Kolacja z księciem - ebook
Kolacja z księciem - ebook
Od pewnego czasu do mediów wyciekają informacje o rodzinie królewskiej. Trop wiedzie do Jenny Beals, dziennikarki, przyjaciółki jednej z księżniczek. Książę Dymitr, były żołnierz, dostaje zadanie zbadania sprawy. Dymitr i Jenna zawsze się lubili, więc Jenna chętnie umawia się z nim na kolację. Nie podejrzewa, że w tym czasie przeszukiwane jest jej mieszkanie. Gdy po wspólnej nocy Jenna zasypia, Dymitr znajduje w jej telefonie założony podsłuch. Sprawa zostaje wyjaśniona, ale Jenna nie może mu wybaczyć, że nie powiedział jej szczerze, o co jest posądzana. A Dymitr bardzo chciałby kontynuować romans z piękną Jenną…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-9982-4 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Głos Franka Sinatry, śpiewającego _My Way_, oderwał księcia Dymitra od lektury kontraktu z United Mining.
Nigdy jeszcze nie przygotowywał tak ważnej umowy – w całym trzydziestodwustronicowym dokumencie nie miało prawa znaleźć się choćby jedno źle sformułowane zdanie.
Wśród dźwięków muzyki odezwał się dzwonek telefonu. Dymitr dotknął ekranu, akceptując wideopołączenie.
– Nie za wcześnie trochę dla ciebie? – zapytał, witając starszego brata.
Konstantyn mieszkał z rodziną w Seattle, a więc w strefie czasowej, w której było trzy godziny wcześniej niż w Nowym Jorku.
Brat zaśmiał się nieco szyderczo, spoglądając na Dymitra z niedowierzaniem.
– U ciebie jest dopiero siódma trzydzieści rano, a ty już siedzisz w pracy, przykuty łańcuchem do biurka.
Dymitr wzruszył ramionami.
– I co z tego? To raczej ty powinieneś być nadal w łóżku ze swoją uroczą żoną.
Dymitr nie miał żony ani dzieci, z którymi mógłby właśnie jeść śniadanie w swoim eleganckim apartamencie. Był w biurze już od szóstej rano i wszystko wskazywało na to, że będzie tam nadal o szóstej wieczorem. Czas przed godziną ósmą, gdy w biurze pojawiała się jego asystentka i pozostali pracownicy, był zwykle dla Dymitra najbardziej produktywny.
– Potrzebujesz trochę życia, oprócz pracy – zbeształ go brat.
– Sześć razy w tygodniu chodzę na siłownię.
Po pracowitych porankach Dymitr spędzał część czasu do południa na ćwiczeniach.
– Poza tym biorę udział w triatlonach.
– Byłeś takim towarzyskim dzieckiem, a teraz tak się izolujesz…
– Wszyscy musimy kiedyś dorosnąć.
Przed wstąpieniem do wojska, Dymitr łatwo nawiązywał przyjaźnie, w pełni korzystając z życia jako najmłodszy w rodzinie książę.
W odróżnieniu od swoich dwóch starszych braci, nie pełniąc żadnych oficjalnych ról w rodzinie królewskiej, Dymitr mógł narażać życie, biorąc udział w rzeczywistych konfliktach zbrojnych. Jednak śmierć najlepszego przyjaciela i utrata innych towarzyszy podczas trwającej wojny zmieniła go nie do poznania. Do tego doszła jeszcze strata kobiety, którą miał poślubić.
Życiowa lekcja, której zaczął się uczyć, gdy miał sześć lat i nowotwór zabrał mu matkę, nabrała nowego znaczenia: życie to wieczna strata.
Im więcej ma się w życiu ludzi, tym większych doznaje się strat – po prostu.
Bilans zysków i strat był zawsze mocno przechylony w tę samą stronę.
Niedopuszczanie ludzi do własnego życia minimalizowało więc ryzyko późniejszego bólu.
– Jak tam, chłopcy? – zapytał Dymitr, gdy starszy brat nie kwapił się, by od razu przejść do sedna porannego telefonu.
– Misza jest przerażająco dojrzały jak na swój wiek, a Walentyn ma duszę naukowca – odpowiedział z wyraźną dumą w głosie Konstantyn. – I obaj bardzo tęsknią za wujkiem.
– Wkrótce wpadnę do Seattle.
– Mamy taką nadzieję.
– Nie wydaje mi się jednak, żebyś porzucił Emmę i ciepłe łóżko, by się upewnić, że twoi synowie wkrótce zobaczą wujka…
Wyraz twarzy Kona zdawał się potwierdzać to przypuszczenie.
– Jasne, że nie dlatego wymknąłem się z łóżka, żeby do ciebie zadzwonić.
– Wymknąłeś się? To brzmi poważnie. Ale jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że Emma monitoruje twoje rozmowy telefoniczne – zażartował.
– Nie, ale nie chcę, żeby słyszała tę rozmowę – skrzywił się Kon. – Teraz bardzo przyjaźni się z Jenną i Natalią. Są jak trzy siostry, tylko z różnych matek.
– Z Natalią wszystko w porządku? – Umysł Dymitra natychmiast pobiegł w tym kierunku.
Jego starsza bratowa przeżyła zagrażające życiu poronienie, zaledwie miesiąc po tym, jak Dymitr wrócił z wojska.
Nie wiedział nawet, że była w ciąży. To był pierwszy trymestr, więc Natalia i Mikołaj nikogo jeszcze nie informowali.
Chyba że wiedziała o tym Jenna – dziennikarka zajmująca się modą i najlepsza przyjaciółka Natalii, a teraz, jak się okazało, również żony Kona, Emmy. Dymitr nie zdawał sobie sprawy, że wszystkie trzy aż tak zbliżyły się do siebie, ale mieszkając na przeciwległym wybrzeżu Stanów Zjednoczonych niż bracia i ich rodzinna wyspa Mirrus, mógł nie być na bieżąco.
– Natalia znowu jest w ciąży – powiedział Konstantyn, bez zachwytu w głosie.
– To chyba dobra wiadomość.
Konstantyn skinął głową.
– Oczywiście, że tak, ale z drugiej strony trzeba bardzo uważać, żeby nie doznała jakiegoś większego stresu.
– A co ja mam z tym wspólnego?
– Mógłbyś w tym zakresie pomóc.
– Zupełnie nie wyobrażam sobie jak – wyznał szczerze Dymitr. – Ale oczywiście zrobię wszystko, co w mojej mocy.
– Właśnie na taką odpowiedź liczyłem.
I Konstantyn mógł być pewny takiej reakcji brata. Wszyscy trzej bracia zostali wychowani w silnym poczuciu obowiązku.
– Ktoś związany z rodziną przekazuje prasie wrażliwe informacje – oznajmił wreszcie Kon, bez dalszego owijania w bawełnę.
Dymitr wyprostował się, z trudem powstrzymując się, by się nie zerwać na równe nogi.
– Osobiste czy biznesowe? – zapytał.
– Takie i takie.
Dymitr zaklął głośno i dosadnie.
– No, właśnie – westchnął Kon.
– Nie wiesz, kto za tym stoi?
– Nie bardzo. Właściwie nie.
– Co to znaczy „nie bardzo”?
– Wycieki następują zawsze po wizytach Jenny u Natalii.
Dymitr poczuł bolesny ucisk w żołądku. Jenna została dopuszczona do wewnętrznych kręgów rodziny królewskiej za zgodą każdego z jej członków. Jej zdrada zaszkodziłaby nie tylko Natalii.
Ich ojciec traktował piękną dziennikarkę prawie jak swoją synową, Natalię.
Jenna była częstym gościem w pałacu już od momentu zaręczyn Natalii i Mikołaja.
– To niemożliwe – powiedział Dymitr po chwili zastanowienia. – Jenna nigdy nie zdradziłaby swojej najlepszej przyjaciółki.
Jenna wielokrotnie okazywała lojalność względem Natalii. Głośno mówiła o tym, jak bardzo ceni sobie swoje miejsce w rodzinie królewskiej, jednocześnie otwarcie podkreślając, że bardzo nie chciałaby zostać jedną z nich.
Kto jak kto, ale ta kobieta – pełna feministycznych ideałów – na pewno nie marzyła o tym, by zostać księżniczką.
Konstantyn westchnął i nagle zaczął wyglądać jak człowiek, który wstał przed świtem, żeby przeprowadzić potajemną rozmowę.
– Też mi się tak wydawało, ale trudno zaprzeczyć korelacji czasowej. To zdarzyło się zbyt wiele razy, żeby to mógł być przypadek.
– Jenna albo sama przekazuje informacje – rozważał Dymitr, wciąż bez przekonania – albo robi to ktoś, komu ona się zwierza. Prawdopodobnie właśnie to drugie.
– Też tak pomyślałem – przyznał Kon.
– Zapytałeś ją?
– Żartujesz? Jak myślisz, co zrobiłaby natychmiast po takiej rozmowie ze mną?
– Pewnie zadzwoniłaby do Natalii. Ale myślisz, że Jenna zdecydowałaby się stresować teraz Natalię?
– Może nie celowo, ale jeżeli wyrwałoby jej się, że ją podejrzewamy, to wyobrażasz sobie, jaki to byłby stres dla naszej bratowej?
– Jasne. Nie jestem tylko przekonany, że ktoś tak inteligentny i wrażliwy jak Jenna nie potrafiłby oszczędzić Natalii stresu w sytuacji, w której się znajduje.
– Jeżeli Jenna nie porozmawia z Natalią, to na pewno zwróci się z tym do mojej żony.
I obie będą miały pretensje do Konstantyna – pomyślał Dymitr.
– Ciągle wydaje mi się to wykluczone, żeby Jenna przekazywała coś mediom – zastanawiał się Dymitr. – Albo nawet komuś opowiadała o nas. Jest na to zbyt mądra. I jest dziennikarką.
– Spójrz na korelację czasową, Dima.
Powtarzalność wykluczała tu zbieg okoliczności. I to martwiło Dymitra najbardziej. A także moment, w którym doszło do przecieków.
– Jestem w trakcie bardzo ważnych i potencjalnie wrażliwych negocjacji, łączących kilka małych krajów we wspólnym przedsięwzięciu biznesowym – poinformował brata Dymitr.
– To dlaczego ja o tym nic nie wiem?
– Bo ciągle jeszcze dopracowuję pakiet informacji, który wkrótce wyślę tobie i Mikołajowi.
Konstantyn pokiwał głową.
– To kolejny powód, dla którego komuś może bardzo zależeć na uzyskaniu wrażliwych informacji – zauważył.
– Pełna zgoda. Ale czego właściwie oczekujesz ode mnie? – zapytał Dymitr.
– Dowiedz się, czy to Jenna jest kretem, a jeśli nie ona, to kto.
– To brzmi jak zadanie dla prywatnego detektywa, a nie dla mnie – odparł Dymitr.
– Mikołaj chce, żeby wszystko zostało między nami. Jeżeli to Jenna, trzeba wyeliminować wszelkie możliwości przedostania się takiej informacji do opinii publicznej.
– Ale to ty mieszkasz w Seattle. Więc dlaczego ja mam to zrobić?
– Zrobiłem już wszystko, co mogłem, by dowiedzieć się prawdy. Kolejne działania musiałyby wzbudzić podejrzenia mojej żony.
– A nie wydaję ci się, że Jenna nabierze podejrzeń, gdy to ja nagle pojawię się u niej i zacznę jej zadawać niewygodne pytania?
– Ufam, że stać cię na znacznie większą subtelność – skomentował Konstantyn.
– To znaczy? Wyobrażasz sobie, że zacznę z nią chodzić? – zapytał Dymitr.
– A co, musiałbyś się tak strasznie zmuszać?
Dymitr starał się ukryć swoją reakcję. Na pewno nie musiałby się zmuszać do kontaktu z tak piękną kobietą. Ale chodzić z nią na randki? Tego po prostu Dima nie robił.
Poza tym pachniało to nieuczciwością.
Konstantyn westchnął głęboko.
– Dima, poumawiaj się z nią czy zaproś ją do udziału w triatlonie, cokolwiek. Po prostu zbliż się do niej na tyle, żebyś mógł ustalić, czy to ona jest źródłem przecieków.
– Będę w Seattle pod koniec tygodnia – rzekł Dymitr, wiedząc, że musi działać po swojemu.
Jenna Beals odłożyła telefon, jednocześnie podekscytowana i zatroskana o swoją przyjaciółkę.
Natalia, królowa Mirrus, znów była przy nadziei. Po poprzedniej ciąży, zakończonej poronieniem, podczas którego Natalia prawie wykrwawiła się na śmierć, Jenna założyła, że jej przyjaciółka nigdy już nie będzie chciała mieć kolejnych dzieci. O, święta naiwności…
Chociaż na świecie była już następczyni tronu, sześcioletnia księżniczka Anna Jelena, i „zapasowy” spadkobierca, trzyletni książę Danił, okazało się, że królowa uwielbia rolę matki i chce mieć kolejne dzieci.
Jenna zaczynała więc już planować podróż do Mirrus, by na własne oczy przekonać się, że przyjaciółka ma się tak dobrze, jak twierdzi.
A może jeszcze tak się zdarzy, że na Mirrus będzie akurat wówczas inny członek rodziny królewskiej, książę Dymitr? Na myśl o tym jej serce trochę przyspieszyło.
Najmłodszy, i jej zdaniem najseksowniejszy, z trzech braci, mierzący prawie dwa metry triatlonista, miał wspaniałe ciało. Ciemnobrązowa czupryna i piękne szare oczy Dymitra dopełniały, w odczuciu Jenny, wizerunek wcielonego seksapilu. Istniały jednak również potencjalne problemy: Dima był o pięć lat młodszy, był szwagrem jej najlepszej przyjaciółki, no i, w ogóle, ten cały książęcy cyrk…
Odrywając myśli od smakowitego mężczyzny, Jenna wróciła do pracy nad rozkładówką do artykułu o zrównoważonej modzie.
– Hej, Jenna, ktoś chce się z tobą zobaczyć.
Gdy uniosła głowę, by rozszyfrować trochę znajomy głos. Patrzyły na nią szare oczy, które jakże często widywała w namiętnych snach.
– Dima! – wykrzyknęła zszokowana. – Co ty tu robisz?
Czuła, jakby swoimi myślami przywołała go nagle do siebie.
Dymitr, ubrany w wiosenny designerski garnitur i bez krawata – czyli, jak na siebie, dość niezobowiązująco – stanął w swobodnej pozie przy jej biurku.
– Kon prosił mnie, żebym wpadł do chłopców.
– „Tu”, to znaczy w moim biurze, nie w Seattle.
Chociaż Dima nie odwiedzał Zachodniego Wybrzeża tak często, jak życzyłaby sobie tego rodzina, jego obecność w Seattle nie była sama w sobie zaskakująca. Natomiast fakt, że stał przy biurku Jenny, wytrącał ją z równowagi.
– Miałem trochę wolnego czasu.
– Więc przyszedłeś tutaj?
Dima posłał jej czarujący uśmiech, który tak często pojawiał się na jego zdjęciach w prasie.
– O której masz zobaczyć się z dziećmi? Emma będzie zachwycona.
Był ulubieńcem bratanków, a Emma uwielbiała uszczęśliwiać swoich synów.
– Teraz są w szkole, a Emma i Kon pracują, więc przyszedłem odwiedzić ciebie.
Powiedział to tak, jakby była to najbardziej naturalna rzecz na świecie, choć Jennie trudno byłoby wyobrazić sobie coś mniej naturalnego.
– A ty sam nie masz już nic do roboty? – drążyła Jenna.
– Nie wiem, czy zauważyłaś, ale jest pora lunchu.
Jenna rzuciła okiem na monitor. Rzeczywiście, była dwunasta trzydzieści.
– Rzadko wychodzę na lunch przed pierwszą.
– Raczej w ogóle nie wychodzisz na lunch, tylko wcinasz za biurkiem jakiś obrzydliwy batonik proteinowy – wtrąciła siedząca przy sąsiednim biurku asystentka Jenny, Skylar.
Jenna przypomniała sobie, że nie są w biurze sami. To właśnie Skylar, bez wcześniejszego uprzedzenia, wprowadziła Dimę do biura.
Dobrze, że Skylar zajmuje się edycją materiałów, a nie jest recepcjonistką – pomyślała Jenna.
– A gdzie podziała się Rose? – zapytała asystentkę.
Rose strzegła dostępu do biura i pracujących w nim osób ze sprawnością godną dobrze wyszkolonego agenta tajnych służb.
– Rose poszła na lunch – rzuciła Skylar.
– Ty też powinnaś zrobić sobie przerwę, Jenno – z książęcą arogancją oznajmił Dymitr.
– A ty przyszedłeś tutaj, żeby się upewnić, że nie jestem głodna? – spytała kpiąco Jenna.
– Jak słyszę, ktoś faktycznie powinien zacząć się tym interesować. – Dima posłał Skylar konspiracyjny uśmiech. – Batoniki proteinowe? Co to za jedzenie?
– Tak się składa, że nie wszyscy mają osobistych kucharzy – odparła Jenna.
– Ile czasu potrzebujesz na dokończenie spraw? – spytał Dima.
– Zakładasz, że pójdę z tobą na lunch?
– Mogę chwilę zaczekać – powiedział Dima, takim tonem, jakby oczekiwał pochwały.
– Robisz się upierdliwy, Wasza Wysokość.
– Zdecydowanie wolę: Dima.
– A to od kiedy?
– Odkąd w twoich ustach brzmi to sarkastycznie – odpowiedział poważnie Dima. – Bardziej jak imię psa niż arystokratyczny tytuł.
Jego szczerość zaparła jej dech w piersiach.
Uświadomiła jej również, że osiągnęła efekt odwrotny do zamierzonego.
– Czy wy przypadkiem nie macie się ku sobie? – mruknęła Skylar, wybałuszając oczy z wielkim zainteresowaniem.
Dima spojrzał na nią lodowatym wzrokiem.
– A ty pracujesz w redakcji magazynu o modzie czy plotkarskiego brukowca?
– Czasami niewiele się to od siebie różni – odparła Skylar z zalotnym uśmiechem.
– Wiesz, że my nie zajmujemy się plotkarstwem – wtrąciła ostro Jenna. – Powinnaś mieć trochę więcej oleju w głowie i nie rozważać takich rzeczy, szczególnie na głos.
Godząc się z myślą, że nic już nie będzie w stanie zrobić, zanim nie zje lunchu z Dimą, Jenna wyłączyła komputer i wstała.
– Do twojej informacji, Skylar: nie spotykam się z księciem i nie sypiamy ze sobą. Jeśli powstanie taka plotka, będę wiedzieć, kogo ukarać.
Asystentka spojrzała na Jennę z niedowierzaniem. Jakby wcale się nie bała.
– Myślę, że nie jestem jedyną osobą, która nie poszła na lunch i ma podobne wrażenie.
– Chyba brakuje ci instynktu samozachowawczego, dziewczyno – warknął Dima.
– Co? Jenna nie jest typem szefowej, która zasypie mnie pracą, bo ją zdenerwowałam. Na szczęście, nie jest taka – odparł bezczelnie.
Jenna nie miała nic przeciwko, że usłyszała, że cieszy się reputacją osoby zdystansowanej i praktycznej. Nie podobała jej się jednak myśl, że wywołuje to u jej asystentki brak zahamowań i poczucie bezkarności.
– To szlachetne cechy – powiedział spokojnie Dima. – Ale ja jestem człowiekiem, który bardzo poważnie traktuje swoją prywatność, i nie będę aż tak wyrozumiały.
– Przecież ja nie będę rozsiewać plotek – skwapliwie zapewniła Skylar, ze znacznie już mniej rozbawionym wyrazem twarzy. – Byłam po prostu ciekawa.
Jednak wzrok Dimy świadczył o tym, że nie kupuje tego wyjaśnienia. Jenna też patrzyła na Skylar bez przekonania; wszyscy w biurze wiedzieli, jak bardzo lubi plotkować.
Jakby wiedziona nagle rozbudzonym instynktem samozachowawczym, Skylar przełknęła ślinę, uśmiechnęła się nieśmiało i odeszła.
Jenna chwyciła torebkę i rozpinany sweter.
– Myślę, że trochę ją wystraszyłeś.
– Jestem księciem. Powinna być onieśmielona od samego początku.
– Nie wiem, na ile poważnie to mówisz.
– Dlaczego miałbym nie mówić tego poważnie? Większość ludzi jest w pewnym stopniu onieśmielona w kontakcie z rodziną królewską.
– To pewno już sto pięćdziesiąty dziewiąty powód, dlaczego jestem szczęśliwa, że to moja przyjaciółka, a nie ja, jest królową.
– Ty jesteś wyjątkiem, Jenno. Ciebie moja rodzina nigdy nie onieśmielała. Pamiętam, jak kiedyś nazwałaś mojego brata Królem-Ciacho.
Jenna roześmiała się głośno. Przekomarzając się z Natalią, czasami nadal tak nazywała jej męża – króla, który wraz z upływem lat stawał się przecież coraz poważniejszy.