Jesteś nasza - ebook
Jesteś nasza - ebook
Gorący i zmysłowy romans LGBT! Wiki prowadzi względnie stabilne życie, uciekając od problemów i lęków w alkohol i imprezy. Wydaje jej się, że chce, by tak wyglądała jej przyszłość – bez większego planu. Na jej drodze staje jednak Lena, która sprawia, że dziewczyna czuje i pragnie więcej. Czy to, co połączy kobiety, będzie w stanie przetrwać próbę, jakiej zostaną poddane? Niektóre tajemnice nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego, bo może się okazać, że człowiek zacznie współczuć mordercy.
Fragment książki: Poczułam, jak ktoś otarł się o moje ramię. Niby nic niezwykłego, ale poczułam, jak między mną a obcym przepłynął prąd. Odwróciłam się i zobaczyłam ją. Była wyższa ode mnie, miała krótkie blond włosy i najpiękniejsze oczy, jakie kiedykolwiek widziałam. Wpatrywała się we mnie, a właściwie wwiercała we mnie swoje spojrzenie. Nie potrafiłam odwrócić wzroku. Mocno zarysowane kości policzkowe nadawały jej drapieżności, a pełne usta były tak soczyste i piękne, że jedyne, o czym byłam w stanie myśleć, to to, jak smakują i czy są miękkie. Kolczyk w nosie był idealnym dopełnieniem jej wyglądu. Chodzący pieprzony ideał. Oblizałam wargi, poczułam, że zasycha mi w ustach. Po całym moim ciele przeszedł kolejny dreszcz. Mrowienie w podbrzuszu było tak silne, że myślałam, że zaraz eksploduję. Ona patrzyła na mnie równie intensywnie. Uśmiechnęła się delikatnie, mrużąc oczy, co wywołało kolejny słodki skurcz w podbrzuszu, miałam wrażenie, że zaraz nogi odmówią mi posłuszeństwa i się przewrócę. To wszystko trwało może kilka sekund, kiedy poczułam, że ktoś łapie mnie za rękę.
Znowu oblizałam wargę. Całe moje zdradzieckie ciało krzyczało teraz z podniecenia. Wydawało mi się, że między nami strzelają iskry. Moje wcześniej mokre majtki były teraz całkowicie przemoczone. Czułam gorąco w podbrzuszu i słodkie skurcze. Widziałam, że patrzy się na moje usta. Coraz trudniej mi się oddychało. Czułam, że jak zaraz czegoś nie zrobię, to oszaleję. Ale to ona się poruszyła. Odeszła od umywalki i myślałam, że już wyjdzie, lecz tylko przekręciła zamek w drzwiach. Ja stałam jak osłupiała. Z trudem przełknęłam ślinę i patrzyłam, jak podchodzi do mnie i staje za mną.
Kategoria: | Erotyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8290-572-4 |
Rozmiar pliku: | 1,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
PROLOG
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
PodziękowaniaPROLOG
Codziennie wieczorem, kiedy wracałam z pracy, miałam wrażenie, że każdy cień, który wyłaniał się, gdy idąc chodnikiem, mijałam oświetlone miejsca, to był on. Wiedziałam, że mnie śledził, ale jak do tej pory nic nie zrobił. Wydawało mi się, że jest nieszkodliwy i zagubiony. Nie wiedziałam, dlaczego byłam tak naiwna. Od samego początku czułam się przy nim nieswojo. Z pozoru bardzo przyjazny i troskliwy, do tego bardzo przystojny, ale pod tą maską ciągle kryło się jakieś zniecierpliwienie. Trudno mi było to opisać, lecz jedyne, na co miałam przy nim chęć, to ucieczka.
Codziennie wysyłał mi prezenty do pracy i często stał po drugiej stronie ulicy podczas mojej zmiany. Myślałam, żeby zadzwonić do ojca, ale nie zrobiłam tego, bo nie chciałam dawać mu satysfakcji. Znowu próbowałby mnie chronić za wszelką cenę, a ja potrzebowałam wolności.
No to teraz miałam tę swoją wolność. Siedziałam zamknięta w jakiejś piwnicy, sama nie wiedziałam jak długo, i wyczekiwałam mojego porywacza, żeby móc chociaż z kimś porozmawiać.
Całe dnie spędzałam na obmyślaniu, jak uciec, i jedyne, co mi przychodziło do głowy, to spróbować go ogłuszyć. Zaufał mi na tyle, że mogłam poruszać się swobodnie po pomieszczeniu i nie musiałam już siedzieć przykuta łańcuchem do łóżka.
Nigdy nie wiedziałam, kiedy przyjdzie. Czasem pojawiał się tylko rano, ale zdarzało się, że bywał kilka razy. Nigdy jednak nie wytrzymał dłużej niż czterdzieści minut, bo zawsze coś go wyprowadziło z równowagi. Musiałam bez przerwy uważać na to, co mówię, bo był jak materiał łatwo palny, wystarczyła iskra, a on już zamieniał się w kulę ognia.
Na samym początku myślałam, że jak będę waleczna, to mnie w końcu puści, ale finalnie dosłownie mnie ukarał. Przez cztery dni nie przynosił mi nic do jedzenia i nie mogłam się kąpać. Od tamtej pory starałam się go nie wkurzać.
Nie mogłam jednak ciągle siedzieć i czekać. To nie było życie, musiałam działać.
Obiecałam sobie, że jak tylko się stąd wydostanę, odezwę się do rodziców i spróbuję odnowić kontakt na nowych zasadach. Właściwie to mogłabym wrócić do tego, co było, byleby tylko nie musieć żyć w tej piwnicy.
Usłyszałam, że zaczął otwierać drzwi. Dzisiaj chciałam uciec. Musiałam spróbować. Jak zwykle miał ze sobą pudełka z jedzeniem. Ciągle było to samo, kanapki i owoce. Nie narzekałam, wręcz przeciwnie, zawsze chwaliłam go za wybór. Dzisiaj zamierzałam być wyjątkowo miła.
– Cześć, moja piękna – powiedział. – Mam dla ciebie jedzonko i kilka gazet do poczytania. Tęskniłaś?
Gotowało się we mnie i miałam ochotę od razu go czymś rzucić, ale zamiast tego uśmiechnęłam się do niego najcieplej, jak potrafiłam w tej sytuacji.
– Bardzo tęskniłam! Wiesz, im dłużej tutaj jestem, tym bardziej czuję, że zbliżam się do ciebie. Wiem, że na początku nie było łatwo ze mną wytrzymać – zaśmiałam się i spuściłam wzrok – ale całkowicie się z tobą zgadzam. Potrzebowałam, żebyś mnie uratował. – Popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się, udając nieśmiałość.
Czułam, że powinnam dostać Oscara za tę rolę.
Musiałam się mocno wysilić, żeby brzmieć i wyglądać autentycznie.
Przyjrzał mi się badawczo i jego twarz nagle się rozjaśniła.
– Wiedziałem, że nadejdzie taki dzień. Cieszę się, że zaczynasz to rozumieć. Skoro tak, to jeśli nie masz nic przeciwko, chciałbym z tobą dzisiaj zjeść posiłek.
Och, mój plan zaczynał działać.
Mężczyzna podszedł do mnie i odpiął łańcuch z mojej nogi. Jak tylko moja noga uwolniła się z ciężaru metalu, od razu poczułam się pewniej. Podszedł do stolika, przy którym stały dwa krzesła, i zaczął rozkładać jedzenie. Był tyłem do mnie i miałam swoją szansę.
Zbliżyłam się do niego błyskawicznie i złapałam krzesło, które stało obok. Zamachnęłam się i myślałam, że już wygrałam, ale on w ostatniej chwili się odsunął. W jego oczach pojawiła się furia. Wiedziałam, że to koniec, nie miałam szansy. Złapał za krzesło, które cały czas trzymałam, i popchnął mnie na ścianę. Uderzyłam w nią lekko i zanim się zorientowałam, co się dzieje, złapał mnie za twarz i z całej siły walnął moją głową o ścianę. Poczułam przeszywający ból i ogarnął mnie mrok.Rozdział 1
Wiki
Mogłam użalać się nad sobą, że jestem samotna i że wszyscy się ode mnie odwrócili. Mnie jednak było dobrze. Nie miałam zobowiązań poza pracą, dzięki której zarabiałam kasę na imprezy i życie w Warszawie. Robiłam, co musiałam, żeby noce wypełnić wspaniałymi beatami i dobrym alkoholem, a właściwie dużą ilością alkoholu.
Każda noc przynosiła ukojenie i zapomnienie. Oczywiście robotem nie byłam, więc pojawiały się potężne skutki uboczne kilkudniowego chlania, ale ogólnie uważałam swoje życie za całkiem udane. Kilka razy zdarzyło się, że obudziłam się pod drzwiami swojego mieszkania albo zasnęłam w pociągu i wylądowałam w innym mieście, nie były to rzeczy, które mnie powstrzymywały od prowadzenia takiego, a nie innego trybu życia. Ból głowy mijał, a potrzeba odcięcia się i poczucia alkoholu w gardle była silniejsza.
Plusem takiego życia było to, że miałam zbędnych ogonów w postaci przyjaciół ani faceta. Miłość była dla mnie pojęciem bardzo abstrakcyjnym. Jedyne, co czułam do drugiej osoby, to lekka, chwilowa fascynacja i nic poza tym. Czasem zdarzało się, że odrobinę tęskniłam za czymś więcej, ale szybko to sobie wybijałam z głowy. Widziałam w klubach, jak faceci z obrączkami podrywali jakieś pijane laski, a mężatki ochoczo pozwalały się zmacać pierwszemu lepszemu i napalonemu mężczyźnie. Dlatego nie wierzyłam w związki. Byłam w swoim świecie, może nie najszczęśliwsza, ale miałam złudne poczucie, że coś się w moim życiu dzieje.
Ten, kto nie był nigdy na porządnej imprezie, nie zrozumie, jakie to uczucie.
Na początku pojawiał się lekki dreszcz oczekiwania. W domu wypijałam na przykład dwa kieliszki wina, żeby się trochę rozluźnić. Bywało, że i całą butelkę, ale to w sumie nieistotne. Najbardziej lubiłam miejsca, gdzie leciała typowo klubowa muzyka. House’y, techno i wszystkie powiązane gatunki. Kochałam moment, kiedy czułam, jak podłoga drżała, a muzyka przepływała przez mój krwiobieg i mieszała się z alkoholem.
Nie chodziłam na podryw. Nie kręciło mnie to, choć czasem zdarzało się, że z kimś zatańczyłam lub zamieniłam dwa, trzy zdania. Klub był jednak dla mnie miejscem, gdzie pragnęłam być wolna i cieszyć się muzyką oraz dobrą zabawą. Zapominałam tam o dręczących mnie koszmarach.
Ktoś powiedziałby, że to ucieczka, i mógłby mieć rację, ale nie obchodziło mnie to. Byłam wolnym ptakiem i w taki sposób miałam zamiar przeżyć resztę życia.
Do momentu aż zabraknie mi sił.
Był piątek, więc już przebierałam nóżkami na kolejny wypad do mojego ulubionego miejsca w centrum Warszawy. Czasami zastanawiałam się, czy ludzie w pracy widzą, jak często jestem wczorajsza, gdy przychodzę do biura. Miałam już opracowany plan działania w sytuacjach, kiedy budziłam się rano na potężnym kacu, ale mimo wszystko zawsze trochę było widać po mnie, że piłam dzień wcześniej. W sumie dzień jak co dzień. Nikt nigdy nie zwrócił mi uwagi, więc pewnie przywykli i uznali to za normę. Ludzie w pracy byli dla mnie jak nieprzyjemny dodatek do nieprzyjemnej pracy, która opłacała mi życie.
Myśl o dobrym drinku i muzyce wszystko jednak rekompensowała. Trafił się nawet jeden facet, który próbował kilka razy się ze mną umówić na randkę, ale skutecznie go zniechęciłam. No cóż, kiedy miałam silny ból głowy, potrafiłam być bardzo niesympatyczna, delikatnie mówiąc.
Wróciłam do swojego mieszkania, które usytuowane było niedaleko stacji PKP Warszawa Włochy.
Miałam zawsze dobry i szybki dojazd do centrum. Lokalizacja marzenie, a do tego ładnie, bo zielono i w kamienicy nie mieszkały żadne dzieci, więc poranki były bardzo ciche. Nie byłam przesadnym czyściochem, przez co wszędzie walały się moje ubrania, kosmetyki i butelki po winie czy piwie no i wódce. Na ich widok poczułam, że potrzebuję się napić. Chwilę zastanowiłam się, na co mam ochotę, i dzisiaj wygrały wódka, lód i limonka. Coś odświeżającego.
Szybki prysznic, jakaś kanapka, mało staranny makijaż i pierwsza lepsza sukienka. Było ciepło, zatem nie chciało mi się kisić w spodniach. Lato w tym roku było wyjątkowo upalne i wszystkie przewiewne ubrania były na wagę złota. Musiałam jednak jak zawsze włożyć dżinsową kurtkę, którą miałam po tacie. Miałam do niej sentyment. To była jedyna rzecz, która mi po nim pozostała.
Pociąg miał być za jedenaście minut, więc ruszyłam do wyjścia. Schodząc po schodach, trafiłam na sąsiadkę, która była jak na mój gust odrobinę zbyt wścibska.
– O, dobry wieczór, Wiktorio – powiedziała i obejrzała mnie od góry do dołu. – Gdzie się o tej porze wybierasz? Nie miałabyś ochoty wpaść do mnie na herbatkę? Mam pyszne ciasteczka.
– Dziękuję, ale jestem umówiona i się spieszę – powiedziałam, prawie się nie zatrzymując. – Innym razem.
– Och, szkoda. Wy, młodzi, ciągle gdzieś pędzicie. Ale proszę, odwiedź mnie, poplotkujemy sobie.
– Tak, tak, do widzenia.
Byłam już niemal na dole, kiedy usłyszałam jej odpowiedź. Ogólnie pani Krystyna była nieszkodliwa, najwyraźniej potrzebowała towarzystwa. Bardzo chciała, żebym ją odwiedziła, a ja totalnie nie miałam nigdy siły ani ochoty.
Udało mi się dotrzeć na czas na peron i zająć miejsce przy oknie. Włożyłam słuchawki i patrzyłam przez szybę na Warszawę, którą otuliła już noc. Przez ciemność przebijały się pojedyncze światła latarni i samochodów. W niektórych biurowcach było włączonych kilka świateł i widać było ludzi przy biurkach. Co ci bedni smutni ludzie robili w piątek wieczór w pracy – tego nie mogłam pojąć. Zdecydowanie nie chciałam być na ich miejscu.
Kochałam noc, w niej czułam się najbezpieczniejsza. Nikomu nie musiałam niczego udowadniać, nie musiałam się starać, byłam po prostu sobą. Noc przykrywała wszystkie moje niedoskonałości, mogłam się w niej ukryć. Ciemność przynosiła imprezę i ukojenie po trudnym dniu. Wyjęłam z kieszeni piersiówkę i wypiłam tak, żeby nikt nie widział. Starsza kobieta, która siedziała po drugiej stronie alejki w pociągu, popatrzyła na mnie z dezaprobatą. Kim była, żeby mnie oceniać?
– Może ma pani ochotę się napić? – zapytałam, podnosząc piersiówkę w jej stronę. – Wygląda pani na bardzo spiętą.
Fuknęła jedynie i odwróciła się do mnie tyłem. Tak myślałam. Takie jak ona zawsze bały się konfrontacji. Już bardziej pewna siebie i nie ukrywając się, wzięłam jeszcze kilka łyków pysznej wódki i skupiłam się na światłach za oknem. Miałam przeczucie, że to będzie wyjątkowa noc.