Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • nowość
  • Empik Go W empik go

Kapitanowie. Czerwony odwet - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
8 sierpnia 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Kapitanowie. Czerwony odwet - ebook

Na wojnie spryt może być bronią groźniejszą niż karabiny

Początek II wojny światowej. Polscy kapitanowie z Korpusu Ochrony Pogranicza stają do obrony Grodna, strategicznego miasta, którego los wydaje się przesądzony. Żołnierze nie zgadzają się jednak z decyzjami tamtejszego dowództwa i, by powstrzymać nacierających wrogów, decydują się na desperacki krok – samodzielne przeprowadzenie akcji.

Ich inicjatywa kończy się niepowodzeniem, a rozdzieleni kapitanowie muszą teraz stawić czoła niebezpieczeństwom na własną rękę. Aby przetrwać i móc wpłynąć na bieg historii, mogą polegać wyłącznie na swoim sprycie. Wkrótce na własnej skórze odczują, jak ogromne spustoszenia niesie ze sobą wojna rozgrywająca się nie tylko na polach bitew…

Nawet nie zauważył, że od pewnego czasu biegł. Wciąż schylony, ale biegł. Wystraszył się, że mógł zostać przez kogoś zauważony lub usłyszany i natychmiast zatrzymał się i klęknął na jedno kolano.
Uspokój oddech – pomyślał.
Wydane sobie polecenie było potrzebne, bo oddychał stosunkowo głośno, a znajdował się już w miejscu, do którego zmierzał. Dotknął ręką tylnej części wiejskiej chaty, za którą po przeciwnej stronie stały pojazdy wyładowane beczkami z paliwem. Powoli powstał i przywarł plecami do ściany. Najostrożniej jak potrafił ruszył naprzód i zatrzymał się niemal przy samym narożniku budynku. Nie zdążył dokładnie rozejrzeć się dookoła, gdy usłyszał kroki zbliżającego się człowieka i cicho wygwizdywaną melodię, której nie rozpoznał…

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8373-166-7
Rozmiar pliku: 1,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Małe okno zainstalowane tuż pod sufitem od wielu miesięcy całkowicie pokrywała cienka warstwa lodu. Jednak mimo to delikatne światło księżyca przebijało się przez wymyślne wzory tworzone przez mróz. Zewnętrzne lampy, których w okolicy było zaledwie kilka, w niewielkim stopniu podnosiły jasność wpadającego do środka blasku. Takich okien było dwadzieścia cztery, po dwanaście na każdej ze ścian, przy których ustawione były prycze.

Już dawno zauważył, co było oczywiste, że wzory na marnej jakości szkle okiennym co jakiś czas się zmieniają. Nie co godzinę, dwie czy nawet sześć, ale zawsze późnym wieczorem, gdy na nie patrzył, były inne i dziwniejsze niż poprzedniego dnia. To był stały element minirytuału, jaki towarzyszył mu tuż przed zaśnięciem. Najpierw próbował ustalić jakieś symetryczne i logiczne kształty uformowane przez naturę, potem wspominał nieżyjących synów i koniec. Zazwyczaj sen przychodził zaraz potem, natychmiast. Jednak nie dzisiaj i nie wczoraj.

Zdarzenie, do którego doszło kilka tygodni wcześniej, spowodowało chorobę. Gangrena bardzo się rozwinęła, a brak właściwego leczenia spowodował ogromne spustoszenie w jego organizmie. Doszło do tego, że nie był już w stanie samodzielnie funkcjonować. Nie miał apetytu, nie spał, co rusz tracił przytomność, a osłabienie całkowicie uniemożliwiało wykonanie jakiegokolwiek ruchu.

To wręcz niepojęte, jakie znaczenie mogą mieć dla życia człowieka decyzje nie do końca przemyślane, ale konieczne do podjęcia. Czy aby takie działanie można nazywać decyzją, czy tylko zwykłym impulsem, który sam w sobie nie musi być przecież racjonalny? Ale cóż miałem zrobić? Wtedy wydawało mi się, że tak trzeba. Ale czy to naprawdę było dobre rozwiązanie? Czy mając dzisiejszą wiedzę, zrobiłbym wtedy tak samo? Tak, na pewno tak, bez wątpienia, bo to było konieczne – często myślał o zdarzeniu, które doprowadziło jego ciało do dzisiejszego stanu.

Nie czuł już bólu, który przez ostatnie tygodnie towarzyszył mu każdego dnia i w każdej niemal chwili.

Chyba nieuchronnie zbliżam się do końca. Niestety, a może stety, lada dzień, lada chwila odłożę sztućce na stół – zdawał sobie sprawę, że to już nie potrwa długo.

Pogodził się z tym, że absolutnie nic nie może na to zaradzić. Ani on, ani żaden z jego przyjaciół, czy też zwykłych życzliwych mu znajomych.

– Wybaczam mu, wybaczam temu moskalowi to, co uczynił. W mojej sytuacji tak trzeba, ale wy mu nie wybaczcie. Ani jemu, ani żadnemu z nich – powiedział, gdy jeszcze mógł to robić swobodnie.

Jedno działanie, jeden konieczny do zrobienia krok i wszystko potem stało się całkiem inne. Nie takie, jakby się chciało, i nie takie, jakby się przewidziało. Ale nie można było przewidzieć, bo nie było chłodnej kalkulacji ani nawet chwilowego zastanowienia się i zapytania: czy warto? To jakby wsadzić rękę do strumienia i patrzeć, jak to, co do niej dopływa, kończy swój długi i ustabilizowany bieg. A to, co mamy z drugiej strony dłoni, to nowy początek wszystkiego. Ze mną było podobnie. Nie, nie podobnie, a identycznie. Nieznany i niepewny start ku nowemu, który nie skończy się dla mnie… – nie dokończył rozmyślań.

Nagle usłyszał nienaturalny odgłos, który towarzyszył otwieraniu drzwi od baraku. Nie było to skrzypnięcie, bo one takiego dźwięku nie wydawały, ale ciche i krótkie szurnięcie, które na moment wyraźnie zakłóciło nocną ciszę.

Wydawało mi się – pomyślał. – Przecież tu śpi kilka setek ludzi i prawie każdy co jakiś czas chrapnie.

Jednak usłyszany szelest nie dawał mu spokoju. Chciał, ale nie mógł podnieść głowy, by spojrzeć w stronę wejścia. Wytężył słuch i najbardziej intensywnie, jak tylko jego stan mu na to pozwalał, skupił się na dobiegających zewsząd cichych odgłosach.

Czyżbym majaczył? – zadał sobie w duchu pytanie. – To byłby najprostszy i najbardziej prawdopodobny powód przesłyszenia. Nie, na pewno nie, przecież dzisiaj czuję się wyjątkowo dobrze. Wstać nie mogę, to fakt, ale ogólne samopoczucie to chyba mam nawet doskonałe. Polepszyło mi się, to niesamowite. Tak, ktoś otworzył drzwi. Mimo że nie było to gwałtowne, można było wyczuć ruch powietrza.

Spróbował jeszcze raz. Używając niemal wszystkich sił, delikatnie, powoli przechylił głowę i skierował wzrok w prawo. Stojące obok trzypoziomowe prycze zasłaniały mu nie tylko widok na drzwi, ale i najbliższą ich okolicę. Mimo tego i mimo ciemności w przestrzeni pomiędzy łóżkami zauważył zarys skulonej ludzkiej sylwetki.

Co się dzieje? To nie jest żaden ze strażników. Oni nie chodzą po barakach w nocy i tak się nie czają. Nie mają takiej potrzeby. Są u siebie i nas się nie boją. Więc kto? – pytania kłębiły mu się w głowie.

Na chwilę rozbłysło światło latarki. Przybyły omiótł nim przestrzeń pomiędzy dwoma szeregami ustawionych naprzeciw siebie rzędów łóżek i ruszył naprzód.

Sprawdza, czy o coś się nie potknie i nie przewróci, robiąc przy okazji mnóstwo hałasu. Zaraz, zaraz. Wychodzi na to, że jest was dwóch i z tego, co widzę, to idziecie w moją stronę. Ciekawe – pomyślał.

Schylone sylwetki w kilka sekund dotarły bezpośrednio do niego.

– Panie majorze, to ja, Fabian – wyszeptał pierwszy z przybyłych.

– Gdzie jest Filip, to ten, co śpi piętro wyżej? – zapytał drugi.

To niemożliwe. Czyżbym teraz i na sam koniec stał się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi? Fabian i Michał tutaj? – Żyznemu łzy napłynęły do oczu. – Ten drugi to na pewno Michał. Tych głosów nie sposób zapomnieć. Ale co się stało? Co działo się do tej pory? Przecież tak długo czekaliśmy, ponad pół roku. Już straciliśmy wszelką nadzieję. Szkoda, że tak późno i że nie mogę się już samodzielnie poruszać i pójść z nimi. Najwyraźniej nie mogli wcześniej, to jasne. A niech tam, niech ratują resztę. Ja tutaj już zostanę. Tak, zostanę… Kto by pomyślał, że spocznę na wieki w obcej ziemi, gdzieś koło jakiegoś… Ostaszkowa.Nakładem wydawnictwa Novae Res ukazało się również:

Wiedza pozwala łatwiej kroczyć przez życie, ale czasem trzeba zapłacić za nią najwyższą cenę

Schyłkowe lata 30. XX wieku. Gdy Zojkas, polski agent w strukturach NKWD w Moskwie, przesyła niespodziewanie – po dziesięciu latach uśpienia – trudną do odszyfrowania wiadomość, polski wywiad bagatelizuje jej znaczenie. Zupełnie inaczej reaguje kapitan Jan Woliński, który słusznie przypuszcza, że w instytucji, z którą od lat jest związany, działa sowiecki szpieg.

Woliński, świadomy oczywistej niechęci przełożonych, podejmuje decyzję o zainteresowaniu meldunkami swojego przyjaciela, kapitana Zygmunta Żyznego. Do wspólnej analizy przesłanych materiałów zostaje dopuszczony również młody porucznik Fabian Zapolski. Jego nieszablonowe podejście do pozornie niejasnych informacji skutkuje odkryciem szokującej prawdy. A to dopiero początek wydarzeń, które zmienią bieg historii na zawsze…
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: