Korale Safony - ebook
Korale Safony to niezwykle zmysłowy zbiór wierszy gromadzonych przez całe życie przez jego autorkę – Anetę Fryśną. Tworzą go erotyki pisane dla kobiet, gdyż serce poetki kocha les miłością, utwory napisane w latach wczesnej młodości, piosenki oraz wiersze o poetach i poezji.
Swoje utwory poetka komponuje poprzez odczucia, emocje, młodzieńcze i dojrzałe uniesienia, nazywając siebie poszukiwaczką słów. Z owych słów wyłaniają się wiersze, które zachwycają, przenosząc czytelników w świat wspomnień i niedopowiedzeń.
Notatka o Autorce
Aneta Fryśna urodziła się w 1971 roku we Wrocławiu. Studiowała filologię polską na Uniwersytecie Wrocławskim. Wiersze pisała od najmłodszych lat, rozmawiając nocami z przyjaznymi duchami. Fakt ten zaowocował metafizyczną wędrówką w głąb osobowości i podróżą w świat poezji. Autorka ceni teksty Edwarda Stachury, Rafała Wojaczka i Charles’a Baudelaire’a. Umiłowanie literatury sprawiło, że w 2005 roku zadebiutowała zbiorem opowiadań „Moje serce przechodniem jest…”, dzięki któremu zbratała się ze środowiskiem literatów dolnośląskich.
Kontakt z autorką: [email protected].
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Poezja |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-68322-37-8 |
| Rozmiar pliku: | 946 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Pasjonatki i Pasjonaci poezji!
Autorski zbiór wierszy rozpoczynam poniższym esejem _POSZUKIWACZ SŁÓW_, gdyż to właśnie słowa wyrzeźbiły moją duszę. Początkowo były to słowa zasłyszane w tekstach poezji śpiewanej, która od zawsze kojarzy mi się z Edwardem Stachurą, i wyczytane z tomów wielkich poetów, jak: Charles Baudelaire, Sylwia Plath czy Krzysztof Kamil Baczyński. Później te słowa zostały skomponowane przez moje odczucia, emocje, młodzieńcze i dojrzałe szały uniesień. Wyjątkowe miejsce w moim sercu zajmuje postać Rafała Wojaczka i dlatego właśnie jemu poświęciłam trzy utwory: _Powrót poety Wojaczka_, _Epitafium Rafałowi Wojaczkowi_ i _Odwiedziny grobu Wojaczka._
Poezja zawsze mnie zachwycała, przenosiła w inny świat – znany tylko mi i duchom podziwianych przeze mnie poetów. W zbiorze zamieściłam kobiece erotyki – pisane dla kobiet, gdyż moje serce kocha les miłością; utwory młodzieńcze, które rzeźbiły moje serce i piosenki, które wypływały z mego umysłu i duszy jak górski potok. I w końcu – te najbardziej przeze mnie ukochane – wiersze o poezji i poecie, gdyż zawsze zastanawiało mnie, jak czują poeci i jakie jest ich miejsce we wszechświecie. Zapewne nieodgadnione, jednakże jedno wiem na pewno, bez śpiewu ich duszy nie istniałaby współczesna sztuka. Ani żadna inna… A zatem kim jest dla mnie _POSZUKIWACZ SŁÓW_?
_ARTYSTA TO WIECZNY POSZUKIWACZ SŁÓW_. Wyciąga słowa z parcianego worka niczym różnobarwne liście jesieni. Tonie w aurze powstawania i zapisywania słów. Dlatego w tejże aurze tworzenia tkwi dziwny czas. Nadchodzi dryfowanie…
Łowca słów przędzie twórcze korzenie. Plecie pajęczynę, która wplątuje się i rozrasta w nagiej osobowości poety. Trwa podróż szukania i zapamiętywania słów zaczerpniętych z urywków rzeczywistości. Dzieje się myśl, drży papier, odżywa zaschnięte pióro. Wraca natchniona i niezwykła duma twórcy, który potrafi przeciwstawić się wszelkim trwającym żywiołom i pisać, pisać, pisać… Snuć słowa, wyszywać je na kawiarnianych serwetkach i tkać na gobelinie.
Poeta myśli i nie myśli nad słowami, pokłada w nich nadzieję, ubiera je w strawialne grzyby – prawdziwki. Słowa… Płyną jak rwący strumień życia, obijają się o górskie, wyrzeźbione przez pieśniarkę wodę kamienie, które chowa się do kieszeni. Mają magiczną moc, bowiem tryskają fontanną wspomnień i zapomnień, smakiem zamglonych przywołań i triumfem przeźroczystej, bo wymarzonej przyszłości.
Któż dziś potrafi lepić gliniane dzbanki ze słów lepiej niż poeta?
Brzmią słowa, brzmią dźwięki – głoski dźwięczne i bezdźwięczne – szukają harmonii słów, tak jak uwieczniony w sztuce Van Gogh szukający kolorów. Jak eseje wciąż jeszcze niedokończone, które kipią słowami niczym wulkany. Jak schnące cygara w sklepach, szukające ust zadumy i wypowiedzenia. I w końcu jak wyschnięty w kałamarzu atrament oczekujący na nową ambrozję. Brzmią poszukiwane słowa… Nieprzegadane słowa na kolacji, która miała się odbyć, a stygnie. A wraz z nią stygną słowa! Współcześnie panuje moda na zdania niezapisane, więc wypalają się i giną naturalnie. Jednakże poeta nie zadrwiłby ze sztuki!
Artysta ocala słowa i wtedy tonie w tych niezapisanych i niewypowiedzianych aktach – w toku dziejących się niewypowiedzeń. Przypomina umiłowanego kochanka przez kochankę, z którą tonie w płatkach róż. W płatkach królestwa, które poeta podarował ukochanej osobie, więc doczekały spełnienia.
Wór słów niesie poeta – POSZUKIWACZ SŁÓW – na swym grzbiecie, a wiór myśli go przygniata!
_NASTAJE CZAS ROZPAMIĘTYWANIA. I DŁUGA METAMORFOZA SMUTKU POETY PRZEMIENIA SIĘ W RADOŚĆ. KOŃCZY SIĘ PROCES TWÓRCZY: MIJA CIERPIENIE, KLĘSKA I NADCHODZI WYZWOLENIE. DLACZEGO ARTYSTA CIERPI W TRAKCIE TWORZENIA? GDYŻ NIEKIEDY ODCZUWA NIEMOC, UPADEK, ALE ZABRAĆ POECIE KTÓREŚ Z TYCH ODCZUĆ TO ZBRODNIA PORÓWNYWALNA DO SZALEJĄCEGO WIATRU, POSKROMIONEGO JEDYNIE POWIEWEM MIŁOŚCI._
Artysta, poszukiwacz słów, pisze w rytm słów. Odnajduje je po prostu w ludzkich duszach, zbiera z chodnika, kradnie z kieszeni przechodniów. Czy z zasłuchanej muzyki, choćby Eli Fitzgerald, która swą postacią w swym rytmie jak słowa – nie zastyga, ale trwa, poszukuje. Słychać klarnet – ti. di. – fi. fi. fi. fi. fi – nieuchwytny w dźwięku słów. Poeta zatem może być muzykiem. Dudnią bębny – tu… tu… tu… Dmie trąbka – ai. di – doladoliki – koniec i od nowa… Artysta – poszukiwacz słów – potrafi więc uchwycić muzykę słowami, gdyż wciąż poszukuje słów.Impresja miłości
Zawrotność chwili
Uderza w mózg
Pulsuje w żyłach życia
Taniec serc…
I dokonuje się
Metamorfoza –
Doznanie Ciebie –
Księżyca
Rumianej nocy –
Blednącej w świcie
Milknącego poranka…
Taniec serc…
Spijam
Ginący łyk
Czerwonego wina
Z Twych malinowych ust
Gładząc
Brzegiem dłoni
Kształt Twoich rzęs…
Dziej się
Drobny akt świtu
Taniec serc…
Ujmując pospolicie –
Kołyszę pod językiem
Mleczny puch naszych ciał
Ujmując poetycko –
Rozkwita
Najsłodsza przystań
Najświętszej
Myśli pocałunku…
Wiesz Kochana –
Zupełnie biała
Jak płatki
Letniej Stokrotki…
4 lipca 2004 roku, 6:00 nad ranem
Przypisane: Marcie Ad.Erotyk
Oplatałam Twoje usta
wstążką zaklęć
czerwoną
wstążką westchnień
wilgotną
nagą po kąciki ust
Oplątałam Twoje piersi
dłońmi ze snu
zachłannymi
dłońmi jak puch
z pożądania
czułymi po krawędź Twoich tchnień
Opętałam Twoje uda
żądzy szalem
wilgotnym
żądzy szalem
gwałtownym
że krzyk pełen galaktycznego snu
Opętałam swoje zmysły
że na końcu
płonące kocham
Na ochłonięcie…
Wrocław, 13 marca 2009 roku
Z podziękowaniem dla Marty Ad.„Kochajmy się, bo czasu już mało
Twoja naga pierś niech pieści moim sutkom”¹
Stąpając
Nago
po Tobie,
po Twym ciele…
Zasłonić
oczy,
aż
spełni się
sen
Nagle
Nieoczekiwanie
Rzeczywiście
że
aż
trudno
myśli
wyliczyć:
Jesteś
poetycką
namiętnością
------------------------------------------------------------------------
¹ Parafraza utworu Rafała Wojaczka z tomu wierszy: R. Wojaczek, _Kochajmy się. Wiersze_, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1999, s. 213.