- promocja
Kobiety, które czują za bardzo - ebook
Kobiety, które czują za bardzo - ebook
Wyjątkowa wrażliwość. Dar czy przekleństwo?
Czujesz się przytłoczona własnymi emocjami? Bardzo łatwo cię zranić? Fatalnie radzisz sobie w tłumie ludzi? Masz wrażenie, że nie pasujesz do współczesnej rzeczywistości?
Nadmiernie przejmujesz się krytyką i zdaniem innych? Czasami chciałabyś po prostu schować się przed całym światem?
Jeśli odpowiedziałaś na choćby jedno z powyższych pytań twierdząco, Kobiety, które czują za bardzo to książka dla ciebie.
Dowiesz się z niej m.in.:
- czym jest wysoka wrażliwość, skąd się bierze i jak się przejawia w życiu codziennym
- dlaczego niektóre kobiety czują za bardzo
- jak zaakceptować swoją wrażliwą naturę i odetchnąć pełną piersią
- czy wrażliwość może być twoim sprzymierzeńcem
- w jaki sposób pokierować swoją karierą, będąc kobietą wysoko wrażliwą
- jak znaleźć miłość, czując za bardzo.
Psycholożka i psychoterapeutka Katarzyna Kucewicz zagadnienie wysokiej wrażliwości zna od podszewki. Od lat pracuje z osobami czującymi za bardzo. W swojej książce doradza wysoko wrażliwym kobietom, jak mogą o siebie zadbać, i uczy, jak czerpać siłę z posiadania tej wyjątkowej cechy osobowości. Pokazuje, co zrobić, by odnaleźć się w ekstrawertycznym, pełnym bodźców świecie.
Kategoria: | Psychologia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8188-817-2 |
Rozmiar pliku: | 798 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wrażliwość przechodzi dzisiaj rewolucję. Cecha ta, jeszcze niedawno uznawana za oznakę niedojrzałości i egzaltacji, rozumiana jest już znacznie szerzej – jako wyjątkowy dar czucia więcej i głębiej. Wyciąga się ją z dna szafy, zachęcając, by się wreszcie nie wstydzić i zacząć szanować jej żywą obecność. Być wrażliwą oznacza być skontaktowaną ze swoimi emocjami, nawet tymi nieznośnymi jak wstyd. Ale też odważną, bo okazanie jej w czasach tak mało wrażliwych jest aktem pewności siebie, wysokiego poczucia własnej wartości. Nie mając go, człowiek udaje, że jego wrażliwość nie istnieje, nakłada na twarz maskę obojętności, gniewu, pozornego opanowania. W środku zaś jego wrażliwość niczym małe dziecko łka i domaga się uwagi, poświęcenia jej chwili, zatrzymania się w tym pędzie, jaki narzuca świat.
STOP. Stań i posłuchaj siebie. Zadaj sobie pytanie, gdzie w ciele lokują się twoje emocje. Nad czym płaczesz po cichu, co cię wzrusza, co zaprząta twoją uwagę. Tak my, terapeuci, szukamy u pacjentów ich osobistej wrażliwości. Powoli i ostrożnie, zdając sobie sprawę, że jakikolwiek fałszywy ruch może sprawić, że osoba wycofa się, schowa swoją delikatną cząstkę JA i znowu ukaże obojętne, chłodne oblicze.
Skrywanie wrażliwości, udawanie, że nic nas nie dotyka, nie stymuluje nadmiernie, że jesteśmy odporne na hejt, krytykę, niesprawiedliwość, to często nasza próba okiełznania uczuć i prezentowania siebie z pozycji siły – jestem twarda i niewzruszona jak kamień. Mnóstwo osób, o których myślę, kiedy mówię wrażliwość, to właśnie te z pozoru dziarskie, bezwzględne, które poranione cząstki siebie chowają na dnie serca. Mój gabinet odwiedzają kobiety mówiące: „Pani Kasiu, muszę coś ze sobą zrobić, bo czuję za bardzo”. Wyliczają, że za bardzo kochają, za bardzo się martwią, za bardzo się irytują, innymi słowy: za bardzo czują. Pragną, żebym „to” od nich zabrała, żebym je znieczuliła na emocjonalne sytuacje życiowe. Zazdroszczą osobom z maskami obojętności na twarzach. One też chciałyby nakładać takie maski, ale nie potrafią, bo ich wrażliwość jest trudna do okiełznania. Bywają i takie historie, w których wrażliwości nie mogą już znieść ani kobieta, ani jej otoczenie. Kiedy jest tak destrukcyjna, że rujnuje emocjonalnie, zabiera radość życia – bo kobieta nadwrażliwa ciągle przeżywa, ciągle się czymś denerwuje, każdy bodziec wytrąca ją z równowagi. Cierpi niewspółmiernie do sytuacji.
„Czuć za bardzo” – to sformułowanie może brzmieć pejoratywnie i oceniająco. Tak niestety często myślą o sobie kobiety, ale też ich bliscy – zupełnie jakby wrażliwość dało się zmierzyć za pomocą miarki. „Czuć za bardzo” oznacza więc dla niektórych czuć przesadnie albo zbyt egzaltowanie. Można też rozumieć czucie za bardzo jako doświadczanie intensywniejszego odbierania bodźców, doświadczanie życia w pełni, na pogłębionym poziomie, wnikanie całą sobą w różne sytuacje życiowe.
Niniejszą książkę oparłam na własnych refleksjach dotyczących kobiecego uwrażliwienia. Przyglądam się tu pojęciu wysokiej wrażliwości i różnym jej komponentom. Dlaczego? Dlatego że wysoka wrażliwość to cecha aż 20 procent społeczeństwa. Mimo licznych badań oraz analiz wciąż jednak tak mało ją rozumiemy i rozwijamy. Wciąż się jej wstydzimy, a czasem wręcz żałujemy, że ją mamy. Zwłaszcza my, kobiety. Niektóre z nas fantazjują, że wiele spraw wyglądałoby inaczej, gdyby nie ta wyjątkowa czułość na bodźce, tak bardzo utrudniająca życie w świecie „zdominowanym przez niskowrażliwców”, jak to kiedyś powiedziała jedna z moich pacjentek.
Koncepcje wyjaśniające wysoką wrażliwość, na których oparłam tę publikację, nadają jej znaczenie i rangę, pokazują, jak olbrzymią może być wartością, jeśli potrafimy właściwie się nią zaopiekować i umiejętnie o siebie zadbać. Cecha ta jest w moim przekonaniu darem – intuicją, umiejętnością przeczuwania, wyczuwania, przenikliwego rozszyfrowywania zamysłów innych ludzi. Podejrzewam, że wysoka wrażliwość mogła być domeną kobiet uznawanych w średniowieczu za czarownice. Współcześnie może się kojarzyć z magicznymi zdolnościami, bo osoby nią obdarzone dostrzegają to, co umyka nisko i przeciętnie wrażliwym: mikrogesty, drobne zmiany w mimice, intencje rozmówców. Ceną za tę spostrzegawczość jest jednak nadwrażliwość na bodźce sensoryczne, na dźwięk, dotyk, smak, zapach, co bywa wyczerpujące, zwłaszcza gdy osoba wrażliwa usiłuje się dopasować do świata, gdy nie akceptuje i nie rozumie siebie i własnych potrzeb, gdy nie wie, jak mogłaby sobie pomóc w chwilach przestymulowania.
Mam nadzieję, że ta książka pozwoli przyjrzeć się własnej wrażliwości z większą uwagą i empatią. Że zainspiruje do zatroszczenia się o swoje JA. Że rozwieje mity dotyczące wrażliwości – kojarzenie jej z nieśmiałością, infantylnością, dziwacznością czy egzaltacją. Że pomoże podnieść poczucie własnej wartości, często zaniżone na skutek interakcji z nisko wrażliwym środowiskiem i prób dostosowania się do niego. Być wysoko wrażliwą dziewczyną wcale nie jest łatwo. Każdy dzień to wyzwanie, ponieważ współczesne tempo życia jest tak szybkie, że nadążają niemal wyłącznie osoby nisko wrażliwe. Mało kto zastanawia się, jak w danej sytuacji, na przykład tłumnych protestów na ulicach, odnajdą się ludzie wysoko wrażliwi, a przecież czują się oni często zupełnie inaczej niż pozostali – zagubieni, przytłoczeni, a czasem nawet pełni obaw.
Początkowo wydawało mi się, że ta książka będzie opowieścią o innych kobietach, bo nie definiowałam siebie jako wysoko wrażliwej. Tak myślałam, niechętna temu, by przyglądać się pod własnym kątem koncepcji osób wysoko wrażliwych autorstwa dr Elaine Aron. Dzień po dniu docierało do mnie jednak, że cechy, które widziałam w sobie jako słabości (na przykład to, że nie znoszę tłumów, hałasu i intensywnych perfum) oraz jako talenty (umiejętność słuchania i analizowania czyichś przeżyć), wynikają m.in. z wysokiej wrażliwości. Było to dla mnie odkrywcze i przebudzające. Wskazało mi bowiem ważny kierunek – że tak naprawdę część z nas może nie rozumieć, dlaczego tak trudno się żyje we współczesnym świecie, dlaczego głęboko przeżywamy coś, na co inni nie zwracają uwagi. Dzięki koncepcji wysokiej wrażliwości można już zrozumieć, dlaczego nasi przyjaciele nie widzą tak dla nas jasnych i oczywistych sygnałów, gdy w towarzystwie pojawia się osoba z nieuczciwymi zamiarami.
Jestem głęboko wdzięczna, że pisząc tę książkę, mogłam się inspirować doświadczeniami wielu wysoko wrażliwych kobiet, które podzieliły się ze mną swoimi poruszającymi historiami. Chcę im bardzo podziękować za wszystkie prywatne, intymne opowieści, które pomogły mi w pełni zrozumieć tę cechę. Pragnę też wyrazić swoją największą wdzięczność wszystkim kobietom, które wsparły mnie w pisaniu tej książki – ekspertkom, które goszczą na jej łamach, oraz moim przyjaciołom, dzięki którym sama będąc wysoko wrażliwa, mogę spokojnie żyć w świecie czasami tak bardzo przytłaczającym intensywnością bodźców.Być może słyszałaś wielokrotnie, że jesteś zbyt wrażliwa, dziwna, że powinnaś się dostosować do tempa współczesnego świata. Ten świat oferuje nam wiele intensywnych doznań, ale skoro inni funkcjonują w nim bez szkody dla siebie, ty także mogłabyś się tego nauczyć. Choć jest ci trudno, być może zaciskasz zęby i zmuszasz się do aktywności, które zupełnie ci nie pasują, jak na przykład uczestniczenie w głośnych imprezach masowych. A może doszłaś do skrajności i zaczęłaś się izolować od swoich przyjaciół w poczuciu niedostosowania do reszty? Dziewczyny o wysokiej wrażliwości, szukając dla siebie przestrzeni życiowej, niejednokrotnie nadszarpują własne emocjonalne granice. Chcą się dopasować do standardów świata zdominowanego przez ludzi przeciętnie wrażliwych lub z wrażliwością stłumioną, wypartą do nieświadomości. Często im się to udaje. Wykonują swoje zadania, bezbłędnie wtapiając się w otoczenie. Radzą sobie z życiem podobnie jak umiarkowanie wrażliwa pani Kowalska. Różnica jest taka, że płacą bardzo wysoką cenę za dopasowanie się do reszty. Forsują własne granice, więc po zbytnio obciążających aktywnościach czują się tak jak osoba bez kondycji, która przebiegła półmaraton. Są zmęczone, wyczerpane, nie mogą złapać tchu. Kręci im się w głowie. W hałasie pochwał czują się osamotnione i odosobnione. Bo owszem, udało się, wygłosiły na przykład świetną prezentację, ale czują się po niej fatalnie. Nie tyle nawet po samej prezentacji, ile później: kiedy przyjmują gratulacje, podają rękę, odpowiadają na pytania publiczności. Bezpośredni kontakt z tak dużą ilością bodźców wywołuje w nich bowiem nieznośne poczucie przytłoczenia i niepewności. Te uczucia nierzadko przewyższają dumę i zadowolenie z siebie.
Są też takie dziewczyny, które zrezygnowały z dostosowania się i starają się żyć po swojemu, chociaż czują swoją odmienność, gdy porusza je łagodna muzyka, a piękny widok z okna na ośnieżone szczyty Tatr przyprawia o gęsią skórkę, a nawet łzy wzruszenia. Czasami żyją trochę wolniej, bo wyłapywanie zmysłami otoczenia niezmiernie je pochłania. Dzięki temu doświadczają więcej. Na przykład przebywając z obcą osobą w pomieszczeniu, szybko wyczuwają jej intencje. Dlaczego? Dlatego że rozróżniają szczegóły, mikrogesty, drobne zmiany mimiki dla wielu kompletnie niedostrzegalne. Potrafią odczytywać emocje ludzi, więc dla przyjaciół bywają wyrocznią – zwykle ich spostrzeżenia o innych są trafne i trudno uchwytne dla przeciętnie wrażliwych. Często też bezbłędnie potrafią wyłapywać z przestrzeni to, co kluczowe, i właściwie nazywać klimat danej sytuacji, miejsca czy panującej atmosfery.
Wrażliwość zatem jest cechą nieoczywistą i trudną do zakwalifikowania. To zaleta czy wada? Czy takim ludziom – wysoko wrażliwym – żyje się lepiej, czy jednak gorzej? Jak sprawdzają się w roli szefów, rodziców, kochanków? Czy można się nauczyć od nich tej uważności na świat? Czy ich samych można nauczyć funkcjonowania w świecie pełnym doznań, tak aby nie musieli tego odchorowywać? To pytania, które zadałam sobie, gdy pierwszy raz dowiedziałam się o istnieniu koncepcji wysokiej wrażliwości. Było to kilka lat temu, kiedy zaczęłam interesować się postacią dr Elaine Aron. To ona, bazując na swoich osobistych doświadczeniach i badaniach przeprowadzonych w latach dziewięćdziesiątych XX wieku, opisała i wypromowała pojęcie wysokiej wrażliwości w książce _Wysoko wrażliwi. Jak funkcjonować w świecie, który nas przytłacza_¹. Ale wcale nie była pierwszym psychologiem, który pochylił się nad zjawiskiem szczególnego uwrażliwienia. Już Carl Gustav Jung w latach pięćdziesiątych opisał specyfikę tego stanu emocjonalnego, sugerując, że niemal 25 procent światowej populacji wyróżnia się ponadprzeciętnym poziomem uwrażliwienia na docierające zewsząd bodźce. Jung stanowczo podkreślał przy tym, że nawet bardzo wysoki poziom wrażliwości nie świadczy o żadnej chorobie ani niedomaganiach emocjonalnych, a jest po prostu jedną z cech charakteru człowieka – zarówno mężczyzn, jak i kobiet.
Mimo że książka ta traktuje o wrażliwości kobiecej, już na samym wstępie muszę zaznaczyć, że mężczyźni w podobnym stopniu doświadczają wysokiej wrażliwości i jej konsekwencji społecznych. Cecha ta jednak w ich przypadku wiąże się z pewnymi kłopotami, ma inne tło. Przede wszystkim wrażliwi mężczyźni stykają się z większą agresją i odrzuceniem. Ponieważ stereotypowo wrażliwość przypisywana jest kobietom, mężczyzna wrażliwy posądzany jest zwykle o bycie (cyt.) „zniewieściałym, delikatnym jak dziewczyna lub niemęskim”. Te sformułowania i idący za nimi ostracyzm sprawiają, że większość mężczyzn głęboko ukrywa swoje czułe JA. Wybrzmiewa ono potem różnorako. Wysoko wrażliwi mężczyźni uczą się egzystować w stereotypowo męskim świecie, jedynie w samotności zdobywają się na ekspresję swojej wrażliwości. Ci, którzy mają jej ogromne pokłady, a równocześnie nie tolerują tej części JA, nierzadko zapadają na zdrowiu psychicznym – zmagają się z depresją albo uzależnieniami. Jako psychoterapeutka często spotykam ich w gabinecie. Pełnych niechęci do siebie, zirytowanych własną niewydolnością i całkowicie odciętych od swoich uczuć. Owo odcięcie może nawet przybierać formę nadmiernej kompensacji. Co to znaczy? Że próbują ukryć swoją delikatność emocjonalną zachowaniem aż nad wyraz znieczulonym i niewrażliwym. Przykrywają ją agresją, wrogością lub też nieustępliwymi standardami narzucanymi sobie i innym. Praca z takim pacjentem to duże wyzwanie, bo żeby mężczyzna „przyznał się” do swojej wysokiej wrażliwości i otworzył na rozmowę o miękkich uczuciach, musi nabrać naprawdę dużego zaufania do terapeuty. Bywa, że proces ten trwa całymi miesiącami.
Z kobietami jest trochę inaczej. Nasza wysoka wrażliwość jest społecznie bardziej akceptowana niż męska i może trochę łatwiej nam o niej opowiadać i ją w sobie zaakceptować. Marne to jednak pocieszenie, gdy świat, który nie przytłacza koleżanek, nas przyprawia o zawrót głowy. Ponieważ wysoka wrażliwość to nie choroba, a i jej definicje są dość nieostre, kobiety codziennie borykają się z próbą przekazania innym, jak by chciały być traktowane i czego potrzebują od ludzi w związku ze swoją delikatnością emocjonalną. I często uderzają głową w mur, bo świat jeszcze nie do końca rozumie, czym jest wrażliwość, szybko ocenia je jako przesadnie rozczulające się nad sobą.
Kim więc są kobiety, które czują za bardzo? Czy bycie kobiecą nie polega właśnie na byciu uwrażliwioną? W kwestii wrażliwości kobiet narosło wiele krzywdzących mitów i nieporozumień. Najgorszy z nich to ten, że kobiety takie już są z natury, że się wszystkim za bardzo przejmują i zbyt wiele biorą do siebie. Że są histeryczkami, w których zaklęta jest rozkapryszona, wzruszająca się byle czym dziewczynka. Te wrogie i nieprzyjazne określenia lokują wrażliwość na tej samej półce co niedojrzałość, infantylność czy też nieumiejętność panowania nad emocjami. W języku potocznym właśnie tak ludzie definiują uwrażliwienie. Przyczynia się to do wewnętrznej stygmatyzacji osób wysoko wrażliwych (w książce będę się posługiwała skrótem OWW), które nierzadko postrzegają siebie jako nieprzystosowane, niedające rady, niespełniające standardów społecznych. Narzucony przez współczesną kulturę pęd życia przytłacza i sprawia, że przez całe lata funkcjonują nieszczęśliwe i zagubione. OWW nie potrafiąc dostosować się do wymogów otoczenia, ma nawet poczucie, że cierpi na niezdiagnozowane zaburzenia osobowości, dlatego odwiedza gabinety terapeutów, licząc, że ci poradzą, jak nauczyć się „normalnego” funkcjonowania.
Kiedy na swojej drodze spotykam pacjentki charakteryzujące się wysoką wrażliwością, słyszę od nich przeróżne diagnozy, które sobie stawiają, próbując dociec, co im dolega, co sprawia, że czują wewnętrzną odmienność. Kiedy wreszcie poznają pojęcie wysokiej wrażliwości, doznają ulgi. Ulgi, że ktoś to fachowo opisał, że wiele osób tak ma, że są sposoby na radzenie sobie z trudnościami i że (co najważniejsze) wszystko z nimi w porządku. Jedna z moich pacjentek określiła kiedyś tę cechę w taki sposób: „Widzę świat zbyt jaskrawie, co mnie czasem męczy, bo jest zbyt rażący, ale innym razem, gdy mieni się kolorami, to raduję się, że widzę je bardziej intensywne niż inni”. To piękna definicja wrażliwości sensorycznej. Gdyby ją jednak ująć bardziej „klinicznie”, to miałaby taki kształt, jaki opisuje psychoterapeutka specjalizująca się w pracy z OWW Mel Collins: „Osoba wysoko wrażliwa przetwarza emocje głębiej niż przeciętny człowiek i często dłużej w nich pozostaje. Jest refleksyjna i ma tendencję do popadania w zadumę. Może być także bardziej reaktywna na sytuacje, jakie zdarzają się w jej życiu. Silnie współodczuwa emocje ludzi, których ma dookoła siebie, zarówno dobre, jak i złe. Wyłapuje niuanse w zachowaniu innych i jest wysoce empatyczna. Ale drażni ją nadmierna stymulacja, duża ilość bodźców. Ma niską tolerancję na hałas i gwar. Jeśli jej układ nerwowy jest przestymulowany, czuje się przytłoczona i dziwnie pobudzona”².
Kobieta wysoko wrażliwa głęboko doświadcza świata wszystkimi zmysłami. Dzięki temu, że jest tak uważna na szczegóły, może mieć bardzo dobrą intuicję, która nie jest paranormalną cechą, tylko wynika z wrażliwości sensorycznej.
Hej, możesz zawołać, mi też raz po raz pęka głowa od nadmiaru bodźców, a przecież nie jestem wysoko wrażliwa! Niewykluczone. Zdaniem Mel Collins wszyscy ludzie czasami czują się tak, jakby byli OWW. Kiedy jesteśmy zmęczone, mamy gorszy humor albo wahania hormonalne, to byle dźwięk może nas przyprawić o kołatanie serca. Kojarzysz ten moment, gdy jesteś mocno skupiona, a tu nagle komuś obok ciebie talerz wypada z rąk i rozbija się na terakocie albo twój pies znienacka zaczyna szczekać, aż podskakujesz na fotelu? Takie nieoczekiwane dźwięki od czasu do czasu wszystkich nas drażnią i wyprowadzają z równowagi, ale nie przeżywamy tego stanu permanentnie. Osoba wysoko wrażliwa natomiast takiego typu rozdrażnienia doznaje praktycznie codziennie, zmagając się ze światem.
CO ROZGRYWA SIĘ W MÓZGU OSOBY, KTÓRA CZUJE ZA BARDZO
Tytuł tego podrozdziału wzbudza we mnie lekki sprzeciw, bo żeby ująć tematykę kompletnie, powinnam go przeformułować na: Co się dzieje w mózgu, sercu i ciele osoby wrażliwej. Jako że wysoka wrażliwość nie jest chorobą, lecz cechą osobowości, zacznę od tego, że wszystkie narządy wewnętrzne OWW działają sprawnie, jeśli nie toczy ich inna, niezwiązana z naszym zagadnieniem choroba. Badania przeprowadzone przez dr Elaine Aron wskazują jednak na pewne istotne różnice w funkcjonowaniu mózgu osób z wysoką wrażliwością w porównaniu z innymi. Dr Aron, jako pionierka pracy naukowej nad wysoką wrażliwością, wiedziała, że aby jej teoria została potraktowana poważnie, musi opierać się na istotnych badaniach klinicznych. Same obserwacje i wywiady z osobami czującymi podobnie nie wystarczyłyby do tego, aby stworzyć tak potężną teorię. Dlatego dr Aron wraz z mężem podjęła się zbadania aktywności mózgu z użyciem funkcjonalnego obrazowania metodą rezonansu magnetycznego (fMRI). Małżeństwo chciało przyjrzeć się dokładnie, w jaki sposób ośrodkowy układ nerwowy reaguje na docierające do niego bodźce z zewnątrz. Eksperymenty badaczy udowodniły, że 15–20 procent populacji reaguje z dużo większą wrażliwością niż przeciętna. Tak wyglądał początek odkrywania tej cechy osobowości człowieka. Do dziś przeprowadzane są liczne analizy sprawdzające wysoką wrażliwość w odniesieniu do innych cech. Naukowcy z całego świata publikują swoje wyniki na stronie www.hsperson.com.
Zbierając je w całość, wysnuwają dziś cztery główne wnioski dotyczące specyfiki funkcjonowania układu nerwowego osób wysoko wrażliwych. Oto one:
Mózg osoby wysoko wrażliwej w odmienny sposób reaguje na dopaminę
Dopamina jest neuroprzekaźnikiem uwalnianym z zakończeń nerwowych układu współczulnego i rdzenia nadnerczy. Znajdziemy ją w obwodowym i ośrodkowym układzie nerwowym. W istotny sposób wpływa na psychikę – przede wszystkim zwiększa motywację do działania i powoduje, że człowiek ma więcej energii i chęci do życia, do tworzenia. Dopamina najpierw popycha nas do działania, a następnie odpowiada za błogie poczucie zwycięstwa. Reguluje motywację do poszukiwania zewnętrznych bodźców wzmacniających. „Z punktu widzenia dopaminy posiadanie nie jest interesujące. Liczy się tylko zdobywanie. Jeśli mieszkasz pod mostem, dopamina sprawi, że zapragniesz namiotu. Jeżeli masz już namiot, zażąda od ciebie domu. Gdybyś zamieszkał w najdroższej rezydencji na Ziemi, wzbudziłaby pragnienie zamku na Księżycu. Dopamina nie zna miary dobrego i nie wie, co to linia mety” – wyjaśniają Daniel Z. Lieberman i Michael E. Long, autorzy książki _Mózg chce więcej. Dopamina. Naturalny dopalacz_³.
Dowiedziono, że osoby wysoko wrażliwe są mniej łase na nagrody zewnętrzne niż osoby o umiarkowanym poziomie wrażliwości. Oznacza to, że wizja nagrody nie jest dla nich na tyle kusząca, by uporczywie za nią podążały. Bardziej w ich stylu jest uważne przetwarzanie informacji, przyglądanie się różnym zjawiskom w powolnym skupieniu. Przez to zwykle bywają dokładniejsze i bardziej sumienne, nie mają tak silnej potrzeby rywalizacji, nie są nigdy ślepo nastawione na wygraną. Co to oznacza w praktyce? Wyobraźmy sobie dwie siostry (Wiolę – wysoko wrażliwą i Natalkę – nisko wrażliwą), które starają się o udział w olimpiadzie matematycznej i w ramach przygotowań z zapałem rozwiązują kolejne zadania. Dziewczynka wysoko wrażliwa, choć równie pilnie przykłada się do zadań, nie jest tak podekscytowana wizją prestiżu olimpijskiego jak jej nisko wrażliwa siostra, która fantazjuje o podium i wyobraża sobie wygraną, co ją bardzo pobudza. Silne pobudzenie nie zawsze dobrze działa na koncentrację i uważność potrzebne do prawidłowego przetwarzania informacji. Dlatego w efekcie niewykluczony byłby scenariusz, że to ta pierwsza poradziłaby sobie z zadaniami lepiej, gdyż sytuacja nie byłaby dla niej wysoce stymulująca, więc mogłaby się lepiej skupić niż siostra. Ale nie jest to takie proste – bo gdyby zadania były rozwiązywane w dużej sali, hałaśliwej, z setką nastolatków, to otoczenie działałoby na Wiolę – wysoko wrażliwą – przytłaczająco i dekoncentrująco.
Nadmiar wrażeń i pobudzenia są dla OWW niezwykle energochłonne i mogą bardzo wytrącać z rytmu. Osoba wrażliwa, żeby pracować wydajnie, musi mieć zapewnioną przestrzeń odbodźcowaną. Dlatego sporo wrażliwych osób ceni sobie pracę zdalną, pracę w małych firmach, gdzie nie ma wielu osób dookoła. Co prawda jeśli wykonują zawód, którego nie da się uprawiać w pojedynkę, i tak z reguły radzą sobie z zadaniami, ale koszt, jaki ponoszą, jest bardzo duży.
Warto, żeby wybrzmiała tu kluczowa uwaga: przestymulowanie, jakiego bardzo często doświadczają osoby o wysokiej wrażliwości, jest utrudnieniem, ale nie uniemożliwia wykonywania różnych zawodów. Popularna piosenkarka rockowa Alanis Morissette, osoba z pierwszych stron gazet, stymulowana zewsząd, jest jedną z najbardziej znanych na świecie wysoko wrażliwych kobiet. Jej kariera w niczym nie odbiega od kariery ekstrawertycznych gwiazd popkultury. Ale ze względu na swoją cechę płaci ona wyższą cenę za tę nadmierną dla jej ośrodkowego układu nerwowego stymulację i potrzebuje statystycznie więcej czasu, żeby się zregenerować.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
1.
Elaine N. Aron, _Wysoko wrażliwi. Jak funkcjonować w świecie, który nas przytłacza_, przeł. D. Rossowski, J. Biecki, Feeria 2017.
2.
Mel Collins, _The Handbook for Highly Sensitive People: How to Transform Feeling Overwhelmed and Frazzled to Empowered and Fulfilled_, Watkins Publishing 2019.
3.
Daniel Z. Lieberman, Michael E. Long, _Mózg chce więcej. Dopamina. Naturalny dopalacz_, przeł. J. Irzykowski, Feeria Science 2019, s. 64.