Kawałek po kawałku - ebook
Skąd pomysł na tytuł? Ponieważ pisząc, kawałek po kawałku odbudowuję swoje serce. Każdy stworzony przeze mnie wiersz jest jak mały plasterek, którym zaklejam rany przeszłości. Mam nadzieję, że i na Wasze serce tak podziała moja poezja.
| Kategoria: | Proza |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8104-784-5 |
| Rozmiar pliku: | 2,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Aromat kawy
Czas rozdziela dusze
Połączone
Które mają swój początek
W przeszłości
Pamiętają dzień
W którym się spotkali
I stworzyli coś własnego
Wtedy jeszcze
Nie myśleli o końcu
Który jest nieunikniony
Ale było to tak odległe
Że skupili się na sobie
Lata
Mijają jak sekundy
Tykają jak stary zegar
Z kukułką
Która szepcze
Ze coś nieubłaganie się zbliża
Pożegnanie
Trudno pomysleć ile dróg
Przebytych razem
W tamtej chwili
Się urwało
I trudno przewidzieć
Czy jeszcze się spotkają
Może nieprzypadkowo
Gdzieś na ulicy
Może założą już
Swoje rodziny
I wdadzą się tylko
W krótka pogawędkę
A może usiądą
I przy aromacie kawy
Powrócą myślami
Do wspólnego gniazdaBeznadziejnie
Beznadziejnie
Jest tęsknić
Za zachodem słońca
Letniej nocy
Za zapachem twojej skóry
I słowami które kołysały mnie do snu
Jak niemowlę
Beznadziejnie
Kiedy brakuje
Splecionych dłoni
Pustych obietnic
Żartów
I niekończących się spacerów
Na koniec tęczy
I z powrotem
Beznadziejnie
Kiedy to wszystko
Staje się wspomnieniem
Zatartym przez ciebie
I beznadziejna
Jest ta przeterminowana miłość
Która zamiast przenosić góry
Ugięła się pod ich ciężaremBezsenność
Zamykam oczy
Widzę swoje myśli
Jak odległe planety
Ale sen nie przychodzi
Nerwowo przewracam się
Z boku na bok
Muzyka zmienia się w kołysankę
Ale tylko w moich uszach
I nawet ona nie chce
Mnie uśpić
Łza
Jedna
Druga
Zegar tyka
Już coraz pózniej
Godzina
Jedna
Druga
Może jestem zbyt niecierpliwa
Ale nie chcę tylko leżeć bezczynnie
Wpatrzona w sufit
Panuję nad oddechem
I jeszcze raz
Powoli opuszczam powieki
I jeszcze raz
Otwieram je
Tej nocy nie zasnęBurzliwa
Jest burzliwa
I humorzasta
Niezadowolona
Odpowiada ironią
Albo ignoruje
Lecz tylko nieliczni wiedzą
Że to jej
Mechanizm obronny
W ten sposób może
Nie dopuszczać do siebie innych
Nie angażować się
I nie cierpieć
Kiedy przyjdzie
przewidywalny
koniec
A wystarczy
Oswoić ją
Jak Mały Książę
Zaopiekować się
jej poranioną duszą
I kochać
Tym razem
PrawdziwieChłopak z ostatniej ławki
Ten chłopak
Który siedzi
W ostatniej ławce
Z burzą włosów
I uśmiechem
Łobuzersko błąkającym się
po twarzy
Patrzy z ironią
W zmęczony sposób
Choć jest w nim coś pogodnego
Jakby nie przejmował się niczym
I mówi
że to jego sprawa
czy niszczy sobie życie
jego decyzje
jego wybory
A obojętność
która od niego bije
mnie przeraża
Drżę
Bo jak bardzo
Może kogoś
nie obchodzić
własne istnienieHistoria
Ułóż myśli
w kolejności alfabetycznej
Uporządkuj je
Jak książki na półkach
Żeby ułatwić
to co niezrozumiałe
Znaleźć sens
wsród wszystkich zmartwień
powód
dla którego
niszczysz swoje nerwy
w najbardziej drastyczny sposób
i przejmujesz się
tym co niepojęte
analizujesz
każde słowo
gest
jakbyś miała na nie wpływ
po czasie
i cofasz się
do przeszłości
która blokuje
teraźniejszość
a co by było gdyby…
gdybyśmy przestali żyć historiąHaftowanie
jak pojedyncza nić
pośród falban
złocistej sukienki
o niej decyduje
tak każdy błąd
i decyzja
kształtuje charaktery
kieruje losami
więc
pod pościelą
swoich kłamstw
zrzuć z siebie
sieć
nienawiści
która omamia cię
i otula
jak ciepły sweter
w jesienne wieczory
spędzane na huśtawce
pod rozgwieżdżonym niebem
przyjdź do mnie
zapukaj
kiedy będę chciała cię zawołać
wyprzedź mnie
zaimponuj
Czas rozdziela dusze
Połączone
Które mają swój początek
W przeszłości
Pamiętają dzień
W którym się spotkali
I stworzyli coś własnego
Wtedy jeszcze
Nie myśleli o końcu
Który jest nieunikniony
Ale było to tak odległe
Że skupili się na sobie
Lata
Mijają jak sekundy
Tykają jak stary zegar
Z kukułką
Która szepcze
Ze coś nieubłaganie się zbliża
Pożegnanie
Trudno pomysleć ile dróg
Przebytych razem
W tamtej chwili
Się urwało
I trudno przewidzieć
Czy jeszcze się spotkają
Może nieprzypadkowo
Gdzieś na ulicy
Może założą już
Swoje rodziny
I wdadzą się tylko
W krótka pogawędkę
A może usiądą
I przy aromacie kawy
Powrócą myślami
Do wspólnego gniazdaBeznadziejnie
Beznadziejnie
Jest tęsknić
Za zachodem słońca
Letniej nocy
Za zapachem twojej skóry
I słowami które kołysały mnie do snu
Jak niemowlę
Beznadziejnie
Kiedy brakuje
Splecionych dłoni
Pustych obietnic
Żartów
I niekończących się spacerów
Na koniec tęczy
I z powrotem
Beznadziejnie
Kiedy to wszystko
Staje się wspomnieniem
Zatartym przez ciebie
I beznadziejna
Jest ta przeterminowana miłość
Która zamiast przenosić góry
Ugięła się pod ich ciężaremBezsenność
Zamykam oczy
Widzę swoje myśli
Jak odległe planety
Ale sen nie przychodzi
Nerwowo przewracam się
Z boku na bok
Muzyka zmienia się w kołysankę
Ale tylko w moich uszach
I nawet ona nie chce
Mnie uśpić
Łza
Jedna
Druga
Zegar tyka
Już coraz pózniej
Godzina
Jedna
Druga
Może jestem zbyt niecierpliwa
Ale nie chcę tylko leżeć bezczynnie
Wpatrzona w sufit
Panuję nad oddechem
I jeszcze raz
Powoli opuszczam powieki
I jeszcze raz
Otwieram je
Tej nocy nie zasnęBurzliwa
Jest burzliwa
I humorzasta
Niezadowolona
Odpowiada ironią
Albo ignoruje
Lecz tylko nieliczni wiedzą
Że to jej
Mechanizm obronny
W ten sposób może
Nie dopuszczać do siebie innych
Nie angażować się
I nie cierpieć
Kiedy przyjdzie
przewidywalny
koniec
A wystarczy
Oswoić ją
Jak Mały Książę
Zaopiekować się
jej poranioną duszą
I kochać
Tym razem
PrawdziwieChłopak z ostatniej ławki
Ten chłopak
Który siedzi
W ostatniej ławce
Z burzą włosów
I uśmiechem
Łobuzersko błąkającym się
po twarzy
Patrzy z ironią
W zmęczony sposób
Choć jest w nim coś pogodnego
Jakby nie przejmował się niczym
I mówi
że to jego sprawa
czy niszczy sobie życie
jego decyzje
jego wybory
A obojętność
która od niego bije
mnie przeraża
Drżę
Bo jak bardzo
Może kogoś
nie obchodzić
własne istnienieHistoria
Ułóż myśli
w kolejności alfabetycznej
Uporządkuj je
Jak książki na półkach
Żeby ułatwić
to co niezrozumiałe
Znaleźć sens
wsród wszystkich zmartwień
powód
dla którego
niszczysz swoje nerwy
w najbardziej drastyczny sposób
i przejmujesz się
tym co niepojęte
analizujesz
każde słowo
gest
jakbyś miała na nie wpływ
po czasie
i cofasz się
do przeszłości
która blokuje
teraźniejszość
a co by było gdyby…
gdybyśmy przestali żyć historiąHaftowanie
jak pojedyncza nić
pośród falban
złocistej sukienki
o niej decyduje
tak każdy błąd
i decyzja
kształtuje charaktery
kieruje losami
więc
pod pościelą
swoich kłamstw
zrzuć z siebie
sieć
nienawiści
która omamia cię
i otula
jak ciepły sweter
w jesienne wieczory
spędzane na huśtawce
pod rozgwieżdżonym niebem
przyjdź do mnie
zapukaj
kiedy będę chciała cię zawołać
wyprzedź mnie
zaimponuj
więcej..
W empik go