Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Kaprysy Clio - opowiadania o historii - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
26 maja 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(3w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
20,00

Kaprysy Clio - opowiadania o historii - ebook

Rafael Sabatini – autor wielu poczytnych powieści i książek popularnonaukowych o historii napisał serię opowiadań pokazujących mało znane momenty historii w sposób „do opowiadania przy kominku” Pokazują one przewrotność sytuacji i ukryte intencje za kulisami i nie powodują znużenia długimi profesorskimi wynurzeniami. Mimo upływu lat nadal jest to ciekawa historia

Kategoria: Popularnonaukowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-961596-7-0
Rozmiar pliku: 246 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

NOCN A RZEŹ . Noc św iętego . Bartłomieja

Dopóki istnieje nauka, historia, naukowcy prawdopodobnie nie przestaną spierać się o noc św. Bartłomieja. W tym przypadku wciąż pozostaje wiele tajemnic, chociaż sam e tajemnic e są częściowo właśnie skutkiem spor ów historyków, którzy badają wojny religijne i do których należą s zkoły katolickie i antykatolickie. Zwolennicy pierwszej szkoły historycznej starają się udowodnić, że n oc św. Bartłomieja była akcją czysto polityczną, w której nie było nic a nic z prześladowania heretyków; zwolennicy drugiego trzym ają się bezpośrednio przeciwnego punktu widzenia, biorąc pod uwagę, że zaplanowano to z wyprzedzeniem i widzą ostrożnie planowany spisek. Widzą związek między tym wydarzeniem a spotkaniem Katarzyny Medici z księciem Alba siedem lat wcześniej. Według przeciwników Watykanu szef partii protestanckiej, Henryk z Nawarry, został zwabiony do Paryża, na ślub z Marguerite de Valois tylko po to, by zniszczyć protestancką szlachtę królestwa, która zebrała się na wesele jej nominalnego przywódcy. W naszej opowieści nie będziemy porównywać argumentów przedstawicieli obu historycznych szk ół . Łatwo ustalić, że prawda jak zwykle leży gdzieś pośrodku: zbrodnia była polityczn a w projektowaniu i religijn a w wykonaniu; innymi słowy, państwo celowo wykorzystywał o fanatyzm religijny, podgrzewając go we właściwym czasie. Grzechem by ł oby nie s korzysta ć z okazji. Wbrew zapewnieniu, że planowana była noc św. Bartłomieja, działa po pierwsze fakt , że byłoby niemożliwe, aby spisek między Katarzyną Medycejską a księciem Alby był tajemnicą przez siedem lat, a po drugie fakt, że przez kraj przetoczyła się fala masakr i eksterminacji protestantów bez planu i porządku . Do tego można dodać próbę zabójstwa Coligny dwie godziny przed Święt em św. Bartłomieja. Próba zamachu, i odpowiedni a odpowied ź hugenot ów mogłoby doprowadzić do niepowodzenia całego „planu”, gdyby taki istniał. Należy pamiętać, że przez wiele lat Francja była podzielona na dwa obozy i znajdowała się w stan ie wojny domowej prowadzonej przez katolików i protestantów Ob ie religie walczy ły o niepodzieln ą władz ę i religijne sprzeczności służyły jedynie jako pretekst do tej wojny. Niemal ciągła wojna religijna spustoszyła i zdewastowała królestwo. Naczelnym dowódcą hugenotów był doświadczony żołnierz Gaspard de Chatillon, admirał Coligny. W rzeczywistości był on królem francuskich protestantów i komunikował się z Karolem IX jak równy z równy m . Stworzył armie i uzbroił je w fundusze otrzymane od kościoła protestanckiego. Drugim niekoronowanym królem - królem państwa katolickiego w państwie – był Duke de Guise. Ostatecznie najmniej znaczącą, pozornie, rolę odegrała trzecia i najsłabsza, grupa króla Karola IX. Brat króla, książę Anjou (późniejszy Henryk III), zostawił nam notatki z prezentacj ą wydarzeń bezpośrednio poprzedzających noc św. Bartłomieja, opracowany przez niego w Krakowie dla jego tajnego agenta Myrona, gdy książę był królem Polsk i . Nie mamy powodu, aby nie ufać autorowi tych notatek, ponieważ nic na to nie wskazuje żeby miał tajne cele, do których książę mógł dążyć w czasie, gdy je układał. Aby jednak doprecyzować szczegóły i potwierdzić kilka faktów, musiałem się skon sultować ze wspomnie niami Sully'ego - dworzanina świty króla Nawarry i Lusignana – cudem ocalał ego szlachcic a ze świty admirała. Z tych trzech źródeł my i czerpaliśmy przy odtwarzaniu pełnego obrazu wydarzeń.... Nag l e pogawędki pań i panów, którzy wypełnili długą galerię w Luwrze ucichł y do szeptu i na stąpiła zupełna cisza. Tłum rozst ąpi ł się, wpuszczając króla który ponownie postanowił drażnić dworzan swoim pojawieniem się w towarzystwie admirała Coligny. Smukły, pełen wdzięku książę Anjou, w fioletowej kurtce ozdobionej złotym haftem, przestając podziwiać swoje lśniące dłonie, pochylił się nad piękną Madame de Nemours, szepnął jej coś do ucha i o bo j e spojrzeli na admirała z wrogością. Król szedł powoli po galerii, opierając się na ramieniu głowy hugenotów. byli bardzo malowniczą parą. Gdyby Coligny nie garbił się, byłby dalej o pół głowy wyższy od króla. Surowa moc starego wojownika, emanująca z postaci admirała,blizny i zmarszczki, które szpeciły jego twarz, nadawały jego wyglądowi mroczną godność, granicząc ą z arogancją. Wrażenie to zostało wzmocnione przez bliznę przez policzek znikającą w siw ej brod zie z fioletową blizną, która (wraz z trzema wybitymi zębami) pozostawiła mu wspomnienie kuli wroga z bitwy pod Moncontour. Wysokie czoło, bystre szare oczy i ascetyczny czarny strój był y przeciwieństwem głupiego wyglądu króla, ubran ego w frywolną koszulkę z żółto-zielonej satyny. Podbródek wy su nięty do przodu, ziemista cera i oczywiście rozbiegane spojrzenie Karola IX, nie osłabi a ło nieprzyjemnego uczucia, ​​jego mocn ego mięsist ego nos a i opadając ej górn ej warg i , nadając ej mu głupi wygląd. Pyszne i niegrzeczne usposobienie dwudziestoczteroletni ego władc y ideal nie pasował o do jego wyglądu i mowy obfit ującej w obsceniczność i wyrafinowane bluźnierstwo. Na końcu galerii Coligny zatrzymał się i ucałował królewską dłoń. Karol poklepał go ramię.- Uważaj mnie za przyjaciela - powiedział. - Ja wszystko - zarówno sercem, jak i duszą – należę ty. Do widzenia, mój ojcze. Coligny wycofał się; król, zgarbiony i spoglądający na podłogę złymi oczami, wszedł na drugą stronę drzwi. Gdy tylko zniknął z pola widzenia, książę Anjou opuścił Madame de Nemours i pospieszył za nim. Rozmowa dworzan powróciła do dawnej żywości. Król chodził po swoim przestronnym gabinecie, wypełnionym po brzegi przedmiotami do różnych celów. Obok znajdował się duży obraz Matki Boskiej z sąsiadującym arkebuz em na ścianie; po drugiej stronie była trąbka myśliwska. Mała mis ecz ka dla świę conej wod y z suszoną gałązką piołunu służyła podobno jako magazyn akcesoriów do sokolnictw. Przy ołowianym oknie stało biurko z orzecha z zawił ymi rzeźb ami, zaśmiecone wszelkiego rodzaju książkami i rękopisami. Traktat o polowaniu leżał tu obok książki obserwacyjnej, a różaniec i obroża zostały rzucone na odręczn ą kopi ę wierszy Ronsarda. Należy zauważyć, że sam król układał w iersze , rym był paskudny Karol rozejrzał się, a na widok brata jego twarz była wypełniona żółcią. Z e złośliwym chrząknięciem kopnął brązowego psa, a pies z wrzaskiem wyleciał w róg.- Dobrze? Krzyknął król. - Co jeszcze? Czy mogę być sam na minutę? Kiedy w końcu zostawi cie mnie w spokoju? Co tym razem do diabła? Co chcesz?Wodniste, zielone oczy Karola zabłysły, a jego prawa ręka to ch w ytała to puszczała uchwyt sztylet u na pasku. Uderzony nieoczekiwaną zaciekłością swojego brata, młody książę zmieszał się .- Nic nic. Wrócę innym razem, jeśli ci przeszk a dz am . - skłonił się i zniknął, odprowadzany złowieszczy m śmiech em . D'Anjou wiedział, że jego brat nie sprzyjał mu i bał się Ka r o la. Ale tym bardziej w ielkie było jego oburzenie. Książę udał się prosto do kwatery swojej matki, aby poskarżyć się jej na zachowanie król a . He nryk był ulubi eńcem Catherine i zawsze mógł liczyć na współczucie.„To wszystko dzieło nikczemnego admirała” - powiedział na koniec długiej tyrady. - Karol zawsze jest taki po rozmowie z Colignym. Catherine de Medici pogrążyła się w myślach.- Karol to jak wiatrowskaz - powiedziała, unosząc zaspane oczy. - Każda bryza kręci g o, jak chcesz, i powinieneś to wiedzieć dawno temu. - Ziewnęła, a wszys tkim , który m te n sposób stałego ziewania nie był znany, mogłoby się wydawać, że jest jej temat rozmowy absolutnie obojętny. Byli sami w przytulnym pokoju obwieszonym gobelinami, który nazywała Catherine kaplic ą . Pulchna, wciąż piękna Królowa Matka leżała na tapicerowanej różow ym brokat em kanapie, podczas gdy d'Anjou stał przy oknie. Ponownie spojrzał na swoje ręce, których próbował rzadziej opuszczać , aby krew nie napłynęła do nich i nie zepsuła ich rozkosznej bieli.- Admirał próbuje osłabić nasz wpływ na Karola, a on sam coraz bardziej na niego wpływa, -- powiedział z oburzeniem He nryk .„Można by pomyśleć, że tego nie wiem”, nadeszła senna odpowiedź.- Czas położyć temu kres, zanim będzie mógł się nas pozbyć! - powiedział energicznie d'Anjou. - Twój własny wpływ, proszę pani, również słabnie każdego dnia, a admirał,spójrz, całkowicie prz ejmie twojego syna. Brat staje po swojej stronie przeciwko nam. O mój Boże! Widzia łabyś pani , kiedy oparł się na ramieniu tego starego drania, usłyszałbyś, jak nazwał go „ojcem”m oim ”i ogłosił się oddanym przyjacielem. „Jestem Twój z całego serca i duszy…” - to są słowa brat a . A kiedy później poszedłem do gabinetu Karola - och, jak warknął, jak na mnie patrzył i chwycił sztylet! Wydawało mi się, że w epchnie mi go do gardła. Moim zdaniem, jest całkiem oczywiste, co dokładnie ten stary łajdak przyciągnął go do siebie. - I Henryk powtarza ł jeszcze bardziej wściekle: - Już czas, czas położyć temu kres!

- Wiem, wiem - mruknęła beznamiętnie Ekaterina, czekając, aż wyładuje emocje. - I na pewno się skończy. Stary morderca powinien był znowu zostać powieszony to on wiele lat temu kierował ręk ą , która strzelała do François de Guise. Teraz stał się kimś bardziej niebezpieczn ym - dla Karola, dla nas i dla Francji. Chce wysłać swo ją armi ę hugenotów do Francji, na pomoc kalwinistom i wplątanie nas w Hiszpanię. Miła rzecz, p rzysięgam na Boga! Jej głos na chwilę się ożywił. - Katolicka Francja jest w stanie wojny z k atolick ą Hiszpania z powodu h ugeno ckiej Fland rii ! Wtedy Królowa Matka zachichotałaapatycznie, jak zwykle, kontynuowała: - Masz rację. Czas to zakończyć. Coligny jest głow ą potwora; jeśli ją odetniesz, prawdopodobnie cały potwór wygaśnie. To byłoby konieczne abyś skonsult ował się z księciem de Guise. - Ekaterina znowu ziewnęła. - Tak, Książe de Guise da nam rad ę i na pewno nie odmówi pomocy. Zdecydowanie musimy pozbyć się admirała. Rozmowa ta odbyła się 18 sierpnia 1572 roku i jaką energią i poświęceniem natura obdarowała tę grubą i ospałą damę jeśli tylko w ciągu dw óch dni podjęto wszelkie niezbędne kroki, a kontraktowy zabójca Morver już czekał obok domu Vilana przy klasztorze Saint-Jarmen l'0xerua. Zatrudniła morderc ę Madame de Nemours, która również śmiertelnie nienawidził a admirała. Jednak możliwość wykonania pracy, za którą otrzymał wynagrodzenie, została przedstawiona Morverowi dopiero w n astępny piątek. Późnym rankiem, kiedy admirała pilnowało kilku dworzan wracając ych z Luwru do swojego domu przy Rue Betizy, z okna pierwszego piętra domu Vilaina rozległ się strzał. Kula przerwała dwa palce prawej dłoni admirała i utknęła w mi ęśniach lewe go rami enia . Coligny podniósł okaleczoną, zakrwawioną rękę, wskazując na okno, z którego rozległ się strzał i jego ludzie pobiegli w stronę domu, by złapać zabójcę. Ale kiedy wyłama li drzwi i wpad li do środka, Morver biegł już przez tylne drzwi, w pobliżu których był koń i mimo pościgu nigdy go nie złapano. Zdarzenie zostało natychmiast zgłoszone królowi, który w tym czasie grał w tenisa z księciem de Guise i adoptowany m syn em admirała, Teligny. Wysłan y z wiadomościami od Coligny młody szlachcic zdjął kapelusz, skłonił się i powiedział:- Panie, admirał poprosił mnie o przekazanie, że po t ym zamachu na swoje życie po znał prawdziwą cenę umow y z Monsignor de Guise, którą zawarł z nim po rozejm ie Saint-Germain. Admirał proponuje, aby Wasza Wysokość również porównała te dwa wydarzenia i wyciągnę ła własne wnioski. Książę de Guise zastygł w miejscu z powodu takiej zuchwalstwa, ale nie powiedział ani słowa. Król zaczerwienił się, spojrzał na księcia z gniewnym spojrzeniem i nie mogąc powstrzymać wściekłości, rozbił rakietę o k amienn ą ścian ę .- Diabeł! Krzyknął. - Czy kiedykolwiek pozwolą mi żyć w pokoju? - Wyrzucił fragmenty rakiety i wyszedł, przeklinając. Później, po ponownym przesłuchaniu posłańca, dowiedział się, że strzał padł z domu Vilena, byłego strażnik a księcia de Guise, a koń, na którym odjechał zabójca, pochodził z książęcej stajni. W międzyczasie książę i monsieur de Teligny, nie wymieniając ukłonów, rozstali się bez ukłonów , po czym Guise zamknął się z przyjaciółmi w hotelu, a Teligny poszedł do swojego przybrane go ojc a . O godzinie drugiej po południu, ulegając pilnej prośbie admirała, król odwiedził rannych wraz z królową matką, jej dwoma braćmi, d'Anjou i d'Alencon, kilkoma oficer ami i dworzan ami . Królewska procesja przeszła przez te ulice które wzburzyły się po porannych wydarzeniach, ale zanim kawalkada opuściła Luwr, wzburzenie już opadł o . Król był ponury i milczący, nie chciał rozmawiać o tym, co się z kimkolwiek stało, i tego dnia nie udzielił nawet audiencji swojej matce. Catherine i d'Anjou, zirytowani niepowodzeniem ich plan u , zacisnę li usta się z oburzenia. Admirał czekał na nich, intensywnie myśląc. Pare, sądowy lekarz amputował mu ob a zmiażdżon e pal ce i opatrzył ranę na ramieniu. Chociaż można było przypuszczać, że Coligny łatw o się wy bronił i był już poza niebezpieczeństwem, krążyła plotka, że ​​ została w niego wystrzelona zatruta kula, ale sam admirał, i jego ludzie obalili tę plotkę. Oczywiście zamierzali wy ciągną ć z te go dodatkowe korzyści i jeszcze większy wpływ na króla. Nieważne, czy Coligny przeżyje czy umrze, ale król niewątpliwie będzie bardziej oburzony, jeśli myśli, że rana zagraża życiu admirała. Kar o l wraz z matką i braćmi przejechał obok ponurych hugenotów, którzy wypełnili pomieszczenie holu i wpadł do kwatery admirała, gdzie ten leżał na sofie przy oknie. Coligny próbował wstać, ale król pospieszył naprzód i nie pozwolił mu na to.- Połóż się, drogi ojcze! - wykrzyknął Karol, a cały jego wygląd wyrażał głębię spraw y . - Boże, co oni ci zrobili? Przynajmniej mnie uspokój że Twoje życie jest bezpieczne, albo przysięgam, że ...- Moje życie należy do Pana - odpowiedział admirał pompatycznie - i kiedy On zażąda, nie odmówię go - to wszystko.- To wszystko? Cholera, to wszystko! Jesteś ranny, ale ja jestem obrażony! Twoją krwią p rzysięgam, ktoś zapłaci cenę. Będą długo wspominać!- A król rzucił się na takie bluźniercze przekleństwa, że ​​pobożni, szczerze bogobojn i herety cy zadrż eli na jego słowa.- Uspokój się, proszę pana! W końcu interweniował, kładąc rękę na aksamitny rękaw królewskiej kamizelki. - Uspokój się i posłuchaj mnie. Poprosiłem cię nie przychodź tu dla siebie, nie po to, by żądać ukarania winnych rani enia mnie, ale ponieważ jest to próba- nic więcej niż próba podważenia twojej władzy i twojego autorytetu. Zło we Francji buduje siłę. Coligny przerwał i przelotnie spojrzała na Catherine, Henryka i François. -Jednak to, co muszę powiedzieć, jest dla ciebie osobiście, panie. Kar o l odwrócił się gwałtownie do swoich towarzyszy i wydawał się patrzeć na matkę i braci. Ale przez długi czas patrzenie komuś prosto w oczy przekraczało jego siłę.- Wyjść! - rozkazał, machając ręką i prawie dotykając ich nosów. - Słyszałeś?Zostaw mnie samego z moim ojcem, admirałem. Młodzi książęta, pamiętając napady nieokiełznanej wściekłości, która ogarn iała ich brata przy każd ej prób ie oparcia się jego słabej woli, szybko odesz li . Ale powolna Catherine nie w pośpiechu.- Czy Monsieur de Coligny jest wystarczająco zdrowy, aby omówić teraz ważne sprawy?Weź pod uwagę jego stan, wasza wysokość - powiedziała bezbarwnym tonem.- Dziękuję za wzruszającą opiekę, proszę pani - odpowiedział admirał nie bez ironii w głosie -ale dzięki Bogu, wciąż jestem wystarczająco silny! I nawet gdybym był mniej zdrowy niż teraz, na przykład byłoby dla mnie dużo większym ciężarem, gdybym wiedział, że nie wypełniłem swojego obowiązku ww stosun ku do jego majestatu.- Dobrze? Słyszał a ś? Król się skrzywił. - Idź idź. Catherine wyszła z pokoju po młodszych synach, którzy czekali na nią w holu. Wszyscy trzej zgromadzili się przy jednym oknie wychodzącym na rozgrzany do czerwoności, oświetlony słońcem dziedziniec. Jak powiedział później sam d'Anjou, otoczyło ich dwa tuziny ponurych dworzan i oficer ów świty admirała, którzy patrzyli na nich z nie ukry waną wrogoś cią . Zachowywali milczenie, przerywali je tylko nagłe, półgłosem,i chodzi li w górę i w dół przed dostojnymi osobami, nie dbając o przestrzeganie tego, co należy do etykiet y an i pełen szacunku dystans. Królowa i jej synowie, odizolowani w tym nieprzyjaznym środowisku, nie czu li się już swobodnie i według samej Catherine nigdy wcześniej nie bała się bardziej o swoje życie;, kiedy opuścili niegościnny dom doświadczyła ogromn ej ulg i . Ten strach skłonił ją do ponownej interwencji i zmuszenia Karola do zaprzestania sekret nego . spotkani a w sąsiednim pokoju. Zrobiła to w swój zwykły sposób: z maksimum ewentualn ej samokontrol i , Catherine powoli podeszła do drzwi, lekko zapukała i w e sz ła bez czekania na zaproszenie. Król, który stał obok admirała, szybko odwrócił się do pukania. W jego oczach błysnęła wściekłość gdy tylko zobaczył swoją matkę, ale ona była przed nim: - Mój syn u - powiedziała, - martw ię się o biednego admirała. Jeśli pozwolisz mu przepracować się, zacznie gorączk ować . Jako jego przyjaciel nie powinieneś teraz kontynuować tej rozmowy. Poczekaj z obowiązk ami , dopóki admirał nie wyzdrowieje - co nastąpi wcześniej, jeśli pozwolisz mu odpocząć. Coligny pogłaskał szyderczo siwą brodę, a król zawołał: - Cholera,matk o ! Cóż za nieoczekiwana i wzruszająca troska!

- Nie ma w niej nic nieoczekiwanego, mój synu - odpowiedziała królowa nudnym, rozsądnym tonem i spojrzał a na Kar o la matowymi oczami, które w pewnym sensie miały moc czarów, paraliżując ą wolę. - Kto, jeśli nie ja, powinien wiedzieć, ile znaczą dla Francji z drowie i życie admirała. Za nią D'Anjou uśmiechnął się, słysząc dwuznaczność tego wyrażenia.- Do diabła z psami! Jestem królem czy nie?- Więc bądź królem, nie nadużywaj zdrowia swojego nieszczęsnego poddanego. - powtórzyła królowa, wciąż hipnotyzując go oczami: „Chodź, Karol. N astępnym razem, gdy admirał odzyska siły, będziesz kontynuowa ł rozmowę. A teraz – chodźmy. Gniew monarchy został zastąpiony przez niemal dziecięcą niechęć. Karol próbował znieść macierzyńs ki w zrok i został ostatecznie pokona ny.- Prawdopodobnie moja mama ma rację ... Odłóżmy na razie tę sprawę, ojcze. Porozmawiajmy o ni ej od razu gdy już wstaniesz. Podszedł do sofy i żegnając się, wyciągnął rękę. Coligny zaakceptował to i przyjrzał się uważnie młod ej twarz y króla o słabej woli.„Jestem ci wdzięczny, panie, za przybycie i wysłuchanie mnie. Mam nadzieję, że innym razem będ ę w stanie powiedzieć więcej. W międzyczasie, proszę pana, dobrze się nad tym zastanów, nad tym co udało mi się powiedzieć. Martwię się wyłącznie o twoje dobro, panie. - I pocałował jego ręk ę . Królowa powstrzymała się, dopóki nie wróciła do Luwru i tylko tam próbowała się przedrzeć dzięki powściągliwej zadumie K ar o la, aby się dowiedzieć - a na pewno potrzebowała dowiedz ieć się wszystkiego, co zostało omówione podczas poufnej rozmowy syna z admirałem. W towarzystwie d'Anjou Catherine pchnęła drzwi do królewskiego biura. Karol siedział przy stole do pisania, podpierając brodę wysuniętą do przodu złożonymi dłońmi. Ledwo widząc przybyszów, wydał z siebie ryk i niegrzecznie zapytał, dlaczego znowu są . Katarzyna z majestatycznym spokojem podeszła do krzesła i usiadła. He nryk , okrakiem, został trochę za nią.- Mój synu, przyszłam, żeby się dowiedzieć, o czym rozmawialiście z Coligny - powiedziała bez ogródek królowa.- A co cię to obchodzi?- Wszystkie twoje interesy dotyczą mnie - powiedziała spokojnie. „Jestem twoją matką.- A ja jestem twoim królem! - krzyknął Karol , uderzając pięścią w stół. - I ma m zamiar nim po zostać.- Dzięki łasce Bożej i przychylności Monsieur de Coligny - uśmiechnęła się Catherine.- Co próbujesz powiedzieć? Król patrzył na nią z rozchylonymi ustami i szy bko zaczął zmieniać kolor na fioletowy. - Jak śmiesz?!Beznamiętne spojrzenie matki powstrzymało jego zręczność, a ona powtórzyła swoje pogardliwe słowa.„Dlatego przyszłam do ciebie” - dodała. - Jeśli nie jesteś w stanie rządzić krajem poza opieką, powinn a m przynajmniej zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby ci zapewnić opiekun a a nie buntownik a , który usiłuje podporządkować cię swojej woli.- Podwładny? Mnie? Zawołał król, podskakując z oburzenia. Spojrzał na swoją matkę,ale nie mogąc wytrzymać jej zimnego spojrzenia, ponownie odwrócił wzrok. Karol brzydko zaklął i powiedział z obrzydzeniem:- Powiedz mi, że chce rządzić na moim miejscu!- Tak, i mówię . Będzie cię popychał, aż znikną ostatnie resztki t w o j ego autorytet, a wtedy w końcu staniesz się tylko zabawką w rękach hugenotów, król em marionetek.- Przysięgam na Boga, pani, gdybyś nie była moją matką ...„Właśnie dlatego, że jestem twoją matką, próbuję cię uratować. Karol spojrzał na nią ponownie i znów się zawahał. Nerwowo przeszedł przez pokój iz powrotem, mamrocząc do siebie, a następnie stawiając stopę na ławce modlitewnej(fr.), zwrócił się do królowej.- Na miłość boską, madame, skoro tak nalegasz, powtórzę wszystko, co powiedział mi admirał. Ty udowodni łaś mi, że wszystko, co powiedział, jest najczystszą prawdą. Twierdził, że wraz z królem Francja jest brana pod uwagę tylko wtedy, gdy ma prawdziwą siłę, a zatem moc, a przynajmniej dba o swoich poddanych; że moja moc, w połączeniu z zarządzaniem wszystkimi spraw ami państwowych, dzięki sprytnemu planowi, który przeprowadzacie wraz z księciem Angevin, wymyka się z moich rąk w twoje; że tę moc którą mi kradniecie , pewnego dnia możesz użyć przeciwko mnie i m ojemu Królestw u . Ostrzegł mnie i poradził, abym miał się na baczności, obserwował was i podją ł środki ostrożności. Dał mi tę radę, proszę pani, uważając to za swój obowiązek jest jednym z moich najbardziej lojalnych przyjaciół i poddanych. Na wyciągnięcie ręki ś mierci…- Bezwstydny hipokryta! - przerwał mu flegmatyczny, ale pogardliwy głos Catherine. -Na skraju śmierci! Dwa palce i niewielka rana w ramieniu i udaje, że umiera. A wszystko po to, żebyś uwierzył w jego oszczerstwa!W jej słowach była logika, podczas gdy arogancka beznamiętność matki działała na króla silniej niż sama logika. Wielkie, wodniste oczy Karola rozszerzyły się.- A jeśli… - zaczął, zawahał się i przeklął. - Więc on kłamie, proszę pani? Zapytał niepewnie. Catherine dostrzegła w jego pytaniu nutę nadziei - nadziei, która daremnie odpowia da ła pragn ieniu być prawdziwym królem, a nie tylko nosić ten tytuł. Królowa obrażona wyprostowa ła się .- Nie wierzysz mi? Mnie , twojej mat ce ? Po prostu mnie obrażasz! Chodźmy, Anjou. - I z tymi słowami dumnie odeszła, zdając sobie jednak sprawę, że jej słowa zasiały ziarno wątpliwości w d usz y Karol a. Nie spodziewała się jeszcze niczego więcej. Jednak po schowaniu się z d'Anjou w jej kaplicy, królowa nie była w stanie zachować te j , co zwykle ostentacyjn ej obojętnoś ci na wszystko na świecie. Tym razem cał a drżała, rumieniąc się z oburzenia,i głośno potępiał a Coligny i hugenotów, błyskając bynajmniej nie zaspany mi ocz ami . Ale teraz nic nie można było zmienić. Pierwszy cios nie dosięgnął celu: admirał przeżył. Istniało niebezpieczeństwo, że nieudana próba zamachu uderzy rykoszetem tych, którzy ją przygotowali. Jednak następnego dnia, w sobotę, sprawy przybrały zupełnie inny obrót. Wielki przywódca katolików, potężny książę de Guise, któr ego bardziej niż inny ch podejrz ewano o zorganizowanie zamachu, opuścił swój pałac, zaczął zbierać wiadomości o tym, co działo się w mieście, a potem przyszedł z nimi do k rólowej m atki. Oddziały zbrojne h ugeno tów jecha ły konno ulicami Paryża, wykrzykując groźby i przekleństwa:- Śmierć zabójcom! Precz z gizarami! I chociaż w Paryżu był porządek pilnie wezwano pułk francuskich gwardzistów , bo książę spodziewał się poważnych kłopotów. Miasto przytłoczył a szlacht a hugenotów, która zebrała się na uroczystości z okazji królewskiego wesela. Rozeszły się pogłoski, że protestanci zbroją się wszędzie. Czy były prawdziwe czy fałszywe, ale w tych okolicznościach były bardzo podobne do prawdy. Kłopoty zagroziły Paryż owi . Zostawiając Giz ę w jej kaplicy i zabierając ze sobą ulubionego Anjou, Catherine odszukała króla. Być może uwierzyła plotkom, może nawet temu, że w jej prezentacji inaczej wyglądały pewne fakty, ale w każdym razie, opowiadając je Karolowi, mocno wzmocniła swoją pozycja.- Król Gaspar I - powiedziała do króla - już podejmuje działania. Heretycy zbroją się. Oficerowie hugenotów są wysyłani do prowincji w celu rekrutacji żołnierzy. Admirał zamówił dziesięć tysi ę c y r aj tar ów w Niemczech i dziesięć tysięcy Szwajcarów w kantonach. Karol patrzył tępo na matkę. Niektóre z tych plotek już do niego dotarły. a on wziął jej słowa jako kolejne ich potwierdzenie.- Teraz widzisz, kim są twoi prawdziwi przyjaciele i wierni słudzy! - podsumowała Ekaterina. -Jak to się stało, że w swoim stanie miałeś tylu przeciwników?Katolicy są tak osłabieni i zdruzgotani po wojnie domowej, w której ich król niewiele się nimi zajmował , że przestali na tobie polegać, a także zamierzali się uzbroić i niezależnie odeprzeć wrogów. Tak więc w twoim królestwie są dw ie uzbrojon e parti e i żadne j z nich nie można nazwać lojaln ą . Jeśli nie rusz y sz się i nie z robisz natychmiastow ego wyb oru między przyjaciółmi a wrogami, pozostaniesz odizolowany. I stnieje poważne niebezpieczeństwo zostania królem bez poddanych. Oszołomiony Karol usiadł na krześle i zamyślił się, trzymając głowę w dłoniach. Spojrzał na matk ę - w jego oczach pojaw ił się strach złapa n ej besti i . Spojrzał na swojego brata.- Co robić? - zapytał Karol. - Co?! Jak uniknąć niebezpieczeństwa?
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: