Armaniego i luźniejsze czarne spodnie tej samej marki. Na przegubie lewej ręki połyskiwał złoty rolex. Owszem, wyglądał dobrze. Tylko co z tego?
Mia zmrużyła oczy.
– Po co? – spytała spokojnie, choć wewnątrz wszystko się w niej gotowało.
– Chciałbym wiedzieć, co lubi jeść moja przyszła żona.
Zastygła, a potem poczuła, jak na jej policzki wkrada się rumieniec. Nagle zrobiło jej się gorąco.
– Zapomnij – syknęła.
– Nie ma takiej opcji.
Mia zacisnęła pięści. Ten człowiek coraz bardziej działał jej na nerwy i spowodował, że całkowicie straciła apetyt. Co za tupet!
– Słuchaj, wiem, że zazwyczaj dostajesz to, czego chcesz, ale tym razem trafiłeś pod zły adres. Nie jestem zainteresowana ani ślubem, ani tobą. Naprawdę nie dociera do ciebie odmowa?
Alexander nagle przestał się uśmiechać.
– Mnie się nie odmawia – oznajmił zimnym tonem. Po uśmiechu na jego twarzy nie zostało nawet śladu. Był teraz sobą – apodyktycznym, rozgniewanym facetem, któremu ktoś nie chciał czegoś dać.
Mia sięgnęła po kieliszek z wodą i upiła mały łyk. Musiała się uspokoić, w przeciwnym razie zaczęłaby krzyczeć. A przecież nie będzie robić z siebie histeryczki tylko dlatego, że ktoś dosiadł się do jej stolika.
– Będziesz musiał pogodzić się z tym, że ja nie jestem na sprzedaż. Nie wiem, co obiecali ci moi rodzice i jaka jest sytuacja finansowa naszej firmy, ale z całą pewnością nie będę kartą przetargową. Z tego co wiem, kocha się w tobie połowa Berlina, więc wybierz sobie kogoś z tej grupy. Mogę nawet wpaść na wasz ślub.
Alexander przyglądał się jej przez chwilę w milczeniu. Miał zaciśnięte zęby i stalowe spojrzenie. Gdyby Mia go nie znała, mogłaby się nawet wystraszyć.
– Zostaniesz moją żoną – powtórzył cichym tonem.
– Nie.
– Proponuję, żebyśmy na razie zmienili temat. Najwyraźniej masz dzisiaj gorszy dzień.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki