- promocja
Końce światów - ebook
Końce światów - ebook
Światy mogą się kończyć na różne sposoby. Czasem stary świat przegrywa z modernizacją, szutrowe drogi kapitulują przed asfaltem, a dawne zwyczaje zmiata globalizacja. I nie zawsze jest to złe. Bywa, że Wschód pakuje manatki i rusza na Zachód, ale sił starcza mu tylko na połowę drogi. Albo ludzie odchodzą w poszukiwaniu lepszego losu, za nimi zostają puste miasta i martwe domy. A czasem odwrotnie – boimy się, że koniec świata nadciągnie wraz z tłumami uciekinierów przekraczających nasze granice. Albo kiedy atakuje wirus: nie ochronią nas wtedy celnicy ani opuszczone szlabany. Koniec świata może nadjechać wraz z kolumną czołgów, ogłosić się alarmem przeciwlotniczym. Albo nadejść, kiedy Słowianin zacznie się zastanawiać, czy przypadkiem nie jest Niemcem. To też koniec świata, chociaż w innym sensie.
Ziemowit Szczerek wędruje po obrzeżach naszego świata, od Gruzji, Armenii i Górskiego Karabachu, przez Bułgarię, Grecję, Serbię, Chorwację, Czechy i Słowację, po Ukrainę. I patrzy, jak wszystko się zmienia. A tam, gdzie koniec, zawsze jest też początek.
Dużo narzekamy na Zachód, bo ma wiele za uszami. Ale to nadal najlepszy z możliwych światów. Przynajmniej dla mnie. Pod wieloma względami. Kocham go. I mam potrzebę go bronić. Tylko zawsze fascynowało mnie pytanie: gdzie kończy się Zachód? Czy na Łabie? Czy na Odrze? Na Bugu, Zbruczu, Dnieprze, za Charkowem? A może jeszcze dalej? Co z krajami, które uparcie na ten Zachód szły? Bo może Zachód kończy się na Kaukazie? I czy Zachód chce w ogóle kończyć się na Kaukazie?
A co z jego dziedzictwem? Kolonializm, tak. Ale co, gdy ludzie, którzy walczą z autokracją Chińskiej Republiki Ludowej w niegdyś brytyjskim Hongkongu, wznoszą sztandar swojej dawnej kolonialnej metropolii jako sztandar wolności i demokracji?
Zachód to również moja ojczyzna. A ta książka jest o tym, jak przyglądam się jego granicom.
Autor
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8396-125-5 |
Rozmiar pliku: | 1,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Tak, urodziłem się w tym hybrydowym świecie „pomiędzości” i nie wierzę w jednoznaczności. Nie ufam im, szczerze mówiąc. Jestem hybrydą i na co dzień nie doświadczam innego świata niż to dziwaczne szerokie pogranicze Zachodu i Wschodu. Albo Nie-Zachodu. Żyję w świecie, który się wiecznie kończy i zaczyna na nowo, w świecie wiecznych przemian i powtarzających się apokalips: małych albo większych. I co za tym idzie, w świecie wiecznej postapokalipsy. I wiecznych peryferii, a w najlepszym razie – półperyferii. I czuję się niepewnie w miejscach, gdzie wszystko jest poukładane i oczywiste. Strzelam wokół niespokojnie i podejrzliwie oczami, wietrząc pułapkę. Bo urodziłem się i wychowałem w krainach Wielkiego Pogranicza. I ciągłych aspiracji do czegoś nowego. Ciągłego parcia w stronę zmian, które często zresztą nie zależą od nas samych. Bo Europa Środkowa, ten dziwny fragment Europy umieszczony pomiędzy Zachodem a Wschodem (bądź Nie-Zachodem), czyli Rosją, pomiędzy Globalną Północą a przedmurzem Globalnego Południa, czyli Turcją, rzadko kiedy zmienia się sam z siebie: zazwyczaj pracować musi któreś z otaczających go wielkich kół zamachowych. Zachód działa atrakcyjnością, bogactwem, kusi i w ten sposób do siebie przyciąga. Rosja działa siłą i też do siebie przyciąga, ale raczej za kark. Turcja działa szantażem – albo dwoma pozostałymi sposobami. I dopiero kiedy te koła są w ruchu, w Europie Środkowej zaczyna się dziać historia.
A ostatnimi czasy owe koła mielą całkiem mocno. I dobrze przyjrzeć się z bliska, w skali 1 : 1, jak to wszystko wygląda w terenie. Gdzie kończą się i zaczynają te wszystkie nakładające się na siebie światy. I odcienie.