- W empik go
Kłopotliwe pytania - ebook
Kłopotliwe pytania - ebook
Przeszłość została zapomniana. Liczy się tylko teraźniejszość i przyszłość. Tak jest dobrze i pięknie. Nie trzeba się martwić tym, co było. Nie istnieją niepokój i niebezpieczeństwo. W idealnie zaprogramowanym świecie nikt nie pyta o przyczyny i skutki. Jest jak jest. Tylko dzieci wyłamują się ze schematu dorosłych. Nieustannie zadają pytania. Do czego doprowadzi ich ciekawość? Czy są w stanie zburzyć dotychczasowy porządek?
Kategoria: | Opowiadania |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-87-265-9979-4 |
Rozmiar pliku: | 358 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Brązowa woda w bagnach nie poruszała się, a za nimi stała gęsta i szaleńczo splątana ściana zieleni, nieprzenikniona i straszna. Nie wiedząc czemu, dzieci nie chciały patrzeć w tamtą stronę, bo przecież nie znały strachu.
I dzieci nagle usłyszały. Las krzyczał. Gałęzie wygięte jak ramiona w bólu, palce gałęzi posczepiane ze sobą i drżące z przerażenia liście, jak usta, które boją się pewnych słów.
Głośny wrzask wszystkiego, co istnieje, a może raczej czego już nie ma, domagał się uwagi i pamięci. Ostro nawoływały jałowce, głogi i ciernie. Cierpkie słowa wypowiadały krzewy tarniny. Kasztanowce coś mówiły lepkiego, róże szeptały omdlewające i pachnące przysięgi.
Cała przyroda wołała o czymś pierwotnym i strasznym, o krwawym i śmiertelnym, o bólu i nieodgadnionej nadziei, o wykluwaniu się ptaków, o rodzeniu dzieci, o powodziach i więdnących kwiatach.
W ich domu, stojącym na żółtej równinie, na rozległym tarasie czekał dzieci podwieczorek. Taras był odlany z białego marmurablu, krzesełka uplecione z włókien wiklinowca, a galaretka w kubeczkach na stoliku była zielona. Pod ścianą oddzielającą pokoje stały dwie duże donice, w których tkwiły złote pręty, owinięte trójkątnymi blaszkami, lekko dźwięczące, w rytm zakodowanej kompozycji.
Ponieważ dzieci nie zabrały się do pałaszowania podwieczorku, jak zwykle po spacerze, na taras weszła mama. Stąpała lekko w złotych sandałach na brązowych szczupłych stopach. Jej skóra przypominała zamsz, a włosy falę odlaną z kruszcu. Była naprawdę piękna, jak i dzieci, bardzo do niej podobne, owoce kierowanej ewolucji.
- Dlaczego galaretka jest zielona? - zapytał Ejdem.
- Właśnie – dodała Ijwa, rozglądając się po domu. – Tu nie ma takiego koloru, tylko tam. – Wskazała na las.
- Ależ, kochanie, o co ci chodzi? – zapytała mama.
Dziewczynka siedziała ze wzrokiem wbitym w zieloną zawartość kubeczka.
- Byliśmy w lesie.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.