- W empik go
Kadet. Oddział Omega - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
1 października 2017
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Kadet. Oddział Omega - ebook
Pierwsza z planowanego cyklu powieści o przygodach piątki detektywów tworzących tytułowy Oddział Omega. Rodzinna awantura, która kończy się tragicznie.Na miejsce zostaje wezwana nieustraszona jednostka śledcza, która musi rozwiązać sprawę morderstwa i samobójstwa. Ale czy pierwotne ustalenia aby na pewno są słuszne?
Kategoria: | Kryminał |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8126-314-6 |
Rozmiar pliku: | 1,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Rozdział pierwszy
— Słyszeliście o najnowszym pomyśle tutejszej akademii policyjnej? — zapytał Casey, wchodząc do pokoju socjalnego.
Mimo, że było już po dziewiątej, były w nim tylko trzy osoby.
— Co tym razem wymyślili? — zapytała siedząca przy stoliku kobieta.
Obdarzyła kolegę surowym spojrzeniem. Jako jedyna kobieta w wydziale zabójstw, długo musiała walczyć o pozycję. W wydziale prewencyjnym, do którego trafiła zaraz po ukończeniu akademii policyjnej, długie lata musiała borykać się z, często niestosownymi i niesmacznymi, żartami mundurowych. Obiecała sobie wtedy, że nigdy nie pozwoli na to, by ktokolwiek odebrał jej marzenia o zdobyciu odznaki detektywa. Dopięła swego. Od czterech lat piastowała urząd detektywa w wydziale zabójstw. Początkowo nowi koledzy nie byli jej zbyt przychylni, ale dość szybko udowodniła im na co ją stać.
Oprócz Alexis O’Donell w tej jednostce pracowała jeszcze trójka detektywów. Najstarszy z nich to Casey Thather. Policjanci ochrzcili go pseudonimem Lis, bo wiedzieli, że kiedy on zabiera się za przesłuchiwanie świadków, ci zawsze powiedzą mu to co chce się od nich dowiedzieć. Pracuje w policji od zaledwie dziesięciu lat. Wcześniej był żołnierzem. Wszystkim ten fakt jest bardzo dobrze znany, chociaż nikt nie wie, dlaczego porzucił armię. Dawniej chodziły pogłoski o tym, jakoby miał zostać z niej wyrzucony. Podobno kilkukrotnie nie wykonał poleceń przełożonego. Plotka ta szybko rozeszła się po komisariacie. Zważywszy na dość ciężki charakter Casey’a, wielu w nią uwierzyło. Ale nie śledczy wydziału zabójstw. Tylko im jest znany prawdziwy powód rezygnacji Thathera ze służby wojskowej. Trzymają się jednak, danego koledze, słowu, że zatrzymają tę wiedzę dla siebie. Jest ona przeznaczona tylko dla wybranych.
Nieco młodszy od Casey’a Thathera jest Otto Langer. Uchodzi za speca i maniaka komputerowego. Każdy na posterunku dobrze wie, że nie istnieje dla niego kod nie do złamania, czy zabezpieczenie nie do obejścia. Z tego powodu został ochrzczony mianem Dextera. Kiedy pierwszy raz przybył na posterunek w Denver miał spory problem z nawiązywaniem kontaktów. Nie jest powiem Amerykaninem z pochodzenia. Sprowadził się do stanów wraz z matką z Niemiec. Po komisariacie krążyła pogłoska zgodnie z którą, jego ojciec miał być niemieckim oficerem, który odsiadywał wyrok za zbrodnie wojenne w więzieniu w Monachium. Tam miał zostać zamordowany. On sam nigdy tych plotek ani nie potwierdził ani nie zdementował. Na temat ojca zawsze milczy. Kiedy ktokolwiek w rozmowie poruszy ten temat Otto albo usilnie próbuje go zmienić, albo milczy dopóki nie zostanie zmieniony.
Najmłodszym detektywem w wydziale zabójstw jest Daniel Wills. Kiedy wśród mundurowych rozeszła się wieść, że ma on zostać mianowany detektywem wydziału zabójstw spekulowano, ile czasu w nim wytrzyma. Wynikało to z faktu, że oddział, do którego miał dołączyć cieszy się specyficzną renomą. Nie ma dla nich sprawy nie do rozwiązania, ale słyną ze swoich niekonwencjonalnych metod działania. Detektyw, który ukończył akademię policyjną z wyróżnieniem, a takim właśnie jest Daniel Wills, niezbyt perfekcyjnie wpisywał się w ten kanon. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna.
Reszta obecnych w pokoju socjalnym również spojrzała na Casey’a z zaciekawieniem.
— Mianowicie, dostaniemy do wydziału nową koleżankę.
— Jest! — krzyknęła wyraźnie uradowana Alexis.
Jej uciesze towarzyszyło postękiwanie kolegów.
— A co wspólnego ma z tym akademia policyjna? — zapytał dociekliwie Otto.
To właśnie była cecha, którą wszyscy funkcjonariusze cenili w nim najbardziej. Zwraca uwagę na każde wypowiedziane słowo.
— I tu jest właśnie haczyk. — powiedział Casey, siadając na najbliższym wolnym krześle. — Nasza nowa koleżanka to świeżo upieczona absolwentka akademii policyjnej.
Wszyscy wytrzeszczyli na niego oczy.
— Chwila. Chyba nie nadążam. — Alexis podniosła się z krzesła. — Chcesz mi powiedzieć, że dostaniemy do wydziału żółtodzioba?
— Nie dostaniemy tylko już dostaliśmy. — odpowiedział, siląc się na uprzejmy uśmiech.
— To są jakieś jaja. — skomentowała krótko i opadła na krzesło.
— To już jest pewne? — zapytał Daniel.
W jego głosie słychać było niedowierzanie.
— Tak. Właśnie wracam od Harry’ego. Jeśli was to pocieszy, zapewnił mnie, że każdy z wydziałów dostanie absolwenta. Niektóre nawet po kilku. Zarzeka się, że ta jest najlepsza.
— A ja zarzekam się, że kiedyś go zamorduje. — powiedziała zrezygnowanym tonem detektyw.
Na twarzach wszystkich widać było powątpiewanie.
— Powiedz, że żartujesz. — Po chwili milczenia powiedziała Alexis.
Na jej twarzy pojawił się niepewny uśmiech.
— Lubię żartować z ludzi, ale nie w taki sposób. — odpowiedział Casey wstając.
Skierował się do drzwi. Gdy trzymał już rękę na klamce z zamiarem zniknięcia po ich drugiej stronie ponownie odezwała się kobieta.
— A gdzie właściwie jest ta nowa dziewczyna? — zapytała zerkając na zegarek.
— Zaczyna od jutra. Harry tylko w geście życzliwości nas o tym poinformował. Nie miał obowiązku tego robić. Podobno większość wydziałów jeszcze o niczym nie wie. Założę się, że Kevin nikogo nie poinformował w narkotykowym.
— To by było bardzo w jego stylu. — powiedział z uśmiechem na twarzy Otto zerkając na Daniela.
— Jak ja się cieszę, że przenieśli mnie tutaj. Miałem już powyżej uszu tego dupka. — odezwał się Wills, po czym zabrał się za przygotowywanie kawy.
Kevin Martinez jest szefem wydziału narkotykowego. Piastuje to stanowisko już siódmy rok. Jako jednemu z nielicznych udawało się utrzymać na nim tak długo. Nic nie wskazuje na to by miało się to zmienić w ciągu najbliższych kilku lat. Nie cieszy się zbyt dobrą opinią wśród funkcjonariuszy. Według nich jest bezwzględnym i bezdusznym biurokratą. Nikt nie chce z nim pracować. Wielu, jego awans, uważa za skutek podlizywania się szefostwu. Za dawnych lat był partnerem Daniela Wills’a, gdy ten jeszcze należał do wydziału narkotykowego. To właśnie Daniel był jego głównym rywalem w walce o posadę szefa wydziału. Miał na koncie większe osiągnięcia i cieszył się lepszą opinią od Martineza. Komendant jednak zdecydował inaczej. Wills nie raz wspominał, że najwspanialszym dniem jego życia był ten, w którym dowiedział się o przeniesieniu do wydziału zabójstw.
Alexis siedziała przy swoim biurku kończąc pisać raport z ostatniego dochodzenia. Nigdy nie lubiła tej części pracy detektywa. Tona papierów do wypełnienia. Masa, jej zdaniem, straconego czasu. Wszelka praca biurowa zawsze ją przerażała.
Postawiła kropkę na końcu ostatniego zdania i złożyła podpis u dołu strony. Odchyliła się lekko do tyłu, wpatrując się w wypisane przez siebie słowa.
— Co się tak wpatrujesz? Raport to nie dzieło sztuki nowoczesnej. — zadrwił Otto.
Postawił jeden, z trzymanych przez siebie, kubków kawy na jej biurku.
— Zastanawiał się, dlaczego to zawsze ja muszę wypełniać te cholerne raporty. Jest nas czwórka, ale to zawsze ja muszę to robić. — powiedziała, mierząc kolegę morderczym spojrzeniem.
— Bo jesteś kobietą.
Uśmiechnął się i usiadł przy swoim biurku naprzeciwko.
— A co to ma do rzeczy? — oburzyła się.
— No wiesz… — zaczął.
— Gdybyśmy my mieli je pisać, trzeba by było zatrudnić speca od hieroglifów. — Z pomocą przyszedł mu Daniel, który właśnie wszedł do biura.
— Moglibyście pisać je na komputerze. Chyba, że przekracza to wasze zdolności intelektualne. — zadrwiła, sięgając po kawę.
— W zasadzie nie. — odpowiedział Otto.
Zerknął z nadzieją na Daniela licząc, że ten zajdzie jakikolwiek argument w ich damsko-męskiej potyczce o raporty.
— Moglibyśmy je pisać na komputerze, to fakt, ale trzeba by było je wydrukować. Niestety komendant wprowadził drastyczne cięcia budżetowe. Tusz i te sprawy. Rozumiesz?
Alexis posłała mu mordercze spojrzenie.
— Myślałeś kiedyś nad karierą adwokata? — zapytała wstając z fotela.
Ściągnęła z oparcia szarą marynarkę, założyła ją i skierowała się do drzwi.
— Nie. A dlaczego pytasz?
— Bo mówią, że to zawód diabła. Czyli coś dla ciebie.
— Też cię lubię.
— Spróbowałbyś powiedzieć inaczej. Lecę do domu. Do jutra. — rzuciła wychodząc z biura.
Była już prawie przy windzie kiedy usłyszała za plecami głos swojego zwierzchnika. — O’Donell wychodzisz już? — zapytał.
W jego głosie nie słychać było pretensji czy dezaprobaty. Kobieta odwróciła się w jego stronę. Stał przed nią trzydziestoparoletni brunet, o pięknym ale przenikliwym spojrzeniu.
Harry McDower jest szefem wydziału zabójstw. W przeciwieństwie do Kevina Martineza, on cieszy się sympatią swoich współpracowników. Ma na koncie sporo zasług i sukcesów. Jedyną osobą, która może na tym polu z nim konkurować jest tylko Alexis O’Donell. Ale ona przecież jest kobietą.
— W zasadzie tak. Raport jest gotowy na moim biurku. Nowej sprawy nie mamy, więc w zasadzie na dziś skończyłam.
— Prosiłbym cię jeszcze na chwilę. Chciałbym pogadać z całym oddziałem. — uśmiechnął się delikatnie, jakby właśnie zaprosił ją na randkę.
— Tak, jasne. — odpowiedziała i razem z nim wróciła do biura oddziału Omega.
Panowie toczyli zażartą dyskusję na temat najnowszego modelu Jaguara.
— I po co wam to? I tak was na niego nie stać. — zaśmiał się Harry, zwracając tym samym na siebie ich uwagę.
Detektywi odwrócili się w jego stronę.
— Pomarzyć można. — odpowiedział żartobliwie Otto.
Posiadał zaskakującą zdolność szybkiego i skutecznego rozładowywania stresujących i nieprzyjemnych sytuacji. Niewątpliwie zaliczyć do nich można wizytę przełożonego. Mimo, że Harry należy do grona raczej bezkonfliktowych ludzi, to jednak w dalszym ciągu jest szefem.
— Zajmę wam dosłownie minutkę. — zaczął obiecująco McDower. — Za chwilę będziecie mogli iść spokojnie do domu. — Spojrzał z uśmiechem na Alexis.
Odpowiedziała tym samym. Usiadła na krawędzi biurka. Złożyła ręce na piersiach, czekając na to, co ma do powiedzenia ich przełożony.
— Jak zapewne wiecie, bo mniemam, że Casey, jako dobry kolega, podzielił się z wami tą informacją, od dnia jutrzejszego dołączy do waszego zespołu młoda absolwentka akademii policyjnej.
— Casey nie jest naszym kolegą.
Otto miał poważny problem z zachowaniem powagi i w każdym możliwym momencie rzucał żartami.
— Usunę cię ze swojego testamentu. — odpowiedział Casey i cisnął w niego ołówkiem.
Detektywi znowu się zaśmiali.
— A więc. — Harry za wszelką cenę starał się przywrócić tej rozmowie poważny ton, ale za dobrze znał ludzi tworzących oddział Omega, by łudzić się, że mu się to uda.
Darmowy fragment
— Słyszeliście o najnowszym pomyśle tutejszej akademii policyjnej? — zapytał Casey, wchodząc do pokoju socjalnego.
Mimo, że było już po dziewiątej, były w nim tylko trzy osoby.
— Co tym razem wymyślili? — zapytała siedząca przy stoliku kobieta.
Obdarzyła kolegę surowym spojrzeniem. Jako jedyna kobieta w wydziale zabójstw, długo musiała walczyć o pozycję. W wydziale prewencyjnym, do którego trafiła zaraz po ukończeniu akademii policyjnej, długie lata musiała borykać się z, często niestosownymi i niesmacznymi, żartami mundurowych. Obiecała sobie wtedy, że nigdy nie pozwoli na to, by ktokolwiek odebrał jej marzenia o zdobyciu odznaki detektywa. Dopięła swego. Od czterech lat piastowała urząd detektywa w wydziale zabójstw. Początkowo nowi koledzy nie byli jej zbyt przychylni, ale dość szybko udowodniła im na co ją stać.
Oprócz Alexis O’Donell w tej jednostce pracowała jeszcze trójka detektywów. Najstarszy z nich to Casey Thather. Policjanci ochrzcili go pseudonimem Lis, bo wiedzieli, że kiedy on zabiera się za przesłuchiwanie świadków, ci zawsze powiedzą mu to co chce się od nich dowiedzieć. Pracuje w policji od zaledwie dziesięciu lat. Wcześniej był żołnierzem. Wszystkim ten fakt jest bardzo dobrze znany, chociaż nikt nie wie, dlaczego porzucił armię. Dawniej chodziły pogłoski o tym, jakoby miał zostać z niej wyrzucony. Podobno kilkukrotnie nie wykonał poleceń przełożonego. Plotka ta szybko rozeszła się po komisariacie. Zważywszy na dość ciężki charakter Casey’a, wielu w nią uwierzyło. Ale nie śledczy wydziału zabójstw. Tylko im jest znany prawdziwy powód rezygnacji Thathera ze służby wojskowej. Trzymają się jednak, danego koledze, słowu, że zatrzymają tę wiedzę dla siebie. Jest ona przeznaczona tylko dla wybranych.
Nieco młodszy od Casey’a Thathera jest Otto Langer. Uchodzi za speca i maniaka komputerowego. Każdy na posterunku dobrze wie, że nie istnieje dla niego kod nie do złamania, czy zabezpieczenie nie do obejścia. Z tego powodu został ochrzczony mianem Dextera. Kiedy pierwszy raz przybył na posterunek w Denver miał spory problem z nawiązywaniem kontaktów. Nie jest powiem Amerykaninem z pochodzenia. Sprowadził się do stanów wraz z matką z Niemiec. Po komisariacie krążyła pogłoska zgodnie z którą, jego ojciec miał być niemieckim oficerem, który odsiadywał wyrok za zbrodnie wojenne w więzieniu w Monachium. Tam miał zostać zamordowany. On sam nigdy tych plotek ani nie potwierdził ani nie zdementował. Na temat ojca zawsze milczy. Kiedy ktokolwiek w rozmowie poruszy ten temat Otto albo usilnie próbuje go zmienić, albo milczy dopóki nie zostanie zmieniony.
Najmłodszym detektywem w wydziale zabójstw jest Daniel Wills. Kiedy wśród mundurowych rozeszła się wieść, że ma on zostać mianowany detektywem wydziału zabójstw spekulowano, ile czasu w nim wytrzyma. Wynikało to z faktu, że oddział, do którego miał dołączyć cieszy się specyficzną renomą. Nie ma dla nich sprawy nie do rozwiązania, ale słyną ze swoich niekonwencjonalnych metod działania. Detektyw, który ukończył akademię policyjną z wyróżnieniem, a takim właśnie jest Daniel Wills, niezbyt perfekcyjnie wpisywał się w ten kanon. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna.
Reszta obecnych w pokoju socjalnym również spojrzała na Casey’a z zaciekawieniem.
— Mianowicie, dostaniemy do wydziału nową koleżankę.
— Jest! — krzyknęła wyraźnie uradowana Alexis.
Jej uciesze towarzyszyło postękiwanie kolegów.
— A co wspólnego ma z tym akademia policyjna? — zapytał dociekliwie Otto.
To właśnie była cecha, którą wszyscy funkcjonariusze cenili w nim najbardziej. Zwraca uwagę na każde wypowiedziane słowo.
— I tu jest właśnie haczyk. — powiedział Casey, siadając na najbliższym wolnym krześle. — Nasza nowa koleżanka to świeżo upieczona absolwentka akademii policyjnej.
Wszyscy wytrzeszczyli na niego oczy.
— Chwila. Chyba nie nadążam. — Alexis podniosła się z krzesła. — Chcesz mi powiedzieć, że dostaniemy do wydziału żółtodzioba?
— Nie dostaniemy tylko już dostaliśmy. — odpowiedział, siląc się na uprzejmy uśmiech.
— To są jakieś jaja. — skomentowała krótko i opadła na krzesło.
— To już jest pewne? — zapytał Daniel.
W jego głosie słychać było niedowierzanie.
— Tak. Właśnie wracam od Harry’ego. Jeśli was to pocieszy, zapewnił mnie, że każdy z wydziałów dostanie absolwenta. Niektóre nawet po kilku. Zarzeka się, że ta jest najlepsza.
— A ja zarzekam się, że kiedyś go zamorduje. — powiedziała zrezygnowanym tonem detektyw.
Na twarzach wszystkich widać było powątpiewanie.
— Powiedz, że żartujesz. — Po chwili milczenia powiedziała Alexis.
Na jej twarzy pojawił się niepewny uśmiech.
— Lubię żartować z ludzi, ale nie w taki sposób. — odpowiedział Casey wstając.
Skierował się do drzwi. Gdy trzymał już rękę na klamce z zamiarem zniknięcia po ich drugiej stronie ponownie odezwała się kobieta.
— A gdzie właściwie jest ta nowa dziewczyna? — zapytała zerkając na zegarek.
— Zaczyna od jutra. Harry tylko w geście życzliwości nas o tym poinformował. Nie miał obowiązku tego robić. Podobno większość wydziałów jeszcze o niczym nie wie. Założę się, że Kevin nikogo nie poinformował w narkotykowym.
— To by było bardzo w jego stylu. — powiedział z uśmiechem na twarzy Otto zerkając na Daniela.
— Jak ja się cieszę, że przenieśli mnie tutaj. Miałem już powyżej uszu tego dupka. — odezwał się Wills, po czym zabrał się za przygotowywanie kawy.
Kevin Martinez jest szefem wydziału narkotykowego. Piastuje to stanowisko już siódmy rok. Jako jednemu z nielicznych udawało się utrzymać na nim tak długo. Nic nie wskazuje na to by miało się to zmienić w ciągu najbliższych kilku lat. Nie cieszy się zbyt dobrą opinią wśród funkcjonariuszy. Według nich jest bezwzględnym i bezdusznym biurokratą. Nikt nie chce z nim pracować. Wielu, jego awans, uważa za skutek podlizywania się szefostwu. Za dawnych lat był partnerem Daniela Wills’a, gdy ten jeszcze należał do wydziału narkotykowego. To właśnie Daniel był jego głównym rywalem w walce o posadę szefa wydziału. Miał na koncie większe osiągnięcia i cieszył się lepszą opinią od Martineza. Komendant jednak zdecydował inaczej. Wills nie raz wspominał, że najwspanialszym dniem jego życia był ten, w którym dowiedział się o przeniesieniu do wydziału zabójstw.
Alexis siedziała przy swoim biurku kończąc pisać raport z ostatniego dochodzenia. Nigdy nie lubiła tej części pracy detektywa. Tona papierów do wypełnienia. Masa, jej zdaniem, straconego czasu. Wszelka praca biurowa zawsze ją przerażała.
Postawiła kropkę na końcu ostatniego zdania i złożyła podpis u dołu strony. Odchyliła się lekko do tyłu, wpatrując się w wypisane przez siebie słowa.
— Co się tak wpatrujesz? Raport to nie dzieło sztuki nowoczesnej. — zadrwił Otto.
Postawił jeden, z trzymanych przez siebie, kubków kawy na jej biurku.
— Zastanawiał się, dlaczego to zawsze ja muszę wypełniać te cholerne raporty. Jest nas czwórka, ale to zawsze ja muszę to robić. — powiedziała, mierząc kolegę morderczym spojrzeniem.
— Bo jesteś kobietą.
Uśmiechnął się i usiadł przy swoim biurku naprzeciwko.
— A co to ma do rzeczy? — oburzyła się.
— No wiesz… — zaczął.
— Gdybyśmy my mieli je pisać, trzeba by było zatrudnić speca od hieroglifów. — Z pomocą przyszedł mu Daniel, który właśnie wszedł do biura.
— Moglibyście pisać je na komputerze. Chyba, że przekracza to wasze zdolności intelektualne. — zadrwiła, sięgając po kawę.
— W zasadzie nie. — odpowiedział Otto.
Zerknął z nadzieją na Daniela licząc, że ten zajdzie jakikolwiek argument w ich damsko-męskiej potyczce o raporty.
— Moglibyśmy je pisać na komputerze, to fakt, ale trzeba by było je wydrukować. Niestety komendant wprowadził drastyczne cięcia budżetowe. Tusz i te sprawy. Rozumiesz?
Alexis posłała mu mordercze spojrzenie.
— Myślałeś kiedyś nad karierą adwokata? — zapytała wstając z fotela.
Ściągnęła z oparcia szarą marynarkę, założyła ją i skierowała się do drzwi.
— Nie. A dlaczego pytasz?
— Bo mówią, że to zawód diabła. Czyli coś dla ciebie.
— Też cię lubię.
— Spróbowałbyś powiedzieć inaczej. Lecę do domu. Do jutra. — rzuciła wychodząc z biura.
Była już prawie przy windzie kiedy usłyszała za plecami głos swojego zwierzchnika. — O’Donell wychodzisz już? — zapytał.
W jego głosie nie słychać było pretensji czy dezaprobaty. Kobieta odwróciła się w jego stronę. Stał przed nią trzydziestoparoletni brunet, o pięknym ale przenikliwym spojrzeniu.
Harry McDower jest szefem wydziału zabójstw. W przeciwieństwie do Kevina Martineza, on cieszy się sympatią swoich współpracowników. Ma na koncie sporo zasług i sukcesów. Jedyną osobą, która może na tym polu z nim konkurować jest tylko Alexis O’Donell. Ale ona przecież jest kobietą.
— W zasadzie tak. Raport jest gotowy na moim biurku. Nowej sprawy nie mamy, więc w zasadzie na dziś skończyłam.
— Prosiłbym cię jeszcze na chwilę. Chciałbym pogadać z całym oddziałem. — uśmiechnął się delikatnie, jakby właśnie zaprosił ją na randkę.
— Tak, jasne. — odpowiedziała i razem z nim wróciła do biura oddziału Omega.
Panowie toczyli zażartą dyskusję na temat najnowszego modelu Jaguara.
— I po co wam to? I tak was na niego nie stać. — zaśmiał się Harry, zwracając tym samym na siebie ich uwagę.
Detektywi odwrócili się w jego stronę.
— Pomarzyć można. — odpowiedział żartobliwie Otto.
Posiadał zaskakującą zdolność szybkiego i skutecznego rozładowywania stresujących i nieprzyjemnych sytuacji. Niewątpliwie zaliczyć do nich można wizytę przełożonego. Mimo, że Harry należy do grona raczej bezkonfliktowych ludzi, to jednak w dalszym ciągu jest szefem.
— Zajmę wam dosłownie minutkę. — zaczął obiecująco McDower. — Za chwilę będziecie mogli iść spokojnie do domu. — Spojrzał z uśmiechem na Alexis.
Odpowiedziała tym samym. Usiadła na krawędzi biurka. Złożyła ręce na piersiach, czekając na to, co ma do powiedzenia ich przełożony.
— Jak zapewne wiecie, bo mniemam, że Casey, jako dobry kolega, podzielił się z wami tą informacją, od dnia jutrzejszego dołączy do waszego zespołu młoda absolwentka akademii policyjnej.
— Casey nie jest naszym kolegą.
Otto miał poważny problem z zachowaniem powagi i w każdym możliwym momencie rzucał żartami.
— Usunę cię ze swojego testamentu. — odpowiedział Casey i cisnął w niego ołówkiem.
Detektywi znowu się zaśmiali.
— A więc. — Harry za wszelką cenę starał się przywrócić tej rozmowie poważny ton, ale za dobrze znał ludzi tworzących oddział Omega, by łudzić się, że mu się to uda.
Darmowy fragment
więcej..