- W empik go
Kanibal - ebook
Kanibal - ebook
Kanibal to trzecia część z pięcioczęściowego cyklu opowiadań . Tworzą one wielowątkową całość, w którą splatają się, pozornie niepołączone, zdarzenia oraz losy poszczególnych bohaterów – zarówno pierwszo-, jak i drugoplanowych, często zamienianych przypisanymi im rolami. Każde z opowiadań stanowi integralny, zamknięty blok i można by czytać je osobno, bez znajomości pozostałych, ale czy warto? Kanibal. Dochodzenie w sprawie porwanych dziewczyn prowadzą niezależnie od siebie: Fish - policyjny weteran, u schyłku kariery, a także (znany już czytelnikowi) Mark, działający na zlecenie ojca jednej z ofiar. W ciąg zdarzeń wplątana jest również, żądna sensacji dziennikarka Anna eks-partnerka bohatera Kaplicy, będąca swoistym pomostem między śledczymi. Do seryjnego mordercy-kanibala, dotrą każdy swoją drogą, by w finale stanąć ze sobą oko w oko z gotową do strzału bronią.
Kategoria: | Sensacja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 9788397081246 |
Rozmiar pliku: | 903 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Anna Korda, dyrektorka szkoły podstawowej na warszawskiej Pradze, szła korytarzem jak zwykle czynią to żołnierze sił specjalnych na wrogim terenie. Ciało napięte, oczy lustrujące wszystkie punkty, z których mogłoby nadejść zagrożenie, chód bezszelestny. Machina do zabijania w akcji. Ot, zwykła duża przerwa w zwykłej podstawówce.
Przez korytarz przewalał się tłum rozwrzeszczanych uczniów klas młodszych. Pierwszo- i drugoroczni przemykali pod ścianami, usiłując uniknąć stratowania. Grupki najstarszych uczniów posiadywały na schodach, murkach i w kątach korytarzy: dyskutując, słuchając muzyki, spisując lekcje i wysyłając do siebie miłosne SMS-owe grypsy. Dzień jak co dzień. Jednak wieloletnie doświadczenie frontowe, zdobyte w wielu placówkach szkolnych i wrodzona intuicja, pozwoliły wyłapać dyrze niepokojącą anomalię. Wspólny, nieuchwytny, na pierwszy rzut oka, element. Po chwili już wiedziała. W kilku miejscach dzieciaki, wpatrzone w komórki, skupione były na kibicowaniu w dziwnie synchroniczny sposób. Wspólny element. Jeśli kilka różnych grup siedzi w Internetach i ogląda to samo, to wiedz, że coś się dzieje.
Jako komandos, wyjęłaby nóż taktyczny i po spektakularnej przewrotce, znalazła się w kręgu zajętych oglądaniem, przejmując sprzęt i neutralizując wroga. Ale, jako dyrektorka, po prostu gwałtownie skręciła w stronę najbliższej grupy i płynnym ruchem przejęła telefon, nad którym pochylały się zafascynowane, uczniowskie twarze. Akcja został powitana zgodnym jękiem protestu zawiedzionych i pozbawionych dostępu do ekranu. No tak, nowa fascynacja młodzieży – Kermit.KERMIT
Kermit był zwykłym patusem. Można oczywiście to upiększać i rozbudowywać, nazywając go na przykład: patostreamerem, patodriverem czy jakkolwiek inaczej, ale prawda była jedna: prosta i bolesna. Adam Kermiński był zwykłą patologią, wrzodem na dupie społeczeństwa i przykładem, że po założeniu markowych adidasów, słoma może nadal wystawać z butów.
Urodził się 28 lat temu, w wyniku błysku namiętności w oku jednego z uczestników imprezy i rodzicielki Kermita. Który to był biesiadnik, pozostało zagadką. Zarówno dla świata i dla przyszłej matki. Pobłogosławiona Adamem mamusia, najpierw się nie zorientowała, potem była zbyt pochłonięta piciem, następnie okazało się, że na usunięcie jest już sporo za późno. Urodził się zatem i wychował otoczony nienachalną miłością. Najpierw matki, a gdy ta trafiła do pierdla za kradzieże, dziadków. Życia uczył się na ulicy i szybko zorientował się, że do przetrwania potrzebne są łokcie i zęby. Do naturalnych warunków, które kazały podejrzewać, że tatuś był raczej wysoki i barczysty, dołączył treningi na garażowej siłce i sterydy. Dzięki czemu wyglądał jak Hulk… w wersji ekonomicznej. Okoliczności dorastania oraz podejrzane substancje na porost mięśni, odpowiednio zrobiły mu kaszę we łbie, poszedł więc drogą łatwych pieniędzy, szybkich samochodów i jeszcze szybszych kobiet.
Swoją pasję znalazł w wyjazdach za zachodnią granicę, gdzie w niemieckich, przygranicznych miasteczkach i wsiach, wyspecjalizował się w kradzieży sprzętu ogrodniczego i rolniczego. To nietuzinkowe hobby przynosiło dochody na tyle wysokie, by mógł zrealizować swoje kolejne zainteresowanie - drogie samochody. Miał ich Kermit kilka i uwielbiał, po wciągnięciu jednej czy dwóch kresek, objąć miasto w posiadanie. Robił to za pomocą trzystukonnego silnika, driftu i dymu palonych opon. Szybko przekonał się, że pokazywanie w sieci swoich samochodowych wycieczek, przynosi mu sławę i rozgłos w Internecie. I tak oto Kermit stał się celebrytą.
Mniej więcej raz w tygodniu, zapowiadał w sieci kolejny rajd, który z wypiekami na twarzy, śledziła zarówno szkolna dziatwa, jak i dorośli miłośnicy Szybkich i Wściekłych. Śledziła również policja, ale jakoś tak niemrawo i zawsze za późno. Kermit driftował zatem radośnie po mieście i w necie, i z każdym kolejnym tygodniem stawał się bardziej sławny i bardziej bezkarny.ANDŻELIKA
Andżelika miała piętnaście lat i wywalone na szkołę, rodziców i świat. Trzeba przyznać, że z wzajemnością. Świat, rodzice i szkoła - też mieli wywalone na Andżelikę i kompletnie się nią nie zajmowali. Pozwalało to Angel, jak mówili do niej przyjaciele, na rozwijanie swoich zainteresowań, jakimi były tipsy, wrzutka.pl i szeroko rozumiane siedzenie w sieci. Angel lubiła też okoliczne dyskoteki, organizowane w każdej wsi co sobota. Jedynym wyzwaniem było skrzyknięcie się, jak największą ekipą, na tych samych dechach, zrzutka na alkohol i transport w obie strony. Angel nie musiała wracać do północy, ale samotne powroty okazją lub na piechotę przez las, średnio jej pasowały. Chłopacy z reguły musieli sponiewierać się do dna i zostawali na miejscu do rana. Dziewczyny wyrywały chłopaków z samochodami lub musiały znaleźć patent na powrót do domu. Ta sobota miała być inna. Angelika poprzednio wracała sama dobre cztery kilometry do swojej wsi w deszczu i solennie sobie przyrzekła, że tym razem wróci jak dama – Golfem (albo ostatecznie Passatem…) po udanej randce.
Angel była wysoką blondynką. Trochę udawaną, bo faktycznie raczej mocno rozjaśnioną szatynką. Nie kryła ilości swojego ciała i nawet jeśli ktoś określał ją jako za grubą, to miała na to wywalone centralnie. Wałeczek na brzuchu kompletnie nie przeszkadzał jej w eksponowaniu kolczyka w pępku, a pełniejsze uda pięknie opinały stylowe kabaretki z Pepco. Całość dopełniały różowe tipsy i najnowszy nabytek – różowe sztuczne futerko. Taki style powinien bez problemu pomóc jej w znalezieniu przystojniaka na ten wieczór. Może nawet takiego, co postawi drinka, w postaci wódki z colą, w barze i odwiezie do domu czymś szybkim.
Ekipa umówiła się na dziewiętnastą na przystanku PKS, gdzie na szybko rozpito składkową wódkę z plastikowych kubków. Humory dopisywały. Dziś nie padało i nie wiało za mocno. Wieczór był wręcz przyjemny, jak na jesienną porę. Dyskoteka w Klukach miała dobrą sławę dzięki nowemu didżejowi i równym deskom. Należało się spodziewać sporej frekwencji, a co za tym idzie - dużej liczby fajnych chłopaków do poderwania.
Pekaes przyjechał tylko trochę spóźniony. Dali kierowcy w łapę kilka złotych, zaoszczędzając w ten sposób górę pieniędzy. Po kilkunastu minutach wytoczyli się z autobusu w sąsiedniej wsi i już z przystanku słyszeli, zwiastujące dobrą zabawę, bity.
Impreza była świetna. Po kilku pierwszych kawałkach, do Angel zaczął przystawiać się przystojny, napakowany chłopak. Zatańczyli. Przedstawił się jako Rafał. Po pół godzinie postawił drinka. Wszystko rozkręcało się jak w bajce. Młody mężczyzna zaprosił Angel na przejażdżkę. Przed dyskoteką podszedł do MERCEDESA! Nie żadnego Golfa czy Passata, ale prawdziwego Mercedesa 190D z szyberdachem. Szczęście odebrało Andżelice dech i resztki rozumu w pojedynczych komórkach mózgowych. Pojechali z otwartym dachem, mimo raczej jesiennej aury. Jej towarzysz był szarmancki i przygotowany na wszystko. Wyciągnął ze schowka dwie butelki coli i zaproponował, by się napili.
Dziwny smak coli był ostatnim świadomym doznaniem Andżeliki. Potem odpłynęła w niebyt.