- W empik go
Kocham Cię! - ebook
Kocham Cię! - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 164 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Jest jedno słowo stanowiące samo przez się poemat mały, pieśń harmonijną, baśń wpółsenną.
Jest jedno niewielkie słowo, krótkie jak westchnienie, nikłe jak rumieniec dziewczęcia, drżące jak liście topoli – a przecież sprawia cuda, zwątlonym dodaje męstwa, z szatanów robi aniołów, podnosi z upadku, oczyszcza z grzechu.
Słowo to zeszło z błękitu nieba w chwili, gdy płomienisty anioł wypędził z raju pierwszych naszych rodziców. Złotowłosa Ewa szeptała je ze łzami, tuląc się do ramienia Adama – szeptała na pociechę po straconym raju.
I wygnanie zdało im się mniej ciężkie, gdy po całodziennym znoju, usiadłszy przy sobie, mówili nawzajem „kocham cię”.
Wtedy zamykali oczy i ziemia wygnania stawała się cząstką raju. W harmonii miłości znajdowali czarowne dźwięki, które w chwilach szczęścia słyszeli. W spuściźnie dzieciom swoim oddali to słowo; szło ono przez tysiące lat, pieszczone lub deptane brudną namiętnością – czczone jak świętość lub rwane na strzępki dłonią spekulacyjną…
A przecież przetrwało to urocze „kocham” tyle burz i smutków. Przeszło przez nędze i bóle, rozpustę i szaleństwo, włóczone po orgiach lub pobojowiskach, konało na ustach pijanych lub umierających… Szalało w pianie szampana lub drżało w płomieniu gromnicy, bledniejącej przy łożu konającego. Spadało białą perłą z oczu wdowy lub śmiało się purpurą na ustach kurtyzany. Ach! gdzież ono nie było, to promienne zjawisko o białych szatach anioła… Wchodziło do izdebki żebraka i siadało na purpurach tronu. Tęskniło za kratą więzienną, a nawet spływało z krwią, barwiącą topór kata. Szło na rusztowania ze skazanymi lub wchodziło w podwoje sali balowej.
Stanowiło ono piękną stronę życia, jasną, promienną gwiazdę wśród trosk życiowych. Z tym słowem na ustach rzucał się starożytny kochanek w fale wody, aby zbudzić echo uśpione na ustach oczekującej go kochanki.
„Kocham cię” stwarza bohaterów, zagrzewa do wielkich czynów, zbawia czasem ludy całe. Tylko tak piękne i czyste „kocham”, jakie spłynęło z nieba, może nieść szczęście i światło na ziemię.
A przecież ten kwiat biały, splamiony i zbrukany, więdnie chwilami pod gorącym tchnieniem wad i przewrotności ludzkiej. Jasna ta mimoza nie znosi dotknięcia dłoni brutalnej. Znika z chwilą, gdy jakaś ciemna chmura zawiśnie nad miejscem, w którym zakwitła. Nie lubi kwiat ten cienia – czasem znów ginie, zda się, bez przyczyny. Mija jak sen i odchodzi nagle wśród słonecznego ranka, Ludzie się dziwią lub smucą, ale raz wypędzone „kocham” już nigdy nie wróci. Poszło dręczyć damę w atłasach, uśmiechnąwszy się pierwej na bladym licu szwaczki. W miarę przebywania między ludźmi stało się dziwnie kapryśne i zmienne to drobne, dźwięczne słowo.
* * *
Na falach koronek spoczęła jej głowa… Ciemne włosy spadają jedwabną kaskadą dokoła wybladłej twarzy.
Młoda i piękna jest, a przecież musi umierać.