Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja
  • Empik Go W empik go

Kiss & Fly - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 marca 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Kiss & Fly - ebook

Kiss & Fly to czwarta część z pięcioczęściowego cyklu opowiadań . Tworzą one wielowątkową całość, w którą splatają się, pozornie niepołączone, zdarzenia oraz losy poszczególnych bohaterów – zarówno pierwszo-, jak i drugoplanowych, często zamienianych przypisanymi im rolami. Każde z opowiadań stanowi integralny, zamknięty blok i można by czytać je osobno, bez znajomości pozostałych, ale czy warto? Kiss & Fly. Anna, której kariera, po rozwiązaniu sprawy Kanibala, poszybowała w górę, cudem unika zamachu na pokładzie samolotu. Teraz jest zdaną na siebie uciekinierką we wrogim sobie kraju. Prosi o pomoc Fisha, który uruchamia wszystkie możliwe środki, by sprowadzić ją bezpiecznie do Polski. Kiedy konwencjonalne metody zawodzą, do akcji wkracza Mark…

Kategoria: Kryminał
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 9788397081253
Rozmiar pliku: 1 008 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Zgrabna blondynka wysiadła na parkingu w strefie Kiss&Fly na warszawskim Okęciu. Darowała sobie całowanie i zapłaciła taksówkarzowi tradycyjnie w złotych polskich. Na ramię zarzuciła plecak, będący bagażem podręcznym, i pociągnęła za sobą walizeczkę niewiele większą od podręcznego. To że jest atrakcyjna wiedziała w tym momencie tylko ona. Zamiast włożyć małą czarną i szpilki, zrobiła to, co robią ludzie, którzy latają częściej niż raz w życiu. Założyła wygodne adidasy i szary workowaty dres, w którym da się wiercić na siedzeniu, usiąść na podłodze lotniska i którego bluza może, w razie czego, robić za poduszkę. Jednym słowem: sto procent wygody – zero procent lansu. Anna dodatkowo miała na sobie ciemne okulary i czapkę z daszkiem. Od sprawy kanibala minęło już pół roku, ale jeszcze się zdarzało, że przypadkowo spotkany człowiek prosił o autograf, albo z głupim uśmiechem pytał czy dała się poczęstować kanibalowi kawałkiem ludzkiego mięsa. Tak jakby pisząc o kanibalu musiała jeść ludzkie mięso, ornitolog musiał umieć latać albo ksiądz mieć doświadczenie w seksie pozamałżeńskim.

Po wejściu do terminala zaczęła rozglądać się za Turkish Airlines o 19:00 do Hurgady. Oczywiście – to była ta najdłuższa kolejka. Każdy ze stojących ściskał w dłoni, poza paszportem, plik covidowych oświadczeń, druków, kwitów i deklaracji. Kolejka jednak szła szybko. Przed nią stała dziewczyna w takim samym wyciągniętym dresie z wielką żółtą walizą. Po dwudziestu minutach pozbyła się bagażu i z biletem w dłoni przeszła przez kontrolę bezpieczeństwa:

Zdjąć buty, drobne na tace, laptop na tacę, komórka na tacę. Bramka. Wróć. Zdjąć zegarek. Bramka. Zabrać tacę.

Tuż za nią sympatyczna dziewczyna ćwiczyła dokładnie ten sam układ. Uśmiechnęły się do siebie, by po chwili rozejść się w różne strony w strefie wolnocłowej.

Zastanawialiście się może kiedyś czemu towary wolne od cła są o połowę droższe niż te na ulicy, obciążone cłem? Ja nie. To taka sama tajemnica jak miejsce wyprodukowania wody, dostępnej w lotniskowych sklepach, którą sprzedają w cenie dobrej whisky.

Sympatyczną dziewczynę spotkała raz jeszcze przy gejtach, by na koniec, po zajęciu miejsca, usiąść obok niej na pokładzie samolotu. Zapoznanie się było już tylko konsekwencją wcześniejszych spotkań.

– Wakacje czy praca? – zagadnęła nowa towarzyszka Anny.

– Wakacje i praca. – odparła Anna zgodnie z prawdą.

Leciała do Egiptu na wywiad z przemytnikiem, który nie zamierzał fatygować się do Polski. Dzięki temu człowiekowi Anna mogła związać w jeden supełek wszystkie wątki afery lekowej, nad którą pracowała. Ona wraz z dwójką innych dziennikarzy, zajmowali się tym już od pół roku. Informator – oczywiście za sowite wynagrodzenie – gotów był dać Annie informacje, potwierdzające wyniki śledztwa. Bakszysz – otwiera drzwi i zamyka oczy na całym świecie. Zawsze działa tak samo, chociaż tutaj ze szczególną mocą. W tym regionie mógłby w zasadzie zostać osobnym bóstwem. Gorliwych wyznawców już miał. Poza wywiadem miała sześć pełnych dni na plażę, drinki i snoorkowanie.

– A ja sam wypoczynek. Miałam lecieć z chłopakiem, ale okazał się kretynem. Przedwczoraj sprawdził paszport i co? Oczywiście nieważny! Chciał żebym została, ale kazałam mu się walić… Mam prawo wypocząć. Zapłaciłam nie dość, że za siebie, to jeszcze za tego idiotę i to wystarczy – odparła tamta ze śmiechem.

– Anna jestem.

– O, ja też Anna!

Obie się roześmiały. Przechodząca obok stewardesa uśmiechnęła się do nich i zapytała:

– Siostry? Bliźniaczki?

I nie czekając na odpowiedź, poszła dalej sprawdzać zapięcia pasów i domknięcie skrytek bagażowych nad głowami.

Faktycznie podobnego wzrostu i budowy, podobnie ubrane i uczesane, mogły uchodzić za siostry. Gdy Anna zaczęła wyciągać laptop druga Anna nieśmiało zagadnęła:

– Nie będziesz wyglądać za okno? Lecę drugi raz w życiu. Chętnie bym się pogapiła…

– Nie ma sprawy. Siadaj przy oknie! – odparła Anna.

Chwilę później kołowali już na pas startowy. Silniki weszły w obroty, nasilało się potężne buczenie. Wolno poruszający się kolos gwałtownie przyspieszył. Ziemia zaczęła pędzić pod kołami i po chwili uszy zatkało przeciążenie. Były w powietrzu. Anna, siedząca przy oknie, wyglądała na szczęśliwą i zafascynowaną jak dziecko.

Po międzylądowaniu w Stambule lecieli już ponad godzinę. Samolot dawno wszedł na wysokość przelotową, wyrównał lot, przestało zatykać uszy. Jedna Anna klikała w klawiaturę, druga czytała jakaś babską prasę Wielki świat, Kuchenny blat albo coś równie porywającego. Wtem podszedł do nich przystojny steward z uśmiechem numer cztery, wyglądającym jak prawdziwy. Na tacy niósł kolorowego drinka ze słomką.

– Pani Anno, z pozdrowieniami i wyrazami szacunku od kapitana! – oświadczył i oddalił się, zostawiając obie dziewczyny kompletnie zaskoczone. Popatrzyły na siebie ze zdziwieniem. Każda myślała jednak zupełnie co innego. Anna uznała, że personel jednak ją rozpoznał i w ten dyskretny sposób dał jej do zrozumienia, że fascynuje się kanibalami. Druga Anna gotowa była uznać to za formę adoracji. Anna stwierdziła, że nie wyprowadzi jej z błędu, a już na pewno nie spróbuje odebrać jej drinka.

– Wpadłaś w oko pilotowi! Gratulację! – Anna mrugnęła porozumiewawczo.

Następnie Anna kompletnie zapadła się w świat artykułu, który dopieszczała. Minęło może pół godziny, kiedy zaczęło do niej docierać, że coś niedobrego dzieje się z jej towarzyszką. Początkowo przestała czytać, złożyła gazetę, sięgnęła po chusteczki do swojego plecaka. Po chwili sięgnęła po wodę, znowu po chusteczki, ściągnęła bluzę. Anna zerknęła na nią i zaskoczyła ją zmiana jaka zaszła w wyglądzie sąsiadki. Dziewczyna nie wyglądała najlepiej: kropelki potu zbierały jej się nad czołem i co chwilka któraś ruszała w drogę w dół po bladej twarzy. Pod bluzą miała biały T-shirt bez stanika. Materiał już przylepiał się do mokrej skóry i Anna szła po zwycięstwo miss mokrego podkoszulka lotu TK1265. „Wygląda bardzo apetycznie…” – pomyślała Anna mimowolnie. Nawet dla heteroseksualnej kobiety, chociaż bez ortodoksyjnego podejścia w tej kwestii.

Chora Anna zerwała się i przecisnęła do łazienki. Szła chwiejnie i widać było, że hamuje odruchy wymiotne. Wróciła po kilku minutach. O ile to możliwe – wyglądała jeszcze gorzej niż chwilę temu. Zanim doszła do ich rzędu siedzeń zawróciła i znów pobiegał do łazienki. Niestety chwilę wcześniej ktoś już zdążył zamknąć się w środku. Dziewczyna zgięła się w pół i zwymiotowała na podłogę. Nogi się pod nią ugięły. Po chwili były przy niej dwie stewardesy i steward, ten sam który przyszedł z drinkiem. Anna również podbiegła.

– Jezu, co ci jest dziewczyno? Jadłaś coś? – Zobaczyła oczy, w których widać było okropny strach i dezorientację.

– Nic, nawet obiadu. Tylko tego drinka… – odparła tamta niewyraźnie, bo teraz miała problem nawet z mówieniem. Anna ledwie zrozumiała jej słowa. Jedna ze stewardes kazała Annie wrócić na miejsce. Mają swoje procedury i zajmą się chorą.

Zgodnie z poleceniem usiadła, a w jej głowie zapaliło się światełko. Jeśli jeszcze nie czerwona lampka, to takie jakie występuje na warszawskich przejściach dla pieszych – „wczesnoczerwone”.

Drugą Annę wyniesiono w okolice kuchni i zaciągnięto kotarę. Po chwili ktoś z personelu zapytał, czy jest na pokładzie lekarz. Z tylnego rzędu wstał starszy mężczyzna, szybkim krokiem przeszedł przez samolot i zniknął za kotarą. Piętnaście minut później wyszedł zza niej i ze wzrokiem wbitym w ziemię, wracał na swoje miejsce. Anna chwyciła go za rękę. Uznał ją za kogoś z rodziny, może siostrę, której winien jest informację. Pochylił się i wyszeptał:

– Niestety… ona nie żyje.

Teraz lampka w głowie pulsowała już jednostajnie kolorem czerwonym. „Dopadli mnie. Cholera. Dopadli mnie” pomyślała Anna i zalała ją fala paniki, która po chwili zaczęła opadać. Nie była typem owcy. Nie zamierzała siedzieć w tej puszce, czekając na egzekucję. Sytuacja była bardzo zła, ale nie beznadziejna. Dzięki zamianie miejsc, to bogu ducha winna Anna dostała drinka. Kostucha chybiła, ale tylko dla nich obu. Dla zleceniodawców i wykonawcy (lub wykonawców) Anna, zgodnie z planem, leżała właśnie martwa na podłodze za kotarą. Dopóki się nie zorientują, dopóty ma szanse uciec. Powoli sięgnęła pod siedzenie po plecak Anny. Wyjęła z niego paszport, kartę kredytową i dokumenty meldunkowe do hotelu. Włożyła do niego swój paszport i legitymację prasową. Następnie wsunęła plecak ponownie pod siedzenie.

Wkrótce zaczęli zniżać lot, a ziemia w dole zaczęła się przybliżać. Po wylądowaniu nie pozwolono im wysiąść. Przyjechały służby. Migały koguty. Na pokład weszli ludzie w białych kitlach. Przez okienko Anna widziała, jak schodzą ostrożnie z noszami po wąskich schodkach. „Oglądam własny pogrzeb” – pomyślała.

Wreszcie pozwolono im wysiąść. Przesiedli się do autobusu i podjechali pod drzwi terminala. Znowu panika. Zdała sobie sprawę z tego, że nie może odebrać swojego bagażu. Nie może zostawić bagażu Anny. Jeśli to nie będzie się zgadzać, połapią się za pół godziny, że umarła nie ta Anna.

Musiała odtworzyć w głowie film pod tytułem Kolejka do oddania bagażu. Przed nią stał potężny facet z czarną walizą, wcześniej para i dwa identyczne pistacjowe Witcheny, wcześniej … wcześniej Anna z żółtą wielką walizką! Na kołowrotku właśnie mijała ją jej walizeczka. Żegnajcie perfumy Tousa, żegnajcie ulubione jeansy, żegnaj nowy kostiumie kąpielowy. Pojechała dalej. Za moment ktoś ze służb wyłowi ją i zabierze. Anna chwyciła nadjeżdżającą żółtą walizkę i ściągnęła z taśmy. Pomaszerowała do bramek wyjściowych. Dla pogranicznika egipskiego była taką samą blondynką, jak ta na fotografii w paszporcie Anny… Ludzie jednej rasy mają ogromne kłopoty z wyłapywaniem różnic w wyglądzie u ludzi drugiej rasy. Była teraz Anną Nowak. Do czasu, aż się nie zorientują…
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: