Koń, który nauczył się tańczyć - ebook
Koń, który nauczył się tańczyć - ebook
Tańczący koń? Wojownik, zwany Wojtkiem, niejednym potrafi zaskoczyć! Trzeci tom wciągającej serii dla młodych miłośników i miłośniczek jeździectwa.
Choć koń wyścigowy Wojownik nigdy nie wydawał się szczególnie wojowniczy, zdążył pokazać, że to imię do niego pasuje. Najpierw wziął udział w wielkiej gonitwie, a chwilę potem przetrwał straszliwe porwanie. Teraz, kiedy zakończył karierę sportową, pora na nowe wyzwania – tylko jakie?
To zadanie dla Charlie Bass i jej przyjaciółki! Polly, częściowo sparaliżowana po wypadku, nie wyobraża sobie życia bez koni, a z Wojownikiem zawsze łączyła ją wyjątkowa więź. Kiedy dziewczynki dowiadują się o instruktorce jeździectwa, która od lat pracuje z osobami z niepełnosprawnościami, wszystko zaczyna się układać w logiczną całość. Charlie i Polly opracowują szczegółowy plan działania. Tylko co powiedzą rodzice Polly, pełni obaw o jej bezpieczeństwo?
Koń, który nauczył się tańczyć to pełna humoru opowieść o przyjaźni, determinacji i podążaniu za marzeniami niezależnie od okoliczności.
O wcześniejszych przygodach Charlie i Wojownika przeczytacie w książkach Koń, który nie chciał się ścigać i Koń, który zniknął.
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8150-644-1 |
Rozmiar pliku: | 12 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Jak myślisz, Charlie, zacznie wreszcie padać? – Głos pana Bassa, zajętego wymieniem Taylor Swift, brzmiał trochę niewyraźnie.
– Też bym chciała wiedzieć, tato! Wydawało mi się, że latem zawsze pada deszcz. – Charlie pogłaskała Taylor Swift po nosie. Dojarka została już podłączona i z wymienia krowy płynęło ciepłe mleko. Charlie westchnęła. – Trawa całkiem zżółkła i boję się, że Wojtek dostanie udaru, jak będzie całe dnie stał na pastwisku.
Wojtkiem nazywali Wojownika, konia wyścigowego, którego kupili przypadkiem dwa lata wcześniej. Wbrew przeciwnościom losu Wojownik z pomocą swojego przyjaciela, kucyka Percy’ego, wygrał gonitwę Derby i milion funtów. Później, tego samego lata, po dniu otwartym w gospodarstwie, został ukradziony i mimo że rodzina Bassów znalazła go, zanim złodzieje zrobili mu krzywdę, to doświadczenie zostawiło ślady w jego psychice. Od tamtej pory bał się powozów, mężczyzn z batem i tłumów, a kiedy wpadał w panikę, stawał się niebezpieczny. Charlie stwierdziła, że nie może już brać udziału w wyścigach, więc teraz Wojownik cieszył się emeryturą na Folly Farm.
– Nie martw się – powiedział tata, przechodząc do następnej krowy. – Nasze zwierzęta są mądre. Widziałem, że Percy i Wojtek trzymają się skraju lasu, tam, gdzie jest cień. A ta gromadka – machnął ręką w stronę długiej kolejki krów – cały dzień stoi w strumieniu i je trawę przy brzegu. Księżniczka Anna i Rihanna wybierają najlepsze miejsca i przychodzą tylko na dojenie. Mają swoje lata i wiedzą, co dobre!
Czule pogłaskał Księżniczkę Annę po grzbiecie.
– Tato, a jeśli zabraknie nam trawy? – spytała Charlie zaniepokojona. W wiadomościach podawano informacje o gospodarstwach, gdzie z powodu upałów trawa przestała rosnąć na pastwiskach. Rolnicy musieli karmić krowy sianem i zaczynało im brakować zapasów.
– To wtedy się będziemy martwić, kochanie – odparł spokojnie tata. – Nie zawracaj sobie głowy rzeczami, na które nie masz wpływu. Przecież zawsze dbamy o nasze zwierzęta. Zresztą na początku przyszłego tygodnia zapowiadają burze, więc Harry i Larry będą mogli skończyć z tańcami sprowadzającymi deszcz.
Roześmiał się, przechodząc do kolejnej krowy. Charlie wyszła z dojarni i rzeczywiście zobaczyła braci ustawiających kury w tanecznym szyku. Larry zaczął przytupywać do rytmu wybijanego przez Harry’ego na bębenku, a kury spoglądały na nich niepewnie i próbowały wycofać się do kurnika.
Charlie trudno było ich zrozumieć. Czasami naprawdę pomagali, zresztą przyczynili się do odnalezienia Wojownika, gdy został ukradziony, ale przez większość czasu zachowywali się jak dzieciaki.
– Kury chyba niezbyt mają ochotę tańczyć w tym upale! – zawołała do chłopaków.
Obaj spojrzeli w jej stronę i pokiwali głowami, jakby się zgadzali. Ale po chwili Charlie zdała sobie sprawę, że to część tańca – przytupywali i kiwali głowami w tym samym czasie. Całkiem nieźle zachowywali rytm.W tej chwili na podwórze wjechał samochód państwa Williamsów. Przyjechała Polly, najlepsza przyjaciółka Charlie, z mamą. Charlie podskoczyła ucieszona. Polly przeżyła niebezpieczny wypadek, gdy porywacze Wojownika spłoszyli kucyka, na którym jechała. Przez parę dni obawiano się o jej życie i musiała przejść kilka operacji, zanim mogła zacząć poruszać się na wózku. Teraz, dziesięć miesięcy później, uczyła się na nowo chodzić, podpierając się kulą. Miała uszkodzone nerwy po lewej stronie ciała i czasem, gdy siedziała, jej lewa noga albo ręka poruszały się w niekontrolowany sposób.
Charlie otworzyła drzwiczki od strony pasażera i objęła Polly, zanim przyjaciółka zdążyła wysiąść.
– Ostrożnie, Charlie – powiedziała pani Williams z poważną miną. – Wiesz, że trzeba uważać na Polly. Łatwo można zrobić jej krzywdę.
Polly przewróciła oczami, sięgając po kulę. Postawiła obie nogi na ziemi i zrobiła niepewny krok. Gdy złapała równowagę, oparła kulę o samochód i odwzajemniła uścisk Charlie. Wyszeptała przyjaciółce do ucha:
– Traktują mnie, jakbym była z porcelany. Mam dość! Może i jestem wyszczerbiona, ale nie stłuczona!
Charlie odpowiedziała jej uśmiechem. Pamiętała doskonale, jak Polly uspokoiła Wojownika, gdy wystraszył się powozu na wyścigach. Zachowała całkowity spokój i pewność siebie. Była najodważniejszą osobą, jaką Charlie spotkała.
Powoli ruszyły do domu przez brukowane podwórze.
– Mama na pewno chciałaby się z panią zobaczyć, pani Williams. Wejdzie pani na herbatę? – spytała Charlie, oglądając się na mamę Polly. – Albo może na coś zimnego?
– O, bardzo chętnie. Poproszę szklankę wody, Charlie!
Charlie zawsze patrzyła z podziwem na panią Williams. Była taka zadbana i pełna wdzięku. Dzisiaj miała na sobie śliczną wzorzystą sukienkę i podczas gdy wszyscy roztapiali się z gorąca, wyglądała, jakby upał trzymał się od niej z daleka.
Polly przyjechała na dwa dni. Pierwszy raz, odkąd wyszła ze szpitala, rodzice pozwolili jej zostać u koleżanki.
– Charlie – powiedziała pani Williams. – Zrobiłam listę lekarstw, które musi brać Polly, i ćwiczeń, które musi robić rano i wieczorem. Wszystko wyjaśnię twojej mamie, ale będę ci wdzięczna, gdybyś przypominała o nich Polly. Zrobiła fantastyczne postępy i nie może tego zaniedbać. Będziecie pamiętały?
– No pewnie, pani Williams – zapewniła ją Charlie. – Zawsze będę wspierać Polly. To moja najlepsza przyjaciółka na świecie!
– Och, Jasmine! – Do pokoju wpadła pani Bass, ocierając pot i zostawiając ciemną smugę na czole. – Przepraszam, że nie przyszłam was przywitać! Karmiłam właśnie świnie i wygarniałam nawóz. Bardzo ode mnie czuć?
Pani Williams zmarszczyła nos i odparła z uśmiechem:
– Coś ty. W Ameryce na pewno zrobiliby z tego perfumy „Słoneczne pola”. Zarobiłabyś krocie!
Charlie spojrzała na swoją mamę zawstydzona. Czemu nie może być taka zadbana, świeża i elegancka jak pani Williams?
– Uwielbiam twoją mamę – szepnęła jej w tej samej chwili Polly. – Jest taka prawdziwa.
Ciekawa rzecz. Charlie postanowiła zapytać później Polly, co takiego widzi w pani Bass, czego ona nie dostrzega. A może każdemu jego własna mama wydaje się żenująca?
– No dobrze! – Pani Bass klasnęła w ręce. – Kto ma ochotę na sok pomarańczowy z lodem i kawałek ciasta z zielonego groszku? Wymyśliłam nowy przepis. Pomyślałam, że może być doskonałe na lato.
– Ja bardzo chętnie napiję się czegoś zimnego, ale chyba na razie dziękuję za ciasto – powiedziała pani Williams i mrugnęła wesoło. – Nie chcę psuć sobie wspomnienia tych ciastek z nadzieniem buraczanym, które dałaś mi w zeszłym tygodniu. Uwielbiamy twoją eksperymentalną kuchnię.
Dziewczynki stłumiły chichot i wymknęły się z salonu, zostawiając obie mamy pogrążone w dyskusji nad przepisami i ćwiczeniami, które musiała robić Polly.
– Chcesz pójść do Wojtka? – spytała Charlie.
– Jasne! Strasznie się stęskniłam za końmi. Tata zabronił mi chodzić do stajni, bo może jakiś koń mnie kopnie, a Muminka dostała moja siostra cioteczna. – Polly spuściła wzrok, żeby uniknąć spojrzenia Charlie, która kręciła głową zasmucona.
– Masz dobre podejście do koni i wydaje mi się, że one wiedzą, że powinny być z tobą ostrożne! Pamiętasz, jak Wojtek przestał parskać, gdy podszedł do ciebie w Ascot? Jak się uspokoił i wcale nie szarpał głową, kiedy wzięłaś wodze?
Polly westchnęła.
– Rodzice myślą, że po prostu miałam szczęście. Mama mówi, że prawie dostała zawału, jak wszyscy odskoczyli na boki, a ja zostałam sama na środku padoku. Myśli, że nie dałam rady uciec, ale wiesz, zachowałabym się tak samo, gdybym była zdrowa. To najlepsze, co można w takiej sytuacji zrobić.
Charlie wiedziała, że przyjaciółka ma rację, ale zdawała sobie sprawę, że trzeba wiele odwagi i opanowania, żeby stać spokojnie, gdy obok szaleje spanikowany koń.
– Wojtek bardzo się zmienił – powiedziała. Szły w stronę wybiegu, a Borys, border terier, biegł za nimi. – Uspokoił się i wygląda, jakby całkiem zapomniał o wyścigach.
Podeszły do ogrodzenia i Charlie zawołała konie, stojące w cieniu po drugiej stronie pastwiska. Percy zarżał, przewidując poczęstunek, i ruszył w ich stronę. Wojtek poszedł za nim. Charlie patrzyła na nie uważnie, sprawdzając, czy nic im nie dolega.
– Popatrz, jak się Wojtek zaokrąglił i jaki jest spokojny. – Uśmiechnęła się do Polly. – Chyba podoba mu się lenistwo!
Wojownik podszedł do Polly i wyciągnął głowę, żeby mogła go pogłaskać.
Polly oparła się na płocie i położyła mu dłoń na chrapach.
– Ojej, jaki ty milusi! – Ucałowała policzek konia i mocno wciągnęła powietrze. – Zapomniałam, jak one pięknie pachną i jakie są mięciutkie.
Wojownik był koniem czystej krwi i miał delikatniejszą skórę i sierść niż jego przysadzisty, kudłaty przyjaciel. Percy nigdy nie przepuszczał okazji, by coś zjeść, więc teraz przesunął głowę pod belką ogrodzenia i obwąchiwał kieszenie Charlie.