- W empik go
Karolina. Czy jest coś, za co oddałbyś życie? - ebook
Karolina. Czy jest coś, za co oddałbyś życie? - ebook
Książka wydana z okazji 100. rocznicy męczeńskiej śmierci bł. Karoliny Kózkówny oraz w związku z inicjatywą Episkopatu Polskiego ogłoszenia Karoliny – obok św. Stanisława Kostki – patronką polskiej młodzieży. W książce, poza biografią bł. Karoliny Kózkówny, czytelnicy znajdą między innymi: modlitwę za przyczyną błogosławionej, modlitwę o jej kanonizację, litanię za jej wstawiennictwem. Będą mogli się też dowiedzieć filmie o tej męczennicy i obejrzeć fotosy.
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7569-544-1 |
Rozmiar pliku: | 5,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Młodzi
Po wyjściu ze świątyni spotykam grupę młodzieży z Zawadzkiego, należącą do Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. Przyjechała do Zabawy z księdzem, by się modlić i bliżej poznać swoją patronkę. Marta Reudelsdorf – jak mówi – przybyła do tego wyjątkowego miejsca, by podziękować za szczególne łaski, bowiem dwa lata wcześniej przeżywali peregrynację relikwii bł. Karoliny w swojej parafii. „Wtedy chyba każdy przedstawiał Karolinie jakieś swoje prośby i potrzeby. Dziś mamy możliwość jej podziękować i poprosić o dalszą opiekę. Osobiście prosiłam ją wtedy o opiekę nad moją rodziną i przyjaciółmi oraz by mi wskazała prawidłową drogę życia, bo właśnie skończyłam studia. Polecałam jej także sprawy Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, żeby ten rozwijał się, by było nas coraz więcej i więcej” – wyznaje i od razu dodaje, że codziennie w swym życiu czuje obecność Karoliny. „Modlę się do niej, a ona daje mi różne znaki, które mówią mi, jak mam postępować” – podkreśla.
W tym samym dniu do sanktuarium w Zabawie przybyła grupa uczniów i nauczycieli z jasielskiego „chemika”. Choć nie był to wyjazd obowiązkowy, zgłosiło się tylu chętnych, że zapełnili cały autobus. Piotr Dubiel i Klaudia Marszałek przyjechali do Zabawy już po raz drugi. „Byłam tu już kiedyś i bardzo spodobało mi się to miejsce” – wyjaśnia. Zapytana, dlaczego chciała przyjechać po raz kolejny, mówi, że to pewnie przez respekt do wydarzeń, jakie miały tu miejsce przed 100 laty. „Czułam, że muszę tu znów być. Karolinę podziwiam za to, kim była, i chciałabym być jak ona, choć nie bardzo mi to wychodzi. Ona jest wspaniałym wzorem” – zaznacza.
Także Piotr Dubiel mówi, że pobyt w Zabawie jest dla niego pewnym nowym, wspaniałym przeżyciem. „Lubię poznawać historie ludzi, a tu chciałem sobie przypomnieć – już w sposób bardzo świadomy, bo byłem tu jako dziecko – życie i męczeństwo Karoliny. To postać bardzo ważna dla nas, młodych” – podkreśla.
Spotykam także Klaudię Tarczoń, redaktor prowadzącą kwartalnik „Śladami Karoliny”. Na pytanie, kim dla niej osobiście jest błogosławiona, odpowiada: „Karolina jest dla mnie przewodnikiem na drodze wzrastania w świętości, na drodze trudnego życia. W czasach, które nie są łatwe, trzeba podążać za kimś, a Karolina to wszystko pięknie pokazuje. Pokazuje nie tylko heroiczną walkę o godność, o cnotę, ale także ciężką pracę i modlitwę. Pokazuje, jak zaufać Panu Bogu, aby w tym zaufaniu, w wierze wytrwać do końca”.
Wzorzec
Udaje mi się także porozmawiać z zapracowanym, ale bardzo otwartym ks. Zbigniewem Szostakiem, kustoszem Sanktuarium bł. Karoliny. Spotkanie z nim powoduje, że czuję, jakby bł. Karolina nie umarła, jakby wciąż żyła i chodziła po Zabawie. Kapłan za każdym razem mówi: „Karolina”, a brzmi to, jakby mówił o żonie czy córce. W dużej mierze to dzięki jego „zakochaniu się” w Karolinie Zabawa dziś żyje. „Błogosławiona Karolina, młoda 16-letnia dziewczyna, pierwsza polska męczennica beatyfikowana w Kościele, dziewczyna ze wsi, dziś pokazuje nam drogę, którą może kroczyć każdy. Bo dziś czasem wydaje się nam, że wzorce, których poszukujemy, są niemożliwe do osiągnięcia. Tymczasem właśnie Karolina pokazuje nam, że to jest możliwe nawet w tak trudnych czasach, w jakich jej przyszło żyć. My mówimy, że dzisiaj czasy są trudne. Owszem, są trudne, ale ona pokazuje, że każdy czas jest dobry, żeby wygrać swoje życie, żeby obronić to, co jest najcenniejsze – podkreśla i dodaje: – Na pewno każdy, kto do nas przybywa, ma doświadczenie obecności Karoliny. Ja również jestem przekonany o tym, że ona w moim życiu wiele uczyniła. Także ludzie, którzy tutaj przybywają, nawet moi parafianie mówią o swoich doświadczeniach i o swoim przeżyciu sprawiającym, że dla nich łaska, którą otrzymali, jest ewidentnym cudem. Czy on będzie w znaczeniu kanonicznym, to nie jest najważniejsze. Ważne, że oni doświadczyli tej łaski, że są przekonani, że to jest dla nich ogromny dar, za który dziękują, którym się cieszą i dzięki któremu oni czy ich bliscy żyją. Różne świadectwa, które napływają do sanktuarium, świadczą o tym, że przeżywamy czas łaski. Wielu opowiada o swoim nawróceniu, o powrocie do zdrowia, o wyproszonym potomstwie”.
Kapłan podkreśla, że ci, którzy okryli Zabawę, wiedzą, że można tam odnaleźć radość potrzebną człowiekowi do tego, żeby żył szczęśliwy. „Można tutaj przejść szlakiem męczeństwa Karoliny, pomodlić się przy jej relikwiach, posiedzieć w domu, w którym mieszkała. Warto podkreślić jednak to, że gdziekolwiek spotkamy się z Karoliną, ona zaprowadzi nas do samego Boga. Bo Karolina nie zatrzymuje na sobie. Ona nas uczy czcić Pana Boga, modlić się, uczy nas czci do Matki Bożej. Ona nas prowadzi na spotkanie z żywym Bogiem, ona codziennie chodziła do kościoła na Eucharystię. Chce nas uczyć przeżywania swojej religijności, swojej duchowości po to właśnie, żeby być człowiekiem szczęśliwym, żeby potrafić iść do innych, żeby potrafić budować te relacje, które są konieczne właśnie w tym wymiarze koleżeńskim, szkolnym, rodzinnym, sąsiedzkim”.
Ciotka Karolina
Ksiądz Zbigniew opuszcza mnie, bo biegnie do kościoła na Mszę Świętą pogrzebową. Pod kościół podjeżdża samochód, z którego wysiada starszy już mężczyzna – Jan Kurtyka, siostrzeniec bł. Karoliny. Udaje mi się zamienić z nim kilka słów, zresztą dzieli się swoimi przeżyciami bardzo chętnie.
„Karolina to moja ciotka, siostra mojej mamy. Zawsze, kiedy były dłuższe wieczory – jesienią i zimą – zbieraliśmy się w izbie i mama opowiadała ciągle tylko o Karolinie. Mówiła nam, że ona była bardzo dobra, pobożna, dużo się modliła. Podkreślała, że ludzie mówili o niej, że to prawdziwy, święty anioł. Często modlę się do Karoliny i czuję, że ona mi pomaga. Przez wiele lat – od dwudziestego roku życia – paliłem papierosy i nie mogłem ich rzucić. Prosiłem Karolinę, by mi pomogła pozbyć się tego nałogu i rzuciłem papierosy tak, że wcale nie odczuwałem pociągu do nich. To namacalny dowód na to, że Karolina pomaga. Ciągle nam się to w głowie nie mieści, że prosta dziewczyna ze wsi została świętą. W dodatku to moja ciotka” – mówi wzruszony.
W stodole
Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej