- promocja
- W empik go
Kochanek bez twarzy - ebook
Kochanek bez twarzy - ebook
Czy można zakochać się w człowieku bez twarzy, bez imienia, bez biografii?
Gdy Anima, córka słynnego hiszpańskiego fotografa zostaje uprowadzona z klubu nocnego Olimp, przeżywa uczuciowy chaos i burzę sprzecznych emocji. To doświadczenie zmienia ją na zawsze z naiwnej gwiazdki mediów społecznościowych w świadomą siebie, odważną kobietę, a tajemniczy mężczyzna okazuje się ucieleśnieniem erotyki i romantyzmu.
Czy historia z mitu o Psyche mogłaby wydarzyć się dzisiaj? Kupidyn pojawiał się u porwanej dziewczyny tylko w nocy, nie ukazując swojej twarzy i nie zdradzając swej tożsamości. Zupełnie jak tajemniczy kochanek Animy…
Kiedy mit staje się rzeczywistością, a ból miesza się z przyjemnością, niczego nie można być pewnym.
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-272-4966-1 |
Rozmiar pliku: | 833 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
(TRZY LATA TEMU)
Audytorium Teatro Real przy Plaza de Isabel II w Madrycie drżało tamtego wieczoru w oczekiwaniu. Prawie tysiąc osiemset osób na widowni. Westchnienie zachwytu przeszło przez rzędy, gdy powoli, nieomal uwodzicielsko, uchylono ciężką, czerwoną kurtynę. Na środku ciemnej sceny, odwrócony tyłem, oświetlony tylko punktowym reflektorem stał wysoki, muskularny mężczyzna. Na jego plecach widniał wielki tatuaż w kształcie skrzydeł. Zrobił półpiruet i oczom widzów ukazał się szeroki tors i perfekcyjna rzeźba mięśni brzucha. Nieziemsko przystojny tancerz, z niesfornymi czarnymi lokami nad czołem i trzydniowym ciemnym zarostem na mocnej szczęce, ubrany był w zwykłe dżinsy i nic więcej.
– Eros! – jęknęło kilka fanek, oszołomionych jego charyzmą i zwierzęcym magnetyzmem.
Kiwnął głową na powitanie, po czym uśmiechnął się zawadiacko i zadziornie przejechał językiem po pełnych wargach.
– ¡Buenas noches, Madrid! Dobry wieczór! – krzyknął Eros. – Witajcie na spektaklu „Skrzydła Tańca”!
Tłum ryknął w odpowiedzi. Kobiety piszczały i krzyczały jego imię. Mężczyzna, zadowolony z wywołanej reakcji, podniósł pięść i zaintonował piosenkę zespołu Queen „We will rock you!”. Publiczność zerwała się z foteli, przyłączyła do śpiewu i uderzała rytmicznie w dłonie. Nagle na scenę jak huragan wyskoczyło dziewięciu tancerzy, również półnagich i w dżinsach. Każdy z nich reprezentował inny typ urody, ale wszystkie ciała były idealne, jakby wyrzeźbione przez prawdziwego artystę. Naoliwione mięśnie zdawały się być ze stali, kaloryfery na brzuchach błyszczały w światłach reflektorów. Tancerze z gracją i gibkością dzikich kotów wykonywali w powietrzu brawurowe skoki, piruety i szpagaty, prezentując ambitną choreografię.
Publiczność szalała! W sali huczało od braw i wiwatów. Atmosfera była gorąca. Po pierwszym kawałku muzycznym część tancerzy zniknęła ze sceny, na której został tylko Eros i jego kumpel Javier. Dołączyła do nich niewysoka tancerka z długimi, czarnymi włosami, rubinowymi ustami i oczami japońskiej laleczki z mang. Ubrana w krótką czerwoną sukienkę i czarne szorty z dumą eksponowała perfekcyjnie wyrzeźbione nogi i drobne piersi baletnicy.
Ktoś na widowni krzyknął: „Linda!”. Uśmiechnęła się zadowolona. Uwielbiała sławę!
Z nowoczesnych głośników stereo zabrzmiały pierwsze, namiętne akordy utworu „Feeling Good” Niny Simone. Linda odgrywała rolę kobiety rozdartej z powodu uczuć do dwóch mężczyzn, a tancerze udawali, że rywalizują o jej względy.
Właściwie, oni nie tylko udawali…
Kobiety tęsknie wodziły rozszerzonymi oczami za sylwetkami dwóch bogów tańca. Szczególnie Eros przyciągał ich wzrok, gdy kręcił piruety w powietrzu i unosił się nad sceną niczym na skrzydłach.
Cholerny mistrzunio! – pomyślała Linda cynicznie.
Po zakończeniu „Feeling Good” z głośników zabrzmiał klasyczny kawałek zespołu The Rolling Stones. Taneczne trio wycofało się ze sceny, na którą wbiegło pięciu innych artystów.
Eros zatrzymał się w kulisach, z dumą i uśmiechem satysfakcji obserwując mistrzowskie popisy swoich tancerzy.
– Genialna choreografia, kochanie! – szepnęła Linda i pocałowała go w policzek. – Idę do garderoby, muszę się czegoś napić.
– W porządku. Wchodzisz znów w dziesiątym kawałku – odparł Eros, nie patrząc na nią, tylko na scenę.
Ja nigdy nie będę dla niego najważniejsza – pomyślała dziewczyna ze złością.
Doskonale wiedziała, że ma mniej więcej dwadzieścia minut przerwy i planowała ten czas intensywnie wykorzystać. Dyskretnie, by nikt jej nie zauważył, skręciła na schody do piwnicy i pobiegła do magazynu rekwizytów, ukrytego pod sceną. Serce biło jej jak szalone, gdy cichutko gwizdnęła w ogromnym pomieszczeniu. W półmroku zamajaczyła postać schowana dotąd za ścianą z płyty pilśniowej, pomalowanej tak, by zdawała się murem średniowiecznego zamku.
– Hej, Linda, nie wiesz, że gwizdanie w teatrze przynosi pecha? – zakpił wysoki tancerz. Pojedyncza żarówka oświetlała jego tors, ale twarz blondyna spowijał cień, chowając gniewne, ciemnoniebieskie oczy i gładko ogoloną, kanciastą szczękę.
– Zamknij się, Javier! – jęknęła i przylgnęła do jego ust desperacko, zachłannie.
Mężczyzna chwycił ją za podbródek i pocałował gwałtownie, po czym szybko odwrócił od siebie, zmuszając do oparcia się o fałszywy średniowieczny mur. Następnie zerwał z niej baletowe szorty. Splunął na dłoń i bez śladu delikatności włożył w kobietę dwa palce. Zaskoczył ją. Lewą ręką zakrył usta Lindy, bo krzyknęła z wrażenia akurat, gdy na scenie nad nimi zabrzmiały akordy piosenki „Bad Romance” Lady Gagi.
Javier nachylił się do ucha kochanki i szepnął z żądzą i agresją:
– Wypnij pupę, laleczko! Zrobię to mocno i szybko. Nie tak, jak ten laluś Eros.
Jęknęła, szerzej rozstawiając nogi. Adrenalina, strach przed przyłapaniem i poczucie, że robi coś złego, rozgrzewały ją do czerwoności. Wiła się pod dotykiem Javiera, a kiedy przyłożył do jej pośladków swój potężny członek, poczuła, że zaraz zwariuje.
Piętro wyżej członkowie grupy tanecznej pokazywali właśnie publiczności, jak seksowny może być taniec współczesny. Gdy oni prezentowali skomplikowane akrobacje na scenie, pod podłogą Javier z dziką pasją dociskał dziewczynę swojego najlepszego kumpla do scenografii średniowiecznego muru.
Linda jęknęła zachwycona. Javier, zachęcony jej reakcją, wszedł głębiej. To, jak wypełniał ją całą, doprowadzało tancerkę do szaleństwa. Dźwięk bioder uderzających o pośladki przypominał oklaski zachwyconej publiczności. Nogi Lindy drżały, a fala spełnienia wzbierała w ciele. Wiła się pod Javierem, desperacko dusząc krzyk. Kiedy poczuła, że jest na krawędzi, wykrztusiła:
– Mocniej!
Mężczyzna posłuchał i natarł z taką siłą, że Linda prawie upadła z wrażenia. Kochanek przytrzymał ją ramieniem, gdy ona, trzęsąc się od potężnego orgazmu, walczyła z nogami miękkimi jak z waty. Javier zwolnił, jego ciało zadrżało; wydał z siebie jęk, po czym natarł po raz ostatni i eksplodował.
Ich serca dziko galopowały. Oboje starali się uspokoić płytkie, urywane oddechy.
– O cholera! To było zajebiste! – szepnął Javier i pocałował Lindę w policzek. – Zbieraj się, laleczko. Za chwilę nasz występ.
Odsunęła się i chwiejnie podeszła do drzwi. Odwróciła się, rzuciła kochankowi namiętne spojrzenie, po czym szybkim krokiem udała do swojej garderoby, starając się, by nikt jej nie zauważył. Tam wytarła ślady boskiego seksu, zmieniła bieliznę, poprawiła szybko makijaż i pobiegła do wyjścia na scenę.
Przebrani za robotników tancerze prezentowali właśnie skomplikowaną choreografię na metalowych drążkach i imitujących plac budowy rusztowaniach. Z potężnych głośników płynęła muzyka zespołu Imagine Dragons, utwór pod tytułem „Believer”.
– Pain… – zanuciła cicho Linda. Lubiła ból i zniewolenie.
Popatrzyła cynicznie na swojego chłopaka na scenie. Eros właśnie efektownie zeskakiwał w szpagacie z rusztowania.
On za bardzo mnie szanuje, by mnie tak pieprzyć, pomyślała Linda. Najlepszy seks jest z facetem, który traktuje cię w łóżku jak dziwkę.
Na kolejny utwór muzyczny musiała wbiec na scenę. To było „Feel it Still” (Portugal. The Man), radosny, ciekawy kawałek z w miarę prostą choreografią. Gdy przez sekundę byli blisko siebie, Javier dyskretnie uszczypnął Lindę w pośladek i konspiracyjnie mrugnął okiem. Miał przy tym minę zwycięzcy.
Jeszcze kilka utworów popularnych artystów takich jak Stevie Wonder, Elton John, Pink, Madonna, Queen i Michael Jackson – i show się skończyło. Wszyscy tancerze wyszli ukłonić się publiczności i zebrać zasłużone oklaski. Eros z dumą chwycił rękę Lindy, zachęcił ją do ukłonu solo, po czym pocałował grzbiet dłoni. Publiczność szalała z radości, biła gromkie brawa i skandowała ich imiona. Eros i Linda od lat byli ulubieńcami tłumów, szczególnie po wygranej w mistrzostwach Europy w tańcach latynoamerykańskich.
Kurtyna opadła. Tłum na widowni zaczął się przerzedzać; usatysfakcjonowana publiczność zmierzała w stronę wyjścia z teatru. Czerwone audytorium pachniało mokrymi kobiecymi udami.
Muskularne ciała tancerzy świeciły się od potu po dwóch godzinach ostrego tańca. Eros, szef zespołu, przybił piątkę każdemu z dziewięciu chłopaków.
– Perfekcyjna robota, panowie! Rockowy balet w najlepszym wydaniu! – pogratulował kumplom, po czym pocałował Lindę w policzek. Podszedł do ciemnoskórego przystojniaka. – Diego, jesteś mistrzem! Panienki prawie się posikały z wrażenia przy twoim występie! – Zaśmiał się, klepiąc go po plecach.
– Dzięki, stary! Idę się przebrać i ruszam do fanek. Może jakąś zagadam. Jakbym się jutro spóźnił na próbę, to wiecie dlaczego! – Diego wybuchnął perlistym śmiechem.
Eros odwrócił się do swojej dziewczyny i zapytał szeptem:
– Skarbie, idziemy coś zjeść?
– Eee, nie, nie jestem głodna, tylko zmęczona. Chcę dziś wcześniej położyć się do łóżka.
Eros nie zdążył odpowiedzieć, gdyż nagle wyrosła przed nim niewysoka dziennikarka. Miała włosy związane w dwa ślimaczki i czerwone okulary na okrągłym, zadartym nosie.
– Dobry wieczór, panie Riviera! Sofia z radia VivaLaMusica!. Jesteśmy umówieni na wywiad.
– A, tak, oczywiście! – odparł wyraźnie zaskoczony. – Miło mi cię poznać, Sofio! Przejdźmy do mojej garderoby.
Następnie odwrócił się skruszony do Lindy i mruknął konspiracyjnym tonem:
– Sorry, skarbie, na śmierć zapomniałem. Złapiesz taksówkę do domu? Ja dojadę najszybciej, jak dam radę.
– Jasne, nie przejmuj się! Nie musisz się spieszyć. Javier może mnie odwieźć…
– To super – ucieszył się Eros i pocałował ją w czoło. – Do zobaczenia wkrótce!
Sofia i jej asystent posłusznie poszli za barczystym tancerzem, a Javier i Linda pojechali autem do jej mieszkania. To, co Javier wyprawiał na tylnym siedzeniu, było czystą poezją agresji i kreatywności. Pośladki Lindy zrobiły się sinoczerwone od klapsów, a usta i cipka nabrzmiałe z rozkoszy i bólu.
Gdyby Linda wiedziała, że Eros nie wróci tej nocy, zabrałaby Javiera do apartamentu, a potem ujeżdżała go na kuchennej posadzce jak gorącokrwistego ogiera. Ale nikt nie przewidział kolejnych zdarzeń…
Dziennikarka zaczęła wywiad z Erosem od nietypowego pytania:
– Panie Riviera, co sprawia, że pański taniec aż kipi seksem?
– Proszę mi mówić po imieniu! Cóż, seks i taniec są ze sobą nierozerwalnie związane: wystarczy wspomnieć tango z filmu „Zapach kobiety” lub układ do piosenki „Lover Boy” w filmie „Dirty Dancing”. Większość popowych teledysków wygląda jak zaproszenie do kopulacji. Dramaturg George Bernard Shaw opisał taniec jako „zalegalizowane przez muzykę wyrażanie w pionie poziomych żądz cielesnych”, a filozof Slavoj Žižek powiedział kiedyś, że „taniec to masturbacja na forum publicznym”.
– Czy to znaczy, że wasz zespół masturbuje się przed setkami kobiet?
Eros wybuchnął śmiechem.
– Sofio, widziałaś show i wiesz, że robimy dużo więcej niż przeciętny facet pod prysznicem. Cała moja ekipa to mistrzowie baletu i innych stylów tańca, od afro i hip-hopu po tango i salsę. Łączymy muzykę pop-rock z jazzem, stepowaniem i gimnastyką artystyczną. Mamy opanowaną technikę, czujemy rytm i dobrze się bawimy.
– A publiczność szaleje z radości! Odnosicie sukcesy!
– Małżeństwo ostrej muzyki komercyjnej z klasycznym baletem było sporym ryzykiem, ale na razie nie myślimy o rozwodzie. Nasza popularność potwierdza, że publiczność jest otwarta na innowacje – odparł Eros szelmowsko.
– Powiedz, skąd się to wzięło? Dlaczego zająłeś się baletem? – zapytała Sofia.
– Mój ojciec, Ares Riviera, jest byłym wojskowym. Pracuje dla Ministerstwa Obrony Narodowej. Gdy byłem dzieciakiem, zmuszał mnie do chodzenia na treningi bokserskie i piłkarskie, ale mnie nie kręciło walenie w worek lub bieganie za piłką. Ojciec się zirytował moim brakiem motywacji i za karę zapisał mnie na balet i taniec towarzyski. Sądził, że po jednych zajęciach z dziewczynkami ubranymi w różowe sukieneczki tutu i słodkie baletki, ze skruchą wrócę na boks i piłkę nożną. Nigdy nie podejrzewał, że taniec mi się spodoba! – Eros parsknął na wspomnienie miny ojca wiele lat wstecz.
– Pewnie on też uważał, że balet jest dla gejów?
– Wielu ludzi hołduje temu przekonaniu. Co za bzdura! Taniec to poważny sport. Wymaga samodyscypliny i pełnej kontroli nad własnym ciałem. Nie ma nic wspólnego z orientacją seksualną.
– Twój ojciec zapewne nie spodziewał się, że zostaniesz mistrzem Europy w tańcu towarzyskim – zakpiła Sofia.
– Zdecydowanie go to zaskoczyło! – potwierdził rozmówca.
Dziennikarka wypytywała Erosa jeszcze przez pół godziny o jego zespół, plany na przyszłość, o jego dziewczynę…
– Musisz mieć dużo zaufania do kumpla, jeśli on odwozi Lindę do domu – stwierdziła z uznaniem.
– Jesteśmy jak rodzina – odparł Eros, ale w jego głosie pojawił się ledwo zauważalny cień wątpliwości.
Gdy skończyli wywiad, Eros odprowadził ekipę radiową do tylnych drzwi teatru. Oddał klucze stróżowi nocnemu i wskoczył na czarny motor, hondę super blackbird. Zapiął kask pod brodą i zasunął metalowy zamek swojej ulubionej, czarnej skórzanej kurtki. Kupili ją wspólnie z Lindą podczas szkolenia w Nowym Jorku, niedaleko Broadwayu. Planowali kiedyś tam występować i zrobić światową karierę.
Potężna maszyna ruszyła z rykiem. Eros pomknął kolorowymi ulicami Madrytu, jakby miał przyczepione do pleców skrzydła.
Nie spodziewał się, że tej nocy jego życie zmieni się na zawsze, gdy drogę zatarasuje pijany kierowca… I że Linda będzie tańczyć na Broadwayu z Javierem, a nie z nim… Pędząc na motorze, Eros nie mógł też podejrzewać, że Javier okaże się być dupkiem, a Linda po trzech latach wróci do Madrytu, bo zatęskni za swoim wcześniejszym partnerem. Postanowi go odzyskać, bez względu na cenę…