Klasyka dla dzieci. Sherlock Holmes. Tom 15. Charles Augustus Milverton - ebook
Klasyka dla dzieci. Sherlock Holmes. Tom 15. Charles Augustus Milverton - ebook
Klasyczne opowieści detektywistyczne Arthura Conan Doyle'a o Sherlocku Holmesie w uproszczonych adaptacjach dla dzieci. Idealna propozycja dla młodych wielbicieli zagadek i kapitalne wprowadzenie do klasyki. Tom 15. Aby ocalić małżeńskie plany pewnej damy, Holmes musi stawić czoła jednemu ze swoich najgorszych wrogów. Charles Augustus Milverton to wstrętny łotr, który szantażem trzyma w szachu bogatą i wpływową londyńską elitę. Tym razem próbuje zrujnować życie niewinnej Lady Brackwell. Czy Holmes i Watson zdołają go powstrzymać nim będzie za późno?
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: | brak |
ISBN: | 978-83-8233-689-4 |
Rozmiar pliku: | 7,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Opowiem wam historię, która wydarzyła się wiele lat temu…
Był przenikliwie mroźny zimowy dzień. Holmes i ja wybraliśmy się na nasz codzienny wieczorny spacer. Do mieszkania przy Baker Street wróciliśmy około szóstej. Weszliśmy do salonu i zdjęliśmy grube okrycia. Holmes rozjaśnił lampę. W jej świetle ujrzeliśmy leżącą na stole wizytówkę. Mój przyjaciel wydał z siebie okrzyk obrzydzenia i zmiótł ją na podłogę ruchem dłoni. Zaskoczony tą reakcją, podniosłem bilecik, na którym widniało:
– Któż to taki? – spytałem.
– Najpodlejszy człowiek w Londynie – odparł Holmes. Usiadł i wyciągnął nogi w kierunku kominka. – Jest tam coś napisane z tyłu?
Przyjdę o 18.30.
C.A.M.
Odwróciłem wizytówkę.
– Ach tak, czyli wkrótce tu będzie. Powiedz, Watsonie, czy znasz to nieokreślone uczucie odrazy, które towarzyszy oglądaniu węża w zoo? Gdy widzisz to pełznące stworzenie, hipnotyzujące cię zabójczym spojrzeniem oczu osadzonych na szpetnie spłaszczonej głowie? Cóż, ja czuję coś takiego, gdy widzę Milvertona. Spotkałem w życiu ponad pięćdziesięciu morderców, ale on jest bardziej godny pogardy od nich wszystkich. A mimo to jestem zmuszony się z nim zadawać. Sam go tu zaprosiłem.
Ten opis wywołał we mnie zaciekawienie i niesmak jednocześnie.
– Ale kim on jest? – dopytywałem.
– Dobrze, powiem ci. To król szantażystów. Na twarzy nosi maskę uśmiechu, ale jego serce jest zimnym, twardym kawałkiem marmuru. Ten gad owija się wokół człowieka i próbuje wycisnąć z niego całe bogactwo, aż do ostatniego pensa.
Poczułem ucisk w dołku. Nie miałem ochoty spotykać tak obmierzłego człowieka.
Holmes mówił dalej:
Szantażysta
Osoba, która wykrada sekrety z życia prywatnego bogatych ludzi, a następnie żąda od nich dużych sum pieniędzy, podarunków lub przysług, pod groźbą wyjawienia tych tajemnic. Szantażyści bywają bardzo przebiegli i często trudno udowodnić im winę.
– To swego rodzaju geniusz. Byłby wybitnym człowiekiem, gdyby tylko wybrał sobie uczciwą profesję. Jego sposób działania jest następujący: rozgłasza szeroko w pewnych kręgach, że jest gotów dobrze zapłacić za prywatną korespondencję bogatych i wpływowych ludzi, której treść mogłaby zaszkodzić ich reputacji. Kupuje tego typu listy od nielojalnych członków służby lub od różnych naciągaczy.
Słuchałem jego słów ze zgrozą.
– Milverton nie żałuje na to pieniędzy. Kiedyś zapłacił pewnemu lokajowi siedemset funtów za króciutki liścik. Jego treść wystarczyła jednak, by zrujnować całą szlachecką rodzinę. Gdy takie listy trafią już w jego lepkie łapy, zaczyna domagać się od tych bogatych ludzi ogromnych sum pieniędzy. Grozi, że jeśli nie zapłacą, ujawni zawartość korespondencji i na zawsze zniszczy ich dobre imię. W całym mieście są setki ludzi, którzy bledną na dźwięk jego nazwiska. Nigdy nie wiadomo, kogo sobie obierze za następną ofiarę. Jest o wiele zbyt bogaty i przebiegły, żeby sobie pozwolić na lekkomyślne kroki. Potrafi przechowywać kompromitujące listy całymi latami, by móc je wykorzystać w najbardziej dla siebie sprzyjającym momencie. Powiedziałem ci wcześniej, że to najpodlejszy człowiek w Londynie. Ale nie jest jakimś pospolitym oprychem, który przemocą wyładowuje gniew na bliskich. Tego typu bandytę łatwo byłoby przechytrzyć. A ten łotr z chłodnym wyrachowaniem niszczy ludzi, tylko po to, by się coraz bardziej bogacić. Nie ma sposobu, by mu przeszkodzić; zdaje się niepowstrzymany w swoich knowaniach.
Pierwszy raz widziałem Holmesa w stanie tak silnego wzburzenia. Może dlatego, że pierwszy raz słyszałem o tym przebrzydłym człowieku.
– Ale przecież takie postępki są wbrew prawu, czyż nie? – spytałem.
– Owszem, ale jaki sens miałoby wsadzenie go do więzienia na parę miesięcy? Znalazłby sposób, żeby się zemścić i zrujnować życie tego, kto go wysłał za kratki. Jego ofiary również nie mają śmiałości stawić mu czoła, za bardzo się go boją. Gdyby choć raz zdarzyło mu się zaszantażować niewinną osobę, która nie ma żadnych grzeszków do ukrycia, moglibyśmy go dopaść. Ale jest diabelnie przebiegły. Musimy znaleźć jakiś inny sposób, by go pokonać.
– A dlaczego przychodzi do nas?
– Gdyż poprosiła mnie o pomoc pewna znamienita klientka – odparł Holmes. – Chodzi o lady Evę Brackwell. Za dwa tygodnie ma poślubić hrabiego Dovercourt. Milverton wykradł jej listy, które pisała do pewnego ubogiego młodego dziedzica. Była w nim zakochana, ale on niestety nie był w stanie zarobić na utrzymanie ich obojga. Zresztą nie mogliby się pobrać, bo jej rodzina nigdy by się na to nie zgodziła. Milverton zagroził jej teraz, że jeśli nie zapłaci mu ogromnej sumy pieniędzy, wyśle te listy miłosne do hrabiego. Lady Brackwell poprosiła, żebym spotkał się z tą kanalią i rozmówił się z nim.
Nie znałem tej damy, ale i tak zrobiło mi się jej żal. Najpierw była zmuszona porzucić ukochanego, gdyż zabrakło mu majątku i stanowiska, a teraz stała w obliczu utraty bogatego hrabiego, gdyby dowiedział się o istnieniu owych listów miłosnych.
Nagle na ulicy rozległ się odgłos kopyt i turkot kół. Ujrzałem przez okno, że pod naszym domem zatrzymuje się piękny powóz. Po jego bokach wisiały jasne latarnie, których blask podkreślał lśniącą sierść dwóch kasztanowatych koni w zaprzęgu. Lokaj otworzył drzwi i z powozu wysiadł niski, przysadzisty mężczyzna opatulony w grube palto. Usłyszeliśmy dzwonek i po chwili nasza gospodyni, pani Hudson, zaprosiła przybysza do środka. Minutę później zapukał do drzwi salonu. Otworzył mu Holmes.