- W empik go
Kilka opcji trwania - ebook
Kilka opcji trwania - ebook
Tomik „Kilka opcji trwania” (j.t.v. 2021) to trzecie wydawnictwo, w którym znalazły się wiersze z okresu 2019—20, ułożone w koncepcyjną formę trzy-aktówki teatralnej, gdzie czasy i miejsca mieszają się ze sobą, tworząc dramat szukający odpowiedzi na pytanie: czy życie w cieniu zagrożeń świata nadaje nam sens, czy jest tylko trwaniem? „Kilka opcji trwania” 122 strony, okładka miękka, rok wyd. 2021
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8245-876-3 |
Rozmiar pliku: | 2,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
zróbmy to tak albo tak
między brzózkami na łące na plaży
na podłodze w kuchni na stole
w namiocie w wannie w piwnicy
zróbmy to na powitanie i na pożegnanie
na trzeźwo i po ciemku
wolno acz brutalnie
zróbmy to nareszcie i na próżno
z nogami wysoko i tak też można
i tak bez zabezpieczeń ze strachem
zróbmy bo i oni to robią w ciemności
jęków i obok zbyt głośno i chce się
jak w filmie to zróbmy
jak w życiu
ale nim to zrobimy poszukajmy apteki
po nocy i zróbmy to w moim pokoju
na nowo i za darmo we dwójkę samemu
spontanicznie w milczeniu na zewnątrz
i tylko raz ale bezpiecznie
w pociągu autobusie w oknie
i po pijaku w półśnie to zróbmy
na plecy i na brzuch czasami do buzi
i wypluć i wytrzeć i po przebudzeniu
zróbmy by tobie było długo
a potem zróbmy mi szybko
i palcem to zróbmy językiem to
zróbmy i miejmy to za sobą zrobione
zmęczone papierosa zapalone
wypełnione
tak
spełnijmy naszą pustkę
chodzą po ludziach, dzwonią po drzwiach, coś chcą
nie utopimy w tym roku Marzanny to niepoprawne
nie wiem też czy wypada słuchać Michaela Jacksona
nie przepadałem za nim
jako dziecko
byłem także ministrantem i to niestety pamiętam
dlaczego złe rzeczy pamięta się dobrze
czy to nie ironia?
za oknem maszeruje wiosna
bociany w dziobach niosą nam nowych
narodowych bohaterów
nim się obejrzę (jeżeli zdążę)
na czterdzieste siódme urodziny dostanę AK-47
czy to nie ironia?
czasem patrzę na to wszystko człowiekiem
zakładam na rękę solidny zegarek szwajcarskiej firmy Mors
świat biegnie w dwóch przeciwnych kierunkach
nie zaczyna się od więc
więc
całkiem niedawno położyłem się dość wcześnie
i wers po wersie układałem w myślach
wiersz za wierszem
potem zasnąłem z głową ciężką w formacie A4
przyśnił mi się pająk z łbem koguta
_mów dalej ja słucham_
więc
nie doszedłem do końca twojej książki
potykałem się wciąż o przecinki
aż w końcu wyrżnąłem głową o wykrzyknik
który postawiłaś w miejscu dla
niepełnoprawnych poddanych Erato
_cóż więc tak_
nie czekam
wychodzę na zewnątrz
jest dzień jest miasto
jest niczym nieskrępowana przestrzeń
dookoła kroi się wiosna
to puryści podpalają stosy
(śśśśśś)
leżysz naga nieruchoma i wsłuchana
w każdy swój nerw w każdy powiew oddechu
zamknięte oczy — usta płatki rozchylone
nektar spływa cienką strugą jak linia co podkreśla
słowo — przyjdzie
mój palec pasterz niestrudzony na drumli twoich uniesień
gra melodie jędrne i soczyste
czekam a ty wyginasz się ku górze
zabierasz mnie w skurczach i jękach
za rękę do krwi tulisz
prowadzisz do światła co białe jest
jak cukier
pierwszy cień wiosny
Dzieci wyprowadzamy jak psy, tęsknią do swoich,
Liżą sobie puste łapki, sikając, nucą przedszkolne modlitwy.
Apokalipsa prognozowana jest do pierwszych upałów,
Z jesienią przyjdzie druga fala, zatopi przylądki dobrej nadziei.
Król Karol i królowa Karolina wypatrują statków
Zakotwiczonych na zachodniej stronie nieba, podobno
Świecą jasnym strachem, trudno ich nie zauważyć.
W necie ludzie umierają, jakby nigdy tego nie robili.
Flautą wsłuchuje się w oddech, tylko długopis lekko się trzęsie.
Jeszcze — tak powoli, nabiera znaczenia, puchnie cieniem.
niewolnicy dnia następnego
nawróciłem się
i pobiegłem na łąki ukwiecone gdzie węże strumyków
wiją gniazda dla niezrozumiałych znaków
gdzie zapach lasu dociera przy południowym wietrze
kusi i przeraża woła mnie z powrotem
przewróciłem się
upadłem twarzą w trawę
nic już nie widzę tylko słyszę
czuję jak po plecach chodzą mi prorocy z psalmami na ustach
wdeptując mnie w ziemię aż nabiorę w usta piasku
klepsydra przesypię się z trzewi do głowy
_Znalazłam_ — powiedziała cicho z wyuczoną pewnością
_Ale co?_ — zapytałem
_Prawdę_
_Czyli — co?_
_Sama …_
_Sama nie wiem._