Kontrakt - ebook
Kontrakt - ebook
Seria Przyciąganie #3 Kontrakt
To świat nieprzyzwoitych i gorących fantazji z tajemnicą w tle!
Ciąg dalszy losów Kate i Marcosa oraz nowy wątek. Tym razem Ann i Ayaz (na okładce) będą poddani elektryzującej sile przyciągania, które porwie ich w wir emocji, niespodzianek i...
Marcos stawia ultimatum Ann. Jak jej decyzje wpłyną na bezpieczeństwo Kate i autentyczność kontraktu małżeńskiego? Jaką rolę odegra Ayaz, przystojny Turek, który pogrywa z Ann, raz pomagając jej, raz Marcosowi?
Kate walczy o życie. Budzi się w nowym, obcym świecie w szpitalu. Nie pamięta Pięknego, który twierdzi, że jest jej mężem. Marcos uczy ją na nowo mapy swojego ciała i rozbudza jej wewnętrzny ogień. Podsyca go. Jest gotowy na każdy krok, aby skusić Kate na życie u jego boku. Magią erotyzmu przedziera się przez cienie i odkrywa skrawki pamięci. Przeszłość jednak ginie w Mroku, który nawiedza ją w koszmarach.
Czy Mrok zapłaci za porwanie, czy wywinie się z rąk policji? Co jest prawdziwe?
Kto mówi prawdę, a kto kłamie? Komu wierzyć?
Czy Kate odzyska pamięć i będzie potrafiła wybaczyć serię kłamstw? Czy osądzi i skreśli wybawcę, zanim pozna intencje, jakimi się kierował?
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8159-899-6 |
Rozmiar pliku: | 1,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Kiedy dopada cię los, a ty nie wiesz, jak ocalić resztki duszy.
W głowie pustka. Każdy mówi swoje, swoją prawdę.
Komu wierzyć? Komu zaufać? Im czy sobie?
Sobie też nie potrafisz.
Rozum płata ci figle, te luki w pamięci,
przeplatane obrazami nocy. Czy to skrawki przeszłości?
Kim byłam? Jak wyglądało moje życie?
Kim jest ten mężczyzna, który nawiedza sny? Mrok.
Zamykam oczy i widzę koszmar. To scena z horroru.
Co to za film? To musi być jakiś kiepski, chory film.
Nie chcę, aby tak wyglądała moja przeszłość.
Moje życie musiało wyglądać inaczej. Było lepsze.
Tak mówi mi moje serce. Dusza spragniona ukojenia.
Zacznę wszystko od nowa. Nowe życie.
Krok po kroku. Nauczę się wszystkiego.
Piękny mówi, że mogę być, kim zapragnę, i robić, co chcę.
Carte blanche. Czysta biała karta życia.
Jak ją zapisać? Co zrobić najpierw? Komu uwierzyć?ROZDZIAŁ 1 – KATE
– BRAK PAMIĘCI
Kiedy budzisz się i wszystko wydaje ci się obce, wszystko, co cię otacza, jest nieznane i przerażające, leżysz na szpitalnym łóżku i słyszysz słowa staruszka:
– Operacja się udała. Stopniowo odzyska pani czucie. Pielęgniarka będzie podawać pani leki przeciwbólowe.
W głowie z głębin otchłani rodzą się jedynie strzępy pytań.
Operacja? Co to jest? Czucie. Ruszam palcami rąk. Tak. Mogę nimi poruszyć. Próbuję poruszyć nogami. Zero reakcji. Serce ogarnia mi paniczny strach. Coś jest nie tak. Dlaczego?
Pragnę jedynie zamknąć oczy i spać. To jakiś koszmar.
Zamknę oczy i jak się obudzę, to będę w… domu. Próbuję sobie przypomnieć dom. W głowie pustka. Jak wygląda mój dom? Muszę mieć przecież jakiś dom.
Nicość. Czarna ściana, która blokuje coś, co kryje się pod nią. Tam coś na pewno musi być. Muszę jedynie odkryć, jak dostać się do środka. Klucz. Potrzebuję klucza, aby otworzyć sekretne drzwi. W głowie pojawia się obraz drzwi i zamka z dziurką na klucz, którego nigdzie nie mogę znaleźć. Ciemność.
Nie wiem, gdzie mogę znaleźć wytrych do drzwi pamięci. Otwieram oczy. Rozglądam się. Jacyś mężczyźni wiozą mnie na łóżku białym korytarzem. Obok idzie kobieta w jasnym kitlu.
Wyjeżdżamy za metalowe drzwi. Nowy korytarz.
Jakiś obcy mężczyzna dopada do mojego łóżka. Łapie za dłoń. Pielęgniarka krzyczy, aby mnie puścił, bo im przeszkadza.
– Jestem jej mężem! – krzyczy przystojny nieznajomy. – Żądam odpowiedzi. Co z moją żoną?
Żona, mąż? Mój mąż? Jego twarz wydaje się znajoma.
Nie znam go. Nie mogę sobie przypomnieć życia z nim.
Pielęgniarka zbywa Pięknego, że nie będzie z nim rozmawiać na korytarzu i aby ich przepuścił, bo jadą do pokoju.
Wwożą mnie do niebieskiego pokoju. Kładą na łóżku. Montują jakieś urządzenia. Podłączają kroplówkę. Pielęgniarka podkłada mi przycisk alarmu pod palce prawej ręki.
– Proszę nacisnąć, jak zacznie panią boleć głowa. Proszę zamrugać dwa razy, że pani rozumie.
Mrugam dwa razy. Piękny blokuje pielęgniarce wyjście z pokoju. Nie chce jej wypuścić bez odpowiedzi na jego pytania.
– Co z moją żoną? Wyjdzie z tego? Pamięta mnie?
– Za dwie godziny przyjdzie lekarz i będzie mógł udzielić panu odpowiedzi. Mogę jedynie przekazać, że operacja się udała.
– Co mogę teraz dla niej zrobić? – pyta dalej Piękny.
– Obserwować i dać mi znać przyciskiem, jeśli pacjentka źle się poczuje. Utrzymać z nią kontakt do przyjścia lekarza.
– Tylko tyle? Niech pani powie mi coś więcej. Zapłacę!
– Więcej nie wiem. Mam dopilnować, aby brała leki.
Pielęgniarka wyszła. Piękny patrzył na mnie. Podszedł.
Usiadł na krześle obok łóżka i wziął mnie za lewą dłoń. Masował ją uspokajająco. Całował każdy palec po kolei. To było miłe. Ciepło rozchodziło się po moim ciele.
Jego dotyk był mi tak znajomy. Delikatny. Czuły.
W głowie pustka. Kim jest ten piękny nieznajomy?
Odpowiedział mi, tak jakby czytał w moich myślach.
– Jestem Marcos Montez. A ty jesteś Kate Montez.
Trzymał moją dłoń i przyłożył sobie do policzka. Czułam pod palcami, jak łaskocze mnie jego króciutki zarost.
Piękny przesunął moją rękę na swoje włosy. Wplotłam palce w jego ciemną burzę włosów. Moje ciało budziło się do życia, napinało się w oczekiwaniu na coś. Na co? Znowu pustka.
Piękny delikatnie dotknął palcami mojej twarzy. Masował ją. Jego palce dotykały moich ust. Jego wzrok mnie hipnotyzował. Nie bałam się tego. Nie chciałam uciekać. Wręcz przeciwnie.
Oczekiwałam na coś, bo czułam, że będzie przyjemne. Piękny nachylił się nade mną i pocałował lekko w usta. Obserwował moją reakcję. Czy pozwolę mu na więcej? Instynktownie mrugnęłam dwa razy. Tak jak wcześniej. Ta odpowiedź bardzo go zadowoliła. Uśmiechnął się. Całował moje usta od jednego kącika do drugiego. Badał je, oswajał mnie ze swoim dotykiem.
– Kate Ford Montez. Moja żona – powiedział Piękny.
Pocałował. Poruszał ustami i zachęcał mnie do tego samego.
Odwzajemniłam pocałunek. Podtrzymywał mi dłoń, a ja bawiłam się jego włosami. To było takie znajome. Cudowne.
Moje ciało odprężało się, relaksowało. Pocałunek napełniał mnie radością. Liczyła się tylko ta chwila. Nic więcej.
Czerpanie przyjemności z pocałunku. Czysta rozkosz.
Mogłabym tak cały czas. Całą wieczność. Nic innego nie miało znaczenia. Czułam, jak w mojej głowie z chaosu przebijają się pierwsze ciepłe jasne promienie światła. Drzwi do sekretnego pokoju uchylają się i mogę zajrzeć do niego do środka przez maleńką szparkę. Zbliżam się do drzwi.
Piękny przerywa pocałunek i mówi tuż przy moich ustach:
– Kate, sprawię, że przypomnisz sobie rozkosz, pokochasz…
Przyciągam jego twarz do swojej, nie czekając, aż dokończy. W głowie świta mi myśl, że to on jest moim kluczem do jasności.
Teraz ja go całuję. Jestem już blisko drzwi swojej pamięci.
Marcos. Mój kochanek. Pamiętam to, jak się całowaliśmy. Tak jak teraz. Pożeraliśmy się w namiętnym pocałunku. Moje ciało zalewa fala rozkoszy. Tak jak wtedy, kiedy całował mnie i pieścił moje nagie piersi. W głowie pojawiają się skrawki czarno-białych kadrów z filmu. Namiętne sceny rozkoszy.
Pragnęłam go. Rozpaczliwie chciałam poczuć jego siłę. Jego cudowne, umięśnione, opalone ciało na spragnionej pieszczot skórze. To on rozbudził we mnie kobietę. To on sprawił, że czułam się pożądana. Uwodził moje ciało dotykiem. Pamiętam to.
Mój mąż? Ślub? Dlaczego nie pamiętam ceremonii? Pustka.
Może jeśli pozwolę mu na więcej, to sobie i to przypomnę?
Ktoś otworzył drzwi. Marcos przerwał pocałunek, aby zobaczyć, kto wszedł. Odwróciłam lekko głowę w kierunku wejścia. Poczułam ukłucie bólu w skroni. Zamknęłam oczy i po ich otworzeniu pojawiła się piękność. Urodziwa, wysoka szatynka stała już przy łóżku z prawej strony i delikatnie trzymała mnie za dłoń, aby nie ruszyć rurki wystającej z niej. Była przerażona. Jej oczy skakały od mojej twarzy do Pięknego, który objaśniał:
– Miała operację. Nie znam szczegółów. Około dwudziestej ma przyjść lekarz. Wtedy będziemy wiedzieć coś więcej.
Przyglądałam się szatynce. Szczupła. Zgrabne nogi. Czarne proste włosy do połowy pleców. W ładnej zwiewnej sukience.
Znajoma twarz, sylwetka. Czy ja ją znam? Znowu pustka.
Drzwi do sekretnego pokoju pamięci zamknięte. Żadnego promyka światła. Niestety ciemność. Smak rozczarowania.
– Ale jak to? – dopytała szatynka.
– Po waszym wyjściu zabrali ją na tomografię i podjęli decyzję o operacji. Nawet nie musiałem nic podpisywać. Oznacza to, że jej stan był krytyczny i operacja była ostatnim ratunkiem.
– Kate. Kochanie. Tak mi przykro. – Szatynka ściskała mnie za rękę. – Pamiętasz mnie? To ja, Ann, twoja przyjaciółka.
Cisza. Nie reagowałam. Znowu pustka.
– Dlaczego ona nic nie mówi? Co oni ci zrobili, Kate? – dopytywała szatynka. – Kate, powiedz coś, cokolwiek.
– Pielęgniarka powiedziała, że Kate może nie mówić, dopóki znieczulenie miejscowe głowy w całości nie zejdzie. Jest świadoma i słyszy nas. Niestety w dalszym ciągu nie pamięta. Pielęgniarka zadawała jej pytania, Kate jedynie mruga. Dwa razy na tak. Raz na nie.
– Nie, to nieprawda. Kate pamięta. Prawda, Kate? – Ann nachyliła się nade mną. – Kate, poznajesz mnie, prawda?
Ann czekała. Jedno mrugnięcie.
– Kate, to ja, Ann. Twoja przyjaciółka. Znamy się od szkoły średniej. Musisz mnie pamiętać. Mrugnij, że tak. Dwa razy.
Jedno mrugnięcie.
– Nie wierzę ci, Kate. Chcesz wykręcić mi głupi żart. Tak?
Nie zareagowałam wcale. Po prostu na nią patrzyłam.
– Nie. To nieprawda. Obie je straciłam. – Ann zwiesiła głowę. Zamilkła. Podszedł do niej inny mężczyzna. Położył jej dłonie na barkach. Przemówił do niej:
– Musisz być silna dla niej. Możesz jej opowiadać o niej, o jej rodzinie, to może aktywować jej pamięć. Miłe wspomnienia są kluczem do jej przeszłości. Wasze wspólne przeżycia. Zacznij od tych, które miały miejsce tutaj, w Turcji, może łatwiej jej będzie sobie przypomnieć.
Ann odwróciła twarz do nieznajomego.
– Dobrze, Ayaz. Obyś miał rację. Warto spróbować.
Turek przystawił krzesło Ann. Usiadła bardzo blisko mojej twarzy, tak abym mogła ją widzieć, jak mówi.
– Nie wiem, od czego zacząć – zwróciła się do Ayaza.
– To nie ma znaczenia. Nie wiadomo, na co zareaguje. Po prostu mów, wszystko, co wpadnie ci do głowy, a co ma związek z nią, stworzy jej świat na nowo. Zacznij od prostych informacji.
– Kate, jesteśmy przyjaciółkami od szesnastu lat – mówiła powoli szatynka, akcentując słowa. – Nazywasz się Kate Ford – zaczęła zgodnie ze wskazówką Ayaza.
– Ford Montez – poprawił ją Piękny. Ann spojrzała na niego krzywo. – Ustaliliśmy to już. Tak będzie dla niej bezpieczniej.
– A ty znowu swoje – zwróciła się do Pięknego. – Wiesz, że nie zgodzę się na to kłamstwo. Ja będę mówiła jej prawdę. To, co zna.
– Ann, wiesz, że robię to dla niej. Ona też musi w to uwierzyć, aby wszystko wyglądało prawdziwie – upierał się przy swoim Piękny. Ann kłóciła się z nim.
Komu mam wierzyć? Kto mówi prawdę? Oboje trzymali mnie za ręce. Szatynka miała takie zimne dłonie. A Piękny ciepłe.
Od tego przeskakiwania wzrokiem od jednego do drugiego kręciło mi się w głowie. Zaczęłam odczuwać w skroni mocniejszy, przyśpieszony puls. Znieczulenie stopniowo puszczało. Czułam, jak moją głowę ogarnia pulsujący ból.
Zamknęłam oczy. Oddychałam głęboko.
Nie znam ich. Dlaczego denerwuję się ich kłótnią?
Nie widzę ich. Ich podniesione głosy przerywa silny krzyk drugiego mężczyzny.
– Kłótnią niczego nie zwojujecie! Kate was nie słucha. Kłócąc się, zapomnieliście o najistotniejszym celu na teraz. Oboje musicie się opamiętać. Najważniejsze jest, aby Kate zachowała świadomość do przyjścia lekarza. Kłócić będziecie się później.
– Ann, Ayaz ma rację – zaczął Piękny – proponuję rozejm. Kate jest zarejestrowana w szpitalu jako moja żona. Obojgu nam zależy na tym, aby Kate z tego wyszła cała. Jak tylko odzyska pamięć, powiem lub ty powiesz jej prawdę.
– Marcos, odsuń się od niej. To, że podałeś się za jej męża, nie oznacza, że masz go udawać – usłyszałam głos szatynki i poczułam, jak Piękny puszcza moją dłoń. – Kate, otwórz oczy.
Szatynka szarpała mnie za rękę. Dotykała mojej twarzy. Jej zimne dłonie chłodziły gorączkę, jaka ogarniała moją głowę.
Po co mam otwierać oczy? Nie chcę ich oglądać. Robiło mi się gorąco. W głowie pustka. Odczuwałam, jak moją głowę dociska jakiś wielki ciężar. Zimny ciężar. Głowa mi pulsowała. Czułam mrowienie na całej twarzy. Wykręcałam głowę na boki, aby uciec od tego dziwnego uczucia. Na darmo. Skręty głową potęgowały nasilenie bólu w skroni. Gorąco mieszało się z zimnem lodu.
– Kate, otwórz oczy. To ja, Ann. Obronię cię.
Nie chcę cię! W głowie pojawiła się natrętna myśl. To przez ciebie nie czuję ciepła jego dłoni.
– Ann, widzisz sama, że Kate nie chce się obudzić – słyszę głos Pięknego – pozwól mi spróbować. Raz już ją obudziłem.
Czuję jego ciepłą dłoń na swojej drugiej dłoni. Pocałunek na jej wewnętrznej części. Tak jak poprzednio. Piękny budzi we mnie ciekawość, co zrobi dalej. Całuje mnie w nadgarstek i przytula moją dłoń do swojego policzka. Tak jak wcześniej.
Czekałam na jego pocałunek w usta. Jednak to nie następowało. Dlaczego? Otworzyłam oczy.
Dopiero wtedy nachylił się nade mną. Patrzył mi głęboko w oczy. Musnął mnie w usta lekko gorącymi wargami.
– Kate, pocałuję cię za każdym razem, kiedy otworzysz powieki. – Całował delikatnie w jeden i drugi kącik ust, w sam ich środek. – Tak jak teraz. – Ogrzewał je swoim oddechem, czułam, jak jego energia wnika we mnie. Otula od środka wewnętrznym spokojem. – Kate, lubię cię całować. Podobało ci się? Chcesz tego, Kate? – dopytywał mnie Piękny, zawieszony tak blisko mojej twarzy.
Mrugnęłam dwa razy.
– Właśnie tak. Pragnę całować twoje cudowne miękkie usta – mówił do mnie i gładził mi twarz opuszkami palców. – Pocałować cię raz jeszcze?
Mrugnęłam dwa razy.
Poczułam jego usta na moich. Całował mnie mocno. Wciskał język w moje rozsunięte usta. Podobało mi się to. Zatracałam się w pocałunku, zapominając o mrowieniu twarzy.
– Puść ją natychmiast! – usłyszałam krzyk Ann, kiedy Piękny przestał mnie całować. – Nie pozwolę ci mieszać jej w głowie.
Teraz dopiero dostrzegłam, że szatynka wczepiła się w koszulkę Pięknego. Szarpała go za nią. On nie wyrywał się.
Ayaz złapał szatynkę za dłonie i odczepił ją od Pięknego.
– Ann, uspokój się. Kate patrzy i może się wystraszyć – przemawiał do niej łagodnie Turek. – Nie zrozumie twojego ataku na Marcosa. Ona nawet nie wie, kim jest. Jest wystraszona. Otaczają ją obcy ludzie. Na poprzednią kłótnię zareagowała ucieczką w sen.
Dziewczyna spuściła dłonie wzdłuż ciała zrezygnowana. Ayaz masował jej ramiona uspokajająco.
– Ann, to właśnie chciałem ci pokazać. Przyznaj to sama. Widzisz to, jak Kate na mnie reaguje. Łączy nas więź, której nie potrafię wytłumaczyć. Oboje intensywnie odczuwamy każdy dotyk. Proszę cię jedynie, zgódź się na to do czasu, aż odzyska pamięć lub zapewnię wam bezpieczny wyjazd z kraju.
– A mam wybór? – zapytała retorycznie.
– Możemy oboje jej pomóc – przekonywał spokojnie Piękny, cały czas masując mi dłoń. – Ty znasz jej przeszłość. Opowiesz jej o tym. A ja będę pobudzał jej pamięć dotykiem.
– Na to ci nie pozwolę. Będę miała cię na oku. Żadnego obmacywania… – zaczęła, ale Piękny przerwał jej w połowie zdania.
– Ann, za kogo ty mnie uważasz? Za jakiegoś zboczeńca, który rzuca się na nieprzytomne kobiety? Kochałem się już z Kate. Dotykając jej, czuję, jak na mnie reaguje. Wiem, co lubi.
– Co? O czym ty mówisz? – Ann raptownie wstała z krzesła, które, gdyby Ayaz go nie złapał, przewróciłoby się na podłogę.
Coraz trudniej było mi się skupić na słowach, które mówili.
– Widzę, że Kate nie zdążyła ci powiedzieć, że spędziła ze mną upojną noc. A może chciała ten sekret zostawić dla siebie.
– Nie wierzę ci. Kate nie zrobiłaby tego z nieznajomym. Zresztą cały czas była z nami. Każdą noc imprezowałyśmy. – Ann zamrugała gwałtownie. – Poza jedną.
– Noc po wypadku Moni w aquaparku.
– Nie. To niemożliwe. Boże, nie.
– Kate przyszła do mnie w nocy. Zrozpaczona tym, co stało się Moni, szukająca pocieszenia. Kochaliśmy się. Dzięki temu wiem, jaki dotyk lubi. Pocałunek i dotyk twarzy.
Ann opadła ciężko na krzesło. Zakryła dłońmi twarz.
Słowa docierały do mnie jak przez wełniany gruby koc.
Pomimo tego, że słyszałam je wyraźnie, nie rozumiałam ich znaczenia. Ann mówiła po angielsku, nie wiedziałam dlaczego. Zamykałam oczy. Męczyło mnie składanie słów w całość.
Głowa bolała z każdą minutą coraz bardziej intensywnie. Czułam, jak krew buzuje w żyłach. Rozsadza mi czaszkę.
– Kate. Otwórz oczy. Nie zasypiaj – powiedział Piękny.
Poczułam, jak uciska moją dłoń. Całuje jej wewnętrzną część. Otworzyłam oczy i patrzyłam na niego. Był moją kotwicą.
Trzymał mnie w świecie, w którym nie chciałam być.
Piękny, patrząc na mnie, mówił do szatynki:
– Ann, mów do niej w waszym ojczystym języku. Będzie jej łatwiej. Sama mówiła, że nie lubi języka angielskiego.
Dziewczyna siedziała bez ruchu.
– Ann, co z tobą? – Ayaz przykucnął przy dziewczynie i podniósł jej twarz, aby spojrzeć jej w oczy. – Co cię tak zdenerwowało?
Szatynka powiedziała coś tak cicho, że nie zrozumiałam.
Turek spojrzał wymownie na mnie i na Marcosa, przytrzymał twarz szatynki w dłoniach i powiedział:
– Ann, Kate bardzo cię potrzebuje. Skup się na niej. Nie na tym, co się stało, ani też na tym, co może być. Bądź całą sobą tu i teraz. Od twojego działania zależy jej życie. Marcos ma rację. Mów do swojej przyjaciółki po polsku. My nie musimy tego rozumieć. Ważne, żeby Kate rozumiała i była świadoma. Zacznij od czegoś śmiesznego. Zainteresuj ją. Rozśmiesz. Daj się poznać na nowo, niech cię polubi. Jakąś śmieszną historyjkę z waszego dzieciństwa.
– Oczywiście, że też sama o tym nie pomyślałam – powiedziała jeszcze po angielsku, po czym zaczęła mówić do mnie melodyjnym polskim językiem.
Opowiadała śmieszną historyjkę, jak zdawaliśmy egzamin z historii. Każdy uczeń siedział w oddzielnej ławce. Przyszedł nauczyciel. Położył złożoną gazetę na stole. Zanotował pytania na tablicy. Każdy liczył, że jak zacznie czytać gazetę, to będzie można ściągać, a ten zrobił nam psikusa. Rozłożył gazetę, a w niej była ogromna dziura na środku, wychylił przez nią głowę, mówiąc: „Mam was. U mnie nie ma ściągania”.
Ann opowiadała. Było mi łatwiej skupić się na jej słowach. Jej historyjki wydawały się takie obce. Tak jakbym je widziała po raz pierwszy, nie jako ich uczestnik, a jedynie jako obserwator, z boku.
Nawet nie wiem, kiedy Piękny puścił moją dłoń.
Patrzyłam na Ann, jak całym ciałem gestykulowała i naśladowała ruchy historyka, który wychyla się ze środka gazety.
Podniosłam dłoń i próbowałam ją przyciągnąć do twarzy.
Ból głowy stał się nie do wytrzymania. Chciałam położyć dłoń na bolącym miejscu. Czułam, jak cała ręka mi się trzęsie. Ann opowiadała kolejną historyjkę. Ja skupiałam się na bólu. Przypomniało mi się, że jak bolała mnie głowa, to kładłam dłoń na głowie. Trzymałam ją na niej, pocierając bolące miejsce, dzięki czemu uśmierzałam ból. Ciepła dłoń na czole zawsze pomagała mi pozbyć się bólu bez brania proszków. Tak było, bo wynika to z… Próbowałam sobie przypomnieć. Prawa dotyku. Odczucie przyjemności szybciej przemieszcza się po ciele niż sygnały bólowe. Dlatego masaż uśmierza tak skutecznie.
Położyłam palce dłoni na policzku. Sunęłam nimi powoli w stronę bólu, tuż nad skronią. Już przy uchu poczułam jakiś chropowaty materiał. Ann zamarła. Przerwała opowieść.
– To jest bandaż – powiedział Piękny, który znowu pojawił się obok mnie. Podtrzymywał mi dłoń, aby nie opierała się całym ciężarem na twarzy.
– Ann, mów do niej po polsku – powiedział Ayaz. – Wytłumacz jej, co się dzieje, zanim strach sparaliżuje jej myśli. Jesteś jej oczami. Oswój ją z sytuacją. Obserwuję jej twarz i widzę od kilku minut, jak wykręca się z bólu. Czucie twarzy jej wraca.
– Kate, to jest bandaż. Masz na głowie bandaż. Miałaś operację głowy – mówiła, a ja palcami badałam dalej. Korciło mnie, aby dotknąć skóry pod bandażem. Jednak dłoń Pięknego nie pozwalała mi na to, unosiła wysoko moją, abym mogła dotykać jedynie opuszkami palców.
Przesunęłam dłoń wyżej, tam, gdzie czułam ciężar.
Jakaś dziwna poduszka. Lodowata poduszka unosiła się i opadała na moją głowę, uciskając ją i luzując ucisk.
– To jest maszyna do krioterapii, schładza operowane miejsce jak lód. Ona pomaga – mówiła powoli, przerywając. Tak jakby mówienie sprawiało jej ból. – Schładza twoją gorącą skórę i wzmaga procesy gojenia się. Nie wiem, co masz pod opatrunkiem. Masz całą głowę obandażowaną. Lekarz przyjdzie niedługo, to zapytam się, jak opatrywać ci ranę. W szpitalu masz dobrą opiekę.
Próbowałam wyrwać dłoń, zerwać maszynę z głowy. Piękny powtrzymał mnie. Przemawiał do mnie po hiszpańsku.
– Kate. Uspokój się. Oddychaj spokojnie. Przeszkadza ci to? Masz ochotę to zerwać? Nie możesz. To ci pomaga. Uwierz mi. Zimno wzmaga procesy gojenia.
Przestałam walczyć. Nie miałam siły. Odłożył mi dłoń na łóżko i trzymał w uścisku. Drugą dłonią gładził policzek.
– Boli? Zawołać pielęgniarkę? – dopytywał.
Mrugnęłam dwa razy.
Wziął przycisk alarmu z mojej dłoni i go nacisnął.
Patrzyłam na przycisk i zastanawiałam się, po co on tam jest. Alarm. A, tak. Sama mogłam go nacisnąć.
– Kate. Oddychaj spokojnie. Głęboko, powoli – mówił Piękny. – Skoncentruj się tylko na oddechu. Poczuj, jak przepływa przez twoje usta. Usta, które całowałem. Wrażliwe na dotyk usta.
Piękny dotykał moich warg opuszkami palców.
Hipnotyzował mnie wzrokiem.
– Właśnie tak. Oddychaj powoli. Czerp z tego przyjemność. Czujesz mój dotyk na swoich ustach? Delikatny. Pragnę cię całować. Namiętnie. Gorąco. Jak tamtej nocy. Przygotować twoje ciało na pieszczoty. Głęboko oddychaj. Poczuj, jak ciepłe powietrze wnika do twojego wnętrza. Ogrzewa twoje ciało. Uspokaja je. Łagodzi napięcie. Całowałbym cię w szyję. W piersi. Lubisz, jak całuję cię w piersi. Otwórz oczy. Chcę widzieć twoje piękne niebieskie oczy i te złote iskierki szczęścia, radości.
Jego głos działa jak balsam. Skupiam się na nim.
Ból jest nie do wytrzymania. Nawet jak zamknę oczy.
Słyszę, jak ktoś wchodzi do pokoju. Dotyka mojej twarzy.
Znowu pytania po angielsku. Nic nie rozumiem.
Nie chcę rozumieć. Marzę tylko, niech ból ustanie.
Zapadam w ciemność. Robi mi się zimno. Tak strasznie zimno. Ciepła dłoń puszcza mnie. Czarny Mrok otacza mnie. Czuję ciężar na piersi. Na całym ciele. Olbrzymi, wielki ciężar.
Ktoś coś odpowiada. Krzyczy. Niezrozumiałe kombinacje liter. Strzępy urywanych liter. W głowie pojawia się czarny kadr z horroru. Z mroku wynurza się ciemna ręka, która chce pochwycić moją twarz. Wyrywam się. Walczę całym ciałem. Rzucam się na łóżku resztką sił. To Mrok. To on chce mnie skrzywdzić. Czuję jego dłonie na twarzy. Trzyma mnie mocno. Chce coś włożyć mi do ust. Zaciskam zęby. Nic nie chcę. Nie dam mu się. Wiem, że ciemność mnie pochłonie, Mrok zawładnie moim ciałem, jak mu na to pozwolę. Wpycha mi proszek do buzi.
Krzyczę: „Nie!”. Wypluwam go. Znowu ktoś mnie łapie.
Ktoś krzyczy. Może sama krzyczę. Nie wiem.
Ciemność. Mrok. Tak bardzo się boję. Strach ogarnia mnie.
Czuję, jak ktoś chwyta mnie za ramię. Trzyma mocno.
Czuję w dłoni pieczenie. Ostatnia przytomna myśl.
Mrok pokonał mnie, wstrzyknął mi narkotyk. Zamieram.
Zapadam się w ciemność. Wszystko milknie. Ciało opada.