- W empik go
Józef Ignacy Kraszewski: (życiorys) - ebook
Józef Ignacy Kraszewski: (życiorys) - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 394 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Półwiekowa Twa praca literacka, świetna talentem znakomitym i ożywiona duchem najzacniejszym, niezrównany, pożytek naszemu społeczeństwu przyniosła: wzbogaciwszy piśmiennictwo ojczyste utworami wielkiej wartości, pociągnąłeś ogół ku niemu, zachęciłeś go do czytania; a poruszając w pismach swoich zagadnienia najżywotniejsze, jak społeczne, tak i moralne, sprostowałeś wiele fałszywych wyobrażeń, obaliłeś wiele przesądów, nauczyłeś pojmować obowiązki i miłować dobro powszechne, rozjaśniłeś nie jeden umysł i nie jedno serce podniosłeś. Nie natem wszakże koniec Twych zasług: za przykładem i przewodem Twoim chwalebnym, za Twą podnietą i zachętą serdeczną, w ciągu lat pięćdziesięciu coraz to więcej pracowników na niwę literacką występowało i coraz to bogatsze i piękniejsze plony ją okrywały; a jeżeli żaden jej zagon już nie leży dzisiaj ugorem, to przeważnie z Twojej przyczyny, – bo gdy po smutnem zaniedbaniu, nowa się na niej rozpoczęła uprawa, Tyś ledwie nie na każdym odłogu sam najpierwszą skibę zaorał. W miarę zaś ożywiania się ruchu umysłowego, w miarę rozrostu piśmiennictwa i czytelnictwa, przybywały nam coraz nowe drukarnie, sił większych nabierały dawniejsze, zjawiali się nowi nakładcy, rozwijał się handel księgarski, powstawały wciąż nowe wydawnictwa, przynoszące coraz obfitsze przedsiębiercom korzyści. Gdy zaś z dawnej gromadki czytelników tak liczna ich rzesza zczasem urosła i łaknienie strawy duchowej tak się bardzo w niej wzmogło, iż same księgi już go zaspokoić nie były zdolne; prassa nasza peryodyczna, przed czterdziestu kilku laty jeszcze tak słaba i uboga pod każdym względem, rozrastając się coraz bujniej i piękniej, doszła wreszcie do tego stanu, w jakim ją dziś widzimy: a wątpimy, czy którabądź polska drukarnia nie miała, dzięki Tobie, zajęcia; czy którybądź wydawca firmy swej nie ozdobił Twojem imieniem; czy ktorebądź pismo peryodyczne najdzielniejszego w Tobie nie znalazło współpracownika. Na uwieńczenie zaś tego wszystkiego, Sameś, dostojny jubilacie, odznaczył się nie tylko, jako znakomity redaktor, jako wydawca dzieł wysokiej wartości, lecz i jako drukarz niepospolity, traktujący swój zawód, nie jak proste rzemiosło, lecz jako kunszt prawdziwy, i wznowić w nim pragnący tradycye Aldów i Elzewirów.
Całe wiec społeczeństwo oświecone, wszyscy, którzy w jakibądź sposób ze sprawami piśmiennictwa się wiążą i z pożytkiem dla siebie na pożytek jego pracują, winni są Ci wdzięczność najżywszą. Wyrazem tej wdzięczności, oraz pamiątką jej dla czasów potomnych, jest niniejsza "Książka jubileuszowa, " siłami zbiorowemi przedstawicieli Twych dłużników wydana: w niej literaci składają. Ci w hołdzie swą pracę; redakcyę, wydawcy, drukarze i księgarze – nakład pospólny; czytelnicy zaś, ubiegający się o jej posiadanie, z jednej strony pragną, Cię uczcić, zapisując swoje imiona na liście jej prenumeratorów, z drugiej – przyczynić się choć w części do ulżenia Twych trosk i trudów, których już tyle w Swojem życiu zaznałeś, i do zapewnienia Ci spokoju i swobody umysłu, abyś mógł jeszcze długie lata dla dobra i dla chwały społeczeństwa Swego pracować.
Redaktorowie, współpracownicy i wydawcy książki jubileuszowej.
Warszawa d. 3 Października 1879 r.WSTĘP.
Oddając w ręce czcigodnego jubilata i publiczności niniejszą, księgę pamiątkową, uważamy za rzecz konieczną zapisać na jej kartach historyą jej powstania i wykonania, jako też imiona tych łudzi, którzy w jaki bądź sposób dopomogli nam do spełnienia naszych zamiarów.
Pierwsza myśl uczczenia J. I. Kraszewskiego przez wydanie na rzecz jego Książki zbiorowey poruszoną była jeszcze w roku 1877 przez Adama Pługa w redakcyi "Kłosów, " gdzie też odbyła się pierwsza narada prawie wszystkich przedstawicieli prassy Warszawskiej, którzy, zgodziwszy się w zasadzie na pomieniony wniosek, uchwalili, aby p… p. Karol Kucz, Edward Leo, Adam Pług, i Wacław Szymanowski zajęli się zwołaniem drugiego zgromadzenia, mającego już ostatecznie projektowane wydawnictwo zatwierdzić, oraz komitet redakcyjny zorganizować.
Drugie to zgromadzenie odbyło się dopiero w dniu 2 Stycznia 1878 roku. Na niem najpierwiej wzięto pod rozwagę plan książki, która według projektu, ogłoszonego po odbyciu pierwszej narady w Nr. 638 "Kłosów, " miała być złożona z utworów najcelniejszych pisarzy i przyozdobiona illustracyami najsławniejszych artystów naszych, z dodaniem życiorysu, portretu, oraz medalu jubilata. Nie odrzucając tego planu, uczestnicy narady nad tem się jedynie zastanawiali, jak wykonać go, nie narażając się na niezmierny napływ artykułów małej wartości, i z jakich mianowicie utworów książkę ułożyć, żeby nie była zbieraniną beż żadnego ładu i składu, ale miała cechę wybitną i stała się ponętną dla czytelników. Wiele wniosków podnoszono w tej mierze, między innemi zaś professor Struve przypomniał, ogłoszony w jednym z dzienników, wkrótce po uchwaleniu już w Warszawie książki zbiorowej, projekt Teodora Tomasza Jeża, który wzywał kolegów literatów, "aby każdy z nich coś o Kraszewskim napisał, biorąc do pisania treść bądź ze stosunków bezpośrednich lub pośrednich, jakie z nim kiedy miał, bądź tez z innych źródeł, np. z wrażeń, jakie wywarł na niego ten lub ów utwór niezmordowanego pracownika. " – Oparłszy się na tym projekcie, professor Struve podał wniosek, aby zamiast artykułów luźnych i różnobarwnych, złożyć książkę jubileuszową z szeregu studyów systematycznych, ogarniających cały zakres pięćdziesięcioletnej działalności tego pisarza; co zgromadzenie zatwierdziwszy większością głosów, w ślad w tem przystąpiło do wyboru komitetu redakcyjnego, do którego powołani zostali: p… p. Piotr Chmielowski, Kazimierz Kaszewski, Wincenty Korotyński, Tadeusz Korzon, prof. Henryk Lewestam, Alexander Oskierka, prof. Adolf Pawiński, Adam Pług (Antoni Pietkiewicz), Hipolit Skimborowicz, prof. Henryk Struve, i Kazimierz Władysław Wójcicki.
Komitet redakcyjny rozpoczął czynność swoję w dniu 11 Stycznia tegoż roku, i po dwóch posiedzeniach program książki zatwierdził, powierzywszy jego zredagowanie p. Wincentemu Korotyńskiemu.
Następnie komitet redakcyjny, któremu pan Gracyan Unger oświadczył, że "Książkę Jubileuszową" gotów jest wydrukować bezpłatnie, zaprosił na naradę redaktorów, wydawców, drukarzy i księgarzy Warszawskich, i zawiadomiwszy ich o szlachetnej ofierze p. Ungra, zwrócił się do nich z propozycyą, aby się przyczynili do pokrycia kosztu papieru oraz wszystkich innych wydatków, odnoszących się do tego przedsięwzięcia, którego celem z jednej strony jest złożenie hołdu jubilatowi od przedstawicieli tych wszystkich, którzy w jaki bądź sposób, czy moralny, czy to materyalny, do rozwoju piśmiennictwa się przykładają, i pożytek z niego odnoszą, – z drugiej zaś powiększenie tego funduszu, który zebrać się może z edycyi jubileuszowej wyborowych pism Kraszewskiego, przedsięwziętej przez p. Ungra. Zgromadzenie jednomyślnie i jednogłośnie propozycyą komitetu przyjęło, ofiarowawszy nakład na trzy tysiące exemplarzy w objętości do 40-stu arkuszy, bracia zaś Orgelbrandowie wzięli nadto na siebie druk bezpłatny prospektu, ułożonego przez prof. Lewestama, a p. Lewental druk programmatu.
"Książka tedy Jubileuszowa" składać się miała: 1) Z obszernego życiorysu jubilata; 2) Z obrazu półwiekowej jego działalności literackiej, to jest ze studyów nad utworami jego, uszykowanemi w następujące szeregi: a) powieści, b) pisma wierszem epiczne i liryczne, c) dramata, d) filozofia, e) dziejopisarstwo, f) podróże, g) krytyka literacka, h) prace z dziedziny artystycznej i archeologii, i) publicystyka… k) wydawnictwa literackie, l) drukarstwo i edytorstwo; 3) Z artykułów odosobnionych, odnoszących się do stosunków jego życiowych; 4) Z wyczerpującej bibliografii dzieł jego i pism ulotnych. Illustracye składać się miały z portretów jubilata w różnych epokach jego życia, z wizerunków miejsc, upamiętnionych dłuższym jego pobytem, oraz z portretów jego babki, prababki i rodziców. – Medalu zaniechano, uważając go za zbyteczny, w obec uchwalonych już we Lwowie i Dreźnie.
Komitet redakcyjny starał się, o ile mógł, jak najlepiej plan swój wypełnić i miał nadzieję, że już druk książki w Marcu rozpocznie; ale artykuły napływały bardzo powolnie i ledwie w końcu Maja mogły być oddane pod prassę, i to jeszcze nie wszystkie, bo każdy z nich członkowie redakcyi postanowili odczytywać in gremio , na co aż pięćdziesiąt posiedzeń trzeba było poświęcić. Tymczasem liczba pronumeratorów tak wzrosła, iż wypadło o 1, 500 exemplarzy nakład powiększyć, koszt na to przeznaczając z przedpłaty. I tego wszakże było jeszcze zamało, gdy bowiem przyszło do układu listy przedpłacicieli, znalazło się ich około pięciu tysięcy; lubo więc już w trzeciej części "Książka jubileuszowa" była wydrukowaną, postanowiono jeszcze tysiąc exemplarzy przyczynić, zdecydowawszy się na powtórne wydanie początkowych arkuszy.
Nie natem wszakże koniec redakcyjnych kłopotów; wobec ogromu materyału, niegposób było ściśle się obrachować z rękopismami, zwłaszcza nie mając ich wszystkich pod ręką przy rozpoczęciu druku; skutkiem czego, zbliżając się do końca, spostrzerzono, że gdyby wszystkie prace, przez komitet przyjęte, miały być w książce ogłoszone, to wyniosłyby zamiast 40, 46 arkuszy, na coby niestarczyła zamówiona ilość papieru; gdyby zaś, ulegając konieczności fatalnej, redakcya się zdecydowała na użycie odmiennego gatunku, to z jednej strony byłoby niepodobna skończyć druku w czasie właściwym, z drugiej zaś zrobiłby się wielki uszczerbek w funduszu owacyjnym, bacząc zwłaszcza na cenę książki, w stosunku nawet do 40 arkuszy, nizką już niesłychanie. Nadto zaś, ponieważ już okładki, obliczone na objętość czterdziesto-arkuszową zostały w znacznej części przygotowane, w razie więc powiększenia tej objętości, wypadłoby innemi je zastąpić i kilkaset rubli stracić daremnie.
W skutek tego, w ostatniej chwili plan książki uległ pewnej modyfikacyi, bo z żalem i przykrością niezmierną komitet redakcyjny musiał zrzec się ogłoszenia prac kilku, które w programmacie szły na ostatku, i na które z tego właśnie powodu nie starczyło miejsca i czasu, mianowicie zaś całego działu artykułów odosobnionych, jak np. Szkoły w Białej Radziwiłłowskiej i czteroletni w nich pobyt Józefa Ignacego Kraszewskiego, p. Z. Glogera, Kobieta Kraszewskiego , studyum Jana Zacharyasiewicza, Wspomnienia z pobytu Kraszewskiego w Warszawie przez Alexandra Tyszyńskiego, oraz Bibliografia przez Hipolita Skimborowicza; jako też nadesłanych za późno, a ztąd i nieogłoszonych w prospekcie: Kraszewski, jako pisarz ludowy Dra Dobrzyckiego i Kraszewski jako filantrop , Justyna Wojewódzkiego. Spodziewamy się, że szanowni autorowie nam wybaczą to mimowolne przeciw nim wykroczenie; bo czytelnicy z równą przyjemnością, jak i w książce jubileuszowej, prace ich powitają na innem miejscu, pamiątka zaś ich hołdu dla jubilata pozostanie na zawsze w tej historyi wydawnictwa naszego.
Właściwie jednej tylko bibliografii stała się przez to krzywda największa, która się i na książce naszej odbija. Jakkolwiek bowiem dla ogółu publiczności mogła być ona obojętną, dziś zwłaszcza, gdy od czasu podania jej projektu przez Zygmunta Glogera przed wszystkiemi innemi pomysłami uczczenia jubilata, już wydano aż trzy spisy tego rodzaju (Estrejcher, Nowolecki i En – gestroem); ten wszelakoż miał być pełniejszym, gdyż obejmował nie tylko dzieła Kraszewskiego w książkach wydane, ale znaczną część pism jego po dziennikach porozpraszanych, jak naprzykład w Tygodniku Petersburskim, w Athenaeum Wileńskiem, Piśmiennictwie, Gazecie Porannej, Bibliotece Warszawskiej, Gazecie Warszawskiej (1), w Kłosach, Bluszczu, oraz w Tygodniku Ilustrowanym. Byłby więc się znacznie przyczynił do uzupełnienia obrazu półwiekowej działalności literackiej naszego jubilata, i z tego też powodu nad niemożnością umieszczenia jego w książce niniejszej bolejemy najmocniej, a tem bardziej, że praca ta, nie nadająca się do pism peryodycznych, tylko osobno chyba ogłoszoną być może.
W końcu powinniśmy się jeszcze usprawiedliwić, ze słusznego zarzutu, jaki łatwo spotkać nas może, że książka ta, mająca być obrazem działalności literackiej J. I. Kraszewskiego od r. 1830 po 1880, tytułowi swemu nie odpowiada, bo nie tylko w niej pominięta prawie zupełnie działalność jubilata publicystyczna, lecz nie tylko z ostatniego dziesięciolecia, które wydało do 80 powieści, ledwo ich dwadzieścia kilka wzięto pod rozbiór, zostawiwszy na boku takie, jak: Zloty Jasieńko, Pałac i folwark, Sieroce dole, Kamienica w Długim Rynku, Poldyablę weneckie, Herod baba,
Wielki nieznaiomy, Niebieskie migdały, Król i Bondarywna, Żeliwa, Krwawe znamię, Zygzaki, Sąsiedzi, Krzyżacy,
i t… p.; lecz nawet i w poprzednich okresach, o niektórych jak gdyby zapomniano. Owóż co do działalności publicystycznej, było dla nas niepodobieństwem zebrać i ogarnąć cały zasób materyałów, do takiego studyum potrzebnych; co do powieści z ostatniego okresu, ilość ich jest tak wielka, i tak z każdym prawie miesiącem rośnie, iż nie mogliśmy dosyć pracowników zgromadzić do należytego ocenienia ich wszystkich, a sądziliśmy zresztą, że w poprzednich czterech okresach dosyć już o Kraszewskim, jako o powieściopisarzu, mówiono, ażeby talent jego z tej strony w całej pełni został poznanym; szczerby zaś, jakie w tych okresach znaleźć się mogą, są tak drobne, iż bynajmniej temu na przeszkodzie nie staną. Z jednego tylko uniewinnić się nie zdołamy, a mianowicie, żeśmy tu pominęli utwory jubilata dla dzieci i dla ludu, które, jakkolwiek małą cząstkę w jego pracy stanowią, zewszechmiar jednak na, uwagę zasługiwały; ale przy takim ogromie materyałów, zaiste trudno było wszystkie w nim szczegóły ogarnąć.
Co do sposobu, w jakiśmy wykonali swe przedsięwzięcie, nie mniej trudne, jak ważne, sąd o tem już nie do nas należy; tego tylko zataić nie możemy, że w ocenie utworów jubilata, pod pewnemi względami, braknie należytej jednolitości, która niepodobną była do osiągnięcia w pracy zbiorowej, gdzie każdy z pracowników chciał i miał prawo niepodległość zdania zachować, pod jednem tylko zastrzeżeniem sumienności i dobrej woli. Mniemamy jednak, że w ogólnym tonie dyssonansów rażących niema; a jeśli on nie jest dość chwalczym, to jedynie dla tego, że nie szło nam o panegiryk, ale o szczerą i gruntowną ocenę talentu, pracy i zasługi tego pisarza, który tak już dobrze wypróbowany w ogniu krytyki najsurowszej, jakiej mu nie szczędzono przez cały ciąg jego zawodu, iż najzimniejsze i najbezwględniejsze zdanie o tych albo owych jego utworach, rozważanych z osobna, ogólnej summy ich wartości nie zmniejszy i ustalonej chwały jego zaćmić nie zdoła. Przeciwnie zaś, uwielbienie bezwarunkowe, osłanianie stron słabych, nieodłącznych od rzeczy ludzkich, ubliżyłoby zarówno nam, jak i jemu, i osłabiłoby znaczenie książki niniejszej, która już sama przez się jest zaprawdę wymownym hołdem, a razem i dowodem niezbitym wiekopomnej zasługi, tego, kto ją wywołał i treści tak bogatej do niej dostarczył.
Dla uzupełnienia historyi tego wydawnictwa, pozostaje nam jeszcze zapisać tu nazwiska tych osób, którym ono byt swój zawdzięcza. Członków komitetu redakcyjnego wymieniliśmy wyżej; współpracownicy podpisani pod swojemi artykułami; jeszcze więc dodamy tylko imiona pomocników naszych pośrednich i ofiarodawców nakładu. Do rzędu pierwszych zaliczamy: np. Kajetana Kraszewskiego, Władysława Górskiego (Podolanina) i panią Wasiljewową, którzy autorowi życiorysu udzielili niezmiernie cennej i bogatej korrespondencyj Kraszewskiego; pana Andriollego, który umyślnie odbył podróż do Romanowa, żeby skopiować portrety rodziców jubilata; p. Marcina Olszyńskiego, pod którego opieką wszystkie illustracye wykonane zostały i któremuśmy winni wyszukanie planu domu przy ulicy Alexandryi i wskazówek do odtworzenia tej budowy, dziś już nieistniejącej; oraz pana Witolda Małcurzyńskiego, Adama Mieleszkę Maliszkiewicza, Lucyana i - (1) Spisu rzeczy, zawartych w Gazecie Warszawskiej, dokonał p. Czesław Jankowski. (Przyp. Red.)
Bogusława Kraszewskich, z których pierwszy wystarał się dla nas fotografii szkół Świsłockich i domku Hoferta, drugi zdjął z natury widok byłego domu jubilata w Żytomierzu, trzeci – widok Dołhego, ostatni zaś skopiował portrety pani Nowomiejskiój i Malskiej.
Do nakładców, oprócz wymienionego już wyżej, pana Ungra, należą redakcye pism: Ateneum, Biblioteka Warszawska, Bluszcz, Echo, Ekonomista, Gazeta Handlowa, Gazeta Polska, Gazeta Warszawska, Izraelita, Kłosy, Kolce, Kronika Rodzinna, Kuryer Codzienny, Kuryer Poranny, Kuryer Warszawski, Przyjaciel Dzieci, Tygodnik Mód, Tygodnik Powszechny, Wędrowiec, Zdrowie, Zorza; oraz wydawcy, drukarze i księgarze warszawscy: Berger Józef, Gebethner i Wolff, Glücksberg Michał, Hösik Ferdynand, Kowalski Adolf, Lewental Salomon, Orgelbrand Maurycy, Orgelbrand Mieczysław, Orgelbrand Hipolit, Trenkler Henryk, Wende Edward. Z zamiejscowych: Wolff Maurycy z Petersburga, Zawadzki Felix z Wilna, Krzyżanowski T. A. z Krakowa, Czajkowski i Seyfarth, Gubrynowicz i Schmidt, Milikowski J., Richter F. H. i Wild K. ze Lwowa. O innych, zaproszonych do udziału przez kolegów warszawskich, nie wątpimy, że się przychylą, ale dotychczas nic pewnego o nich nie wiemy. W końcu powinniśmy jeszcze zaznaczyć, że papiernia Mirkowska (braci Nathansonów), zniżyła dla nas cenę papieru; pan Michał Glücksberg trudnił się interesem z papiernią i zbieraniem funduszu nakładowego; wydawca Kłosów zajął się bezinteresownie przyjmowaniem prenumeraty i expedycyą tysiąca kilkuset exemplarzy "Książki Jubileuszowej. "
Redakcya "Książki Jubileuszowej"