Koniec współuzależnienia - ebook
Koniec współuzależnienia - ebook
Poprawione i zaktualizowane wydanie bestsellerowego poradnika dla tych, którzy nie radzą sobie z destrukcyjnym zachowaniem swoich bliskich.
Ta książka kryje w sobie klucz do zrozumienia współuzależnienia – zatracenia się w imię pomocy innym kosztem własnego życia i własnego szczęścia.
Współczujące i wnikliwe spojrzenie autorki doprowadziło miliony czytelników do uświadomienia sobie, że nie są w stanie zmienić drugiego człowieka i że uzdrawianie zaczyna się od troski o własny dobrostan.
Poprawione wydanie zawiera zupełnie nowy rozdział poświęcony traumie i lękom – tematom, które Melody Beattie od dawna uważała za ważne w kontekście współuzależnienia – dzięki czemu książka jest dziś jeszcze bardziej aktualna niż wtedy, gdy ukazała się po raz pierwszy ponad 35 lat temu.
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8265-990-0 |
Rozmiar pliku: | 2,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
(2022)
W dniu świętego Walentego 1986 roku Terry Spahn, sąsiad pracujący w wydawnictwie Hazelden, przyszedł do mojego domu w Stillwater w stanie Minnesota, aby – na prośbę redakcji – odebrać z moich rąk plik stron wydrukowanych na drukarce rozetkowej, które miały się przeobrazić w książkę pt. Koniec współuzależnienia.
Zapisałam dokument na dyskietce na komputerze Kaypro, jednym z pierwszych tego typu urządzeń osobistych, jakie pojawiły się na świecie. Byłam zakochana w tej nowej technologii, bo pozwalała mi bez końca ulepszać mój tekst, ale też oferowała możliwość grania w Ponga, co skutecznie rozpraszało mnie w pisaniu (edytory tekstu, które znałam do tej pory, nie posiadały takich dodatkowych funkcji). Z tych też powodów Terry musiał do mnie przyjść i osobiście przejąć ode mnie rękopis. Trzymałam go kurczowo i tańczyłam z nim wokół Terry’ego, który próbował wyrwać go z moich rąk, ale ostatecznie odpuściłam i pozwoliłam podzielić się tą książką ze światem.
Minęło sporo czasu od tamtego dnia w Stillwater, ale Koniec współuzależnienia nadal pozostaje książką żywą i aktualną. Prawdziwość jej podstawowych założeń została wielokrotnie potwierdzona. Wciąż jestem też zadowolona z tego, jak opowiedziałam te historie i w jaki sposób dochodziłam do zasadniczych wniosków.
A jednak przez ostatnie dwie dekady – głównie w związku z rozwojem technologicznym, który miał rozległy wpływ na naszą codzienność – zauważyłam, że pewne wyrażenia i źródła, do których odnosiłam się w tej książce, stały się nieco przestarzałe, co powodowało, że nieraz aż się wzdrygałam. Z jednej strony opowiedziałam swoją historię z nadmierną powściągliwością, z drugiej niekiedy przesadnie się rozwodziłam (tak w życiu, jak w książce) na temat tego, czy to w porządku – ale czy naprawdę w porządku – kochać samych siebie, a jeśli tak, to co to właściwie dla nas znaczy.
W latach 80., kiedy prowadziłam badania i pracowałam nad tą książką, mieliśmy zupełnie inny poziom świadomości na temat problemów, którymi się zajmowałam, ale już wtedy zaczęliśmy kwestionować pewne założenia, które dotąd braliśmy za pewnik. Kobiety przestawały być traktowane wyłącznie w sposób przedmiotowy, zyskując prawa i podmiotowość. A całe społeczeństwo odczuwało głód wiedzy, która mogłaby pomóc ludziom znaleźć sens życia w dynamicznie zmieniającym się świecie. W księgarniach nie było jeszcze wtedy osobnych półek z poradnikami na temat rozwoju osobistego, ale ludzie zaczynali się interesować swoim życiem wewnętrznym. Chociaż najważniejsze tezy tej książki pozostały niezachwiane, podejście do niektórych z omawianych w niej zagadnień stało się na tyle archaiczne, że znacząco przysłoniło praktyczny wymiar lektury. Książka wymagała odświeżenia.
– Sądzisz, że młodsi czytelnicy będą w ogóle wiedzieli, kim jest Bob Newhart? – zapytałam redaktorkę, odnosząc się do motta, które poprzedza jeden z rozdziałów.
– Nie – odpowiedziała – ale będę wiedzieli, jak go wygooglować.
• • •
Od kiedy Koniec współuzależnienia po raz pierwszy pojawił się na rynku, w moim życiu także zaszło dużo zmian, które zmodyfikowały mnie i moje przekonania: przeprowadzka do Kalifornii, śmierć mojego byłego męża (ojca moich dzieci) oraz mojego ojca – dwóch z trzech osób, które stały się powodem mojego współuzależnienia, a także opieka nad moją matką i jej odejście (to był typowy przykład relacji, która opierała się tak na miłości, jak i nienawiści).
Najdotkliwsza była jednak dla mnie strata mojego syna Shane’a, następnego dnia po jego dwunastych urodzinach. Bez wątpienia doświadczenie to zepchnęło mnie w otchłań rozpaczy, a trauma, którą przeszłam, wyniszczyła mnie wewnętrznie.
Dzięki tej okropnej próbie zrozumiałam, w jaki sposób przebiegają trauma, stany lękowe i reakcje związane z zespołem stresu pourazowego (PTSD), występujące w połączeniu ze współuzależnieniem. Oczywiście nie odczuwałam żadnej wdzięczności w stosunku do tych lekcji, kiedy pobierałam z nich naukę. O traumie praktycznie w ogóle jeszcze się nie mówiło, pozostawała zarezerwowana dla przeżyć żołnierzy powracających z wojny; aż do 11 września 2001 roku, kiedy doświadczyliśmy jej w sposób kolektywny. Organizacje wspierające lokalne społeczności zaczęły dostrzegać, że mętlik i lęki, które gnieżdżą się w nas w konsekwencji dorastania w rodzinach z problemami alkoholowymi, w następstwie napaści seksualnych lub przemocy psychicznej, przejawiają się w ten sam sposób, w jaki występują one u osób po doświadczeniach wojennych. Osobiście zdałam sobie sprawę, że muszę zająć się tym, co pozostało we mnie z traumy, aby odnaleźć własną metodę powrotu do zdrowia i wewnętrzny spokój.
To ostatecznie popchnęło mnie do napisania nowego rozdziału tej książki: Uspokój się. Cieszę się, że to zrobiłam.
• • •
Pracując nad tym wydaniem, postanowiłam ujawnić także moją własną historię związaną ze współuzależnieniem. Ponieważ w 1986 roku nadal żyły jeszcze osoby, z powodu których byłam współuzależniona, ukryłam je i samą siebie pod płaszczykiem fikcjonalnej narracji. Czułam, że nie mam prawa opowiadać ich historii. Ale w tym wydaniu już mogę je zawrzeć. Nie robię tego po to, by mówić źle o zmarłych; w mojej opowieści nie muszę już nikim ich zastępować. Możemy bowiem z troską i ze współczuciem mówić prawdę o naszych doświadczeniach, nie deprecjonując innych ani samych siebie.
Innym celem reedycji tej książki było zdjęcie odium patologii z opisywanej problematyki - poprzez dostrzeżenie ludzi w oddzieleniu od ich cierpień, od przylepionej do nich etykietki, od ich zmagań i chorób. Spektrum niektórych zachowań zależy od tego, w jakich okolicznościach życia się znajdujemy... jakiekolwiek by one były. Choć trzeba zauważyć, że większość literatury skupia się na współuzależnieniu wywoływanym przez czyjeś uzależnienie substancjalne, można znaleźć także opisy i przypadki, które nie dotyczą chemicznego uzależnienia. Zachowania związane z powrotem do zdrowia omówione w tej książce mogą dotyczyć rozmaitych czynników, które prowadzą do współuzależnienia.
• • •
Im jestem starsza, tym głębiej się przekonuję, że naszą elementarną powinnością w życiu jest znalezienie sposobu na to, aby pogodzić się z samym sobą, z przeszłością i teraźniejszością – niezależnie od tego, z czym musimy się mierzyć i jak często to robimy. Ponadto należy także świadomie praktykować miłość własną. Codziennie. Przez całe życie. Nie jest to równoznaczne z narcyzmem czy nieznośnie samolubnym stosunkiem do życia i naszych relacji. Miłość własna jest czymś skromniejszym, bardziej dyskretnym. Przyzwyczaisz się do niej. Ja ją polubiłam; ty także możesz ją polubić.
W dniu świętego Walentego 2022 roku przekazałam wydawcy nowe, poprawione i zaktualizowane wydanie Końca współuzależnienia. Czuję, że to moja spuścizna i długo oczekiwany prezent dla nas, jako że kończy się chaos minionej epoki i wkraczamy w Erę Wodnika.
Niech Bóg błogosławi niniejsze wydanie.