-
W empik go
Kocie opowiastki. Gucio i cała reszta - ebook
Kocie opowiastki. Gucio i cała reszta - ebook
Urocza historia pewnej kociej rodziny, która zamieszkała w szafie u pani Magdy i pana Tomka. Poznaj ich zwariowane przygody i przeczytaj o tym jak uczą się nowych rzeczy, psocą i krok po kroku poznają otaczający ich świat.
| Kategoria: | Dla dzieci |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-280-9004-0 |
| Rozmiar pliku: | 930 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
TO ZNOWU MY
Witajcie. To ja, Gucio. W tej książce to właśnie ja opowiem wam o naszych kocich przygodach, które ostatnio się wydarzyły. Przede wszystkim muszę wyjaśnić, że znowu mieszkam u pani Magdy i pana Tomka, bo u sąsiadki z drugiego końca osiedla nie bardzo mi się podobało (a może to ja się nie podobałem?). Razem z nami mieszka jeszcze Pela, no i nasza mama. Babcia przychodzi codziennie z podwórka przywitać się z nami i zjeść śniadanie oraz – potem wieczorem – kolację. Pan Tomek mówi, że przez te koty chyba pójdą niedługo z torbami, bo tyle jemy… Ale nie bardzo wiem, co mają na myśli. A wy wiecie?
Ostatnio staliśmy się wielkimi łakomczuchami, a państwo zaczęli nam dawać do misek chyba trochę mniejsze porcje (a może tylko nam się tak wydaje…). Skończyło się na tym, że Pela znalazła w kuchni pestki dyni, które leżały sobie na szafce. Właśnie je chrupała, gdy weszła pani Magda i bardzo się zdziwiła, co takiego moja siostra robi. A jeszcze bardziej zdziwiło ją to, że Peli te pestki w ogóle smakują. Powiedziała, że pierwszy raz widzi takiego niezwykłego kota. A przecież to wszystko przez to, że zbyt długo nie było nic nowego w naszych miseczkach mimo miauczenia, proszenia i chodzenia za państwem krok w krok.
Pewnie jesteście ciekawi, jak to się stało, że znowu jestem razem z Pelą i mamą, bo przecież – jak pamiętacie – przeprowadziłem się do sąsiadki z drugiego końca osiedla. To było tak: Mieszkałem sobie w tym domu przez tydzień i było nawet fajnie, tylko, niestety, nie mogłem robić siusiu tam, gdzie mi się akurat zachciało. Gdy pewnego razu załatwiłem się na dywan, wszyscy na mnie krzyczeli. A ja czasami nie lubię szukać kociej ubikacji, bo to jest nudne, więc gdy akurat trafi się na przykład dobry dywan, to wtedy, trudno, robię siusiu na ten dywan.
Mama i Pela były bardzo oburzone, gdy im o tym opowiedziałem, bo one zawsze biegną do ubikacji, nawet z drugiego końca mieszkania, i dziwią się, że ja nie robię tego samego. Ale ja nigdy nie mam pewności, że dobiegnę na czas.
Moja nowa pani była bardzo niezadowolona. Początkowo starała się spokojnie mi tłumaczyć, co mam robić i gdzie, ale gdy raz nasiusiałem na ważne papiery, to bardzo się zdenerwowała i wyniosła mnie do ogródka. Za ogródkiem nie przepadałem, chyba że była tam sąsiadka zza płotu, która wystawiała mi miski z kocimi chrupkami. Ale tego dnia jej tam nie zastałem, więc trochę sobie pospacerowałem, a potem postanowiłem przejść się po osiedlu i znaleźć dom, w którym zostały mama i Pela.
Szedłem sobie, szedłem, obwąchiwałem różne furtki, lecz nie poczułem żadnego znajomego zapachu. Ale nie spieszyłem się bardzo i maszerowałem spokojnie z podniesionym ogonem. Wtedy to zauważył mnie pan Tomek, który właśnie mył okna w kuchni. Aż przetarł oczy ze zdziwienia na mój widok! Szybko wyszedł z domu i wziął mnie na ręce, żeby zanieść mnie do środka. Mojej mamy akurat nie było, ponieważ poszła na małą przechadzkę, za to Pela bardzo się ucieszyła, od razu zaczęła się ze mną witać i mnie zaczepiać. Powiedziała nawet, że chyba trochę przez ten tydzień urosłem i wydoroślałem. Bardzo możliwe.
A ta sąsiadka, u której mieszkałem, to chyba nawet była zadowolona, że wróciłem sobie sam do poprzedniego domu. Ona nie mogła się przyzwyczaić do tego, że robiłem siusiu na dywan. A że to była koleżanka pani Magdy, więc i tak widywała mnie czasami, gdy przychodziła na herbatkę. Pytała wtedy, jak się miewam i czy już nauczyłem się korzystać z kuwety. Nawet się zastanawiam, czy nie żałuje, że mnie już u niej nie ma?
Ja jednak jestem zadowolony, że tak wszystko wyszło i że wróciłem do pani Magdy i pana Tomka. Tu jest najlepiej!
Witajcie. To ja, Gucio. W tej książce to właśnie ja opowiem wam o naszych kocich przygodach, które ostatnio się wydarzyły. Przede wszystkim muszę wyjaśnić, że znowu mieszkam u pani Magdy i pana Tomka, bo u sąsiadki z drugiego końca osiedla nie bardzo mi się podobało (a może to ja się nie podobałem?). Razem z nami mieszka jeszcze Pela, no i nasza mama. Babcia przychodzi codziennie z podwórka przywitać się z nami i zjeść śniadanie oraz – potem wieczorem – kolację. Pan Tomek mówi, że przez te koty chyba pójdą niedługo z torbami, bo tyle jemy… Ale nie bardzo wiem, co mają na myśli. A wy wiecie?
Ostatnio staliśmy się wielkimi łakomczuchami, a państwo zaczęli nam dawać do misek chyba trochę mniejsze porcje (a może tylko nam się tak wydaje…). Skończyło się na tym, że Pela znalazła w kuchni pestki dyni, które leżały sobie na szafce. Właśnie je chrupała, gdy weszła pani Magda i bardzo się zdziwiła, co takiego moja siostra robi. A jeszcze bardziej zdziwiło ją to, że Peli te pestki w ogóle smakują. Powiedziała, że pierwszy raz widzi takiego niezwykłego kota. A przecież to wszystko przez to, że zbyt długo nie było nic nowego w naszych miseczkach mimo miauczenia, proszenia i chodzenia za państwem krok w krok.
Pewnie jesteście ciekawi, jak to się stało, że znowu jestem razem z Pelą i mamą, bo przecież – jak pamiętacie – przeprowadziłem się do sąsiadki z drugiego końca osiedla. To było tak: Mieszkałem sobie w tym domu przez tydzień i było nawet fajnie, tylko, niestety, nie mogłem robić siusiu tam, gdzie mi się akurat zachciało. Gdy pewnego razu załatwiłem się na dywan, wszyscy na mnie krzyczeli. A ja czasami nie lubię szukać kociej ubikacji, bo to jest nudne, więc gdy akurat trafi się na przykład dobry dywan, to wtedy, trudno, robię siusiu na ten dywan.
Mama i Pela były bardzo oburzone, gdy im o tym opowiedziałem, bo one zawsze biegną do ubikacji, nawet z drugiego końca mieszkania, i dziwią się, że ja nie robię tego samego. Ale ja nigdy nie mam pewności, że dobiegnę na czas.
Moja nowa pani była bardzo niezadowolona. Początkowo starała się spokojnie mi tłumaczyć, co mam robić i gdzie, ale gdy raz nasiusiałem na ważne papiery, to bardzo się zdenerwowała i wyniosła mnie do ogródka. Za ogródkiem nie przepadałem, chyba że była tam sąsiadka zza płotu, która wystawiała mi miski z kocimi chrupkami. Ale tego dnia jej tam nie zastałem, więc trochę sobie pospacerowałem, a potem postanowiłem przejść się po osiedlu i znaleźć dom, w którym zostały mama i Pela.
Szedłem sobie, szedłem, obwąchiwałem różne furtki, lecz nie poczułem żadnego znajomego zapachu. Ale nie spieszyłem się bardzo i maszerowałem spokojnie z podniesionym ogonem. Wtedy to zauważył mnie pan Tomek, który właśnie mył okna w kuchni. Aż przetarł oczy ze zdziwienia na mój widok! Szybko wyszedł z domu i wziął mnie na ręce, żeby zanieść mnie do środka. Mojej mamy akurat nie było, ponieważ poszła na małą przechadzkę, za to Pela bardzo się ucieszyła, od razu zaczęła się ze mną witać i mnie zaczepiać. Powiedziała nawet, że chyba trochę przez ten tydzień urosłem i wydoroślałem. Bardzo możliwe.
A ta sąsiadka, u której mieszkałem, to chyba nawet była zadowolona, że wróciłem sobie sam do poprzedniego domu. Ona nie mogła się przyzwyczaić do tego, że robiłem siusiu na dywan. A że to była koleżanka pani Magdy, więc i tak widywała mnie czasami, gdy przychodziła na herbatkę. Pytała wtedy, jak się miewam i czy już nauczyłem się korzystać z kuwety. Nawet się zastanawiam, czy nie żałuje, że mnie już u niej nie ma?
Ja jednak jestem zadowolony, że tak wszystko wyszło i że wróciłem do pani Magdy i pana Tomka. Tu jest najlepiej!
więcej..