- W empik go
Joanna Neapolitańska: tragedya w 5 aktach - ebook
Joanna Neapolitańska: tragedya w 5 aktach - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 200 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Âàðøàâà, 24 Ôåâðàëÿ 1896 ãîäà.
zofii o rozliczne choroby i dolegliwości, trapiące dzisiaj ludzkość. Pijaństwo i rozpusta, w wyższym stopniu niż obecnie, grasowały za czasów rzymskich w starożytności, za Ludwików we Francyi, a u nas za Sasów i za Stanisława Augusta, więc nie jest to objaw nowy.
Trochę tolerancyi dla cudzych poglądów nigdy nie zaszkodzi,tem bardziej, że nikt nie może być zupełnie pewnym, iż jego to właśnie poglądy i działalność są nieomylne.
M. J.
Joanna Neapolitańska.
Tragedya w 5-ciu aktach.
osoby:
Cesarzowa Bizantyńska, krewna i opiekunka Joanny.
Ludwik, książę Tarentu, syn cesarzowej.
Elżbieta, królowa węgierska (córka Władysława Łokietka).
Andrzej, książę Kalabryi, syn jej.
Joanna, zona jego, królowa Neapolitańska.
Isolda węgierka, raamka Andrzeja.
Lazarro, poufny cesarzowej.
Istwan, Ferencz – dygnitarze węgierscy przy Andrzeju.
Mistrz ceremonii.
Posłaniec z Awinionu.
Dworzanin Ludwika.
Dworzanin Andrzeja.
Pani dworu, Włoszka.
Przeor klasztoru w Awersie.
Klucznik zakonnik.
Komendant floty.
Zbój 1-szy
2-gi
3-ci.
Panowie węgierscy, panowie włoscy, damy dworu, służba.
Rzecz dzieje się w r. 1344. Cztery pierwsze akty w Neapolu – akt piąty w Awersie, w klasztorze św. Piotra.
Akt I
Sala w pałacu królewskim w Neapolu; wielkie podwoje szklane przez które pomarańczowy ogród a w dali morze.
Scena I.
CESARZOWA i LUDWIK.
Cesarzowa siedzi w fotelu. Ludwik wchodzi.
Cesarzowa. Tydzień cię synu nie było; – a tobie
Trzeba do dworu się przykuć.
Ludwik. Cóż robie
Od pierwszej gdy tu przybyłem minuty?
Jestem jak więzień łańcuchem przykuty,
Prawda że… słodkim.
Cesarzowa. Inne tobie cele
Niż słodycz winne stać przed orłem okiem,
Tobie, świetnemu cesarskim urokiem.
Słuchaj mnie synu; –ja zrobiłam wiele.
Gdy zmarł jedyny dziedzic tej korony,
Do niej najbliższe po krwi, wiesz, miał prawo
Król Węgier, Robert. I któż to jaskrawo
Stolicy świętej dowiódł, że dwa trony
Takie potężne, gdy na nich zasiędzie
Mocarz węgierski, straszne stać się mogą?
Ja! – kto papieża przejętego trwogą
Użył po myśli swojej za narzędzie,
Że król przed śmiercią poparty stanami
Państwa dziedziczka ogłosił swa wnuczkę
Joannę? – Kto? – ja! Przed mcmi oczami
Stał tron ten jako twój.
Ludwik. Stał–lecz zdmuchnięty
Bo rozdzieliwszy trony, ojciec święty
Tę złotą dla mnie wymarzoną pannę,
Węzłem małżeńskim z kim związał Joanno?
Czy dziś Joanna nie Andrzeja żoną?
Andrzej, syn młodszy Węgierskiego króla,
Tron Neapola w malżeńskiem ma wianie.
To się już stało – a jak się odstanie?
Cesarzowa. A powiedz synu – ta papieska bulla,
To dzieło moje, nic anie nie znaczy?
Bo wiesz, korony tej papież zwierzchnikiem,
Król Neapolu jego jest lennikiem.
Ludwik. Wiem – cóż ta bulla? która? tych bul tyle!
Cesarzowa. Co koronacyę Andrzeja odkłada
Do lat aż pełnych, a koronę dala
Jego małżonce i ta państwem włada,
Ją majestatu opromienia chwała,
Gdy się to chłopię madżarskie, ot zowie (Z pogardą) Kalabryi księciem!
Ludwik. Lat sześć–i na głowie
Księcia Kalabryi ujrzymy koronę.
Cesarzowa. Lat sześć… Ludwiku! o! to czasu wiele;
I wód to wiele rzeki niezgłębione
W przepaści modre mórz stoczą…
Ludwik. I wody
I lat sześć miną jak sześć dni swobody,
Które na łowach spędziłem – i króla
Ukoronują jak kazała bulla.
Cesarzowa. Ty nim być musisz! chyba że tej głowie
Już posłuszeństwo od razu wypowie
Rozum, cierpliwość, zręczność, doświadczenie
I skrzętność mrówcza, dla której ździebełko
Drobne, maluczkie budowy cegiełką.
Czy chcesz być królem? mów krótko! bo z domu
Mego tron oddam innemu ja komu.
Ludwik. Któż Neapolu pogardzi koroną?
Cesarzowa. Czy ty nie widzisz, kobietą skończoną
Dziś już Joanna. To w pełnym rozkwicie
Wszystkiemi pory rozlewa się życie.
Krew szturmem bierze głowę rozmarzoną
Upajającym Petrarki nektarem.
Porównaj siebie z młokosem madżiarem,
Z tym lodów synem co dojrzewa zwolna,
Któremu z piłką zabawa swawolna
Więcej na czasie niż z żoną pieszczota;
I myśl ty o tem, że lat sześć Ludwiku,
Jeśli je stracisz, obudzą w młodziku –
Ludwik. Mężczyznę.
Cesarzowa. Tak jest, mężczyznę! Bądź żony
Jego kochankiem! To krok do korony;
Ona ci sama na głowę ją włoży.
Bądź jej kochankiem.
Ludwik (z uśmiechem). I któż ci powiedział.
Jeśli to droga, że matko jest przedział
Między (dotyka czoła) tą skronią a państwa koroną?
Między wieczorem a jutra porankiem
Dość czasu, by zwać szczęścia się kochankiem.
Cesarzowa. Na dobrej drodze widzę cię oddawna;
Ale mnie gniewa twa ręka niewprawna,
Co by złotego uchwycić motyla,
Kiedy odleciał, po niego się schyla.
Lecz strzeż się synu – bo jest jedno oko
Co za daleko, co mi za głęboko
Widzi i patrzy.
Ludwik. Wiem, mamki Andrzeja.
Cesarzowa. Tak jest, Isoldy. To od niemowlęcia
Cień w nocy, we dnie nieodstępny księcia.
Z chytrością węża miłość matki zlana –
Tej ja się lękam. Ma oko spokojne,
W którem ty duszy najlżejszego drgnięcia
Nawet sokola źrenica nie schwytasz.
Czuję że duch ten zaprzysiągł ci wojnę.
Nieraz się boję ja tej mamki księcia.
Scena II.
Ciż sami i LAZARRO.
Lazarro (wszedłszy). Królowa Węgier Elżbieta przybywa.
Cesarzowa. Co rok pieszczoszka uścisnąćby rada
I swój mu co rok przyjazd zapowiada,
I tak lat osiem na chęciach upływa.
Lazarro. Tym razem wieść ta dla mnie niewątpliwa.
Cesarzowa. Pewnyś?
Lazarro. Jak tego, że ta złota łuska,
Którą zalotnie morze o brzeg pluska,
Promieni słońca jest tylko robotą.
W porcie Wenecyi ośm okrętów flotą
Czeka królowej stojąc na kotwicy.
Cesarzowa. Co? ośm okrętów?
Lazarro. Znam je po nazwisku.
Cesarzowa. Wiadomość ważna. Księcia domownicy
Znać ją musieli;–a wiec niespodzianie
Chce nam Elżbieta przynieść powitanie.
Może przybywa nam w niej zapaśnica?
Czy ze mną walczyć chce ta niewolnica
Nieokrzesanych, dzikich obyczajów,
Którą nad Wisłą wierzyć nauczono
Ze światem niewiast modły i wrzeciono!
Kto był jej ojciec? Królika ułomek
Tak mały, że mu Łokietka przydomek
Dali Polacy! – Jej się mierzyć ze mną!
Czy Dunaj głowę jej oświecił ciemną?
Czy to na Dunaj spadła wielka chwalą,
Ze dał jej rozum, gdy Wisła nie dała?
Lazarro. Wróci jak przyszła.
Ludwik. Nie! lżejsza powróci.
Połowę złota min Węgier rozrzuci.
Tylko zgłodniałym rzucając tę strawę
Lud zdobyć może.
Cesarzowa. Próżną masz obawę.
Żeby zdobywać, jak się to zdobywa
Wiedzieć potrzeba. W głupca ręku złoto
Rwąca to w pędzie niewstrzymana rzeka,
Błyszczy i dźwięczy i dźwięcząc ucieka –
I w ręku głupca nędzy potem błoto.
A jednak… gdyby miała ta kobieta
Rozum… (namyśla się) Lazarro! droga ci daleka.
Lazarro (kłania się). Zawsze jam gotów. Gdzie?
Cesarzowa. Do Awinionu.
Jeżeli walkę niesie mi Elżbieta,
A niesie pewno – będzie to gonitwa,
O losy synów dwojga matek bitwa.
Bój się rozstrzygnie nie tu w Neapolu,
Tam, – w Awinionie. Orłom, uraganom
Usiądź na skrzydła, chociażby szatanom,
Pędź! i gdy staniesz, bądź mi w Awinionie
Cały źrenicą; bądź mi cały uchem,
Najgłębsze tajnie czytającym duchem.
(Lazarro sin kłania.)
Ludwik. Na czas mi trzeba usunąć sie może?
LAZARRO. ?le to nie będzie. Niektórzy na dworze,
Z cicha się dziwią, dla czego królowa…
Cesarzowa. I co królowa?
Lazarro. Nagle się rumieni
Gdy książę wchodzi-, potem zamyślona
Gdy odszedł, pyta: czemu marmurowa
Posadzka stopy jego nie przykuwa,
Nawet jej śladu na sobie nie chowa.
Cesarzowa. Czy tak?
Lazarro. A ludzkie te szepty w ogrodzie
Gałęzi gałąź zdaje cytrynowa.
Cesarzowa. I tyle ważą te szmery gałęzi
Ile chwiejący gałęzią wiatr słowa.
Zostaniesz synu! Podejrzenie ludzi
Uśpi najlepiej ten sam co je budzi.
(Do Lazarro)