Juan Luis. Królowie kartelu - ebook
Juan Luis. Królowie kartelu - ebook
Romans mafijny w świecie kolumbijskiego kartelu. Sofia Casella, córka sycylijskiego barona narkotykowego, wiedzie z pozoru szczęśliwe życie, mając u boku wspaniałego chłopaka, Fabio, oraz życzliwych przyjaciół. Niestety, los szybko weryfikuje tę lukrowaną rzeczywistość. W dniu urodzin ukochanego Sofia nakrywa mężczyznę na zdradzie. Dziewczyna postanawia uciec do Barcelony, a wycieczka ma sprawić, że zapomni o Fabio i jednocześnie wyzwoli się spod wpływu ojca. Życie jednak przygotowało dla niej zupełnie inny scenariusz. Sofia staje się przypadkowym świadkiem egzekucji, a to wywołuje lawinę zdarzeń. Choć z opresji ratuje ją przystojny Kolumbijczyk, nie jest to jednak rycerz na białym koniu. Wręcz przeciwnie, mężczyzna ma wobec niej własne plany. Juan Luis Cortes jest bezwzględnym i zimnym „królem” jednego z kolumbijskich karteli. Nigdy nie wybacza, a śmierć nie jest dla niego czymś niezwykłym. Imperium, które zbudował, tępiąc bezlitośnie wrogów i zdrajców, jest ucieleśnieniem zła w najczystszej postaci, ale właśnie to ZŁO dało mu władzę, o jakiej jego rywale mogą tylko pomarzyć. Czy tych dwoje da radę przeciwstawić się ludziom, którzy poprzysięgli zemstę Cortesowi? Czy mimo traumatycznych przeżyć mają szansę na wspólną szczęśliwą przyszłość?
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: | brak |
ISBN: | 978-83-8290-129-0 |
Rozmiar pliku: | 1,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
PROLOG
SOFIA
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
JUAN LUIS
JUAN LUIS
SOFIA
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
SOFIA
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
SOFIA
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
SOFIA
SOFIA
JUAN LUIS
SOFIA
SOFIA
EPILOG
Juan Luis
SofiaPROLOG
Katania, 15 lipca, wieczór – właśnie zakończyłam swój czteroletni związek z mężczyzną, którego… No właśnie, jak niby mam nazwać to uczucie? Miłość? Namiętność? Czym to właściwie jest? We wszystkich przeczytanych przeze mnie historiach miłosnych to piękne i wspaniałe przeżycie. On, na pozór niedostępny macho, rozkochuje w sobie śliczną oraz mądrą kobietę i pokonując wszelkie przeciwności losu, tworzą cudowną, kochającą się parę. Shit! Co za bzdury! Autorzy tych książek powinni przejrzeć na oczy. W prawdziwym świecie nawet najporządniejszy facet prędzej czy później okaże się dupkiem. Tak też było w moim związku. Myślałam, że to ten jedyny, ten, przy którym zestarzeję się z gromadką dzieci. Niestety, życie zawsze dawało mi w kość, a teraz najwidoczniej postanowiło rozbić bank.
***
Chciałam przygotować mojemu mężczyźnie niespodziankę urodzinową, kupiłam wszystkie konieczne rzeczy, czyli truskawki, szampana, bitą śmietanę. Niestety, mój facet chyba sobie wymarzył inny prezent. Weszłam do naszego mieszkania i nakryłam go z Clarą, jego sekretarką. Boże! Nie mogłam się pozbyć tego widoku. Ona, półnaga, wypinająca się tyłkiem w stronę Fabia, i te jej okropne, rozdziawione usta oraz on posuwający ją z największym pożądaniem. Chciałabym wymazać ten obraz z pamięci. Cztery lata związku. Pieprzone cztery długie lata. W tamtej chwili przestały istnieć. Wszystko rozpadło się jak domek z kart. Nie było nas, nie było wspólnych planów. Nawet nie przeprosił, nie powiedział, że żałuje, że błaga o wybaczenie. Spojrzał tylko w moja stronę i kazał mi się wynosić z naszego mieszkania. Słowo naszego nabiera teraz zupełnie nowego znaczenia. Rzuciłam zakupy na podłogę i uciekłam stamtąd, zostawiając za sobą ten cholerny widok. Biegłam, ile sił w nogach. W pewnym momencie poczułam, że łzy napływają mi do oczu. Zrezygnowana usiadłam na plaży, ukryłam twarz między rękami i zaczęłam gorzko płakać. Dlaczego? Dlaczego mi to zrobił? Przecież byliśmy tacy szczęśliwi. Co takiego miała Clara, czego mnie brakowało? Nie mogłam znieść swoich myśli. Chciałam jak najszybciej wyrwać się z tego depresyjnego stanu. Wyciągnęłam telefon z torebki i zadzwoniłam do mojej przyjaciółki. Natalia była absolutnie wyjątkową osobą, dla mnie jak siostra, której – niestety – nie mam. Potrafiła podnieść mnie na duchu i wspierała jak mało kto. Zanim się obejrzałam, a już była na miejscu. Byłam pewna, że po drodze złamała sto różnych przepisów.
Siedziałyśmy teraz na tarasie u mojej przyjaciółki i kończyłyśmy czwartą butelkę prosecco. Dzięki temu poczułam wreszcie, że zdecydowanie mam wyjebane. Fabio to skończony dupek i nie jest wart ani jednej mojej łzy. Za to Nati i duża ilość alkoholu bardzo mi pomogły, w końcu zacznę myśleć tylko o sobie.
– Jesteś kurewsko piękna i żaden złamas pokroju Fabio na ciebie nie zasługuje – powiedziała przyjaciółka, dopijając ostatni kieliszek wina.
Zaczęłam się śmiać, słysząc jej słowa. Ewidentnie przesadziłyśmy z alkoholem.
– Słuchaj, Natalia, mogłabym zatrzymać się u ciebie na jakiś czas? Nie chcę wracać do rodziców, nie mam teraz siły tłumaczyć im, co się stało.
Mój ojciec to szanowany boss sycylijskiej mafii, gdyby dowiedział się prawdy, Fabio już by nie żył. Fakt, siedząc na plaży miałam taką myśl, ale szybko ją odgoniłam. Fabio może i był skończonym fiutem, ale nie chciałam mieć na rękach jego krwi.
– Sofia, błagam, nie zadawaj mi takich pytań. Oczywiście, że zostajesz u mnie! Innej opcji nie ma.
– Dziękuję, jesteś wspaniała. – Przytuliłam ją mocno do siebie.
– Musimy gdzieś wyjść! Nie mogę pozwolić, by moja przyjaciółka, w dniu, w którym ponownie stała się singielką, siedziała w domu. Before już mamy za sobą, trzeba się ogarnąć i jedziemy do La Cartiera.
– Jesteś szalona! Nie ma mowy, nigdzie się nie wybieram. Nawet nie mam odpowiednich ubrań, wszystko zostało w mieszkaniu Fabia.
– Nie pierdol! Od czego masz mnie? Zaraz znajdę ci coś w szafie, będziesz wyglądać obłędnie. Zaufaj mi! – mówiąc to, puściła oczko i pociągnęła mnie za sobą do garderoby.
Przeszukując wieszaki, nie mogłam znaleźć nic, co by do mnie pasowało. Same dziwkarskie sukienki mówiące „bierz mnie”, nie mam zamiaru świecić tyłkiem i wyglądać jak… stop. Natalia miała swój styl, który nie do końca mi odpowiadał, jednak nigdy jej za to nie krytykowałam. Skoro lubiła takie kuse kiecki, nic mi do tego. Nagle z zamyślenia wyrwała mnie przyjaciółka.
– Sofii! Mam! Ta będzie idealna – piszczała zachwycona znaleziskiem. W rękach trzymała wieszak z białą krótką sukienką, z jednym długim rękawem i asymetrycznym dołem.
Pokiwałam głową na znak, że może być i poszłam się przebrać. Natalia przyniosła mi jeszcze czarne sandałki na wysokiej szpilce. Miałyśmy taki sam rozmiar stopy, więc z butami nie było problemu.
Po godzinie szykowania byłyśmy w końcu gotowe. Nati zadzwoniła po taksówkę i w krótkim czasie znalazłyśmy się w klubie.
La Cartiera to ekskluzywny klub dla snobów. Na środku znajdował się duży bar, przy którym zwykle siedzieli smętni faceci. Na oko gdzieś koło pięćdziesiątki, w garniturach, sączyli samotnie drinki. Pewnie szukali przygód, bo znudziło im się spokojne i przewidywalne życie na łonie rodziny. Kolejni kretyni!
Pewnym krokiem podeszłyśmy do baru i zamówiłyśmy dwa kieliszki zimnego prosecco. Kocham to wino! Zwłaszcza dzisiaj smakowało mi wyjątkowo. Na parkiecie nie było tłumów, więc szybko opróżniłyśmy zawartość kieliszków i ruszyłyśmy, bo z głośników leciała akurat moja ulubiona piosenka – Loco Contigo. Mogłabym słuchać i tańczyć do tego utworu bez wytchnienia. Latynoskie klimaty są zdecydowanie bliskie mojemu sercu. Kołysałam się w rytm muzyki, gdy poczułam czyjąś dłoń na biodrze. Odwróciłam głowę, a przed sobą zobaczyłam mojego przyjaciela – Lucę. Uśmiechnęłam się i zaczęłam tańczyć z nim wyjątkowo zmysłowo. Na tyle blisko, że czułam jego oddech na swojej szyi. Nigdy nie pozwoliliśmy sobie na taką poufałość, szanował mnie i wiedział, jak bardzo kochałam Fabio. Dzisiaj ten drugi przestał się dla mnie liczyć. Dzisiaj już nic nie miało większego znaczenia. Chciałam się dobrze bawić i zapomnieć o człowieku, który jeszcze wczoraj szeptał mi namiętnym głosem, jak ważna dla niego jestem. Śmieszne, że akurat teraz o tym pomyślałam. Byłam tutaj z osobami najbliższymi mojemu sercu i chciałam tę noc zapamiętać jak najlepiej.