- promocja
Jesteś moim pragnieniem. Holly - ebook
Jesteś moim pragnieniem. Holly - ebook
Płomienny romans, słoneczne Bari, luksusowy dom mody
Wyjazd do Włoch miał być dla Holly szansą na zrobienie kariery modelki. Na miejscu postanawia jednak wrócić do swojej dawnej pasji - projektowania ubrań.
Dzięki pomocy szefa, Sergia Carlucci udaje się jej wypuścić własną kolekcję. Szaleńczo zakochany mężczyzna zrobiłby dla Holly wszystko, ale ona po ostatnim nieudanym związku boi się zaangażować w nową relację. Chociaż coraz trudniej przychodzi jej odpychanie atrakcyjnego szefa.
Zarówno Holly, jak i Sergio mają swoje tajemnice. To tylko kwestia czasu, kiedy wyjdą one na jaw. Dodatkowo pewne wydarzenie wywróci do góry nogami życie tych dwojga.
Czy ktoś lub coś będzie w stanie zniszczyć ich miłość?
Kategoria: | Erotyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 9788383171401 |
Rozmiar pliku: | 2,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
HOLLY
Bari. Piękne słoneczne Bari. Byłam tu już od siedmiu miesięcy i mogłam szczerze powiedzieć, że kocham to miasto. Właściwie kocham chyba całe Włochy, bo zwiedziłam sporą ich część. Właśnie tak. Sergio postanowił, że sprawi, iż zakocham się w jego w kraju, a potem może poczuję coś i do niego, dlatego swoją przygodę we Włoszech rozpoczęłam od wycieczki. Nie było nawet mowy o sprzeciwie, Sergio wszystko zaplanował. W ciągu tego miesiąca wydał na nas chyba tyle pieniędzy, ile ja byłam w stanie zarobić przez całe życie. Trochę niezręcznie się z tym czułam, ale w tej kwestii nie akceptował słowa „nie”. Swoją podróż zaczęliśmy od północy Włoch. Najpierw pojechaliśmy do Manfredoni, gdzie Sergio się urodził. To niewielka miejscowość położona nad Adriatykiem. Sergio pokazał mi dzielnicę, w której mieszkał. Niestety, jego rodzinny dom został przed laty wyburzony. Następnym naszym przystankiem była Pescara. Niesamowite turystyczne miasteczko, które mnie wprost urzekło. Zwiedzieliśmy dwa naturalne rezerwaty, pałac Fattiboni, dom poety Gabriela d’Annunzia, no i oczywiście nie mogliśmy sobie odmówić relaksu na piaszczystych plażach. A potem było San Marino. Nie wiedziałam, że na ziemi może być raj, dopóki tam nie trafiłam. Nawet jeśli kiedyś Sergio mnie zwolni, to i tak będę mieszkać na stałe we Włoszech. San Marino było dosyć ciekawe. Małe miasto-państwo ze wszystkich stron otoczone Włochami. Punkty obowiązkowe naszej wyprawy to, oczywiście, serce miasta, czyli piazza della Liberta, z której roztaczał się wspaniały widok na okolicę, mury obronne i trzy wieże, muzea, w tym Muzeum Figur Woskowych, Filatelistyczne, Tortur oraz Broni, a także przejażdżka kolejką linową pod koniec drugiego dnia pobytu.
Następnie trafiliśmy do Bolonii i odwiedziliśmy ciotkę Sergia, Eleonorę. Cieszyłam się, że mogłam ją poznać, bo poza nią Sergio nie miał już rodziny. Okazała się fantastyczną, ciepłą i serdeczną kobietą. Nie chciała nas wypuścić i zaprosiła do siebie na dłuższy urlop.
Wenecja... Chyba musiałabym się kilkakrotnie sklonować, aby wszystko zobaczyć – bez tego życia mi braknie. Miasto miało w sobie to coś. Nie byłam w stanie odpuścić sobie Canal Grande i namówiłam Sergia na kilka przejażdżek gondolą. Boże, nawet nie wyobrażacie sobie, jakie to romantyczne. Ja w sumie też tego sobie nie wyobrażałam, dopóki Sergio właśnie w gondoli nie wyznał mi miłości. Był dosyć specyficzny. Otwarty i bezpośredni, ale też cierpliwy. Powiedział mi wtedy, że już trochę w życiu przeszedł, pewne doświadczenia go zmieniły i postanowił zwolnić tempo. Mówił też o uczuciach. Że gdy nie jest ich pewny, to ich nie wyznaje, nie rzuca słów na wiatr. Lubiłam go, nawet uwielbiałam, zasługiwał na wszystko, co najlepsze, bo był świetnym facetem, ale obawiałam się, że go zranię. On wiedział, ile dla mnie znaczy, ale czy kiedyś poczuję do niego coś więcej? Tego nie mogłam mu obiecać. Nauczyłam się blokować głębsze uczucia, takie jak miłość. Nie wiedziałam, czy po moim nieudanym związku z Glennem potrafię jeszcze kochać. Nie chciałam tego sprawdzać na Sergiu, bo jeśli się okaże, że prócz sympatii nie poczuję nic więcej, to złamię mu serce, a tego bym sobie nie wybaczyła. On na to nie zasługiwał. Problem jednak stanowiło to, że Sergio mnie pociągał, podobał mi się, ale nie potrafiłabym go potraktować jak faceta na jedną noc. Nie jego. Nie spotykałam się z nikim innym, bo wiedziałam, że Sergio byłby zazdrosny. Niby nic nas nie łączyło, jednak nie chciałam go w ten sposób ranić. Niestety, widziałam też, że sprawiam mu przykrość, bo nie dawałam nadziei na związek, dlatego dobrze by było, gdyby zrozumiał, że między nami nic więcej nie będzie. Jednak gdy pierwszy raz pocałował mnie w tej gondoli... Zrzuciliśmy winę na alkohol, chociaż wcale dużo nie wypiliśmy.
– I jak ci się podoba? – pyta mnie i nieznacznie się przysuwa.
– Tu jest bajecznie – odpowiadam z uśmiechem. – Mogłabym tu zamieszkać.
– W tej gondoli?
– Może być i w gondoli.
– To zgłaszam się na twojego osobistego gondoliera. – Śmieje się.
– Tylko wiesz, na razie jestem bezrobotna, nie miałabym jak ci zapłacić – mówię, po czym upijam łyk wina i odstawiam lampkę.
– Myślę, że byśmy się dogadali. – Spogląda na mnie.
– Tak? – Nie odrywam od niego spojrzenia.
– Wystarczy mi to – mówi tajemniczo.
Niespodziewanie Sergio ujmuje moją twarz w dłonie i czule całuje mnie w usta. W pierwszej chwili jestem mocno zaskoczona, ale pocałunek jest tak przyjemny, że go odwzajemniam. Sunę delikatnie palcami po jego twarzy, wyczuwając kilkudniowy zarost. Moje serce zdecydowanie za szybko bije i jest mi tak gorąco, że aż cała płonę. Nie, to sprawka tego pysznego wina albo... Sergia.
Gdy mężczyzna przysuwa się do mnie, w jego kieszeni rozbrzmiewa dźwięk telefonu.
– Cholerne telefony – syczy skrzywiony.
– Odbierz, to pewnie coś ważnego – mówię.
– Holly, ten pocałunek...
– To wino nieźle działa – sugeruję.
– Ta... tak, tak. Wino – przytakuje.
– Odbierz – przypominam mu o telefonie.
No właśnie. Było trochę niezręcznie, a ja pierwszy raz czułam się jakoś inaczej przy facecie. Nigdy żadnemu nie okazywałam większych uczuć. Zresztą od mojego rozstania z Glennem nie byłam w stałym związku. Facetów, seks traktowałam jak jednorazową zabawę. Do nikogo się nie przywiązywałam. Z Sergiem jednak było inaczej. Nie wiedział, co mnie spotkało, nie wiedział, jaki ból przeżyłam, i chciałam by tak na razie zostało. Był moim przyjacielem, ufałam mu, ale nie chciałam go tym obarczać, bo on dałby mi gwiazdkę z nieba, byle bym lepiej się poczuła.
W Wenecji spędziliśmy cały tydzień, po czym wyruszyliśmy do Werony, a potem do Mediolanu, zatrzymaliśmy się też w Turynie i dotarliśmy do Florencji. Powinnam już się przyzwyczaić do tłumów, ale pod tym względem Florencja przebiła wszystko, zwłaszcza że trafiliśmy tam w weekend.
Po Florencji był, oczywiście, cudowny Rzym. Tam też zatrzymaliśmy się na kilka dni, ale nie obejrzeliśmy nawet połowy atrakcji. Powoli zaczynaliśmy czuć znużenie tą wycieczką. Była super i zapewniła naprawdę niesamowite przeżycia, ale praktycznie cały czas podróżowaliśmy. Wieczorami po prostu padaliśmy ze zmęczenia. W Rzymie zwiedziliśmy Koloseum, Panteon, zamek Świętego Anioła, bazylikę Matki Bożej Większej i plac Wenecki.
Z Rzymu udaliśmy się do Pompejów. To miejsca trzeba samemu zobaczyć, nie da się go opisać. Stanowisko archeologiczne obejmuje pozostałości antycznych świątyń, domów, łaźni, w których zachwycają freski i mozaiki. O tragedii, jaka wydarzyła się w tym mieście przed wiekami, świadczą odlewy ciał ludzi, którzy wówczas zginęli. Ogromne wrażenie wywarł na mnie amfiteatr. A widok na Wezuwiusz... Już gdy jechaliśmy z Rzymu, mogliśmy podziwiać tego kolosa.
Z Pompejów ruszyliśmy do Neapolu. Zostawiliśmy tam samochód, wsiedliśmy w samolot i polecieliśmy do Katanii. To było chyba największe zaskoczenie. Na miejscu wylądowaliśmy o dziewiątej rano, a do Neapolu wróciliśmy o północy. Dzień w Katanii zdecydowanie zaliczyłam do bardzo udanych. Zwiedziliśmy termy rzymskie, plac Katedralny, zamek Ursino i ogrody Belliniego. Oczywiście, zahaczyliśmy o najpopularniejszą restaurację Pasticceria Savia i skosztowaliśmy przepysznych lokalnych przysmaków.
Następnego dnia po południu pojechaliśmy do Bari. Dotarliśmy koło szóstej, zjedliśmy jeszcze razem kolację, po czym Sergio odwiózł mnie do domu. Obudziłam się dopiero w południe następnego dnia. To był niesamowity miesiąc. Czułam ogromną wdzięczność wobec Sergia za to, że pokazał mi swój kraj. Zresztą nie tylko za to. Dał mi pracę, dach nad głową i mogłam na niego liczyć w każdej sytuacji. Z domem to nawet przesadził. Mieszkałam w jednej z mniejszych willi Sergia – dla mnie i tak była za duża. Na dole miałam salon z kominkiem, niesamowicie wygodną sporą sofą, na której często spałam, z wyjściem na werandę, kuchnię połączoną z jadalnią i przestronną łazienkę, a na poddaszu dwie sypialnie i toaletę. Uwielbiałam jadać śniadania na werandzie. Sergio czasem wpadał wieczorem na lampkę wina.
Pokochałam Włochy, jednak tęskniłam też za Miami. Kontakt z moim przyjacielem, Stefanem nieco osłabł, stało się też to, co wydawało się niemożliwe. Moja przyjaciółka Alishia totalnie się zakochała i wyjechała z ukochanym do Sydney. Rozmawiałyśmy przez telefon, jednak nie było to już to samo co wcześniej. Planowałyśmy spotkać się w czerwcu, gdy przylecę na ślub Honey. Strasznie za nią tęskniłam i chciałam się z nią zobaczyć.
Gdy nanosiłam ostatnie poprawki na projekt, rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. To był Sergio. Miał przyjść koło południa, ale coś go zatrzymało w firmie.
– Cześć, Holly – przywitał się ze mną, wchodząc do środka.
– Hej. W pracy wszystko okej? – zapytałam, bo odniosłam wrażenie, że coś się stało.
– Tak, tak – przytaknął zamyślony. – Giulia się rozchorowała, a Ilina i Eva są na urlopie. Nawet jak je ściągnę, to będą zmęczone po podróży – wyjaśnił.
Nie bardzo wiedziałam, o co chodzi.
– Sergio, rozumiem, ale o co właściwie ci chodzi?
– Giulia miała jutro jechać z ekipą na zdjęcia do Catanzaro – wytłumaczył.
– Ach... Słuchaj, to może ja za nią pojadę? – zaproponowałam.
– To prawie cztery godziny jazdy.
– Sergio. – Przewróciłam oczami. – Zaliczyłam wycieczkę prawie po całym kraju. Cztery godziny nie są mi straszne. A tak w ogóle gdzie to jest?
– Bardziej na południe.
– O widzisz! – Uśmiechnęłam się. – Na południu jeszcze nie byłam.
Sergio spojrzał na mnie i potrząsnął głową. Od kilku tygodni coraz mniej pracowałam jako modelka. Moim marzeniem zawsze było projektowanie i Sergio mi to umożliwił, z czego się niezmiernie cieszyłam. Miałam swoje biuro i nawet asystentkę, Daniellę. Dziewczyna pracowała u Sergia dwa lata, bardzo dobrze się z nią dogadywałam i nawet się z nią zaprzyjaźniłam. Zdarzyło mi się raz zastąpić modelkę, ale Sergio nie był zbyt zadowolony, bo pozowałam z innym facetem. Zaczęła mnie denerwować ta jego zazdrość, przecież nie byliśmy parą. Tłumaczył to tym, że się o mnie martwi. Czasem zachowywał się jak nadopiekuńczy starszy brat, a czasem jak zazdrosny kochanek.
– Dobra, to jedziemy razem – powiedział po chwili.
– Razem? Znowu będziesz mnie pilnował? – prychnęłam.
– Holly! – syknął. – Jadę i koniec tematu.
– Ach, czyli jadą też Alessio, Luca i Dario – stwierdziłam. Dostrzegłam, że Sergio szczególnie zareagował na imię tego ostatniego.
Powtarzam, Sergio to zazdrośnik. Szczególnie był zazdrosny o Daria, z którym kilka razy się spotkałam. Nie nazywałam tego randkami, bo ja nie randkuję. Byłam z nim w kinie ze trzy razy i parę razy na spacerze. Nic poza tym. Sergio więcej sobie dopowiadał, niż w rzeczywistości się wydarzyło. Dario był o dwa lata starszy ode mnie i Sergio, oczywiście, miał swoją teorię na ten temat. A mnie z Dariem nic nie łączyło. Nie spałam z nim, choć był naprawdę przystojny, a od Danielli się dowiedziałam, że mu się podobam.
– Jadą – oznajmił, a ja splotłam dłonie na piersiach. – A ja jadę jako wasz szef.
– Ależ oczywiście, szefie – zadrwiłam z niego.
– Holly. – Podniósł na mnie wzrok. – Nie prowokuj mnie.
– Wiesz co, Sergio...
– Okej. – Uniósł dłonie w geście kapitulacji. – Dajmy już z tym spokój.
– To zapraszam na kawę.
– Chętnie. – Lekko się uśmiechnął.
Poszłam do kuchni, cały czas słuchając Sergia.
– Holly, a może zjedlibyśmy razem kolację? – zaproponował.
– Muszę dokończyć jeszcze jeden projekt – odpowiedziałam, odwracając się do niego.
– To może w przyszły weekend pojechalibyśmy do parku Alta Murgia? – zapytał. – To niedaleko i jestem pewien, że ci się spodoba – zachęcał.
– To musisz pogadać z moim szefem, bo mnie nieźle zawalił robotą – odparłam poważnie, ale po chwili lekko się uśmiechnęłam.
– Aż taki dupek z niego? – Sergio podszedł nieco bliżej, oparł się o szafkę i splótł ręce na piersi, cały czas na mnie patrząc.
– Tego bym nie powiedziała – odpowiedziałam, nastawiłam ekspres i wyjęłam filiżanki. – Jest raczej... – Urwałam, rozmyślając o nim.
Mężczyzna nie odrywał ode mnie wzroku, a na jego ustach pojawił się tajemniczy uśmiech. Czekał niecierpliwie. Obawiałam się, że nie na to, co chciałam powiedzieć. Wiedziałam, że on o tym nie mówił, nie nalegał, ale czekał, aż dam mu szansę. Powiedział, że nawet jeśli wyjdzie z tego ze złamanym sercem, to i tak będzie szczęśliwy, bo choć przez parę chwil będzie ze mną. Honey stwierdziła, że to prawdziwy dowód miłości, ale ja bałam się głośno to potwierdzić.
– Jaki jest, Holly? – dopytał.
– Jest wymagający, ale jest najlepszym szefem, jakiego do tej pory miałam – wyznałam.
– To dobrze, że tak sądzisz, bo ten szef jest bardzo zadowolony z waszej współpracy i ma nadzieję, że będzie trwała bardzo długo – dodał. Chciał coś jeszcze dopowiedzieć, ale rozbrzmiał dźwięk jego komórki. Wyciągnął telefon i z lekkim niezadowoleniem zerknął na wyświetlacz. – To Solares, będzie marudził.
– Powiedz mu, że mam te projekty dla jego żony.
– Już je zrobiłaś? – zapytał zaskoczony.
– Dziś skończyłam ostatni – przytaknęłam.
– Jesteś niesamowita, Holly! – Sergio z radości pocałował mnie we włosy, po czym odebrał połączenie.
Tak, pan Solares to wyjątkowo trudny klient. Prowadził sieć ekskluzywnych butików Del Sol, do których ofertujemy nasze ubrania. Mężczyzna był przyjacielem dziadka Sergia i niekiedy wymagał od nas rzeczy niemalże niemożliwych. Mimo to lubiłam tę pracę. Teraz już wiedziałam, że to właśnie jest moje miejsce.
Wieczorem zadzwoniłam do siostry. Zazwyczaj rozmawiałyśmy w weekendy. W tygodniu obie pracowałyśmy, a do tego dochodziła różnica czasu, więc umawiałyśmy na weekendy. Tym razem jednak Honey przysłała esemesa, że ma niespodziankę, i nie mogłam się doczekać. Włączyłam laptopa i zadzwoniłam do Honey.
– Hej, siostra – odebrała z uśmiechem.
– Hej! Obcięłaś włosy? – Spojrzałam na nią z zaskoczeniem.
– No, trochę skróciłam, a Nickowi bardzo się podoba ta fryzura.
– Wyglądasz ekstra! A teraz mów, co to za niespodzianka. – Niecierpliwiłam się.
– Och ty, chciałam wspólnie z Nickiem ci o tym powiedzieć.
– Oj mów, będę udawała, że nic nie wiem.
– Jasne – prychnęła. – Pamiętasz zamkową restaurację, w której mama i tata wzięli ślub?
– Oczywiście, że pamiętam.
– Wyobraź sobie... – uśmiechnęła się tajemniczo – ...że właśnie tam się pobierzemy! Nie mam pojęcia, jak Nick to załatwił, ale się udało.
– Wow! To super! Tylko błagam, niech to nie będzie ten weekend – zachichotałam.
– Spokojnie, masz jeszcze trochę czasu – uspokoiła mnie. – Ślub dopiero za pięć tygodni, siódmego maja.
– Dopiero za pięć tygodni? To już za pięć tygodni! – Potrząsnęłam głową z niedowierzaniem. – Jak wy to wszystko zorganizujecie? Twoja suknia nie jest jeszcze gotowa. Honey, to niemożliwe.
Honey i Nick mieli wziąć ślub w czerwcu. Trochę go przyspieszyli. Nie byłoby problemu, gdyby nie to, że nie oddałam jeszcze projektu do szycia, bo zaplanowałam kilka poprawek. Krawcowa mnie zamorduje.
– Holly, proszę cię. – Moja siostra splotła palce i spojrzała na mnie błagalnie. – Wiesz, jak bardzo mi zależy na ceremonii w tym miejscu. Właściciele planują generalny remont restauracji i zamku już nie będzie. Proszę cię.
– Wiesz, że gdybyś nie była moją siostrą, to bym cię odprawiła z kwitkiem? – Przewróciłam oczami.
– Czyli zdążysz? – upewniła się.
– No jasne. Raczej nie mam wyjścia.
– Holly, normalnie jesteś najlepszą siostrą na świecie – cieszyła się.
– Wiem – przytaknęłam i się zaśmiałyśmy.
– Holly... wiesz, że twoje zaproszenie obejmuje osobę towarzyszącą – powiedziała znacząco.
– Spoko, kogoś znajdę – zażartowałam.
– Myślałam, że już znalazłaś Sergia.
– Ale ty jesteś ciekawska.
– Pewnie, że jestem. Powiedz, jak wam się układa?
– Honey, jesteśmy tylko przyjaciółmi.
– Dalej nic? – dociekała.
– Oj, Honey, nie męcz mnie. Wystarczy, że muszę się przy nim hamować, by się na niego nie rzucić – wyznałam.
– A, czyli jednak ci się podoba. – Uśmiechnęła się tajemniczo.
– Nigdy się z tym nie kryłam, przypominam. – Oczywiście, że mi się podoba i to bardzo.
– To może warto dać mu szansę? – zachęcała.
– Nie mam czasu na facetów, muszę popracować nad twoją suknią, jeśli mam zdążyć na ślub. – Zaśmiałam się.
– Dasz radę.
– Trzymaj za mnie kciuki.
Przyznaję, Honey mnie pogoniła. Nie byłam w stanie sobie wyobrazić, że idzie do ślubu w sukni stworzonej przez kogoś innego. Może udałoby mi się polecieć jakiś tydzień przed ślubem? Oczywiście, zapytam Sergia, czy wybierze się ze mną. Liczyłam na to, że się zgodzi. Zależało mi na tym. Tylko czy będzie miał czas, by lecieć wcześniej? Jutro go o to zapytam. Teraz marzyłam o prysznicu i śnie, bo pobudkę zaplanowałam na piątą.ROZDZIAŁ 2
HOLLY
Obudził mnie dźwięk telefonu. Nie, nie był to alarm, lecz sygnał przychodzącego połączenia.
Cholera jasna!
Szósta godzina.
Sergio mnie zabije. To on do mnie dzwonił, więc już sobie wyobrażałam, jaki jest wkurzony, bo miałam być gotowa piętnaście minut temu. Zerwałam się z łóżka, zastanawiając się, czy w ogóle odebrać połączenie, ale po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi.
Świetnie! On tu już jest.
Pobiegłam szybko, by go wpuścić, nie zwracając uwagi na to, że wyglądam wprost koszmarnie. Gdy otworzyłam drzwi, mężczyzna spojrzał na mnie zarówno z wkurzeniem, jak i litością.
– „Przepraszam” nie wystarczy? – Zrobiłam do niego maślane oczy.
– Ubieraj się – rzucił chłodno, mierząc mnie wzrokiem.
– Daj mi piętnaście minut i będę gotowa.
– Pięć – warknął.
– Chyba żartujesz – prychnęłam.
– Nie przeginaj.
– Sergio, muszę wziąć prysznic, ogarnąć się. Zobacz, jak ja wyglądam – oznajmiłam.
– Widzę, Holly – odparł i wsunął dłonie w kieszenie spodni, po czym przygryzł dolną wargę.
Jego wzrok powędrował na moje piersi, które ledwie okrywał cienki, prześwitujący materiał koszulki.
Cholera...
Szorty, które miałam na sobie, też wyglądały tak, jakby przy ich szyciu zabrakło materiału, ale co ja miałam poradzić na to, że wieczorem podłożyłam do kominka, a noc była wyjątkowo ciepła i normalnie się zagotowałam. Przełknęłam ślinę, gdy dostrzegłam wybrzuszenie w spodniach Sergia. To w ogóle nie pomagało w trzymaniu się na dystans i pozostawaniu tylko przyjaciółmi.
– Pięć minut mi wystarczy – powiedziałam zmieszana i popędziłam do łazienki.
Zdjęcia i tak miały być jutro, więc doprowadzę się do porządku, ale jak ja w ogóle mogłam zaspać? Miałam naszykowane wcześniej rzeczy do zabrania, więc szybko się przebrałam, umyłam zęby, pominęłam makijaż, ograniczając się do nałożenia kremu do twarzy, wzięłam kosmetyczkę i wyszłam z łazienki.
– No i widzisz, jak chcesz to potrafisz – zadrwił ze mnie.
– Daj spokój, wyglądam koszmarnie – rzuciłam i zasunęłam walizkę.
– Wyglądasz pięknie – powiedział.
Choć wciąż patrzył na mnie z politowaniem, to chyba już się tak nie wściekał.
– Nawet nie zdążyłam zrobić makijażu. – Potrząsnęłam głową.
– Wcale go nie potrzebujesz – odparł, nie spuszczając ze mnie wzroku.
– Sergio... – szepnęłam.
– Chodźmy, bo wszyscy na nas czekają – powiedział po chwili.
Wziął moją walizkę, a ja chwyciłam torebkę i wyszliśmy z domu. Gdy Sergio włożył moją walizkę do bagażnika, zadzwonił jego telefon. Odebrał, a ja weszłam do busa. Gdy chciałam zająć miejsce, zawołał mnie Dario. Usiadłam obok niego, wyobrażając sobie minę Sergia, kiedy to zobaczy.
– Ciężka noc? – zapytał Dario.
– Gadałam do późna z siostrą i zaspałam – odpowiedziałam i wcisnęłam się w fotel, bo właśnie Sergio wszedł do busa i rozglądał się za mną.
– Holly! – Szef mnie dostrzegł i popatrzył na mnie gniewnie. Co za nagła zmiana humoru!
– Jestem. – Podniosłam rękę. – I idę spać.
Sergio zacisnął usta w wąską linię, po czym schował telefon do kieszeni i usiadł tuż za kierowcą.
– Podpadłaś szefowi – skwitował Dario z lekkim śmiechem.
– Średnio trzy razy w tygodniu mu podpadam. – Skrzywiłam się. – Przywykłam. A Matilde nie jedzie? – zapytałam, bo nie zauważyłam dziewczyny.
– Zgarniemy ją po drodze.
– A, okej. Dario, wybacz, ale muszę jeszcze chwilę się przespać, bo nie przetrwam tych czterech godzin.
– Jasne, mogę posłużyć jako poduszka.
– Dobranoc. – Uśmiechnęłam się lekko, oparłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy.
Gdy się obudziłam, okazało się, że zatrzymaliśmy się na postój. Wyszłam rozprostować nogi. Nie spodziewałam się, że na zewnątrz tak wieje. Dario poszedł zapalić z chłopakami, a do mnie po chwili zbliżył się Sergio.
– Tak ci zimno? – zapytał, szybko zdjął kurtkę i mnie nią okrył.
– Dzięki – odpowiedziałam drżącym głosem. – Zostawiłam kurtkę w walizce, nie chciało mi się jej wyciągać. Sergio... – Spojrzałam na niego łagodnie. – Przepraszam.
– Oj, Holly. – Zbliżył się, by mnie objąć, a ja się wtuliłam w jego ramiona.
Jakiś czas później byliśmy już na miejscu. Zameldowaliśmy się w hotelu i godzinę później wybraliśmy się na obiad. W Catanzaro było raczej chłodno i zapowiadało się na deszcz. Ciekawe, jak uda nam się zrobić zdjęcia, pomyślałam.
– Tę pogodę to chyba Holly na nas sprowadziła. – Śmiała się ze mnie Matilde.
– A co ja mam wspólnego z pogodą? – zapytałam i owinęłam się mocniej kardiganem.
– Rozchmurz się, bo non stop będzie lało – prychnęła.
– Daj mi spokój – odpowiedziałam zmęczonym głosem. – Jestem wyczerpana i niewyspana.
– No tak, zapomniałaś, jak wygląda praca modelki – powiedziała z wyrzutem.
No właśnie, ja i Matilde nie przepadałyśmy za sobą. Według niej miałam jakieś specjalne względy u Sergia i z tego powodu postanowiła się mnie uczepić. Owszem, nie ukrywałam tego, że jestem z nim dosyć blisko, ale wszyscy wiedzieli, jak to wygląda między nami, a resztę sobie dopowiadali, żeby mieć o czym gadać.
– Nie mam na to ochoty – rzuciłam i wstałam z krzesła.
– Zaczekaj! – Dario mnie zatrzymał.
– Coś się stało?
Dario objął mnie jedną ręką w talii. Nieco oddaliliśmy się od reszty.
– Słyszałaś, że mamy nagrać krótki spot reklamowy? – zapytał, a ja uniosłam brwi, bo wiedziałam tylko o zdjęciach.
– Jaki?
– Chodź – powiedział i poprowadził mnie wzdłuż tarasu. – Grupka ludzi wraca z imprezy. Nagle jedna z dziewczyn w uliczce dostrzega swojego kochanka, żegna się z przyjaciółmi i biegnie do niego. On stęskniony przytula ją, obejmuje, całuje.
– Och, gorąco. Rozumiem, że ty zagrasz w tym spocie.
– Ja.
– Z Matilde?
Dario zatrzymał się i spojrzał na mnie w taki sposób, że zaczęłam się obawiać tego, co zaraz mi powie.
– Zagram, ale z tobą – odpowiedział, przewiercając mnie wzrokiem, a mnie przeszedł dreszcz.
– Ze mną? – Wolałam się upewnić.
Sergio raczej o tym nie wiedział, choć jego humor mógł wskazywać coś przeciwnego. Był jakiś taki oschły, chłodny i zdystansowany.
– Z tobą – przytaknął.
– Myślałam, że to rola dla Matilde. Ja mam niewielkie doświadczenie w takich spotach, zazwyczaj robiłam tylko zdjęcia – próbowałam z tego się wymigać.
– Spokojnie, dasz radę. Reżyser w ciebie wierzy, zresztą ja też – starał się podnieść mnie na duchu. – Chyba że chodzi o Sergia. – Spojrzał na mnie badawczo.
– Nie, nie – zaprzeczyłam, choć było inaczej. – A jaką linię promujemy?
– Niespodzianka – odpowiedział z uśmiechem.
Oby nie taka jak ta.
– Obiecuję, spodoba ci się.
– Okej, idę na żywioł – prychnęłam.
Dario odprowadził mnie do pokoju, a ja cały czas się zastanawiałam, jak zareaguje na to Sergio. Domyślałam się, że nie będzie skakał z radości, jednak potrzebowałam jego wsparcia.
Powoli przestawało padać i zaczęło wychodzić słońce. Cały czas myślałam o tym spocie i przypuszczalnej reakcji Sergia. Wiem! Pójdę wybadać teren, podpytam go trochę i może się zorientuję, co on o tym myśli. Zapukałam do jego drzwi. Po chwili otworzył, a ja aż wstrzymałam oddech. Przecież ten facet był spełnieniem marzeń każdej kobiety. Czuły, opiekuńczy, troskliwy, a do tego wyglądał jak Apollo. Przystojny, wysportowany, jego uśmiech potrafił sprawić, że zapominałam o wszystkim, co złe, a w jego oczach mogłabym się zatracić. To facet, który mnie kochał, ale ja dla jego własnego dobra bałam się pozwolić mu na więcej. Nie wybaczyłabym sobie, gdybym go zraniła. Tylko czy właśnie teraz go nie raniłam?
– Chciałaś czegoś? – Sergio przerwał niezręczną ciszę, bo zbyt długo się w niego wpatrywałam.
Domyśliłam się, że ćwiczył, bo był w samych spodenkach, jego ciało lśniło od potu, oddech był znacznie przyspieszony, a w dłoni ściskał butelkę z wodą. Zawiesiłam wzrok na jego wyrzeźbionym torsie i powoli opuszczałam go aż do linii spodenek. Dostrzegłam, jak jego męskość je wypełnia.
Cholera!
– Holly! – Tym razem jego głos przywołał mnie do rzeczywistości.
– Mógłbyś się ubrać? – zasugerowałam mu zmieszana.
– Nie – odpowiedział, otwierając mi szerzej drzwi, a ja zaklęłam w duchu. – Właściwie to miałem się jeszcze rozebrać, żeby wziąć prysznic – dodał swobodnie.
Nie rób mi tego... Tak, teraz doskonale wiedziałam, jak on się czuje. Ciągnęło nas do siebie, działaliśmy na siebie, ale lepiej było tego nie rozwijać. Chyba na żadnym facecie nie zależało mi tak jak na nim, dlatego wolałam stłumić to na samym początku.
Okej, trzeba jakoś zacząć tę rozmowę.
– Chciałam zapytać, gdzie będziemy robić zdjęcia.
– Zdjęcia gdzieś przy plaży, a spot w centrum – odpowiedział.
Och, czyli wiedział.
– Myślisz, że sobie poradzę?
– Tak. Czemu nie? – rzucił obojętnie, a ja poczułam ukłucie w sercu.
Sama nie wiedziałam, czemu. Przecież to ja go odtrącałam. To ja uważałam, że łatwiej będzie, jeśli on będzie traktował mnie wyłącznie po przyjacielsku. Tylko czy na pewno tego chciałam?
– Sergio, co się dzieje? – zapytałam trochę zrezygnowana.
– A co się ma dziać, Holly? – Zmniejszył dystans między nami.
Drżałam, gdy tak przenikał mnie spojrzeniem, jednocześnie zdając sobie sprawę z tego, że powinnam to powstrzymać.
– Będziesz przy kręceniu spotu?
– Nie – odpowiedział, czym mnie rozczarował.
– Sergio, dlaczego?
– Domy... – urwał i zacisnął usta w wąską linię. – Mam sporo pracy, w ogóle nie powinno mnie tu być.
– Wiesz co? Niepotrzebnie tu przychodziłam – rzuciłam nerwowo, po czym odwróciłam się i wyszłam, ignorując, że mnie woła.
Dlaczego nie mogliśmy normalnie się przyjaźnić? Wiedziałam, że dla niego oglądanie mnie w ramionach Daria mogło nie być komfortowe, ale do cholery, jest naszym szefem. Przecież on też jest za to odpowiedzialny, to jego firma. Nie miałam pojęcia, dokąd nas to wszystko zaprowadzi, ale czułam, że jeszcze będą z tego kłopoty.ROZDZIAŁ 3
HOLLY
Coraz bardziej się przekonywałam, że przyjazd tu był błędem. Miałam po dziurki w nosie Matilde, a Sergio zamienił się w typowego służbistę. Nie wiedziałam, czy to dobry pomysł, ale postanowiłam, że dziś zaproszę go na wesele Honey i Nicka. Może to choć na czas wyjazdu przywróci mu dobry nastrój? Sytuacja z nim była bardzo skomplikowana. Gdyby mi na nim nie zależało, miałabym gdzieś jego uczucia i nie zwracałabym w ogóle na niego uwagi. Niestety, cokolwiek bym zrobiła i tak będzie źle. Nie potrafiłam znaleźć tego złotego środka, a może w tej sytuacji po prostu go nie było.
Nie miałam już za dużo czasu, bo zbliżała się pora wyjazdu na zdjęcia, a Sergio zostawał w hotelu. Podobno planował jakąś wideokonferencję, ale trudno mi było w to uwierzyć. Nie tracąc czasu, od razu do niego poszłam. Sergio otworzył mi po chwili, ubrany w białą koszulę z krawatem. Może jednak naprawdę miał to spotkanie online?
– Hej – przywitałam się.
– Hej, myślałem, że już pojechaliście.
– Za pół godziny wyjeżdżamy na plażę – odparłam.
– Okej, to udanej pracy i mam nadzieję, że nie zmarnujemy tu czasu – dodał chłodno.
– Mógłbyś na chwilę przestać? – Potrząsnęłam głową.
– Co jest, Holly? Jestem zajęty – bąknął, jakby był znudzony moją obecnością.
– Schowaj na moment tę swoją dupkowatość do kieszeni, bo chciałam cię o coś zapytać! – warknęłam gniewnie.
– Słucham. – Ostentacyjnie splótł dłonie.
– Chciałam zaprosić cię na ślub Honey i Nicka – powiedziałam. Sergio uniósł brwi. – Pojedziesz ze mną?
– Ja? – zapytał zaskoczony.
– Wiesz co, nie rozumiem twojego zdziwienia. – Wzruszyłam ramionami.
– Holly, ja się bardzo cieszę, tylko sądziłem, że zaprosisz... – urwał.
– Och, no powiedz to głośno. Powiedz, że sądziłeś, że zaproszę Daria! – naskoczyłam na niego. – Tylko powiedz mi, dlaczego miałabym to zrobić? – Rozłożyłam bezradnie ręce. Zazdrość Sergia mnie przytłaczała.
– Bo jesteś z nim tak blisko! Bo jest o wiele młodszy ode mnie i widzę, jak cię intryguje! – powiedział z wyrzutem.
– Ty nie mówisz poważnie. – Pokręciłam głową. – Szkoda, że nie dostrzegasz tego, że z tobą jestem jeszcze bliżej. – Zirytowałam się.
– A mimo to cały czas jesteś tak daleko – odparł, patrząc na mnie z zamyśleniem.
Wystarczy tego. Pierwszy raz było tak ostro między nami. Do tej pory takie objawy zazdrości obracaliśmy w żart. Tym razem poczułam, że on naprawdę nie może się z tym pogodzić. Nie było sensu się dalej sprzeczać, bo mogło się to skończyć kłótnią i moim powrotem do Stanów.
– Pójdę już. Na pewno na mnie czekają – odezwałam się po chwili z wyczuwalnym zrezygnowaniem w głosie.
– Holly...
– Nie teraz, Sergio. – Uciszyłam go gestem dłoni. – Na razie.
Gdy zeszłam na dół, uświadomiłam sobie, że Sergio mi nie odpowiedział, ale nie zamierzałam do niego wracać. Teraz to byłoby jak wejście do jaskini lwa. Pożre mnie, połknie w całości, ale najpierw jeszcze na mnie trochę powarczy.
– Holly! – Odwróciłam się, słysząc głos Daria. – Gotowa?
– Tak, już idę – odpowiedziałam. – Wezmę tylko torebkę.
– To czekam na dworze – dodał.
Nasz hotel stał na przedmieściach Catanzaro i do samej plaży mieliśmy jakieś dziesięć minut pieszo. Można powiedzieć, że pogoda była dziś po naszej stronie, zrobiło się ciepło i niemal przestało wiać. Z pewnością na plaży wiatr będzie mocniejszy, ale nie na tyle, by popsuć ujęcia. Paolo, nasz kierownik, znalazł świetne miejsce oddzielone niewielkimi skałkami, idealnie się nadające do zdjęć. O tej porze i tak były pustki na plaży, więc mogliśmy spokojnie pracować. Wcześniej jednak czekały nas przygotowania z ekipą, czyli z fryzjerkami, stylistami, wizażystami, makijażystkami. Tak naprawdę mieliśmy do wykonania kilka ujęć, ale wiadomo, zawsze robi się kilka wersji i zajmuje to sporo czasu. Starałam się odsunąć na bok wszelkie myśli o Sergiu, naszych sprzeczkach i tym wszystkim, co dookoła nas się działo, by w pełni skupić się na zdjęciach. Wiedziałam, że nie wszystkie mu się spodobają, bo byłam zbyt blisko Daria, ale przecież w końcu i on musiał do tego podejść profesjonalnie. Tu, na plaży, to będzie nic w porównaniu ze spotem, który mamy nakręcić, dlatego postanowiłam porozmawiać o tym z Dariem zaraz po zdjęciach, zanim jeszcze wrócimy do hotelu.
– Dzięki, że mnie nie upuściłeś – powiedziałam, wspominając ujęcie, na którym Dario trzymał mnie, gdy stałam na krawędzi skałki.
– Jakbym mógł. – Uśmiechnął się.
– Mam nadzieję, że spot będzie mniej niebezpieczny.
– To tak naprawdę kilka ujęć – odpowiedział. – Nagramy to wyjście z klubu, no i nas, a reszta będzie dograna na miejscu i całość poskłada Marco – wyjaśnił.
– Rozumiem – odpowiedziałam i spuściłam wzrok.
– Holly, spokojnie. – Pogładził mnie po ramieniu. – nie stresuj się tak. Jestem pewien, że świetnie zagramy – dodał, a ja się lekko uśmiechnęłam.
No właśnie, przecież to tylko gra. Sergio na pewno zdaje sobie z tego sprawę, a ja niepotrzebnie się tak nakręcam.
Wróciliśmy do hotelu w porze obiadowej. Najpierw Paolo z Sergiem i fotografem przeglądali zdjęcia zrobione na plaży, a potem zamknęli się w apartamencie. Oczywiście, czekałam na Sergia, bo chciałam z nim porozmawiać, ale nie zapowiadało się, by szybko mieli stamtąd wyjść. Nie wytrzymałam. Niemalże z impetem weszłam do środka. Cała trójka spojrzała na mnie z zaskoczeniem.
– Przepraszam. Sergio, musimy pogadać – powiedziałam poważnie.
– Dobrze, tylko chodź na chwilę – odpowiedział tajemniczo.
Podeszłam bliżej i od razu dostrzegłam, że na stoliku leży część moich projektów. Co jest grane? Niepewnie spojrzałam na ubrania zawieszone na stojaku. Zaczęłam uważniej je przeglądać.
– Czy ktoś mógłby mi to wyjaśnić? – Przerzuciłam na nich spojrzenie.
– Zostawicie nas? – Sergio zwrócił się do mężczyzn.
Po chwili wyszli, a ja zostałam sama ze sprawcą tego zamieszania. Jeszcze raz przejrzałam ubrania, dotykając ich i wąchając je. Byłam kompletnie zdezorientowana.
– Sergio...
– To miała być niespodzianka, ale właśnie ją popsułaś – powiedział, wyrywając mnie z rozmyślań.
– Niespodzianka?
– Tak – przytaknął, wsuwając dłonie w kieszenie spodni. Zwykła czynność, a on robił to w niezwykle seksowny sposób. – Spot ma być reklamą twojej linii.
– Mojej linii?
Chyba nigdy nie byłam bardziej zaskoczona niż teraz. Owszem, projektowałam, ale nie sądziłam, że tak szybko ujrzę moje projekty na żywo i jeszcze zagram w spocie reklamowym własnej linii. Honey padnie z wrażenia.
– Myślałem, że się ucieszysz – odezwał się Sergio, a ja nic nie mówiąc, z radości rzuciłam się w jego ramiona.
– Dziękuję – szepnęłam.
Sergio początkowo wpatrywał się we mnie bez większych emocji, po czym w końcu dostrzegłam w jego oczach przebłysk radości. Uśmiechnął się delikatnie, zakładając mi pasmo włosów za ucho, a ja przechyliłam lekko głowę, przytulając się do jego dłoni. Nagle zrobił coś, co znowu mnie zaskoczyło. Ujął moją twarz w dłonie, nachylił się i z czułością pocałował mnie w usta. Początkowo byłam zdezorientowana, ale już po chwili odwzajemniłam pocałunek, pogłębiając każde muśnięcie jego warg. Kompletnie nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Właściwie wiedziałam. Tak działał na mnie Sergio. Jego obecność, jego dotyk, jego pocałunki – choć tak naprawdę to ten drugi – sprawiły, że chciałam się w nim zatracić i sprawić, aby był tylko mój.
– Sergio – przerwałam tę namiętną chwilę i wróciłam na ziemię – nie powinniśmy.
– Holly...
– Nie, proszę cię. – Położyłam rękę na jego torsie. Czułam szybkie bicie jego serca. – To wszystko skomplikuje.
– W porządku – przytaknął niechętnie. – Poczekam, aż stracisz dla mnie głowę.
Już straciłam.
– No dobrze, co w takim razie sądzisz o moim pomyśle? – zapytał, wskazując na stojak z ubraniami.
– Zrobiłeś mi ogromną niespodziankę i jestem ci naprawdę bardzo wdzięczna – powiedziałam szczerze.
– Najważniejsze, że jesteś zadowolona.
– To może jednak... – Spojrzałam na niego maślanym wzrokiem.
Sergio patrzył na mnie nieco niepewnie i lekko potrząsnął głową. Złożyłam dłonie, wykrzywiając usta w podkówkę, by go zmiękczyć. Zależało mi na tym, by był, bo potrzebowałam jego wsparcia. W ten sposób też mógłby się przekonać, że to tylko praca, że nic pomiędzy mną a Dariem się nie dzieje.
– Dobrze – odezwał się po chwili – ale muszę się nauczyć ci odmawiać, bo do niczego dobrego to nie prowadzi.
Miałam ochotę ponownie rzucić mu się w ramiona, jednak uśmiechnęłam się tylko do niego i mu podziękowałam. Czułam, jakbym dodatkowo naładowała bateryjki. Sergio dał mi motywację i nieco mnie uspokoił, a ja dam z siebie wszystko.