Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja
  • Empik Go W empik go

Kondeusz Wielki - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
18 lutego 2025
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Kondeusz Wielki - ebook

Cudowny i wspaniały był wjazd pana księcia Engiem do Bourges w długo oczekiwanym dniu jego chrztu. Tak opisane zostało pierwsze publiczne pojawienie się Ludwika Burbona, księcia Enghiem, który w następnych stuleciach znany był jako Wielki Kondeusz. Lista imponujących tytułów, które zdobył w późniejszych latach podane zostały przez wczesnego biografa: Ludwik Burbon, drugi tego imienia, książę Cond; pierwszy książę krwi, zwany Wielkim.

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8362-964-3
Rozmiar pliku: 4,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRZEDMOWA

Korzystam z tej okazji, aby złożyć najszczersze podziękowania wszystkim, którzy pomogli mi w mojej pracy. Nie mogłabym być zbyt wdzięczna za uprzejmość i życzliwość okazaną mi przez pana Macona, kuratora Chantilly i strażnika tamtejszych bezcennych archiwów. Podobną wdzięczność winna jestem panu Omont z Biblioteki Narodowej w Paryżu za niezrównaną pomoc, którą udzielił mi podczas studiowania manuskryptów pod jego okiem. W pracy nad częściami niniejszej książki dotyczącymi wojskowości wielką pomocą okazał się generał-major sir Alexander Godley, Kawaler Komandor Orderu Świętego Michała i Świętego Jerzego, a fragmenty dotyczące historii zostały przeczytane i ocenione przez pana Geoffreya Headlam z Eton College.

Spomiędzy wielu ludzi, którzy odnosili się do mnie z sympatią i udzielili porad, wymienić muszę mojego ojca, Lorda Kilbrackena. Jestem także głęboko wdzięczna Lady Burghceler, której studia nad historią siedemnastego stulecia są powszechnie znane, a także Czcigodnej Pani Walter James, pannie Katherine Mathew, mojej ciotce pannie Godley oraz memu szwagrowi, panu Johnowi Coleridge.

Uczyniłam co w mojej mocy, aby odpowiednio zaznaczyć te fragmenty oryginalnych manuskryptów, które dzięki mojej książce publikowane są po raz pierwszy; jednak jeśli w jakimkolwiek przypadku popełniłam błąd, to z góry składam najszersze przeprosiny.

Eveline Godley

Kondeusz Wielki w 1653 r.

Portret pędzla Davida Teniersa II, ChantillyROZDZIAŁ I
DZIECIŃSTWO I EDUKACJA 1621-1637

„Cudowny i wspaniały był wjazd pana księcia d’Enghien do Bourges w długo oczekiwanym dniu jego chrztu”. Tak opisane zostało pierwsze publiczne pojawienie się Ludwika Burbona, księcia d’Enghiem¹, który w następnych stuleciach znany był jako „Wielki Kondeusz”. Lista imponujących tytułów, które zdobył w późniejszych latach podane zostały przez wczesnego biografa: „Ludwik Burbon, drugi tego imienia, książę Condé; pierwszy książę krwi, zwany Wielkim”.

Książęta z linii Burbon-Condé wywodzili się w prostej linii od świętego Ludwika². Upragniony tytuł „pierwszego księcia krwi” uzyskał Henryk Burbon, trzeci książę Condé po koronacji swego krewniaka Henryka IV; oznaczało to, że książę był następcą tronu aż do czasu narodzin królewskiego syna. Na dworze królewskim oraz poza nim, głowa rodziny zwana była „Księciem” lub „Panem Księciem”³. Jego najstarszy syn, diuk d’Enghien zwany był „Panem Diukiem”⁴. Pod tym tytułem Wielki Kondeusz znany był przez pierwsze dwadzieścia pięć lat swego życia.

Dzień 5 maja 1626 roku był szczęśliwym dniem chrztu księcia. Był on opóźniany przez całe cztery lata i osiem miesięcy, urodził się on bowiem 7 września 1621. Takie opóźnienie nie było czymś niezwykłym w przypadku chrzcin o wadze państwowej; powodem mógł być znaczny czas trwania ceremonii oraz fakt, że była swego rodzaju wyzwaniem dla dziecka. Sam Ludwik XIV, tak jak jego kuzyn d’Enghien ochrzczony został dopiero w wieku blisko pięciu lat. Od tak dojrzałego księcia krwi oczekiwano publicznego odgrywania swej roli przy każdej okazji. Henryk II Burbon, książę Condé i ojciec młodego księcia został niedawno mianowany namiestnikiem prowincji Berry i Burgundii. To stanowisko umożliwiło przeprowadzenie chrzcin jego syna z królewskimi honorami. Król Ludwik XIII jako ojciec chrzestny nazwał dziecko własnym imieniem. Ceremonia miała odbyć się w Bourges, stolicy Berry we wspaniałej katedrze świętego Szczepana. Mieszkańcy miasta, uszczęśliwieni zaszczytem, którym obdarzył ich namiestnik, nie szczędzili sił i środków na przygotowanie uroczystości.

Rankiem 2 maja młody książę, wspaniale odziany w błękit i srebro, przybył na przedpole miasta zwane grand Credo, gdzie spożył posiłek z najważniejszymi arystokratami prowincji oraz wysłuchał harangues (kazania), mów pochwalnych od wielu deputacji. Książę ojciec był przy tym obecny jednak trzymał się na uboczu i nie wspierał syna, który radził sobie z tą całkowitą pewnością siebie, która rzadko opuszczała go w późniejszym życiu. Jednym z malowniczych elementów uroczystości było wejście oddziału małych dzieci „ubranych jednakowo, uzbrojonych w małe piki i miecze, noszących szarfy w kolorach swego księcia i dowodzonych przez małych kapitanów, poruczników i chorążych”. Po wysłuchaniu harangues uformował się orszak, który miał eskortować księcia niesionego w lektyce. Przodem szedł pokryty złotym blichtrem Prévôt Provincial oraz jego oficerowie, vestus à l’avantage, „łucznicy”, którzy w istocie byli oddziałem kawalerii odzianym w szkarłat i uzbrojonym w pistolety i muszkiety. Następnie szła procesja zakonników: kapucynów, franciszkanów, karmelitów, minimitów, dominikanów oraz augustianów, a także duchowieństwa z różnych miejskich kościołów. Co kilka metrów do procesji dołączali kolejni ludzie, zawsze witający młodego księcia słowami Monsieur, les anciens lub les Romains itp., i nigdy nie mówiący nic, co mogłoby zrozumieć czteroletnie dziecko. U bram miasta chłopiec otrzymał dwa srebrne klucze; dalej, pod wielkim łukiem triumfalnym „piękne dziecko, odziane w biały atłas” przekazało mu odlane z czystego srebra figury pasterza, trzech owiec oraz psa, aluzję do herbu Bourges i głównej aktywności gospodarczej prowincji Berry. Przed swym kolegium jezuici wznieśli scenę, gdzie odegrano krótkie interludium, pour le contentement de ce jeune Prince (ku zadowoleniu młodego księcia). Po tak wielu poważnych ceremoniach zabawne przedstawienie pleine de réjouissance et d’allégresse (pełne zabawy i radości) musiało przynieść ulgę chłopcu. Gdy orszak doszedł do katedry, arcybiskup odziany w szaty pontyfikalne ze wszystkimi kanonikami przywitał małego księcia i zaprowadził go do środka, gdzie „muzyką głosów i instrumentów” odśpiewano Te Deum. Właściwa ceremonia chrzcin odbyła się trzy dni później. Książę oszczędził swym rodzicom chrzestnym brania za niego odpowiedzialności, samodzielnie udzielając wszystkich odpowiedzi i odmawiając Wyznanie Wiary w całości po łacinie⁵.

Henryk Burbon nie był czułym ojcem, miał jednak praktyczne i zdecydowane poglądy o edukacji; był całkowicie przekonany o tym, że inteligencja jego syna powinna być jak najlepiej rozwijana. Jak wszystkie głowy arystokratycznych rodów w tej epoce uważał najmłodszych członków rodziny za narzędzia: im zdolniejsze i inteligentniejsze były, tym większe wpływy mogły dla niego osiągnąć. Nie miał jednak wielkich ambicji do spełnienia: jego głównym zmartwieniem było bogactwo (jego chciwość stała się przysłowiowa) oraz książęta Lotaryngii, Vendôme i Burbonowie z Soissons, których pragnął wyprzedzać w kolejce po państwowe urzędy. W tym wiecznie niezaspokojonym tłumie krewniaków królewskich Henryk Burbon mógłby być uznany jako reprezentujący jego najgorsze cechy. Był służalczy a także zachłanny, pozbawiony godności oraz zasad. Nie był nawet przystojny. Nie posiadał zdolności przywódczych swych poprzedników, tego air relevé, które Wielki Kondeusz odziedziczył po bardziej odległych przodkach i które sprawiły, że angielski król Henryk VIII tak wyraził się o Karolu Burbonie: „Nie podjąłbym się nauczania mego francuskiego brata w tej dziedzinie”. Nie odziedziczył prawie w ogóle jowialności swego dziada, Ludwika I Kondeusza:

„Ce petit homme tant joli,

Qui toujours cause et toujours rit,

Et toujours baise sa mignonne,

Dieu gard’ de mal le petit homme!”

Jednak ten tak odpychający książę był mężem jednej z najpiękniejszych kobiet w Europie. Historia tego małżeństwa, opowiedziana przez Tallemanta des Réaux jest wspaniałym przykładem na to jak królowie Francji wykorzystywali swych uzależnionych od siebie krewniaków. Maria Medycejska, małżonka Henryka IV zorganizowała balet, w którym miały wziąć udział wszystkie najpiękniejsze damy dworu, włączając w to piętnastoletnią Karolinę Małgorzatę de Montmorency, córkę Henryka, księcia Montmorency i wnuczkę sławnego konstabla Annego. Jak mówiono, urodę dziewczynki sławiono już gdy miała cztery lata. Gdy przyszedł czas wyboru uczestniczek, para królewska szybko się poróżniła; w końcu królowa wyszła na swoje, lecz król, aby pokazać swoje niezadowolenie odmówił brania dalszego udziału w przygotowaniach. „Przez cały ten czas”, jak pisze kronikarz, „przygotowania do baletu przebiegały bez przeszkód. Za każdym razem, gdy panie udawały się na próby przechodziły przez galerię naprzeciwko komnat królewskich. Lecz on, w złości, rozkazał zamknąć drzwi”. Jednego dnia rozkazu nie wykonano zbyt dokładnie, gdyż władca ujrzał pannę de Montmorency, gdy przechodziła pod komnatą wraz ze swymi towarzyszkami. Natychmiast opuścił pomieszczenie i udał się za nimi, aby obejrzeć występ. „Panie przebrane były za nimfy. W pewnym momencie unosiły swoje oszczepy tak, jakby miały nimi rzucić. Kiedy stojąca naprzeciwko króla panna de Montmerency wzniosła swój oszczep wydawało się, iż go nim przebija”. „Od tego dnia portier nie miał już rozkazu zamykania drzwi, a król pozwolił królowej, aby czyniła, co tylko zechce”. Jego pierwszym ruchem było zaaranżowanie małżeństwa, które zatrzymałoby nimfę na dworze, a Henryk Burbon z przyjemnością zgłosił się na ochotnika. Karolina de Montmorency miała wielu zalotników. Była nawet zaręczona z Franciszkiem de Bassompierre⁶, młodzieńcem, który zdawał się posiadać wszelkie cechy bohatera romansu. Jednak na rozkaz króla sentymenty zostały odrzucone. Bassompierre wycofał zaręczyny, Henryk Burbon upewnił się, że propozycja małżeństwa była satysfakcjonująca, a panna Montmorency została księżną Condé. Wiele lat później pewien człowiek znający parę prywatnie rzekł: „Pan książę dał księżnej tylko dwa szczęśliwe dni: dzień jej ślubu, kiedy uzyskała wysoki status oraz dzień swojej śmierci, kiedy odzyskała wolność i odziedziczyła jego bogactwo”⁷.

Już wkrótce książę udowodnił, iż uległy bywa tylko w życiu publicznym. Jako mąż okazał się tyranem, a księżna, z natury płochliwa, szybko stała się posłuszną żoną. Kiedy wkrótce po wstąpieniu na tron Ludwika XIII Henryk popadł w niełaskę i został uwięziony w Vincennes, Karolina Małgorzata wraz z nim udała się do więzienia. W niewoli urodziło się ich czworo pierwszych dzieci: trzech synów, którzy zmarli wkrótce po porodzie oraz córka, Anna Genowefa Burbon, późniejsza księżna Longueville. Ich piątym dzieckiem, urodzonym w Paryżu po uwolnieniu księcia był Wielki Kondeusz. „Teraz, kiedy masz syna musisz być zadowolony” pisał Ludwik XII, który wciąż jeszcze pozostawał bezdzietny „i masz ku temu dobry powód; taka jest wola niebios”⁸.

Księżna miała niewiele do powiedzenia w sprawie edukacji syna. Dziecko było tak słabe, iż przez jakiś czas nie oczekiwano, że przeżyje. Chłopiec został wysłany z Paryża do zamku Montrond w Berry i w przeciwieństwie do innych dzieci o jego pozycji, które zazwyczaj były przekazywane opiece wysoko urodzonych kobiet, oddany został dwóm lub trzem „burżujkom pełnym doświadczenia i mądrości”, co prawdopodobnie ocaliło mu życie. Ze źródeł opisujących jego wczesne dzieciństwo wynika, że nigdy nie było bardziej niegrzecznego chłopca. „Opierał się, tak mocno na ile pozwalała mu słabość jego wieku, zasadom chodzenia do łóżka, wstawania, posiłków i odpoczynku”⁹. Jak na prawdziwego Burbona przystało, jedynym autorytetem była dla niego głowa rodziny. Jego ojciec był jedyną osobą, która mogła przyprowadzić go do porządku i to z jego rozkazu chłopiec był często dotkliwie karany. Jednak o ile młody książę sprawiał kłopoty, to na pewno nie był głupi. Jego opiekunowie szybko odkryli, że tym łatwiej da się nad nim zapanować, im bardziej zajęty jest jego umysł. Prawdziwie rzekł o nim jezuita Pelletier, jeden z opiekunów: „To duch, który musi coś robić”. Z tego powodu, w wieku ośmiu lat, trzy lata po słynnym chrzcie, książę uczęszczał do kolegium świętej Marii w Bourges. Zostało to zapewne rozważnie zorganizowane przez Henryka Burbona. Ojciec był w stanie zapewnić synowi doskonałe nauczanie, a jako namiestnik prowincji nie musiał ponosić zwyczajowych kosztów.

Wzmacnianie więzi rodzinnych nie było częścią programu nauczania. Kontakty Enghiena z rodziną ograniczone były do rzadkich wakacji w Montrond – często pod nieobecność rodziców – i wizyt ojca. Odwiedziny matki były rzadkie i ograniczone. Henryk Burbon za to często przyjeżdżał do stolicy swojej prowincji i zawsze sprawdzał postępy swego syna. Przepytywał go i przeglądał jego prace; kazał mu także tańczyć, „z czego”, jak mówił sekretarz Lenet, który był często naocznym świadkiem „czerpał wyjątkową przyjemność”, gdyż młody książę „mistrzowsko radził sobie z tym przyjemnym ćwiczeniem”¹⁰. Trójka dzieci – Enghien, jego siostra oraz ich młodszy brat Armand¹¹, książę Conti – spędziła razem w Bourges krótki, lecz pamiętny okres. Było to jesienią 1632 roku, kiedy ich matka udała się z rozpaczliwą prośbą do Richelieu, aby błagać o łaskę dla jej jedynego brata, Henryka de Montmorency sławionego za „waleczność, piękny wygląd oraz wspaniałość” i skazanego na śmierć za bunt. Wyprawa księżnej okazała się próżna. Montmorency został ścięty, a jego przyjaciele popadli w niełaskę. Był to pierwszy kontakt młodego księcia z polityką. Nigdy go nie zapomniał, nigdy też nie wybaczył Richelieu roli, którą odegrał.

Tymczasem fakt, że syn pierwszego księcia krwi uczył się w instytucji publicznej był szeroko komentowany. Nigdy jeszcze nie słyszano o podobnym przypadku. Niektórzy postrzegali to prawie niczym świętokradztwo, lecz ogółowi opinii publicznej podobała się ta innowacja. Ojciec Denis Pétau, wybitny uczony, zadedykował Enghienowi swoją Livre de Raison du Temps lub Rationarium Temporum, otwarcie gratulując mu pobierania nauk w sposób tak różny od innych książąt. W odpowiedzi otrzymał niesamowicie uprzejmy list z podziękowaniem za komplement i prośbą „o wsparcie mnie w modlitwie, abym z Bożą pomocą mógł naśladować cnoty i niewinność mego patrona, świętego Ludwika”¹². Współcześnie ten tak dyskutowany system nie wydaje się przesadnie demokratyczny. Zamiast żyć w kolegium, książę mieszkał w najpiękniejszym domu w Bourges, słynnym pałacu Jacques-Cœur, zbudowanym w XV wieku przez skarbnika Karola VII. Dewiza – niekiedy uważana za profetyczną – którą pierwszy właściciel kazał wykuć w kamieniu na fasadzie brzmiała „à coeur vaillant rien d’impossible” (dla męstwa nie ma nic niemożliwego). Domem młodego księcia kierował „cechujący się wiernością i dobrymi intencjami” nauczyciel lub zarządca pan de la Buffetière. W pałacu pracował lekarz, aptekarz oraz piętnastu lub dwudziestu służących; oprócz tego były tam konie, wozy, oraz wspaniała, pomalowana na niebiesko i wyłożona karmazynowym aksamitem karoca, przekazana przez mieszkańców miasta w Nowy Rok 1630. Dwóch jezuitów: Pelletier i Le Maître-Gonthier, zostało specjalnie wybranych, aby nadzorować edukację chłopca; „pierwszy”, jak się dowiadujemy „o charakterze stanowczym, bardziej surowy; drugi łagodniejszy, milszy, lepiej nadający się do pracy z wielkimi”¹³. W klasie miejsce zajmowane przez księcia otoczone było przez niską pozłacaną balustradę, za którą chłopiec czynił cuda. „Żaden z uczniów”, jak mówi szkolny raport z roku 1630 „nie błyszczał tak bardzo jak Ludwik Burbon, diuk d’Enghien”. Jego przykład, jak dodano „zachęcał jego współuczniów”.

Enghien z wielkim powodzeniem pojawiał się także w sztukach przygotowywanych od czasu do czasu przez uczniów. Jego pierwszym występem była rola tytułowa w rzymskim dramacie Hyacinthus Liberatus, wystawionym podczas ceremonii wręczenia nagród w 1630 roku. Sztuki te wystawiane były zazwyczaj w salle des Actes kolegium, jednak wieść, że młody książę ma wystąpić przyciągnęła tak wielką publiczność, iż musiano przenieść ceremonię do sali w pałacu Jacques-Cœur. Dziewięcioletni Hiacynt spodobał się publiczności i sądząc po źródłach, jakie posiadamy, łatwo jest dać temu wiarę. Na wczesnych portretach jego twarz jest dziecinna i delikatna. Cechy, które wyróżniać będą Wielkiego Kondeusza nie rozwinęły się jeszcze; jednak obecna są już to samo żywe spojrzenie i gęste kręcone włosy, które w późniejszym życiu rzadko utrzymywał w nakazanym zwyczajem porządku. Inna postać grana przez księcia to „Człowiek zakochany w chwale” z interludium Philotimus et Misotimus. Jednak swoją popisową rolę zagrał w tragedii Astion, Martyr; budującej, lecz ponurej sztuki wystawionej podczas Karnawału 1632 roku mimo tego, że zupełnie nie pasowała do tego radosnego okresu. Astion to młody patrycjusz, chrześcijanin, który ginie męczeńską śmiercią za rządów Dioklecjana; jego prześladowcą jest Latronianus, tyran zaciągnięty w końcu do piekła przez furie. W jedynym wciąż istniejącym egzemplarzu sztuki¹⁴ znajduje się pełna lista dramatis personæ, gdzie nazwisko, dla niektórych święte pojawia się w całej swej prostocie:

ASTION Ludwik Burbon, diuk d’Enghien.

EPICÈTE (towarzysz Astiona) René de Mailly.

LATRONIANUS (prefekt Scytii) Claude Deschamps.

Anioł Blaise du Boisbreil.

Następnie następuje zastęp innych postaci, zakończony „Lous Pinson, Jean Magistry i Pierre Quillon”, wspólnie występujący jako „Furie”. „Astion” wystawiony został przed znamienitą publicznością, w której zasiadał między innymi Henryk Burbon, który zatrzymał się w Bourges na uroczystościach i miał przyjemność ujrzeć jak występ jego syna spotkał się ze szczerym aplauzem całej sali.

Nawet jeśli brać pod uwagę specyfikę „pracy z wielkimi”, to wydaje się prawdopodobnym że Enghien był naprawdę dobrze zapowiadającym się uczniem. Jego najwięksi wrogowie nie odmawiali mu inteligencji, a przez całe życie znany był jako miłośnik książek. Od kiedy rozpoczął poważne studia mało kto narzekał na jego zachowanie. Pewnym jest, że odpowiedzialni za „zajmowanie jego umysłu” nie oszczędzali się. Aby uzupełnić podstawową edukację zaangażowano specjalnych nauczycieli. Korespondencja ojca Pelletiera zdradza potężną listę przedmiotów: retoryka, filozofia, logika, fizyka, matematyka i inne nauki. W kwietniu 1635 roku książę „przygotowuje się do studiowania filozofii, co nie jest łatwym zadaniem”; „czuje się dobrze, dzięki Bogu”, czytamy dalej „i rodzi wielkie nadzieje co do przyszłej pobożności i zdolności”¹⁵. Egzaminy w przeprowadzano raz na miesiąc w klasie a raz do roku publicznie. Każdy uczeń miał za zadanie soutenir des thèses: utrzymać zadaną tezę w dyskusji z nauczycielami, zwanymi les assaillants. Książę, na wyraźne życzenie ojca¹⁶ regularnie uczestniczył w tych ćwiczeniach. Zachowała się jedna z jego nagród – zdobyty w 1633 Traicté de l’Amour de Dieu z herbem Kondeuszy na okładce i dedykacją dla „wybitnego księcia Ludwika Burbona”¹⁷. Nawet listy do ojca z tych wczesnych lat pisane są po łacinie, znów na jego wyraźne polecenie; książę nigdy nie przestał zaostrzać edukacji syna; czasami sami nauczyciele błagali go o łaskę. Latem 1635 roku odbył się straszliwy egzamin końcowy, podsumowujący wszystkie kolejne stadia nauki. Pomiędzy wieloma tezami, które Enghien musiał przedstawić, dwadzieścia siedem dotyczyło etyki, piętnaście meteorów, piętnaście transformacji substancji i piętnaście metafizyki. Dyskusje toczono publicznie, a krąg egzaminujących składał się z prałatów i uznanych uczonych. Jednak książę wykazał się odwagą, a jego triumf przekroczył wszelkie oczekiwania. Nie dziwi więc, iż w pół wieku później La Fontaine napisała o nim: „Kocha dyskutować i nigdy nie wykazuje większej pomysłowości niż wtedy, kiedy jest w błędzie”.

Kondeusz Wielki jako dziecko, 1633 rok. (z ryciny w Bibliotece Narodowej, Paryż)

Niezależnie od zdolności, jakie przejawiać miał Enghien, system ten odcisnął poważne piętno na delikatnym dziecku: jego inteligencja została rozwinięta kosztem jego zdrowia. Po końcowym egzaminie był tak wyczerpany, że musiał być odesłany do Montrond na wakacje. Jednak podczas pobytu tam, jak pisze ojciec Pelletier, jeden z nauczycieli był zadziwiony, że księciu nie zezwala się na więcej czasu wolnego „dla rekreacji i dla zdrowia”. „Powiedział mi” dodaje, „że powinienem się tym zająć, gdyż nikt inny się tym nie przejmuje”¹⁸. O stan rzeczy obwiniali się wzajemnie ojciec Pelletier i La Buffetière, „zarządca”, którego obowiązkiem było eskortowanie księcia na polowania w tych rzadkich okazjach, kiedy zezwalano mu na sport. Ojciec Pelletier przekonywał swego wychowanka, że taka wyrozumiałość mogłaby zdarzać się częściej a zachęcony Enghien nalegał, aż rozdrażniony La Buffetière powiedział mu, że „został z nim tylko po to, aby odkupić przeszłe grzechy”. Czternastoletni książę, który nie potrzebował żadnej zachęty, aby okazywać asertywność odpowiedział, że wychowawca traktuje go jak lokaja („jak łajdaka”), a jego wiek i pozycja zasługują na więcej. Ta gorąca kłótnia opisana została przez ojca Pelletiera w pełnym oburzenia liście do księcia ojca. Odniósł on skutek. Henryk Burbon zorientował się, że wynajęty wychowawca nie przyda się już jego synowi. Co więcej nie chciał, aby jego dziedzic był zbyt mocno szkolony w posłuszeństwie, chyba że poleceniom ojca. Syn umiejący postawić na swoim miał być o wiele bardziej użyteczny. Nauki w Bourges zostały zakończone, teraz nastał czas na naukę samodzielności.

W styczniu 1636 roku Enghien opuścił Bourges. Sześć lat posłuszeństwa i ciężkiej pracy w sztywnej, religijnej atmosferze nie mogło odcisnąć na chłopcu swojego piętna. Jednak mimo szkolnego raportu, który stwierdzał, że miał „uformowany umysł i charakter” – nie ukończył jeszcze piętnastu lat – ich wpływ wydaje się bardziej intelektualny niż moralny. Pewne dziedziczne wady burbońskiego rodu mogły zostać na pewien czas ukryte, jednak zasadniczość i konkretność systemu nauki sprawiły, że reakcja była nieunikniona. Książę, który rodził „wielkie nadzieje co do przyszłej pobożności i zdolności” i który wymieniony jest wśród członków kongregacji Najświętszej Panny¹⁹ – „Ludwik, książę Condé powierza się ochronie Matki Boskiej z Bourges” – wydaje się bardzo daleki od „Kondeusza, tego diabła” z czasów Frondy. Niezależnie od tego, skutki jego wczesnej edukacji ujawniały się, zazwyczaj ku zadziwieniu świadków. „Mam powody, aby sądzić” pisze, dość naiwnie, człowiek niebędący stronnikiem księcia, „że istniało dobro w jego duszy, w skrajnych sytuacjach kierujące go w stronę Boga, którego potęgę czcił, mimo iż nie przestrzegał Jego przykazań tak jak powinien. Słyszałem, jak jego zwolennicy mówili, że czasami okazywał religijność, mimo tego, iż nie był uważany za pobożnego”²⁰. Można wręcz powiedzieć, że Wielki Kondeusz, który przez wiele lat wydawał się być ateistą nigdy nie był obojętny na sprawy religijne. Przemawiał i dysputował na tematy teologiczne, nawet w czasie, kiedy nie interesowało go przestrzeganie chrześcijańskich wartości. Nie można też zapomnieć, że to starego przyjaciela ze szkolnej ławy w Bourges, ojca Etienna Agard des Champs poprosił o pomoc w ostatecznym nawróceniu.

Wieści o osiągnięciach księcia d’Enghien w nauce rozeszły się daleko jeszcze przed tym, jak opuścił kolegium w Bourges. Drugim i bardziej światowym etapem jego edukacji była nauka w Akademii Królewskiej w Paryżu; jednak pomiędzy tymi dwoma etapami istnieje przerwa, w trakcie której pozwolono mu odwiedzić najważniejsze miasta Berry i Burgundii i reprezentować swego ojca na oficjalnych ceremoniach. Auxerre i Dijon przyjęły go publicznymi świętami, a zwyczajowe balety i maskarady pełne są aluzji do jego osiągnięć naukowych. Najcięższy był balet „O naukach i sztukach wyzwolonych” w Dijon. Tylko książę przyzwyczajony do wysłuchiwania laudacji już od czwartego roku życia mógł w wieku czternastu lat cierpliwie, bez mrugnięcia okiem słuchać skierowanych do niego tego typu strof:

Jeune merveille de nos ans

Prince qui dementez votre age,

Et dont la conduite trop sage

N’est sujette à l’ordre du temps.

Prodige du siècle ou nous sommes,

Espirit d’ange, qui triumphant

Des sciences que font les hommes,

En avez fait un jeu d’enfant”

Jednak prawdziwe skłonności tego „młodego cudu” zostały już odkryte. Zaraz po Naukach, na scenie pojawia się postać reprezentująca „Sztukę militarną”, która mówi:

„Mais elles ne se peuvent taire,

Jalouses que vous les quittiez;

Et généreux vous vous portez

A courtiser l’Art Militaire”.

Na zakończenie pojawia się „Pan Mongey”, personifikujący matematykę, do której w tamtym czasie zaliczano sztukę budowy fortyfikacji i inżynierię:

„Louis, c’est à moi seule que tu te dois rendre,

Les autres ne font rien que brouiller les esprits,

Si tu te donnes à moi je te ferai comprendre

Des secrets inconnus, dont tu seras épris”.

„Ne t’amuse dons plus qu’aux Sciences utiles;

Ton age le permet, viens apprendre de moi,

Comme il faut conquérir et conserver les villes,

Quand il faudra server, et la France, et ton Roi”.

Służba Francji i królowi była celem prawie wszystkich uczniów Akademii Królewskiej. Poza tym uczono ich także kurtuazyjności i umiejętności zachowania się w towarzystwie. Ważna była także szermierka i jazda konna, nauczane przez nijakiego „pana Benjamina”, byłego wychowawcę Ludwika XIII. Książę, co oczywiste, znalazł się w centrum zainteresowania; jego pozycja oraz niezwykłe wychowanie przyciągały uwagę, a jego osobowość ją zatrzymywała. Niebawem otoczony był kręgiem przyjaciół; niektórzy z nich byli ważni dla jego późniejszej kariery. Nemours²¹, Luynes²², Fiesque²³, Tavannes²⁴, bracia Gramont²⁵ i Senecey²⁶; wielu z nich walczyło u boku Enghiena w jego wczesnych kampaniach, stawiając czoło życiu, śmierci i wszystkiemu co ich spotkało z tą samą lekkoduszną, nieodpowiedzialną odwagą. Srogość Bourges wkrótce stała się tylko wspomnieniem. Zamiast straszliwych egzaminów, co miesiąc odbywały się zawody i turnieje. W jednym z listów do ojca książę pisze, że wygrał konia w nagrodę za zwycięstwo w szrankach. W swojej nauce zajmował się „wielkimi i mądrymi dowódcami”; „abym mógł uczyć się na ich przykładzie”; „bym spełnił Twoje wymagania”, dodaje. Program Akademii nie skupiał się głównie na ćwiczeniach fizycznych. Od uczniów wymagano także, aby osiągnęli biegłość w „historii powszechnej; początkach, upadkach i zmianach światowych imperiów oraz wielkich miast, mieszaniu się ras, oraz współczesnej polityce, zwłaszcza dotyczącej Europy”; były to zdecydowanie praktyczne studia.

Spomiędzy niezliczonych ludzi krążących dookoła Enghiena w tym nowym życiu, należy wspomnieć o jego siostrze, Annie Genowefie, „pannie Burbon”; była znana pod tym tytułem aż do ślubu z Henrykiem Orleańskim, księciem Longueville pięć lat później. Małżeństwo zostało treściwie opisane przez jedną z jej krewnych: „okrutny to los. On był stary, a ona bardzo młoda i piękna niczym anioł”²⁷. „Niemożliwym było ujrzeć ją”, pisze inny świadek „i nie zakochać się w niej i nie chcieć sprawiać jej przyjemności”²⁸. Anna Burbon była dwa lata starsza od brata. Tak jak on była bardzo inteligentna; jej edukacja u karmelitów od św. Dionizego nie była wcale lżejsza od jego jezuickiej szkoły w Bourges. W tym czasie mieszkała wraz z matką w Hôtel de Condé w Paryżu, a poeci już śpiewali na jej cześć:

„L’on jugerait par la beauté

De Bourbon, et par sa fraîcheur,

Qu’elle a pris naissance des lis”²⁹.

Księżna matka obecna była zwłaszcza w otoczeniu Madame de Sablé, Madame de Rambouillet i innych z wewnętrznego kręgu précieuses, „najbardziej uzdolnionych i najbardziej inteligentnych na dworze, wszystkich wywyższonych zarówno przez urodzenie jak i zalety”³⁰. Podczas uczęszczania do szkoły książę rzadko widywał się ze swoją matką lub siostrą, które nie były zachęcane do składania wizyt w Bourges. Księżna bała się swego męża, lecz uwielbiała swojego syna i gdy tylko znalazł się w jej zasięgu spróbowała nawiązać z nim jakąś relację. Jej staraniom aktywnie opierał się ojciec Pelletier, który na rozkaz księcia wciąż stał na straży swego wychowanka. Henryk Burbon był zazdrosnym rodzicem, bogato doświadczonym w dworskich zwyczajach. Nie ufał żadnym nie sterowanym przez niego wpływom; nie z pobudek moralnych; raczej ze strachu, iż jego syn stanie się czyimś, a nie jego narzędziem. Ze zmagań, które nastąpiły młodzieniec musiał wynieść co najmniej tyle samo co ze szkolnej nauki historii powszechnej i mieszania się ras.

Znane jest kilka relacji ojca Pelettiera o jego zwycięstwach, które dają pojęcie o metodach, jakie stosował i przykładzie, jaki dawał swemu uczniowi. W liście z Paryża, w roku 1637 pisał: „Wczoraj książę odczuł dotkliwe rozczarowanie. Pani (księżna) przekazała mu w sekrecie, że przyśle po niego, i że rozbawi go niewielka komedia, w której między innymi występowała jego siostra”. Sama komedia była niegroźna, gdyż Panna Burbon i jej przyjaciółki z Hôtel de Rambouillet znane były z wytwornego okazywania emocji. Jednak ojciec Pelletier zgodził się z nauczycielami z Akademii, że księciu niepotrzebne są tego rodzaju rozrywki. Powiedzieli mu więc, mijając się z prawdą, że człowieka który miał go eskortować powaliła nagła choroba. Jako że nie do pomyślenia było, żeby książę udał się tam bez ochrony, cały plan należało odwołać. Zdarzenie to może wydawać się banalnym, jednak zasady moralne wyniesione z Bourges nie mogły długo przetrwać w takim otoczeniu. Głupotą byłoby przypuszczać, że książę w tym wieku i o tym usposobieniu da się kontrolować niczym dziecko. Obłuda, jak szybko odkrył, była grą, w którą grać mogło wielu: pisywał pełne uległości listy, w których obiecywał posłuszeństwo, a w rzeczywistości robił, co mu się podobało kiedy tylko mógł. „My, książęta, wszyscy jesteśmy oszustami”, mawiał współczesny mu książę Karol Lotaryński, a Wielki Kondeusz nie był wyjątkiem od tej reguły. Wszystko, co wychowawcy udało się uzyskać na tej sprawie, to długotrwała niechęć ze strony panny Burbon. Ojciec Rapin z Port Royal pisząc o niej długo później mówi: „Jej awersję do jezuitów spowodowała nietaktowność ojca Pelletiera, któremu książę Condé, jej ojciec, powierzył opiekę nad diukiem d’Enghien” i którego „nie obchodziło, kiedy ona lub jej matka, księżna Condé, chciały się z nim zobaczyć”.

Podczas gdy Enghien zajęty był przechytrzaniem swych nauczycieli i opiekunów, jego przyszłością zaczął interesować się najpotężniejszy człowiek w Europie – Richelieu. Ulegał jego bezpośrednim wpływom przez zaledwie pięć lat, jednak odziaływanie to zaciążyło na całym życiu księcia w dniu, kiedy po raz pierwszy stanął z nim twarzą w twarz. W latach wczesnej młodości Enghiena potęga kardynała sięgnęła zenitu. Żelazną ręką rządził Francją i dworem: król był mu uległy, a książęta płaszczyli się przed nim. Henryk Burbon był jednym z najbardziej zagorzałych jego zwolenników, tak więc kiedy diuk d’Enghien zamieszkał w Paryżu było tylko kwestią czasu kiedy, od razu po zaprezentowaniu go królowi, będzie musiał złożyć wyrazy szacunku w Palais-Cardinal; „co uczynił” – jak zostało zapisane – „z większą godnością niż jego ojciec”³¹. Wrażenia z dzieciństwa i pamięć o śmierci wuja były wciąż bardzo wyraźne. Richelieu, mistrz w ocenianiu ludzi z uwagą obserwował tego nowego młodego księcia. Jaką karierę i pozycje uda mu się osiągnąć w przyszłości? Czy da się go użyć jako politycznego pionka? Co więcej, kardynał zastanawiał się nad zorganizowaniem, co zasugerowane zostało kilka lat wcześniej, małżeństwa diuka d’Enghien z jego bliską krewną, Klarą Klemencją de Maillé-Brézé³², córką jego siostry. Henryk Burbon rozpoczął starania o to już w 1633 roku, kiedy obie zainteresowane strony miały odpowiednio dwanaście i cztery lata. Popędziły go wieści, że panna de Brézé już ma innych zalotników i że diuk de la Tremoille prosi o jej rękę dla swego najstarszego syna. „Wasza wysokość powinien starać się o rękę córki marszałka Brézé dla diuka d’Enghien”, jak napisał mu jeden z jego agentów. Richelieu był mile połechtany perspektywą tego prawie królewskiego sojuszu; nie rozpoczął jednak oficjalnych negocjacji póki nie ocenił przyszłego męża swej siostrzenicy. Ujrzawszy go, nie miał już obiekcji: Pan Diuk spodobał mu się. Kardynał był zbyt przenikliwy, aby nie dostrzec przed sobą szesnastoletniego człowieka o niezwyczajnym charakterze, z którym należało się liczyć mimo jego młodego wieku, i którego należało włączyć w krąg swych interesów tak szybko, jak to możliwe. Na daną chwilę zadowolił się wyborem spowiednika dla księcia; w jego zwyczaju leżało bowiem wybieranie spowiedników wszystkim znaczniejszym osobom na dworze i odwoływanie wszelkich duchowych doradców którym nie ufał. Kilka miesięcy później Henryk, książę Condé, wystąpił w imieniu syna z oficjalną prośbą o rękę córki marszałka-diuka Brézé. To, że Enghien, mimo iż rozwinięty jak na swój wiek mógłby stawić jakiś poważny opór, prawdopodobnie nie przeszło przez myśli ani księcia, ani kardynała. Niemniej jednak, jak wiemy, Richelieu na łożu śmierci stwierdził, że d’Enghien sprawił mu więcej kłopotu niż choroba czy spiskowcy; „więcej wycierpiał przez niego niż przez Cinq-Marsa”³³.ROZDZIAŁ III
ROCROI 1643

Nominacja Enghiena na dowódcę „Armii Północy” została ogłoszona przez Ludwika XIII w lutym 1643 roku. Trzeba przyznać, iż została ona przyjęta dość chłodno. Nowy generał miał dwadzieścia jeden lat i służył do tej pory w trzech kampaniach, z których żadna nie była szczególnie ważna. W ostatniej z wypraw, podczas oblężenia Perpignan dowodził oddziałem gentilshommes volontaires, jednak było to jedyne odpowiedzialne stanowisko wojskowe, jakie do tej pory piastował. Nigdy nie widział walnej bitwy, a jego doświadczenie wojskowe ograniczało się do potyczek i oblężeń przygranicznych miast. Tak nagły awans był niespotykany, nawet w tamtych czasach, chyba że w przypadku następcy tronu a Enghien, mimo iż był Burbonem, nie był członkiem rodu panującego. Wady tej sytuacji były tak oczywiste, że nawet nakaz królewski nie mógł ich zniwelować. Kilku z członków Rady twierdziło, że diuk był zbyt młody oraz że jego nominacja zbytnio wzmocni jego ojca. Mazarin, który zastąpił Richelieu na jego urzędzie poparł królewski wybór; chciał zjednać sobie Kondeuszy i to głównie dzięki niemu podtrzymano pierwotny projekt. Kardynał zgodził się jednak, w ramach ustępstwa i roztropności na to, aby ostrożny weteran, marszałek L’Hôpital¹, został mianowany generałem-porucznikiem Enghiena, aby „prowadzić księcia we wszelkich sprawach”. Nominacja L’Hôpitala była nagrodą raczej za długość a nie wspaniałość jego służby; jego metody były powolne i nie cechował się on silnym charakterem. Jeśli Mazarin naprawdę oczekiwał, że będzie on kontrolował młodego księcia, to najwyraźniej niewiele wiedział o nich obu.

Kolejnym oficerem Enghiena, który prawdopodobnie stał się dla niego przykładem pewności siebie był maître de camp géneral, Jean de Gassion, trzydziestoczteroletni Hugenot i Gaskończyk z osiemnastoletnim doświadczeniem w armii. Był najemnikiem z prawdziwego zdarzenia: służył Gustawowi Adolfowi i księciu Bernardowi Weimarskiemu równie sumiennie, co własnemu królowi; cieszył się sławą największego grabieżcy (dégâtier) w całej francuskiej armii. Gassion nie był zbyt często widywany na dworze królewskim; nie interesowało go praktycznie nic prócz jego zawodu. Mówiono, iż pewnego razu Ludwik XIII rozkazał mu, aby był obecny na mszy świętej w kaplicy królewskiej, a potem zapytał go, co ten uważał o muzyce. „Mój panie”, odpowiedział Gassion w dobrej wierze, „sześć werbli i sześć trąb uczyniłoby więcej hałasu”. Jednak o ile nie nadawał się do życia dworskiego, to w swojej profesji był niezastąpiony. Jego bystrość, śmiałość i zaradność dawały o sobie znać w każdym momencie jego awanturniczej kariery. Był już znany młodemu księciu: pierwszy raz spotkali się pod Arras.

Gassion zajmował w armii stanowisko maréchal de camp², jednak obecna ranga maître de camp général stawiała go ponad innymi „marszałkami”, z którymi mógłby służyć. Był on drugą osobą po generale-poruczniku, jednak ówczesny autorytet, diuk d’Aumale opisał niejasność całej sytuacji: „Ci maître de camp général”, jak pisał, „nie mają stałych obowiązków ani nawet jasno określonej rangi. Dostają tego typu tymczasowe zadania, jak dowodzenie samodzielnym oddziałem lub określoną strefą ataku podczas oblężenia lub pewną liczbą żołnierzy w boju”. Mieli także prawo głosu podczas rady wojennej. Tytuł ten nie powinien być mylony z „marszałkiem Francji”, którym w całej północnej armii był wyłącznie L’Hôpital. Claude de Létouf, baron de Sirot³ i Henryk de Senneterre, markiz de la Ferté⁴ byli następnymi po Gassionie rzucającymi się w oczy oficerami Enghiena. Sirot był Burgundczykiem bez wielkich koneksji rodzinnych; był dzielny i można było na nim polegać; miał, jak świadczą jego pamiętniki, bardzo duże mniemanie o sobie. On także służył u obcych władców; walczył pod dowództwem Wallensteina i Maurycego Orańskiego. La Ferté, pomimo iż opisany przez siedemnastowiecznego pisarza jako „pełen odwagi i pomyślunku” oraz doświadczenia, był człowiekiem zupełnie innego typu. Wychowany na dworze, nie był zmuszony do wojaczki jako źródła utrzymania. Patrzył na najemników z zazdrością i podejrzliwością. Jego odczucia odnośnie Gassiona były właśnie tą mieszanką, z którą musi liczyć się każdy wyższy rangą dowódca. Funkcję maréchal de bataille, którego głównym zadaniem było „ustawienie armii w szyku przed bitwą zgodnie z rozkazami generała” pełnił Laurent de la Baume-Leblanc, pan de la Vallière, ojciec księżnej Louise. Piechotą dowodzili hrabia d’Espenan⁵, o którym dotychczas mówiono, że był „nieszczęśliwy na wojnie” oraz markiz de Persan, krewny marszałka de L’Hôpital, lecz wierny stronnik Enghiena. Co do rówieśników i przyjaciół młodego księcia, to byli licznie obecni, lecz zajmowali mniej ważne stanowiska. Jednemu z nich, aide-de-camp La Moussay’owi powinniśmy być wdzięczni za przedstawienie jednej z barwniejszych i najprawdopodobniej jednej z najbardziej rzetelnych relacji z tej kampanii.

W kwietniu Enghien opuścił Paryż i udał się do Amiens, aby zebrać swe wojska i obserwować nieprzyjaciela, oczekując dalszych rozkazów od króla. Wraz z nim udali się Tourville, Francine, Montreuil i kilku innych członków jego osobistej świty. Między nimi był też ojciec Mugnier, już nie wychowawca – taka osoba byłaby, co oczywiste, nie na miejscu przy boku głównodowodzącego – lecz kapelan księcia i zaufany człowiek Henryka Burbona. „Jesteśmy tu dość bezczynni”, pisał Enghien do ojca 21 kwietnia⁶, „i wciąż nie ma wieści o planach nieprzyjaciela”. Należy pamiętać, iż Amiens było w tym czasie miastem praktycznie granicznym, gdyż cała prowincja Artois prócz wybrzeża i kilku odizolowanych garnizonów należała do Hiszpanów. W chwili, w której książę przejął dowodzenie, wojska zbierały się po obu stronach linii frontu przed ostatecznym atakiem. Don Francesco Melo de Braganza, gubernator Niderlandów Hiszpańskich był nie tylko zdolnym żołnierzem, okazał się także niezłym politykiem. Wiedział, jaki był problem rządu francuskiego: umierający król, dziecko następcą tronu i niepewna regencja. Nic nie mogło być bardziej sprzyjającego dla planów najeźdźcy. Jego celem było skierowanie uwagi francuskiego dowódcy jak najdalej na zachód, a jego rzeczywista marszruta biegła na wschodzie: wzdłuż granicy aż do Mozy, gdzie miał skręcić gwałtownie na południe, zanim Enghien mógłby go dogonić. Jeśli pierwsza część tego manewru udałaby się, jedyną przeszkodą na drodze Hiszpanów było ufortyfikowane miasto Rocroi, które mieli nadzieję zająć po kilkudniowym oblężeniu.------------------------------------------------------------------------

¹ Nazwisko formalnie zapisywane było Anguien lub Anguyen.

² Patrz Dodatek A.

³ Saint-Simon (Chéruel, vii. 160) przypisuje pochodzenie tego tytułu zwyczajowi hugenotów, którzy stosowali go w odniesieniu do swego przywódcy, pierwszego księcia Condé.

⁴ Francuskie tytuły to Monsieur le Prince dla panującego księcia i Monsieur le Duc dla jego syna. Mimo iż oficjalnym francuskim tytułem młodego Kondeusza był „diuk d’Enghien”, to odnosząc się do niego będę częściej używał bardziej przystępnego polskiemu czytelnikowi określenia „książę” lub „młody książę” .

⁵ Szczegóły ceremonii chrztu księcia zaczerpnięte zostały z pamfletu z epoki (Biblioteka Narodowa, Paryż).

⁶ Późniejszy marszałek Francji, ur. 1579, zm. 1646.

⁷ Madame de Motteville, Mémoires.

⁸ Archiwa Chantilly, wrzesień 1621

⁹ Désormeaux, Histoire del la Vie et des Actions de Louis de Bourbon.

¹⁰ Lenet, Mémoires.

¹¹ Ur. 1629, zm. 1666.

¹² A.C.

¹³ Désormeaux.

¹⁴ Biblioteka Narodowa, Paryż

¹⁵ List ojca Pelletiera do Henryka, księcia Condé, A.C.

¹⁶ Je veux que mon fils soutienne les theses du mois comme les autres (Henryk, książę Condé w liście do ojca Pelletiera, A.C.).

¹⁷ Biblioteka Narodowa, Paryż.

¹⁸ Ojciec Pelletier w liście do Henryka, księcia Condé, A.C.

¹⁹ Założona w 1584, trzechsetna rocznica obchodzona w 1884. Jej członkami byli także Bossuet, Fénelon i marszałek Villars.

²⁰ Motteville, Mémoires, IV; 103.

²¹ Ludwik Sabaudzki, książę Nemours; ur. 1621, zm. na tyfus w 1641.

²² Ludwik Karol d’Albert, książę Luynes, ur. 1620; odznaczył się w boju, m.in. pod Arras.

²³ Franciszek de Fiesque, kawaler maltański; zabity pod Mardyck w 1646.

²⁴ Jacques de Saulx, hrabia Tavannes.

²⁵ Henryk de Gramont, książę Toulongeon i Philibert, kawaler de Gramont, walczył pod Fryburgiem, Nordlingen i Lens.

²⁶ Henryk i Ludwik de Bauffremont-Senecey; obaj zabici pod La Maríée, niedaleko Sedanu.

²⁷ Panna Montpensier, Mémoires.

²⁸ Motteville, Mémoires.

²⁹ Voiture.

³⁰ Lenet, Mémoires.

³¹ Lenet, Mémoires.

³² Córka Urbain de Maillé, marszałka-diuka Brézé i jego żony, Nicole du Plessis de Richelieu.

³³ Henryk Coiffier, Markiz Cinq-Mars; ścięty w 1642 roku za spiskowanie przeciwko Richelieu.------------------------------------------------------------------------

¹ Correspondence de Richelieu, 1638.

² Oblężenie Arras, czerwiec-sierpień 1640.

³ A.C., 1640.

⁴ Roger de Rabutin, hrabia de Bussy-Rabutin, członek Akademii Francuskiej, znany jako autor pamiętników oraz „kronik skandalicznych” tamtych czasów.

⁵ Motteville, Mémoires, III, 230.

⁶ A.C., 1640.

⁷ Louis-François-Poiter, Markiz Gesvres, zginął pod Thionville w 1643 roku.

⁸ Później diuk Châtillon; ur. 1620, zginął pod Charenton w 1649 roku.

⁹ Ur. 1604, został marszałkiem Francji w 1642, a diukiem Gramont w 1644; um. w 1678 roku.

¹⁰ A.C., 1640.

¹¹ Giermek diuka d’Enghien; zginął pod Thionville w 1643 roku.

¹² A.C., 19 lipca 1640.

¹³ A.C., 1640.

¹⁴ Montpensier, Mémoires.

¹⁵ A.C. 1640.

¹⁶ Homberg i Jousselin, La Femme du Grande Condé.

¹⁷ Lenet, Mémoires.

¹⁸ MS, Biblioteka Narodowa w Paryżu.

¹⁹ Saint-Simon (Chéreuel, VII, 160-170) wyczerpująco opisuje tytuły dworskie: Monsieur (brat króla), Madame (żona Monsieur), Mademoiselle (najstarsza niezamężna córka Monsieur) oraz inne tego typu, których zaczęto używać w siedemnastym wieku. Nie przypisuje im żadnego źródła historycznego i twierdzi że „mimo iż wydają się szczególne, nie mają podstaw i powstały przypadkiem”.

²⁰ MS, Biblioteka Narodowa.

²¹ A.C. Bourdelot do Henryka, księcia Condé, 1641.

²² Lenet, Mémoires.

²³ A.C., Montreuil do Henryka, księcia Condé, 23 kwietnia 1641. Montreuil był drugim lekarzem zajmującym się młodym księciem.

²⁴ A.C., Listopad 1641.

²⁵ Lenet, Mémoires.

²⁶ Katarzyna de Vivonne, córka markiza de Pisani; żona Karola d’Angennes, markiza de Rambouillet.

²⁷ Julia d’Angennes; ur. 1607, w 1645 wyszła za mąż za Karola de Sainte-Maure, diuka de Montausier.

²⁸ Magdalena de Souvré; ur. 1602, żona Filipa de Laval-Montmorency, markiza de Sablé.

²⁹ Motteville, Mémoires.

³⁰ Córki Franciszka de Montmorency, hrabiego de Boutteville, słynnego szermierza ściętego za odbywanie pojedynków w 1627 roku.

³¹ Franciszek de Montmorency-Boutteville, syn hrabiego de Boutteville. Przezwisko „tapicera Nôtre Dame” pochodzi od wielkiej ilości zdobytych przez niego podczas późniejszych wojen Ludwika XIV trofeów zawieszonych w katedrze.

³² Guy de Montmorency-Laval-Bois-Dauphin, markiz de Laval, najstarszy syn Madame de Sablé; ur. 1622, zginął pod Dunkierką w 1646 roku.

³³ Léon d’Angennes, markiz de Pisani, jedyny syn Madame de Rambouillet; ur. 1615, zginął pod Nördlingen w 1644 roku.

³⁴ Guy Aldonce, kawaler de Chabot; zginął pod Dunkierką w 1646 roku.

³⁵ Franciszek de Goyon de la Moussaye, aide-de-camp diuka d’Enghien pod Rocroi; zginął pod Stenay w 1650 roku.

³⁶ Maurice de Coligny, zginął w pojedynku z diukiem de Guise w 1644 roku.

³⁷ A.C., 1641, diuk d’Enghien w liście do Henryka, księcia Condé.

³⁸ „Receuil de Chansons”, MS., A.C.------------------------------------------------------------------------

¹ Franciszek de l’Hôpital, pan Hallier, ur. 1583, zm. 1660.

² Odpowiednik późniejszego generała brygady .

³ W tym czasie rangą Sirota był tylko maréchal de camp.

⁴ Później marszałek-diuk de la Ferté; ur. 1600, zm. 1681.

⁵ Roger de Bussolts, hrabia d’Espenan:

„La fidèle Espenan,

Qui tranchait de l’Achille,

Au premier patapan,

Prit son sac et sac quilles;

Mais las!

Quand il fallut combattre tout s’en alla!”

(„La Chanson de Fantarabie”, 1638)

Należy tylko dodać, iż Espenanowi brakowało raczej wyczucia niż odwagi.

⁶ A.C.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: