- W empik go
Kiedy złość rani. Jak uciszyć wewnętrzne burze? - ebook
Kiedy złość rani. Jak uciszyć wewnętrzne burze? - ebook
Złość jest odpowiedzią na stres i frustrację. Wyrzucanie jej z siebie przejściowo pomaga pokonać poczucie bezradności, jednak niszczy relacje z innymi ludźmi i na dłuższą metę powoduje jeszcze większe napięcie i stres. To błędne koło.
Złości można się oduczyć, choć wymaga to czasu. Niniejsza książka jest skierowana do osób, które chciałyby zmniejszyć ilość agresji w swoim życiu rodzinnym i zawodowym oraz nauczyć się asertywnego wyrażania emocji. Autorzy, doświadczeni psychologowie, pomagają w opanowaniu skutecznych umiejętności kontrolowania złości i technik redukowania napięcia.
● Złość jest kwestią wyboru. Zależy przede wszystkim od naszego myślenia.
● Wyrzucanie z siebie złości rzadko przynosi prawdziwą ulgę. Jego skutkiem jest jeszcze większe napięcie i złość.
● Złość dużo kosztuje: niszczy relacje z bliskimi, staje się źródłem poczucia winy, ma poważne konsekwencje dla zdrowia.
● Złość nie czyni silnym i bezpiecznym, ale wystawia na ataki innych. Złość rodzi złość.
● Można nauczyć się żyć bez złości ‒ i żyć zdrowiej.
Mathew McKay, Peter D. Rogers, Judith McKay to zespół psychologów z wieloletnią praktyką terapeutyczną. Mają na swoim koncie liczne książki poradnikowe, m.in.: Kiedy twoja złość krzywdzi dziecko (Wydaw. MiND 2012), Sztuka skutecznego porozumiewania się (GWP 2001), Kiedy złość niszczy twój związek (GWP 2003), Poczucie własnej wartości (Rebis 2003), Nastolatki i narkotyki (GWP 2007).
Spis treści
Przedmowa do wydania drugiego
1. Jak korzystać z tej książki?
2. Mity na temat złości
3. Fizjologiczne koszty złości
4. Interpersonalne koszty złości
5. Jak oszacować koszty złości?
6. Złość jest wyborem. Dwustopniowy model powstawania złości
7. Kwestia odpowiedzialności
8. Kontrola złości przez jedną dobę
9. Jak zwalczać myśli-zapalniki?
10. Kontrola stresu krok po kroku
11. Rozwiązywanie problemów
12. Jak nie dopuścić do eskalacji złości?
13. Siła zdrowego myślenia
14. Szczepienie przeciw złości
15. Ćwiczenie reagowania na prowokację
16. Skuteczna komunikacja
17. Złość jako reakcja obronna
18. Złość a dzieci
Bibliografia
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-62445-46-2 |
Rozmiar pliku: | 2,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Pierwsze wydanie tej książki sprzedano w liczbie dwustu pięćdziesięciu tysięcy egzemplarzy. Książka jest wykorzystywana w poradniach i na warsztatach kontroli agresji na całym świecie. Setki terapeutów regularnie polecają ją swoim klientom, tysiące czytelników odkryło ją i kupiło w nadziei, że pomoże zmienić ich życie.
W ciągu czternastu lat od ukazania się pierwszego wydania dotarło do nas mnóstwo opinii i jesteśmy zaszczyceni, dowiadując się, że przydała się tak wielu ludziom. Jednak w tym czasie wiele się zmieniło. Nowe badania, zwłaszcza prace Jerry’ego Deffenbachera, wskazały sposoby efektywniejszej terapii. Wszystko to znalazło się w obecnym wydaniu w nowych rozdziałach poświęconych kontroli złości, uodpornianiu na złość, rozwiązywaniu problemów, szacowaniu kosztów złości oraz agresji.
Jesteśmy przekonani, że lektura drugiej, znacznie ulepszonej wersji naszej książki będzie dla czytelników okazją do opanowania kluczowych umiejętności, które pozwolą im zmienić ich życie. W tej książce jest wszystko, czego potrzebujesz, aby przekształcić długoletnie nawyki związane ze złością. Chcielibyśmy podziękować lekarzom i terapeutom, którzy korzystali z niej do tej pory. Obiecujemy, że niniejsze wydanie okaże się jeszcze bardziej pomocne i skuteczne. Tym z was, którzy stykają się z naszą książką po raz pierwszy, proponujemy przepracowanie zawartego w niej programu. Wykonywanie zalecanych ćwiczeń będzie oczywiście wymagało czasu i energii, jednak na koniec przyjdzie nagroda w postaci silniejszych, zdrowszych i cieplejszych relacji z ludźmi. Dla takiej nagrody warto podjąć ten wysiłek.
Dr Matthew McKay1. JAK KORZYSTAĆ Z TEJ KSIĄŻKI?
Złość bardzo dużo kosztuje. Działanie pod wpływem impulsu, który jeszcze przed chwilą wydawał się tak właściwy i uzasadniony, staje się źródłem poczucia winy i żalu. To, czym się oburzaliśmy, blednie i zostają tylko blizny, zranione uczucia i poczucie wyobcowania.
Jeśli często się złościsz, może to mieć negatywny wpływ na twoje relacje z innymi ludźmi. Małżeństwo staje się polem minowym: dystans między tobą a współmałżonkiem rośnie, mur pomiędzy wami staje się coraz grubszy. Twoje dzieci, choć wydają się twarde i harde, w środku czują się nic niewarte. Współpracownicy odsuwają się od ciebie albo sabotują twoje działania, a szef coraz częściej cię krytykuje. Przyjaźnie nasiąkają goryczą.
Złość nie pozostaje także bez wpływu na zdrowie. Potwierdzają to rezultaty długoletnich badań: podczas jednego z nich zmierzono poziom agresji w grupie studentów prawa, a po dwudziestu pięciu latach okazało się, że spośród badanych, którzy znaleźli się w jednej czwartej najbardziej złoszczących się osób, dwadzieścia procent już nie żyło; tymczasem spośród osób, które znalazły się w jednej czwartej najmniej agresywnych badanych, zmarło jedynie pięć procent¹. Chroniczna złość niszczy twoje ciało i zwiększa ryzyko śmierci z niemal każdego powodu.
Kiedy złość rani?
Nasza książka jest skierowana do osób zaniepokojonych własną złością i zmęczonych jej emocjonalnymi i fizycznymi konsekwencjami. Jest to książka dla tych, którzy życzą sobie mniej agresji w swoich związkach i chcą nauczyć się lepszych sposobów wyrażania emocji i rozwiązywania problemów.
Zbudowaliśmy ją jak podręcznik, co oznacza, że czeka cię dużo pracy. Nie zaczniesz kontrolować złości bez opanowania pewnych podstawowych technik. Jeśli ograniczysz się tylko do samej lektury – rozczarujesz się. Nic w twoim życiu się nie zmieni.
Prawdziwa zmiana w przeżywaniu i wyrażaniu złości może nastąpić jedynie poprzez ćwiczenie i wypróbowywanie różnych technik. Nieważne, czy chcesz nauczyć się obniżania poziomu stresu czy kontrolowania myśli-zapalników, które niczym iskry wzniecają twoją złość – ta książka pomoże ci jedynie wtedy, gdy opanujesz zawarty w niej materiał, a następnie będziesz wcielać go w życie.
U m i e j ę t n o ś c i, k t ó r e o p a n u j e s z:
• Umiejętność kontroli destrukcyjnych wybuchów złości, a co za tym idzie, szansa na ochronę i odbudowanie nadwerężonych relacji.
• Osłabienie częstotliwości i siły fizjologicznej reakcji na złość. Wiele danych naukowych wskazuje na to, że złość niszczy zdrowie (patrz rozdział 3). Im mniej złości, tym dłuższe życie.
• Zmiana przekonań, założeń i postaw odpowiedzialnych za chroniczną złość. Gdy nauczysz się przekształcać myśli wyzwalające złość, odkryjesz, że coraz mniej rzeczy wyprowadza cię z równowagi.
• Umiejętność rozpoznawania potrzeb, które kryją się za twoją złością. Jeśli wiesz, gdzie leży problem, zamiast się złościć, możesz od razu przejść do podejmowania decyzji, które służą jego rozwiązaniu.
• Umiejętność skutecznego radzenia sobie ze stresem. Zamiast eksplodować, gdy stres przekracza próg twojej wytrzymałości, możesz nauczyć się wykorzystywać techniki relaksacyjne.
• Większa skuteczność w spełnianiu własnych potrzeb. Twoja złość wywołuje u innych opór i urazę. Być może uda ci się w ten sposób wymusić krótkotrwałą współpracę, ale na dłuższą metę ludzie będą ignorować twoje potrzeby, a ciebie samego unikać. Narzędzia rozwiązywania problemów i komunikacji pomogą ci osiągać twoje cele bez uciekania się do złości.
Kiedy złość pomaga?
Złość w niektórych sytuacjach spełnia pożyteczną funkcję. Jest sygnałem ostrzegawczym, który mówi nam, że coś jest nie w porządku. Podobnie jak ból fizyczny może być ostrzeżeniem („Ten piekarnik jest gorący, natychmiast cofnij rękę!”), tak złość ostrzega nas przed grożącym urazem psychicznym. Może także dostarczyć nam energii koniecznej do stawienia czoła emocjonalnym lub fizycznym zagrożeniom.
Być może najbardziej oczywistą sytuacją, kiedy złość może być pomocna, jest sytuacja f i z y c z n e g o z a g r o ż e n i a lub wręcz f i z y c z n y a t a k . Złość potrafi nas wtedy zmobilizować do obrony lub ucieczki.
Kilka lat temu Iris, mieszkanka Nowego Jorku, wracała sama z teatru. Nagle usłyszała za sobą kroki. Oczywiście, przestraszyła się, ale zaraz potem poczuła gniew na myśl, że mogłaby stać się ofiarą ataku. Zwolniła. Gdy usłyszała, że potencjalny prześladowca zbliża się do niej, odwróciła się i z całej siły krzyknęła: „Spieprzaj gnoju, bo zabiję!”. Niedoszły napastnik uciekł.
Złość może być także właściwą reakcją, gdy ktoś n a r u s z a n a s z e g r a n i c e . Na przykład, szef prosi nas często o zrobienie kawy, mimo że usługi kelnerskie nie należą do naszych obowiązków zawodowych, albo oczekuje nieodpłatnej pracy po godzinach. Nasze osobiste granice mogą też naruszać krewni lub przyjaciele, którzy wpadają do nas bez zapowiedzi, sąsiad, który stale coś pożycza, albo kochanek żądający takiego rodzaju seksualnej aktywności, który wydaje nam się odpychający.
Złość może pomóc zmobilizować siły konieczne do ustalenia odpowiednich granic. Nie musimy w tym celu zachowywać się wrogo i agresywnie wobec szefa. Możemy nauczyć się być asertywnym. W życiu osobistym gniew może nam pomóc ustalać granice i zebrać siły, aby odpierać żądania, które im zagrażają.
Wiele osób ma także problem z kwestią s e p a r a c j i i a u t o n o m i i . Niektóre dzieci większość życia spędzają w cieniu swoich natrętnych lub agresywnych rodziców. Nawet jeśli takie dziecko myśli, że udało mu się wyrwać i uciec w małżeństwo i własną rodzinę, rodzice dalej ingerują w jego życie.
Penny wraz z mężem i nowo narodzonym dzieckiem przenieśli się na drugi koniec kraju, myśląc, że w ten sposób zapewnią sobie niezależność od rodziców. Nic z tego. Zaczęły się cotygodniowe przesłuchania przez telefon i ciągła krytyka. Po nich przyszły przedłużające się odwiedziny, podczas których matka Penny przejmowała kontrolę nad ich życiem. Wreszcie Penny, wspierana przez męża, zdecydowała się zaryzykować i stanęła do konfrontacji z matką. Nie krzyczała i nie awanturowała się, ale jej kontrolowany gniew pomógł zakomunikować matce, że chce wychowywać swoje dziecko na swój sposób. Matka poczuła się zraniona i zła. Jednak w końcu nauczyła się traktować własną córkę jak odrębną istotę.
Wiek nastoletni to burzliwy czas próby dla wszystkich. Richard był całkiem „dobrym” chłopcem. Gdy dostał się do szkoły średniej, zamiast imienia zaczął używać przezwiska Gandi (od Gandalf) i jego rodzice zauważyli, że się zmienił. Nagle miał własne zdanie na różne tematy i głośno je wyrażał. Otwarcie krytykował prezydenta i rzucał pogardliwe uwagi na temat kapitalizmu. Gdy jego republikańscy rodzice wyrażali sprzeciw wobec tych przekonań, pierwszą reakcją chłopaka było posępne wycofanie się. Potem jednak gniew dodał mu sił i zebrał się na odwagę. Postawił się rodzicom, mówiąc: „Mam prawo do własnych przekonań! Dajcie mi spokój albo będziecie mieli wojnę we własnym domu”. Rodzice byli bardzo zaskoczeni tym zachowaniem, ale zdecydowali się dać mu więcej przestrzeni.
Chris i Sandy poznali się i zakochali. Po szalonym okresie pierwszego zauroczenia zdecydowali się zamieszkać razem. Pierwsze kilka tygodni upłynęło pod znakiem wina i róż, jednak wkrótce Chris zaczął czuć się jak w więzieniu. Sandy żądała od niego coraz więcej uwagi, Chris czuł, że jej zaborczość wysysa z niego całą energię. Doszło do tego, że Sandy chodziła za nim wszędzie jak porzucony szczeniak. Tego już było za wiele. Złość pomogła Chrisowi postawić solidne granice. Ostatecznie para musiała się rozstać. Mimo że związek początkowo przynosił wiele dobrego obu stronom, w końcu okazał się dla obojga ograniczający.
Doświadczenie przemocy fizycznej lub seksualnej w dzieciństwie jest jednym z najtrudniejszych problemów, z jakimi można się mierzyć. Molestowanie seksualne przez rodzica, dziadka, rodzeństwo czy sąsiada to przeżycie niszczące. Równie destrukcyjna może być jednak fizyczna przemoc lub stała przemoc werbalna. Zostawia ona w dzieciach traumę i ogromne pokłady żalu i złości, które niosą one później w dorosłość.
Dla osób, które doświadczyły przemocy w dzieciństwie, zdrowienie oznacza zgodę na uczucia, które jako dzieci wyparły: ból, poniżenie i poczucie, że coś jest z nimi nie tak. Następnie pojawia się gniew i świadomość, że pogwałcona została ich niewinność. Wreszcie przychodzi czas na poczucie głębokiego żalu. Jeśli kiedykolwiek można nazwać gniew „uzasadnionym”, „słusznym” lub „właściwym” – to jest to właśnie najlepszy przykład takiej sytuacji.
Dla ofiar przemocy przeżycie katharsis w bezpiecznym środowisku stworzonym podczas terapii to konieczny warunek „pójścia dalej”. Wejście w kontakt ze złością odczuwaną przez dziecko, które stało się ofiarą, stanowi główny krok w procesie zdrowienia.
Złość pomaga przezwyciężyć strach związany z z a b e z p i e c z a n i e m w ł a s n y c h p o t r z e b. Wiele osób wierzy w to, że nie mają prawa prosić o to, czego chcą. Sądzą, że nie zasługują na szczęście. Bez mobilizującego efektu, jaki daje złość, takie osoby po prostu nigdy nie zdobyłyby się na odwagę zakomunikowania swoich potrzeb.
Przykładem może być Cindy. Od zawsze znosiła upokorzenia, nawet jako dziecko. Ze swojego domu rodzinnego wyniosła przekaz zawarty w słowach: „Jesteś nieważna”.
– Twoja siostra potrzebuje aparatu na zęby, bo będzie występować w szkolnym przedstawieniu. Twoje zęby są w porządku. Co z tego, że są nieco krzywe?
– Twój brat idzie do college’u, bo jest najzdolniejszy w naszej rodzinie. Ty powinnaś znaleźć jakąś pracę, a potem wyjdziesz za mąż.
Któregoś dnia Cindy wreszcie zawalczyła o siebie. Skumulowana złość dodała jej sił i pomogła w konfrontacji z rodzicami. Głośno zakomunikowała im, że ma dość bycia zawsze tą gorszą. Ma dość roli Kopciuszka. Coś zaczęło się zmieniać: doczekała się przeprosin ze strony matki, a ojciec zaproponował, że zapłaci za książki i czesne w lokalnym college’u.
Jak korzystać z tej książki?
Mimo że złość może służyć ważnym funkcjom ochrony i obrony własnej integralności, zbyt często staje się narzędziem przemocy. Chroniczna złość nie czyni cię silnym i bezpiecznym, ale osłabia i wystawia na ataki innych. Złość rodzi złość. Im więcej krzyczysz, tym więcej krzyku doświadczysz. Im bardziej się wściekasz, tym więcej wściekłości napotkasz na swej drodze.
Są dwa rodzaje złości: na siebie samego i na innych. Złość na siebie samego wywołuje depresję i niszczy poczucie własnej wartości. W naszej książce tym rodzajem złości się nie zajmujemy. Jest ona poświęcona złości na innych. Znajdziesz w niej pomoc zarówno, jeśli masz skłonności do wybuchów gniewu, jak i do cichej furii.
W rozdziałach od drugiego do piątego zawarliśmy podstawowe informacje na temat tego, czym jest, a czym nie jest złość, i z jakimi fizycznymi i interpersonalnymi kosztami się wiąże. Rozdział szósty tłumaczy, że złość jest z a w s z e r e z u l t a t e m w y b o r u. Można ją kontrolować poprzez kontrolę myśli-zapalników, które wyzwalają wybuchy złości. Rozdział siódmy dotyczy kwestii odpowiedzialności. Dla osoby niesionej złością zawsze ktoś inny ponosi odpowiedzialność za jej cierpienie. Kontrolowanie złości oznacza przyjęcie odpowiedzialności za w s z y s t k o, co nas stresuje, rani i frustruje. Rozdziały od ósmego do siedemnastego są poświęcone wypracowywaniu konkretnych umiejętności kontroli złości. Ważne jest, aby rady zawarte w tych rozdziałach wprowadzać w życie, a nie tylko o nich czytać. Zachęcamy do wykonywania ćwiczeń, wypróbowywania technik, zorientowania się, co najlepiej sprawdza się w twoim życiu.
Dziennik Złości
W naszej książce zalecamy prowadzenie Dziennika Złości. Będziemy uczyć dostrzegania i notowania w nim różnych aspektów złości. Poprosimy cię, na przykład, o monitorowanie chronicznego napięcia w twoim ciele oraz fizjologicznych reakcji na stres. Dziennik pomoże ci zorientować się, przeciwko czemu lub komu najczęściej kieruje się twoja złość. Nauczysz się dostrzegać bodźce prowadzące do wybuchów złości.
Dziennik jest ważny. Dzięki niemu nasza książka okaże się pomocna w twojej konkretnej sytuacji. Zamiast tylko pasywnie czytać o stresie, dowiesz się więcej na temat napięcia w twoim ciele. Zamiast pochłaniać abstrakcyjne teorie i pomysły, zorientujesz się, jakie myśli wzniecają twój gniew i z jakimi sytuacjami się wiążą.
Kontrolowanie złości to aktywny proces. Najwyższy czas go rozpocząć. Kup sobie notes i połóż go na biurku albo na stoliku nocnym (tam, gdzie będzie pod ręką). Od dziś aż do momentu, kiedy przejdziesz wszystkie rozdziały naszej książki, notuj następujące fakty.
1. Jak często odczuwałeś złość w ciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin?
2. Jak bardzo zdenerwowany czułeś się w momencie najsilniejszej złości (w ciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin)? Określ poziom swojego zdenerwowania w skali od 1 do 10, gdzie minimalne zdenerwowanie to 1, a 10 oznacza największą złość, jaką kiedykolwiek czułeś.
3. Jak agresywne było twoje zachowanie w momencie najwyższego poziomu złości (w ciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin)? Ponownie użyj skali od 1 do 10, gdzie 1 oznacza minimalną agresję, a 10 to najbardziej agresywne zachowanie, jakie kiedykolwiek u siebie zaobserwowałeś.
Typowy wpis w takim Dzienniku może wyglądać następująco:
04.12. – 4 razy: poziom zdenerwowania 6; poziom agresji 2.
05.12. – 5 razy; poziom zdenerwowania 7; poziom agresji 5.
Monitorując w ten sposób własną złość, możesz wiele dowiedzieć się na swój temat. Prowadzenie Dziennika będzie też instrumentem mierzenia postępów w nauce kontroli złości. Z czasem zobaczysz, jak zmienia się częstotliwość i intensywność przeżywania złości. Możliwość obserwowania własnych postępów motywuje do dalszej pracy nad sobą.3. FIZJOLOGICZNE KOSZTY ZŁOŚCI
Stella stoi w kolejce w banku. Jest godzina 13.20, a ona za dziesięć minut powinna być z powrotem w biurze. Zdążyłaby, gdyby kolejka posuwała się szybciej. Niestety, sytuacja nie wygląda dobrze. Dwoje z pięciorga kasjerów zamyka okienka. „Jak oni mogą robić sobie przerwę akurat teraz, kiedy ludzie czekają?” – myśli Stella. Jeden z klientów kupuje czeki podróżne.
- Dlaczego nie ma specjalnego okienka do obsługi tego typu transakcji? – Stella zadaje to pytanie osobie stojącej za nią w kolejce.
Klient powoli podpisuje każdy czek, wesoło opowiadając o swoich nadchodzących wakacjach.
- Kogo obchodzi Floryda w kwietniu? Po prostu podpisz te cholerne czeki i spadaj, na miłość boską! – mruczy Stella pod nosem. Niecierpliwie zaczyna bawić się zatrzaskiem od torebki, otwierając ją i zamykając.
- To może trwać cały dzień! – wzdycha ze złością.
Odgłosy rozmów innych ludzi stają się irytujące, a dwaj mężczyźni w kolejce stoją za blisko niej. Młody człowiek na głos liczy pieniądze otrzymane od kasjera i z uwagą wkłada je do portfela, zanim odejdzie od okienka. „Boże, pół dnia już tu stoi. Rusz się człowieku!” – myśli Stella.
Kiedy nadchodzi jej kolej, wybija godzina 13.29. W tym momencie jest już naprawdę wściekła: jej serce bije mocno, oddech robi się ciężki, usta są wysuszone, a dłonie drżą. Jest wściekła na głupich, powolnych klientów i na bezdusznych kasjerów. Jest wściekła na szefa za to, że sprawia, iż czuje się winna, kiedy spóźni się choćby minutę. Nienawidzi swojej pracy za to, że ma w niej jedynie godzinną przerwę na lunch. Jest także zła na restaurację, w której jadła, za zbyt wolną i nieudolną obsługę oraz za niestrawione jeszcze do końca jedzenie, którego smak nadal czuje w ustach. Lunch, który wrzuciła w siebie przed trzydziestoma minutami, ciąży jej w brzuchu jak kamień.
Dla Stelli taka złość to nic nowego. Można właściwie powiedzieć, że jest zdenerwowana przez większość dnia. Nie ma nic złego w tym, że ktoś od czasu do czasu odczuwa umiarkowaną złość. Nie ma ona długotrwałych negatywnych skutków. Jednak chroniczna, nieustająca złość może stać się poważnym problemem, ponieważ utrzymuje ciało w pogotowiu, zawsze gotowe do walki. W ten sposób chroniczny gniew przyczynia się do powstawania nadciśnienia i chorób serca oraz ogólnie zwiększa ryzyko wcześniejszej śmierci z różnego rodzaju powodów.
Fizjologiczne odczuwanie złości następuje automatycznie od momentu wyzwolenia emocji. Nie oznacza to jednak, że złość wywołuje jakiś biologiczny mechanizm. Złość Stelli jest wyzwalana przez to, co sama do siebie mówi, stojąc w kolejce.
Kasjerzy nie powinni chodzić na przerwę, kiedy ludzie czekają! Powinno być specjalne okienko!
Kogo obchodzi Floryda?
To może zająć cały dzień!
Przeklęty szef. Jest taki nieelastyczny!
Kiepska obsługa, okropne jedzenie!
To myśli Stelli wprawiają w ruch tę śnieżną kulę emocji, nakazując jej ciału szykować się do bitwy. W późniejszych rozdziałach napiszemy więcej na temat roli takich myśli-zapalników, które wyzwalają złość. W tym momencie ważne jest, abyśmy zrozumieli, co w sytuacji odczuwania złości dzieje się w naszym ciele. Badania nad fizjologią emocji wykazały, że silne emocje wyrastają z czegoś, co nazwano r e a k c j ą n a s t r e s.
Reakcja na stres
Walter Cannon (1929) pierwszy udokumentował fizjologiczne reakcje różnych organów ciała na stres. W eksperymentach przeprowadzonych na zwierzętach Cannon odnotował podobieństwo fizycznych reakcji na ból, niepokój, przegrzanie, skrajny głód i temu podobne. Gdy przeprowadził sekcje zwłok tych biednych stworzeń, zauważył te same charakterystyczne anomalie w organach, niezależnie od tego, jakiemu stresowi były poddawane. Miały powiększone nadnercza, wrzody żołądka, małe grasice i blade wątroby.
Hans Selye (1936), uznawany za ojca teorii stresu, nazwał cały ten zestaw anomalii z e s p o ł e m s t r e s u. Uważał, że jest to reakcja alarmowa organizmu i ogólna mobilizacja sił obronnych. Stwierdził, że wysiłki, które ciało podejmuje, aby poradzić sobie ze stresem i hormonami wydzielanymi przy tej okazji, mają wpływ na wszystkie tkanki i komórki. Selye był przekonany, że stres jest odpowiedzialny za wiele różnych chorób adaptacyjnych, zarówno u ludzi jak i zwierząt, w tym za chorobę wrzodową, wysokie ciśnienie krwi, ataki serca i nerwice.
Oczywiście, sama reakcja organizmu na stres nie jest niczym złym. Działa ona jak dzwonek alarmowy i pozwala osobie znajdującej się w sytuacji zagrożenia uciekać szybciej, wspinać się wyżej, krzyczeć głośniej, widzieć ostrzej, uderzać mocniej, wytrzymać większy ból i zrobić wszystko, co trzeba, aby przetrwać atak. Ta sama reakcja hormonalna pomaga – lub przeszkadza – sportowcom, tancerzom, aktorom i mówcom. Potrafi dać przerażonej matce siłę, by podnieść samochód i uwolnić uwięzione pod nim dziecko. W sytuacji niebezpieczeństwa reakcja na stres pełni ważną funkcję przystosowawczą. Jednak Selye wykazał także, że jeśli organizm jest zmuszony stale pracować w trybie alarmowym, nieuchronnie dozna poważnych szkód na zdrowiu.
W czasach Selyego nie było możliwości bezpośredniego mierzenia poziomu hormonów w organizmie. Współczesna technika sprawia, że możemy mierzyć go dokładnie w momencie reakcji na określony bodziec. Precyzyjne pomiary pokazały, że każda silna emocja wywołuje charakterystyczną reakcję fizjologiczną. Współczulny układ nerwowy bierze udział w każdej silnej emocji, produkując adrenalinę i noradrenalinę. Za istotne różnice w reakcjach organizmu odpowiada właściwa mieszanka tych hormonów oraz to, w jaki sposób ich działania się równoważą. Na przykład, strach i cierpienie powodują przyśpieszoną akcję serca i podwyższone ciśnienie krwi, kurczenie się naczyń krwionośnych w skórze oraz kierowanie krwi do mięśni szkieletowych. Osoba przestraszona ma ziemistą cerę, jest chłodna w dotyku, poci się i drży. Jeśli natomiast stoimy przed wyzwaniem, które nas ekscytuje, dochodzi do kurczenia się naczyń krwionośnych w mięśniach szkieletowych i zmian w częstotliwości oddechów i uderzeń serca.
Fizjologia złości
Wiele badań pokazuje, że stres spowodowany złością prowadzi do szczególnej reakcji hormonalnej, która może być wyjątkowo niebezpieczna. Odczuwanie złości wiąże się ze wzrostem poziomu testosteronu (u mężczyzn), adrenaliny, noradrenaliny i kortyzolu. Chronicznie wysokie poziomy testosteronu i kortyzolu przyczyniają się do rozwoju miażdżycy, najczęstszej przyczyny choroby niedokrwiennej serca. Kortyzol dodatkowo upośledza działanie układu odpornościowego i osłabia siły organizmu do walki z infekcjami. Adrenalina i noradrenalina stymulują współczulny układ nerwowy, przekierowując krew ze skóry, wątroby i układu pokarmowego do serca, płuc i mięśni szkieletowych. Wzrasta ciśnienie i poziom glukozy we krwi, aby organizm miał dość sił do walki lub ucieczki. Gdy krew jest odprowadzana z wątroby, organ ten pracuje mniej efektywnie i słabiej oczyszcza krew z cholesterolu, przyczyniając się do odkładania się złogów tłuszczowych w tętnicach. Podwyższone ciśnienie krwi dodatkowo niszczy serce. Nadciśnienie zmusza je do bardziej wytężonej pracy, co prowadzi do przerostu mięśnia sercowego i zmniejszenia jego efektywności. Zawirowania spowodowane wysokim ciśnieniem krwi niszczą tętnice: na ich ściankach tworzą się małe pęknięcia, które początkowo wypełniają odkładające się tam złogi tłuszczu. Jednak odkładanie się tłuszczu prowadzi ostatecznie do tego, że złogi wypełniają światło tętnicy, blokując przepływ krwi.
Złość i nadciśnienie
Lekarze zawsze podejrzewali związek pomiędzy chroniczną złością i wysokim ciśnieniem krwi. Okazało się, że mieli rację. Aby zrozumieć, dlaczego złość podnosi ciśnienie, trzeba wiedzieć, jak działa układ krwionośny. Ciśnienie krwi to nacisk, który przepływ krwi wywiera na ścianki naczyń krwionośnych. Tak naprawdę chodzi o dwa rodzaje ciśnienia wyrażane w dwóch liczbach: na przykład 120/80. Wyższa z tych liczb to ciśnienie skurczowe krwi wywierane przez „falę”, która następuje w momencie skurczu serca, kiedy nowa porcja krwi zostaje wypompowana do aorty. Tę falę ciśnienia można łatwo wyczuć w pulsie na własnym nadgarstku. Niższa liczba oznacza ciśnienie rozkurczowe mierzone w tętnicy pomiędzy uderzeniami serca. Jeśli zatem zmierzywszy ciśnienie, otrzymujemy wynik 120/80, oznacza to, że ciśnienie w tętnicach wynosi 120 mmHg (milimetrów słupa rtęci) w momencie skurczu serca i 80 mmHg pomiędzy skurczami.
Jak działa wysokie ciśnienie krwi, łatwo zrozumieć, biorąc za przykład wąż ogrodowy. Powiedzmy, że mamy dwa węże: jeden o średnicy pół cala (nieco ponad centymetr), a drugi o średnicy jedna czwarta cala (nieco ponad pół centymetra). Jeśli podłączymy do kranu wąż półcalowy i odkręcimy wodę najmocniej, jak się da, będzie się lała miarowym strumieniem. Jeśli jednak do tego samego kranu podłączymy wąż o średnicy jedna czwarta cala i odkręcimy kran tak samo jak poprzednio, otrzymamy znacznie silniejszy strumień wody. Przekątna węża jest mniejsza, więc ciśnienie wody się zwiększyło.
Złość idzie w parze z wysokim poziomem adrenaliny i noradrenaliny, które zwężają naczynia krwionośne. Efektem jest wyższe ciśnienie krwi: tak jak zmiana węża na węższy zwiększa ciśnienie wody.
Związek pomiędzy złością a wysokim ciśnieniem krwi został udowodniony w badaniach na wielu różnych grupach pacjentów. Schwartz, Weinberger i Singer (1981) porównywali zmiany ciśnienia krwi w zależności od emocji, takich jak strach, radość, niepokój i złość. Ich badania wykazały, że złość powodowała najwyższą reakcję serca i naczyń krwionośnych i największy wzrost ciśnienia krwi.
Z ł o ś ć s k i e r o w a n a d o w e w n ą t r z i p o d w y ż s z o n e c i ś n i e n i e
Teoria, że skierowana do wewnątrz, niewyrażona złość może prowadzić do podwyższonego ciśnienia, liczy już ponad pół wieku. W 1939 roku Franz Alexander podejrzewał, że jego pacjenci cierpiący na nadciśnienie mają problem z wyrażaniem złości. Brak tej umiejętności, argumentował, może prowadzić do chronicznej nadaktywności współczulnego układu nerwowego i wysokiego ciśnienia krwi. W 1942 roku Hamilton przeprowadził badania, które to potwierdziły. Hipoteza Alexandra, że istnieje powiązanie między tłumieniem i kierowaniem złości do wewnątrz a podwyższonym ciśnieniem krwi, została wielokrotnie potwierdzona w badaniach prowadzonych wśród cierpiących na nadciśnienie dorosłych (Harburg i inni 1964, 1973; Kahn i inni 1972; Esler i inni 1977; Miller i Grimm 1979).
W 1982 roku Diamond dokonał przeglądu badań poprzednich czterech dekad poświęconych roli złości i agresji w przewlekłym nadciśnieniu i chorobie niedokrwiennej serca. Typową osobę cierpiącą na nadciśnienie opisał jako kogoś „przepełnionego agresją, kto stale musi się kontrolować, aby nie wybuchnąć” W tym samym roku Gentry przeanalizował skutki utrwalonych zwyczajowo sposobów radzenia sobie ze stresem na grupie ponad tysiąca osób. Badanie na tak licznej próbie jasno pokazało, że chroniczna, tłumiona złość podnosi ryzyko występowania nadciśnienia.
Ogólnie rzecz biorąc, związek między tłumioną złością a nadciśnieniem został już udowodniony w dziesiątkach prac naukowych. Z badań jasno wynika, ze nieumiejętność lub niechęć do wyrażania złości przyczynia się do rozwoju nadciśnienia u osób ze skłonnością do tego rodzaju problemów zdrowotnych. Ale to tylko pół prawdy. Okazuje się bowiem, że ludzie, którzy bardziej niż inni mają skłonność do okazywania złości i zachowań agresywnych – „wyrzucają” z siebie złość – mają także wyższe od normalnego ciśnienie krwi.
„W y r z u c a n i e” z s i e b i e z ł o ś c i a p o d w y ż s z o n e c i ś n i e n i e
Ciężar dowodów wskazuje na tłumioną złość jako ważnego sprawcę nadciśnienia. Są jednak także badania, które pokazują, że osoby z podwyższonym ciśnieniem krwi mają większą skłonność do okazywania agresji niż osoby z normalnym ciśnieniem (Schacter 1957; Kaplan i inni 1961; Baer i inni 1969; Mann 1977). W 1979 roku Harburg, Blakelock i Roeper przeprowadzili interesujące badanie, w którym pytali ludzi, jak poradziliby sobie z rozgniewanym, autorytarnym szefem. Niektórzy badani odpowiedzieli, że po prostu poszliby sobie (złość tłumiona). Inni, że sprzeciwiliby się szefowi, a nawet złożyli na niego skargę do związku zawodowego (kierowanie złości na zewnątrz). Byli też tacy, którzy deklarowali, że spróbowaliby porozmawiać z szefem o sytuacji później, kiedy nieco ochłonie. Badacze nazwali ten ostatni sposób „refleksją”. Odkryli, że osoby, które wybrały konfrontację i okazanie własnej złości szefowi, miały najwyższe ciśnienie krwi. Natomiast badani wybierający refleksję odznaczali się najniższym ciśnieniem krwi. Harburg i jego współpracownicy zaczęli się zatem zastanawiać, czy nie należałoby uczyć osób z nadciśnieniem refleksji jako sposobu radzenia sobie ze złością.
Złość a choroby układu krążenia
Badania przeprowadzone w ciągu ostatniego półwiecza pozwoliły na zgromadzenie wielu dowodów na to, że istnieje silny związek pomiędzy złością i chorobami układu krążenia. Aby zrozumieć, na czym on polega, dowiedzmy się najpierw, jakie czynniki prowadzą do ataku serca.
C o t o j e s t a t a k s e r c a?
Mięsień sercowy, jak każda inna tkanka ciała, potrzebuje tlenu i składników odżywczych, by utrzymywać przy życiu tworzące go komórki. Te niezbędne substancje dostarczane są tętnicami wieńcowymi. Pomiędzy każdym skurczem serca tętnice wieńcowe dostarczają komórkom mięśnia sercowego krew bogatą w tlen.
Wszystko, co w jakikolwiek sposób upośledza funkcjonowanie tętnic wieńcowych, potencjalnie zagraża życiu. Jeśli cholesterol odkłada się w ściankach naczyń wieńcowych serca, powstają złogi, które mogą drażnić tętnice i powodować skurcz odczuwany jako ból wieńcowy. Czasami jednak zdarza się coś jeszcze poważniejszego: na nierównej powierzchni tętnic wieńcowych tworzy się skrzep, który całkowicie blokuje tętnicę. Mówimy wówczas o ataku serca lub zawale mięśnia sercowego. Gdy następuje atak serca, umierają wszystkie tkanki mięśniowe znajdujące się za blokadą. Przeżycie zawału zależy od tego, ile tkanki mięśniowej obumrze i czy pozostała nieuszkodzona część serca będzie w stanie nadal kontynuować pracę.
O s o b o w o ś ć t y p u A
W latach pięćdziesiątych Friedman i Roseman, kardiolodzy z San Francisco, próbowali ustalić czynniki ryzyka dla chorób układu krążenia oraz określić profil osób najbardziej narażonych na zmiany miażdżycowe, ataki serca i ból wieńcowy. Odkryli, że ofiary zawału serca miały kilka cech wspólnych: wysoki poziom cholesterolu we krwi, nadciśnienie, paliły papierosy i prowadziły siedzący tryb życia. Jednak dopiero przyjrzenie się osobowości pacjentów okazało się strzałem w dziesiątkę: badacze odkryli zestaw cech, które wydają się mieć związek z występowaniem chorób układu krążenia.
W swojej słynnej książce Type A Behaviour and Your Heart (Wzór zachowania typu A i twoje serce) z 1974 roku Friedman i Roseman przedstawili rewolucyjną teorię, w myśl której osoby z podwyższonym ryzykiem chorób układu krążenia łączy pewien wspólny rodzaj osobowości. Nazwali go osobowością typu A, charakteryzującą się poczuciem presji czasu, skłonnością do rywalizacji, wysokim poziomem ambicji i bardzo wysokim poziomem agresji. Według ich obserwacji, wysoka agresywność osobowości typu A nie wynika z pragnienia wygranej, lecz z chęci dominacji. U takich osób wrogość wobec innych jest niejako stale obecna i korzysta z każdej okazji, by się uzewnętrznić. Ich złość tylko szuka pretekstu, by się ujawnić.
D o w o d y l a b o r a t o r y j n e
Friedman i Roseman przeprowadzili wiele eksperymentów na zwierzętach laboratoryjnych, chcąc odtworzyć zmiany fizyczne zachodzące w organizmie targanym złością (Friedman i Ulmer 1984). W eksperymencie przeprowadzonym na szczurach, których podwzgórze stymulowano impulsami elektrycznymi, aby wywołać agresję, odkryto coś, co przywodzi na myśl wczesne prace Hansa Selye’a. Sekcje zwłok wykazały, że tkanka wątroby wspomnianych szczurów była bardzo blada. Ponieważ złość przekierowuje krew i odprowadza ją z układu trawiennego, blade wątroby gniewnych szczurów pokazywały rezultaty ciągłej stymulacji współczulnego układu nerwowego. Friedman i Roseman zauważyli, że zmiany wątrobowe to jeden z głównych czynników prowadzących do powstawania chorób układu krążenia, ponieważ wątroba jest organem odpowiedzialnym za usuwanie cholesterolu z krwi. Ograniczony dostęp krwi do wątroby przyczynia się do podnoszenia poziomu cholesterolu we krwi.
B a d a n i a p o t w i e r d z a j ą c e
Istnienie związku pomiędzy osobowością typu A i chorobami układu krążenia zostało potwierdzone w wielu innych badaniach. Pomiędzy rokiem 1960 a 1969 Friedman i Roseman (1974) przeprowadzili badanie Western Collaborative Group Study na trzech i pół tysiąca zdrowych mężczyzn. Odkryli, że stu trzynastu spośród nich cierpi na choroby układu krążenia, z czego osiemdziesiąt procent dało się zakwalifikować jako osobowości typu A. W ciągu następnych ośmiu lat i sześciu miesięcy osoby oznaczone jako osobowości typu A okazały się być dwa razy bardziej zagrożone zawałem serca niż osobowości typu B. Potwierdziły to potem badania Framingham Heart Study (Haynes, Feinleib i Kannel 1980) na grupie pięciu i pół tysiąca kobiet i mężczyzn prowadzone w latach 1950-1980. Inne badanie, nadzorowane przez Redforda Williamsa z Centrum Medycznego Uniwersytetu Duke’a (Blumenthal i inni 1978), wykazało, że zmiany miażdżycowe zaobserwowane podczas badania diagnostycznego naczyń krwionośnych (angiografii) u pacjentów wykazujących cechy osobowości typu A były większe niż u pacjentów o cechach osobowości typu B. Co więcej, ponad dziewięćdziesiąt procent badanych cierpiących na ciężką chorobę wieńcową przejawiało zachowania typu A.
U osób, którym stale towarzyszy uczucie złości, wcześnie pojawiają się choroby układu krwionośnego. Grunbaum i jego współpracownicy (1997) badali relację pomiędzy złością i agresją a rozwojem choroby wieńcowej u dzieci i nastolatków. Ich analiza epidemiologiczna wykazała, że istnieje już silny związek pomiędzy agresją a patologicznymi zmianami w tętnicach dzieci w wieku szkolnym.
W jednym z najnowszych badań Williams i inni (2000) obserwowali grupę prawie trzynastu tysięcy mężczyzn i kobiet przez okres pięćdziesięciu trzech miesięcy. Wszystkie osoby wybrane do obserwacji były w momencie rozpoczęcia badania zdrowe. Badanie wykazało, że złość – mierzona w skali Spielberga (1988) – znacznie zwiększa ryzyko choroby wieńcowej i śmierci nawet u osób normotensyjnych (o prawidłowym ciśnieniu tętniczym), niezależnie od występowania innych czynników biologicznych.
P r a w d z i w y w i n o w a j c a: a g r e s j a
W ostatnich latach Roseman z Instytutu Badawczego Stanford doszedł do wniosku, że spośród wszystkich cech składających się na osobowość typu A kluczowym czynnikiem prognozującym chorobę wieńcową jest potencjał agresji. On i jego współpracownicy przeanalizowali dane uzyskane podczas Western Collaborative Group Study (Roseman 1985) i odkryli, że złość i agresja to „dominujące cechy spośród wszystkich zachowań typu A predestynujące do zachorowania na chorobę wieńcową”.
Wnioski te potwierdzone zostały w badaniu przeprowadzonym na grupie tysiąca ośmiuset siedemdziesięciu siedmiu mężczyzn w Western Electric Company w Chicago (Shekelle i inni 1983). Mężczyźni, którzy uzyskali wysoki wynik na skali agresji, byli półtora raza bardziej podatni na zawał niż ci, którzy mieli niższy wynik. Barefoot, Dahlstrom i Williams (1983) przeprowadzili kontynuację badania na grupie dwustu pięćdziesięciu pięciu lekarzy, którzy dwadzieścia pięć lat wcześniej jako studenci medycyny wypełnili kwestionariusz oceniający skalę agresji. W grupie osób, które uzyskały wynik średni lub niższy, liczba przypadków choroby wieńcowej wynosiła zaledwie jedną szóstą zachorowań na tę chorobę w grupie mężczyzn, którzy uzyskali najwyższe wyniki. Williams i inni (1980) przebadali czterystu dwudziestu czterech pacjentów skierowanych na badanie angiografii: u czterdziestu procent z tych, którzy uzyskali niski wynik w kwestionariuszu sprawdzającym poziom agresji, zauważono zmiany miażdżycowe. Jednak aż u siedemdziesięciu procent pacjentów, którzy we wspomnianym kwestionariuszu uzyskali wynik wysoki, zmiany te były znaczne.
Fińskie badanie kohortowe na bliźniakach (Koskenvuo i inni 1988) również dostarcza dowodów – tym razem z innej kultury – na poparcie tezy o tym, że wysoki poziom agresji jest wyjątkowo szkodliwy dla zdrowia. Wykorzystując prostą trzystopniową skalę agresji, fińscy naukowcy dwukrotnie w odstępie trzech lat przebadali trzy tysiące siedmiuset pięćdziesięciu mężczyzn. Odkryli, że osoby, które same oceniły swój poziom agresji jako wysoki, były ogólnie bardziej narażone na śmierć z różnych przyczyn.
Kawachi i jego współpracownicy (1996) przeprowadzili badanie, powtórzone po siedmiu latach, na grupie tysiąca trzystu pięciu mężczyzn. Doszli do wniosku, że wśród mężczyzn w starszym wieku częste wybuchy złości stanowią czynnik ryzyka w kontekście zapadalności na choroby układu krwionośnego. Siegman i współpracownicy (1987) odkryli, że istnieje powiązanie między stopniem wyrażanej agresji a stopniem zaawansowania choroby wieńcowej u pacjentów w wieku sześćdziesięciu lat lub młodszych.
Dowody naukowe nie pozostawiają zatem wątpliwości: chroniczna złość i agresja niszczą twoje serce i twoje tętnice.
Złość a układ pokarmowy
Złość niszczy także twój żołądek. Wolff i Wolf (1967) zauważyli, że złość wywołuje fizjologiczne skutki zupełnie różne od tych, które powoduje depresja lub lęk. U badanych odczuwających złość wyściółka żołądka była zaczerwieniona, częściej dochodziło do rytmicznych skurczy żołądka, wyższe było też wydzielanie kwasów żołądkowych. U osób przygnębionych lub przestraszonych wyściółka żołądka pozostawała jasna, mniej było też skurczów i niższe wydzielanie kwasów. Rola złości w zwiększaniu wydzielania kwasów żołądkowych jest bardzo istotna, gdyż nadkwasota wiąże się z ryzykiem zapalenia błony śluzowej żołądka i wrzodów. Chroniczna złość może zatem zwiększać niebezpieczeństwo wystąpienia tych problemów zdrowotnych.
Gniew może być także współodpowiedzialny za wrzodziejące zapalenie jelita grubego. Badacze Lewis i Lewis (1972) twierdzą, że u osób podatnych na wrzodziejące zapalenie jelita grubego objawy choroby mogą się ujawnić, gdy żyją w chronicznej złości, stale chowając urazę. Śluzowa błona wyściełająca jelito grube jest bowiem bardzo wrażliwa na tłumiony gniew: reaguje krwawym obrzękiem i przyśpieszeniem ruchów perystaltycznych.
Odrzuć złość
Wydaje się, że dla naszego zdrowia nie ma znaczenia, czy tłumimy, czy otwarcie wyrażamy swoją złość. Złość jest niezdrowa sama w sobie. Chroniczna złość wyrażana otwarcie jest niezdrowa, bo karmi się sama sobą: przedłuża i zwiększa intensywność wszystkich zmian hormonalnych, które wiążą się z wystąpieniem złości. Chroniczna tłumiona złość jest niszcząca dla organizmu, ponieważ mobilizuje współczulny układ nerwowy, nie oferując przy tym żadnego upustu nagromadzonego napięcia. Skutki dla organizmu są takie, jak dla samochodu jednoczesne wciskanie pedału gazu i hamulca.
Złość jest niezdrowym nawykiem, który jednak można zmienić świadomością i pracą. Pamiętasz Stellę, o której pisaliśmy na początku rozdziału? Jeśli zdenerwowanie, jakie przeżywała stojąc w kolejce, było przejawem chronicznego nawyku reagowania złością, może się to dla niej skończyć poważną chorobą. Jednak Stella nie jest bezradną ofiarą burzy hormonalnej, która wyzwala w niej złość. Stella ma wybór. To, czy reaguje gniewem, czy nie, zależy od tego, jak interpretuje zachodzące okoliczności i co o nich myśli. W następnych rozdziałach wyjaśnimy, w jaki sposób nasze postrzeganie, oceny i interpretacje świata zamieniają się w wyuczone reakcje. Złość można kontrolować poprzez zmianę sposobu postrzegania, oceniania i interpretowania tego, co się dzieje wokół nas. Stanie w korku lub w długiej kolejce w banku, niekompetencja, głupota czy nawet złośliwość ludzi nie muszą wyzwalać w nas reakcji fizycznych związanych ze złością.
Można nauczyć się żyć bez złości – i żyć zdrowiej.