-
W empik go
Jego gorące lato – pojętna studentka - ebook
Jego gorące lato – pojętna studentka - ebook
Żona i córka profesora opuszczają miasto i wyjeżdżają na wieś, a on zostaje sam. Na swoich warsztatach z malarstwa poznaje tajemniczą dziewczynę. Czy ich drogi się połączą? Luźna kontynuacja opowiadania „Bardzo upalne lato".
| Kategoria: | Erotyka |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-87-280-1876-7 |
| Rozmiar pliku: | 227 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Już tęsknię – mówię i jest to prawda. Lubię, gdy jest obok. Płomień jej włosów rozświetla mi dni i ogrzewa noce. To od burzy jej rudych loków wszystko się zaczęło. Ale to dla jej uśmiechu i ciepła, jakie miała w sobie, skończyło się moje pierwsze małżeństwo. W tym zamierzałem trwać po wieki wieków.
– Ja też. – Przylega do mnie całym ciałem, wciska się we mnie, wpasowuje, jakby sprawdzała, czy nadal jesteśmy idealnie dopasowani. Jej piersi wgniatają się w moją klatkę piersiową. – Ale przecież będziesz przyjeżdżał – stwierdza, a może pyta, upewnia się, lekko przekrzywia głowę i czeka. Na coś czeka. Więc staram się jej to dać. Najpierw nachylam się do jej pełnych ust i wpijam się w nie swoimi. Smakuje malinami, które jeszcze przed chwilą wyjadała z porcelanowej miseczki w kuchni. Przygryzam jej wargę, bardziej czuję niż słyszę, jak mruczy. Zupełnie jak kot – niezależnie od siebie włącza mały traktorek zadowolenia. Odrywam się w końcu od tej słodyczy, oblizuję usta i uśmiecham najszerzej, jak potrafię, a tym uśmiechem staram się pokazać jej, że będę do niej przyjeżdżał najczęściej, jak się da.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
– Ja też. – Przylega do mnie całym ciałem, wciska się we mnie, wpasowuje, jakby sprawdzała, czy nadal jesteśmy idealnie dopasowani. Jej piersi wgniatają się w moją klatkę piersiową. – Ale przecież będziesz przyjeżdżał – stwierdza, a może pyta, upewnia się, lekko przekrzywia głowę i czeka. Na coś czeka. Więc staram się jej to dać. Najpierw nachylam się do jej pełnych ust i wpijam się w nie swoimi. Smakuje malinami, które jeszcze przed chwilą wyjadała z porcelanowej miseczki w kuchni. Przygryzam jej wargę, bardziej czuję niż słyszę, jak mruczy. Zupełnie jak kot – niezależnie od siebie włącza mały traktorek zadowolenia. Odrywam się w końcu od tej słodyczy, oblizuję usta i uśmiecham najszerzej, jak potrafię, a tym uśmiechem staram się pokazać jej, że będę do niej przyjeżdżał najczęściej, jak się da.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
więcej..