Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Kochana Maryś! Listy z Afryki. Tom II - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
39,90

Kochana Maryś! Listy z Afryki. Tom II - ebook

Kolejna część fascynującej epopei podróżniczej z Kazimierzem Nowakiem w roli głównej!

Wraz z lekturą II tomu Kochanej Maryś! czytelnik dotrze do końca pierwszej części wyprawy Nowaka – przez całą Afrykę z północy na południe. Pierwszym krajem będzie Kongo, które było dla podróżnika celem szczególnym i pierwotnie docelowym. Posuwając się wzdłuż wschodniej granicy odwiedził on jedne z najbardziej atrakcyjnych krajoznawczo regionów w całym kraju. Listy z Konga ujawniają ciekawe szczegóły słynnej wspinaczki na szczyt Ruwenzori oraz karkołomnego trawersu zachodniego brzegu jeziora Tanganika. W Kongu też po raz pierwszy zachoruje na malarię, która od tej pory będzie jego niechcianą, acz wierną towarzyszką całej podróży. Zmagać się z nią będzie także podczas dalszej przeprawy na południe – na pustyni Kalahari w Południowej Rodezji, co znajdzie wyraz w nostalgicznej korespondencji z samotnie spędzonych świąt Bożego Narodzenia. Z kolei jedne z najciekawszych tekstów, zdradzających ewolucję światopoglądową Nowaka, znajdziemy w listach z wielkomiejskich ośrodków Związku Afryki Południowej – Pretorii, Johannesburga i Kimberley.

Spis treści

O tomie II

Część I: Kongo Belgijskie, Ruanda, Urungi

Część II: Rodezja Północna i Rodezja Południowa

Część III: Związek Południowej Afryki

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-65419-39-2
Rozmiar pliku: 11 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

O tomie II

Trasa wyprawy Kazimierza Nowaka nie była z góry zaplanowana, lecz ulegała ciągłym modyfikacjom w zależności od rozmaitych okoliczności, możliwości i przeszkód napotkanych po drodze. Jednak Kongo Belgijskie było od samego początku głównym celem podróżnika. Kraj ten zarówno wówczas, jak i dziś stanowi serce Afryki – tak w sensie geograficznym, jak i mentalnym, kulturowym. Oprócz niewątpliwej egzotyki Kongo pociągało Nowaka ze względu na potencjalne źródło zarobku na dalszą podróż. Belgijska kolonia słynęła bowiem ze złóż złota i diamentów, a tam, gdzie są kopalnie, nie powinno brakować bogatych białych, skłonnych dobrze zapłacić za zdjęcia.

Na początku 1933 roku Nowak przekracza granicę i niemal od razu wjeżdża na złotodajne tereny północno-wschodniej prowincji Konga. Już od dawna liczył na to, że uda mu się tutaj „zahaczyć”, czyli znaleźć stałe źródło dochodu. Spotyka go jednak zawód – ogólnoświatowy kryzys ekonomiczny dotknął także Kongo:

Katastrofalny stan rzeczy, jaki na wstępie do prowincji Katanga spoty­kam, i słyszane opowiadanie o tem, co tam na południu się dzieje, wyklucza zupełnie zahaczenie jakiekolwiek. Kopalnie stanęły, oprócz kopalni złota, platyny i radu, życie zamarło, biali już uciekli lub uciekają, walą się kopal­nie, bankrutują firmy po firmach, a hotele, restauracje, wszystko zresztą pustką świeci. Zostali jeszcze urzędnicy, ale Ci nie pomogą niczem – liczyć na nich nie mogę.

Kazimierz nie ma więc szans na powiększenie i tak bardzo skromnych środków finansowych. Może jedynie liczyć na polską prasę, ale regularne wpływy z tego tytułu odczuje dopiero jesienią.

Tymczasem wykorzystuje każdą okazję, aby pisać. Dzięki tytanicznej pracy lista tytułów stopniowo rośnie. Jego relacje pojawiają się od czasu do czasu w „Kurierze Poznańskim”, „Kurierze Warszawskim”, „Światowidzie”, „Ilustracji Polskiej” i „Naokoło Świata”. Jednak to współpraca z redaktorem Mrozem z dwutygodnika „Na Szerokim Świecie” ostatecznie okaże się najbardziej owocna. Chociaż Nowak wolałby, żeby dotyczyło to innego tytułu:

Mam wprawdzie już 2 listy napisane, to jest dla Na Szer. Św. i Ilustracji – oba znośne, brak mi tematu dla Światowida, a ja naprawdę bardziej się cieszę artykułem w Światowidzie jak u Mroza! Światowid zresztą umiesz­cza pięknie moje foto, no i Światowid idzie na świat cały, a mnie naprawdę idzie o reklamę, to dużo na jutro, może nawet na niedalekie jutro!

Środki z honorariów miały służyć wyłącznie utrzymaniu rodziny, ale trudna sytuacja na miejscu w końcu wymusza na podróżniku odstąpienie od tej zasady. Po dotarciu do Ruandy pod koniec maja 1933 roku pisze:

Jeżeli miałabyś możliwość pospieszyć mi z pomocą Kochanie, byłbym naprawdę uratowany kwotą choćby 50 Belga, czyli 50 i coś złotych – czek na Bruxelę.

Brak pieniędzy nie przeszkadza jednak Nowakowi posuwać się dalej na południe, głównie dzięki pomocy licznych ośrodków misyjnych:

Co ja bym zrobił w Kongo, gdybym nie miał oparcia o misję? Od Kigali jestem na utrzymaniu Ojców, im zawdzięczam życie, ubranie, a wszędzie tyle serca znajduję, że ani uwierzysz. Jestem nawet dla misjonarzy starych bohaterem – a że paplam po franc. jak papuga, więc mam o czem gadać przy stole!

Choć wsparcie misjonarzy nie przynosi mu gotówki, to jednak udaje się Nowakowi realizować nawet tak śmiałe przedsięwzięcia, jak choćby wyprawa w góry Ruwenzori, aż do granic lodowca – powyżej 4000 m n.p.m. Paradoksalnie to właśnie brak pieniędzy skłania podróżnika do obrania najtrudniejszych odcinków, których pokonanie dostarczy najmocniejszych wrażeń. Tak było w przypadku trawersu zachodniego brzegu jeziora Tanganika:

Gdy tak sobie oglądam łódź, bestja krokodyl omal jednego murzyna nie pożarł – strzeliłem, dostał porządnie, bo bryznął wodą, znikł i znowu podpłynął, ale w końcu uszedł ranny. Dopiero koło 10tej w nocy było można ruszyć, ucichło nieco wściekłe jezioro, ale to okropne! Pomyśl – aż w dwa pirogi z obsadą 5 ludzi, i to na moją nędzarną kieszeń! Ja, bagaż i 2 wioślarzy – jedna łódź, na drugiej łodzi trzech wioślarzy i mój rower. Pruliśmy fale na przełaj, kołysanka niemożliwa, łódź trzeszczała głucho. Po godzinie może wypadły łaty z drugiej łodzi z mojim rowerem – murzyni krzyczeć zaczęli, że toną, a mnie nie ich żal było, ale roweru! Do brzegu, brzegu!

(…)

Pamiętasz? – dawno jeszcze pisałem, że trzeba tę przestrzeń przebyć okrętem, a jednak pokonałem ją, używając zaledwie kilkukrotnie łódek tu­bylczych, i nie trzeba było wydać 1500 franków!

Pieniądze od żony (80 belga) otrzyma z opóźnieniem – dopiero we wrześniu, kiedy już ich nie będzie potrzebował. Wkrótce bowiem dotrze do Elisabethville, stolicy prowincji Katanga, w której zbierze najlepsze żniwa fotograficzne w całej pięcioletniej podróży. Niebawem więc te pieniądze odeśle, a zgromadzony w mieście kapitał pozwoli mu na bezproblemowe przekroczenie granic angielskich kolonii, których tak się obawiał:

Na policji przeliczono pieniądze z mej kieszeni wyjęte – i odnoszono się z całym respektem, było bowiem aż 31 papierków funtowych i jeszcze trochę srebrniaków oraz czek, który mi moja Marysieńka przesłała ostat­nio! A to nawet dla Anglika dużo pieniędzy!

Kongo nie oszczędzi Nowakowi najbardziej znanej tropikalnej choroby – malarii. Zachoruje już na wstępie, w niecałe dwa tygodnie po wjeździe do kraju. Nawroty tej choroby będą mu towarzyszyć wiernie aż do końca podróży:

Już trzeci dzień leżę w łóżku, choć o wiele dłużej jestem chory. Znowu silny atak malarji – tak silny, że 9 bm. wieczór leżałem zupełnie bezprzy­tomny, częściowo i wczoraj. I mimo najszczerszej chęci wyjazdu jestem cią­gle w Bulawayo, ale jak w takiem stanie ruszyć w podróż?

Być może właśnie z powodu ataków malarii przejazd przez pustynię Kalahari Kazimierz często przyrównywać będzie do trudności, jakie towarzyszyły mu na Saharze. Na środku tej pustyni przyjdzie mu po raz pierwszy samotnie spędzić święta Bożego Narodzenia. Miesiąc później przekracza granicę Związku Afryki Południowej. W jej wielkomiejskich ośrodkach liczy na zdobycie kolejnych klientów na zdjęcia:

Proś Bozię o pomoc dla mnie – o to, by Johannesburg stał się dla mnie choć drugim Elville, bym coś zyskał i dla Was!

Jednak nie pójdzie mu już tak dobrze jak w stolicy Katangi. Przeszkodą będzie brak znajomości języka angielskiego, ale nie tylko. W Bulawayo, Pretorii, Johannesburgu i Kimberley zderzy się ze światem, od którego tak bardzo już odwykł. Dla tego świata Nowak także będzie trudny do zaakceptowania:

Mam pecha – tyle zaczepek, że już mi obrzydza się życie. Naturalnie tu wszystko ogolone, wszystko w strojach europejskich. Rażę, ale co mię ulica obchodzi! Szydzą ze mnie – niech szydzą, ale bo dziś wyszedłszy z mojej herbaciarni miałem zaczepkę tak bezczelną, że musiałem jakiegoś pana nazwać po angielsku osłem. W końcu i do bójki przyszło – biłem, ale tak z całego serca, sam zaś nie odniosłem ani jednego uderzenia, a ulica wzięła moją stronę! Tylko że ręce tak drżą – oj te głupie nerwy!

To wówczas powstaną jego najciekawsze teksty o cywilizacji, pełne emocji i goryczy – jakże aktualne i dziś. Ale podobno nie tego oczekiwali jego czytelnicy:

Piszesz o cywilizacji, aby ją pominąć, ale to niemożliwe Maryś! – zwłasz­cza w tej części Afryki. To jedyny prawie temat – wpływ naszej cywilizacji na życie murzyna i na Afrykę. Polska mało zainteresowana w tej sprawie – nie mamy kolonji, a choć chcemy, nikt nam jej dziś nie da. Minął czas na to! Najwyżej mogę pisać bardziej powściągliwie, ale ja i tak ani części spraw drażliwych nie tykam!

Zbliżając się do południowego krańca kontynentu, staje się świadomy wyczynu, jakiego dokonał:

Wrócę podróżnikiem, znanym w całej Polsce – to mi zapłaci trud tu­łaczki długiej.

Powoli też snuje plany na podróż powrotną:

Cape Town przerzucić się koleją w stronę Wiśniewskich – to jest przez Afrykę, która należała do Niemców, a po odpoczynku i gruntownem prze­studjowaniu map i literatury ruszyć na przełaj od Oceanu Atlantyckiego przez Angolę – ku Zambeze, która niedaleko granic Angoli płynie. Na tej drodze mam przeciekawe, zupełnie prawie nieznane ludy – szczep BAROT­SE. Potem Livingstone jeszcze raz i dalej Tete i Ocean Indyjski przez całą Mozambikę. Licząc od Oceanu Atlantyckiego po Ocean Indyjski (okolice Beira), pochłonęłoby to ze 6 miesięcy czasu, ale podróż zaprawdę ciekawa, a korespondencje poszłyby z całą pewnością. Naturalnie już nie rowerem, ale bardziej urozmajicone za to wrażenia. Cowboy! „Kapitan okrętu”, wiel­ki strzelec – słowem miluchna awantura!

Jak wiemy, plany te stopniowo uległy istotnym modyfikacjom, ale z pewnością nie ich rozmach. Nowak jest już pewny, że nie ma mowy o szybkim powrocie do kraju. Choć jego reportaże przynoszą już regularne dochody, to jednak nie uczyniły go bogatym:

Dziś bądź co bądź jestem podróżnikiem, pracuję, piszę, a tysiące prze­ciekawych zdjęć czeka wykorzystania. Nauczyłem się znośnie francuskiego, uzupełniłem język włoski, wszedłem w język arabski i ostatnio szwargocę kiswaili (język murzyński). Teraz powoli wchodzę w język ang., który jest mi koniecznie potrzebny do pracy nad wrażeniami podróży. A gdybym dziś Ci doniósł: wracam! – to na pewno i na Twojim czo­le osiadłaby troska, bo i czy raj mię czeka po powrocie? Przecież od razu urwałyby się dochody z pracy (…).

Osiągając w kwietniu 1934 roku Przylądek Igielny, Kazimierz Nowak dopina swego – Afryka zdobyta! Jednak jest to triumf tylko częściowy. Troska o powodzenie dalszych planów nadal spędza mu sen z powiek. Odpowiedź ma przynieść dopiero wizyta w Kapsztadzie.

Dominik Szmajda

mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: