Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Jesteś moim pragnieniem. Holly - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
17 kwietnia 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
44,99

Jesteś moim pragnieniem. Holly - ebook

Płomienny romans, słoneczne Bari, luksusowy dom mody

Wyjazd do Włoch miał być dla Holly szansą na zrobienie kariery modelki. Na miejscu postanawia jednak wrócić do swojej dawnej pasji - projektowania ubrań.

Dzięki pomocy szefa, Sergia Carlucci udaje się jej wypuścić własną kolekcję. Szaleńczo zakochany mężczyzna zrobiłby dla Holly wszystko, ale ona po ostatnim nieudanym związku boi się zaangażować w nową relację. Chociaż coraz trudniej przychodzi jej odpychanie atrakcyjnego szefa.

Zarówno Holly, jak i Sergio mają swoje tajemnice. To tylko kwestia czasu, kiedy wyjdą one na jaw. Dodatkowo pewne wydarzenie wywróci do góry nogami życie tych dwojga.

Czy ktoś lub coś będzie w stanie zniszczyć ich miłość?

 

Kategoria: Erotyka
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 9788383171401
Rozmiar pliku: 2,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZ­DZIAŁ 1

HOLLY

Bari. Piękne sło­neczne Bari. By­łam tu już od sied­miu mie­sięcy i mo­głam szcze­rze po­wie­dzieć, że ko­cham to mia­sto. Wła­ści­wie ko­cham chyba całe Wło­chy, bo zwie­dzi­łam sporą ich część. Wła­śnie tak. Ser­gio po­sta­no­wił, że sprawi, iż za­ko­cham się w jego w kraju, a po­tem może po­czuję coś i do niego, dla­tego swoją przy­godę we Wło­szech roz­po­czę­łam od wy­cieczki. Nie było na­wet mowy o sprze­ci­wie, Ser­gio wszystko za­pla­no­wał. W ciągu tego mie­siąca wy­dał na nas chyba tyle pie­nię­dzy, ile ja by­łam w sta­nie za­ro­bić przez całe ży­cie. Tro­chę nie­zręcz­nie się z tym czu­łam, ale w tej kwe­stii nie ak­cep­to­wał słowa „nie”. Swoją po­dróż za­czę­li­śmy od pół­nocy Włoch. Naj­pierw po­je­cha­li­śmy do Man­fre­doni, gdzie Ser­gio się uro­dził. To nie­wielka miej­sco­wość po­ło­żona nad Ad­ria­ty­kiem. Ser­gio po­ka­zał mi dziel­nicę, w któ­rej miesz­kał. Nie­stety, jego ro­dzinny dom zo­stał przed laty wy­bu­rzony. Na­stęp­nym na­szym przy­stan­kiem była Pe­scara. Nie­sa­mo­wite tu­ry­styczne mia­steczko, które mnie wprost urze­kło. Zwie­dzie­li­śmy dwa na­tu­ralne re­zer­waty, pa­łac Fat­ti­boni, dom po­ety Ga­briela d’An­nun­zia, no i oczy­wi­ście nie mo­gli­śmy so­bie od­mó­wić re­laksu na piasz­czy­stych pla­żach. A po­tem było San Ma­rino. Nie wie­dzia­łam, że na ziemi może być raj, do­póki tam nie tra­fi­łam. Na­wet je­śli kie­dyś Ser­gio mnie zwolni, to i tak będę miesz­kać na stałe we Wło­szech. San Ma­rino było do­syć cie­kawe. Małe mia­sto-pań­stwo ze wszyst­kich stron oto­czone Wło­chami. Punkty obo­wiąz­kowe na­szej wy­prawy to, oczy­wi­ście, serce mia­sta, czyli piazza della Li­berta, z któ­rej roz­ta­czał się wspa­niały wi­dok na oko­licę, mury obronne i trzy wieże, mu­zea, w tym Mu­zeum Fi­gur Wo­sko­wych, Fi­la­te­li­styczne, Tor­tur oraz Broni, a także prze­jażdżka ko­lejką li­nową pod ko­niec dru­giego dnia po­bytu.

Na­stęp­nie tra­fi­li­śmy do Bo­lo­nii i od­wie­dzi­li­śmy ciotkę Ser­gia, Ele­onorę. Cie­szy­łam się, że mo­głam ją po­znać, bo poza nią Ser­gio nie miał już ro­dziny. Oka­zała się fan­ta­styczną, cie­płą i ser­deczną ko­bietą. Nie chciała nas wy­pu­ścić i za­pro­siła do sie­bie na dłuż­szy urlop.

We­ne­cja... Chyba mu­sia­ła­bym się kil­ka­krot­nie sklo­no­wać, aby wszystko zo­ba­czyć – bez tego ży­cia mi brak­nie. Mia­sto miało w so­bie to coś. Nie by­łam w sta­nie od­pu­ścić so­bie Ca­nal Grande i na­mó­wi­łam Ser­gia na kilka prze­jaż­dżek gon­dolą. Boże, na­wet nie wy­obra­ża­cie so­bie, ja­kie to ro­man­tyczne. Ja w su­mie też tego so­bie nie wy­obra­ża­łam, do­póki Ser­gio wła­śnie w gon­doli nie wy­znał mi mi­ło­ści. Był do­syć spe­cy­ficzny. Otwarty i bez­po­średni, ale też cier­pliwy. Po­wie­dział mi wtedy, że już tro­chę w ży­ciu prze­szedł, pewne do­świad­cze­nia go zmie­niły i po­sta­no­wił zwol­nić tempo. Mó­wił też o uczu­ciach. Że gdy nie jest ich pewny, to ich nie wy­znaje, nie rzuca słów na wiatr. Lu­bi­łam go, na­wet uwiel­bia­łam, za­słu­gi­wał na wszystko, co naj­lep­sze, bo był świet­nym fa­ce­tem, ale oba­wia­łam się, że go zra­nię. On wie­dział, ile dla mnie zna­czy, ale czy kie­dyś po­czuję do niego coś wię­cej? Tego nie mo­głam mu obie­cać. Na­uczy­łam się blo­ko­wać głęb­sze uczu­cia, ta­kie jak mi­łość. Nie wie­dzia­łam, czy po moim nie­uda­nym związku z Glen­nem po­tra­fię jesz­cze ko­chać. Nie chcia­łam tego spraw­dzać na Ser­giu, bo je­śli się okaże, że prócz sym­pa­tii nie po­czuję nic wię­cej, to zła­mię mu serce, a tego bym so­bie nie wy­ba­czyła. On na to nie za­słu­gi­wał. Pro­blem jed­nak sta­no­wiło to, że Ser­gio mnie po­cią­gał, po­do­bał mi się, ale nie po­tra­fi­ła­bym go po­trak­to­wać jak fa­ceta na jedną noc. Nie jego. Nie spo­ty­ka­łam się z ni­kim in­nym, bo wie­dzia­łam, że Ser­gio byłby za­zdro­sny. Niby nic nas nie łą­czyło, jed­nak nie chcia­łam go w ten spo­sób ra­nić. Nie­stety, wi­dzia­łam też, że spra­wiam mu przy­krość, bo nie da­wa­łam na­dziei na zwią­zek, dla­tego do­brze by było, gdyby zro­zu­miał, że mię­dzy nami nic wię­cej nie bę­dzie. Jed­nak gdy pierw­szy raz po­ca­ło­wał mnie w tej gon­doli... Zrzu­ci­li­śmy winę na al­ko­hol, cho­ciaż wcale dużo nie wy­pi­li­śmy.

– I jak ci się po­doba? – pyta mnie i nie­znacz­nie się przy­suwa.

– Tu jest ba­jecz­nie – od­po­wia­dam z uśmie­chem. – Mo­gła­bym tu za­miesz­kać.

– W tej gon­doli?

– Może być i w gon­doli.

– To zgła­szam się na two­jego oso­bi­stego gon­do­liera. – Śmieje się.

– Tylko wiesz, na ra­zie je­stem bez­ro­botna, nie mia­ła­bym jak ci za­pła­cić – mó­wię, po czym upi­jam łyk wina i od­sta­wiam lampkę.

– My­ślę, że by­śmy się do­ga­dali. – Spo­gląda na mnie.

– Tak? – Nie od­ry­wam od niego spoj­rze­nia.

– Wy­star­czy mi to – mówi ta­jem­ni­czo.

Nie­spo­dzie­wa­nie Ser­gio uj­muje moją twarz w dło­nie i czule ca­łuje mnie w usta. W pierw­szej chwili je­stem mocno za­sko­czona, ale po­ca­łu­nek jest tak przy­jemny, że go od­wza­jem­niam. Sunę de­li­kat­nie pal­cami po jego twa­rzy, wy­czu­wa­jąc kil­ku­dniowy za­rost. Moje serce zde­cy­do­wa­nie za szybko bije i jest mi tak go­rąco, że aż cała płonę. Nie, to sprawka tego pysz­nego wina albo... Ser­gia.

Gdy męż­czy­zna przy­suwa się do mnie, w jego kie­szeni roz­brzmiewa dźwięk te­le­fonu.

– Cho­lerne te­le­fony – sy­czy skrzy­wiony.

– Od­bierz, to pew­nie coś waż­nego – mó­wię.

– Holly, ten po­ca­łu­nek...

– To wino nie­źle działa – su­ge­ruję.

– Ta... tak, tak. Wino – przy­ta­kuje.

– Od­bierz – przy­po­mi­nam mu o te­le­fo­nie.

No wła­śnie. Było tro­chę nie­zręcz­nie, a ja pierw­szy raz czu­łam się ja­koś ina­czej przy fa­ce­cie. Ni­gdy żad­nemu nie oka­zy­wa­łam więk­szych uczuć. Zresztą od mo­jego roz­sta­nia z Glen­nem nie by­łam w sta­łym związku. Fa­ce­tów, seks trak­to­wa­łam jak jed­no­ra­zową za­bawę. Do ni­kogo się nie przy­wią­zy­wa­łam. Z Ser­giem jed­nak było ina­czej. Nie wie­dział, co mnie spo­tkało, nie wie­dział, jaki ból prze­ży­łam, i chcia­łam by tak na ra­zie zo­stało. Był moim przy­ja­cie­lem, ufa­łam mu, ale nie chcia­łam go tym obar­czać, bo on dałby mi gwiazdkę z nieba, byle bym le­piej się po­czuła.

W We­ne­cji spę­dzi­li­śmy cały ty­dzień, po czym wy­ru­szy­li­śmy do We­rony, a po­tem do Me­dio­lanu, za­trzy­ma­li­śmy się też w Tu­ry­nie i do­tar­li­śmy do Flo­ren­cji. Po­win­nam już się przy­zwy­czaić do tłu­mów, ale pod tym wzglę­dem Flo­ren­cja prze­biła wszystko, zwłasz­cza że tra­fi­li­śmy tam w week­end.

Po Flo­ren­cji był, oczy­wi­ście, cu­downy Rzym. Tam też za­trzy­ma­li­śmy się na kilka dni, ale nie obej­rze­li­śmy na­wet po­łowy atrak­cji. Po­woli za­czy­na­li­śmy czuć znu­że­nie tą wy­cieczką. Była su­per i za­pew­niła na­prawdę nie­sa­mo­wite prze­ży­cia, ale prak­tycz­nie cały czas po­dró­żo­wa­li­śmy. Wie­czo­rami po pro­stu pa­da­li­śmy ze zmę­cze­nia. W Rzy­mie zwie­dzi­li­śmy Ko­lo­seum, Pan­teon, za­mek Świę­tego Anioła, ba­zy­likę Matki Bo­żej Więk­szej i plac We­necki.

Z Rzymu uda­li­śmy się do Pom­pe­jów. To miej­sca trzeba sa­memu zo­ba­czyć, nie da się go opi­sać. Sta­no­wi­sko ar­che­olo­giczne obej­muje po­zo­sta­ło­ści an­tycz­nych świą­tyń, do­mów, łaźni, w któ­rych za­chwy­cają fre­ski i mo­zaiki. O tra­ge­dii, jaka wy­da­rzyła się w tym mie­ście przed wie­kami, świad­czą od­lewy ciał lu­dzi, któ­rzy wów­czas zgi­nęli. Ogromne wra­że­nie wy­warł na mnie am­fi­te­atr. A wi­dok na We­zu­wiusz... Już gdy je­cha­li­śmy z Rzymu, mo­gli­śmy po­dzi­wiać tego ko­losa.

Z Pom­pe­jów ru­szy­li­śmy do Ne­apolu. Zo­sta­wi­li­śmy tam sa­mo­chód, wsie­dli­śmy w sa­mo­lot i po­le­cie­li­śmy do Ka­ta­nii. To było chyba naj­więk­sze za­sko­cze­nie. Na miej­scu wy­lą­do­wa­li­śmy o dzie­wią­tej rano, a do Ne­apolu wró­ci­li­śmy o pół­nocy. Dzień w Ka­ta­nii zde­cy­do­wa­nie za­li­czy­łam do bar­dzo uda­nych. Zwie­dzi­li­śmy termy rzym­skie, plac Ka­te­dralny, za­mek Ur­sino i ogrody Bel­li­niego. Oczy­wi­ście, za­ha­czy­li­śmy o naj­po­pu­lar­niej­szą re­stau­ra­cję Pa­stic­ce­ria Sa­via i skosz­to­wa­li­śmy prze­pysz­nych lo­kal­nych przy­sma­ków.

Na­stęp­nego dnia po po­łu­dniu po­je­cha­li­śmy do Bari. Do­tar­li­śmy koło szó­stej, zje­dli­śmy jesz­cze ra­zem ko­la­cję, po czym Ser­gio od­wiózł mnie do domu. Obu­dzi­łam się do­piero w po­łu­dnie na­stęp­nego dnia. To był nie­sa­mo­wity mie­siąc. Czu­łam ogromną wdzięcz­ność wo­bec Ser­gia za to, że po­ka­zał mi swój kraj. Zresztą nie tylko za to. Dał mi pracę, dach nad głową i mo­głam na niego li­czyć w każ­dej sy­tu­acji. Z do­mem to na­wet prze­sa­dził. Miesz­ka­łam w jed­nej z mniej­szych willi Ser­gia – dla mnie i tak była za duża. Na dole mia­łam sa­lon z ko­min­kiem, nie­sa­mo­wi­cie wy­godną sporą sofą, na któ­rej czę­sto spa­łam, z wyj­ściem na we­randę, kuch­nię po­łą­czoną z ja­dal­nią i prze­stronną ła­zienkę, a na pod­da­szu dwie sy­pial­nie i to­a­letę. Uwiel­bia­łam ja­dać śnia­da­nia na we­ran­dzie. Ser­gio cza­sem wpa­dał wie­czo­rem na lampkę wina.

Po­ko­cha­łam Wło­chy, jed­nak tę­sk­ni­łam też za Miami. Kon­takt z moim przy­ja­cie­lem, Ste­fa­nem nieco osłabł, stało się też to, co wy­da­wało się nie­moż­liwe. Moja przy­ja­ciółka Ali­shia to­tal­nie się za­ko­chała i wy­je­chała z uko­cha­nym do Syd­ney. Roz­ma­wia­ły­śmy przez te­le­fon, jed­nak nie było to już to samo co wcze­śniej. Pla­no­wa­ły­śmy spo­tkać się w czerwcu, gdy przy­lecę na ślub Ho­ney. Strasz­nie za nią tę­sk­ni­łam i chcia­łam się z nią zo­ba­czyć.

Gdy na­no­si­łam ostat­nie po­prawki na pro­jekt, roz­brzmiał dzwo­nek do drzwi. Po­szłam otwo­rzyć. To był Ser­gio. Miał przyjść koło po­łu­dnia, ale coś go za­trzy­mało w fir­mie.

– Cześć, Holly – przy­wi­tał się ze mną, wcho­dząc do środka.

– Hej. W pracy wszystko okej? – za­py­ta­łam, bo od­nio­słam wra­że­nie, że coś się stało.

– Tak, tak – przy­tak­nął za­my­ślony. – Giu­lia się roz­cho­ro­wała, a Ilina i Eva są na urlo­pie. Na­wet jak je ścią­gnę, to będą zmę­czone po po­dróży – wy­ja­śnił.

Nie bar­dzo wie­dzia­łam, o co cho­dzi.

– Ser­gio, ro­zu­miem, ale o co wła­ści­wie ci cho­dzi?

– Giu­lia miała ju­tro je­chać z ekipą na zdję­cia do Ca­tan­zaro – wy­tłu­ma­czył.

– Ach... Słu­chaj, to może ja za nią po­jadę? – za­pro­po­no­wa­łam.

– To pra­wie cztery go­dziny jazdy.

– Ser­gio. – Prze­wró­ci­łam oczami. – Za­li­czy­łam wy­cieczkę pra­wie po ca­łym kraju. Cztery go­dziny nie są mi straszne. A tak w ogóle gdzie to jest?

– Bar­dziej na po­łu­dnie.

– O wi­dzisz! – Uśmiech­nę­łam się. – Na po­łu­dniu jesz­cze nie by­łam.

Ser­gio spoj­rzał na mnie i po­trzą­snął głową. Od kilku ty­go­dni co­raz mniej pra­co­wa­łam jako mo­delka. Moim ma­rze­niem za­wsze było pro­jek­to­wa­nie i Ser­gio mi to umoż­li­wił, z czego się nie­zmier­nie cie­szy­łam. Mia­łam swoje biuro i na­wet asy­stentkę, Da­niellę. Dziew­czyna pra­co­wała u Ser­gia dwa lata, bar­dzo do­brze się z nią do­ga­dy­wa­łam i na­wet się z nią za­przy­jaź­ni­łam. Zda­rzyło mi się raz za­stą­pić mo­delkę, ale Ser­gio nie był zbyt za­do­wo­lony, bo po­zo­wa­łam z in­nym fa­ce­tem. Za­częła mnie de­ner­wo­wać ta jego za­zdrość, prze­cież nie by­li­śmy parą. Tłu­ma­czył to tym, że się o mnie mar­twi. Cza­sem za­cho­wy­wał się jak na­do­pie­kuń­czy star­szy brat, a cza­sem jak za­zdro­sny ko­cha­nek.

– Do­bra, to je­dziemy ra­zem – po­wie­dział po chwili.

– Ra­zem? Znowu bę­dziesz mnie pil­no­wał? – prych­nę­łam.

– Holly! – syk­nął. – Jadę i ko­niec te­matu.

– Ach, czyli jadą też Ales­sio, Luca i Da­rio – stwier­dzi­łam. Do­strze­głam, że Ser­gio szcze­gól­nie za­re­ago­wał na imię tego ostat­niego.

Po­wta­rzam, Ser­gio to za­zdro­śnik. Szcze­gól­nie był za­zdro­sny o Da­ria, z któ­rym kilka razy się spo­tka­łam. Nie na­zy­wa­łam tego rand­kami, bo ja nie rand­kuję. By­łam z nim w ki­nie ze trzy razy i parę razy na spa­ce­rze. Nic poza tym. Ser­gio wię­cej so­bie do­po­wia­dał, niż w rze­czy­wi­sto­ści się wy­da­rzyło. Da­rio był o dwa lata star­szy ode mnie i Ser­gio, oczy­wi­ście, miał swoją teo­rię na ten te­mat. A mnie z Da­riem nic nie łą­czyło. Nie spa­łam z nim, choć był na­prawdę przy­stojny, a od Da­nielli się do­wie­dzia­łam, że mu się po­do­bam.

– Jadą – oznaj­mił, a ja splo­tłam dło­nie na pier­siach. – A ja jadę jako wasz szef.

– Ależ oczy­wi­ście, sze­fie – za­drwi­łam z niego.

– Holly. – Pod­niósł na mnie wzrok. – Nie pro­wo­kuj mnie.

– Wiesz co, Ser­gio...

– Okej. – Uniósł dło­nie w ge­ście ka­pi­tu­la­cji. – Dajmy już z tym spo­kój.

– To za­pra­szam na kawę.

– Chęt­nie. – Lekko się uśmiech­nął.

Po­szłam do kuchni, cały czas słu­cha­jąc Ser­gia.

– Holly, a może zje­dli­by­śmy ra­zem ko­la­cję? – za­pro­po­no­wał.

– Mu­szę do­koń­czyć jesz­cze je­den pro­jekt – od­po­wie­dzia­łam, od­wra­ca­jąc się do niego.

– To może w przy­szły week­end po­je­cha­li­by­śmy do parku Alta Mur­gia? – za­py­tał. – To nie­da­leko i je­stem pe­wien, że ci się spodoba – za­chę­cał.

– To mu­sisz po­ga­dać z moim sze­fem, bo mnie nie­źle za­wa­lił ro­botą – od­par­łam po­waż­nie, ale po chwili lekko się uśmiech­nę­łam.

– Aż taki du­pek z niego? – Ser­gio pod­szedł nieco bli­żej, oparł się o szafkę i splótł ręce na piersi, cały czas na mnie pa­trząc.

– Tego bym nie po­wie­działa – od­po­wie­dzia­łam, na­sta­wi­łam eks­pres i wy­ję­łam fi­li­żanki. – Jest ra­czej... – Urwa­łam, roz­my­śla­jąc o nim.

Męż­czy­zna nie od­ry­wał ode mnie wzroku, a na jego ustach po­ja­wił się ta­jem­ni­czy uśmiech. Cze­kał nie­cier­pli­wie. Oba­wia­łam się, że nie na to, co chcia­łam po­wie­dzieć. Wie­dzia­łam, że on o tym nie mó­wił, nie na­le­gał, ale cze­kał, aż dam mu szansę. Po­wie­dział, że na­wet je­śli wyj­dzie z tego ze zła­ma­nym ser­cem, to i tak bę­dzie szczę­śliwy, bo choć przez parę chwil bę­dzie ze mną. Ho­ney stwier­dziła, że to praw­dziwy do­wód mi­ło­ści, ale ja ba­łam się gło­śno to po­twier­dzić.

– Jaki jest, Holly? – do­py­tał.

– Jest wy­ma­ga­jący, ale jest naj­lep­szym sze­fem, ja­kiego do tej pory mia­łam – wy­zna­łam.

– To do­brze, że tak są­dzisz, bo ten szef jest bar­dzo za­do­wo­lony z wa­szej współ­pracy i ma na­dzieję, że bę­dzie trwała bar­dzo długo – do­dał. Chciał coś jesz­cze do­po­wie­dzieć, ale roz­brzmiał dźwięk jego ko­mórki. Wy­cią­gnął te­le­fon i z lek­kim nie­za­do­wo­le­niem zer­k­nął na wy­świe­tlacz. – To So­la­res, bę­dzie ma­ru­dził.

– Po­wiedz mu, że mam te pro­jekty dla jego żony.

– Już je zro­bi­łaś? – za­py­tał za­sko­czony.

– Dziś skoń­czy­łam ostatni – przy­tak­nę­łam.

– Je­steś nie­sa­mo­wita, Holly! – Ser­gio z ra­do­ści po­ca­ło­wał mnie we włosy, po czym ode­brał po­łą­cze­nie.

Tak, pan So­la­res to wy­jąt­kowo trudny klient. Pro­wa­dził sieć eks­klu­zyw­nych bu­ti­ków Del Sol, do któ­rych ofer­tu­jemy na­sze ubra­nia. Męż­czy­zna był przy­ja­cie­lem dziadka Ser­gia i nie­kiedy wy­ma­gał od nas rze­czy nie­malże nie­moż­li­wych. Mimo to lu­bi­łam tę pracę. Te­raz już wie­dzia­łam, że to wła­śnie jest moje miej­sce.

Wie­czo­rem za­dzwo­ni­łam do sio­stry. Za­zwy­czaj roz­ma­wia­ły­śmy w week­endy. W ty­go­dniu obie pra­co­wa­ły­śmy, a do tego do­cho­dziła róż­nica czasu, więc uma­wia­ły­śmy na week­endy. Tym ra­zem jed­nak Ho­ney przy­słała ese­mesa, że ma nie­spo­dziankę, i nie mo­głam się do­cze­kać. Włą­czy­łam lap­topa i za­dzwo­ni­łam do Ho­ney.

– Hej, sio­stra – ode­brała z uśmie­chem.

– Hej! Ob­cię­łaś włosy? – Spoj­rza­łam na nią z za­sko­cze­niem.

– No, tro­chę skró­ci­łam, a Nic­kowi bar­dzo się po­doba ta fry­zura.

– Wy­glą­dasz eks­tra! A te­raz mów, co to za nie­spo­dzianka. – Nie­cier­pli­wi­łam się.

– Och ty, chcia­łam wspól­nie z Nic­kiem ci o tym po­wie­dzieć.

– Oj mów, będę uda­wała, że nic nie wiem.

– Ja­sne – prych­nęła. – Pa­mię­tasz zam­kową re­stau­ra­cję, w któ­rej mama i tata wzięli ślub?

– Oczy­wi­ście, że pa­mię­tam.

– Wy­obraź so­bie... – uśmiech­nęła się ta­jem­ni­czo – ...że wła­śnie tam się po­bie­rzemy! Nie mam po­ję­cia, jak Nick to za­ła­twił, ale się udało.

– Wow! To su­per! Tylko bła­gam, niech to nie bę­dzie ten week­end – za­chi­cho­ta­łam.

– Spo­koj­nie, masz jesz­cze tro­chę czasu – uspo­ko­iła mnie. – Ślub do­piero za pięć ty­go­dni, siód­mego maja.

– Do­piero za pięć ty­go­dni? To już za pięć ty­go­dni! – Po­trzą­snę­łam głową z nie­do­wie­rza­niem. – Jak wy to wszystko zor­ga­ni­zu­je­cie? Twoja suk­nia nie jest jesz­cze go­towa. Ho­ney, to nie­moż­liwe.

Ho­ney i Nick mieli wziąć ślub w czerwcu. Tro­chę go przy­spie­szyli. Nie by­łoby pro­blemu, gdyby nie to, że nie od­da­łam jesz­cze pro­jektu do szy­cia, bo za­pla­no­wa­łam kilka po­pra­wek. Kraw­cowa mnie za­mor­duje.

– Holly, pro­szę cię. – Moja sio­stra splo­tła palce i spoj­rzała na mnie bła­gal­nie. – Wiesz, jak bar­dzo mi za­leży na ce­re­mo­nii w tym miej­scu. Wła­ści­ciele pla­nują ge­ne­ralny re­mont re­stau­ra­cji i zamku już nie bę­dzie. Pro­szę cię.

– Wiesz, że gdy­byś nie była moją sio­strą, to bym cię od­pra­wiła z kwit­kiem? – Prze­wró­ci­łam oczami.

– Czyli zdą­żysz? – upew­niła się.

– No ja­sne. Ra­czej nie mam wyj­ścia.

– Holly, nor­mal­nie je­steś naj­lep­szą sio­strą na świe­cie – cie­szyła się.

– Wiem – przy­tak­nę­łam i się za­śmia­ły­śmy.

– Holly... wiesz, że twoje za­pro­sze­nie obej­muje osobę to­wa­rzy­szącą – po­wie­działa zna­cząco.

– Spoko, ko­goś znajdę – za­żar­to­wa­łam.

– My­śla­łam, że już zna­la­złaś Ser­gia.

– Ale ty je­steś cie­kaw­ska.

– Pew­nie, że je­stem. Po­wiedz, jak wam się układa?

– Ho­ney, je­ste­śmy tylko przy­ja­ciółmi.

– Da­lej nic? – do­cie­kała.

– Oj, Ho­ney, nie męcz mnie. Wy­star­czy, że mu­szę się przy nim ha­mo­wać, by się na niego nie rzu­cić – wy­zna­łam.

– A, czyli jed­nak ci się po­doba. – Uśmiech­nęła się ta­jem­ni­czo.

– Ni­gdy się z tym nie kry­łam, przy­po­mi­nam. – Oczy­wi­ście, że mi się po­doba i to bar­dzo.

– To może warto dać mu szansę? – za­chę­cała.

– Nie mam czasu na fa­ce­tów, mu­szę po­pra­co­wać nad twoją suk­nią, je­śli mam zdą­żyć na ślub. – Za­śmia­łam się.

– Dasz radę.

– Trzy­maj za mnie kciuki.

Przy­znaję, Ho­ney mnie po­go­niła. Nie by­łam w sta­nie so­bie wy­obra­zić, że idzie do ślubu w sukni stwo­rzo­nej przez ko­goś in­nego. Może uda­łoby mi się po­le­cieć ja­kiś ty­dzień przed ślu­bem? Oczy­wi­ście, za­py­tam Ser­gia, czy wy­bie­rze się ze mną. Li­czy­łam na to, że się zgo­dzi. Za­le­żało mi na tym. Tylko czy bę­dzie miał czas, by le­cieć wcze­śniej? Ju­tro go o to za­py­tam. Te­raz ma­rzy­łam o prysz­nicu i śnie, bo po­budkę za­pla­no­wa­łam na piątą.ROZ­DZIAŁ 2

HOLLY

Obu­dził mnie dźwięk te­le­fonu. Nie, nie był to alarm, lecz sy­gnał przy­cho­dzą­cego po­łą­cze­nia.

Cho­lera ja­sna!

Szó­sta go­dzina.

Ser­gio mnie za­bije. To on do mnie dzwo­nił, więc już so­bie wy­obra­ża­łam, jaki jest wku­rzony, bo mia­łam być go­towa pięt­na­ście mi­nut temu. Ze­rwa­łam się z łóżka, za­sta­na­wia­jąc się, czy w ogóle ode­brać po­łą­cze­nie, ale po chwili usły­sza­łam dzwo­nek do drzwi.

Świet­nie! On tu już jest.

Po­bie­głam szybko, by go wpu­ścić, nie zwra­ca­jąc uwagi na to, że wy­glą­dam wprost kosz­mar­nie. Gdy otwo­rzy­łam drzwi, męż­czy­zna spoj­rzał na mnie za­równo z wku­rze­niem, jak i li­to­ścią.

– „Prze­pra­szam” nie wy­star­czy? – Zro­bi­łam do niego ma­ślane oczy.

– Ubie­raj się – rzu­cił chłodno, mie­rząc mnie wzro­kiem.

– Daj mi pięt­na­ście mi­nut i będę go­towa.

– Pięć – wark­nął.

– Chyba żar­tu­jesz – prych­nę­łam.

– Nie prze­gi­naj.

– Ser­gio, mu­szę wziąć prysz­nic, ogar­nąć się. Zo­bacz, jak ja wy­glą­dam – oznaj­mi­łam.

– Wi­dzę, Holly – od­parł i wsu­nął dło­nie w kie­sze­nie spodni, po czym przy­gryzł dolną wargę.

Jego wzrok po­wę­dro­wał na moje piersi, które le­d­wie okry­wał cienki, prze­świ­tu­jący ma­te­riał ko­szulki.

Cho­lera...

Szorty, które mia­łam na so­bie, też wy­glą­dały tak, jakby przy ich szy­ciu za­bra­kło ma­te­riału, ale co ja mia­łam po­ra­dzić na to, że wie­czo­rem pod­ło­ży­łam do ko­minka, a noc była wy­jąt­kowo cie­pła i nor­mal­nie się za­go­to­wa­łam. Prze­łknę­łam ślinę, gdy do­strze­głam wy­brzu­sze­nie w spodniach Ser­gia. To w ogóle nie po­ma­gało w trzy­ma­niu się na dy­stans i po­zo­sta­wa­niu tylko przy­ja­ciółmi.

– Pięć mi­nut mi wy­star­czy – po­wie­dzia­łam zmie­szana i po­pę­dzi­łam do ła­zienki.

Zdję­cia i tak miały być ju­tro, więc do­pro­wa­dzę się do po­rządku, ale jak ja w ogóle mo­głam za­spać? Mia­łam na­szy­ko­wane wcze­śniej rze­czy do za­bra­nia, więc szybko się prze­bra­łam, umy­łam zęby, po­mi­nę­łam ma­ki­jaż, ogra­ni­cza­jąc się do na­ło­że­nia kremu do twa­rzy, wzię­łam ko­sme­tyczkę i wy­szłam z ła­zienki.

– No i wi­dzisz, jak chcesz to po­tra­fisz – za­drwił ze mnie.

– Daj spo­kój, wy­glą­dam kosz­mar­nie – rzu­ci­łam i za­su­nę­łam wa­lizkę.

– Wy­glą­dasz pięk­nie – po­wie­dział.

Choć wciąż pa­trzył na mnie z po­li­to­wa­niem, to chyba już się tak nie wście­kał.

– Na­wet nie zdą­ży­łam zro­bić ma­ki­jażu. – Po­trzą­snę­łam głową.

– Wcale go nie po­trze­bu­jesz – od­parł, nie spusz­cza­jąc ze mnie wzroku.

– Ser­gio... – szep­nę­łam.

– Chodźmy, bo wszy­scy na nas cze­kają – po­wie­dział po chwili.

Wziął moją wa­lizkę, a ja chwy­ci­łam to­rebkę i wy­szli­śmy z domu. Gdy Ser­gio wło­żył moją wa­lizkę do ba­gaż­nika, za­dzwo­nił jego te­le­fon. Ode­brał, a ja we­szłam do busa. Gdy chcia­łam za­jąć miej­sce, za­wo­łał mnie Da­rio. Usia­dłam obok niego, wy­obra­ża­jąc so­bie minę Ser­gia, kiedy to zo­ba­czy.

– Ciężka noc? – za­py­tał Da­rio.

– Ga­da­łam do późna z sio­strą i za­spa­łam – od­po­wie­dzia­łam i wci­snę­łam się w fo­tel, bo wła­śnie Ser­gio wszedł do busa i roz­glą­dał się za mną.

– Holly! – Szef mnie do­strzegł i po­pa­trzył na mnie gniew­nie. Co za na­gła zmiana hu­moru!

– Je­stem. – Pod­nio­słam rękę. – I idę spać.

Ser­gio za­ci­snął usta w wą­ską li­nię, po czym scho­wał te­le­fon do kie­szeni i usiadł tuż za kie­rowcą.

– Pod­pa­dłaś sze­fowi – skwi­to­wał Da­rio z lek­kim śmie­chem.

– Śred­nio trzy razy w ty­go­dniu mu pod­pa­dam. – Skrzy­wi­łam się. – Przy­wy­kłam. A Ma­tilde nie je­dzie? – za­py­ta­łam, bo nie za­uwa­ży­łam dziew­czyny.

– Zgar­niemy ją po dro­dze.

– A, okej. Da­rio, wy­bacz, ale mu­szę jesz­cze chwilę się prze­spać, bo nie prze­trwam tych czte­rech go­dzin.

– Ja­sne, mogę po­słu­żyć jako po­duszka.

– Do­bra­noc. – Uśmiech­nę­łam się lekko, opar­łam głowę na jego ra­mie­niu i za­mknę­łam oczy.

Gdy się obu­dzi­łam, oka­zało się, że za­trzy­ma­li­śmy się na po­stój. Wy­szłam roz­pro­sto­wać nogi. Nie spo­dzie­wa­łam się, że na ze­wnątrz tak wieje. Da­rio po­szedł za­pa­lić z chło­pa­kami, a do mnie po chwili zbli­żył się Ser­gio.

– Tak ci zimno? – za­py­tał, szybko zdjął kurtkę i mnie nią okrył.

– Dzięki – od­po­wie­dzia­łam drżą­cym gło­sem. – Zo­sta­wi­łam kurtkę w wa­lizce, nie chciało mi się jej wy­cią­gać. Ser­gio... – Spoj­rza­łam na niego ła­god­nie. – Prze­pra­szam.

– Oj, Holly. – Zbli­żył się, by mnie ob­jąć, a ja się wtu­li­łam w jego ra­miona.

Ja­kiś czas póź­niej by­li­śmy już na miej­scu. Za­mel­do­wa­li­śmy się w ho­telu i go­dzinę póź­niej wy­bra­li­śmy się na obiad. W Ca­tan­zaro było ra­czej chłodno i za­po­wia­dało się na deszcz. Cie­kawe, jak uda nam się zro­bić zdję­cia, po­my­śla­łam.

– Tę po­godę to chyba Holly na nas spro­wa­dziła. – Śmiała się ze mnie Ma­tilde.

– A co ja mam wspól­nego z po­godą? – za­py­ta­łam i owi­nę­łam się moc­niej kar­di­ga­nem.

– Roz­ch­murz się, bo non stop bę­dzie lało – prych­nęła.

– Daj mi spo­kój – od­po­wie­dzia­łam zmę­czo­nym gło­sem. – Je­stem wy­czer­pana i nie­wy­spana.

– No tak, za­po­mnia­łaś, jak wy­gląda praca mo­delki – po­wie­działa z wy­rzu­tem.

No wła­śnie, ja i Ma­tilde nie prze­pa­da­ły­śmy za sobą. We­dług niej mia­łam ja­kieś spe­cjalne względy u Ser­gia i z tego po­wodu po­sta­no­wiła się mnie ucze­pić. Ow­szem, nie ukry­wa­łam tego, że je­stem z nim do­syć bli­sko, ale wszy­scy wie­dzieli, jak to wy­gląda mię­dzy nami, a resztę so­bie do­po­wia­dali, żeby mieć o czym ga­dać.

– Nie mam na to ochoty – rzu­ci­łam i wsta­łam z krze­sła.

– Za­cze­kaj! – Da­rio mnie za­trzy­mał.

– Coś się stało?

Da­rio ob­jął mnie jedną ręką w ta­lii. Nieco od­da­li­li­śmy się od reszty.

– Sły­sza­łaś, że mamy na­grać krótki spot re­kla­mowy? – za­py­tał, a ja unio­słam brwi, bo wie­dzia­łam tylko o zdję­ciach.

– Jaki?

– Chodź – po­wie­dział i po­pro­wa­dził mnie wzdłuż ta­rasu. – Grupka lu­dzi wraca z im­prezy. Na­gle jedna z dziew­czyn w uliczce do­strzega swo­jego ko­chanka, że­gna się z przy­ja­ciółmi i bie­gnie do niego. On stę­sk­niony przy­tula ją, obej­muje, ca­łuje.

– Och, go­rąco. Ro­zu­miem, że ty za­grasz w tym spo­cie.

– Ja.

– Z Ma­tilde?

Da­rio za­trzy­mał się i spoj­rzał na mnie w taki spo­sób, że za­czę­łam się oba­wiać tego, co za­raz mi po­wie.

– Za­gram, ale z tobą – od­po­wie­dział, prze­wier­ca­jąc mnie wzro­kiem, a mnie prze­szedł dreszcz.

– Ze mną? – Wo­la­łam się upew­nić.

Ser­gio ra­czej o tym nie wie­dział, choć jego hu­mor mógł wska­zy­wać coś prze­ciw­nego. Był ja­kiś taki oschły, chłodny i zdy­stan­so­wany.

– Z tobą – przy­tak­nął.

– My­śla­łam, że to rola dla Ma­tilde. Ja mam nie­wiel­kie do­świad­cze­nie w ta­kich spo­tach, za­zwy­czaj ro­bi­łam tylko zdję­cia – pró­bo­wa­łam z tego się wy­mi­gać.

– Spo­koj­nie, dasz radę. Re­ży­ser w cie­bie wie­rzy, zresztą ja też – sta­rał się pod­nieść mnie na du­chu. – Chyba że cho­dzi o Ser­gia. – Spoj­rzał na mnie ba­daw­czo.

– Nie, nie – za­prze­czy­łam, choć było ina­czej. – A jaką li­nię pro­mu­jemy?

– Nie­spo­dzianka – od­po­wie­dział z uśmie­chem.

Oby nie taka jak ta.

– Obie­cuję, spodoba ci się.

– Okej, idę na ży­wioł – prych­nę­łam.

Da­rio od­pro­wa­dził mnie do po­koju, a ja cały czas się za­sta­na­wia­łam, jak za­re­aguje na to Ser­gio. Do­my­śla­łam się, że nie bę­dzie ska­kał z ra­do­ści, jed­nak po­trze­bo­wa­łam jego wspar­cia.

Po­woli prze­sta­wało pa­dać i za­częło wy­cho­dzić słońce. Cały czas my­śla­łam o tym spo­cie i przy­pusz­czal­nej re­ak­cji Ser­gia. Wiem! Pójdę wy­ba­dać te­ren, pod­py­tam go tro­chę i może się zo­rien­tuję, co on o tym my­śli. Za­pu­ka­łam do jego drzwi. Po chwili otwo­rzył, a ja aż wstrzy­ma­łam od­dech. Prze­cież ten fa­cet był speł­nie­niem ma­rzeń każ­dej ko­biety. Czuły, opie­kuń­czy, tro­skliwy, a do tego wy­glą­dał jak Apollo. Przy­stojny, wy­spor­to­wany, jego uśmiech po­tra­fił spra­wić, że za­po­mi­na­łam o wszyst­kim, co złe, a w jego oczach mo­gła­bym się za­tra­cić. To fa­cet, który mnie ko­chał, ale ja dla jego wła­snego do­bra ba­łam się po­zwo­lić mu na wię­cej. Nie wy­ba­czy­ła­bym so­bie, gdy­bym go zra­niła. Tylko czy wła­śnie te­raz go nie ra­ni­łam?

– Chcia­łaś cze­goś? – Ser­gio prze­rwał nie­zręczną ci­szę, bo zbyt długo się w niego wpa­try­wa­łam.

Do­my­śli­łam się, że ćwi­czył, bo był w sa­mych spoden­kach, jego ciało lśniło od potu, od­dech był znacz­nie przy­spie­szony, a w dłoni ści­skał bu­telkę z wodą. Za­wie­si­łam wzrok na jego wy­rzeź­bio­nym tor­sie i po­woli opusz­cza­łam go aż do li­nii spode­nek. Do­strze­głam, jak jego mę­skość je wy­peł­nia.

Cho­lera!

– Holly! – Tym ra­zem jego głos przy­wo­łał mnie do rze­czy­wi­sto­ści.

– Mógł­byś się ubrać? – za­su­ge­ro­wa­łam mu zmie­szana.

– Nie – od­po­wie­dział, otwie­ra­jąc mi sze­rzej drzwi, a ja za­klę­łam w du­chu. – Wła­ści­wie to mia­łem się jesz­cze ro­ze­brać, żeby wziąć prysz­nic – do­dał swo­bod­nie.

Nie rób mi tego... Tak, te­raz do­sko­nale wie­dzia­łam, jak on się czuje. Cią­gnęło nas do sie­bie, dzia­ła­li­śmy na sie­bie, ale le­piej było tego nie roz­wi­jać. Chyba na żad­nym fa­ce­cie nie za­le­żało mi tak jak na nim, dla­tego wo­la­łam stłu­mić to na sa­mym po­czątku.

Okej, trzeba ja­koś za­cząć tę roz­mowę.

– Chcia­łam za­py­tać, gdzie bę­dziemy ro­bić zdję­cia.

– Zdję­cia gdzieś przy plaży, a spot w cen­trum – od­po­wie­dział.

Och, czyli wie­dział.

– My­ślisz, że so­bie po­ra­dzę?

– Tak. Czemu nie? – rzu­cił obo­jęt­nie, a ja po­czu­łam ukłu­cie w sercu.

Sama nie wie­dzia­łam, czemu. Prze­cież to ja go od­trą­ca­łam. To ja uwa­ża­łam, że ła­twiej bę­dzie, je­śli on bę­dzie trak­to­wał mnie wy­łącz­nie po przy­ja­ciel­sku. Tylko czy na pewno tego chcia­łam?

– Ser­gio, co się dzieje? – za­py­ta­łam tro­chę zre­zy­gno­wana.

– A co się ma dziać, Holly? – Zmniej­szył dy­stans mię­dzy nami.

Drża­łam, gdy tak prze­ni­kał mnie spoj­rze­niem, jed­no­cze­śnie zda­jąc so­bie sprawę z tego, że po­win­nam to po­wstrzy­mać.

– Bę­dziesz przy krę­ce­niu spotu?

– Nie – od­po­wie­dział, czym mnie roz­cza­ro­wał.

– Ser­gio, dla­czego?

– Domy... – urwał i za­ci­snął usta w wą­ską li­nię. – Mam sporo pracy, w ogóle nie po­winno mnie tu być.

– Wiesz co? Nie­po­trzeb­nie tu przy­cho­dzi­łam – rzu­ci­łam ner­wowo, po czym od­wró­ci­łam się i wy­szłam, igno­ru­jąc, że mnie woła.

Dla­czego nie mo­gli­śmy nor­mal­nie się przy­jaź­nić? Wie­dzia­łam, że dla niego oglą­da­nie mnie w ra­mio­nach Da­ria mo­gło nie być kom­for­towe, ale do cho­lery, jest na­szym sze­fem. Prze­cież on też jest za to od­po­wie­dzialny, to jego firma. Nie mia­łam po­ję­cia, do­kąd nas to wszystko za­pro­wa­dzi, ale czu­łam, że jesz­cze będą z tego kło­poty.ROZ­DZIAŁ 3

HOLLY

Co­raz bar­dziej się prze­ko­ny­wa­łam, że przy­jazd tu był błę­dem. Mia­łam po dziurki w no­sie Ma­tilde, a Ser­gio za­mie­nił się w ty­po­wego służ­bi­stę. Nie wie­dzia­łam, czy to do­bry po­mysł, ale po­sta­no­wi­łam, że dziś za­pro­szę go na we­sele Ho­ney i Nicka. Może to choć na czas wy­jazdu przy­wróci mu do­bry na­strój? Sy­tu­acja z nim była bar­dzo skom­pli­ko­wana. Gdyby mi na nim nie za­le­żało, mia­ła­bym gdzieś jego uczu­cia i nie zwra­ca­ła­bym w ogóle na niego uwagi. Nie­stety, co­kol­wiek bym zro­biła i tak bę­dzie źle. Nie po­tra­fi­łam zna­leźć tego zło­tego środka, a może w tej sy­tu­acji po pro­stu go nie było.

Nie mia­łam już za dużo czasu, bo zbli­żała się pora wy­jazdu na zdję­cia, a Ser­gio zo­sta­wał w ho­telu. Po­dobno pla­no­wał ja­kąś wi­de­okon­fe­ren­cję, ale trudno mi było w to uwie­rzyć. Nie tra­cąc czasu, od razu do niego po­szłam. Ser­gio otwo­rzył mi po chwili, ubrany w białą ko­szulę z kra­wa­tem. Może jed­nak na­prawdę miał to spo­tka­nie on­line?

– Hej – przy­wi­ta­łam się.

– Hej, my­śla­łem, że już po­je­cha­li­ście.

– Za pół go­dziny wy­jeż­dżamy na plażę – od­par­łam.

– Okej, to uda­nej pracy i mam na­dzieję, że nie zmar­nu­jemy tu czasu – do­dał chłodno.

– Mógł­byś na chwilę prze­stać? – Po­trzą­snę­łam głową.

– Co jest, Holly? Je­stem za­jęty – bąk­nął, jakby był znu­dzony moją obec­no­ścią.

– Scho­waj na mo­ment tę swoją dup­ko­wa­tość do kie­szeni, bo chcia­łam cię o coś za­py­tać! – wark­nę­łam gniew­nie.

– Słu­cham. – Osten­ta­cyj­nie splótł dło­nie.

– Chcia­łam za­pro­sić cię na ślub Ho­ney i Nicka – po­wie­dzia­łam. Ser­gio uniósł brwi. – Po­je­dziesz ze mną?

– Ja? – za­py­tał za­sko­czony.

– Wiesz co, nie ro­zu­miem two­jego zdzi­wie­nia. – Wzru­szy­łam ra­mio­nami.

– Holly, ja się bar­dzo cie­szę, tylko są­dzi­łem, że za­pro­sisz... – urwał.

– Och, no po­wiedz to gło­śno. Po­wiedz, że są­dzi­łeś, że za­pro­szę Da­ria! – na­sko­czy­łam na niego. – Tylko po­wiedz mi, dla­czego mia­ła­bym to zro­bić? – Roz­ło­ży­łam bez­rad­nie ręce. Za­zdrość Ser­gia mnie przy­tła­czała.

– Bo je­steś z nim tak bli­sko! Bo jest o wiele młod­szy ode mnie i wi­dzę, jak cię in­try­guje! – po­wie­dział z wy­rzu­tem.

– Ty nie mó­wisz po­waż­nie. – Po­krę­ci­łam głową. – Szkoda, że nie do­strze­gasz tego, że z tobą je­stem jesz­cze bli­żej. – Zi­ry­to­wa­łam się.

– A mimo to cały czas je­steś tak da­leko – od­parł, pa­trząc na mnie z za­my­śle­niem.

Wy­star­czy tego. Pierw­szy raz było tak ostro mię­dzy nami. Do tej pory ta­kie ob­jawy za­zdro­ści ob­ra­ca­li­śmy w żart. Tym ra­zem po­czu­łam, że on na­prawdę nie może się z tym po­go­dzić. Nie było sensu się da­lej sprze­czać, bo mo­gło się to skoń­czyć kłót­nią i moim po­wro­tem do Sta­nów.

– Pójdę już. Na pewno na mnie cze­kają – ode­zwa­łam się po chwili z wy­czu­wal­nym zre­zy­gno­wa­niem w gło­sie.

– Holly...

– Nie te­raz, Ser­gio. – Uci­szy­łam go ge­stem dłoni. – Na ra­zie.

Gdy ze­szłam na dół, uświa­do­mi­łam so­bie, że Ser­gio mi nie od­po­wie­dział, ale nie za­mie­rza­łam do niego wra­cać. Te­raz to by­łoby jak wej­ście do ja­skini lwa. Po­żre mnie, po­łknie w ca­ło­ści, ale naj­pierw jesz­cze na mnie tro­chę po­war­czy.

– Holly! – Od­wró­ci­łam się, sły­sząc głos Da­ria. – Go­towa?

– Tak, już idę – od­po­wie­dzia­łam. – We­zmę tylko to­rebkę.

– To cze­kam na dwo­rze – do­dał.

Nasz ho­tel stał na przed­mie­ściach Ca­tan­zaro i do sa­mej plaży mie­li­śmy ja­kieś dzie­sięć mi­nut pie­szo. Można po­wie­dzieć, że po­goda była dziś po na­szej stro­nie, zro­biło się cie­pło i nie­mal prze­stało wiać. Z pew­no­ścią na plaży wiatr bę­dzie moc­niej­szy, ale nie na tyle, by po­psuć uję­cia. Pa­olo, nasz kie­row­nik, zna­lazł świetne miej­sce od­dzie­lone nie­wiel­kimi skał­kami, ide­al­nie się na­da­jące do zdjęć. O tej po­rze i tak były pustki na plaży, więc mo­gli­śmy spo­koj­nie pra­co­wać. Wcze­śniej jed­nak cze­kały nas przy­go­to­wa­nia z ekipą, czyli z fry­zjer­kami, sty­li­stami, wi­za­ży­stami, ma­ki­ja­żyst­kami. Tak na­prawdę mie­li­śmy do wy­ko­na­nia kilka ujęć, ale wia­domo, za­wsze robi się kilka wer­sji i zaj­muje to sporo czasu. Sta­ra­łam się od­su­nąć na bok wszel­kie my­śli o Ser­giu, na­szych sprzecz­kach i tym wszyst­kim, co do­okoła nas się działo, by w pełni sku­pić się na zdję­ciach. Wie­dzia­łam, że nie wszyst­kie mu się spodo­bają, bo by­łam zbyt bli­sko Da­ria, ale prze­cież w końcu i on mu­siał do tego po­dejść pro­fe­sjo­nal­nie. Tu, na plaży, to bę­dzie nic w po­rów­na­niu ze spo­tem, który mamy na­krę­cić, dla­tego po­sta­no­wi­łam po­roz­ma­wiać o tym z Da­riem za­raz po zdję­ciach, za­nim jesz­cze wró­cimy do ho­telu.

– Dzięki, że mnie nie upu­ści­łeś – po­wie­dzia­łam, wspo­mi­na­jąc uję­cie, na któ­rym Da­rio trzy­mał mnie, gdy sta­łam na kra­wę­dzi skałki.

– Jak­bym mógł. – Uśmiech­nął się.

– Mam na­dzieję, że spot bę­dzie mniej nie­bez­pieczny.

– To tak na­prawdę kilka ujęć – od­po­wie­dział. – Na­gramy to wyj­ście z klubu, no i nas, a reszta bę­dzie do­grana na miej­scu i ca­łość po­składa Marco – wy­ja­śnił.

– Ro­zu­miem – od­po­wie­dzia­łam i spu­ści­łam wzrok.

– Holly, spo­koj­nie. – Po­gła­dził mnie po ra­mie­niu. – nie stre­suj się tak. Je­stem pe­wien, że świet­nie za­gramy – do­dał, a ja się lekko uśmiech­nę­łam.

No wła­śnie, prze­cież to tylko gra. Ser­gio na pewno zdaje so­bie z tego sprawę, a ja nie­po­trzeb­nie się tak na­krę­cam.

Wró­ci­li­śmy do ho­telu w po­rze obia­do­wej. Naj­pierw Pa­olo z Ser­giem i fo­to­gra­fem prze­glą­dali zdję­cia zro­bione na plaży, a po­tem za­mknęli się w apar­ta­men­cie. Oczy­wi­ście, cze­ka­łam na Ser­gia, bo chcia­łam z nim po­roz­ma­wiać, ale nie za­po­wia­dało się, by szybko mieli stam­tąd wyjść. Nie wy­trzy­ma­łam. Nie­malże z im­pe­tem we­szłam do środka. Cała trójka spoj­rzała na mnie z za­sko­cze­niem.

– Prze­pra­szam. Ser­gio, mu­simy po­ga­dać – po­wie­dzia­łam po­waż­nie.

– Do­brze, tylko chodź na chwilę – od­po­wie­dział ta­jem­ni­czo.

Po­de­szłam bli­żej i od razu do­strze­głam, że na sto­liku leży część mo­ich pro­jek­tów. Co jest grane? Nie­pew­nie spoj­rza­łam na ubra­nia za­wie­szone na sto­jaku. Za­czę­łam uważ­niej je prze­glą­dać.

– Czy ktoś mógłby mi to wy­ja­śnić? – Prze­rzu­ci­łam na nich spoj­rze­nie.

– Zo­sta­wi­cie nas? – Ser­gio zwró­cił się do męż­czyzn.

Po chwili wy­szli, a ja zo­sta­łam sama ze sprawcą tego za­mie­sza­nia. Jesz­cze raz przej­rza­łam ubra­nia, do­ty­ka­jąc ich i wą­cha­jąc je. By­łam kom­plet­nie zdez­o­rien­to­wana.

– Ser­gio...

– To miała być nie­spo­dzianka, ale wła­śnie ją po­psu­łaś – po­wie­dział, wy­ry­wa­jąc mnie z roz­my­ślań.

– Nie­spo­dzianka?

– Tak – przy­tak­nął, wsu­wa­jąc dło­nie w kie­sze­nie spodni. Zwy­kła czyn­ność, a on ro­bił to w nie­zwy­kle sek­sowny spo­sób. – Spot ma być re­klamą two­jej li­nii.

– Mo­jej li­nii?

Chyba ni­gdy nie by­łam bar­dziej za­sko­czona niż te­raz. Ow­szem, pro­jek­to­wa­łam, ale nie są­dzi­łam, że tak szybko uj­rzę moje pro­jekty na żywo i jesz­cze za­gram w spo­cie re­kla­mo­wym wła­snej li­nii. Ho­ney pad­nie z wra­że­nia.

– My­śla­łem, że się ucie­szysz – ode­zwał się Ser­gio, a ja nic nie mó­wiąc, z ra­do­ści rzu­ci­łam się w jego ra­miona.

– Dzię­kuję – szep­nę­łam.

Ser­gio po­cząt­kowo wpa­try­wał się we mnie bez więk­szych emo­cji, po czym w końcu do­strze­głam w jego oczach prze­błysk ra­do­ści. Uśmiech­nął się de­li­kat­nie, za­kła­da­jąc mi pa­smo wło­sów za ucho, a ja prze­chy­li­łam lekko głowę, przy­tu­la­jąc się do jego dłoni. Na­gle zro­bił coś, co znowu mnie za­sko­czyło. Ujął moją twarz w dło­nie, na­chy­lił się i z czu­ło­ścią po­ca­ło­wał mnie w usta. Po­cząt­kowo by­łam zdez­o­rien­to­wana, ale już po chwili od­wza­jem­ni­łam po­ca­łu­nek, po­głę­bia­jąc każde mu­śnię­cie jego warg. Kom­plet­nie nie wie­dzia­łam, co się ze mną dzieje. Wła­ści­wie wie­dzia­łam. Tak dzia­łał na mnie Ser­gio. Jego obec­ność, jego do­tyk, jego po­ca­łunki – choć tak na­prawdę to ten drugi – spra­wiły, że chcia­łam się w nim za­tra­cić i spra­wić, aby był tylko mój.

– Ser­gio – prze­rwa­łam tę na­miętną chwilę i wró­ci­łam na zie­mię – nie po­win­ni­śmy.

– Holly...

– Nie, pro­szę cię. – Po­ło­ży­łam rękę na jego tor­sie. Czu­łam szyb­kie bi­cie jego serca. – To wszystko skom­pli­kuje.

– W po­rządku – przy­tak­nął nie­chęt­nie. – Po­cze­kam, aż stra­cisz dla mnie głowę.

Już stra­ci­łam.

– No do­brze, co w ta­kim ra­zie są­dzisz o moim po­my­śle? – za­py­tał, wska­zu­jąc na sto­jak z ubra­niami.

– Zro­bi­łeś mi ogromną nie­spo­dziankę i je­stem ci na­prawdę bar­dzo wdzięczna – po­wie­dzia­łam szcze­rze.

– Naj­waż­niej­sze, że je­steś za­do­wo­lona.

– To może jed­nak... – Spoj­rza­łam na niego ma­śla­nym wzro­kiem.

Ser­gio pa­trzył na mnie nieco nie­pew­nie i lekko po­trzą­snął głową. Zło­ży­łam dło­nie, wy­krzy­wia­jąc usta w pod­kówkę, by go zmięk­czyć. Za­le­żało mi na tym, by był, bo po­trze­bo­wa­łam jego wspar­cia. W ten spo­sób też mógłby się prze­ko­nać, że to tylko praca, że nic po­mię­dzy mną a Da­riem się nie dzieje.

– Do­brze – ode­zwał się po chwili – ale mu­szę się na­uczyć ci od­ma­wiać, bo do ni­czego do­brego to nie pro­wa­dzi.

Mia­łam ochotę po­now­nie rzu­cić mu się w ra­miona, jed­nak uśmiech­nę­łam się tylko do niego i mu po­dzię­ko­wa­łam. Czu­łam, jak­bym do­dat­kowo na­ła­do­wała ba­te­ryjki. Ser­gio dał mi mo­ty­wa­cję i nieco mnie uspo­koił, a ja dam z sie­bie wszystko.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: