Karaibska przygoda - ebook
Karaibska przygoda - ebook
Bogaty biznesmen Atan Teodarkis chce pomóc siostrze, której mąż stracił głowę dla innej kobiety. Rozwód w tradycyjnej greckiej rodzinie nie wchodzi w grę, pozostaje więc tylko jeden sposób – tajemnicza Marisa musi odejść! Atan wpada na szatański pomysł: zabierze Marisę na Karaiby, uwiedzie ją, a potem każe zniknąć, grożąc, że w przeciwnym razie rozpowie o ich karaibskiej przygodzie…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-1911-2 |
Rozmiar pliku: | 746 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Marisa aż się zachłysnęła z wrażenia, gdy mężczyzna otworzył podłużne pudełko, które dopiero co wyjął z kieszeni płaszcza.
– Dla ciebie – powiedział, czule spoglądając na dziewczynę, kiedy pokazywał jej niespodziankę.
Patrzyła na niego, nie próbując ukryć zachwytu. Przebiegła palcami po kamieniach, błyszczących w świetle świec stojących na stole.
– Są przepiękne! – zawołała. Potem jednak zatroskała się. – Jesteś pewien..?
– Tak, oczywiście – przytaknął zdecydowanie.
Marisa podniosła pudełko, delikatnie zamykając pokrywkę, wpatrując się w mężczyznę, który obdarował ją tak wspaniałym prezentem, pokazując tym samym, ile dla niego znaczy. Wsunęła pudełko do torebki – pięknej, zrobionej z delikatnej skóry z designerskim logo, która była kolejnym dowodem uwielbienia. Potem podniosła wzrok, patrząc ponownie na mężczyznę. Jej oczy widziały tylko jego. Nie zauważała natomiast innego mężczyzny w średnim wieku, który siedział samotnie parę stolików dalej z twarzą w cieniu i wydawał się zajęty bez reszty pisaniem esemesów.
Teraz, gdy Ian zagościł w jej życiu, jej myśli nie zaprzątał nikt inny. Od pierwszego spotkania aż do tego wyjątkowego momentu zmienił jej życie nie do poznania, a cuda, które sprawiał, wciąż ją oszałamiały. Kiedy parę miesięcy temu przybyła do Londynu, nie miała najbledszego pojęcia, jak bardzo jej życie ulegnie zmianie. Wiązała oczywiście z tym przyjazdem nadzieje i ambicje, ale to, że udało jej się je spełnić, wciąż było dla niej niesamowite. A wszystko to uosabiał ten przystojny mężczyzna siedzący naprzeciw niej, wpatrujący się w nią z pełnym oddaniem.
Delikatnie przygryzła wargę. Gdyby tylko nie musiała się ukrywać, nieustannie skrywać swoich uczuć przed światem niczym wstydliwy sekret. Ale wiedziała, że póki co tak musi być, że ludzie nie powinni nigdy zobaczyć ich razem. To dlatego mogli spotykać się tylko tak jak teraz, w miejscach, do których Ian zwykle nie chadzał, gdzie nie był znany ani rozpoznawany, gdzie mieli pewność, że nie wpadną na kogoś, kto mógłby potem zadawać niewygodne pytania, kogoś, kto znałby i jego, i Evę.
Eva…
To imię dźwięczało w głowie Marisy, nawiedzając ją niczym złośliwa zjawa. W jej oczach pojawił się wyraz bólu. Och, gdyby tylko Eva nie była tym, kim jest. Ból wydawał się jedynie narastać, kiedy patrzyła bezradnie na przystojną, uśmiechniętą twarz po przeciwnej stronie stołu. Gdyby tylko Eva nie była żoną Iana!