- W empik go
Kamertony - ebook
Kamertony - ebook
Książka jest niezwykła i zaskakująca. Udowadnia, że każdy może odnaleźć w sobie wewnętrznego mistrza i podzielić się ze światem własnym odkryciem.
Zawiera nie tylko autorskie techniki pracy z kamertonami, ale również nietuzinkową biografię, opis poszukiwań oraz ewoluowania sposobów pracy z dźwiękiem na przestrzeni kilkunastu lat życia autorki. Całość uzupełniają wiersze i obrazy. Z uwagi na uniwersalne treści może być inspirująca dla osób poszukujących własnej drogi i tożsamości.
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8126-280-4 |
Rozmiar pliku: | 2,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Książka, którą drogi czytelniku trzymasz w rękach powstawała kilka lat. Początkowo swoje wrażenia i doświadczenia w pracy z kamertonami zapisywałam w zeszycie, potem na blogu, który traktowałam jak pamiętnik. Z czasem materiałów było coraz więcej i powstała potrzeba napisania książki. Być może potrzeba było tyle czasu, aby na własnym przykładzie przekonać się, ile wsparcia i zmiany mogą dać właściwie, czyli świadomie, zastosowane dźwięki.
Na rynku, zwłaszcza zagranicznym, jest wiele książek poświęconych kamertonom. Na polskim rynku znane mi są trzy. Moja książka nie jest pracą naukową napisaną w oparciu o nie, lecz opisem własnych poszukiwań i doświadczeń z dźwiękami kamertonów. Miałam niewątpliwy zaszczyt poznać wiele nieprzeciętnie wrażliwych osób, które stanowiły „tester” do pracy z moimi technikami. W czasie kiedy jeszcze nie wierzyłam w swoje przekazy i możliwości, dawały mi one zwroty, w postaci swoich wizji, odczuć i poczucia zmian, które w nich zachodziły. Dzięki nim nie porzuciłam dalszych poszukiwań. Jest to moja historia, w której kamertony grają kluczową rolę w procesie odnajdywania własnej tożsamości i sensu życia. Jest to subiektywny, lecz w miarę prawdziwy i nie wybielony obraz moich przeobrażeń świadomości — z życia w umyśle do życia w sercu i świadomości Kim Jestem. Jest to ciągły proces, więc jest to historia nie mówiąca wyłącznie o sukcesach. To o czym piszę, przyszło do mnie jako tzw. techniki. Piszę „tzw”, ponieważ to jest tylko moja opcja, która w kontakcie z konkretnym człowiekiem może przybrać inną wersję.
Celem tej książki jest przekazanie, jak można skorzystać z dobrodziejstwa bycia w polu dźwięku kamertonów — oprócz stricte roli terapeutycznej. Dowiesz się więc, jak kamertony zmieniły moje życie — wiarę w siebie, rozszerzyły świadomość, przeniosły mnie do przestrzeni serca i pozwalają do dziś być w niej coraz częściej. Jak zaczęła się synchroniczność i spełnienie marzeń, jak dowiadywałam się z bezpośrednich przekazów o podłożu moich problemów i przychodziło zrozumienie i mądrość. Jak zazębiały się przeczucia z fizyką kwantową i jak kamertonowe poszukiwania pomogły mi zrealizować projekt z VEDIC ART. Teraz wiem, że Wewnętrznego Mistrza ma każdy. Można go zaprosić do swojego życia za pomocą dźwięków kamertonów i o tym także opowiadam w książce. Reasumując, znajdziesz tu moją historię, techniki, które do mnie przyszły, a także przekazy dotyczące kilku ważnych tematów zapisane wierszem, prozą i poprzez obrazy. Zawierają one specyficzną energię zrozumienia sensu doświadczenia, która zwraca się w kierunku potencjałów i zrozumienia, w jaki sposób to doświadczenie mi służy. Już samo przeczytanie tych tekstów przesuwa energię.
Wszystko służy przypomnieniu KIM JESTEŚ, wyjściu z zapomnienia i powrotowi do domu czyli do siebie.2. Anioł
Moja podróż zaczęła się dawno. Będzie zuchwalstwem dla wielu z was to, że uznałam wreszcie, że jestem aniołem. Ta Istota każdemu kojarzy się z dobrym, cudownym duchem opiekuńczym, który niewidzialny czuwa nad nami dniami i nocami nieustannie, ma złożone do modłów rączki i śpiewa psalmy na cześć Pana. No cóż, mnie się do niedawna też tak zdawało…
Do czasu, kiedy dowiedziałam się o wojnach anielskich prowadzonych w innych wymiarach, do tej pory i to w większości nad Polską! Niestety, wojny te zostały także przeniesione na grunt ziemski przez wcielone „aniołki”, które zamiast się wspierać i współpracować waliły się energią, bo zapomniały kim są. Mam za sobą taki epizod, dlatego zacznę od tej części historii.
Pewnego razu dostałam zaproszenie na spotkanie, gdzie miałam opowiedzieć o kamertonach i je zaprezentować i wtedy przyszła mi do głowy bardzo spontanicznie „Niebajka o kamertonach” Przewrotne użycie słowa niebajka wskazuje, że w tej historii może zawierać się prawda.
Mimo, że napisałam ją tuż przed wyjściem na spotkanie, to byłam w ewidentnym przepływie i natchnieniu, które udzieliło się potem słuchaczom.
KRÓTKA NIEBAJKA O KAMERTONACH
Był sobie Anioł — piękny i wrażliwy na muzykę. Wezwał go kiedyś Bóg i powiedział:
— Widzę, że cieszy cię każdy dźwięk, każda nuta, przeżywasz ją i wzbogacasz swoimi wibracjami. Ale jesteś sam z tym pięknem. Czy zechcesz podzielić się tym z innymi tymi, którzy tego piękna bardzo potrzebują? Ich życie zrobiło się szare, smutne, pozbawione wigoru i pasji, myślą, że tak już zostanie na wieki.
— Kto to jest? — zapytał Anioł.
— To ludzie — moje ukochane dzieci.
W trójwymiarowości materii Ziemi zapomnieli już jak wyglądał Raj, czasem z rozrzewnieniem słuchają śpiewu ptaków, szumu lasu czy plusku strumyczka, ale ich pycha i ego pcha ich w stronę maszyn i asfaltu.
— Zejdziesz więc Aniele na Ziemię i stworzysz instrumenty, które obudzą ich duszę i wydobędą jej piękno, dadzą nadzieję, przywrócą dawną pamięć Raju, w którym jako dusze przebywały. Przypomną sobie, kim są naprawdę w Istocie Swojej — że są moimi dziećmi, dla których z miłości przysyłam ciebie i twoje kamertony.
Niech ta muzyka da ukojenie, harmonię, pokój wewnętrzny, niech kojące tony przypomną łono Matki — Ziemi i wzbudzą do niej szacunek i miłość i niech roztoczy się przed nimi nowa szczęśliwa wizja ich Raju na Ziemi, który stworzą sami mając czyste serca i pamięć Źródła.
— Z wielką radością to uczynię w imię Miłości, Dobra i Pokoju Ojcze.
Więc z radością i wdzięcznością przyjmijcie ten Dar Nieba, bo dla Was on został stworzony!
Po jakimś czasie od napisania „niebajki”, w jednej sesji z kamertonami, przyszedł przekaz wyjaśniający jak naprawdę mogło przebiegać to zadanie…
Poprosiłam Moje Wyższe Ja o przekaz w związku z niemogącą się przetransformować sprawą, którą starałam się uwolnić poprzez sesje dźwiękami kamertonów. Sesję poprzedziła wizja spotkania aspektu żeńskiego i męskiego na tęczowym moście, który rozpiął się pomiędzy rzeczywistością, a światem zapomnienia. I wtedy przyszła myśl, aby sesję przeprowadzić, nie według znanego mi od kilku lat schematu „z dołu do góry” ale od górnego C tworząc z kolejnymi kamertonami interwały. Zrobiłam to kolejno zapisując spływające informacje, które w pewnym sensie uzupełniły „Niebajkę o kamertonach.
Już przy pierwszym uaktywnieniu kamertonów C512 i B, w głowie odezwał się dialog dwóch Istot Anielskich, tuż przed zejściem na Ziemię i hasło SPRAWY ANIELSKIE, ZADANIA.
— Można się ludźmi bawić i nimi zarządzać, oni zasilają ciebie energią.
— Nie, idę tam, żeby im pomóc.
— Ale ty masz miłość, mądrość i moc, a oni są ciemni, można to wykorzystać.
— Im także należy się szacunek, są nieświadomi, to wielkie zadanie.
— Jesteś głupia, to dobra zabawa, w razie czego wrócimy.
— Niech każdy idzie swoją drogą, w odpowiednim czasie się spotkamy i sprawdzimy jak nam poszło.
— Ja nie zamierzam się dla nich poświęcać- bardziej mnie obchodzi planeta, ona ma bardziej klarowną energię. Ludzie są głupi i źli. Nie skończą dobrze.
— Trudno, trzeba spróbować. Widzę szerzej.
— Wykończą cię i wykorzystają- pieprzony misjonarzu. Życie jest po to żeby korzystać, bawić się i doświadczać, żeby inni zapewnili ci byt.
*C A
Aniołowie zeszli z różnych przyczyn. Jedni są ratownikami, a inni nie. Jedni odkrywają to zadanie, a innych obchodzi ich własny komfort. Czują pogardę dla takich jak ty i załatwiają swoje sprawy.
*CG
Żal, współczucie, współodczuwanie. Ciężar widoku upadku świadomości. Ludzie, którzy już nie pamiętają kim są, żyją w udręce, cierpieniu, bólu, nienawiści. Na takich wibracjach i w takim samounicestwieniu, że przenikające wibracje pełne są bólu, udręki, rozpaczy. Trudno to znieść, serce tego nie wytrzymuje. Trzeba ograniczyć współodczuwanie.
*CF
Ustanawiam nową harmonię — ziemską — dostrojoną do nowej, ziemskiej, a nie anielskiej wibracji. W ramach strategii działania moja wibracja i tak nigdy nie zejdzie niżej standardu Ziemi i nie obniży jej harmonii. Ale aby skomunikować się z ziemskimi wibracjami, muszę zejść niżej, zapomnieć, ograniczyć czucie, pozbyć się lekkości, radości. To także trudna harmonia o krok od przepaści. To się nazywa poświęcenie… Jestem agentem nieba wśród agentów „matrixa”
*CE
Jesteś pół-kobietą pół- mężczyzną. W dualizmie stałaś się rozłączona. Nie jesteś ani jednym, ani drugim. Twoje części są razem i się kochają. Jesteś jednością. Dualizm cię rozdzielił. Kazał tym częściom ciebie walczyć ze sobą, udowadniać kto jest lepszy, wykorzystywać, poniżać, gwałcić. Jak daleko odeszłaś od siebie samej w poczuciu porzucenia, nie kochania, braku wiary i zaufania do siebie samej.
Koniec tego, czas wracać do domu — do samej siebie.
*CD
Składam się w całość ze swoimi aspektami. Witam je w progu mojego domu wraz z moją męską częścią. Wszystkich z otwartością, tęsknotą i łezką w oku. Tak, to Ty i Ty, pamiętam, zapraszam, czekałam, czekaliśmy na was, witamy. Wracają, niosąc w darze energię, którą wraz z nimi odzyskujemy. Będzie to tworzenie nowego świata.
Witamy Was z otwartymi ramionami.
*C256 C512
Niech wam Ziemia lekką będzie.
Niech ją aniołowie na swoich skrzydłach unoszą. Niech przebudzenie przejawi się i ludzie podniosą się z kolan, przebudzą i przypomną sobie kim są naprawdę.
Koniec ery ciemności i ucisku!
Miłość, Wolność, Radość.
Koniec niewoli umysłu, rozproszmy światłem i uśmiechem ciemności.
Żyjemy teraz i czujemy życie!3. Małgorzata
Zastanawiałam się kiedyś nad tym, kogo mogłoby zainteresować moje życie, które przez większość jego trwania uważałam za nieciekawe i niespełnione. Pełna kompleksów obserwowałam tych, którym „jest dobrze” i nie potrafiłam tak jak oni żyć.
Nie uważałam siebie za osobę wrażliwą, raczej niedostosowaną, a wg mojej babci krnąbrną i leniwą. Bywały takie dni kiedy byłam na granicy schizofrenii, gdyż mój umysł jak szalony starał się ogarnąć falę niesłusznej, a przede wszystkim niezrozumiałej krytyki jaką fundowali mi dziadkowie, z którymi mieszkaliśmy. W mojej głowie odbywało się tysiące rozmów i dyskusji, w których ja zabierałam rozsądnie głos, miałam argumenty na swoją obronę i sprytnie wychwytywałam błędy logiczne przeciwnika. Może i miałam argumenty, ale na falę energetyczną destrukcyjnych emocji nie miałam sposobu. Nie miałam o tym pojęcia. Ból bycia ocenianą i poddaną takiej fali krytyki był tak wielki, że mnie dosłownie przewracał, a ja nie umiałam uciszyć tych głosów w mojej głowie. Nienawidziłam mojej babci, jako dziecko, nastolatka wchodząca w dorosłe życie, jej marudzenia na wszystko, krytykowania, wyzwisk, emocji jadowicie wbijających się w mózg.
„Nic nie jesteś warta gułaju” — z tym przychodzi mi się teraz rozliczyć.
Jest we mnie jeszcze trochę smutku i pytanie czy rzeczywiście aż tak to musiało przebiegać? Czy najpierw musi być niszczenie, zdeptanie, pozbycie wartości, żeby feniks podniósł się z popiołów?
Drugim trenerem był dziadek o naturze choleryka. Z babcią byli w relacji kat — ofiara. Więc trafiła mi się dobrana para trenerów. Mogę to wpisać jako moje kompetencje.
Okres zamieszkiwania z nimi był mrocznym czasem wejścia do krainy nieświadomości, ale także mojego budzenia się. Co cię nie zabije to cię wzmocni — jest to hasło dla tych, co przeżyli.
Darmowy fragment