Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Kobiety z odzysku. Wyrównane rachunki. Tom 4 - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
4 października 2022
Ebook
29,99 zł
Audiobook
42,99 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(3w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Kobiety z odzysku. Wyrównane rachunki. Tom 4 - ebook

Po niesamowitym ślubie Gośki oraz niespodziewanych zaręczynach Agaty zaprzyjaźnione towarzystwo wraca do swoich codziennych zajęć. Niestety tragiczny wypadek Ahmeda burzy sąsiedzką sielankę. Zrozpaczona Zuzka postanawia towarzyszyć mu za granicą w żmudnej rekonwalescencji. Z pomocą Agaty i Andrzeja Gośka rozwija swoją firmę, a w kancelarii Felicji pojawia się zdradzana przez męża klientka. Zdeterminowana kobieta postanawia utrzeć nosa niewiernemu mężowi i pokazać mu, że z kobietami takimi jak ona się nie zadziera. Aby sfinalizować swój plan, Matylda potrzebuje prawnika. Ale czy tylko? Czwarty tom bestsellerowej serii Kobiety z odzysku. Liczne perypetie przyjaciółek przyniosą sporą dawkę humoru i refleksji. To historia o zaufaniu, determinacji i miłości.

Kategoria: Obyczajowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-965339-3-7
Rozmiar pliku: 2,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ 1

Felicja właśnie weszła do domu. Wykończona po ciężkim dniu w pracy marzyła, by w spokoju zjeść obiad i korzystając z pięknej pogody, spędzić wieczór na tarasie. Już się nie mogła doczekać, kiedy wreszcie przyjedzie serwis i na nowo uruchomi maszynerię filtrującą wodę w basenie. Nic tak dobrze jej nie robiło jak relaks w wodzie, tymczasem fachowiec od jakiegoś czasu nie był w stanie zdobyć brakującej części zamiennej. Jacek ze względu na swoją terapię regularnie korzystał z uprzejmości sąsiadów, którzy udostępnili mu swój basen. Mimo że nie sprawiał im kłopotu, wolałby jednak odbywać rehabilitację we własnym domu. Końcówka czerwca nie szczędziła wysokich temperatur, a lato zapowiadało się wyjątkowo upalnie, więc domownikom przydałby się czynny basen, a nie atrapa.

– Jacek?! – zawołała od progu. – Dzwonił do ciebie ten nieszczęsny serwisant?

– Oczywiście, kochanie… – Jacek pocałował żonę na powitanie. – Oczywiście, że nie dzwonił.

– To wiesz co? W takim razie ja do niego zadzwonię i mu powiem, co może sobie zrobić z tą zakichaną częścią, ale wcześniej zamówimy nową pompę. Z gwarancją.

– No proszę, proszę, jaka determinacja. – Jacek się uśmiechnął.

– Wszystko ma swoje granice. Pojedziesz do przedszkola po małą? – Felicja skontrolowała godzinę.

– Gośka ją odbierze. Właśnie wraca, więc ją zgarnie po drodze. Klaudia też do nas wpadnie.

– Dzisiaj? Myślałam, że mają iść z Tomkiem do kina. Ostatnio nie mówi o nikim innym.

– Zaszła zmiana planów. Pokłócili się, i to chyba na poważnie, bo z wściekłości aż nie mogła mówić.

– Nie powiem, żeby mnie to nie cieszyło. Coś jest takiego w tym chłopaku, że mu nie ufam.

– W sensie?

– Jest jakiś taki zbyt gładki i ugrzeczniony. Klasyczny wazeliniarz. – Felicja odwiesiła torebkę, założyła japonki i poszła do kuchni. – Ale to przecież jej chłopak. Nie mój.

Dwa kwadranse później Klaudia zameldowała się pod domem. Nawet z daleka było widać, że dziewczyna jest wzburzona. Byle jak porzuciła rower, a następnie wyjęła z plecaka dwie butelki wina.

– Mamy jakąś okazję? – Jacka nieco zdziwił ten widok. – Nie wiedziałem…

– Cicho…! – Felicja zgromiła męża spojrzeniem.

– Mamy! – warknęła dziewczyna i upewniwszy się, że Helenka, którą już Gośka zdążyła podwieźć, jej nie widzi, z rozmachem walnęła dłonią w drzwi lodówki. Uderzenie było tak mocne, że przyczepione do drzwi magnesy posypały się na podłogę. Czara goryczy się przepełniła i z oczu Klaudii popłynęły łzy. – Kurwa…

– Córeczko, ty…

– Cicho siedź! – Felicja syknęła szeptem. – Dajmy jej się wygadać.

Od kiedy znała pasierbicę, nie słyszała, by tamta przeklinała. Musiało się wydarzyć coś naprawdę poważnego. I do tego to wino. Klaudia bez słowa podeszła do szafki, poszperała w szufladach w poszukiwaniu korkociągu. Właśnie go namierzyła, ale jednocześnie przez nieuwagę potrąciła jedno ze stojących na blacie win. Czerwona ciecz z roztrzaskanej butelki zabryzgała wszystko wokół, a dziewczyna rozszlochała się jeszcze bardziej.

– Zostaw to. – Felicja łagodnie dotknęła jej ramienia.

– Przepraszam.

– Zaraz posprzątamy. Przynajmniej tak z grubsza. Pani Terenia jutro poprawi. Daj ten korkociąg.

Felicja odbezpieczyła drugą butelkę i nalała wina do kieliszka.

– Co za sukinsyn… – wykrztusiła targnięta spazmem dziewczyna. – Pieprzony kłamliwy gad!

– O czym ty mówisz?

– O tym, że albo się dziś upiję, albo się nie upiję, tylko zaraz wsiądę w taksówkę, pojadę do niego i go zwyczajnie po ludzku zatłukę!

– Ale co ci zrobił? Zerwaliście? – Jacek, powodowany ciekawością, także przyłączył się do sprzątania. Przytomnie najpierw wyzbierał całe szkło i wyrzucił je do kosza.

Zapłakana Klaudia opróżniła kieliszek jednym haustem, a Felicji przeszło przez myśl, że dobrze się stało, że ostała się tylko jedna butelka.

– No to tak. – Klaudia napełniła swój kieliszek i jeszcze drugi, który podstawiła jej Felicja. Macocha uznała, że ten dzień może się źle skończyć, więc choć ostatnio nie miała ochoty na wino, przyłączyła się do butelki. – Ja po prostu chciałam go wkręcić… Taki był szczęśliwy, że wreszcie zdał ten egzamin z robotyki. Podchodził do niego chyba z dziesięć razy, ale w końcu go zdał. Przedwczoraj, po egzaminie, poszli z kumplami w miasto oblać koniec sesji. Podobno zabalowali po całości.

– Ale zabalować to przecież jeszcze nie grzech? Zwłaszcza studentowi – wtrącił się Jacek i ostrożnie wypłukał szmatę z wina.

– Tato, przecież ja nie o tym. – Klaudia nareszcie przestała płakać. – Ja nie mam do niego pretensji, że poszedł świętować, ale o to, co się tak naprawdę stało. A stało się to, że on, nic mi nie mówiąc, miesiąc temu porzucił studia!

– To skąd ten egzamin? Jak się dowiedziałaś?

– Przez kompletny przypadek. W naszym lokalnym radiu jest taki program, gdzie dziennikarze wkręcają ludzi w różny sposób.

– No jest – Jacek potwierdził.

– Chciałam zrobić Tomkowi dowcip i napisałam do nich, że właśnie w entym podejściu zdał wreszcie tę robotykę, i zasugerowałam, żeby podszywając się pod kogoś z dziekanatu, zadzwonili do niego z informacją, że wystąpił jakiś błąd w systemie i że jednak nie zdał. Zaskoczyło mnie, że wybrali właśnie moje zgłoszenie.

– I co?

– No i zrobili, o co prosiłam. Na antenie, na żywo. A on na to, że nastąpiła pomyłka, bo on już od miesiąca nie jest studentem. Wyobrażacie to sobie?! Też byłam na linii. Nawet dziennikarzom mowę odebrało! Czujecie, co za porąbana akcja?

– Matko jedyna. – Felicja, potrząsając głową, z niedowierzaniem wpatrywała się w twarz pasierbicy. – I co?

– I nic. – Klaudii najwyraźniej ulżyło, bo tylko wzruszyła ramionami i ponownie przechyliła kieliszek. – Powiedziałam im tylko, że nie wiem, jak to skomentować. No bo niby co innego? Takie rzeczy się przecież nie zdarzają. Te wkręty zawsze są na wesoło, gdy się wyjaśnia, że to tylko radiowy dowcip, zawsze jest masa śmiechu. A tutaj takie coś.

– Niebywałe. A co on na to? – Jacek się zaciekawił. Sytuacja faktycznie była niecodzienna.

– Nie wiem, nie gadam z nim. Tato! On tydzień temu zaprowadził mnie do jubilera, żeby ustalić rozmiar pierścionka! Myślałam, że to ktoś odpowiedzialny, a on nie dość, że kłamał jak najęty o tych niezdanych egzaminach, to jeszcze poszedł oblewać zdany egzamin, którego nie miał, bo zapomniał mi powiedzieć, że już nie jest studentem!

– Rany, faktycznie słaba akcja. – Felicja dosiadła się do dziewczyny i objęła ją ramieniem. – Ale to chyba dobrze, że tak się stało. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

– Ale ja go kocham! – Z oczu dziewczyny znów popłynęły łzy.

– Naprawdę? Chcesz być z nim po takim numerze?

– Nie wiem! Muszę się napić. – Klaudia zerwała się z krzesła, capnęła butelkę z resztą zawartości i nie starając się tłumić szlochu, umknęła na piętro do swojego pokoju. Z góry doszedł ich odgłos zamykanych drzwi.

Po jej wyjściu Felicja i Jacek dłuższą chwilę siedzieli w ciszy, trawiąc najnowszą rewelację. Rzecz jasna, Klaudia była w takim wieku, kiedy związki damsko-męskie nie były jeszcze okupione wiążącymi okowami dozgonnej miłości, ale i tak sytuacja należała do tych bardziej przykrych. Dotychczas jej sympatie bywały raczej przelotne, dopiero z Tomkiem zaczęła chodzić na poważnie. Otwarcie rozmawiali o stałym związku, ślubie i dzieciach. Oczywiście oboje stawiali studia na pierwszym miejscu, ale, jak widać, stanowiły priorytet tylko dla niej.

– No i wyszło szydło z worka. – Jacek w zamyśleniu pokiwał głową.

– Całe szczęście, że teraz, a nie na przykład rok po ślubie.

– Myślę, że do ślubu to jeszcze daleka droga.

– A jeśliby tak na przykład wpadli i chcieli się pobrać? Niby pan magister inżynier, a tutaj zwykły oszust i kłamca. Jeżeli potrafił tak długo ukrywać prawdę i na dodatek kłamać w żywe oczy, to sam pomyśl, do czego jeszcze ten chłopak może być zdolny.

– Cała ta sytuacja jest tak nieprawdopodobna, że wierzyć się nie chce. Gdyby to nie przytrafiło się u nas, chybabym nie uwierzył w tak niesamowity zbieg okoliczności. Dawniej sam nieraz dzwoniłem do radia i nigdy nie udało mi się dodzwonić, a tu masz! Ależ musiało im wszystkim być głupio. Taka wpadka, i to jeszcze w audycji na żywo. Moja biedna córeczka. Myślisz, że powinienem do niej teraz pójść?

– Nie sądzę. Myślę, że potrzebuje czasu. Przetrawi, popłacze, upije się i jutro poczuje się lepiej. Niech to będzie jej decyzja, a przynajmniej niech tak o niej myśli. Jest przecież dorosła.

– I mądra – dodał Jacek.

– Ale i zakochana. A z miłości ludzie robią nie takie głupoty. Nawet ci mądrzy.

Klaudia nie pokazała się na dole przez następną godzinę, więc Jacek zabrał się za przygotowanie kanapek. Felicja poszła ułożyć Helenkę do snu, przeczytała dziecku bajkę, a gdy w jej połowie usnęło, po cichu zamknęła za sobą drzwi. W korytarzu zastała Klaudię. Dziewczyna, zamiast zalewać się łzami, zaserwowała jej uśmiech od ucha do ucha.

– Dogadaliście się? – Felicja ostrożnie zapuściła sondę, licząc skrycie, że jednak nie.

– Jeszcze czego! – dziewczyna się żachnęła. – Choćby pełzał po ziemi i lizał mi stopy, nie spojrzę więcej na tego zasrańca! Ale najpierw się zemszczę! Tak, żeby popamiętał do końca swoich parszywych dni. Jest jeszcze wino?

Felicja z doświadczenia wiedziała, że obmyślanie zemsty bardzo skrzywdzonym ludziom pomaga. Na co dzień miała do czynienia z rozpadającymi się związkami, zranioną dumą i złamanymi sercami. Nieraz w jej obecności dochodziło i do rękoczynów, a wzajemne obrzucanie się błotem przez rozwodzących się małżonków było więcej niż częstym zjawiskiem. Mało kto potrafił rozstać się z klasą. Na szczęście dla kancelarii. Bo gdyby to było normą, dział zajmujący się w jej firmie rozwodami cienko by prządł. Przy zgodnym rozstaniu adwokat zazwyczaj bywał zbędny. Na szczęście jej pasierbica szykowała się do zerwania, a nie do rozwodu. Istniała więc szansa, że Tomek w jednym kawałku przeżyje wendetę wściekłej dziewczyny.

– Nie wiem. Poszukaj. Może coś znajdziesz w spiżarce. – Felicja nie chciała przykładać ręki do pewnego jak dwa razy dwa porannego kaca pasierbicy. Gdzieś tam w kącie na pewno stała sobie jakaś zapomniana zakurzona butelczyna.

– O! Jest! – ucieszyła się wyraźnie podchmielona dziewczyna. – Pomożesz mi odkorkować? Szkoda byłoby rozbić.

– W porządku – Felicja zgodziła się niechętnie. – A co wymyśliłaś?

– Ach! Ja się dopiero rozkręcam – odparła rozochocona Klaudia. – Myślałam, jak mu dokuczyć, żeby trafił go szlag.

– I?

– Ten palant najbardziej na świecie kocha tego swojego wychuchanego grata, więc tu mu dowalę.

– W sensie? Chyba nie masz zamiaru oblecieć mu auta farbą w spreju albo rozwalić szyby siekierą? – Felicja się przeraziła. – To podpada pod niszczenie mienia.

– Masz mnie za głupią? – zjeżyła się Klaudia.

– Nie no, skąd. Ale czuję się w obowiązku cię ostrzec.

– Nie, nie. On sobie sam to auto farbą obleje, i to będzie w tym wszystkim najlepsze! Ha! – Klaudia niemal spuchła z dumy.

Jacek od dłuższej chwili stał w przejściu i przysłuchiwał się rozmowie. Teraz uważnie nadstawił ucha.

– No bo widzisz… Hep! – dziewczynie wyrwało się czknięcie. – To się robi tak, że bierze się farbę, najlepiej jakiś lakier, hep!… i taką koniecznie w metalowej puszce. Hep! Zdejmujesz wieczko, nakładasz na wierzch kartkę z bloku technicznego albo sztywny arkusz folii, hep!

– Jezu, brzmi nieźle – Jacek nie mógł się powstrzymać od komentarza.

– Co nie? – Klaudia pociągnęła wina prosto z butelki, ale znów tyrpnęło nią czknięcie. – Hep! I teraz najlepsze. Jak sztuczka magika. Obracasz puszkę do góry nogami i szybko stawiasz ją na dachu auta. A potem błyskawicznym ruchem, hep!, wyciągasz ten arkusz spod spodu i gra gitara. Hep! I nic nie cieknie.

– Rozumiem, że na dachu zrobi się kółko z farby, tak? – Felicja jeszcze nie pojmowała perfidii tego pomysłu.

– Akurat tam! – Klaudia znów siorbnęła prosto z butelki. – Przecież jak ktoś widzi puszkę na dachu swojego auta, hep!, to od razu chce ją zdjąć, co nie? A jak ją podniesie, to mu się cała farba wyleje.

– O kurczę… – Jacek pokiwał głową z uznaniem. – Naprawdę niezłe.

– No! Hep!

Felicja, zdumiona do granic, bez słowa wyjęła z rąk pasierbicy butelkę i napełniła swój kieliszek, a gdy uskrzydlona pomysłem na zemstę dziewczyna wróciła do siebie na górę, ciężko klapnęła na krześle i wymownie spojrzała na męża.

– Nie martw się. Jak wytrzeźwieje, to może jej przejdzie? – Jacek dał wyraz optymizmowi.

– Miejmy nadzieję. Chłopak i tak ma szczęście, że nie dopuścił się zdrady. Słyszałeś o tym niewiernym mężu, którego żona wykastrowała żyletką?

– Jezusie! Nie!

– No widzisz? Nie masz większej furii niż oszukana kobieta. Ale trzeba przyznać, że twoja córka zaimponowała mi pomysłowością. Ja na temat motoryzacyjnej zemsty słyszałam jeszcze o wstrzyknięciu pianki montażowej do rury wydechowej. Też niezłe.

– Ech, czegóż to ludzie nie wymyślą, żeby się zemścić. – Jacek odbezpieczył piwo o obniżonej zawartości alkoholu i korzystając z ciepłego wieczora, przenieśli się na taras. W niewielkim oddaleniu na linii nieba rysował się kontur domu należącego do przyjaciół. Jeszcze niedawno rzęsiście oświetlony ogród każdego wieczora przyciągał wzrok, teraz prawie całkiem wygaszony stanowił jedynie ciemny element otoczenia. W pustym od kilku dni budynku świeciło się tylko to, co musiało.

– Mój Boże… – Felicja westchnęła ciężko. – Biedna Zuzka… a miało być tak pięknie. To znaczy już było pięknie, a się pokichało. Wiele bym dała, żeby być teraz razem z nią.

Wypadek Ahmeda wstrząsnął wszystkimi. Jeszcze niedawno wspólnie bawili się na weselu Gośki i świętowali zaręczyny Borysa i Agaty, a teraz z każdego kąta wyzierały smutek i złość. To, co się przytrafiło, było niepotrzebne i głupie. Niestety któż mógł przypuszczać, że zwykła rowerowa przejażdżka po okolicy skończy się dla niego tragicznie. Igor, który mu wtedy towarzyszył, nie mógł sobie darować, że do niego zawołał. Jadący z przodu Ahmed odwrócił się i w tej samej chwili zawadził o wystający konar. Wskutek tego utracił równowagę i spadł z roweru. Uderzenie głową o kamień nie wyglądało groźnie, ale stracił przytomność i dotychczas jej nie odzyskał. Natychmiast zabrano go do szpitala, gdzie po dwóch dniach zdecydowano o przewiezieniu go do specjalistycznego szpitala w Zurychu. Te koszmarne dwa dni sprawiły, że Zuzka przestała przypominać samą siebie. Czuwając w szpitalu, nie spała, nie jadła i nie piła. Gdyby nie Gośka, która dosłownie wmusiła w nią banana i butelkę pitnego jogurtu, Zuzka pewnie byłaby następna w kolejce do utraty przytomności.

– Jedź do domu, prześpij się trochę, proszę – powiedziała Gośka błagalnym tonem.

– Nie mogę – Zuzka odparła głucho.

– Dlaczego? Jedź. Ja mogę tu zostać, jeśli chcesz, a kiedy tylko czegoś się dowiem, od razu dam ci znać, dobrze?

– Nie! – Zuzka przecząco potrząsnęła głową.

– Och, Zuzka…

– Ty nic nie rozumiesz! To takie dziwne uczucie. Mam wrażenie, że będąc blisko, oddaję mu swoją siłę. Tak, jakbym go wspierała. On też musi czuć, że jestem tutaj i ma do kogo wrócić. Wiem, że to może zabrzmieć głupio, ale jeśli stąd wyjdę, stracę kontrolę, a siedząc tutaj, mam poczucie względnego panowania nad sytuacją. Nie darowałabym sobie, gdyby umarł, kiedy byłam pod prysznicem.

– Rozumiem cię, ale przynajmniej coś zjedz. Skoro masz go wspierać, musisz mieć siłę. Słaba na nic się nie przydasz.

Gośka szukała jakichkolwiek argumentów, by jakoś wpłynąć na Zuzkę. Wiedziała, że kiedy przyjaciółka coś sobie postanowi, to nie ma siły, by zeszła z obranej drogi. Nawet kosztem przykrych konsekwencji.

– No dobra. – Zuzka westchnęła. – Daj ten jogurt, bo niczego stałego nie przełknę.

– Grzeczna dziewczynka. Tu masz jeszcze czysty dres i bieliznę. Idź się odświeżyć. Ja chwilę za ciebie posiedzę. Przez dziesięć minut nic się nie stanie. Zobaczysz, a ty poczujesz się lepiej.

– Gówno prawda. Lepiej się poczuję, jak się Ahmed obudzi, ale masz rację. Nie mogę na tę okoliczność śmierdzieć jak menel. Kuźwa, co za idiotyczny wypadek! Przecież nigdy nie wybierał się na rower bez kasku. Zawsze tak dbał o bezpieczeństwo. Pamiętam, jaki mi palnął wykład na pierwszej lekcji surfingu. Myślałam, że umrę z nudów.

– I wcale kask mu nie pomógł.

– No nie. Tutaj zdecydowały milimetry. Cholerny sterczący kamol! – Zuzka dzielnie walczyła z płaczem i teraz nie wytrzymała. – Kurczę, nie wiedziałam, że człowiek może mieć taki zapas łez.

– Oj może. Idź już. – Gośka ponagliła przyjaciółkę i kupiła kawę w automacie. Była zaskakująco smaczna.

Teoretycznie to, co się przydarzyło Ahmedowi, nie miało prawa się wydarzyć. Świadomy niebezpieczeństw, jakie niesie sport, nigdy nie żałował na odpowiedni sprzęt i wysokiej klasy zabezpieczenie. Tak też było i tym razem, kiedy wybrał najnowszej generacji rowerowy kask. Tylko cóż z tego, skoro spiczasty wystający rant kamienia trafił w miejsce znajdujące się tuż pod kaskiem. Ahmed w ułamku sekundy stracił przytomność.

– I co? – Zuzka po kwadransie dołączyła do przyjaciółki.

– Bez zmian. Chcesz kawę?

– Skończyły mi się drobne.

– To czemu nie mówisz? – Gośka wygrzebała z portmonetki kilka monet i wręczyła przyjaciółce. – Chcesz cappuccino czy latte?

– Podwójne espresso.

– Oszalałaś?

– Po to, żebym nie zasnęła.

– Jasne… – Gośka spojrzała na Zuzkę wzrokiem pełnym obawy i na wszelki wypadek, sobą zasłoniwszy panel z przyciskami, wybrała na automacie opcję bez kofeiny.

– Proszę. Naprawdę nie chcesz pojechać do domu i trochę się przespać?

– Nie.

– To może chociaż skorzystaj ze szpitalnych pokoi gościnnych. Słaba jak mucha nikomu na nic się nie przydasz.

– A jeśli on się ocknie, to co?

– No ja właśnie o tym. Jeśli się ocknie, to będziesz musiała być w pełnej formie i na chodzie. Na co komu taki wycieńczony zdechlak?

– Mówisz? – Zuzka zaczęła się łamać.

– Tak. W drugim skrzydle mają pokoje gościnne. Idź się zdrzemnij, chociaż trochę.

– A jak coś się wtedy stanie?

– To cię obudzę. Przysięgam! Zuzka, czy ty jesteś nienormalna?! – Gośka się zdenerwowała. – Zostanę tutaj, ile będzie trzeba. A jak się cokolwiek wydarzy, natychmiast dam ci znać. To co? Ruszysz w końcu tyłek i pójdziesz się przespać?

– Chyba nie mam wyjścia. – Zuzka z ociąganiem pozbierała swoje rzeczy. Jeszcze raz przez szybę zerknęła do izolatki, w której leżał nieprzytomny Ahmed, i zostawiwszy Gośkę na posterunku, opuściła oddział. W minionych dniach minuty dłużyły jej się niemiłosiernie. Z jednej strony miała wrażenie, że wypadek zdarzył się dosłownie przed chwilą, z drugiej wydawało się jej, że siedzi w szpitalu przynajmniej od tygodnia. Pomysł, by skorzystać ze szpitalnego hoteliku, niespecjalnie jej się spodobał, ale już na sam widok łóżka przyznała rację przyjaciółce. Odkręciła wodę w kabinie i umyła się byle jak. Nagle łóżko stało się jedynym celem. W pokoju nie było klimatyzacji. Położyła się naga, nie zważając na szorstką pościel. Nawet nie zauważyła, kiedy usnęła. Obudził ją telefon z firmy. Odebrała z ociąganiem i w kilku słowach spławiła asystentkę. Sprawdziła, czy ktoś jeszcze dzwonił. Najbardziej czekała na informację od Gośki, ale ta milczała.

– Kurczę! – Zuzka spojrzała na zegarek. Miała w planie zdrzemnąć się przez godzinkę, tymczasem przespała ponad osiem godzin. Była wdzięczna Gośce za pomoc, ale nie zamierzała fatygować jej na tak długo. Jak oparzona poderwała się z pościeli.

– Przepraszam! – wysapała. – Nie zamierzałam tyle spać.

– No co ty? Sen dobrze ci zrobił. Przed chwilą u Ahmeda był lekarz. Powiedział, że jeszcze dziś zrobią telekonferencję z fachowcami z Zurychu. Na konsylium zadecydują odnośnie do dalszej diagnostyki i metod leczenia. Stan Ahmeda na razie bez zmian.

– Rozumiem… – Zuzka westchnęła ciężko. – Ciulowo, ale stabilnie. Gdzie ten doktor? Mogłaś mnie obudzić…

– Nie wygłupiaj się. Ty też jesteś ważna. Podsłuchałam rozmowę lekarzy. Ordynator powiedział, że na razie i tak nic jeszcze nie wiadomo, poza tym, że wezmą pod uwagę przetransportowanie Ahmeda do specjalistycznej kliniki w Szwajcarii.

– W takim stanie? Czy to mu nie zaszkodzi?

– O tym samym pomyślałam. Mówił, że ze względu na dobro pacjenta nie robi się tego często, ale w przypadku nieograniczonego budżetu, jakim dysponujecie, można zrobić naprawdę wszystko. Masz! – Gośka wręczyła Zuzce bułkę z żółtym serem. – Zjedz. A tu masz jeszcze trochę drobnych do automatu.

– To ja może pójdę do ordynatora.

– Powiedział, że wychodzi. Potrzebujesz czegoś jeszcze?

– Nie. Mam wszystko, co trzeba. Dziękuję ci, że zostałaś. Nie zamierzałam spać tak długo.

– Spokojna głowa. – Gośka się uśmiechnęła i uściskała Zuzkę, żeby dodać jej otuchy. – Przy małych dzieciach człowiek uczy się spać kiedy i gdzie popadnie. Drzemka na siedząco to dla mnie żadna nowość. A jak wiesz, trening czyni mistrza.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: