Kawczańskie Inspiracje - ebook
To zbiór 40 wierszy napisanych pod wpływem emocji, wywoływanych przez ważne wydarzenia, jakie miały miejsce w latach 2019 — 2025 w rodzinie, w kraju i na świecie, a przede wszystkim wyjazd naszej córki Elusi z rodziną do Hiszpanii, pandemia coronavirusa, wojna za naszą wschodnią granicą i przepychanki polityczne w naszym kraju. Głównym przesłaniem autora jest pokazanie, że nawet mimo niesprzyjających okoliczności można odnaleźć radość, szczęście i satysfakcję w wykonywaniu codziennych czynności.
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Poezja |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8414-943-0 |
| Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
_W pierwszej kolejności chcę podziękować mojej kochanej córeczce Elusi za bardzo jednoznaczne i wyjątkowo przychylne recenzje i oceny pisanych przeze mnie utworów. Okazywane przez Nią emocje po lekturze moich wierszy dawały mi mocny impuls do pisania następnych. Wręcz starałem się, by zasłużyć na kolejne pochwały i zachęty do dalszego pisania._
_Słowa wdzięczności kieruję też do mojej ukochanej żonki, choć Jej oceny mojej twórczości były bardziej krytyczne, aczkolwiek równie przychylne. Zmuszały mnie do kolejnych przemyśleń a czasami do wprowadzania zmian w niektórych utworach i dopracowywania szczegółów. Wprowadzanie sugerowanych korekt nie przychodziło mi łatwo, ale efekt końcowy okazywał się wart dodatkowego wysiłku._
_Jeszcze raz obu moim Dziewczynom pięknie dziękuję za poświęcony mi czas i życzliwość w ocenach._Słowo od autora
_Jeszcze przed wydaniem drukiem „Kawczańskich Opowieści” bo wczesną wiosną 2020 roku przyszło mi do głowy, by kontynuować pisanie sprawdzoną metodą, czyli wierszem i w kolejnych utworach wyrażać swój stosunek do rzeczywistości i doświadczone przeżycia różnych zdarzeń, które miały miejsce w gronie najbliższych, w naszym kraju i na świecie, a także moje widzenie zaobserwowanych zjawisk i dokonane przemyślenia z tym związane._
_Rok 2020 wprowadził wiele zamieszania i zmian w świecie, w naszym kraju i w naszej rodzinie. To przede wszystkim szybko rozprzestrzeniająca się pandemia koronawirusa, która dotknęła prawie 100 milionów, a przyniosła śmierć ponad 2 milionom ludzi na wszystkich kontynentach, wywołała gospodarczą zapaść w wielu krajach, również w Polsce, do której dotarła w marcu tegoż roku. Spowodowała ona ograniczenia w komunikacji i przemieszczaniu się ludzi, utrudnienia w kontaktach i wiele innych, w wyniku restrykcji wprowadzanych w celu skutecznego jej zwalczania we wszystkich dziedzinach życia._
_To również przepychanki polityczne w naszej Ojczyźnie i nie przez wszystkich akceptowane skutki wprowadzania przez sprawujących władzę nowych „porządków” w ramach tzw. „dobrej zmiany”, co wywoływało wielokrotnie protesty i manifestacje uliczne jako wyraz niezadowolenia i braku akceptacji dla takich działań._
_To wreszcie pustka, jaką z Babcią Krysią odczuliśmy po wyjeździe naszej córki Elusi z rodziną do Hiszpanii. Na szczęście nasz syn Jaruś pozostał ze swoją rodzinką w kraju. Wszystko to sprawiło, że nasze kontakty z dziećmi i wnukami w tym czasie ograniczyły się do telefonicznych i wideo rozmów oraz do przesyłania sobie nawzajem SMS-ów, MMS-ów, e-maili i paczek. Dotkliwość rozłąki łagodziły nam okazywane z ich strony wyrazy miłości i serdeczności oraz wsparcie dobrym, uspokajającym słowem._
_Mieliśmy nadzieję, że następny rok 2021 po masowych szczepieniach przyniesie złagodzenie restrykcji, a może i całkowite opanowanie tego największego terrorysty, jakim stał się koronawirus. Trzymaliśmy za to kciuki i modliliśmy się szczerze o powrót do normalności. W kwestii złagodzenia restrykcji częściowo to się spełniło._
_Jednak rok 2021 był kolejnym rokiem destabilizacji życia publicznego na świecie i w naszym kraju. Szalejąca pandemia koronawirusa w Polsce spowodowała zarażenie nim milionów osób. Nie wszystkim udało się wyzdrowieć. Prawie stu tysiącom odebrała ona życie. Dotknęło to również niektórych w rodzinie Główczewskich, od strony rodzeństwa Pradziadka Józka._
_Na szczęście kilka firm farmaceutycznych na świecie opracowało, przetestowało i wyprodukowało skuteczne szczepionki przeciw Covid 19. Już ponad połowa Polaków została zaszczepiona, w tym również ja, Babcia Krysia i chyba wszyscy członkowie naszej rodziny. Większość z nas przyjęła, zgodnie z zaleceniami dwie dawki oraz trzecią, a następnie czwartą — przypominające i jakoś się trzymamy._
_Na świecie też spokojnie nie było. W lutym 2022 roku Rosja zbrojnie napadła na Ukrainę i do dzisiaj prowadzi tam zbrodnicze działania wojenne. Bombardowane są miasta, giną niewinni ludzie._
_Otuchy i siły do przetrwania w tym trudnym czasie dodało nam spotkanie z naszymi dziećmi i wnukami. Latem 2021 i 2022 roku przyleciała Elusia z Hiszpanii z mężem Pawełkiem oraz dziećmi — Jasiem i Franiem, a z Warszawy przyjechał Jaruś ze swoimi pociechami — Juleczką i Filipkiem. Niemal cały sierpień mogliśmy się cieszyć z bycia razem, po ponad półtorarocznej niemożności wspólnego przeżywania radosnych chwil. Potem jeszcze Święta Bożego Narodzenia 2021 roku wspólnie spędziliśmy z „warszawiakami” w komplecie, bo przyjechała również Ewcia, która latem musiała pracować._
_Wieczór Wigilijny spędził z nami także Piotruś Główczewski z żoną Basią i córką Kasią, a w drugi dzień świąt odwiedzili nas również Stasiu i Zosia Główczewscy oraz Ela i Jasiu Myszkowie. Było fajnie, miło i sympatycznie._
_Również w rodzinnym komplecie spędziliśmy Święta Bożego Narodzenia w Kawczu w 2022 i 2023 roku. W te ostatnie święta zaszczycili nas swą obecnością także Ania — starsza córka Piotrusia i Basi wraz z mężem Szymonem, którzy przyjechali z Krakowa. Pełnia szczęścia!_
_Przeżyliśmy z Babcią Krysią, niezapomniane, szczęśliwe chwile pełne radości, które pozwoliły nam naładować akumulatory na następny okres oddalenia od naszych najbliższych. Ułatwiło nam to przetrwanie w trudnych czasach pandemii i rządów „bezprawia i niesprawiedliwości”._
_Tymczasem rządzący naszym krajem nie radzili sobie jednak w kwestii zapobiegania rozprzestrzenianiu się śmiertelnej zarazy, pozostając pod wpływem nierozsądnych, żeby nie powiedzieć głupich argumentów przytaczanych przez tak zwanych „anty szczepionkowców”._
_Poza tym decydenci nadal podejmowali szereg działań zmierzających do zniewolenia społeczeństwa i wprowadzali zasady funkcjonowania państwa przypominające czasy dawnego PRL. Suweren jednak, a głównie wyborcy partii rządzącej, przekupywani przez władzę kolejnymi dotacjami socjalnymi, jak na razie przymykał oko na mnożące się afery, ograniczanie praw niektórym grupom społecznym i zawodowym, wierząc w zapewnienia rządzących, że to wszystko „wina Tuska” i tych, co przed nimi rządzili państwem a także Niemców, „Ruskich” i Unii Europejskiej._
_Na nieszczęście dla władzy, straciła ona kontrolę nad cenami paliw i źródeł energii, w ślad za którymi ruszyła galopująco inflacja oraz ceny podstawowych artykułów żywnościowych. A tego suweren nie będzie w stanie wybaczyć i może się to źle dla władzy skończyć._
_W styczniu 2020 roku wspaniały polski satyryk, piosenkarz, kabareciarz i autor tekstów piosenek Wojciech Dąbrowski (rocznik 1945) napisał humorystyczny wiersz, którego treść idealnie opisuje aktualną sytuację polityczną w naszym kraju._
_Oto jego treść:_
_„Sąsiad, wpadając niespodziewanie,_
_Zwłaszcza gdy sobie ciut golnie,_
_Zawsze zadaje mi to pytanie:_
_Kiedy to wreszcie…? Tra la la la la._
_Co dzień się zmiany wprowadza nowe,_
_Czyniąc to dość nieudolnie._
_Sąsiad się ciągle łapie za głowę:_
_Przecież to zaraz… tra la la la la._
_Ja mu tłumaczę, że taką władzę_
_Wybraliśmy dobrowolnie,_
_A on mi na to: Nic nie poradzę,_
_Ale to wkrótce… tra la la la la._
_Tak jak przed laty, proces odnowy_
_Musi się zacząć oddolnie._
_Naród po rozum pójdzie do głowy,_
_I w końcu wszystko… tra la la la la._
_Z tego powodu logiczny wniosek_
_Nasuwa się mimowolnie:_
_Gdy prawda dotrze do miast i wiosek,_
_Wtedy to z hukiem… tra la la la la._
_Koła historii, jak uczą dzieje,_
_Toczą się szybciej lub wolniej,_
_Lecz każdy reżim, mam tę nadzieję,_
_Wcześniej czy później… tra la la la la._
_Wybaczcie, proszę, że poemacik_
_Zakończę nieco frywolnie,_
_Ale pocieszyć pragnę współbraci,_
_Że to niebawem… tra la la la la.”_
_Gdy Premier Mateusz Morawiecki w maju 2023 roku uroczyście otwierał most (który nota bene był już otwarty od pól roku) na Dunajcu w Tylmanowej, jego przeciwnik polityczny Donald Tusk nazwał go „Bambikiem”, czyli w gwarze „tiktokerów” nieudacznikiem. Wykorzystał to Wojciech Dąbrowski i w czasie trwającej kampanii przedwyborczej, gdy Premier i inni liderzy partii rządzącej jeździli po kraju organizując wiece z potańcówkami, napisał kolejny wiersz satyryczny opisujący atmosferę tych spotkań z wyborcami. Polecał go śpiewać na melodię znanej piosenki śląskiej „Karliku, Karliku”:_
_„Bambiku, bambiku, co tam niesiesz w koszyku?_
_Bambiku, bambiku, co w koszyku masz?_
_— Mam wyborczą kiełbasę, dużą kasę,_
_Bo wybory za pasem. Hej, hej! Za pasem!_
_Bambiku, bambiku, robisz w konia rolników,_
_Bambiku, bambiku, i górników też._
_— Musi wygrać wybory mój faworyt._
_Obiecuję love story! Hej, hej! Love story!_
_Bambiku, bambiku, będziesz wiać w październiku._
_Bambiku, bambiku, będziesz musiał wiać!_
_Za rosnące podatki, gadki szmatki,_
_Pakuj swoje manatki! Marsz, marsz za kratki!_
_
_
_Bambiku, bambiku, lepiej wcześniej abdykuj._
_Bambiku, bambiku, zmykaj póki czas!_
_Już w wyborczą niedzielę z przyjacielem_
_Będziesz wspólną miał celę. Hej, hej! Swą celę.”_
_Dużo wcześniej ten sam autor opisał swoje i znacznej części społeczeństwa polskiego nastawienie i preferencje w przyszłych wyborach parlamentarnych i prezydenckich, w kolejnym swoim wierszu:_
_„Nie jestem już żaden smarkacz, łeb mam pokryty siwizną._
_Nie zagłosuję na Jarka, bo zbyt cię kocham, Ojczyzno!_
_Niejeden ciężar na barkach dźwigałem, znosiłem trudy._
_Nie zagłosuję na Jarka, bo dość mam kłamstw i obłudy._
_
_
_Gdy spytasz mnie, niedowiarka: Dlaczego? Wyznam ci szczerze:_
_Nie zagłosuję na Jarka, bo w żadną zmianę nie wierzę._
_Skąd wiem, że wybór niedobry? Nie wierzę w zmiany oblicza,_
_Bo nie chcę powrotu Ziobry i teczek Macierewicza._
_Bo nie chcę mieć Prezydenta, co straszy gejem i Żydem,_
_Co w każdym widzi agenta i może zaszczuć jak Blidę._
_Na Jarka nie oddam głosu za czasy, gdy był premierem,_
_Za ten upadek etosu i koalicję z Lepperem._
_Za to wciskanie badziewi, bezkarność tych, którym sprzyja,_
_Za to co pisze Sakiewicz i głosi Radio Maryja._
_Za sieć podsłuchów i haków, wydanie walki elitom,_
_Za to, że skłócił Rodaków! Za IV Rzeczpospolitą._
_Dziś w duszy mej zakamarkach odkrywam decyzji sedno:_
_Nie zagłosuję na Jarka, bo nie jest mi wszystko jedno._
_Wybaczcie drwinę i sarkazm, odporność z wiekiem się zmniejsza._
_Nie zagłosuję na Jarka, bo Polska jest najważniejsza!”_
_Wojciech Dąbrowski miał rację. 15 października 2023 roku suweren powiedział: dość tego! I przy pomocy długopisów pogonił „bambików”, wybierając nowych swych przedstawicieli, obdarzając ich kredytem zaufania. Wygrała demokracja i wiara w lepszą przyszłość. Jeszcze Polska nie zginęła!_
_Wydarzenia, w które obfitowały cztery ostatnie lata, w naszej rodzinie, w naszym kraju i na świecie, a także nasze codzienne doświadczenia i odczucia były dla mnie istotną inspiracją do napisania czterdziestu wierszy, w których zawarłem swoje przemyślenia, doświadczenia i odczucia z nimi związane._
_I tak powstały „Kawczańskie Inspiracje” jako dodatek do „Kawczańskich Opowieści”._
_Starałem się w nich wyrazić swoje i Babci Krysi żal i tęsknotę za normalnymi odwiedzinami i wspólnym radowaniem się z wzajemnej bliskości rodziców, dzieci i wnuków, a jednocześnie pokazać, że mimo tych niesprzyjających okoliczności można cieszyć się drobiazgami dnia codziennego, pięknem ziemi Kawczańskiej i optymistycznie patrzeć w przyszłość._
_Najważniejsze byśmy zdrowi byli i mimo różnego postrzegania zachodzących zjawisk i zdarzeń, umieli z sobą po ludzku się porozumiewać, szanować, wybaczać i tolerować. Czego wszystkim z całego serca, wraz z Babcią Krysią życzymy._
_Poza tym liczę też na to, że uważne przeczytanie tych utworów wywoła własne przemyślenia czytelników w kwestii niektórych tematów poruszonych przeze mnie w tych wierszach._
_Krzysztof Helman_
_Kawcze, marzec 2025_Uzdrowisko Kawcze
_(Parafraza znanej i popularnej piosenki Wojciecha Młynarskiego)_
_Za oknami noc, w lasach śniegu moc przykrywa wszystko._
_Chyba Bóg tak chciał i rzucił właśnie nas w to uzdrowisko._
_Wobec nas miał plan i wyznaczył nam nowe zadania,_
_My pokornie zaś przyjęliśmy je do wykonania._
_Dziadek też pozwolił Mu swym życiem pokierować,_
_By móc zawsze i wciąż z radością anonsować:_
_Dla sympatycznej i kochanej Babci Krysi z rodu kaszubskiego,_
_Od sympatycznego niewątpliwie Dziadka Krzysia: bucio! bucio!_
_Jesteśmy na wczasach_
_W tych kawczańskich lasach,_
_W promieniach słonecznych_
_Wygrzewamy się._
_Wietrzyk nam przygrywa,_
_Młodość przypomina,_
_To nie nasza wina,_
_Że wciąż kochamy się._
_A Babcia Krysia z Dziadkiem Krzysiem_
_Przebywali w tych ostojach nie od dzisiaj,_
_Przemierzając wzdłuż i wszerz ostępów przestrzeń,_
_Czy to zima, wiosna, lato, czy też jesień._
_A sąsiadów wścibski i zazdrosny wzrok_
_Śledził każdy ich gest i krok._
_Kawcze, 30.03.2020_Co ma piernik do wiatraka, czyli kijki i zdrowie
_W Niedzielę Miłosierdzia Bożego, jak zwykle poszliśmy —_
_Ja i Babcia Krysia na spacer z kijkami._
_Pogoda dopisała, słonko świeciło nad nami,_
_Wietrzyk lekko dmuchał i włosy rozwiewał,_
_Ptaszki świergotały i szumiały drzewa._
_Nastroje były świetne — miłe i radosne._
_Nie ma się co dziwić, przecież mamy wiosnę._
_Maszerują dziadkowie, zmęczenia nie czują,_
_Kilometr za kilometrem dzielnie pokonują._
_Zostawili z tyłu Kawcze, minęli Malęcino,_
_Jeszcze chwila, moment, a zaliczą kolejną wieś, czyli Bobięcino._
_Czas więc wracać, bo do domu daleko i w brzuchu zaczyna burczeć,_
_A zakwasy w łydkach wywołują skurcze._
_Wszak marsz w niezłym tempie i bez odpoczynku,_
_To nie to samo, co siedzenie przed telewizorem, albo przy kominku._
_Po powrocie do domu poczuliśmy dopiero trud przebytej drogi_
_Oraz miejsce, z którego wyrastają nasze nogi._
_A kiedy na ekran smartfona i wskazania „endomondo” spojrzeliśmy,_
_Włos nam się na głowie zjeżył i zaniemówiliśmy._
_W niecałe dwie i pół godziny dziesięć kilometrów_
_Przeszliśmy z niewielkim haczykiem,_
_Więc myślę, że możemy się pochwalić tak dobrym wynikiem._
_Bo to chyba niezły wyczyn w tym konkretnym przypadku,_
_Gdyż dotyczy dwojga dziadków — siedemdziesięciolatków._
_To nic, że nogi bolą. Za to płuca przewietrzone_
_I odporność na stres i różne choroby wzmocnione._
_A poza tym dystans do skrzeczącej rzeczywistości właściwie ustawiony,_
_A humor i dowcip odpowiednio wyostrzone._
_I na koniec: nie wiemy, czy to mądre jest czy głupie,_
_Ale plagę dzisiejszych czasów — koronawirusa — mamy głęboko w d…e._
_Oczywiście zaleceń wydanych na okres pandemii przestrzegamy_
_I zbędnych kontaktów z innymi ludźmi się wystrzegamy._
_Chodzimy z kijkami po lesie, słuchamy śpiewu ptaków,_
_Unikamy jak ognia ludzi złych, głupich i zwykłych cwaniaków._
_Pijemy herbatę z cytryną oraz jemy cebulę i czosnek,_
_Staramy się myśleć pozytywnie, a w sercu mieć ciągle wiosnę._
_Ufamy Chrystusowi i Miłosierdziu Jego,_
_Przyjmując Go bezwarunkowo do serca swojego._
_Staramy się dawać od siebie bezinteresownie ciepło i dobro każdemu,_
_Kto tego pragnie: krewnemu, przyjacielowi, znajomemu i nieznajomemu._
_Dzielenie się z kimś dobrem bowiem, to żadna trudna praca,_
_A przekazywane innym dobro, zawsze do dobroczyńcy w dwójnasób powraca._
_Gdy dwie rzeczy lub sytuacje nijak się do siebie mają,_
_„Co ma piernik do wiatraka?” ludzie wtedy powiadają._
_Wbrew pozorom jednak — ma i jest to powiązanie nie byle jakie:_
_Mąka na piernik pochodzi z młyna napędzanego wiatrakiem,_
_Oba słowa z 7 liter i 2 sylab są złożone,_
_Oba też na literę „k” są zakończone._
_A jeszcze do tego takie skojarzenie tu dołożę:_
_Wiatrak zawsze przecież spierniczyć się może._
_Tak więc piernik z wiatrakiem tyle ma wspólnego,_
_Ile nasze kijki ze stanem ducha i zdrowia naszego._
_Jutro znowu, gdy tylko pogoda dopisze (powiem Wam to prosto z mostu)_
_Pójdziemy z kijkami na spacer do lasu._
_Nie, dla bicia kolejnego rekordu, ale dla zdrowia. Po prostu._
_Kawcze, 19.04.2020_Niezapominajki
_Babcia Krysia z Dziadkiem Krzysiem w lesie dzisiaj byli._
_Na poboczu leśnej dróżki kwiatki zobaczyli:_
_Żółty środeczek, a wokół płateczki drobniutkie,_
_Takie śliczne, niewinne, całe niebieściutkie._
_Toż to niezapominajki! — Babcia zawołała_
_I zdjęcie tym kwiatkom Dziadkowi zrobić kazała._
_Dziadek pstryknął zdjęcie, zgrabny wierszyk sklecił_
_I zaraz je WhatsAppem wysłali do wnuków i dzieci._
_Jako, że niezapominajki moc bajkową i czarodziejską mają,_
_O potrzebie miłości i pamięci o bliskich zawsze przypominają._
_Pamiętajcie więc o swych Babciach i Dziadkach — bardzo Was o to prosimy,_
_A my też będziemy o Was pamiętać i nigdy o Was nie zapomnimy._
_O tych pięknych kwiatkach przeszło sto lat temu wierszyk napisała_
_Maria Konopnicka — polska poetka i pisarka wspaniała:_
_„Niezapominajki_
_To są kwiatki z bajki!_
_Rosną nad potoczkiem,_
_Patrzą rybim oczkiem._
_Gdy się płynie łódką,_
_Śmieją się cichutko_
_I szepcą mi skromnie:_
_Nie zapomnij o mnie.”_
_Kawcze, 22.05.2020_Morska przygoda Jasia i Frania
_Pięknie jest w hiszpańskim San Pedro o tej roku porze:_
_W maju słonko mocno grzeje, cicho szumi morze,_
_Fale piasek plaży lekko obmywają,_
_A za chwilę szybciutko z powrotem w głębiny wracają._
_Woda w morzu cieplutka, chlapać się w niej przyjemnie._
_W Polsce niestety jest chłodniej, całkowicie odmiennie._
_Niby słonko świeci, ale woda zimna i „gęsią skórkę” wywołuje,_
_Za to powietrze czyste, zdrowe i jod w płuca aplikuje._
_I czy to w Darłówku, Ustce, Mielnie, czy w Unieściu,_
_Albo też w innej nadmorskiej wiosce lub nadmorskim mieście,_
_Wszędzie tam o tej porze jest chłodno, rześko oraz świeżo,_
_Bo wszystkie one nad Morzem Bałtyckim leżą._
_Pluskanie się w ciepłej wodzie jest zajęciem miłym i nader przyjemnym,_
_Bo przecież słoneczne San Pedro leży nad Morzem Śródziemnym._
_Właśnie nowe zdjęcia przesłała nam Elusia,_
_Czyli Jasia i Frania kochana mamusia._
_I cóż widzimy na nich: coś pływa po morzu, na falach się unosi,_
_A nam z emocji ciśnienie się podnosi._
_Babcia Krysia wzrok wytęża, Dziadek Krzysiu usiadł na krześle wygodnym,_
_Patrzą, czyżby to był Nautilius — XIX wieczny okręt podwodny,_
_A w nim dzielny Kapitan Nemo, bohater „20.000 mil podwodnej żeglugi”,_
_Który zawsze i wszędzie był pierwszy, jak świat jest szeroki i długi?_
_Powiększamy zdjęcie: to inny bohater, który też dzielnie pływa i nigdy nie tonie,_
_To nasz wnuczek kochany — Jasio na swym nowym pontonie._
_Buzia uśmiechnięta i zadowolona,_
_W słonej morskiej wodzie pupa zamoczona,_
_Nóżkami dziarsko chlapie, rączkami wiosłuje,_
_A jego okręt wojenny dziobem fale pruje._
_Dobija do brzegu i na ląd wysiada_
_I zaraz wielkiego krokodyla dosiada._
_Gad się miota, lecz szans nie ma,_
_Bo go Jasiu mocno ściska nóżkami obiema._
_Teraz Franio z kolei tą bestię dopada_
_I odważnie na jej grzbiecie razem z Jasiem siada._
_Krokodyl ze strachu krokodyle łzy roni,_
_Leży grzecznie na piasku i wcale się nie broni._
_Stał się potulny jak baranek, a wiecie dlaczego?_
_Bo przegrał walkę z naszymi zuchami i uznał się za pokonanego._
_A na koniec Dziadkowie dedykują swoim wnukom_
_Starą, marynarską piosenkę z morałem i nauką:_
_„Był kapitan dzielny chwat_
_Który zwiedził cały świat,_
_W jego żagle dmuchał wciąż morski wiatr._
_Nieraz tonął na dnie mórz,_
_Nieraz ginął w czasie burz,_
_Wtedy śmiał się, pogwizdywał, no i już._
_A gdy coś trudno znieść,_
_Śmiał się znowu i zaczynał swoją pieśń:_
_Panem mórz tylko ten z nas zostanie,_
_Kto odważną i wesołą ma twarz!_
_Pokaż więc, żeś ty zuch kapitanie,_
_Wciągnij uśmiech jak banderę na swój maszt._
_Ale raz, gdy morski prąd_
_Rzucił go na obcy ląd,_
_Nagła miłość przyszła doń nie wiem skąd._
_I kapitan dzielny chwat_
_Zaczerwienił się i zbladł,_
_Bo zrozumiał, że tym razem to już wpadł._
_Zgubił śmiech, w oczach nikł,_
_Lecz mu piosnki nie zaśpiewał wtedy nikt:_
_Panem mórz tylko ten z nas zostanie,_
_Kto odważną i wesołą ma twarz!_
_Pokaż więc, żeś ty zuch kapitanie,_
_Wciągnij uśmiech jak banderę na swój maszt.”_
_Kawcze, 25.05.2020_Paczka
_Jak sięgnę wstecz pamięcią, zawsze tak bywało,_
_Że po wyjeździe za granicę, potem się paczki do rodziny w Polsce wysyłało._
_Ale czasy są teraz inne i wszystko na głowie stanęło (choć to nie jest wadą):_
_Paczki zmieniły kierunek i teraz z Polski za granicę jadą._
_Niech nikt nie pomyśli sobie jednak, broń Boże, że przez to głupie gadanie_
_Domagamy się paczek od Was i że czekamy na nie._
_Nie o to chodzi. Najważniejsze, że do paczki prócz prezentów wkładamy_
_Odrobinę polskości, domu rodzinnego, serdeczności i miłości, które dla Was mamy._
_Ważna jest też radość jaką zawartość paczki wywołuje u otrzymującego_
_A także satysfakcja z wywołania tej radości po stronie wysyłającego._
_Żeby paczkę wysłać, potrzebny jest karton odpowiedniej wielkości,_
_Który pomieści wszystkie prezenty i trochę słodkości._
_Trochę trwały poszukiwania, ale wreszcie wielki karton mamy,_
_I w nim wcześniej przygotowane prezenty starannie układamy:_
_Klocki LEGO dla Jasia (takich jeszcze on nie posiada)_
_Z których dinozaury i inne rzeczy będzie układał._
_Samochody do kolekcji, których ciągle mało,_
_W tym jeden na pilota, by się nim zdalnie kierowało._
_Gadający piesek i okręt z napędem dla Frania,_
_Kilka książeczek z obrazkami do czytania,_
_Walkie Talkie (dwie sztuki oczywiście) z bateriami_
_Do łączności bezprzewodowej między naszymi wnukami,_
_Dwie koszulki, dwa t-shirty, dwie czapeczki (dla Jasia i Frania),_
_Spodenki i buty sportowe dla Jasia do szybkiego za piłką biegania._
_A dla mamy naszych zuchów: dwie letnie sukieneczki,_
_Kolorowe, bawełniane, śliczne dwie bluzeczki,_
_Dwa olejki kosmetyczne i białe majteczki._
_Dla tatusia jest książka — nasz prezent wigilijny dla niego,_
_Który zostawił w Kawczu, bo nie zmieścił się do bagażu podręcznego._
_A poza tym Babcina drożdżóweczka z kruszonką i żurawiną_
_(Na jej widok moja buzia w mig wypełnia się śliną),_
_Kruche ciastka owsiane i korzenno — orzechowe_
_Oraz kakaowe ciasto biszkoptowe._
_A także spory kawał chleba żytniego_
_Z ziarnami, na zakwasie, też wypieku własnego._
_Takich smakołyków, jakie Babcia Krysia piecze,_
_Na pewno w San Pedro ani całej Hiszpanii nie znajdziecie._
_Jeszcze tylko kilka czekolad i pierników toruńskich kilka,_
_Jeszcze… Stop! Nic więcej się nie zmieści. Jeszcze chwilka,_
_A karton pęknie i całkiem się rozleci._
_A przecież na tą paczkę z niecierpliwością czekają dzieci._
_Czy wszystko, co w paczce, na pewno dobrze wymieniłem?_
_Nie ważne. Nawet jeśli się pomyliłem._
_Bo tych paczek wysłanych przez Dziadków było już kilka_
_Więc wybaczalna może być tego rodzaju pomyłka._
_Trzeba jeszcze tylko paczkę zakleić i zaadresować_
_I można ją do San Pedro czym prędzej wyekspediować._
_Dziadek paczkę na Pocztę zawiózł samochodem._
_Ledwo się w bagażniku zmieściła (to tak mimo chodem)_
_Zataszczył ją z trudem do okienka, bo bardzo ciężka była._
_Pani z okienka gdy ją zobaczyła,_
_Stanęła jak słup soli i zaniemówiła._
_Następnie paczkę z trudem na wadze ustawiła._
_Waga jęknęła, a wyświetlacz zamigotał: prawie 15 kg paczka ważyła._
_Pani tylko zapytała, czy na pewno chcę ją wysłać — co za głupie gadanie._
_Oczywiście, że wysłać, i to natychmiast. Nie wskazane jest zbędne zwlekanie._
_Paczka została przyjęta i do wysyłki przygotowana,_
_Za chwilę będzie przez kuriera do jego samochodu zabrana._
_Teraz tylko czekać wypada z dużą dozą cierpliwości,_
_By za tydzień lub trochę dłużej zaznać nieopisanej wręcz radości._
_Najgorsze to czekanie (niech ten czas szybciej goni),_
_Kiedy ten kurier wreszcie z paczką przyjedzie i do drzwi zadzwoni?_
_Już sobie wyobrażam, jak Jasio i Franio_
_Biorą paczkę w obroty i z nożyczkami rzucają się na nią,_
_Przecinają taśmę klejącą i paczkę otwierają_
_I założę się, że w pierwszej kolejności Babcinych ciastek dopadają._
_Potem przyjdzie czas na zabawki, przymiarkę odzieży,_
_Mamusia swoje sukienki i bluzki przymierzy,_
_A tatuś książkę swą przejrzy (też prezent jak by nie było),_
_Bo niestety nic więcej do paczki się nie zmieściło._
_A nas duma rozpiera i szczęście w naszych sercach gości_
_Że możemy Wam, choć na odległość, sprawić tę odrobinę radości._
_Kawcze, 14.06.2020_Cuda Niewidy
_Piękna dziś pogoda — mocno grzeje słonko,_
_Usiadłem więc w fotelu, w ogrodzie, pod jabłonką,_
_I jak ten baca ze znanego_
_Dowcipu góralskiego_
_Który pytany, co robi gdy ma czas? „Siedzę i myślę” — odpowiada,_
_A gdy nie masz czasu? „To tylko siedzę” mówi (i reakcję ceprów bystrym okiem bada),_
_Oddałem się rozmyślaniom (jak to zazwyczaj czynią bacowie i mnisi)._
_Przypomniała mi się bajka „O krasnoludkach i sierotce Marysi”._
_Maria Konopnicka dawno temu dla dzieci ją napisała_
_I takim oto wierszem ją zapoczątkowała:_
_„Czy to bajka, czy nie bajka, myślcie sobie, jak tam chcecie._
_A ja przecież Wam powiadam: krasnoludki są na świecie!”._
_Dawno już wydoroślałem i powiem całkiem szczerze,_
_Że w krasnoludki oraz inne cuda zupełnie nie wierzę._
_Z drugiej jednak strony, gdy rozejrzę się bacznie dokoła,_
_Widzę same cuda niewidy, których jak dotąd człowiek do końca wyjaśnić nie zdołał._
_Choćby cud powstania nowego życia: narodzin dzieci u zwierząt i ludzi,_
_Wyklucia z jaj piskląt u ptaków, czy też wykiełkowanie roślin z nasion, zawsze podziw budzi._
_Bo niby wszystko już wiadomo: co, jak, kiedy i dlaczego,_
_Ale ciągle brak naukowego wyjaśnienia problemu podstawowego:_
_Jak to się dzieje, że ze zwykłego ziarenka, lub jajeczka nowe życia powstaje,_
_I kto lub co ten tajemniczy Impuls Stworzenia nadaje._
_Człowiek ciągle bada różne zachodzące w przyrodzie procesy_
_I gdy już się wydaje, że wyjaśnienie ich zaraz zakończy się sukcesem,_
_Nowy problem, który trzeba zgłębić pojawia się nagle i niespodziewanie._
_Trzeba rozszerzyć zakres badań, zmienić koncepcję, inaczej nakreślić zadanie._
_Okazuje się, że Stwórca tego wszystkiego, co nas otacza,_
_To doskonały inżynier, którego umiejętność daleko ponad ludzką wykracza._
_Człowiekowi się wydaje, że wszystkie rozumy pozjadał i że wszystko już umie._
_Faktycznie, człowiek wiele już potrafi, lecz wielu rzeczy jeszcze nie rozumie._
_Pan Bóg wie co robi, a jego wizja świata i wszechświata jest doskonała_
_I wszystko co On stworzy też jest doskonałe i bez zarzutu działa._
_Choćby taki mózg i cały organizm człowieka — majstersztyk i precyzja Boskiego działania._
_Zbudowany przez człowieka robot ze sztuczną inteligencją blado wypada przy próbie porównania._
_A jeśli nawet jest coś nie tak, to znaczy, że człowiek w Boskie dzieło ingerował_
_I po prostu wszystko zchrzanił, dany przez Stwórcę potencjał zniweczył i zwyczajnie zmarnował._
_Z tych moich przemyśleń wyłania się (przynajmniej dla mnie) nauka podstawowa i główna:_
_Człowiek nie jest w stanie zastąpić Stwórcy i nigdy Mu nie dorówna._
_Stwórca nasz niedoścignioną potęgą jest i basta,_
_A człowiek mimo wszystko do pięt mu nawet nie dorasta._
_Chwalmy więc Pana Boga, hołd i dziękczynienie ciągle Mu składajmy,_
_I za te wszystkie cuda niewidy, które stwarza dla nas, pokłon mu oddajmy._
_Pozwólcie więc, że na koniec tych moich wynurzeń,_
_Parafrazując tekst naszej poetki, w ślad za nią powtórzę:_
_Czy to bajka, czy nie bajka, myślcie sobie, jak tam chcecie._
_A ja przecież Wam powiadam: cuda niewidy są na świecie._
_Kawcze, 23.06.2020_Kureczki
_Trochę deszczu popadało,_
_Słonecznego ciepła dało,_
_Trawa, jak ta głupia rośnie_
_Domagając się koszenia uparcie i nieznośnie._
_Młodych pędów na sosnach przybywa,_
_Drzewa i krzewy gruby kilim liści okrywa._
_Dziadek Krzysiu poszedł sprawdzić, co tam słychać w lesie,_
_Bo podobno (tak przynajmniej wieść gminna niesie)_
_Pojawiły się już grzyby, a konkretnie kurki._
_Chodzi więc po lesie i myśli: toż to lipa, bujdy, pospolite bzdurki._
_Ktoś po prostu puścił po wsi plotkę, co zdarza się czasami._
_Nagle, zupełnie niespodziewanie coś mu mignęło przed oczami._
_A tam, pod krzaczkiem,_
_Tajemniczo, cichaczkiem,_
_Coś żółtego spod mchu się wyłania._
_Ledwo widać, bo liść, który spadł z drzewa to coś zasłania._
_Trzeba się schylić, a nawet przykucnąć należy,_
_Odgarnąć liście, patyki, mech rozerwać i dziurę w nim poszerzyć_
_I dopiero wtedy ujrzymy tego cwaniaczka małego,_
_Który tak skutecznie bawił się z nami w chowanego._
_Tak właśnie Dziadek uczynił i gdy tylko dostatecznie się nachylił,_
_Stwierdził, że wzrok jego, choć już nie młody, to jednak go nie mylił._
_Odgarnia liście, patyki i mech delikatnie rozrywa,_
_A tu nie jedna, lecz cała kolonia małych kureczek się ukrywa._
_Spojrzał w lewo i w prawo, ukląkł na kolana,_
_Patrzy z bliska, a tu kurkami usiana calutka polana._
_W te pędy poleciał Dziadek do domu na przełaj, korzystając ze skrótów._
_Biegł tak szybko, że o mały włos nie pogubił butów._
_Krysia! woła, Krysia! grzyby już w lesie rosną,_
_Widziałem je na własne oczy tam, pod tą wielką sosną._
_Emocje i entuzjazm Dziadkowy nawet Soni i Reksiowi się udzieliły_
_I choć nie wiedziały o co chodzi, radośnie machały ogonkami i szczekały z całej siły._
_A babcia spokojnie: nie krzycz tak głośno, bo się zaraz tu zleci wioska cała,_
_Wyzbierają nam wszystkie kurki i figę, a nie grzyby będę miała._
_Dziadek emocje opanował, przygotował koszyki_
_Oraz do ścinania grzybów małe nożyki._
_Zaraz też poszli do lasu, kończąc to całe zamieszanie_
_I rozpoczęli od dawna wyczekiwane grzybobranie._
_Babcia — kobieta bystra i jak błyskawica szybka,_
_Co i raz się schyla i wkłada do koszyka kolejnego grzybka._
_Ma to po Pradziadku Józku, który był zapalonym grzybiarzem_
_Oraz bardzo pracowitym i dobrym gospodarzem._
_Dziadek z kolei z zawrotną prędkością ślimaka, ale precyzyjnie i dokładnie_
_Wyciąga z mchu kureczki, czyści je by wyglądały ładnie,_
_I gdy Babcia grzybkami już prawie pół koszyka zapełniła,_
_Dziadek ma ich ledwie trochę na dnie ale i tak go Babcia pochwaliła._
_Dużo w sumie ich nie nazbierali, bo to dopiero początek wysypu kureczek,_
_Ale wystarczyło to na niezły dla Dziadków obiadeczek._
_Dziadek z wykonaniem poleceń Babci zbyt długo nie zwlekał:_
_Obrał ziemniaki oraz cebulę, którą potem posiekał,_
_Babcia zaś ziemniaki ugotowała, a kurki umyła,_
_I na patelni z cebulką i czosnkiem je udusiła._
_Tak więc na obiad były młode ziemniaczki koperkiem posiekanym posypane,_
_Z duszonymi, lasem pachnącymi kurkami podane._
_A do tego mizeria — deser ogórkowo jogurtowy_
_Oraz przepyszny, słodziutki kompot czereśniowy._
_Obiadek — pychotka — palce lizać, tak Dziadkowi smakował,_
_Że dziękując za te wspaniałości, Babcię w rączkę i w buźkę pocałował._
_Kawcze, 25.06.2020_Sielanka Kawczańska, czyli niebo w gębie
_(Na melodię: „Siekiera, motyka, bimber, szklanka,_
_W nocy nalot, w dzień łapanka…”)_
_Siekiera, motyka, bimber, szklanka,_
_W nocy spokój, w dzień sielanka._
_Siekiera, motyka, światło, prąd,_
_Przyjedź — nie wyjedziesz stąd._
_Siekiera, motyka, tramwaj, buda,_
_To Kawczańskie istne cuda,_
_Siekiera, motyka, igła, nić,_
_Nie ma to, jak w Kawczu być._
_Refren:_
_Gdy przed zgiełkiem chcesz się skryć,_
_Ciszę mieć, spokojnie żyć,_
_Przyjedź tu. Nikt nie zabrania_
_Zmienić miejsce zamieszkania._
_Siekiera, motyka, piłka, linka,_
_Nie potrzeba Ciechocinka._
_W Kawczu uleczysz duszę i ciało,_
_Bo to kurort, jakich mało._
_Siekiera, motyka, styczeń, luty,_
_Załóż więc wygodne buty,_
_Siekiera, motyka, linka, drut,_
_Idź do lasu, bo tam cud._
_Refren:_
_Gdy pochodzisz tu po lesie,_
_Już po bólach i po stresie._
_Gdy na grzybach plecy zginasz,_
_To o troskach zapominasz._
_A potem pierogi, naleśniki,_
_To Kawczańskie smakołyki,_
_Kopytka, leniwe, knedle też,_
_Nie ma mocnych — jesz i jesz._
_Naleśniki z twarogiem, te rumiane,_
_Słodkim sosem są polane_
_Bardzo smacznym oraz zdrowym,_
_Truskawkowym, jagodowym._
_Refren:_
_W knedlach śliwki pyszne takie,_
_Wszyscy jedzą je ze smakiem._
_Pachną przy tym, co tu kryć,_
_Będą się po nocach śnić._
_Truskawki, maliny i jagody —_
_Uwielbia je stary, młody._
_Gdy Babcia deser z nich przygotuje,_
_Wszystkim bardzo on smakuje._
_Na śniadanie zaś jajecznica,_
_Z kureczkami — wprost zachwyca._
_Na języku i na zębie_
_Smak ten, to jest „niebo w gębie.”_
_
_
_Refren:_
_A do tego z masłem chlebek_
_I już jesteś w siódmym niebie,_
_Własnoręcznie upieczony,_
_Na zakwasie jest zrobiony._
_Pachnące placuszki ziemniaczane,_
_Cukrem są kusk posypane,_
_Kwasną smiotaną durch polane,_
_Z przyjemnością są chrupane._
_I jeszcze kaszebscze nudle szare,_
_Zjesz ich zawsze ponad miarę,_
_W jagodowym, słodkim sosie,_
_Pachną, że aż kręci w nosie._
_Refren:_
_Lecz nie grozi Ci przytycie,_
_Będziesz czuć się znakomicie._
_Każdy nadmiar dobrze zniesiesz,_
_Bo wybiegasz potem w lesie._
_Kawcze, 02.08.2020_Szkoda, że Was tu nie ma
_Wychodzę sobie na ganek,_
_W słoneczny, acz rześki poranek_
_I patrzę na wschodzące,_
_Życiodajne, olśniewające słońce,_
_Które — zda się — krzyczy do mnie: „Się ma!”_
_I tylko żal serce ściska,_
_Że nie możemy się widzieć z bliska._
_Szkoda, że Was tu nie ma!_
_Idę sobie boso po trawie,_
_Czuję się jak w Niebie prawie,_
_Chłodna rosa mi stopy obmywa,_
_Chęci do życia przybywa._
_Stąpam twardo po ziemi nogami obiema._
_I tylko żal serce ściska,_
_Że nie możemy się widzieć z bliska._
_Szkoda, że Was tu nie ma!_
_Pędy winorośli słup stary oplatają,_
_Nad nimi dwie flagi dumnie powiewają:_
_Kaszubska — żółta z czarnym gryfem — wysoko powieszona_
_I obok nasza narodowa — biało — czerwona._
_Wkrótce dojrzeją winogrona pod tymi flagami dwiema._
_I tylko żal serce ściska,_
_Że nie możemy się widzieć z bliska._
_Szkoda, że Was tu nie ma!_
_Wśród pędów tych winorośli_
_Pan pliszka gniazdko wymościł,_
_Pani pliszkowa jajeczka wysiedziała,_
_Pisklęta się wylęgły, urosły i ptasia rodzinka gdzieś odleciała._
_Nie wierzycie? To czysta prawda, a nie jakaś ściema._
_I tylko żal serce ściska,_
_Że nie możemy się widzieć z bliska._
_Szkoda, że Was tu nie ma!_
_Trochę dalej, dosłownie parę kroków,_
_Rośnie stara czereśnia. Huśtawkę ma przy boku._
_W końcu kwietnia milionem kwiatków zakwita_
_By w taki sposób wiosnę przywitać._
_Bluszcz ją gęsto porasta, który ciemno — zielone liście ma._
_I tylko żal serce ściska,_
_Że nie możemy się widzieć z bliska._
_Szkoda, że Was tu nie ma!_
_Kto w ten milion nie wierzy, niechaj sam policzy._
_Babcia mu w tym celu kalkulator pożyczy._
_Niech usiądzie na huśtawce,_
_Lub pobliskiej, z pergolą ławce_
_I niech liczy, liczy, liczy bez wytchnienia._
_I tylko żal serce ściska,_
_Że nie możemy się widzieć z bliska._
_Szkoda, że Was tu nie ma!_
_W pobliżu pompa stoi — stara i nieczynna._
_Kiedyś woda z niej leciała, czysta, smaczna, zimna._
_Teraz Babcia do wieszania kwiatków ją wykorzystuje,_
__