Katolicki dżentelmen - ebook
Katolicki dżentelmen - ebook
Sam Guzman pokazuje, że katolicki dżentelmen nie może być bożonarodzeniowym i wielkanocnym „katolikiem od święta”, traktującym wiarę jak bufet, przy którym zamawia się przekonania pasujące do określonego stylu życia. Powinien postępować w zgodzie z prawdą objawioną przez Chrystusa Pana.
Dzisiaj, kiedy – jak nigdy dotąd – kwestionuje się nawet samo znaczenie bycia mężczyzną, warto na nowo postawić pytanie o to, kim jest mężczyzna i jak ma nim być. Autor w zwięzłych rozważaniach zajmuje się różnymi aspektami męskości, w tym m.in.: wychowaniem, życiem duchowym, tradycją.
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7906-570-7 |
Rozmiar pliku: | 653 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Słowo d ż e n t e l m e n, podobnie jak słowo m ę ż c z y z n a, popadły w niełaskę. Istnieje związek między jednym a drugim. Dżentelmeni stali się niedżentelmeńscy, co ma bezpośredni związek z faktem, że mężczyźni stali się niemęscy. Zaczęło się jednak od tego, że dżentelmeni przestali robić to, co do nich należy.
Paradoksalnie słowo dżentelmen tradycyjnie nie było kojarzone z mężczyzną wprost charakteryzującym się łagodnością1. Było to słowo używane w odniesieniu do rycerzy. To oni otrzymywali tytuł „Sir”, kiedy wykazali się męstwem, pod każdym względem dowodząc swojej odwagi i szlachetności, co często wiązało się z walecznością podczas boju oraz czynami, które nie miały wiele wspólnego z łagodnością. Wraz z tytułem rycerz otrzymywał pewne dobra. Był obrońcą nie tylko twierdzy, lecz także pola. Oraz rodziny.
Rycerz wiedział, jak walczyć, ale też jak sadzić i budować. Wiedział także, jak zabawiać, zorganizować ucztę, umiał śpiewać i recytować poezję. I potrafił się modlić. Zawsze świecił przykładem – stojąc, chodząc, siedząc, rozmawiając oraz klęcząc przed swoją damą i przed swoim Bogiem.
Zakładanie zbroi miało miejsce w rzadkich sytuacjach, ale było nieraz konieczne. Największą siłą rycerza była jego powściągliwość. Zdobywał miłość i szacunek, nie musząc manifestować swojej mocy. Postępował zgodnie z ustalonym zestawem reguł. Wiedział, że te zasady niosą ze sobą wolność – wolność dla niego samego i dla każdego, kto na nim polegał. Był cywilizowanym człowiekiem, nie barbarzyńcą. Był łagodny, ponieważ był uprzejmy. Gilbert Keith Chesterton przypomina zapomniany związek pomiędzy słowami polite2, a police3. Oba odnoszą się do opanowania, zachowywania porządku i postępowania według określonych zasad. Uprzejmość czuwa nad polis, czyli miastem.
Wraz z uprzejmością, która łączy się z zachowywaniem porządku, drugą cechą dżentelmena jest kurtuazja, która – jak mówi Chesterton – oznacza wytworne zachowanie, sposób, w jaki osoba zachowuje się w obecności członków rodziny królewskiej. Okazywanie kurtuazji, w taki sposób, w jaki uczyniłby to dżentelmen, oznacza traktowanie każdego mężczyzny tak, jakby był królem, a każdej kobiety – jakby była królową. Kurtuazja to wyjątkowa pokora i miłosierdzie. Jak zauważa Chesterton, św. Franciszek z Asyżu nawet zwierzęta traktował z kurtuazją.
Zarówno uprzejmość, jak i kurtuazja opierają się na opanowaniu. Jednak, na co także zwraca uwagę Chesterton, mężczyźni mają „siły w rezerwie”, które zwą się niekiedy lenistwem. Tak, cnota opanowania, jak każda dobra rzecz, może być wykorzystywana w niewłaściwy sposób i jak każda inna cnota może zostać przemieniona w wadę; a powszechna męska słabość, jaką jest lenistwo, polega na skłonności do pozwalania, by to inni zajęli się różnymi sprawami. Dżentelmen jednakże sam wykonuje różne rzeczy dla siebie. Dlatego jest przywódcą i stanowi przykład. I to jest właśnie powód, który sprawił, że kiedy mężczyźni zaczęli wykorzystywać swoją pozycję, kobiety zareagowały w niewłaściwy sposób. Męski przywilej przewodzenia (oznaczającego służenie) stał się okazją do brania i wykorzystywania, dogadzania sobie i najzwyczajniej postępowania po swojemu. Mężczyźni stracili swoje poczucie odpowiedzialności, honoru oraz rzeczywistości.
Mężczyźni przestali zachowywać się jak dżentelmeni, kobiety przestały zachowywać się jak damy. Kobiety zaczęły upominać się o swoje prawa, ponieważ mężczyźni przestali je uznawać. Kobiety zaczęły podejmować się męskich zadań, ponieważ mężczyźni przestali je wykonywać. Kobiety oderwały się od domu, ponieważ mężczyźni oderwali się od domu.
Upadek rycerstwa przyczynił się do powstania feminizmu. Z chwilą gdy dżentelmeni zaczęli troszczyć się jedynie o władzę i o prestiż związany ze swoją pozycją, przestali być dżentelmenami. A mężczyźni, którzy poszli za ich przykładem, przestali być mężczyznami, przestali postępować w sposób odpowiedzialny i zaczęli postępować w sposób egoistyczny, przestali przewodzić z uprzejmością, a zaczęli przewodzić, wykorzystując swoją władzę. Odrzucili opanowanie, powściągliwość, samokontrolę i zaczęli popisywać się wyłącznie siłą. Stali się wojowniczy, ale nie w szlachetnych aktach mających na celu obronę, lecz w nikczemnych aktach agresji. Nie mając wokół siebie dżentelmenów, którzy mogliby traktować je jak damy, kobiety przestały zachowywać się jak damy i zaczęły naśladować wszystkie najgorsze niepohamowane męskie zachowania. Damy przestały być królowymi, gdy dżentelmeni przestali zachowywać się z kurtuazją.
Mężczyźni przestali zachowywać się z kurtuazją. Jednym z miejsc, w których najbardziej widoczny jest jej brak, jest Internet, a konkretnie chodzi mi o niekontrolowany sposób, w jaki ludzie zwracają się do siebie nawzajem. Świat wirtualny4 nie jest światem kierującym się cnotami5, jako że ludzie wypisują pod adresem swoich ekranowych adwersarzy rzeczy, których nigdy nie wypowiedzieliby, siedząc naprzeciwko nich przy stole. Przynajmniej jeszcze nie teraz: nic nie jest w stanie powstrzymać przeniesienia tego typu zachowań do rzeczywistego świata.
Mężczyźni nie tylko nie zachowują się jak dżentelmeni w Internecie; nie traktują także kobiet jak dam. Mężczyzna, który traktuje kobietę jedynie jako pozbawione duszy erotyczne wyobrażenie istniejące wyłącznie dla jego własnego zaspokojenia, stał się barbarzyńcą, czyli dokładnie tym, przeciwko któremu walczył dobry i łagodny rycerz. Potrzebujemy powrotu prawdziwych rycerzy. Potrzebujemy powrotu prawdziwych dżentelmenów.
Sam Guzman dał nam to, czego tak rozpaczliwe potrzebujemy: cenną, interesującą książkę stanowiącą pomoc w przemienianiu młodych mężczyzn w dżentelmenów.
Dale Ahlquist
1 „Dżentelmen” pochodzi od angielskiego gentleman, którego rdzeń „gentle” to „łagodny”– przyp. tłum.
2 Po polsku „uprzejmy” – przyp. tłum.
3 Po polsku „policja” – przyp. tłum.
4 W j. ang. virtual – przyp. tłum.
5 W j. ang. virtous – przyp. tłum.Wstęp
Salomon, mądry król z dawnych czasów, twierdził z niejakim rozgoryczeniem, że powstawaniu ksiąg „nie ma końca” (Koh 12,12)1. I choć żył trzy tysiące lat przed pojawieniem się na rynku masowej ilości papierowych książek, e-booków i Amazonu, miał rację. Codziennie powstają setki, a może nawet tysiące nowych książek. Być może patrząc na tę konkretną książkę, zastanawiasz się: dlaczego miałbym ją przeczytać?
To uzasadnione pytanie i jest na nie tylko jedna odpowiedź. Ta książka coś proponuje – pewną prawdę, pewien wgląd, który sprawi, że staniesz się lepszym, szczęśliwszym i cieszącym się pełnią istnienia mężczyzną.
Otóż niektórzy mężczyźni piszą książki, ponieważ są faktycznie mądrzy i mają do zaoferowania istotne, głębokie spostrzeżenia. Ja jednak jestem tylko zwyczajnym mężem i ojcem. Nie napisałem tej książki dlatego, że posiadam jakąś wyjątkową mądrość, którą chciałbym się podzielić, ale dlatego, że wierzę, iż posiada ją katolicki i apostolski Kościół.
Z doświadczenia wiem, że wiara katolicka nie jest jakimś zakurzonym, muzealnym religijnym eksponatem, odpowiednim jedynie dla babć i fanatyków o rozpalonych oczach. Choć przekazywana jest od dwudziestu wieków, nie jest jakimś skamieniałym reliktem. Przetrwała wojny i prześladowania, despotów i choroby, a także niezliczone niebezpieczeństwa, zarówno wewnętrzne, jak i zewnętrzne. Przemienia grzeszników w świętych i podtrzymuje niezliczone rzesze ludzi, takich jak ty i ja, podczas tej pielgrzymki, którą nazywamy życiem.
Odkryłem, że karykaturalne przedstawianie Kościoła katolickiego i krytyka pod jego adresem nie przesłoni tego, co istotne i prawdziwe – wiary, która jest „tak dawna, a tak nowa”2. Jestem mocno przekonany, że ta wiara ma coś do przekazania tobie, jako mężczyźnie żyjącemu dziś, i że to, co ma do zaoferowania, może przemienić twoje życie. Istotą wiary nie są bowiem jakieś oddalone od rzeczywistości i problemów codziennego życia abstrakcje czy martwe doktryny z opasłych podręczników teologicznych, ale raczej spotkanie z żywą Osobą, Jezusem Chrystusem. I On sam może uczynić cię mężczyzną, którym chcesz i powinieneś się stać.
Zapewne jesteś sceptyczny i uważasz, że brzmi to jak wiele innych pobożnych frazesów. A może całym sobą chcesz w to wejść i już nie możesz się doczekać, kiedy zaczniesz. Tak czy owak, zapraszam cię w tę podróż po świecie katolickiej męskości. To ścieżka pełna przygód i zmagań, porażek i zwycięstw, walki i miłości. To niełatwa droga, ale jedyna, którą warto podążać – ponieważ cel jest o wiele lepszy, niż jesteś w stanie sobie wyobrazić.
Niniejsza książka ma za zadanie poprowadzić cię do tego celu. Nie podejmuje ona każdego tematu związanego z męskością w sposób wyczerpujący, czy to w kontekście przeszłości czy teraźniejszości, ani też nie jest dogłębną analizą teologiczną na temat tego, co to znaczy być mężczyzną. Już inni podjęli się tego zadania, pisząc o tym doskonałe książki (takie jak na przykład Behold the Man autorstwa Diakona Harolda Burke-Siversa). Niniejsza książka to kilka krótkich rozdziałów na temat różnych aspektów męskości. Każdy rozdział odnosi się do jednej kwestii i został tak zakomponowany, aby jego lektura nie zajęła więcej niż kilka minut. Modlę się, aby każdy rozdział, jak dobry kompas, był w stanie ukierunkować cię na to, co się liczy.
Ruszajmy.
1 Cytaty biblijne, jeśli nie zaznaczono inaczej, za: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Wydawnictwo Pallottinum, wyd. V, Poznań 2002.
2 Św. Augustyn, Wyznania, przeł. T. Kubiak, Wyd. Znak, Kraków, 1995, X, 27, s. 235.