Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • nowość
  • promocja

Keith Haring. Linia, która zmieniła sztukę - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
5 listopada 2025
7559 pkt
punktów Virtualo

Keith Haring. Linia, która zmieniła sztukę - ebook

Znasz jego dzieła, teraz poznaj artystę

Na początku lat 80. XX wieku na ulicach Nowego Jorku zaroiło się od komiksowych rysunków. Na ścianach metra, chodnikach i budynkach pojawiły się raczkujące dzieci, szczekające psy i wirujące białe linie.

Nikt nie wiedział, że ich autorem jest niepozorny okularnik z małego miasteczka w Pensylwanii.

A już na pewno nikt nie sądził, że ten chłopak stanie się ikoną undergroundowej sztuki Nowego Jorku.

Obrazy Keitha Haringa wkrótce znalazły się na ubraniach Vivienne Westwood i na okładce płyty Davida Bowiego. To jemu Madonna zaśpiewała na urodzinach Like a Virgin. Jean-Michel Basquiat był stałym gościem jego imprez. A Andy Warhol zapraszał go do swojej legendarnej Fabryki.

Keith jako jeden z pierwszych zaczął burzyć mur między sztuką wysoką a popkulturą.

Bohomazy, za które został wiele razy aresztowany, niosły jednak ważny przekaz. Jego sztuka była manifestem wolności, wyrazem walki z wykluczeniem, sprzeciwem wobec ignorancji polityków.

Śpieszył się, żeby o tym wszystkim opowiedzieć, jakby wiedział, że jego życie będzie tak tragicznie krótkie.

Rysował jak szalony, a miasto było jego płótnem.

Brad Gooch spotkał się z ponad dwustoma osobami, które znały Keitha Haringa. Dzięki temu udało mu się ukazać geniusz artysty, ponadczasowość jego dzieł i ich ogromny wpływ na sztukę współczesną.

To historia pełna barw, gestów, głośnej muzyki i ciszy ostatnich dni, w której linia Haringa staje się najkrótszą drogą do zrozumienia nowojorskiej bohemy artystycznej lat 80. To opowieść o sztuce, wolności, ludzkiej wrażliwości i niegasnącej potrzebie wyrażania siebie.

Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.

Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8427-184-1
Rozmiar pliku: 5,8 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP
DZIECKO

Kiedy w 1978 roku Keith Ha­ring dotarł na Dolny Manhattan*, wyszedł na ulice. Były one wówczas mroczniejsze niż dziś, szczególnie w niebezpiecznej dzielnicy East Village, gdzie trafił parę miesięcy po rozpoczęciu pierwszego semestru w School of Visual Arts. Jednak w panującej wokół ciemności ktoś uporczywie powielał wiadomości, oświetlane bursztynowym światłem ulicznych latarni działających na pół gwizdka. Jako poeta i pisarz – również młody i żyjący na Manhattanie w tym samym czasie – uważałem je za niezwykle ważne. Były odbijane na asfaltowych chodnikach, przyklejane jak ogłoszenia do pustych ścian budynków na Bowery, malowane sprayem na bokach jeżdżących po okolicy ciężarówek i autobusów. Kiedy jechało się metrem, co robiliśmy wszyscy, podróżowało się nie tylko między Górnym a Dolnym Manhattanem, ale również przez niekończącą się wystawę „dzikiego” graffiti w szczytowej fazie rozwoju.

Keith – mający wówczas dwadzieścia lat i chłonący te same nazwy i liczby, szkice samochodów, koron i cieni, wielkie niczym kolumny bąbelkowe napisy, tajemnicze wiersze i okrzyki sprzeciwu – pragnął wziąć czynny udział w tym wizualnym dialogu. Kolejne dwa lata zajęło mu odkrycie, jak to zrobić. W końcu pewnego gorącego tygodnia w środku lata przypadkowo zaczął tworzyć obrazki, które wkrótce stały się jego podstawowym alfabetem – latające talerze, piramidy, pałki, święcące penisy, schody do zigguratów, reaktory jądrowe i szczekające psy. Znaleźli się tam też raczkujący ludzie. Im więcej ludzkich sylwetek rysował, tym większe stawały się ich głowy, aż postaci zamieniły się w raczkujące dzieci.

Keith przyjął dziecko jako swój znak rozpoznawczy, swój tag. Rysował ciągłą linią grubym markerem Magic, używanym przez artystów graffiti, w miejscach, w których łatwo było je dostrzec. Robił to nieustannie. Uważając, by nie naruszyć niczyjej przestrzeni, odnajdując miejsca między innymi tagami albo na pustych powierzchniach, na podstawach ulicznych lamp, na policyjnych barykadach, plastikowych osłonach map metra i metalowych śmietnikach subtelnie i wytrwale rysował postaci dzieci.

Pamiętam, jak patrzyłem na te dzieci o dużych głowach, a także na psy, których szczekanie wydawało się wręcz słyszalne, kiedy pojawiały się na kioskach w SoHo. Czułem, że to poezja w ruchu, w domyślnym ruchu. Artysta graffiti Futura 2000 opowiadał, że „pierwszy raz zobaczył raczkujące dzieci na betonowej ścianie w południowej części Canal Street, niedaleko sklepu Pearl Paint. Było ich około pięciorga. »Co to do cholery jest?« To było całkiem interesujące”. W tym samym roku, w okresie Bożego Narodzenia, Keith, zafascynowany reklamami z metra jako środkiem masowego przekazu, zauważył nową świąteczną reklamę Johnniego Walkera przedstawiającą tory kolejowe znikające w śnieżnym krajobrazie. Biała przestrzeń zainspirowała go do sięgnięcia po marker i narysowania rzędu dzieci, który po chwili powielił nieco niżej. Umieszczony w rogu latający spodek wysyłał promienie w ich kierunku, obdarzając je szczególną mocą. Tak narodziła się ikoniczna dziś postać promiennego dziecka. „W tamtym czasie raczkujące dziecko z promieniami funkcjonowało niemal jak podpis – powiedział Ha­ring. – Z początku pojawiało się na prawie wszystkich rysunkach – dziecko zamiast podpisu”. Rok później amerykański poeta Rene Ricard napisał artykuł do „Artforum”, w którym przedstawił szerszej publiczności Keitha Ha­ringa i Jeana­-Michela Bas­quia­ta. Zatytułował go _The Radiant Child_ (Promienne dziecko)** i nazwa się przyjęła.

Raczkujące dziecko było w nieustannym ruchu. Po podrasowaniu większości błyszczących reklam w metrze Keith zabrał się za puste tablice reklamowe pokryte cienkim, czarnym, matowym papierem. Zaczął je zapełniać postaciami dzieci, a trochę później całymi scenopisami z figurami narysowanymi kredą – delikatnymi, nietrwałymi, jednak codziennie oglądanymi przez miliony pasażerów metra. Ciesząc się obecnością publiki, która często się gromadziła, gdy on w pośpiechu wykonywał swe prace – przemieniając akt rysowania w sztukę performatywną – rozdawał widzom małe białe przypinki przedstawiające promienne dziecko narysowane czarną kreską, początkowo schematyczne, z czasem coraz bardziej dopracowane. Gdy przypinki stały się modnymi akcesoriami, ludzie zatrzymywali się, żeby zobaczyć, kto wykonuje te szybko pomnażające się prace, i rozpoznawali zarówno styl, jak i symbol. „Stały się niesamowitym katalizatorem” – powiedział Ha­ring, który odbiorców swej sztuki odnalazł sam, bez konieczności roznoszenia portfolio po galeriach. Kiedy w 1982 roku miał pierwszą wystawę indywidualną w Tony Shafrazi Gallery, był już tak znany, że ulicę w SoHo zalały tłumy. Promienne dziecko stało się jego znakiem firmowym, marką, ale jednocześnie niosło za sobą bogatą warstwę znaczeniową.

Humanizm Ha­ringa pozbawiony był ironii – w tamtych czasach stanowiło to rzadkość. Jak sam napisał: „Powodem, dla którego »dziecko« stało się moim logo czy podpisem, jest to, iż stanowi ono najczystsze i najbardziej pozytywne doświadczenie ludzkiej egzystencji. Dzieci są nosicielami życia w jego najprostszej i najbardziej radosnej formie”. Pewien krytyk stwierdził, że promienie dziecka to „pierwsza wiarygodna aureola XX wieku”.

W latach osiemdziesiątych, kiedy Keith Ha­ring stawał się artystą o międzynarodowej sławie, prezentującym swoje prace w salach wystawowych i muzeach w Europie, Australii i Japonii, promienne dziecko także zyskało globalny rozgłos dzięki swojej czytelności – było „fabrycznie świeże”, jak napisał Rene Ricard w _The Radiant Child_. Spędzając więcej czasu w europejskich muzeach niż na nowojorskich stacjach metra, Keith rozwinął bardziej malarski styl i nowe podejście. Jego prace nawiązywały do bloków kolorów i nakładających się czarnych linii Fernanda Légera, do biomorficznych kształtów Hansa Arpa i surrealistycznych snów na jawie Magritte’a. Promienne dziecko rozkwitło w pełnej nadziei wizji „sztuki dla każdego”.

Dla Keitha Ha­ringa wzorem żyjącego artysty był Andy Warhol. Podobnie jak on Ha­ring zajął miejsce zarówno w kulturze wysokiej, jak i demotycznej sztuce ulicznej. Kiedy w 1986 roku otworzył Pop Shop w SoHo, witryna wypełniona została białymi dmuchanymi poduszkami w kształcie niemowląt, a wśród towarów w okazyjnych cenach znalazły się koszulki, przypinki, druki i plakaty z promiennym dzieckiem. W 1988 roku, w tygodniu otwarcia Pop Shop Tokyo, na japońskich chodnikach Keith rysował grubą kredą wielkie postaci dzieci. Gdy pod koniec tego roku zdiagnozowano u niego zakażenie wirusem HIV, strony testamentu podpisał postaciami dzieci. „Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem” – powiedział jego prawnik. Ostatnie rysunki wykonane przed śmiercią, która nastąpiła 16 lutego 1990 roku, kiedy był już zbyt słaby, by trzymać marker, przed­stawiały właśnie promienne niemowlę.

Dwa lata wcześniej, gdy był jednym z „zaniepokojonych” – osobą pewną zakażenia HIV, ale niewykazującą jeszcze definitywnych, śmiertelnych objawów AIDS – wciąż, jak to ujął, marząc o przyszłości, Ha­ring wziął udział w spotkaniu dotyczącym projektu w japońskim mieście Tama. Ostatecznie wyreżyserował ceremonię pokojową i wraz z uczniami stworzył mural. Pierwot­ny plan zakładał jednak znacznie ambitniejsze dzieło w duchu sztuki ziemi, w ramach którego wszystkie dzieci z Tamy trzymałyby lustra, aby odbić poranne promienie słoneczne i w ten sposób stworzyć obraz raczkują­cego dziecka. Miał on być widoczny z nieba i zostać sfotografowany z samolotu i satelity. Według rozszerzonej koncepcji akcja objęłaby dzieci z całego świata – z Moskwy, Paryża, Tokio, Szanghaju, Delhi, Nowego Jorku i Los Angeles – trzymające lustra, podczas gdy satelita NASA przeleciałby nad ich głowami o dziewiątej rano, aby je sfotografować. Wówczas plan ten wydawał się co najmniej absurdalny; dziś już niekoniecznie.

Mijają kolejne dekady, a w galeriach i muzeach na całym świecie otwierane są nowe wystawy prac Keitha Ha­ringa. Jego licencjonowane obrazy lub tylko podpis zobaczyć można na koszulkach, dresach, tenisówkach, torbach, biżuterii, a nawet tatuażach w większości miast naszego globu. Początkowo krytycy oskarżali Ha­ringa, że chciał obrysować swoją linią cały świat. W ciągu dekady prawie mu się tu udało. „Wyobraź sobie moje raczkujące dziecko stworzone przez promienie słoneczne odbite w lustrach trzymanych przez dzieci w różnych miastach na całym świecie – napisał w dzienniku o tagu, który nazwał »skondensowanym logo mojego życia«, a który inni interpretowali jako jego »wyidealizowany autoportret«. – Moje dziecko faktycznie przeraczkowałoby wówczas po całej kuli ziemskiej”. Następnie dodał z typowym dla siebie poczuciem humoru i ironią wobec własnej ekscytacji: „Brzmi jak świetny projekt… Czy wyobrażasz sobie, jak to w ogóle miałoby być zorganizowane? Wszystko jest możliwe. Czyż nie?”.

1.

* _Downtown_ i _uptown_ tłumaczone jako Dolny Manhattan i Górny Manhattan (jeżeli nie wskazano inaczej, wszystkie przypisy pochodzą od tłumaczki).

2.

** Jeśli nie wskazano inaczej, wszystkie tłumaczenia tytułów artykułów, książek i dzieł sztuki, których polski przekład nie został dotąd opublikowany, a także tekstów piosenek, wierszy i cytatów pochodzą od tłumaczki.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij